Diametros nr 4 (czerwiec 2005): 176 187 Co jest przedmiotem sporu? (Odpowied Profesorowi Janowi Woleskiemu) Ireneusz Ziemiski Uwagi terminologiczne Dzikuj Panu Profesorowi Janowi Woleskiemu za wnikliw (a przy tym yczliw i nie pozbawion swady) krytyk mojego stanowiska w kwestii istnienia Boga. Zgadzam si z uwag, i błdem było pominicie przeze mnie wród atrybutów Boga pojcia wszechwiedzy, zwłaszcza, e w dalszych analizach odwołałem si do poznania Boego jako argumentu majcego osłabia pewn wersj agnostycyzmu (jeeli bowiem Bóg istnieje, to przynajmniej On sam powinien móc o tym wiedzie). Wprawdzie rozpoznanie własnego istnienia przez Boga nie musi jeszcze zakłada Jego wszechwiedzy, to jednak niewtpliwie zakłada Jego okrelone zdolnoci poznawcze (co w licie atrybutów nie było podkrelone). Jestem take wdziczny za rozszerzenie przez Profesora Woleskiego proponowanej przeze mnie listy moliwych stanowisk w sprawie istnienia Boga o fideizm (przekonanie, e Bóg istnieje, chocia nie potrafimy tego uzasadni) oraz pewn wersj agnostycyzmu (głoszcego, e Bóg nie istnieje, chocia nie jestemy tego w stanie uzasadni). Wprawdzie rozszerzajc list moliwych stanowisk sam Profesor Woleski wprowadził pewne niejasnoci, dwukrotnie wymieniajc agnostycyzm bez naleytych specyfikacji ( Teizm, ateizm, agnostycyzm i fideizm operuj na innym poziomie ni agnostycyzm ), to jednak moemy z kontekstu dookreli, o jakie pojcie w danym miejscu chodzi. Pewne wtpliwoci budzi jednak proponowana przez Profesora Woleskiego definicja agnostycyzmu jako stanowiska, które polega na przekonaniu, e Bóg nie istnieje przy jednoczesnym zakwestionowaniu moliwoci jego uzasadnienia. Pogld ten (nazwijmy go W- agnostycyzmem) jest w gruncie rzeczy odwrotnoci fideizmu, stanowi wszak pozbawion racji wiar w nieistnienie Boga. Z tak jednak okrelonym 176
agnostycyzmem racjonalna dyskusja wydaje si równie niemoliwa, jak z fideizmem. Co wicej, W-agnostycyzm jest w gruncie rzeczy form ateizmu, obok bowiem tezy o niemoliwoci rozstrzygnicia kwestii istnienia Boga równoczenie stwierdza, e Bóg nie istnieje. Osobicie wolałbym termin agnostycyzm zachowa dla stanowiska kwestionujcego moliwo rozstrzygnicia sporu o istnienie Boga, negacj za istnienia Boga nazywa ateizmem. Powysze problemy moemy okreli jako w głównej mierze terminologiczne i nie majce istotnego znaczenia dla dyskusji na temat naszej wiedzy o istnieniu Boga. Zdecydowanie waniejsze s kolejne trudnoci podniesione w tekcie Profesora Woleskiego, dotyczce istoty samego sporu. Trudnoci te jeli dobrze je rozumiem mona podzieli na dwie grupy: jedne maj charakter bardziej szczegółowy (kwestia wzajemnej zalenoci bd niezalenoci atrybutów Boga oraz problem zła), drugie natomiast dotycz spraw fundamentalnych (kryptoteizm, błdno załoe, na których opiera si sceptycyzm aktualistyczny, zagadnienie spójnoci/niespójnoci pojcia Boga oraz problem konkluzywnoci sceptycyzmu). Zacznijmy od kwestii szczegółowych. Atrybuty Boga i problem teodycei Zdaniem Profesora Woleskiego nie jest jasne, czy atrybuty Boga wymienione przeze mnie s zalene czy niezalene od siebie. W odpowiedzi naley stwierdzi, e niektóre z nich s wzajemnie niezalene zarówno ontologicznie, jak i epistemologicznie (na przykład zdolno do działania mona potraktowa jako atrybut niezaleny od atrybutu egzystencjalnej i esencjalnej koniecznoci), inne natomiast s zalene (z egzystencjalnej i esencjalnej koniecznoci Boga wynika jego jedyno). Zarazem jednak naley doda, e wszystkie atrybuty Boga winny by atrybutami istotnymi, nieprzypadkowymi, trudno bowiem przyj, by bytowi koniecznemu (egzystencjalnie i esencjalnie) przysługiwa mogło co jedynie akcydentalnie. Osobnym problemem s te atrybuty Boga, które zdaj si kłóci z faktem istnienia zła w wiecie. Zdaniem Profesora Woleskiego problem teodycei został przeze mnie załatwiony zbyt łatwo, czego nie usprawiedliwia nawet fakt podjcia 177
go wyłcznie w kontekcie krytyki ateizmu. Jestem jednak przekonany, e wbrew tym stwierdzeniom kontekst problemu zła (uzasadnienie ateizmu) jest decydujcy dla sposobu jego postawienia i ewentualnego rozstrzygnicia. Z perspektywy bowiem metafizycznego problemu istnienia Boga kwestia zła nie powstaje (a przynajmniej nie powstaje z koniecznoci). aden teista nie musiałby podejmowa kwestii zła, gdyby nie zostało ono potraktowane jako jeden z najwaniejszych argumentów przeciwko tezie o istnieniu Boga (analogicznie jak ateista ignoruje czsto kwestie racjonalnoci i ładu wiata jako nieistotne dla problemu istnienia Boga). Jeli jednak argument ze zła został wprowadzony do dyskursu o Bogu przez ateist, to teista niezalenie od swoich przekona winien znale na skuteczn odpowied (czyli zbudowa jak teodyce). W tekcie wprowadzajcym nie broniłem stanowiska teistycznego, nie podejmowałem te adnej próby teodycei; celem moich uwag na temat zła było wyłcznie wskazanie, e fakt zła w wiecie nie obala tezy o istnieniu Boga. Krytyk teizmu mógłby oczywicie argumentowa, e skoro nawet zło da si uzgodni z tez o istnieniu Boga wszechmocnego i nieskoczenie dobrego (tylko te atrybuty kłóc si z faktem zła w wiecie), to hipoteza teizmu jest niefalsyfikowalna, mona j bowiem uzgodni z kadym moliwym zbiorem faktów. Wówczas jednak powstanie problem, czy hipoteza teizmu musi spełnia kryteria falsyfikowalnoci, by mogła zosta uznana za hipotez sensown. Powinienem te przy okazji zaznaczy, e wbrew niektórym sugestiom Profesora Woleskiego nigdzie w swoim tekcie nie potraktowałem hipotezy teizmu jako prostej (w gruncie rzeczy tak prób uzasadnienia teizmu odrzuciłem jako mało zasadn) ani te woli Boga jako gwaranta czy przyczyny konkretnych praw przyrody obowizujcych w wiecie. Płaszczyzna sporu o istnienie Boga Zdecydowanie bardziej fundamentalnym zarzutem wobec mojego stanowiska jest uwaga kwestionujca sensowno podjcia problemu istnienia Boga na płaszczynie filozoficznej a nie religijnej. Zdaniem Profesora Woleskiego pytanie o istnienie Boga rozwaane w izolacji od religii jest mało interesujce i prowadzi 178
najczciej do jakiej formy deizmu, czyli do sztucznej, wydumanej i mało znaczcej dla ludzi religii filozoficznej. Według Profesora Woleskiego interesujce i wane jest absolutne i pełne pojcie Boga, to ostatnie jednak mona uzyska wyłcznie wtedy, gdy oprze si je na jakiej doktrynie religijnej. Poza tym ludzie spieraj si o istnienie Boga przez pryzmat kociołów, postpków duchowiestwa, znaczenia religii w yciu publicznym, propagandy religijnej i antyreligijnej oraz tysica innych rzeczy wanych z codziennego punktu widzenia. Odpowiadajc na t trudno naley zauway, e ocena czego, co jest interesujce lub nie, zwykle ma charakter subiektywnych odczu, które nie musz by wice dla wszystkich. Co wicej, kwestie metafizyczne wcale nie musz by wiatopogldowo interesujce ani wane, mimo to nie trac swego znaczenia teoretycznego (spekulatywnego). Na przykład Parmenidejska dedukcja atrybutów bytu czy Ingardenowskie rozwaania na temat istnienia wiata nie musz mie adnego znaczenia z punktu widzenia sporów wiatopogldowych (czy wyborów dokonywanych przez ludzi w yciu codziennym), a mimo to stanowi istotny element spekulacji ontologicznych. Analogicznie moe by z rozwaaniami na temat istnienia Boga, prowadzonymi wyłcznie w perspektywie filozoficznej (z pominiciem religii). Naley si zgodzi, e efektem takich analiz czysto teoretycznych bdzie co najwyej deizm, stanowicy by moe najwiksze niebezpieczestwo dla wszelkich religii (jest on wszak całkowit negacj nadprzyrodzonoci), zarazem jednak rozwaania usytuowane poza płaszczyzn religijn stwarzaj szans dyskusji, wolnej od załoe teologicznych i doktrynalnych. Gdyby zreszt dyskusja na temat istnienia Boga mogła by owocnie toczona wyłcznie na płaszczynie wiary i niewiary w Niego, to sceptyk (jako osoba nie podzielajca adnej z tych postaw) musiałby zosta z niej wykluczony, nie majc prawa zabiera w niej głosu. Poniewa jednak ani teista, ani ateista w gruncie rzeczy nie wiedz, czy Bóg istnieje, czy nie istnieje (jedynie w to wierz), otwiera si moliwo dyskusji na temat podstaw ich wiary. Jest oczywiste, e nie ma adnych przeszkód, by dyskutujc o istnieniu Boga wyłcznie na płaszczynie okrelonej doktryny religijnej posługiwa si 179
pojciem wiedzy religijnej. Wówczas jednak musimy mie wiadomo, e w sposób istotny zmieniamy pojcie wiedzy (a nawet samej religii); mówic wszak, e wiemy, i Bóg jest jeden w trzech osobach, bd e Chrystus zmartwychwstał, nie operujemy takim samym pojciem wiedzy, jak wtedy, gdy mówimy, e wiemy, i Neron był Cesarzem Rzymu, czy e elektrony maj ładunek ujemny. dajc z kolei od religii, by była w stanie uzasadni swoj doktryn rodkami pozareligijnymi (bez odwoływania si do wiary czy objawienia), traktowalibymy j jako jeszcze jedn teori naukow, któr religia z pewnoci nie jest; religijny wymiar ycia przecie nie utosamia si z formułowaniem hipotez na temat pojcia Boga. Co wicej, sytuujc jak proponuje Profesor Woleski dyskusj o istnieniu Boga na płaszczynie religijnej w gruncie rzeczy wracamy do (skdind znakomitej i równie dzi kontynuowanej na gruncie anglosaskiej filozofii religii) tradycji wiary poszukujcej rozumienia. Badamy wówczas pojcie Boga charakterystyczne dla danej tradycji religijnej (teologii), starajc si ustali jego sens. Wówczas jednak trudno postawi problem istnienia Boga niezalenie od danej tradycji; bdzie ono wszak załoone bd to jako warunek naszych bada nad spójnoci doktryny, bd te kwestia, czy Bóg istnieje, nie zostanie podjta w ogóle (analiza doktryny religijnej moe by ograniczona do samej treci pojcia Boga w niej funkcjonujcego). Ograniczajc dyskurs o Bogu do tradycji religijnych musimy równie liczy si z tym, e wnioski, do których dojdziemy, bd wane wyłcznie dla konkretnej religii. Badania takie moemy podj praktycznie bez adnych ogranicze (sam Profesor Woleski w zakoczeniu swego tekstu proponuje szerokie spektrum niesprzecznych teologii, które mona łatwo budowa na wzór doktryny malumitynizmu), wówczas jednak narzuca si pytanie, czy nie da si skonstruowa jednego, wspólnego pojcia Boga, zakładanego przez wszystkie (a przynajmniej wikszo) owych teologii. Moim zdaniem takim wspólnym elementem jest pojcie Boga jako bytu absolutnego, jedynego (dlatego a priori eliminowałbym wszelkie teologie dualistyczne czy politeistyczne), koniecznie istniejcego itp. Znaczy to, e wspólnym elementem tych doktryn jest pojcie Boga 180
nazywanego czasami Bogiem filozofii, którego dopełniajce obrazy mog powstawa na gruncie tradycji religijnych. Przedmiotem sporu jednak wydaje si w pierwszym rzdzie istnienie Boga, dopiero w dalszej za perspektywie Jego religijne obrazy charakterystyczne dla poszczególnych tradycji czy kultur. To drugie zagadnienie nie stanowi według mnie istotnej składowej sporu dotyczcego naszej wiedzy o istnieniu Boga. Wida wyranie, e postulat ograniczenia sporu o istnienie Boga do płaszczyzny religijnej rodzi pytanie, o czym rzeczywicie dyskutujemy; czy przedmiotem debaty jest istnienie Boga jako ewentualnego przedmiotu naszej wiedzy, czy te adekwatno poszczególnych tradycji religijnych jako okrelonych obrazów Boga. Jestem przekonany, e dialog ekumeniczny toczony pomidzy poszczególnymi religiami rzeczywicie musi zakłada akceptacj swojej wiary jako punkt wyjcia i fundament owocnoci dialogu, wówczas jednak mamy do czynienia z dialogiem religijnym, nie za filozoficznym; dialogiem wic, do którego na przykład chrzecijanie przystpuj nie z pozycji tych, którzy wiedz, e Chrystus zmartwychwstał, ale jako ci, którzy zmartwychwstanie Chrystusa uwaaj za integralny składnik swej wiary. Debata filozoficzna tymczasem (nawet jeeli dla wielu ludzi moe by mało interesujca) winna toczy si w perspektywie tego, co jestemy w stanie uzna za trafny argument na rzecz istnienia bd nieistnienia Boga. Kryptoteizm Profesor Woleski dostrzega równie w bronionej przeze mnie wersji sceptycyzmu wyrane nachylenie proteistyczne, nazywajc j wrcz teizmem hipotetycznym (wprawdzie aktualnie nie uznaje ona konkluzywnoci teizmu, nie wyklucza jej jednak w przyszłoci). Uwaga ta z pewnoci nie jest komplementem, Profesor Woleski bowiem wyranie dostrzega w moich wywodach brak obiektywizmu i neutralnoci w sporze teizm ateizm. Wyrazem moich sympatii proteistycznych ma by to, e wymogi stawiane przeze mnie wobec ateisty s wiksze anieli wobec teisty (od ateisty dam dowodu niemoliwoci istnienia Boga a od teisty jedynie dowodu, e Bóg istnieje, nie za, e niemoliwe jest Jego 181
nieistnienie). Profesor Woleski sugeruje równie, e moje opinie co do spójnoci pojcia Boga s korzystne dla ateizmu, czego z pewnoci bym sobie nie yczył. Zarzut ten dopełnia artobliwa uwaga, e sceptykowi pozostaje jedynie oczekiwanie na stosowne informacje przekazane mu przez Boga (jeli Bóg rzeczywicie istnieje). Odpowiadajc na przytoczony zarzut chciałbym zosta dobrze zrozumiany i tym razem unikn posdzenia o jak form kryptoateizmu (czy ateizmu hipotetycznego). Pragn zaznaczy, e darz głbokim szacunkiem zarówno postaw teistyczn (wiar, e Bóg istnieje) jak i postaw ateistyczn (wiar, e Bóg nie istnieje), szacunek mój jednak nie wynika z przekonania, e jedno z tych stanowisk jest prawdziwe (bd okae si prawdziwe w przyszłoci), lecz z racji swoistego heroicznego wyboru dokonywanego zarówno przez teist jak i ateist w obliczu braku danych, które mogłyby przemawia na rzecz jednej z owych hipotez. Niezalenie od szacunku dla teizmu i ateizmu jestem przekonany, e adne z tych stanowisk nie ma przewagi nad hipotez konkurencyjn. Nie stawiałem równie wobec ateisty wikszych da anieli wobec teisty; uwaam, e dowód niemoliwoci istnienia Boga rzeczywicie rozstrzygnłby spraw na korzy ateizmu, dowód za koniecznoci istnienia (niemoliwoci nieistnienia) Boga na korzy teizmu. Sceptyk jednak zadowoliłby si równie dowodem wskazujcym na wiksze prawdopodobiestwo istnienia Boga nad Jego nieistnieniem (bd odwrotnie, dowodem wskazujcym na wiksze prawdopodobiestwo nieistnienia Boga nad Jego istnieniem). Niestety, dotd adne takie rozumowanie przemawiajce na korzy teizmu bd ateizmu nie jest mi znane. Z tego powodu obie hipotezy uwaam za epistemologicznie równosilne. Profesor Woleski sugeruje równie, e dla ateisty racjonalno wiata (wbrew moim sugestiom) nie stanowi adnego problemu, w zwizku z czym nie musi on wyklucza teizmu, zadowalajc si hipotezami konkurencyjnymi: Ateista nie ma [...] powodu, by»wyklucza moliwo interpretacji wiata jako ladu Boga«lub wykazywa»jej nikłe prawdopodobiestwo«. Moe utrzymywa, e wystarcza mu hipoteza konkurencyjna (o inne niech si martwi ich zwolennicy, a nie zwalaj pracy na rywali) lub zgoła stwierdzi, e sprawa 182
pocztku i porzdku w skali uniwersalnej go w ogóle nie obchodzi jako beznadziejna w załoeniu i ograniczy si do rozpatrywania spraw lokalnych, tak jak to czyni fizyka a nawet kosmologia. Tak jednak stawiajc spraw musimy sobie uwiadamia, e dajemy równie woln rk teicie, który odtd nie musi przejmowa si zarzutami przeciwko istnieniu Boga formułowanymi przez ateist. Teista moe wszak stwierdzi, e zadowala go wyjanienie teistyczne wiata, a o ewentualne hipotezy konkurencyjne niech si martwi jego rywale. Wydaje si jednak, e taka postawa ateisty i teisty w gruncie rzeczy uniemoliwiłaby wszelk dyskusj. W moim odczuciu, jeeli adne z obu stanowisk nie jest bardziej prawdopodobne od drugiego, to dyskusja midzy nimi ma sens. Co wicej, uwaam, e obowizkiem teisty jest nie tylko trwa przy swojej hipotezie i szuka argumentów, które mogłyby przemawia na jej rzecz, lecz take odpiera argumenty ateisty; podobnie te obowizkiem ateisty jest nie tylko trwa przy swojej hipotezie i szuka argumentów, które mogłyby j uzasadnia, lecz równie odpiera argumenty teisty. Stawiajc tez o epistemologicznej równosilnoci tezy teistycznej oraz ateistycznej broni sceptycyzmu w kwestii istnienia Boga, sceptycyzmu jednak, który jest w takiej samej mierze hipotetycznym teizmem, co hipotetycznym ateizmem. Tak samo bowiem, jak sceptycyzm odrzuca aktualn konkluzywno teizmu (cho nie wyklucza jej w przyszłoci), tak równie odrzuca konkluzywno ateizmu (cho nie wyklucza jej w przyszłoci). Co wicej, zarzut o proteistycznym nachyleniu takiego stanowiska trudno pogodzi z uwag, e w moim tekcie brak odniesie do doktryny kreacjonizmu. Wydaje si tymczasem, e załoenie kreacjonizmu (chociaby przez przypisanie Bogu atrybutu bycia stwórc) przesdzałoby spraw Jego istnienia w sposób pozytywny. Skoro bowiem Bóg z definicji byłby stwórc wszystkich bytów poza sob, to w obliczu oczywistoci istnienia wiata (bytów, które Bogiem nie s), automatycznie przesdzalibymy kwesti Jego istnienia na korzy teizmu. Z tego midzy innymi powodu naley bardzo ostronie rozwaa kwesti przypisania Bogu atrybutu bycia stwórc czy atrybutu wszechmocy. 183
Jeli natomiast chodzi o dol sceptyka, polegajc według Profesora Woleskiego na oczekiwaniu, a Bóg udzieli stosownej informacji co do swego istnienia (o ile rzeczywicie istnieje), to obawiam si, e nie jest ona bynajmniej tak pełna nadziei. Wprawdzie czsto sceptycyzm idzie w parze z religijnym mistycyzmem, wielu za sceptyków rzeczywicie nie miałoby nic przeciwko temu, by sugerowana przez Profesora Woleskiego moliwo stała si ich udziałem, to jednak z czysto epistemologicznego punktu widzenia patrzc zadowol si take informacj bardziej skromn (na przykład argumentem uprawdopodobniajcym) na rzecz istnienia bd nieistnienia Boga. Problem w tym, e sceptyk, gdyby nawet miał dostp do takich racji czy nawet bezporedniego Objawienia Boego, mógłby nadal uwiziony w swoim sceptycyzmie powtpiewa, czy nie myli si, ufajc przekazanym informacjom. Spójno/niespójno pojcia Boga Trzecia z głównych trudnoci podniesionych przez Profesora Woleskiego dotyczy pojcia Boga. Z jednej strony pojcie to jest zbyt ubogie, by mogło mie znaczenie w yciu ludzkim, z drugiej towarzyszy mu dogmatyczne załoenie o jego spójnoci (skoro niespójno pojcia Boga nazywam rzekom, to z pewnoci musz dysponowa dowodem spójnoci omawianego pojcia). Odpowiadajc na ten zarzut chciałbym jeszcze raz podkreli, e trudno jest dyskutowa na płaszczynie filozoficznej istnienie Boga, jeli w punkcie wyjcia przyjmie si Jego pojcie religijne (na przykład chrzecijaskie). Ustalenie bowiem, czy istnieje Bóg w Trzech Osobach (którego Syn przyjł posta człowieka, umarł na krzyu i zmartwychwstał) wymagałoby równie fundamentalnych studiów historycznych (i archeologicznych), które jednak nigdy nie mog rozstrzygn ostatecznie o prawdziwoci (czy fałszywoci) twierdze nalecych do zakresu wiary. W konkluzji bdziemy z pewnoci musieli doj do wniosku, e taki cig zdarze nie jest a priori wykluczony jako niemoliwy (nawet jeeli w badaniach historycznych nie da si go ostatecznie potwierdzi). Do podobnych konkluzji dojdziemy jednak równie analizujc judaistyczne czy islamskie pojcie Boga. 184
Obawiam si równie, e adna ewentualna multiplikacja argumentów majcych sugerowa czy to niespójno, czy spójno pojcia Boga nie jest dla omawianej kwestii istotna. Jestem przekonany, e zarówno zwolennik tezy o spójnoci pojcia Boga jak i zwolennik tezy przeciwnej nie s w stanie sformułowa dowodu uzasadniajcego własne przekonanie (a tym bardziej rozstrzygajcego spór). Sprawa jest o tyle beznadziejna, e istnieje dua dowolno w manipulowaniu treci atrybutów przypisywanych Bogu, dziki czemu zawsze mona nada im tak interpretacj, przy której nie bd one sta ze sob w sprzecznoci, jak równie tak, która bdzie generowa sprzeczno. Z tego powodu wszelkie próby uzasadnienia ateizmu na podstawie niespójnoci pojcia Boga naley uzna za bezskuteczne, podobnie jak wszelkie próby udowodnienia, e Bóg istnieje, odwołujce si do koniecznego zwizku midzy przypisywanymi Mu atrybutami. Znaczy to, e okrelenie pojcia Boga mianem spójnego bd niespójnego zawsze bdzie wyborem. Sytuacj t ilustruje zreszt znakomicie w swoim wywodzie Profesor Woleski, proponujc nastpujcy eksperyment mylowy: Załómy [...], e niemoliwe jest, i dowód moliwoci Boga nie jest poprawny z koniecznoci. To tylko ucieszy ateist, bo zwalnia go z potrzeby wykazywania niespójnoci pojcia Boga. Argument ten, co Profesor Woleski przyznaje, mona te odwróci, zakładajc, e niemoliwe jest, by dowód niemoliwoci Boga (niespójnoci jego pojcia) był poprawny. Znaczyłoby to, e dowód niemoliwoci Boga nie jest poprawny z koniecznoci. Fakt ten z pewnoci ucieszyłby teist, poniewa zwalniałby go z potrzeby wykazywania spójnoci pojcia Boga. Wida wyranie, e oba hipotetyczne załoenia (załoenie niemoliwoci dowodu spójnoci Boga oraz załoenie niemoliwoci dowodu niespójnoci Boga) s jednakowo arbitralne (nie wida racji, dlaczego preferowa jedno kosztem drugiego), wybór za jednego z nich w gruncie rzeczy przesdza spraw. Moliwe jednak, e jak sugeruje Profesor Woleski rónice zda co do spójnoci/niespójnoci pojcia Boga winny skłoni przede wszystkim do dyskusji nie o istnieniu Boga, lecz włanie o spójnoci bd niespójnoci Jego rozmaitych poj. Jak rozumiem jednak spór ten co sugeruje zreszt sam Profesor Woleski zapraszajc teistów, by rozstrzygnli, e istnieje raczej Bóg jakiej religii mono- 185
teistycznej a nie Malissimus nie bdzie owocował konkluzj ani teistyczn, ani ateistyczn. Konkluzywno sceptycyzmu Zdaniem Profesora Woleskiego broniony przeze mnie sceptycyzm w kwestii istnienia Boga (który ma posta sceptycyzmu aktualistycznego) traktuj niekonsekwentnie jako stanowisko wyrónione. Wprawdzie z jednej strony podkrelam, e jest ono wyborem (analogicznie do teizmu, ateizmu i agnostycyzmu) zarazem jednak dodaj, e trzy pozostałe stanowiska s niekonkluzywne (przekraczaj bowiem wyjciowe przesłanki), sceptycyzm za od tej plagi jest wolny. Do tego dochodzi bezzasadne przekonanie, jakoby wobec kadego stwierdzenia, które przekracza dostpne nam dane naleało zaj postaw sceptyczn. W odpowiedzi naley stwierdzi, e relacja sceptycyzmu do pozostałych trzech stanowisk (teizm, ateizm, agnostycyzm) moe by pojta dwojako: bd to sceptycyzm znajduje si na tym samym poziomie, co pozostałe stanowiska, bd jest stanowiskiem wyrónionym. Jeeli sceptycyzm umiecimy na tym samym poziomie, co pozostałe stanowiska, to powstanie pytanie, które i czy którekolwiek z czterech stanowisk (teizm, ateizm, agnostycyzm, sceptycyzm) jest bardziej adekwatne od pozostałych. Jeeli uznamy, e adne nie ma przewagi nad innymi (nawet sceptycyzm), to i tak w gruncie rzeczy wybieramy sceptycyzm tym razem jednak jaki sceptycyzm wyszego rzdu który uznaje niekonkluzywno teizmu, ateizmu, agnostycyzmu i sceptycyzmu. Tak czy inaczej jednak jaka forma sceptycyzmu okazuje si wyróniona włanie dlatego, e nie wiemy, które z moliwych stanowisk wobec istnienia Boga jest bardziej wiarygodne. Z tego powodu, jeli chcemy unikn cigu w nieskoczono a by moe take sprzecznoci (nie wiem, czy to, e nie wiem, czy Bóg istnieje, jest bardziej czy mniej adekwatne od tego, e wiem, e Bóg nie istnieje, e wiem, e istnieje, e nie wiem i nigdy i nie bd wiedzie, czy istnieje, czy te nie istnieje) naley uzna sceptycyzm aktualistyczny za stanowisko wyrónione i bardziej zasadne od pozostałych trzech (teizm, ateizm, agnostycyzm). Sceptycyzm ten nie dzieli 186
błdów pozostałych stanowisk, nie przekracza bowiem dostpnych nam danych. Nie znaczy to jednak, e sceptycyzm staje si tym samym stanowiskiem konkluzywnym. Zaley to od tego, co rozumiemy pod pojciem konkluzywnoci. Jeeli konkluzywno oznacza wniosek rozumowania typu dedukcyjnego, to sceptycyzm konkluzywny z pewnoci nie jest. Jeeli natomiast konkluzywno rozumie słabiej jako opowiedzenie si za hipotez najmniej naraon na trudnoci to wybór sceptycyzmu mona równie okreli mianem konkluzji. Naley przy tym doda, e nie zawsze wybór sceptycyzmu jest najbardziej zasadny wtedy, gdy jakie twierdzenie przekracza dostpne nam dane. Musimy jednak zgodzi si, e jeli mimo to dane twierdzenie wybieramy jako prawdziwe (lub bardziej prawdopodobne), to czynimy tak dla innych racji ni przesłanki, którymi dysponujemy. Jestem przekonany, e tak włanie ma si sprawa w przypadku opowiedzenia si za teizmem, ateizmem bd agnostycyzmem w kwestii istnienia Boga. 187