Fot. Marek Sieczkowski analizy i opinie Coraz więcej czasu, coraz więcej nerwów, coraz więcej pieniędzy tracimy stojąc w korkach ulicznych. Miasta na całym świecie, również w Polsce, wręcz krzyczą o rozwiązania pozwalające im sprawnie funkcjonować. Wyjściem są nie tylko systemy zarządzania ruchem drogowym czy uprzywilejowanie pojazdów komunikacji miejskiej, ale coraz częściej ograniczanie ruchu dla samochodów osobowych. Nabici MAREK SIECZKOWSKI Ekspert ds. public relations w transporcie publicznym w korek Korki uliczne kosztują, to niezaprzeczalny fakt. Najszybciej uświadamiamy sobie to spoglądając na zegarek. Podczas gdy my stoimy, jego wskazówki biegną nieubłagalnie. Nieraz mamy wrażenie, że im wolniej się przemieszczamy, tym one szybciej się poruszają. Choć to tylko złudzenie, to jednak prawdą jest, że tracimy czas. Odcinek drogi, który normalnie powinniśmy pokonać w kilka minut, wymaga od nas poświęcenia kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu. Ba! Czasem opłaca się nawet pójść pieszo, żeby być szybciej niż podróżując samochodem, autobusem czy tramwajem. Ale nie tylko tracimy czas stojąc w korkach. Okazuje się także, że utrudnienia w ruchu wywołują u nas stres i frustrację jednym słowem w takich przypadkach tracimy również nerwy. Świadomość upływającego czasu i jego marnowania powoduje u wielu osób sytuacje stresowe. To nie tylko pasażerowie złoszczący się, że właśnie spóźniają się do pracy. Szczególnie narażeni na negatywne odczucia związane z korkami są kierowcy. A jeszcze bardziej kierowcy zawodowi, tacy jak osoby prowadzące pojazdy komunikacji publicznej, którzy w ruchu miejskim spędzają wiele godzin każdego dnia. Manewry wykonane pod wpływem zdenerwowania doprowadzają do konfliktowych i niebezpiecznych sytuacji, a nawet są przyczyną kolizji i wypadków drogowych. Czas i nerwy to jednak nie wszystko. Okazuje się, że straty w korkach ulicznych można przeliczyć również na wymierne pieniądze. To nie tylko paliwo, 37 nr 2/2014
Eksperci przyjrzeli się tym zagadnieniom. Najnowszy raport Deloitte i Targeo.pl przedstawia dogłębną analizę korków ulicznych w Polsce. Analizy przeprowadzono na podstawie danych zbieranych sukcesywnie od 2008 roku w badaniach Korkometru 38 którego samochody zużywają więcej w tak niekorzystnych dla nich warunkach drogowych. To również utrata korzyści, jakie moglibyśmy osiągnąć na przykład wykonując swoją pracę w tym samym czasie. Przyjrzyjmy się zatem tym zagadnieniom i zobaczmy, ile właściwie tracimy przez korki Raport o korkach Eksperci przyjrzeli się tym zagadnieniom. Najnowszy raport Deloitte i Targeo.pl przedstawia dogłębną analizę korków ulicznych w Polsce. Analizy przeprowadzono na podstawie danych zbieranych sukcesywnie od 2008 roku w badaniach Korkometru. Warto zaznaczyć, że pochodzą one ze 100 tysięcy pojazdów i obejmują obszar blisko 30 tysięcy kilometrów dróg. Pod lupę wzięto ruch drogowy w Warszawie, Łodzi, Wrocławiu, Krakowie, Katowicach, Poznaniu i Gdańsku w 2013 roku. Należy przypomnieć, że w wielu tych miejscach w 2012 roku mieliśmy do czynienia z bezprecedensową skalą inwestycji infrastrukturalnych związanych z przygotowaniami Polski do mistrzostw Europy w piłce nożnej Euro 2012. Zatem, jakie były wyniki badań? Zobaczmy! Liderem w najnowszym rankingu jest Kraków. To właśnie w stolicy Małopolski stoimy najdłużej w korkach ulicznych (ponad 20 minut) i tracimy najwięcej pieniędzy. Miesięczne opóźnienie przez zatory uliczne wzrasta. Podczas gdy w 2011 roku było to 6 godzin 28 minut, to już w 2013 roku czas ten wydłużył się do 7 godzin 43 minut. Czas postoju w korku wyniósł odpowiednio 10 godzin 29 minut oraz 11 godzin 54 minuty. W każdym z badanych miast eksperci wytypowali odcinki sieci drogowej, mogące stanowić wąskie gardła w miejskim systemie komunikacyjnym. Jako wąskie gardło zakwalifikowano odcinki o długości co najmniej 500 metrów, na których łączny czas utrudnień w obu szczytach wynosi średnio co najmniej 1,5 godziny dziennie. I tak: w Krakowie zidentyfikowano aż osiem takich odcinków. Największe utrudnienia są w szczycie popołudniowym na ulicy Prądnickiej w kierunku Opolskiej. Odcinek o długości 770 metrów kierowcy pokonują ze średnią prędkością 4,6 kilometra na godzinę, co skutkuje opóźnieniem dochodzącym do 8,1 minuty. Innymi odcinkami są: ulica Powstania Warszawskiego (od ronda Mogilskiego do ronda Grzegórzeckiego), ulica Limanowskiego (od świętego Benedykta do Powstańców Wielkopolskich), Konopnickiej (w kierunku Mostu Dębnickiego), Nawojki (w kierunku Szymanowskiego), Nowohucka (od Cichociemnych do ronda Dywizjonu 308), Mogilska (od Kosynierów do Meissnera) czy Saska (w kierunku ulicy Nowohuckiej). Na drugim miejscu w rankingu najbardziej zakorkowanych miast w Polsce uplasował się Wrocław. Czas spędzony w takich warunkach również tu systematycznie rośnie. Jeszcze w 2011 roku opóźnienie przez korki uliczne wynosiło 7 godzin 5 minut, a po dwóch latach wzrosło o kolejne 33 minuty. Przekłada się to na dłuższy czas spędzany w utrudnieniach w ruchu drogowym. W poszczególnych latach było to odpowiednio 11 godzin 17 minut oraz 11 godzin 51 minut. W tym mieście eksperci wytypowali aż pięć wąskich gardeł. Największe utrudnienia są w szczycie porannym na 860-metrowym odcinku ulic Zwycięskiej/Strachowskiego (odcinek komunikacja publiczna
Korki powodują realne straty finansowe. Potwierdzają to przeprowadzone badania, w których jednoznacznie wykazano, że pracujący we wszystkich siedmiu badanych miastach tracili dziennie 13,1 miliona złotych! pomiędzy ulicą Pszczelarską a Ołtaszyńską). Tam średnie opóźnienie wynosi 15,8 minuty, a kierowcy poruszają się z prędkością 2,9 kilometra na godzinę. Duże utrudnienia czekają również kierowców poruszających się ulicami Opolską (w kierunku centrum), Hallera (w kierunku ulicy Grabiszyńskiej), Krakowską (od Armii Krajowej do Opolskiej) oraz Podwale (od Legnickiej do Orląt Lwowskich). Na ostatnim miejscu korkowego podium w 2013 roku znalazł się Poznań. Tu dynamika wzrostu opóźnień spowodowanych przez utrudnienia w ruchu drogowym miała wartość ujemną. Podczas gdy miesięczne opóźnienie przez korki w 2011 roku wyniosło 8 godzin 12 minut, to w 2013 roku wartość ta spadła do 7 godzin i 28 minut. To spowodowało, że kierowcy tracili mniej czasu, w 2011 roku było to 12 godzin 50 minut, a w 2013 już 11 godzin 47 minut. Mimo to w stolicy Wielkopolski zidentyfikowano pięć wąskich gardeł. Najwięcej, bo ponad 20 minut, kierowcy tracą na 690-metrowym odcinku ulicy Naramowickiej (od Bolka do Lechickiej). Zarówno w szczycie porannym, jak i popołudniowym, kierowcy poruszają się tam z prędkością 2,3 kilometra na godzinę. Pozostałymi wąskimi gardłami są ulice: Obornicka (w kierunku centrum), Królowej Jadwigi (od Matyi do Drogi Dęblińskiej), Lechicka (od Obrońców Tobruku do Naramowickiej) oraz Garbary (od Długiej do Królowej Jadwigi). Dopiero na czwartym miejscu w rankingu znajduje się Warszawa, która w 2012 i 2011 roku była liderem zestawienia najbardziej zakorkowanych miast w Polsce. Tu miesięczne opóźnienie przez korki systematycznie maleje. W 2011 roku kierowcy tracili 8 godzin 59 minut miesięcznie, podczas gdy w 2013 było to 7 godzin 15 minut. Czas spędzony wynosił odpowiednio 14 godzin i 9 minut oraz 11 godzin i 46 minut. W stolicy Polski zidentyfikowano dziesięć wąskich gardeł. Największe opóźnienia są w szczycie porannym na prawie 3 kilometrach odcinka alei Krakowskich (w kierunku centrum). Tu opóźnienie wynosi 29,2 minuty, a kierowcy poruszają się ze średnią prędkością 5,1 kilometra na godzinę. Na drugim miejscu kierowcy najwięcej czasu tracą w szczycie popołudniowym na 4,8 kilometra odcinka Alej Prymasa Tysiąclecia w kierunku mostu Grota-Roweckiego (średnie opóźnienie to 20,5 minuty). W szczycie porannym należy omijać Trasę Toruńską, ulice: Idzikowskiego, Sasanki, Marynarską, Płaskowicką i Wybrzeże Helskie, natomiast w szycie popołudniowym: Aleje Prymasa Tysiąclecia, Idzikowskiego, Aleje Jerozolimskie i Płaskowicką. Kolejne pozycje w rankingu zajmują Łódź, Katowice i Gdańsk. Choć w Łodzi miesięczne opóźnienie przez korki rośnie (w 2011 roku było to 5 godzin 47 minut, a w 2013 roku już 6 godzin 18 minut), podobnie jak i czas spędzony w korkach (odpowiednio 9 godzin 42 minuty oraz 10 godzin i 22 minuty), to w porównaniu z innymi miastami wyniki te są lepsze. Także tu wytypowano wąskie gardła. Jest ich pięć. Najwięcej czasu stracimy w szczycie popołudniowym na ulicy Niciarnianej (odcinek od ulicy Czechosłowackiej do ulicy Piłsudskiego (odcinek 860 metrów), bo aż 7,1 minuty. Tam kierowcy poruszają się z prędkością 4,8 kilometra na godzinę. Pozostałymi wąskimi gardłami są ulice: Palki (od ulicy Wojska Polskiego do ronda Solidarności), Konstantynowska Metro, pociągi, autobusy, trolejbusy, tramwaje czy nawet taksówki to pojazdy, które jednorazowo mogą zabrać więcej pasażerów niż pojedyncze samochody osobowe. Warte uwagi są rozwiązania mające na celu uprzywilejowanie komunikacji miejskiej jak na przykład wytyczanie buspasów, budowa parkingów typu parkuj i jedź, a także wykorzystanie torowisk dla innych pojazdów transportu zbiorowego. 39 nr 2/2014
Dopiero na czwartym miejscu w rankingu znajduje się Warszawa, która w 2012 i 2011 roku była liderem zestawienia najbardziej zakorkowanych miast w Polsce. Tu miesięczne opóźnienie przez korki systematycznie maleje 40 (w kierunku Włókniarzy), Północna (od ulicy Franciszkańskiej do Zachodniej) oraz Śmigłego-Rydza (w kierunku ulicy Piłsudskiego). Gdańsk to miasto z tylko jednym zidentyfikowanym wąskim gardłem. Jest to 760-metrowy odcinek od ulicy Mickiewicza do ulicy Grunwaldzkiej, który pokonamy ze średnią prędkością 3,8 kilometra na godzinę przez 10,6 minuty. Mimo to miesięczne opóźnienie spowodowane utrudnieniami w ruchu drogowym w 2013 roku wyniosło 4 godziny 55 minut, podczas gdy jeszcze dwa lata wcześniej wynosiło aż 7 godzin 18 minut. W korkach spędzono odpowiednio 8 godzin 14 minut i 11 godzin 28 minut. Jedynym miastem, wziętym pod lupę przez ekspertów, w którym w trakcie analiz nie zidentyfikowano wąskich gardeł, były Katowice. Mimo to miesięczne opóźnienie spowodowane przez korki z roku na rok systematycznie tam rośnie. W 2011 roku wynosiło ono 4 godziny 45 minut, a dwa lata później wzrosło o 10 minut. Średni czas spędzony w korkach w miesiącu 2011 roku wyniósł 7 godzin 55 minut, podczas gdy w 2013 roku wzrósł do 8 godzin 8 minut. Korki to nie tylko czas, to również pieniądze Wiemy już, ile czasu tracimy w poszczególnych miastach. Eksperci wskazali wąskie gardła i oszacowali czas stracony w skali miesiąca w ruchu drogowym. Wspominaliśmy też, że korki powodują realne straty finansowe. Potwierdzają to przeprowadzone badania, w których jednoznacznie wykazano, że pracujący we wszystkich siedmiu badanych miastach tracili dziennie 13,1 miliona złotych! Przeliczając to na dłuższy okres czasu okazuje się, że rocznie tracimy 3,5 miliarda złotych. Dla gospodarki oznacza to, że łączny koszt korków wyrażony jako różnica kosztów paliwa i utraconych korzyści dla kierowców, a uzyskanych dochodów podatkowych do budżetu od paliwa zużytego w korkach oszacowany na podstawie siedmiu głównych miast w Polsce wyniósł 2,9 miliarda złotych, co stanowiło 0,18 procenta PKB Polski. Największe straty dla gospodarki z powodu korków są w Warszawie, a najniższe w Gdańsku i Katowicach (przy czym różnica jest czterokrotna). W badaniach założono, że kosztem alternatywnym wobec czasu straconego w korkach jest wykonywanie pracy zarobkowej, a więc wykorzystano dane o średnich wynagrodzeniach brutto. Czas spędzony w korkach nie jest przecież wykorzystany produktywnie, gdyż można byłoby go poświęcić na pracę lub odpoczynek. Z ekonomicznego punktu widzenia jest to więc strata, której rozmiar można oszacować jako koszt utraconych korzyści. Największe koszty związane z korkami ulicznymi generuje Warszawa. Szacuje się, że w stolicy koszt korków dla kierowców wynosi 4,3 miliona złotych dziennie, podczas gdy pozostałych miast kształtuje komunikacja publiczna
się między 1 a 2 milionami złotych. Koszty korków w przeliczeniu na kierowcę również największe są w Warszawie (3,5 tysiąca złotych rocznie), a najniższe w Gdańsku (2,3 tysiąca złotych rocznie). Co to oznacza dla przeciętnego człowieka? Statystyczny mieszkaniec-kierowca stracił średnio prawie 3 tysiące złotych w 2013 roku. Największy koszt korków w przeliczeniu na kierowcę ponosiła również Warszawa (12 złotych dziennie), a najmniejszy Łódź i Katowice (około 10 złotych dziennie). Pomimo że różnice w średnich wynagrodzeniach pomiędzy poszczególnymi miastami są znaczące, to decydujący wpływ na wysokość strat przez kierowców miał czas, jaki kierowcy tracili stojąc w korkach. Biorąc pod uwagę poprzednie lata, okazuje się, że dynamika strat jest ujemna, to znaczy koszty postojów w korkach są redukowane. Największe oszczędności udało się uzyskać w Gdańsku (950 milionów złotych w porównaniu z 2011 roku), Warszawie (650 milionów złotych) oraz Poznaniu (186 milionów złotych). Po przeciwnej stronie stanęły jednak takie miasta, jak Kraków (666 milionów złotych), Łódź (388 milionów złotych) i Wrocław (313 milionów złotych), w których straty w poszczególnych latach rosną. Jak oszczędzać? Korki uliczne generują duże straty czasu i powodują utratę korzyści ekonomicznych. Każdy się zgodzi, że utrudnieniom w ruchu trzeba zapobiegać. Wszystkim zależy, aby poruszać się płynnie, bez utrudnień, bezpiecznie i możliwie najszybciej. Dlatego też opracowany przez ekspertów raport nie ograniczał się do zidentyfikowania i określenia problemów, ale również wskazuje możliwe rozwiązania mające za zadnie wyjść naprzeciw oczekiwaniom nas wszystkich. Jakie zatem są rekomendacje? Do poprawy sytuacji może doprowadzić na przykład upublicznianie danych i informacji o ruchu drogowym w poszczególnych miastach. Kierowcy przed podróżą byliby informowani o największych zatorach, dzięki czemu mogliby wybierać mniej obciążone trasy. Choć prawdopodobnie nadłożyliby drogi, to jednak okazałaby się ona szybsza od pierwotnie zakładanej. Dzięki temu ruch drogowy rozkładałby się w miarę równomiernie również na alternatywne połączenia, co skutkowałoby mniejszymi utrudnieniami w ruchu na najważniejszych szlakach komunikacyjnych. Oczywiście, takie dane muszą być aktualizowane na bieżąco. Ich wyniki mogłyby posłużyć również do cyklicznego wykonywania analiz ruchu, dzięki którym można by efektywnie przygotowywać i wdrażać strategie transportowe w poszczególnych obszarach, na przykład poprzez wdrożenie zintegrowanych systemów zarządzania ruchem czy wprowadzenie w centrach ruchu jednokierunkowego (zamiast dwukierunkowego), z zakazem skrętu w lewo. Tam, gdzie skręt w lewo jest dopuszczalny, Korki uliczne generują duże straty czasu i powodują utratę korzyści ekonomicznych. Największe straty dla gospodarki z powodu korków są w Warszawie, a najniższe w Gdańsku i Katowicach, przy czym różnica jest czterokrotna 41 nr 2/2014
Największe koszty związane z korkami ulicznymi generuje Warszawa. Szacuje się, że w stolicy koszt korków dla kierowców wynosi 4,3 miliona złotych dziennie, podczas gdy pozostałych miast kształtuje się między 1 a 2 milionami złotych 42 powinno wydłużyć się pasy dla tego kierunku jazdy kosztem pasów zieleni pomiędzy jezdniami. Eksperci zwrócili również uwagę na niebagatelną funkcję komunikacji publicznej. Metro, pociągi, autobusy, trolejbusy, tramwaje czy nawet taksówki to pojazdy, które jednorazowo mogą zabrać więcej pasażerów niż pojedyncze samochody osobowe. W ten sposób, w przeliczeniu na jednego pasażera, stanowią o wiele mniejsze utrudnienia w ruchu, zajmują mniej miejsca, generują mniej zanieczyszczeń czy zużywają niej paliwa. Oczywiście w procesie zarządzania transportem miejskim duże znaczenie ma koordynacja miejskich spółek transportowych, poprzez na przykład ukrócenie praktyki dublowania tras (na przykład przez autobus i tramwaj). Warte uwagi są rozwiązania mające na celu uprzywilejowanie komunikacji miejskiej jak na przykład wytyczanie buspasów, budowa parkingów typu parkuj i jedź, a także wykorzystanie torowisk dla innych pojazdów transportu zbiorowego. Eksperci zwracają uwagę, aby przy planowaniu remontów infrastruktury drogowej brano pod uwagę szacunki kosztów korków, tak aby koszt na przykład remontu drogi uwzględniał korzyści utracone przez mieszkańców miast, powstałe przez utrudnienia w ruchu. Z analogicznego powodu wszelkie nieterminowe wykonania inwestycji powinny być karane z uwzględnieniem kosztów korków. Okazuje się, że wiele utrudnień w ruchu powodują sami kierowcy. Najbardziej jaskrawym tego przykładem jest wjeżdżanie na skrzyżowanie w chwili, gdy nie ma się możliwości jego opuszczenia. Autorzy raportu zwracają baczną uwagę na ten aspekt i nakłaniają policję do bezwzględnego egzekwowania tego przepisu i nakładanie kodeksowych kar za jego złamanie. Podobnie jak w przypadku parkowania na drodze, które powoduje znaczące utrudnienia w płynności ruchu drogowego. Takie zmiany mają jeszcze jedną zaletę są znacznie mniej kosztowne niż duże inwestycje infrastrukturalne. Korki uliczne to duże utrudnienie dla mieszkańców miast. Tracimy na nich wszyscy czas, nerwy i pieniądze. Okazuje się, że utrudnienia w ruchu drogowym mają również niebagatelny wpływ na całą gospodarkę. Aby sobie z nimi poradzić, nie trzeba wielkich inwestycji infrastrukturalnych, choć i takowe się przydadzą. Wystarczy lepsze zarządzanie systemem transportowym, egzekwowanie prawa, jak również nadanie bezwzględnego priorytetu pojazdom komunikacji miejskiej. komunikacja publiczna