Prezydent Brazylii Luiz Inácio Lula da Silva mówi, iż skończyły się czasy, kiedy o rozwoju jego kraju decydował Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Prezydent Brazylii Luiz Inácio Lula da Silva mówi dziś, iż skończyły się czasy, kiedy o rozwoju jego kraju decydował Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Co znaczą te słowa? W czasach zdominowanych przez niepewność, kiedy swoje znaczenie straciło nawet powiedzenie masz to jak w banku", Lula czuje się niezwykle pewnie. I ma do tego podstawy. Z tzw. krajów BRIC, czyli Brazylii, Rosji, Indii i Chin, najważniejszych rynków rozwijających się, tylko kraj z Ameryki Południowej nie ma większych powodów do zmartwień. Chiny zwalniają wraz z ze spadkiem popytu na ich produkty, co wywołane jest globalnym spowolnieniem gospodarczym. Wzrost PKB Państwa Środka spadł w III kwartale, po raz pierwszy od dawna, poniżej 10 proc. Gospodarka Rosji, której rezerwy walutowe rosły jeszcze w lipcu w błyskawicznym tempie wraz ze wzrostem cen surowców, dzisiaj znalazła się w trudnym położeniu. Globalne spowolnienie spowodowało gwałtowny spadek cen ropy, a w wraz z nim spadek dochodów Kremla. W dodatku z moskiewskiego parkietu zaczęli panicznie uciekać zachodni inwestorzy, co spowodowało załamanie indeksów RTS i MICEX. W efekcie rosyjska giełda zanotowała rekordowe spadki, a znaczącemu osłabieniu uległ rubel. Panika na światowych rynkach finansowych dała znać o sobie również w Indiach. Gdy pojawiły się obawy, iż największy indyjski bank ICICI może mieć problemy z płynnością, jego akcje 1 / 6
gwałtownie spadły, a ucieczka przestraszonych inwestorów spowodowała deprecjację indyjskiej waluty do rekordowo niskiego poziomu. Indyjski bank centralny dołączył ostatnio do grona swoich odpowiedników w krajach rozwiniętych, które obniżyły stopy proc., a także ratowały system bankowy gigantycznymi pożyczkami. Globalne zamieszanie nie pozostało bez wpływu na rynek brazylijski, co wynika zresztą z logiki, jaką rządzą się rynki finansowe. Chociaż giełda w Sao Paulo straciła w ciągu ostatniego roku aż 40 proc., to jednak z indeksów giełdowych państw BRIC właśnie brazylijska Ibovespa była najbardziej odporna na pesymistyczne nastroje wśród inwestorów. W analogicznym okresie indyjski S&P/CNX 500 stracił 44 proc., natomiast rosyjski RTS i chiński FTSE Xinhua 200 - po 66 proc. O tym, że spadek, jaki zanotowała Ibovespa jest, jak na obecne czasy, niczym nadzwyczajnym mogą świadczyć choćby roczne wahania indeksów Nikkei (-46 proc.), DAX (-39 proc.) czy DOW (-35 proc.). Nowa potęga na surowcowej mapie świata Prezydent Brazylii ma jeden, niezwykle ważny powód do optymizmu. Powodem tym są surowce naturalne. Petrobras, czyli brazylijska spółka zajmująca się wydobyciem ropy i gazu przygotowuje się obecnie do uruchomienia platform wiertniczych w rejonie nazwanym Tupi, oddalonym o ok. 200 km od plaż Rio de Janeiro. Dokładnie rok temu odkryto tam złoża szacowane na 5-8 mld baryłek ropy, chociaż przedstawiciele spółki mówią nieoficjalnie o złożach kilkakrotnie przewyższających tę liczbę. 2 / 6
Niewątpliwie Petrobras posiada możliwości, aby stać się jednym z najważniejszych graczy na globalnym rynku producentów ropy naftowej. Już teraz jest pod względem kapitału piątym, największym koncernem w obu Amerykach. Zbawienna dla Petrobrasu okazała się decyzja poprzedniego rządu Brazylii o sprzedaniu 60 proc. akcji spółki na giełdzie, a także o wpuszczeniu na rynek zagranicznych firm, które okazały się dla Petrobrasu dobrymi partnerami. Wraz z Brazylijczykami ropę ze świeżo odkrytych złóż wydobywać będą Brytyjczycy oraz Portugalczycy. Brytyjski BG Group posiada 25 proc. złóż Tupi, natomiast portugalska Galp Energia - 10 proc. Jeśli Brazylijczycy uporają się z problemami technicznymi (odkryte złoża znajdują się 5-7 km pod powierzchnią wody, natomiast technologie Petrobrasu umożliwiają wydobycie na głębokości 3 km) Brazylia stanie się jedną z paliwowych potęg. W dziedzinie produkcji energii Brazylijczycy mają jeszcze jeden atut. Nie patrząc na zapasy ropy naftowej, już dawno temu zaczęli rozwijać technologie związane z produkcją biopaliw. Dzisiaj są największym producentem etanolu na świecie, a większość brazylijskich samochodów napędzana jest przez biopaliwa. Z tego względu na Brazylię, jako na potencjalnego partnera, patrzą poszukujące dywersyfikacji źródeł energii Stany Zjednoczone. Tylko w tym roku do USA trafić ma 3 mld litrów brazylijskiego etanolu. Deus e brasileiro Czynnikiem odróżniającym Brazylię od większości państw na świecie jest fakt, iż kryzys na rynkach finansowych nie przekłada się na jej gospodarkę, która znajduje się w świetnej kondycji, a skala inwestycji, które zostały rozpoczęte w ostatnich latach pozwala Luli patrzeć w przyszłość z optymizmem. Prezydent Brazylii jest mimo globalnego chaosu w świetnym nastroju i często używa swojego ulubionego powiedzenia Deus e brasileiro", czyli Bóg jest Brazylijczykiem". 3 / 6
Dlaczego Brazylijczycy nie muszą dzisiaj martwić o stan swojej gospodarki? Stała się ona w ostatnich latach praktycznie samowystarczalna. Brazylia częściowo uzależniła się od sytuacji panującej na świecie, opierając swoją gospodarkę w jeszcze większym stopniu na popycie wewnętrznym. Potwierdzają to dane makroekonomiczne. W 2007 roku eksport wzrósł o 6,6 proc., podczas gdy import - o ponad 20 proc. Dzisiaj wartość eksportu to zaledwie 12 proc. PKB, natomiast importu - 10 proc. Konsumpcja sektora prywatnego rośnie w 9 proc. tempie - najszybciej od kilkunastu lat. Brazylia różni się w tym względzie od innych państw regionu, które bazują na eksporcie ropy (Ekwador, Boliwia), eksporcie miedzi (Chile) czy eksporcie generalnie (Argentyna). Państwa te z pewnością bardziej odczują globalne spowolnienie. Brazylia jest też południowoamerykańskim liderem w przyciąganiu zagranicznych inwestycji. Inwestorzy zagraniczni dostrzegają potencjał ponad 180 mln rynku, a także doceniają bezpieczeństwo prawne, z którym na kontynencie może równać się tylko Chile. Dlatego Brazylia przyciąga każde 90 ze 100 dolarów trafiających ogółem do Ameryki Południowej. Brazylijskiej gospodarce nie zaszkodziło to, co wepchnęło w recesję największe gospodarki świata, czyli śrubująca rekordy cena ropy naftowej. W drugim kwartale Brazylia rozwijała się w tempie 6,1 proc., o 1.6 pkt proc. szybciej niż w pierwszym kwartale. Lepsze od oczekiwanych dane skłoniły brazylijski bank centralny do wyraźnej podwyżki stóp proc., aby schłodzić rozpędzoną gospodarkę. Banco Central do Brasil podniósł od marca stopy proc. łącznie o 2,5 pkt proc., do poziomu 13,75 proc. Relatywnie wysoki poziom stóp proc., a także kłopoty na rynku pożyczek międzybankowych nie niepokoją jednak prezydenta Luli, który jest dzisiaj wyjątkowo spokojny o finansowanie brazylijskiego wzrostu gospodarczego. Lula chwalił się ostatnio w Madrycie, iż Petrobras zainwestuje w wydobycie ropy ponad 110 mld USD w ciągu 5 najbliższych lat. Przed kryzysem, jaki ogarnął światowe rynki finansowe chroni Brazylię wysoki stopień regulacji sektora bankowego. Reforma z lat 90. wprowadziła surowe zasady w zakresie operacji bankowych, przede wszystkim przy udzielaniu pożyczek. Gdy na horyzoncie pojawiły się problemy z brakiem płynności, brazylijskie władze szybko zareagowały, rozluźniając 4 / 6
restrykcyjną politykę w zakresie utrzymywanych przez banki rezerw. Ostatnie globalne problemy nie pozostaną z pewnością bez wpływu na wzrost gospodarczy Brazylii. Potwierdził to ostatnio Bank Światowy, który zrewidował prognozy wzrostu dla tego kraju o ok. 2 pkt proc. w dół. Szacuje się, iż wzrost PKB południowoamerykańskiego giganta wyniesie w tym roku 5,1 proc., a w przyszłym - ok. 3 proc. Chociaż statystyka ta nie robi może wrażenia, gdy spojrzymy na dwucyfrowy wzrost gospodarczy Brazylii w ostatnich latach, to jednak, biorąc pod uwag ogólny klimat gospodarczy oraz recesje w krajach rozwiniętych, planowany wzrost PKB uznać należy za wysoki. Szacunek Chaveza Brazylia, jedyny niehiszpańskojęzyczny kraj w Ameryce Płd., stała się politycznym liderem kontynentu. Jej pozycję potwierdził ostatni szczyt w Santiago de Chile, w czasie którego prezydent Lula z sukcesem wypełnił rolę mediatora w konflikcie pomiędzy prezydentem Boliwii Evo Moralesem a zbuntowanymi prowincjami jego kraju. Jak pisano przy okazji szczytu w stolicy Chile El Pais, Lula da Silva, w przeciwieństwie do większości południowoamerykańskich przywódców nie decyduje a priori o tym, kto jest jego przyjacielem, a kto wrogiem. Ta cecha pozwala mu na utrzymywanie dobrych kontaktów z Chavezem, jak i z największym wrogiem prezydenta Wenezueli - George'm Bush'em. W zjednaniu sobie lewicowej części latynoamerykańskich przywódców pomaga Luli jego syndykalistyczna przeszłość. Chwalą go Chavez i Morales. Jednocześnie wyważone deklaracje prezydenta Brazylii pozwalają na utrzymanie dobrych stosunków ze Stanami Zjednoczonymi. Jednak prezydent Lula jest wobec swoich przyjaciół wymagający. Ostrzega Chaveza przed mieszaniem się w konflikt w Boliwii, a wobec obywateli Stanów Zjednoczonych wprowadza te same surowe zasady kontroli, jakim poddawani są Brazylijczycy na lotniskach w USA. 5 / 6
*** Brazylia nie została jak do tej pory poważniej dotknięta globalnym zamieszaniem, izolując się od problemów, z którymi zmagają się kraje rozwinięte. Kryzys? Spytajcie Busha - odpowiada na pytania dziennikarzy Lula. W przeciwieństwie do większości głów państw na świecie, przywódca ten ma dzisiaj podstawy, aby patrzeć w przyszłość z optymizmem. Brazylia już jest gospodarczym i politycznym liderem regionu, a jej globalna pozycja będzie się umacniać. 6 / 6