WARIANT #1 WALNA BITWA Ogólne zasady: Ten wariant służy pokazaniu walnej bitwy, frontalnego starcia: linia rzymska vs linia barbarzyńców przy zachowaniu choć minimalnej głębokości szyków. Nie ma zachodzenia! Po pierwsze, z góry co do tego się umawiamy. Po drugie, robimy co się da, by dotrzymanie tej umowy uczynić bardziej prawdopodobnym, np. poprzez wskazanie umownych linii ograniczających pole walki, poprzez rozciągnięcie walczących linii, aby zajęły jak najwięcej terenu. Flankować, wychodzić na tyły oczywiście można jak ktoś najpierw pokona i przebije się przez wroga na swoim odcinku frontu, a nie poprzez obieganie wolnym polem. Żeby bitwa nieco potrwała, podzielona jest na pewne fazy o różnym natężeniu i charakterze o tym dalej. Istotne jest to, by walka trochę trwała, nikt nie ginie od pierwszego trafienia (barbarzyńcy mają fory trudno), padają trupem ci, którzy dość ewidentnie zostali zaciukani. Generalne założenie: wygrywają Rzymianie. Ale czy to się uda i jakim rozmiarze, zależy przede wszystkim od nich samych. Trzeba sensownie przemyśleć dokładne miejsca startu, poszczególnych etapów i końca, żeby coś nie działo się zupełnie poza zasięgiem widzów. Uczestnicy: Licząca ok. 30 osób horda barbarzyńska (mają przyjechać w tym roku w większej liczbie Dakowie, co zapowiedział już Przychodni, więc liczba ta wydaje się realna) podzielona na poszczególne plemiona. Dobrze byłoby, gdyby miała ze 2-3 szeregi (w pierwszym od razu ci, którzy będą harcownikami). A jeszcze lepiej, gdyby za nimi z odwodami (choćby 2-3 przybocznych) stał wspólny wódz. Armia rzymska w postaci legionu (np. 3 szeregi po 9) plus kohorta weteranów - vexillatio veteranorum (np. 2 szeregi po 3, a gdybyśmy mieli więcej ludzii, to 3x3). Czyli ok. 33-36 ludzi w
sumie. Wydzielenie oddziałku weteranów nie tylko mające uzasadnienie historyczne i będące ciekawostką dla widzów ma też sens: 1) jako jedna z metod optycznego zmniejszania dysproporcji liczebnej między Rzymianami i barbarzyńcami, 2) jako sposób na zachowanie sił na tyłach, które mają lepszy ogląd całej sytuacji i mogą wejść do walki kiedy i gdzie potrzeba, 3) mogą odegrać pewną rolę fabularną - o tym dalej, 4) starsi mniej się zmęczą Narrator Cactus? To byłoby najlepsze wyjście (gdyby chciał oczywiście). Przebieg: 1) ARMIE SIĘ ROZSTAWIAJĄ. Rzymska wchodzi w kolumnie (na przodzie legion, dalej kohorta weteranów), rozwija się z niej w szyk bitewny, weterani z tyłu i lekko jakby na prawej flance - jako odwód. Poniżej schemacik przy założeniu max, czyli 27 ludzi w głównej grupie i 9 w odwodzie. Optio z tyłu, pilnujący porządku, medicus też na końcu, centurion na przedzie, signifer i ewentualny cornicen w środkowym rzędzie, rozstawieni na boki, by za centurionem był żołnierz zwykły, który może go w każdej chwili podmienić, gdy centurion potrzebuje wycofać się do środka, by ogarnąć sytuację. Z góry wyznaczony ranny (z torebką krwi, tuniką rannego ) od razu w pierwszym rzędzie. Pacynki-pila do ludzi z 2. i 3. rzędu tylko. Odstępy w szeregach nawet luźniejsze niż zwykle, ze 3-4 stopy w połączeniu z pilnującymi skrzydeł weteranami zapewni to pokrycie większego terenu i ograniczy możliwość zachodzenia (gdyby przeciwnik nie przestrzegał reguł). Vexillatio veteranorum jako odwód, który albo na rozkaz centuriona/umówiony znak, albo samodzielnie (dowodzi curator) gdy centurion nie widzi sytuacji lub nie ma możliwości podjęcia decyzji - łata dziury tam, gdzie trzeba, dba o flanki, wykonuje uderzenie w słaby punkt.
Barbarzyńcy zabierają się powoli, poszczególne plemiona dołączają i zajmują swoje miejsce. W tej fazie z drobnych scenek ubarwiających widowisko można wykorzystać np.: 1-2 spóźnionych barbarzyńców, którzy w pędzie dołączają do oczekującej już hordy, wiążąc jeszcze w biegu hełmy, pasy itp. (czyli pokazujemy cokolwiek luźną naturę plemiennych armii ) 2) RZYMIANIE WYSYŁAJĄ POSŁAŃCA z żądaniem kapitulacji. W tej roli ktoś a taki zwykle jest komu się nie chce walczyć/jest kontuzjowany/trwale nie może, bo coś tam. W tekstyliach, z mieczem, pasem i koniecznie sagum. Podbiega do barbarzyńców, przed ich front wychodzi wódz, zaprasza go bliżej, gada coś, nagle wyciąga miecz czy nóż, zabija posłańca i pcha ciało w stronę linii wojowników. Coś tam się kotłuje w ich tłumie chwilę na ziemi zostaje martwy posłaniec, nakryty sagum (niby tak się ułożyło, jak padł żeby nie było widać, że ma łeb). Jakiś wojownik wychodzi naprzód z odciętą głową (wybrać taką, która stosunkowo najlepiej pasuje na rzymską ), rzuca ja na pole w kierunku Rzymian (lepiej nieco w bok żeby nie przeszkadzała potem w bitwie). Dzięki temu mamy wyjaśnienie, skąd bierze się ta głowa, co ją zwykle rzucają nam barbarzyńcy Barbarzyńcy wiwatują. Wściekli legioniści szemrzą między sobą, ucisza ich centurion. 3) KRÓTKIE PRZEMOWY wodzów/dowódców motywują swoich ludzi, przy okazji mogą wykorzystać tę chwilę, by jeszcze raz przypomnieć im plan bitwy. Barbarzyńcy wrzeszczą, nakręcają swoje emocje przed bitwą, wyzywają Rzymian, trąbią w carnyksy. Centurion trochę patetycznie, trochę z drwinami z wroga, legioniści spokojnie. Za signiferem na koniec Roma invicta!. Cornu trąbi jak będzie
4) RUSZAJĄ BARBARZYŃSCY HARCOWNICY luźna kupa, która po podbiegnięciu do rzymskiej linii obrzuca pacynkami, strzela (przydałyby się łuki i fejkowe strzały). Legion widząc, że się zbliżają, robi scuta castrorum (centurion i chorąży na tył, centurion wygląda zza ostatniego szeregu, oceniając sytuację). Harcownicy czują się pewniej, próbują podbiegać bliżej, na rozkaz centuriona jedno ze skrajnych contuberniów (wywołane odpowiednio), kładzie na ziemi pila-pacynki, opuszcza tarcze i wypada dobywając mieczy na przedpole, przeganiając harcowników. Harcownicy powracają do swoich. Narrator opowiada historię formacji zastosowanej przeciw Partom przez Antoniusza. Max 2 wyautowanych w tej fazie (może być i 0), np. zabity barbarzyński harcownik i ranny legionista, trafiony podczas pościgu oszczepem przez uciekającego barbarzyńcę. Weterani w tym czasie przykucają za tarczami, by mieć lżej i obserwują. 5) NATARCIE BARBARZYŃCÓW. Centurion wydaje rozkaz rozformowania formacji, przywołuje do niej z powrotem tych, co wypadli na harcowników. Przygotowanie do odparcia ataku 1. rząd wyciąga miecze, 2. i 3. szykują pila. Barbarzyńcy ruszają, pędzą wprost na legion. W odpowiedniej chwili centurion wydaje rozkaz rzucenia pilów (to odrobinę spowalnia wroga), a następnie kontrataku chwilkę zanim barbarzyńcy wpadną na legion, ten sam rusza pędem naprzód i zwiera się z nimi.
6) STARCIE PIERWSZE. Ważne, by pokazać głównie mocne zwarcie, zderzenie się ścian tarcz i bardziej takie siłowe przepychanie. Barbarzyńcy spadają w pędzie, legion kontratakuje i zadaniem obu stron jest wytrzymać zderzenie, potem wywalczyć sobie trochę luzu, by móc walczyć, a następnie próbować miarowo cisnąć i spychać przeciwnika w tył. Wódz barbarzyńców na tyłach ich zachęca, popędza, weterani rzymscy w gotowości obserwują i kontrolują, czy nie potrzeba wesprzeć. Po jakimś czasie walki centurion podmienia się z legionistą za nim, by zyskać odrobinę wytchnienia - ważne, żeby wtedy ogarnął wstępny chaos i zmusił całą formację do miarowego, jednoczesnego postępowania naprzód, by nie tracić dystansu do wroga i spychać go (mogą przydać się np. komendy: largio ad dextram/ad sinistram luzować/rozciągnąć szeregi na prawo/na lewo od centuriona, by wypełnić luki po zabitych i dalej zajmować tę samą przestrzeń; procedite/recidite naprzód/w tył, by właśnie krok po kroku postępować naprzód albo cofać się zależnie od sytuacji; pari passu równym krokiem). Starcie kończy się uporządkowanym odwrotem jeden ze stron, która straci więcej sił/ludzi. Najlepiej, gdyby w tej fazie padło max 5-6 ludzi po danej stronie i starczy. Czyli np. wódz barbarzyńców widząc, że nie idzie, a straty rosną, daje sygnał do wycofania się wojownicy odpychają się tarczami, cofają się. Centurion wstrzymuje legionistów. Tak, żeby z 15 metrów przestrzeni zrobiło się między walczącymi. W tej fazie wiele scenek może ubarwić widowisko: Ktoś z barbarzyńców atakując wskakuje na tarczę legionisty Inny wykonuje samobójczy atak, rzucając się i rękami wyrywając legioniście tarczę, odsłaniając go tym samym, co wykorzystując biegnący z nim włócznicy Nasz wyznaczony ranny po jakimś trafieniu go odpala torebkę z krwią, obryzguje wszystkich w pobliżu, pada i jęczy grając rannego
Zabici legioniści są jak najszybciej bez deptania po padłych, ostrożnie podmieniani przez kolegów z tylnych rzędów. Jeśli padnie żołnierz przed signiferem, ten osłania się, póki nie przeciśnie się i nie wskoczy przed niego kolega z 3., ostatniego rzędu Ktoś z legionistów w ostatnim rzędzie zaczyna się cofać, chce uciekać, optio rzuca się na niego, powstrzymuje, zagania do szeregu (trochę jak Cezar na obrazku niżej - pod Dyrrachium) Po wycofaniu się barbarzyńców centurion daje rozkaz zatrzymania się, ale jakiś legionista dalej goni i walczy, nie słyszy centurion podbiega, daje mu rękojeścią w łeb, wrzeszczy i odciąga z powrotem (czyli akcja a la Vorenus i Pullo w Rzymie HBO) Pamiętajmy, że w wypadku Rzymian dyscyplina ponad wszystko, ale ona zawsze ścierała się z indywidualizmem każdy żołnierz marzył, by się wyróżnić na oczach wodza, zostać nagrodzony etc. Dlatego warto jeśli w naturalny sposób nadarzy się okazja odgrywać takie klimaty, np. legionista rzuca się na wrogiego wodza, który nieopacznie znalazł się na przedzie; kilku wspólnie rzuca się i zabija jakiegoś barbarzyńskiego olbrzyma, który wyróżniał się posturą i siał postrach; ktoś widząc kolegę, który upadł czy potknął się i zaraz spadną na niego barbarzyńcy rzuca mu się z pomocą, osłania i ratuje przed śmiercią (corona civica to nie byle co!)
7) PRZERWA. Podczas przerwy różne wydarzenia ubarwiające, ale też po prostu sensowne: Każda strona porządkuje szyk. Po stratach w pierwszym starciu i ponownym uporządkowaniu, wypełnieniu luk, może być tak, że rzymska formacja będzie węższa niż była albo płytsza to musi ogarnąć i poukładać w przerwie centurion Na rozkaz transmutate pierwsza linia legionistów zostaje wymieniona wszyscy obracają się przez tarczę (w lewo) i przechodzą między kolumnami na sam tył do 3. szeregu. W ich miejsce wchodzi dotychczasowy 2. szereg, a 3. przesuwa się do 2. Centurion znów wraca na przód. Dzieje się to w przerwie, więc nie musi być jakoś super sprawne Centurion wzywa medyka, który odkłada tarczę na ziemię i przeciska się na przód, by zabrać rannego. Może ich np. osłaniać tarczami 2 wyznaczonych legionistów. Bez kombinowania ze strzałą, może niech to będzie np. paskudna rana uda medyk wspiera rannego na swoim ramieniu, odciąga na tył formacji i tam udziela szybkiej pomocy (zatamowanie krwotoku, jakieś gmeranie przy ranie, opatrunek) 8) STARCIE DRUGIE - DECYDUJĄCE. Po ogarnięciu się i chwili odpoczynku, do ataku ruszają tym razem Rzymianie. Medyk, jeśli zdąży do tego czasu zakończyć operację, pozostawia rannego na tyłach, a sam łapie za tarczę i dołącza do formacji. Wcześniejsza przerwa ma jeszcze tę dodatkową zaletę, że pozwala zorientować się, gdzie leżą zabici centurion może więc nieco skorygować ustawienie legionu, aby móc poprowadzić atak tak, by ominąć najbardziej przeszkadzające skupiska trupów. Pilów już nie ma, odległość do wroga jest niezbyt duża, więc cały legion od razu rusza truchtem, przyspiesza dopiero na końcowym metrze by był impet, ale nie nazbyt niebezpieczny dla barbarzyńskich golasów. Centurion znów prowadzi na przedzie. W tym samym czasie weterani przechodzą do przodu, na prawą flankę legionu zaczynają iść, formują w marszu klin, przechodzą do truchtu, biegu i uderzają w pędzie na lewe skrzydło wroga. W założeniu wbijają się w nie, znoszą,
zbierają szybko ponownie do kupy i zaczynają rolować całe skrzydło wroga do środka. Legion napiera od frontu. Morale barbarzyńców zaczyna pękać, straty rosną. Wódz barbarzyńców z przybocznymi rzuca się w końcu do walki na najgorzej wyglądający odcinek. 9) KOŃCÓWKA (przynajmniej w założeniach ). Barbarzyńcy giną, klęska jest nieuchronna, więc ci z ostatniego szeregu zaczynają powoli wymykać się z pola bitwy, uciekają (ale tak max 2-3). I dalej możliwe są różne warianty, w zależności jak wyjdzie/jak się umówimy/jaką inwencję będą mieli uczestnicy, np.: Pozostała w końcu grupka barbarzyńców zbija się i broni rozpaczliwie. Legioniści przystają, znów może nastąpić przerwa, ale dużo krótsza Rzymianie przeformowują się, np. cieńszą linią otaczają tę pozostałą grupkę ze wszystkich stron i ruszają do ostatecznego ataku Wódz barbarzyńców widząc pewną przegraną, zaczyna się z przybocznymi cofać, usiłuje przebić się przez Rzymian i czmychnąć. Jeśli mu się uda - może go próbować ścigać grupka legionistów albo wódz hańbić się ucieczką nie zamierza i walczy dzielnie do końca Ostatni pozostali przy życiu (ze dwóch) mogą się poddać, w tym wódz, jeśli jeszcze żyje. Padają na kolana, składają broń Jeśli wódz jeszcze żyje i poddać się nie chce, centurion może nakazać, by go nie zabijać. Wchodzi do koła legionistów otaczających pozostałego przy życiu wodza, ściąga hełm, dobywa miecz oferuje pokonanemu honorowy pojedynek (teatralne, wiadomo, ale show must go on). I teraz Centurion wygrywa - zabija wodza, ściąga mu torques (i mamy nawiązanie do tradycji spolia opima), legioniści wiwatują. Jeśli centurion przegrywa nie ginie, lecz zostaje ranny; legioniści
natychmiast rzucają się na wodza i kładą go trupem; medyk pomaga centurionowi, który dochodzi szybko do siebie Na koniec chorążowie przynoszą centurionowi zdobyte proporce barbarzyńców, okrzyki, wiwaty, udawane rabowanie poległych wrogów, pomoc rannym kolegom THE END