Bez spekulacji fuzji w hurcie? data aktualizacji: 2014.01.19 Słowo konsolidacja robi w ostatnich latach oszałamiającą karierę. Myśli o niej każdy dystrybutor szczególnie od momentu, gdy Eurocash przejął Tradis. Wszystko wskazuje jednak na to, że spektakularne fuzje już za nami.
O konsolidacji rynku chętnie mówi Krzysztof Tokarz, prezes GK Specjał, utrzymując, że właśnie rozpoczyna się prawdziwa dystrybucyjna rewolucja. Leszek Bać, szef Grupy Bać Pol kontynuuje rozwój sieci SPAR i zapowiada w 2014 roku akwizycje. Sylwester Maćkowiak, od kilkunastu miesięcy szefujący Grupie Mar Ol, twierdzi, że utrzyma ona 10- proc. wzrost sprzedaży i chce aktywnie uczestniczyć w integracji rynku. Gdy jednak zapytać bosów o możliwość połączenia się z którymś z głównych konkurentów, odpowiedź jest negatywna. Każdy chce budować pozycję własnej firmy niezależnie. Twierdzą, że albo będzie się kupować innych, albo samemu zostanie się kupionym. Swoje hurtownie umieszczają w pierwszej grupie. O partnerskiej fuzji raczej nie mówią Wzór godny naśladowania Mija właśnie siedem lat od połączenia się lubelskiej Grupy Eldorado i białostockiego BOS a. W wyniku tej operacji powstała największa do niedawna, obok Eurocashu, firma handlowa na polskim rynku FMCG Grupa Emperia. Przed dwoma laty tylko za jej część dystrybucyjną Tradis Eurocash zapłacił ponad miliard złotych. W wyniku tej transakcji dystans dzielący portugalską firmę od pozostałych konkurentów zwiększył się na tyle, że nikt już nawet nie myśli o dogonieniu potentata. Wszyscy krajowi gracze uznali natomiast, że jedyną szansą na zachowanie konkurencyjności i utrzymanie czołowych pozycji na rynku jest jego konsolidacja. Stracona szansa Okazało się jednak, że pojęcie to bywa rozumiane bardzo specyficznie. Przykład Emperii mógłby wskazywać, iż najkorzystniejszą formę integracji stanowi fuzja, która zapewnia łączącym się podmiotom o wiele silniejszą niż dotąd pozycję rynkową i zwiększa możliwości handlowe zarówno wobec dostawców, jak i klientów detalicznych. Tymczasem największe (poza Eurocashem) firmy dystrybucyjne wielkopolski Mar Ol oraz podkarpackie Bać Pol i Specjał zamiast połączyć siły, zdecydowały się na przyśpieszenie samodzielnego rozwoju i przejmowanie mniejszych podmiotów. Jeszcze dwa lata temu rynki, na których działały te przedsiębiorstwa, pokrywały się w bardzo niewielkim stopniu i ewentualna fuzja bardzo szybko przyniosłaby wymierne efekty. Jednak, w wyniku decyzji o rozwoju organicznym i niewielkich akwizycjach, szansa ta została utracona. Przykładem może być zachowanie wymienionych podmiotów po upadku Rabatu Service. Wszystkie trzy prawie jednocześnie uruchomiły swoje oddziały w Gdańsku. Podobnie stało się w Łodzi, gdzie zarówno Specjał, jak i Bać Pol, szybko i niezależnie od siebie zintensyfikowały działania dystrybucyjne. Efekt? Firmy przestały się terytorialnie uzupełniać, a więc ewentualna fuzja oznaczałaby ogromne trudności organizacyjne i finansowe. Szef Eurocashu, Luis Amaral, zapewne zaciera ręce. Połączeni nie do końca
Rozdrobnieniu rynku dystrybucyjnego miały także przeciwdziałać dwie grupy handlowe zrzeszające średniej wielkości dystrybutorów: PSH Unia i Grupa MPT. Działające pod tymi szyldami od kilkunastu już lat hurtownie szybko doszły do wniosku, że korzystna dla nich i dla rynku będzie ściślejsza współpraca nie tylko w sferze zakupowej, ale i integracja kapitałowa. Jednak od deklaracji do realizacji droga daleka. Przedstawiciel jednej z hurtowni tworzącej Grupę MPT przyznał niedawno, że po raz kolejny rozpoczyna się wycena ich firm i znowu nie wiadomo, co z tego wyniknie. Prezes Unii Jacek Kluza zapewnia co prawda, że już w 2014 roku połączenie kapitałowe stanie się faktem, wciąż nie wiadomo jednak, jaki będzie kształt tego połączenia i czy przyniesie ono rzeczywiste wzmocnienie pozycji grupy? Strach przed utratą kontroli Teoretycznie rzecz biorąc, połączenie sił przez największe firmy i grupy dystrybucyjne oznaczałoby powstanie podmiotu o obrotach rzędu nawet 6 mld zł, zarządzającego do 6000 sklepów franczyzowych. Mielibyśmy więc do czynienia z tworem porównywalnym z Grupą Eurocash, zdolnym nawiązać z nią równorzędną walkę konkurencyjną. To jednak oczywiście tylko teoria. Doświadczenia minionych kilku lat dowodzą bowiem, że autentyczna konsolidacja tych przedsiębiorstw hurtowych jest niemożliwa. Powstaje więc pytanie, dlaczego wielcy dystrybutorzy hurtowi nie są w stanie powtórzyć operacji, która przyniosła tak wiele korzyści i sukcesów Grupie Emperia? Obserwatorzy rynku dystrybucyjnego podkreślają, ze fuzja Eldorado z BOS em także nie przebiegała od razu bezproblemowo. Związane to było przede wszystkim z faktem, iż kierownictwa obu firm nie wyobrażały sobie utraty kontroli nad operacyjną działalnością przedsiębiorstwa. Ostatecznie szefowie BOS a zdecydowali się, poprzez wejście do rady nadzorczej nowego podmiotu, utrzymać nadzór strategiczny i zrezygnować z bieżącego zarządzania firmą. Analitycy podobnie definiują przeszkody blokujące kolejne fuzje. Właściciele największych firm oraz tych mniejszych, działających w grupach MPT i Unia, również nie potrafią oddzielić nadzoru strategicznego od operacyjnego. Krócej mówiąc, nie chcą zrezygnować z pełnej kontroli nad swoimi przedsiębiorstwami. Na rynku mówi się, że kilka lat temu Specjał i Bać Pol miały podpisaną wstępną umowę, a cała sprawa rozbiła się o jeden procent, który dawałby jednej ze stron kontrolę nad nowo powstałym podmiotem. Emocje biorą górę Odpowiedź na pytanie, dlaczego tak trudno o znaczące fuzje na polskim rynku, jest więc z jednej strony prosta, z drugiej zaś skomplikowana. Prosta, bo chodzi o zwykłe utrzymanie władzy nad firmą. Skomplikowana, ponieważ odgrywają tu rolę zarówno czynniki psychologiczne, jak i historyczne. Należy bowiem pamiętać, że polski wolny rynek ma dopiero nieco ponad 20 lat, zaś działające na nim prywatne firmy, także te największe, są owocem ogromnego wysiłku ich właścicieli, którzy zakładali je u progu transformacji. Rezygnacja z bieżącego zarządzania przedsiębiorstwem to dla nich trochę jak rozstanie się rodziców z dziećmi, gdy te dorosną. Tak więc pod względem emocjonalnym postępowanie szefów i właścicieli największych firm dystrybucyjnych jest zrozumiałe. Nasuwa się kolejne pytanie: czy i kiedy rynkowi gracze będą potrafili się przełamać i podjąć rzeczywiste działania konsolidacyjne? Analitycy wskazują bowiem na fakt, iż dystrybucja hurtowa produktów FMCG należy do grupy najmniej rentownych form działalności handlowej. A wszyscy dystrybutorzy przyznają, że wraz z przejęciem Tradisu przez Eurocash zmuszeni zostali do wyraźnego obniżenia marż handlowych. Na dłuższą metę może się to okazać dla niektórych firm zabójcze. Chyba że ich szefowie odłożą na bok ambicje i emocje, przystępując do rzeczywistej konsolidacji rynku.
Witold Nartowski Wiadomości Handlowe, Nr 1 (131) Styczeń 2013 Źródło: https://www.wiadomoscihandlowe.pl/artykuly/bez-spekulacji-fuzji-w-hurcie,1280