Poszukiwanie modelu dystrybucjonizmu



Podobne dokumenty
Spis treêci.

T. Łuczka Kapitał obcy w małym i średnim przedsiębiorstwie. Wybrane aspekty mikro i makroekonomii

Determinanty dochodu narodowego. Analiza krótkookresowa

Akademia Młodego Ekonomisty

- potrafi wymienić. - zna hierarchię podział. - zna pojęcie konsumpcji i konsumenta, - zna pojęcie i rodzaje zasobów,

Makroekonomia 1 dla MSEMen. Gabriela Grotkowska

Bardzo dobra Dobra Dostateczna Dopuszczająca

Każde państwo posiada walutę, w której rozlicza się wszelkie płatności na jego terenie. W Polsce jest nią złoty, dzielący się na 100 groszy.

Chcesz efektywnie inwestować? Zwróć uwagę na wskaźnik CPI, który bardzo wiele znaczy w praktyce

dr Bartłomiej Rokicki Katedra Makroekonomii i Teorii Handlu Zagranicznego Wydział Nauk Ekonomicznych UW

Wymagania edukacyjne z podstaw przedsiębiorczości klasa 3LO. Wymagania edukacyjne. Uczeń:

Makroekonomia 1 Wykład 5: Model klasyczny gospodarki (dla przypadku gospodarki zamkniętej)

Makroekonomia 1 Wykład 5: Model klasyczny gospodarki (zamkniętej)

MAKROEKONOMIA II KATARZYNA ŚLEDZIEWSKA

Akademia Młodego Ekonomisty

dr Bartłomiej Rokicki Katedra Makroekonomii i Teorii Handlu Zagranicznego Wydział Nauk Ekonomicznych UW

Finanse dla sprytnych

Podstawy ekonomii. Dr Łukasz Burkiewicz Akademia Ignatianum w Krakowie

Makroekonomia 1 Wykład 12: Naturalna stopa bezrobocia i krzywa AS

WYKŁAD 2. Problemy makroekonomii i wielkości makroekonomiczne

I = O s KLASYCZNA TEORIA RÓWNOWAGI PRAWO RYNKÓW J. B. SAYA WNIOSKI STOPA RÓWNOWAGI STOPA RÓWNOWAGI TEORIA REALNEJ STOPY PROCENTOWEJ

Zasoby środowiska c.d. M. Dacko

Na początku XXI wieku bezrobocie stało się w Polsce i w Europie najpoważniejszym problemem społecznym, gospodarczym i politycznym.

A. Smith Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów. Marta Trzcińska

Spis treści. Wstęp (S. Marciniak) 11

Góra Kalwaria, ul. Pijarska 21 tel.: [22] fax: [22] kom.: [0] , [0] Info:

Spis treści. Rozdział I ELEMENTARNE POJĘCIA I PRZEDMIOT EKONOMII

Oszczędzanie a inwestowanie..

Złoto i srebro. we współczesnym portfelu inwestycyjnym. Obraz gospodarki jest lepiej widoczny przez tylną, Warren Buffett

Pieniądz i system bankowy

MODEL AS-AD. Dotąd zakładaliśmy (w modelu IS-LM oraz w krzyżu keynesowskim), że ceny w gospodarce są stałe. Model AS-AD uchyla to założenie.

Autor: Joanna Nitecka, pracownik Departamentu Integracji Europejskiej i Studiów Porównawczych URE

Akademia Młodego Ekonomisty

Wymagania edukacyjne przedmiot "Podstawy ekonomii" Dział I Gospodarka, pieniądz. dopuszczający

ZAŁOŻENIA. STRONA POPYTOWA (ZAGREGOWANY POPYT P a ): OGÓLNA RÓWNOWAGA RYNKU. STRONA PODAŻOWA (ZAGREGOWANA PODAŻ S a )

Wpływ. Kilka Podstaw. Wpływ

Dyskusja Ricardo i Malthusa

PRODUKTY STRUKTURYZOWANE

Determinanty kursu walutowego w krótkim okresie

Wojciech Buksa Podatek od transakcji finansowych - jego potencjalne implikacje dla rynków finansowych

dr Bartłomiej Rokicki Katedra Makroekonomii i Teorii Handlu Zagranicznego Wydział Nauk Ekonomicznych UW

Rzadkość. Zasoby. Potrzeby. Jedzenie Ubranie Schronienie Bezpieczeństwo Transport Podróże Zabawa Dzieci Edukacja Wyróżnienie Prestiż

STOPA DYSKONTOWA 1+ =

WYMAGANIA EDUKACYJNE

Globalny kryzys ekonomiczny Geneza, istota, perspektywy

Determinanty dochody narodowego. Analiza krótkookresowa

DEFINICJA RYNKU Wrzoska Balcerowicza

Analiza przepływów pieniężnych spółki

EKONOMIKA I ZARZĄDZANIE PRZEDSIĘBIORSTWEM PORTOWYM wykład 3.

Dr Łukasz Goczek. Uniwersytet Warszawski

Makroekonomia 1 Wykład 5: Klasyczny model gospodarki zamkniętej

Podstawowe zagadnienia

WZROST GOSPODARCZY DEFINICJE CZYNNIKI WZROSTU ZRÓWNOWAŻONY WZROST WSKAŹNIKI WZROSTU GOSPODARCZEGO ROZWÓJ GOSPODARCZY. wewnętrzne: zewnętrzne:

Akademia Młodego Ekonomisty

Technikum Nr 2 im. gen. Mieczysława Smorawińskiego w Zespole Szkół Ekonomicznych w Kaliszu

Ekonomia wykład 03. dr Adam Salomon

3.1 Analiza zysków i strat

Plan wykładu 8 Równowaga ogólna w małej gospodarce otwartej

Historia ekonomii. Mgr Robert Mróz. Makroekonomia w XX wieku

Wyposażenie w czynniki produkcji a handel międzynarodowy WYKŁAD 2 Z MIĘDZYNARODOWYCH STOSUNKÓW GOSPODARCZYCH, CE UW

Ekonomia 1 sem. TM ns oraz 2 sem. TiL ns wykład 06. dr Adam Salomon

Makroekonomia II Rynek pracy

Aspekty prawne inwestowania nadwyżek operacyjnych. i budżetowych przez Jednostki Samorządu Terytorialnego.

Szkoły ponadgimnazjalne, PODSTAWA PROGRAMOWA. Cele kształcenia wymagania ogólne

2.2 Poznajcie mnie autoprezentacja mocnych stron

Ćwiczenia 3, Makroekonomia II, Listopad 2017, Odpowiedzi

OSZCZĘDZANIE PIENIĘDZY. Wojciechowska Justyna Wróbel Iwona Wróblewska Sonia

I. Podstawowe pojęcia ekonomiczne. /6 godzin /

Polityka monetarna państwa

Podstawy ekonomii wykład 03. dr Adam Salomon

Metody określania celów rynkowych i ustalania pozycji konkurencyjnej firmy na danym rynku

Ekonomista jako naukowiec. Myśleć jak ekonomista. W tym rozdziale odpowiemy na pytania: Ekonomiści odgrywają podwójną rolę:

Przegląd prognoz gospodarczych dla Polski i świata na lata Aleksander Łaszek

Konkurencja monopolistyczna. W tym rozdziale szukaj odpowiedzi na pytania:

Wykład 8. Plan wykładu

Makroekonomia r

MAKROEKONOMIA 2. Wykład 1. Model AD/AS - powtórzenie. Dagmara Mycielska Joanna Siwińska - Gorzelak

Inwestor musi wybrać następujące parametry: instrument bazowy, rodzaj opcji (kupna lub sprzedaży, kurs wykonania i termin wygaśnięcia.

Finansowanie działalności przedsiebiorstwa. Finanse

Strategie wspó³zawodnictwa

Temat Rynek i funkcje rynku

Cena jak ją zdefiniować?

MAKROEKONOMIA II KATARZYNA ŚLEDZIEWSKA

dr Bartłomiej Rokicki Chair of Macroeconomics and International Trade Theory Faculty of Economic Sciences, University of Warsaw

9 Funkcje Użyteczności

Nie ocalą nas wymogi kapitałowe

Ekonomika i Logistyka w Przedsiębiorstwach Transportu Morskiego wykład 06 MSTiL niestacjonarne (II stopień)

Refinansowanie już od jakiegoś czasu mam kredyt, czy mogę obniżyć jego koszt?

PRZYKŁADOWY EGZAMIN Z MAKROEKONOMII I

Nazwisko i Imię zł 100 zł 129 zł 260 zł 929 zł 3. Jeżeli wraz ze wzrostem dochodu, maleje popyt na dane dobro to jest to: (2 pkt)

Makroekonomia 1 - ćwiczenia. mgr Małgorzata Kłobuszewska Rynek pracy, inflacja

Spis treści. Przedmowa do wydania polskiego Przedmowa WPROWADZENIE

Deficyt budżetowy i dług publiczny w dłuższym okresie. Joanna Siwińska

biuro pośrednictwa Jak założyć kredytowego ABC BIZNESU

Licz i zarabiaj matematyka na usługach rynku finansowego

Pieniądz. Polityka monetarna

Gospodarka otwarta i bilans płatniczy

17.2. Ocena zadłużenia całkowitego

Pieniądz i system bankowy

Transkrypt:

Wojciech Czarniecki Poszukiwanie modelu dystrybucjonizmu Copyright Wojciech Czarniecki pozwalam drukować, kopiować i rozpowszechniać w inny sposób pod warunkiem wskazania źródła 1

2

Wstęp...5 Czy wszyscy jesteśmy ekonomistami...7 Koncepcje teorii wartości...11 Historia pieniądza...13 Efekt Ricarda...17 Sprawiedliwość...21 Sprawiedliwa płaca...26 Handel i jego istotne determinanty....30 Kapitał...35 Synchronizacja...41 Załącznik do rozdziału Synchronizacja...47 Podaż i popyt...51 Nienaturalne monopole...57 Nadmiar warunkiem istnienia...62 Preferencja czasowa...65 Uzasadnienie dla przyjętych pojęć pierwotnych...68 3

Dobra trwałe...71 Dobra pośrednie...77 Dlaczego pieniądz towarowy?...81 Dochód społeczny...88 Własność...94 Użyteczność...100 Substytuty...107 Biologiczne podstawy ekonomii...113 Czy psychologizm zawłaszczy ekonomię?...117 Model wymiany bezgotówkowej...121 Serwer aukcyjny...126 Opis działania serwera wymiany bezgotówkowej.130 Ocena użyteczności serwera...138 Atraktory ekonomiczne...142 Prognozowanie rozwoju gospodarczego...148 Rolnictwo...155 Problem lichwy...158 Czy można zatrzymać rozwój?...163 4

Cel inflacyjny...168 Piramidalne oszustwo...172 Komu służy wymiana międzynarodowa...175 Czy małe przetrwa?...178 Źródła biedy...183 W odpowiedzi krytykom...191 Prawomocność wiedzy... Błąd! Nie zdefiniowano zakładki. BIBLIOGRAFIA...201 Wstęp Motywacją do napisania poniższych rozważań był dysonans między elegancją i prostotą argumentacji G.K. Chestertona w opisywaniu rzeczywistości a pustym formalizmem teorii ekonomii. Próżno szukać w teorii odpowiedzi na wiele prostych pytań zadanych przez Chestertona. Te opisy i pytania zdają się być tak oczywiste, że i odpowiedz powinna pojawić się bez wysiłku. Tak niestety nie jest. Wygląda na to że nasz rozum ciągnie nić związków przyczynowych prując równocześnie materię strukturalnych powiązań z których świat jest utkany i w efekcie stajemy wobec poplątanego kłębka faktów. Z sumy celowych indywidualnych dążeń nie wynika jakieś celowe działanie społeczności. Są wprawdzie formułowane przez polityczne koterie programy, które niewiele różnią się od reklam, próbujących przekonać do siebie największą ilość wyborców, ale nie mają one nic wspólnego z jasno sformułowanymi spójnymi celami. Skazani jesteśmy wyłącznie na domysły, co do celu ewolucji natury, że on istnieje jako Boski projekt, wskazują szczególne relacje między parametrami stałych fizycznych oraz harmonijne współdziałanie praw przyrody w tworzeniu coraz bardziej wyszukanych form materii ( na przekór prawu entropii). Chesterton intuicyjnie wytycza granice, w ramach których powinno toczyć się życie jednostki, jeśli ma pozostać wolnym podmiotem. Zawsze był przeciwnikiem industrializmu. Uważał, że praca w fabryce jest niegodna człowieka i niechrześcijańska. Człowiek staje się robotnikiem, trybem w maszynie, zatracającym poczucie odpowiedzialności za całe dzieło. Fabryka oznacza uprzedmiotowienie człowieka i prymat zarabiania przed tworzeniem. Bardzo wiele osób na zawsze pozostanie niezauważonymi, szeregowymi pracownikami, bo ich osobiste zdolności i upodobania nie mają nic wspólnego z idiotyczną pracą, którą wykonują. 5

Z tego punktu widzenia należy dziwić się iż ekologia nie obejmuje człowieka, traktuje go jako czynnik obcy, zewnętrzny a nawet wrogi. Choć środowisko w którym żyjemy jest w dużej części wytworem ludzkim, to zarówno ono jak i człowiek dalej podlega prawom natury. A podstawą najlepszego dopasowania do zmieniających się warunków jest ciągłe różnicowanie się jakościowe materii ożywionej. Z tego powodu nie powinniśmy dziwić się iż uważał za największe niebezpieczeństwo masowe wyrównanie do niskiego poziomu, standaryzację przy użyciu niskich standardów, zarówno w sferze kultury, jak intelektu. Sprzeciwiał się koncentracji własności, do której doprowadzał zarówno socjalizm jak i realny znany mu kapitalizm. Słusznie twierdził, że zarządcy korporacji to najemnicy a to sprawia że w zagrożeniu najemnik ucieka, ponieważ jest najemnikiem, a dobry pasterz odda życie za owce swe. Zdaniem Chestertona, kapitalizm współczesny prędzej czy później musi upaść, gdyż jego priorytetem nie jest produkcja, lecz spekulacja pośredników, manipulującymi rzadkością coraz bardziej abstrakcyjnych tworów finansowych. Chesterton jak wielu ludzi genialnych oparł się przede wszystkim na intuicji. Zadał sobie trud by w niekończącym się opisie - osadzonym w realiach trudno przekładalnych na współczesne uwarunkowania - przybliżyć nam sens i duchowy wymiar aktywności ludzkiej. W atrakcyjnej formie przedstawił nam wizję gospodarki w której dominują przedsięwzięcia o skali zachowującej podmiotowość wszystkich uczestników działalności gospodarczej. Nakreślenie atrakcyjnej wizji to zaledwie połowa roboty, należy jeszcze zbadać czy istnieje model rozwiązań gospodarczych spełniający te warunki i równocześnie zdolny do konkurencji z modelem gospodarki wielkoskalowej. W niniejszym opracowaniu, posługując się narzędziami zaczerpniętymi z tzw. szkoły austriackiej oraz korzystając z dorobku innych europejskich ekonomistów ( Bastiat, Ricardo, Heydel ) podejmę próbę zweryfikowania wykonalności idei nakreślonych przez Chestertona. Każdy rozdział tworzy pewną zamkniętą całość i zawiera często komentarze i powtórzenia omówionych wcześniej zagadnień ale ujmowanych w kontekście analizowanego tematu jako jego najbliższe relacyjne otoczenie. Rozpocznę od opisu narzędzi i definicji pojęć stosowanych w analizie. Przy czym główną nicią spajającą te rozdziały jest upływ czasu. Dalsze rozdział będę dodawał w miarę postępu prowadzonych analiz dzieląc się z czytelnikiem spostrzeżenia i uwagami, wraz z formalnym uzasadnieniem. Stosowane wzory nie są funkcjami wiążącymi realne zmienne lecz obrazują istotne relacje z których odczytać możemy tendencję (kierunek zmian) ale nie wartości. Powodem tego jest brak jednostki miary obiektywizującej wartościowanie rzeczy. 6.03.2012r 6

Czy wszyscy jesteśmy ekonomistami W takim samym stopniu w jakim jesteśmy lekarzami samych siebie. Każdy z nas dorastając przejmował i dostosowywał do swoich potrzeb nieskończoną ilość wzorców zachowań. Większość drobnych dolegliwości potrafimy zracjonalizować wskazując ich prawdopodobną przyczynę oraz metody radzenia sobie z nimi. Dopiero gdy dolegliwości nie ustępują zwracamy się do lekarza tj. specjalisty. Nie gwarantuje to wyleczenia, bo i wiedza specjalisty jest ograniczona, najczęściej opiera się ona na wypracowanych w klinikach, metodami prób i błędów, procedurach wykonawczych. Mogłoby się wydawać, że z analogiczną sytuacją będziemy mieli do czynienia, próbując rozwiązać problemy życia codziennego, że większość problemów dotyczących sposobów realizacji celów też polega na postępowaniu zgodnie z przyswojonymi procedurami. Tak nie jest, stan naszego zdrowia warunkują dające się wyznaczyć zależności przyczynowe. Choć te same objawy mogą wywoływać różne przyczyny, to w drodze dodatkowych badań potrafimy ustalić źródło dolegliwości. Natomiast tam, gdzie mamy do czynienia z urządzeniami społecznymi takimi jak: język, pieniądz, banki, giełdy - choć są wytworem ludzkiej aktywności, to nikt ich nigdy nie zaprojektował - nie potrafimy do końca odkryć ich sensu i relacji wzajemnych, np.: nieznany mechanizm rozwija język - nie licząc się z zaleceniami językoznawców - tak by oprócz informacji, przekazywał emocje i w tajemniczy sposób wpływa na zachowanie posługujących się nim ludzi. Miliony przedsiębiorców (rolników) podejmuje decyzje opierając się głównie na obserwacji cen rynkowych, które nie wiadomo kto i dlaczego wyznaczył na takim a nie innym poziomie. Stwierdzenie, że jest za to odpowiedzialny tzw. rynek pokrywa jedynie fakt naszej niewiedzy. Podobno na zakup decydujemy się wtedy, gdy wartość, jaką przypisujemy rzeczy nabywanej, jest większa od wartości pieniędzy, które musimy za nią zapłacić. Ale skąd mamy wiedzieć jak wartościują inni, czy potrafimy wskazać okoliczności warunkujące taką a nie inną decyzję. Na te wszystkie pytania nie ma prostych odpowiedzi, a przecież większość z nas radzi sobie bez tej wiedzy opierając się na kumulowanym przez kolejne pokolenia doświadczeniu. Ta obiegowa wiedza wypierana jest nachalnie w medialnym przekazie. Przekonuje się nas, że nie jest cnotą oszczędzanie, ale wydawanie, że sukces to wygrana od losu a nie wynik konsekwentnej przemyślanej pracy, że radość życia należy czerpać z rosnącej konsumpcji a nie z tworzenia, którego efekt cieszy nas i innych, bo jest kolejną z powtarzanych bez końca prób zbliżenia się do absolutu. Są to dwa aspekty jednej całości. Aby zrozumieć trzeba tworzyć, ale by tworzyć trzeba wykonać kolejne kroki w zrozumieniu. Kiedyś wstrząsnął mną reportaż o starym spracowanym rolniku gdzieś z ziem zachodnich. Widok, jak próbuje przekazać w słowach ogrom uczucia, które wypełnia go, gdy mówi o swojej ziemi, o przyjemności jaką czerpie z obcowania z nią. Porażał autentycznością ekspresji, a z drugiej strony nie przystawał w żaden sposób do realiów, które znałem. Powie ktoś: nic szczególnego - mało to egzaltowanych dziwaków na świecie. Ta ocena więcej mówi o tym, który ją wyrazi niż o rolniku, tak samo jak etykietka: frajer przylepiona uczciwemu, kierującemu się zasadami wspólnikowi. Gloryfikuje się niezależność i mobilność jednostek a pomija fakty świadczące o postępującym wyobcowaniu, demoralizacji i przygniatającemu uczuciu samotności, prowadzącym prędzej czy później do autoagresji lub dewiacji. Rodzina, znani od lat przyjaciele stanowią ograniczenie a nie potencjalny punkt oparcia. Etykę wypiera wszechobecne, stanowione bez umiaru i sensu, prawo. A przecież na podstawie prostej gry logicznej zwanej dylematem więźnia da się wykazać, że tylko gdy prawdopodobieństwo ponownego kontaktu jest niskie to opłaca się być nieuczciwym. W społecznościach stabilnych, gdzie jednostki są powiązane dobrowolnie ustanowionymi relacjami panuje ład moralny ( nieuczciwość karano wykluczeniem, a obcych tolerowano z zachowaniem szczególnej rezerwy). Co więcej, amoralna zorientowana na konsumpcję jednostka - pozbawiona treningu w samokontroli, 7

która jest logicznym następstwem przestrzegania norm moralnych - ma tendencję do zaspokajania wynaturzonych potrzeb niezależnie od wysokości przewidzianej kary. Atomizacja społeczeństwa czyni jednostkę bezradną w relacji nawet ze słabą władzą - byle urzędas uzbrojony w przepis prawny może nami poniewierać do woli. Substytutem poziomych więzi społecznych są próby budowania pionowych identyfikacji w ramach poszczególnych korporacji. Wspólne wycieczki, zakładowe spotkania integracyjne, żłobki, przedszkola a nawet szkoły zawodowe dla dzieci pracowników. Zapyta ktoś - i co w tym złego? Zło tkwi nie w uzależnieniu od dobrej woli drugiej osoby (grupy osób) opartej na empatii i przestrzeganiu zasady wzajemności lecz od korporacji (państwa) które przenosi potencjalny konflikt z mój interes-ich interes do nasz interes-ich interes. Samotna jednostka nie ma wyboru, skazana została na przynależność do walczących o przywileje grup interesów ( godna poparcia jest recepta prof. Zybertowicza na odtworzenie społeczeństwa obywatelskiego ). W celu stworzenia pozorów nieuchronności zjawisk, w których uczestniczymy, deformuje się przekazy historyczne, po to by wykazać jaki to mamy postęp społeczny. Gdy czyta się Dawny ustrój i rewolucja Alexis de Tocqueville a, rzetelnego kronikarza wydarzeń, otrzymujemy obraz znacznie odbiegający od zawartego w głównym przekazie. Struktura społeczeństwa feudalnego jawi się nam jako optymalne rozwiązanie w sytuacji słabego zaludnienia, gdzie jednostka poza skupiskami ludzkimi narażona była na ciągłe niebezpieczeństwa. Struktura feudalna oparta była na dobrowolnej wymianie usług. Zapłatą za dzierżawioną od feudała ziemię, był procentowy udział w plonach i świadczenie okresowych usług nałożonych przy osiedlaniu się chłopów w zgodzie z obowiązującymi prawami lokacyjnymi. Za to chłop miał zagwarantowaną obronę i opiekę w potrzebie. Feudałowie konkurowali między sobą oferując lepszą ochronę lub mniejsze obciążenia, bowiem niezadowolony chłop mógł w każdej chwili uciec tam, gdzie władza feudała nie sięgała. Tocqueville analizując księgi gruntowe (terriers) stwierdza Widziałem księgi z czternastego wieku będące arcydziełem metodyczności, jasności, przejrzystości i inteligencji. Im nowsze tym bardziej stają się zagmatwane, nieczytelne i nieporządne, mimo powszechnego postępu oświaty. Wydaje się, że im bardziej wykształcone staje się społeczeństwo cywilne, tym głębiej grzęźnie w barbarzyństwo społeczeństwo polityczne. Dalej twierdzi, że pojawienie się biurokracji centralnej doprowadziło do zniszczenia praw i instytucji feudalnych stając się przyczyną ogólnego niezadowolenia i wybuchu rewolucji francuskiej. Mimo rozpadu naturalnych struktur społecznych, jeszcze do końca XIX wieku ich podstawą ciągle były rodziny. Zarówno uprawa roli, rzemiosło jak i handel prowadzone były głównie przez rodziny. One akumulowały wiedzę, przekazywały ją z pokolenia na pokolenie, tam krystalizował się etos zawodowy i to co dziś nazywamy marką firmy. Z tych struktur wyrósł XIX-wieczny kapitalizm, to one wypracowały narzędzia, którymi potem posłużył się żywiołowo rozwijany rynek ery przemysłowej. Niestety to co harmonijnie współdziałało ze strukturami społeczeństwa feudalnego, nie pasowało do powstających manufaktur, towarzystw handlowych, spółek akcyjnych. Korzyści z łamania dotychczas przestrzeganych reguł były wielokrotnie większe od ewentualnych strat. To co od zawsze było powiązane wielokrotnymi zależnościami z lokalną społecznością oderwało się od niej budując nadrzędną strukturę, która współcześnie całkowicie zdominowała poziome zależności społeczne, podporządkowując je własnym interesom. Problemem nie jest siła korporacji lecz słabość samorządowych struktur ( właściwie są to rachityczne pozostałości). Nie pozostaje nam nic innego jak powrót do korzeni by prześledzić co się stało, że to co poprzednio było środkiem do celu zostało celem samym dla siebie. Popatrzmy na rodzinę od strony jej wewnętrznej organizacji i podziału zadań. Każdy świadczył usługi na rzecz innych członków rodziny proporcjonalnie do swych sił i zdolności. 8

Usługi te nie mogły być z istoty ekwiwalentne i z powodu braku jednolitej miary opierały się jedynie na nieartykułowanym zobowiązaniu, że opieka oraz staranie na rzecz dzieci będzie odpłacone na starość. Czyż inwestycja w dzieci, oparta na zobowiązaniu, nie wykazała się szczególną odpornością na zdarzenia losowe i inflację. Jeden z dostojnych staruszków umierając ( w 1954r. ) samotnie w nędzy skarżył się dlaczego los tak go pokarał, przecież od 1896r. skrupulatnie opłacał składkę na fundusz emerytalny pracując najpierw w austriackiej administracji. Niestety po upadku cesarstwa wkłady przepadły, ale potem w wolnej Polsce dobre zarobki na kolei miały - dzięki odpowiednio wysokiej składce - gwarantować mu dostatek na starość. Wybuchła II wojna światowa i wszystko przepadło, bo na nową emeryturę u komunistów nie miał już sił i możliwości zapracować. Gdyby zainwestował w rodzinę i liczne potomstwo jego starość nie byłaby tak żałosna. Pokutuje ciągle, niczym nieuzasadnione przekonanie, że ktokolwiek osiągnął więcej od innych to dokonał tego ich kosztem. Posłużę się ulubionym przez ekonomistów przykładem. Gdy Robinson zorientował się, że Piętaszek zjada więcej bananów i kokosów, zażądał w imię sprawiedliwości równego podziału. Rezolutny Piętaszek zaproponował inne rozwiązanie argumentując: - ja potrafię w ciągu godziny zerwać 12 kokosów lub 6 bananów, ty natomiast 3 kokosy lub 5 bananów, - proponuję następujący podział pracy: ja będę zrywał kokosy ty natomiast banany, wtedy obaj zyskujemy na wymianie jeśli np.: wymienimy je w relacji 1:1, - dzięki temu 6 bananów będzie mnie kosztowało pół godziny pracy natomiast ty otrzymałbyś za godzinę pracy dwa raz więcej kokosów. Dla Piętaszka jeden kokos wart jest 0,5 banana a otrzyma w wymianie całego banana, natomiast dla Robinsona jeden banan jest wart 3/5 kokosa a otrzymuje całego kokosa. Podstawą porównań jest koszt sprowadzający się do zużywanego czasu. Tłumaczy to paradoks posiadania: (akceptowana cena gdy sprzedaję)>subiektywna wartość rzeczy>(akceptowana cena gdy kupuję) Pozostał im jeszcze do rozwiązania problem dostosowania czasu pracy do wielkości preferowanej konsumpcji, gdyż z wymiany nie otrzymamy dokładnie tej ilości co chcemy, bo opłacalna cena wyrażona w bananach za jednego kokosa zawarta będzie w przedziale 3/5 < cena < 2 i targowanie się ma nieprzekraczalne granice. Niedobór wartości z rozliczenia pokryty może być zobowiązaniem do wykonania dodatkowej usługi w ramach zaoszczędzonego czasu. Nie istnieje taki poziom przewagi, który uniemożliwiałby opłacalną wymianę dzięki specjalizacji, dlatego bezrobocie jest przejawem degeneracji systemu gospodarczego. Można formalnie wykazać, że taka wymiana bilansowana w skali życia jednostki w obrębie rodziny jest całkowicie ekwiwalentna mimo braku pieniądza ( pieniądzem transakcyjnym była wspólna świadomość bilansowanych z grubsza indywidualnych zobowiązań i oszczędności czasu uzyskiwanych dzięki podziałowi pracy). Wydatki na naukę to inwestycja w przyszłą zdolność wypracowywania większych dochodów, co powinno mieć wpływ na sytuację tych którzy inwestowali. Jeśli pominiemy pasożytnicze grupy społeczne, to obiegowe zalecenia prowadzące do poprawy bytu wymieniały: oszczędzanie, rozwagę, odpowiedzialność, głęboki namysł nad wyborem celów i bezwzględne dotrzymywanie zawartych umów. Jeszcze po wojnie utrzymywał się na wsiach zwyczaj nieodpłatnego udziału sąsiadów w pilnych pracach przy żniwach, wykopkach, budowie domów. Wystarczającą gwarancją była pewność, że ten 9

któremu pomogliśmy przyjdzie i mnie pomóc w potrzebie. Niestety reguły wypracowane na użytek rodziny zwykle nie obowiązywały już wobec obcych, dlatego musiała rosnąć rola prawa gospodarczego ze wzrostem rynków i z intensywnością wymiany. To niedopasowanie wypracowanych przez wieki reguł do przemysłowej skali produkcji, wywołało zapotrzebowanie na wiedzę zarówno o przyczynach jak i metodach zaradczych. 10

Koncepcje teorii wartości W początkach kapitalizmu notujemy wysyp znaczących do dzisiejszego dnia ekonomistów ( J. Locke, A. Smith, Ricardo, J.B. Say), formowanie się szkół (fizjokraci, merkantyliści) i stronnictw politycznych zachwalających własne recepty na kłopoty. Zaistniała potrzeba ustalenia źródła wartości, bo w zależności od definicji dawało się wyprowadzać różne wnioski co do przyczyny pojawiających się deformacji rynkowych. Dziś panuje zgodny pogląd ( w uproszczeniu ), że rzeczy nabierają wartości stosownie do intensywności potrzeb, które zaspokajają - z uwzględnieniem prawa użyteczności krańcowej - przy czym szkoła austriacka twierdzi, że ponieważ nie istnieje obiektywna miara użyteczności, zastosowanie matematyki w ekonomii nie ma sensu, a uprawianie ekonomii polega na wyprowadzaniu logicznych wniosków z apriorycznych konieczności. Niech za przykład posłuży opis, zaczerpnięty z książki Positive Theory of Capital Böhm- Bawerka, możliwego zachowania rolnika po zebraniu pięciu worków kukurydzy: jeden jest mu konieczne potrzebny do przetrwania do przyszłych żniw. Drugiego potrzebuje do utrzymania poziomu życia zapewniającego krzepę i żywotność. Więcej kukurydzy jednak nie potrzebuje, za to z wielką chęcią powitałby dania mięsne odkłada więc trzeci worek, by wykarmić drób. Czwarty worek przeznacza na destylację alkoholu. Przypuśćmy, że takie rozdysponowanie zaspokaja jego osobiste potrzeby i że nie może wymyślić lepszego wykorzystania piątego worka niż nakarmienie kilku papug, których wybryki go bawią. Rolnik przeznaczył każdy z worków na pewien cel, mając na uwadze jak największą osobistą satysfakcję. Kolejne worki kukurydzy mają mniejszą wartość bo realizują mniej wartościowe cele, ostatni wyznaczy nam wartość krańcową, która będzie zawsze większa od ceny jaką gotów byłby zapłacić gdyby musiał kupić całą tę ilość kukurydzy na rynku. Opisaliśmy właśnie prawo użyteczności krańcowej Zapoznając się z różnymi opisami realiów z okresu po rewolucji francuskiej natknąłem się na ciągle popularny artykuł Co widać i czego nie widać, w którym Frédéric Bastiat, błyskotliwą w swej prostocie argumentacją, ośmiesza interwencjonistyczne zapędy rządu. Jednak dopiero w Harmoniach ekonomicznych znalazłem precyzyjną artykulację sensu czym była wartość dla ludzi w świecie chronicznych niedoborów. Jego propozycja w konfrontacji ze współczesną definicją wartości może wydawać się anachroniczna, niemniej moim zdaniem jest bliższa istoty wartości. Wychodzi on od stwierdzenia, że człowiek niczego nie tworzy a jedynie przekształca to co natura mu daje. Stąd wyprowadza podział na użyteczność darmową daną nam przez naturę i użyteczność uciążliwą, która istnieje z powodu rzadkości występowania rzeczy użytecznych w naturze. Rzadkość pociąga za sobą trud odszukania, wydobycia, przekształcenia, zrozumienia związków przyczynowych powodujących określone stany (właściwości), a także uciążliwość oczekiwania na dokonanie się procesu wzrostu, fermentacji, dojrzewania itp. Jeśli wartość tkwi w użyteczności uciążliwej, to im więcej sił natury wprzęgniętych zostanie do procesów przekształcenia dobra naturalnego w użyteczne, tym wartość tego dobra będzie mniejsza. Ale istnieje i drugie źródło oszczędzenia nam uciążliwego wysiłku: jest nim wymiana. Dochodzi też do wniosku, że to co w rzeczach cenimy jest użyteczną usługą świadczoną nam przez rzecz jednorazowo lub wielokrotnie. Każda użyteczna rzecz świadczy nam skończoną ilość usług i trud jej wytworzenia musi być na nowo podejmowany. Jeżeli tak to wymieniamy zawsze pewną ilość usług. Zdaniem Bastiata wartość wypływa z przyjętej i oddanej usługi, a usługa zależy od trudu oszczędzonego temu, który ją przyjmuje, 11

jak i od trudu pojętego przez tego, który ją oddaje co odpowiada wnioskom, do których doszedł wyżej Piętaszek. Z powyższego wynika, że wartość ujawnia się w świecie dopiero przy wymianie i powinna ona maleć z postępem technologicznym, natomiast ilość czasu do swobodnej dyspozycji powinna rosnąć. Niczego takiego we współczesnym świecie nie obserwujemy i jest to kolejna anomalia ( po bezrobociu ), która podważa założenia tkwiące u podstaw współczesnych gospodarek. Częściowe wyjaśnienie tych anomalii znajdziemy analizując fakty historyczne - do wszystkich kryzysów przyczyniała się władza albo psując pieniądz lub wszczynając kosztowne wojny ( pomijam klęski naturalne ). Pozostałych wyjaśnień szukać będziemy w następnych rozdziałach. 12

Historia pieniądza Opisaliśmy w poprzednim rozdziale jak wyglądał podział pracy i wymiana wśród bliskich i sąsiadów. W czasach, gdy nadwyżki bywały skromne i nieregularne, bo zależne od kaprysów pogody a odległości między centrami wymiany znaczne, wymiana między przypadkowo spotykającymi się ludźmi nie mogła być odroczona ( oparta na zobowiązaniu wykonania lub dostarczenia czegoś w przyszłości ), to zawsze była wymiana towar za towar. A ponieważ zwykle dostarczano nadwyżkę towaru jednego rodzaju z zamiarem wymiany na kilka innych, różnego rodzaju, musiał pojawić się towar pośredni, łatwo zbywalny i podzielny, w roli środka wymiany. Wprowadza w błąd stwierdzenie, że był to prekursor obecnych pieniędzy, co sugeruje brak różnicy między współczesnym pieniądzem, a oznakowanym kawałkiem srebra czy złota. Aby się o tym przekonać wystarczy wziąć złoty pierścionek oraz jego równowartość w złotówkach, a następnie spróbować coś kupić za nie w dowolnym innym kraju. Na widok złotówek usłyszymy kategoryczną odmowę, natomiast po wizycie u lokalnego złotnika, pierścionek będzie sprzedany, gdy jego cena okaże się atrakcyjna. Prekursorem pieniądza papierowego były weksle wystawiane przez Templariuszy kupcom obawiających się rabunku podczas podróży. Na podstawie weksla wystawionego w Wenecji kupiec mógł odebrać w Bremie równowartość zdeponowanego złota pomniejszoną o koszt usługi około 5%. Gwarancją uczciwości operacji był honor rycerzy z zakonu Templariuszy i autorytet kościoła. Bardzo późno pojawił się w powszechnym obiegu znany nam, pieniądz papierowy, ale ciągle było to zobowiązanie banku do wymiany tego dokumentu na ilość złota ( srebra ) uwidocznioną na banknocie. Już wtedy zdarzały się oszustwa i bankructwa więc nie wszystkie kwity depozytowe 1 ( potwierdzenie, gdzie towar lub złoto jest do odebrania ) cieszyły się takim samym zaufaniem. Obecnie za utrzymanie wartości zdeponowanej w pieniądzu nikt nie odpowiada. Inflacja może zjeść połowę pierwotnej wartości pieniądza i nikt nie poczuwa się do winy, nie ma chętnego do wyrównania dokonanej szkody, powiada się jedynie że ceny na rynku poszły znacznie w górę sugerując iż jest to wina sprzedawców, spekulujących producentów tylko nie tego co emituje w nadmiarze pieniądz. Nawet pieniądz towarowy w pewnych sytuacjach nie dawał gwarancji zachowania wartości w czasie. O tym mogli się przekonać poszukiwacze złota, gdy musieli za żywność i narzędzia płacić wielokrotnie wyższe ceny od cen występujących w miejscowościach odległych od kopalń. Trudno się dziwić, że większość rolników szybko wymieniała pieniądz na potrzebne dobra. W tamtych czasach ludzie świadomi byli jeszcze, że ich siła nabywcza wypływa z ich pracy i kupowanych narzędzi ( dokładnie ujmując: z ich właściwego zastosowania uzyskiwali odpowiednią stopę zwrotu ), rozumieli potrzebę przewidywania i rolę tworzonych zapasów, ale całkowicie obywali się bez pojęcia kapitału. Ten brak zaufania do pieniądza u chłopów przełamano wprowadzając podatek gruntowy. W ten sposób chłopi zmuszeni zostali do kumulowania oszczędności w pieniądzu akceptowanym przez władzę. W nieodległej przeszłości, gdy okazało się, że własne oszczędności już nie wystarczały, zaczęli tworzyć kasy oszczędnościowo-pożyczkowe ( pierwszą utworzył w 1577r. ks. Wawrzyniec Białobrzeski ) jako sposób na ochronę przed lichwą. Niestety napór lobby bankowego, 1 Doskonały opis historii pieniądza znajdzie czytelnik w Pieniądz, kredyt bankowy i cykle koniunkturalne Jesus Huerta De Soto

powoduje systematyczne ograniczanie swobody działania kas oszczędnościowopożyczkowych, cynicznie uzasadniane koniecznością zagwarantowania bezpieczeństwa depozytariuszom ( już rzymskie prawo głosiło chcącemu nie dzieje się krzywda ). Teraz obowiązującym modelem wspierania biednych są mikro pożyczki Muhammad Yunusa, będące lichwą w czystej postaci ( za spopularyzowanie pomysłu pobierania niekiedy 30% odsetek od biedaków dostał Pokojową Nagrodę Nobla w 2006r. ). Dziwnym trafem słowo lichwa wypadło z obiegu medialnego. Ale czy w domu powieszonego wypada mówić o sznurze?. Być może rozwiązanie znaleźli arabowie u których odsetki zastąpione zostały udziałem banków w zyskach i stratach przedsiębiorstw otrzymujących kredyt. Banki będąc niejako udziałowcem w przedsięwzięciu mają lepszą kontrolę nad decyzjami przedsiębiorcy, ale w tym systemie konsumenci nie mają dostępu do kredytu- biednym pozostaje liczyć wyłącznie na jałmużnę lub instytucje dobroczynne odpowiadające naszym fundacjom. Tak czy inaczej warto przeanalizować w szczegółach doświadczenia muzułmanów, bo zakaz spekulacji i pobierania odsetek od pożyczek funkcjonuje u nich już kilka wieków więc ujawniły się też niekorzystne strony tego rozwiązania. Ustanawiany przez państwo monopol na środek wymiany ( prawo nie pozwala na dokonywanie transakcji w innym pieniądzu na terenie kraju) stworzył pokusę by kreować go pod pilne potrzeby władzy nie licząc się z realnym popytem rynkowym. Sprzyja temu możliwość tworzenia długu publicznego przez narastające deficyty budżetowe ( szczególną perfidią lub głupotą muszą być obdarzeni ci co zgadzają się obciążać długiem nienarodzonych potomków). Skutki obserwujemy od lat - cykliczne kryzysy przedzielane gorączkowymi wzrostami baniek spekulacyjnych. Wbito nam do głowy przekonanie, że źródłem kredytu są wyłącznie banki. Współcześnie jest to w dużym procencie prawda. Odkąd obowiązuje rezerwa cząstkowa banki tworzą kredyty z powietrza ( zajmę się tym później ). Ale przez kilka tysięcy lat kredytem nazywano użyczenie zapasu na pewien okres czasu pożyczkobiorcy, który zobowiązany był do wynagrodzenia pożyczającemu - w ustalonej formie - dyskomfortu związanego z powstrzymywaniem się od konsumpcji. Na razie odłożymy omawianie kwestii pieniądza, podkreślając rolę jaką odgrywa ryzyko i zaufanie w wyborze formy wymiany i jej środka ( zakaz używania w wymianie obcych walut świadczy o niezbyt czystych intencjach władz ). Charakterystyczną cechą wymiany niedokończonej ( odroczonej w czasie ) jest udział w niej preferencji czasowej. Jest to powszechna skłonność człowieka polegająca na tym, że wolimy zaspokoić potrzeby wcześniej niż później. Jej działanie uwidacznia się wyraźnie u dzieci, im bardziej czegoś pragną, tym trudniej nakłonić je do zwłoki, proponując coś innego w nagrodę. Wielkość tej dodatkowej nagrody wyznaczy nam preferencję czasową. Z odroczoną konsumpcją ( powstrzymywaniem się od... ) związana jest oprócz nagrody jeszcze mało widoczna korzyść, będąca udziałem obu stron. Aby to wykazać, wrócimy do rezolutnego Piętaszka z poprzedniego artykułu. Pewnego dnia przychodzi on do Robinsona i mówi: mam pomysł by zwiększyć dwukrotnie ilość zrywanych bananów w jednej godzinie ( przypomnę: Piętaszek zrywał 12 kokosów i 6 bananów w godzinę, natomiast Robinson odpowiednio 3 i 5, a wymieniali się w relacji 1:1 ) pod warunkiem, że będziesz przez tydzień pracował dłużej tak by wyżywić siebie i mnie przez ten okres, za to otrzymywać będziesz półtora raza więcej bananów za kokosy. Robinson szybko liczy po jakim czasie inwestowanie w Piętaszka mu się zwróci: ilość_dni=(oszczędność_na_dziennej_wymianie)/(dodatkowy_czas_przepracowany_w tygodniu)

Ale do tych dni powinien dodać należne mu odsetki za czekanie przeliczone na ilość dni ( zadecyduje tu preferencja czasowa Robinsona ). Jeżeli czas eksploatacji wymyślonych przez Piętaszka urządzeń będzie dłuższy od łącznego wyliczonego czasu, to zarówno Robinson jak i Piętaszek uzyskają oszczędności w czasie poświęconym pracy. Teraz Robinson będzie miał więcej czasu by uczyć pisania i czytania Piętaszka na uratowanej szczęśliwie biblii, tłumacząc mu przy okazji, na czytanych fragmentach, sens wiary. Czy Robinsona zasłużył na epitet kapitalista? Czy zysk obopólny będzie jeszcze większy, gdy Piętaszek sprzeda pomysł Robinsonowi by i ten mógł wydajniej zbierać banany? Jeśli wyżej opisane zależności mają być prawem to należy to wykazać dla wszystkich możliwych przypadków. Twierdzenie 1 Dla dowolnej względnej produktywności uczestników wymiany zawsze istnieje relacja gwarantująca opłacalność tej wymiany. Dowód: Zakładamy, ze uczestnicy którzy uznali za najpilniejsze cele działania j=1 i j=2, mają zawsze do wyboru osiągnąć cele bezpośrednio (autarkia) lub poprzez wymianę. a ij ilość jednostek wyrobu j produkowanych w ciągu godziny przez producenta i, w- relacja wymiany miedzy kolumną 1 a 2 a11 a21 a11 a21 Przyjmijmy że zachodzi < a12 a to istnieje (w) dla którego < w < 22 a12 a22 Czyli a 11 < w*a 12 i a 21 > w*a 22 a więc wymiana a 12 na a 21 według ceny (relacji) w jest opłacalna dla obu producentów. To samo rozumowanie dla drugiej nierówności wykazuje opłacalność wymiany a 11 na a 22 co mieliśmy udowodnić. Z podobnych założeń wychodzi Paul Krugman, przyjmując model wymiany Ricardo. Jednak popełnia podstawowy błąd 2 zakładając, że godzinowa stawka płacy będzie równa wartości jaką robotnik może wytworzyć w ciągu godziny tj.: (cena_wytworzonego_produktu /praca_zużyta na wytworzenie jednostki wyrobu). Różnica miedzy wartością pracy a wartością jej produktu zawiera się w marży zysku, która bywa nawet ujemna, gdy produkt sprzedajemy ze stratą (cenę wyznacza rynek, zarówno sprzedawca jak i kupujący w bezpośredniej wymianie mogą próbować ją zmienić ale zawsze jest ona punktem odniesienia jako wiedza nabyta w dokonanych już transakcjach). Bo choć cena konkretnej oferty pracy zależy od wartości jej produktów to popyt na tę pracę zależy od alternatywnych ofert w otoczeniu producenta. Dlatego firmy przenoszą się tam gdzie są niskie płace i względnie wysokie bezrobocie wśród osób o wymaganych kwalifikacjach. I 2 str.19 i 20 Międzynarodowe stosunki gospodarcze Paul R.Krugman Maurice Obstfeld

odwrotnie, pracownicy o wysokich kwalifikacjach jeśli oferty pracy w ich zawodzie są gorsze od ofert pracy nie wymagających specjalnego przygotowania, to zrezygnują z inwestycji, jaką jest wykształcenie, i podejmą pracę mniej wymagającą nawet gdy wiąże się to z emigracją. Operowanie tylko krzywymi podaży i popytu nie pozwala zrozumieć, że istnieje szereg innych determinant wpływających na, wydawać by się mogło prostą, decyzję jaką podjąć pracę (bo jak zauważyli to austriacy, należy ona do dziedziny subiektywnego wartościowania). Opłacalność wymiany nie wyczerpuje tematu, bowiem zawsze zaistnieje ograniczenie tej wymiany poprzez stan nasycenia, który wystąpi u jednego z uczestników: x=min[w 1* (ilość wyrobów C pożądana przez A), ilość wyrobów A pożądana przez C ] W wymianie bilateralnej nie ma innego sposobu na zmianę ceny niż targowanie się albo wymuszenie. Truizmem jest twierdzenie, że dokonujemy wymiany rzeczy mniej wartościowych na bardziej wartościowe, bo już fakt podjęcia produkcji ponad własne potrzeby oznacza, że zdolność tych dodatkowych jednostek do bezpośredniego zaspokajania pilnych potrzeb producenta nie istnieje, nabierają one wartości ze względu na wartość rzeczy za które zostaną wymienione. Dlatego po zaspokojeniu potrzeby dobrem z wymiany kontrahent nie będzie miał motywacji do kontynuowania produkcji, bo rośnie wartość czasu zużytego do produkcji, który jest relatywnie zmieniającym się kosztem. Ciekawie opisuje to Bastiat 3 wymiana będzie funkcjonować, dopóki usiłowanie związane z nią będzie mniejsze niż to, którego zaoszczędziła. I zatrzyma się naturalnie wtedy, gdy ogół zaspokojeń otrzymanych wskutek rozdziału pracy będzie mniejszy z powodu trudności wymiany, a w mniejszym tylko stopniu, jeżeli otrzymamy je wprost z produkcji (...). Większemu zatem zagęszczeniu ludności towarzyszy niezmiennie większa ilość użyteczności darmowych ( tzn. danych nam przez naturę ). Nie budzi wątpliwości stwierdzenie, że rozwój gospodarczy jest z jednej strony oparty na specjalizacji, z drugiej strony polega na zastępowaniu pracy człowieka działaniem sił natury. Ponieważ usługi sił natury są darmowe to koszty wytworzenia maleją, a nawet pojawiają się nowe produkty, których wytworzenie wcześniej bez postępu technologicznego było niemożliwe. Naturalną konsekwencją postępu technicznego, powinien być nie tylko spadek cen rzeczy użytecznych, ale i wzrost możliwości wyboru z grupy coraz bardziej wyszukanych wyrobów. A to oznacza, że przy tym samym dochodzie powinniśmy z nawiązką zaspokajać dotychczasowe potrzeby i albo zaoszczędzić nadwyżkę, albo ograniczyć czas pracy. Tak czy inaczej spadek wartości dóbr konsumpcyjnych, zmniejszy znaczenie udział konsumpcji wyrobów w życiu jednostki a zwiększy udział różnorodnych usług. Hipermarkety przestaną pełnić funkcję świątyń konsumpcji bo rosnąca cena czasu wolnego w stosunku do niskich cen towarów spowoduje nieopłacalność odległych wypraw po zakupy, tym bardziej że ekscytacja związana z zakupem coraz tańszych rzeczy będzie spadać ( nie ekscytuje nas zakup ziemniaków mimo ich znacznego udziału w naszej diecie bo są relatywnie tanie w przeciwieństwie np.: do kawioru ). Nie wyklucza to pojawienie się świątyń wyszukanych usług z indywidualnie kreowaną rozrywką (warto już pomyśleć o skutkach ubocznych). Zastanówmy się co to oznacza dla władzy i spekulantów finansowych. Spadek znaczenia konsumpcji spowoduje obniżenie się znaczenia pieniądza, a więc i kredytu 3 str.98, t.2 Dzieła zebrane Frederic Bastiat

konsumpcyjnego, a przede wszystkim obniżenie się preferencji czasowej, która wpływa na wielkość rynkowej stopy procentowej oraz cenę czasu wolnego. Współczesne rządy stosują starą jak świat zasadę dziel i rządź. Zawiść i strach mają przemożny wpływ na naszą percepcję rzeczywistości i motywację. W imię wyrównywania szans i sprawiedliwości dokonuje się już blisko 80% transferów zarobków pracowników sfery realnej na rzecz pracowników sfery budżetowej. Jeśli prześledzi się narastanie obciążeń podatkowych, to rosną one proporcjonalnie do wzrostu wydajności pracy, a więc niwelują opisane wyżej pozytywne efekty rozwoju gospodarczego. Nie trzeba sięgać po teorie spiskowe, by wykazać, że taki stan rzeczy wynika bezpośrednio z przyjętych rozwiązań systemowych. Demokracja ze swej istoty może być tylko lokalna, bo tylko na tym poziomie potrafimy ustalić rzeczywiste poglądy większości, ocenić kandydata oraz realność jego programu. Tylko konkurencja między decydentami przy niewielkich kosztach zmiany podległości, może przeciwdziałać degeneracji władzy ( dowodem jest historia feudalizmu i wolnych miast ). Wybory bezpośrednie powinny obejmować sędziów, prokuratorów i głównego administratora, którym na ręce może patrzeć zaledwie kilku znających się na rzeczy radnych. Swoboda w stanowieniu prawa lokalnego wprowadziłaby element konkurencji miedzy samorządami. Lepiej zarządzane przyciągałyby dynamiczne i twórcze jednostki, stając się wzorcem dla innych gmin. Jeśli interes społeczności lokalnych ma być brany pod uwagę, to legislaturę centralną powinno się wybierać z samorządu lokalnego w wyborach pośrednich. Obecny sposób wyłaniania władz, polega na niewykonalnych obietnicach skierowanych do różnych dominujących grup interesów, które tak naprawdę są pretekstem do skubania tych, którzy nie potrafią się zorganizować i zagrozić władzy. Powie ktoś: a jednak płace szwedzkiego robotnika są kilkanaście razy większe od płacy robotnika w Azji, gdzie obciążenia podatkowe są o wiele niższe. Aby rozwiać wszelkie wątpliwości oficjalnie publikowane wyjaśnienia kryzysów mijają się z prawdą - muszę sięgnąć do nie lubianej przez większość matematyki. Efekt Ricarda Wiemy z doświadczenia, że w małym osiedlowym sklepiku będzie drożej niż w dużym sklepie sieci handlowej i kupujemy w nim tylko okazyjnie, gdy pominęliśmy coś podczas większych zakupów. Bierze się to stąd, że gdy obroty w sklepie spadają to, by otrzymać ten sam dochód z zainwestowanego kapitału właściciel musi zwiększyć marżę, czyli narzut na koszty nabycia towarów ( powstaje błędne koło: większe marże - mniej klientów, mniej klientów - większe marże). Ponadto duże sieci wykorzystują, ten sam mechanizm rządzący marżą, do wymuszania znacznych upustów na cenach u producentów, z tytułu znacznej skali dokonywanych zakupów. Przeanalizujmy sens ogólnego wzoru: I=MT, gdzie: I- stopa zwrotu, M- marża, T- obroty w okresie, dla którego liczymy stopę Okazuje się, że stopa zwrotu jest powszechnym wskaźnikiem decydującym o podejmowanych inwestycjach i o tym czy warto oszczędzać czy też pożyczać. Po całym świecie krąży kapitał (podobno ilość pieniędzy krążących jest trzykrotnie większa od sumy PNB wszystkich gospodarek świata) szukając okazji, w której stopa zwrotu z inwestycji będzie największa, co teoretycznie powinno doprowadzać do ich wyrównywania się w skali globu ( tak nie jest z wielu powodów). Niepokój powinien budzić fakt, że jest to głownie kapitał spekulacyjny, powodujący gwałtowne załamania kursów walut i perturbacje na rynkach finansowych (podobno okazja czyni złodzieja).

Jeszcze Dawid Ricardo sformułował zależność - której słuszność wykazał dopiero Friedrich Hayek 4 - że relatywna obniżka płac powoduje wycofywanie kapitału ulokowanego w maszynach i zastępowanie go zwiększonym zatrudnieniem ( i odwrotnie podwyżki płac zwiększają inwestycje w maszyny kosztem zatrudnienia ). Oczywiście dla każdego rodzaju wyrobów istnieje minimalny zestaw narzędzi i maszyn przy pomocy, których wykonanie wyrobu jest w ogóle możliwe ( np.: procesory wykonywane są przez zautomatyzowane, całkowicie izolowane kombajny, ale już przekopywać ziemię pod uprawę można motyką, pługiem konnym lub ciągnikiem ). Hayek zauważył, iż również w przedsiębiorstwie dochodzi do wyrównania wewnętrznej stopy zwrotu uzyskiwanej z pracy oraz z kapitału produkcyjnego. Jeśli ceny wzrosną o 5% bez zmiany stawki płac, to jeśli roczna wewnętrzna stopa wynosi I=6% a szybkość obrotu funduszu płac w ciągu roku wynosi T=12/2, to marża wzrośnie z M=1 do M=6 a w konsekwencji stopa zwrotu z funduszu płac wyniesie I p =(6/6+5)*6=36. Niech szybkość obrotu kapitałem, w roku, dla maszyn wyniesie T=0,1 to stopa zwrotu będzie równa: I m =(6/0,1+5)*0,1=6,5 Opłacać się więc będzie zwiększać zatrudnienie ( wtedy I p będzie maleć) oraz zmniejszać uzbrojenie miejsc pracy ( wtedy I m będzie rosnąć) do momentu aż I p zrówna się z I m gdzieś pomiędzy 6,5% a 36% będzie więc większa od stopy na początku. Proszę zwrócić uwagę na szczególną cechę tego typu inwestycji (wymiana wyposażenia); nie musi ona zwiększać produktywność a jedynie zyskowność, zastępując zbyt drogie płace teraźniejsze, tańszą mieszanką płac z siłami natury ( kapitałem ). Z kolei inwestycje zwiększające wydajność skracają okres produkcji i nie muszą powodować redukcję zatrudnienia ( jest to temat na oddzielny artykuł ). Ekonomiści głównego nurtu nie różnicują składowych kapitału i posługują się jedną funkcją produkcji mającą niewiele wspólnego z rzeczywistością, co pozwoliłem sobie poddać krytyce w artykule Substytucja pracy kapitałem - czy istnieje jednorodna funkcja produkcji? 5 Efekt Ricardo tłumaczy wiele zjawisk obserwowanych w gospodarkach: a. rosnące narzuty na płace, nakładane przez rządy, pracodawcy odbierają jak wzrost płac, więc starają się zwiększyć inwestycje zmniejszające zatrudnienie; b. pracownicy otrzymują płace - pomniejszone o odprowadzone do budżetu składki - które są tylko częścią ich faktycznego udziału w produkcji, co powoduje, że ich preferencja czasowa jest większa od stopy zwrotu uzyskiwanej przez zatrudniającego go przedsiębiorcę, więc ewentualne oszczędności nie mogą finansować inwestycji z pkt. a i pracownicy będą mniej oszczędzać i ewentualnie szukać lokat o wyższym oprocentowaniu np.: w obligacje rządowe, c. sytuacja szybko zmierzałaby do recesji, gdyby nie wypływający z budżetu strumień płac znacznie przewyższających średnią krajową ( oszczędności z nich powstające, uzupełnią częściowo, lukę wywołaną podatkami) oraz polityka banku centralnego ustalająca potrzebną wielkość podaży pieniądza; d. zwiększone zapotrzebowanie na kapitał inwestycyjny zostaje zaspokojone kreacją pieniądza z powietrza, jeśli wsparcie inwestycji ze strony banku centralnego ma być skuteczne, to ustalone stopy bankowe muszą być zbliżone do średnich stóp zwrotu w produkcji a więc zgodnie z pkt.a i b będą one niższe od preferencji pracowników więc pojawi się też zwiększony popyt na kredyty konsumpcyjne; 4 5 artykuł z Economica t.ix, nr 34 maj 1942r s.127-152 blog www.mises.pl/blog/2011/10/23/

e. stymulowanie gospodarki kredytem bankowym powoduje wzrost popytu konsumpcyjnego zgodnie z pkt.d, a więc rośnie zapotrzebowanie na kredyt obrotowy, a rosnąca stopa zwrotu zachęca do inwestycji, tym razem w potencjał produkcyjny: f. wprowadzenie płacy minimalnej wpłynie na utrzymanie się wysokiego bezrobocia wywołanego nadmiernym opodatkowaniem płac. Ciąg powyższych zdarzeń nadmuchuje bańkę inwestycyjną do momentu aż akcja kredytowa wyczerpie rezerwy płynności w portfelach konsumentów i spowoduje spadek popytu, a za nim cen. Przedsiębiorcy stwierdzą, że przeinwestowali i spróbują zrestrukturyzować zobowiązania, których przy spadających dochodach nie są w stanie obsłużyć. Nastaje czas upadłości i zwijania akcji kredytowych tak, że firmy mają kłopot z uzyskaniem nawet kredytu obrotowego. Z efektu Ricardo tylko pozornie wynika wniosek o pozytywnych skutkach ciągłej presji związków zawodowych na stały wzrost płac, bo podnosząc realne płace wymuszają postęp i lepszą gospodarkę zasobami w przedsiębiorstwie, poprzez przejęcie wartości dodanej nienależnej kapitaliście. Wierutna bzdura: nie należy mylić przyczyny ze skutkiem. Tylko rzeczywista konkurencja, spychając ceny w dół powiększa realną wartość płac i sprawia, że inwestycje zwiększające wydajność stają się opłacalne, ale efekt konkurencji nie jest jednakowy i nie da się przewidzieć wielkości i tempa obniżek cen w poszczególnych branżach. Natomiast naciski płacowe są najskuteczniejsze tam, gdzie związki są najsilniejsze i nie wiążą się w żaden sposób z potencjałem inwestycyjnym tkwiącym w nagromadzonej wiedzy technologicznej ( ciągły strumień odkryć naukowych i innowacji, zapobiega trwałej monopolizacji rynku, gdy dostęp do niego jest wolny ). Jeżeli rynek jest konkurencyjny a produkt charakteryzuje się dużą elastycznością cenową ( istnieją substytuty ), to przedsiębiorstwo ulegając naciskom płacowym będzie ponosić straty, bo koszty po wzroście płac przekroczą przychody. Natomiast, gdy przedsiębiorstwo jest monopolistą, to odpowiedzią na wzrost płac będą wyższe ceny wyrobów ( inflacja ). Działa tu jeszcze jeden subtelny mechanizm ( opiszę go podczas analizy istoty kapitału ). Otóż relacja płac na końcowym etapie produkcji do płac z początkowych etapów ( przemysł surowcowy i środków produkcji ) decyduje o efektywności inwestowania zwiększającego wydajność. Oba mechanizmy na rynku z wolną wymianą nie dopuszczają do nadmiernego przeinwestowania i precyzyjnie alokują zasoby do dziedzin, w których będą najlepiej wykorzystane. Wypada jeszcze omówić różnicę między inwestycjami finansowanymi: a). oszczędnościami b). wydrukowanym pieniądzem bez pokrycia w oszczędnościach (fiducjarnym). Zaoszczędzony pieniądz to zaoszczędzone ( nie kupione) wyroby, które wykupią robotnicy zatrudnieni przy inwestycjach dzięki płacom wypłaconym im z pożyczonych oszczędności. Po uruchomieniu produkcji, spłata pożyczki ma pokrycie w dochodach z dodatkowej produkcji uzyskanej dzięki inwestycjom. Z kolei wracające do oszczędzającego pieniądze z odsetkami wystarczą na zakup towarów dotychczas konsumowanych przez robotników zatrudnionych przy inwestycjach oraz wyrobów z nowej produkcji (prawo Say a). Natomiast kredyt fiducjarny nie ma odpowiednika w zaoszczędzonych towarach i pojawienie się dodatkowych płac z inwestycji wniesie dodatkowy popyt na towary, ponad ilości znajdujące się na rynku, co musi wywołać równoważący wzrost cen (inflacja). Po zakończeniu inwestycji, spłata spowoduje anihilację pustego kredytu i absorpcję realnych odsetek. Znika więc dodatkowy popyt wywołany inwestycjami a pozostanie tylko pokrycie

dla odsetek w nowej produkcji w efekcie mamy więcej towarów na rynku niż chętnych na nie, co spowoduje dostosowawczą obniżkę cen (deflację). W ten sposób rezerwa cząstkowa wywołuje na przemian bumy inwestycyjne i recesje ( od ściany do ściany). Jest na to znana od dawna recepta ( 100% rezerwa depozytów), cóż kiedy rujnuje ona wielki rynek spekulantów finansowych, sprzedających aktywa pod koniec bumu i kupujący je na dnie recesji za śmieszne kwoty. Im większy kryzys tym większy zarobek. W warstwie prawnej, wymiana jest umową przeniesienia własności rzeczy, gwarantującą, że przedmioty wymiany zachowują wszystkie własności zwyczajowo im przypisywane i akceptowane, np.: gwóźdź w chlebie nie jest zwyczajowo akceptowany. Śmieszą próby normatywnego wyspecyfikowania wszystkich właściwości jakie powinien posiadać produkt ( ulubione zajęcie komisarzy UE ). Choć jest to niewykonalne w ujęciu ogólnym to z łatwością potrafimy rozstrzygać czy konkretny przedmiot ( sytuacja, decyzja ) jest w pełni tym za co się podaje. Ponieważ komunikacja ze swej istoty jest zawsze niepełna, a działanie nieprecyzyjne, przybliżone, to właściwą postawą wobec rzeczywistości jest wyrozumiałość obejmująca pewien zakres tolerancji. Stąd ważną rolę odgrywa tu intencjonalność, domniemanie. Wiemy z własnego doświadczenia, że nasze wytwory, gdy tylko zaistnieją w przestrzeni społecznej zaczynają żyć własnym życiem ujawniając nieprzewidziane własności. Dlatego uważam opisane deformacje raczej za niezamierzone konsekwencje tolerowania nieprzemyślanych ingerencji w wypracowane przez wieki mechanizmy społecznych interakcji, niż efekt spiskowych działań. Trudno mieć pretensje do wilka, że jest wilkiem. Należy stworzyć warunki by jego aktywność służyła zdrowiu populacji a nie jej wyniszczeniu. Tym wilkiem są tzw. rynki finansowe, ciągnące na pasku populistyczne rządy. Na tytułowe pytanie należy odpowiedzieć: tak. Bo ekonomia rodzi się w starciu z oporem materii, którego doświadczamy codziennie, to chwila namysłu nad pytaniem czy tak musi być?, to stałe przeciwstawianie się nieprawdzie fałszującej w nas obraz rzeczywistości, to wreszcie nabranie przekonania, że nie jesteśmy sami, że mamy po swojej stronie potężnego sojusznika naturę, która wszelkie anomalia, odstępstwa od naturalnego porządku unicestwia ( pojawienie się komunizmu unaoczniło nam do czego prowadzi pycha i przekonanie o swojej wszechmocy, było ostrzeżeniem ). To przyswojenie sobie wniosku, do którego doszedł już dawno Bastiat 6 rozumując Jeśli bowiem natura uporządkowała rzeczy w ten sposób, że antagonizm musi być prawem wolnych transakcji, to jedynym dla nas ratunkiem, byłoby przezwyciężenie natury i stłumienie wolności. Jeśli przeciwnie, wolne transakcje są harmonijne, jeśli dążą do ulepszenia i zrównania warstw społecznych, to usiłowania nasze ograniczyć się powinny do nie przeszkadzania działaniu natury i utrzymania praw wolności ludzkiej (...). Prostota w rządach, uszanowanie godności indywidualnej, wolność pracy i wymiany, pokój między narodami, bezpieczeństwo dla osób i własności, wszystko to jest zawarte w prawdzie: interesy są harmonijne - pod warunkiem, że prawda ta będzie powszechnie przyjęta. 6 str106, t.2 Dzieła zebrane Frederic Bastiat