MUNG DAHL CZYLI INDYJSKA ZUPA JAK ZŁOTO Absolutnie powalająca! Dla mnie ta indyjska zupa dahl to odkrycie nie tylko smakowe, ale przede wszystkim żywieniowe. Szczerze przyznam, że dzięki niej zobaczyłam nowe możliwości, jakie niesie za sobą naturalne żywienie. Zestawienia tylu prozdrowotnych, silnie antyoksydacyjnych i odżywczych składników w jednym daniu chyba jeszcze nie widziałam! Dlatego szczerze zachęcam do jej przygotowania i spożywania szczególnie w sytuacjach osłabieni organizmu, przy regeneracji, gdy jesteśmy w słabszej kondycji, jak ja dzisiaj (czyli w piątek). To co warto wiedzieć jest to zupa mocno aromatyczna i bardzo rozgrzewająca. Jak dla mnie fajnie wyciszająca jelita (zasługa ziół, a przede wszystkim imbiru). Na upał niby nie jest odpowiednia, ale ja korzystam ze świeżych warzyw jak się tylko da, dobrze się nawadniam, spożyłam ją też późnym popołudniem, gdy temperatura na dworze już opadła, dlatego wyższa temperatura i pot nie są mi ogólnie straszne. Dla zdrowia w końcu wszystko ;) Co prawda szykowałam składniki na raty przez 3 dni, bo akurat tak się wszystko złożyło, ale ostatecznie gotowanie mung dahl przypadło w tym dniu co potrzeba, kiedy potrzebowałam wzmocnienia po kilku cięższych dniach wzmożonej pracy. Przepis zaczerpnęłam (i oczywiście jak zwykle zmodyfikowałam po swojemu) od sióstr Hemsley. Przyznam szczerze, że początkowo wydawało mi się wszystkich składników jakoś za dużo Dodać do zupy korzeń świeżego imbiru wielkości dwóch kciuków czyli prawie 80 g? Jak dla mnie o wiele za dużo I jeszcze dwie duże szczypty czarnego pieprzu, chilli, cebula i czosnek. Przecież to będzie za ostre! Cóż mogę powiedzieć NIE :)
Dlatego polecam wykorzystywać dokładnie tyle składników, ile widać w przepisie poniżej. Do dzieła! Składniki: 1,5-2 litry bulionu kostnego lub wody filtrowanej 500 g fasolki mung (w ostateczności można użyć również soczewicę) 4 duże marchewki pokrojone w plastry, kawałki lub kostkę 3 duże cebule (np. cukrowe) pokrojone w talarki 2 laski selera pokrojone w kawałki 1 łyżka oleju kokosowego virgine 1 łyżka mielonego kminu rzymskiego 2 łyżki mielonej kolendry 1 łyżka mielonej kurkumy 1 łyżeczka mielonego kardamonu 6 ząbków czosnku 2 duże szczypty soli morskiej 2 duże szczypty mielonego czarnego pieprzu korzeń świeżego imbiru wielkości dwóch kciuków około 80 g, 2 garści pokrojonej świeżej kolendry lub świeżej pietruszki sok z cytryny lub limonki opcjonalnie: świeży szpinak lub jarmuż, papryczka chilli lub mielony pieprz cayenne
Przygotowanie Na początku płuczemy fasolę i moczymy ją przez noc bądź przez minimum 8 h w filtrowanej, lekko osolonej wodzie. Do dużego garnka wlewamy bulion lub wodę. Gotujemy fasolę przez 20 minut. W międzyczasie na suchej patelni prażymy kurkumę, zmielony kmin rzymski, zmieloną kolendrę, (także świeże lub mielone chilli lub pieprz cayenne jeśli używamy), mieszając szpatułką przez minutę, aby przyprawy się nie przypaliły. Następnie dodajemy łyżkę oleju kokosowego virgine i pokrojoną w talarki cebulę. Dusimy pod przykryciem przez około 10 minut aż cebula zmięknie. Następnie dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek, starty imbir i smażymy delikatnie miks przez kolejne pięć minut, mieszając od czasu do czasu. Całość się lekko skarmelizuje. Cebula wygląda i pachnie obłędnie. Po 20 minutach gotowania fasolki mung dodajemy przygotowaną cebulę (odkładamy 6 sporych łyżek miksu cebulowego na później), marchewkę i selera. Przyprawiamy zupę solą, pieprzem. Dodajemy również posiekaną świeżą kolendrę lub (jak w moim przypadku) świeżą natkę pietruszki. Gotujemy całość pod przykryciem przez kolejne 15 minut. Po tym czasie możemy serwować zupę z dodatkiem świeżej natki lub kolendry oraz skarmelizowanej imbirowej cebuli. Koniecznie wierzch skropcie sokiem z cytryny lub limonki (już na talerzu). Opcjonalnie możemy podać całość również z podduszonym świeżym szpinakiem lub jarmużem. Ważne, aby liście były pozbawione ogonków i twardych części (jak grzbiety liści w jarmużu). Mung dahl można przygotować oczywiście również w mniejszej ilości. Zmniejszamy wtedy odpowiednio proporcje składników. Ja jeden litr zawekowałam. Przechowuję w lodówce na później. Jeśli zupa zgęstnieje, należy rozcieńczyć ją wodą. Bulion będzie ponadto tężeć w chłodzie.
Aby zwiększyć jeszcze strawność fasolki mung, można spróbować wykorzystać sfermentowane nasiona. Więcej informacji na temat fasolki i fermentowania strączków można przeczytać w tym poście Bezglutenowe Placki Wytrawne (fermentowane).
Uwielbiam orienalną kuchnię, chociaż rzadko mam okazję skosztować lub przygotować typowo wschodnie dania, bo nie dość, że u mnie w mieście nie ma takich restauracji, to jeszcze sama nadal się uczę gotować. Myślę, że tego typu zupa posmakuje szczególnie tym, którzy lubią nowe smaki i orientalne zapachy. Na pewno warto spróbować przygotować ją chociaż po to, aby wzmocnić organizm. Do wypróbowania zachęcam również później, w okresie jesiennozimowym (na pewno się ten przepis przyda). Smacznego! :)