Słodycze nieczekoladowe data aktualizacji: 2015.05.21
Słodycze to druga, zaraz po zabawkach kategoria, na wybór której dzieci mają wpływ podczas zakupów tak przyznało blisko 90 proc. respondentów biorących udział w Ogólnopolskim Badaniu Polskiego Programu Jakość Obsługi Miliardy w rękach dzieci, dotyczącym wpływu dzieci na decyzje zakupowe rodziców. Im starsze dziecko, tym więcej dokłada do koszyka. W przypadku maluchów do trzech lat zwykle rodzice sami decydują, co dla ich pociech jest najlepsze. Ale już pięciolatki potrafią różnymi sposobami wymóc zakup. A matce lub ojcu z reguły zależy na jak najszybszym uspokojeniu dziecka, więc kupują pod jego dyktando. Ponad połowa respondentów przyznała, że dzieci nawet wybierają sklep, w którym rodzina robi zakupy. Większość słodyczy to klasyczne impulsy eksponowane w strefie kasy, gdzie dziecko nie potrafi nad sobą zapanować, mając w zasięgu ręki ulubione cukierki czy gumy do żucia. Często nawet nie prosi rodzica o pozwolenie, tylko bierze z półki towar. Zdarza się, że na polecenie mamy lub taty musi go odłożyć, jednak zazwyczaj przysmak ląduje w koszyku albo bezpośrednio w buzi. Jeden maluch najpierw zapyta, czy może, ale drugi dyskretnie odwinie papierek i nadgryzie. Wtedy mamie nie pozostaje nic innego, jak powiedzieć: Jeszcze to proszę doliczyć. Jak widać, najlepszym miejscem dla słodyczy jest lada lub półka na wysokości wzroku dziecka. Jednak nie można przesadzić, ustawiając produkty zbyt nisko. Ten błąd popełniają detaliści, którzy, kierując się ceną zazwyczaj niższą niż w przypadku słodyczy czekoladowych ustawiają produkty na najniższych półkach, poza wzrokiem konsumenta (nawet tego najmniejszego). Robią to pomimo wysokiej marży, którą słodycze generują. Nowości koło zamachowe rynku Producenci prześcigają się w pomysłach na zaistnienie w świadomości małych konsumentów. Tym bardziej że chodzi nie tylko o wpływ na zakupy robione wspólnie z rodzicami. Gdy dzieci mogą samodzielnie dysponować własnymi pieniędzmi, najczęściej wydają je na coś słodkiego. Tym, co gwarantuje ruch w tym segmencie, są nowości. Dzieciom, niezależnie od wieku, wciąż trzeba dostarczać czegoś nowego, bo stare szybko się nudzi. Zapotrzebowanie na świeży towar jest tak duże, że nowość to zazwyczaj kontynuacja obecnej na rynku linii, ale w nowej odsłonie, np. w zmienionym opakowaniu lub o nowym smaku. Rzadziej zdarza się, że na rynek wchodzi coś zupełnie nowego, bo to wymaga od producenta znacznie większych nakładów finansowych i jest obarczone sporym ryzykiem produkt może się nie przyjąć. Natomiast przy sprawnie zaplanowanej modyfikacji sukces jest prawie pewny, bo konsument, który zna już produkt, chce wypróbować jego następcę na zasadzie to mi smakuje, może tamto będzie lepsze. Struktura sprzedaży słodyczy dla dzieci w dużej mierze zależy od lokalizacji. Punkt przy szkole może liczyć na większy obrót na produktach tej kategorii niż przeciętny osiedlowy sklep. Sporo zależy jednak od tego, jaka to będzie szkoła. Jeśli podstawówka, większy udział w obrocie będą miały lizaki, natomiast przy liceum czy gimnazjum lepiej będą się sprzedawały batony i gumy do żucia.
Konsumenci tych ostatnich najchętniej sięgają po gumy o smaku miętowym ze względu na walory odświeżające, dlatego należą one do najczęściej wybieranych produktów. Jednak wielu młodych Polaków wybiera również inne smaki, np. owocowe. Segment gum do żucia charakteryzuje się dużym stopniem koncentracji. Największe marki należą do tego samego producenta firmy Wrigley. Gumy do żucia można kupić w niemal każdym sklepie, cukierki w około 90 proc. placówek. Praliny nie tylko ze sklepu Producenci słodyczy dla dzieci chętnie wykorzystują internet jako platformę komunikowania się z najmłodszym konsumentem. Dziś swoje strony internetowe mają nie tylko marki i firmy, ale także produkty. W tych witrynach informacje o smaku czy konsystencji produktu wcale nie są najważniejsze. Głównym celem jest wciągnięcie dziecka do zabawy poprzez konkursy, quizy, historyjki. Przykładem może być choćby serwis internetowy Zozole.pl prowadzony przez firmę Mieszko. W zakładce dla rodziców producent informuje: Strona powstała po to, żeby poprzez gry i zabawy interaktywne o charakterze zręcznościowym i edukacyjnym rozwijać u dzieci umiejętności językowe, plastyczne i matematyczne oraz logiczne myślenie. Zozole łączą zabawę z nauką, by dzieci rozwijały swoje umiejętności w sposób dla nich najprzyjemniejszy. Swoją witrynę mają także należące do Mondeleza Lubisie, gdzie za pomocą baśniowej grafiki producent informuje o swoich produktach. Także w języku angielskim. Cukierki z wartością dodaną Na sklepowych półkach coraz częściej można znaleźć słodycze o egzotycznych i nietypowych smakach czy aromatach. To trend obecny w wielu (nie tylko słodkich) kategoriach. Popularnym smakom typu truskawka, wiśnia czy jabłko przybyli konkurenci, np. warianty tropic czy shake. Choć produkty te są skierowane głównie do dzieci, cieszą się również zainteresowaniem dorosłych. I to tych z najstarszej grupy wiekowej. Wynika to z tego, że w ich czasach te smaki nie były dostępne. Błędem jest więc nieumieszczanie słodyczy dla dzieci w sklepach, które odwiedzają głównie emeryci. Po pierwsze, babcie i dziadkowie kupują łakocie wnukom (a w dodatku często robią to chętniej niż rodzice). Po drugie, starsi klienci kupują produkty z tej kategorii również dla siebie. Z dodatkiem witamin Na rynku słodyczy nieczekoladowych można zauważyć rosnące zapotrzebowanie konsumentów na produkty wzbogacane, czyli słodycze z dodatkiem witamin czy składników mineralnych. Wszystko na to wskazuje, że w kolejnych latach tendencja się utrzyma. Firmą, która wpisuje się w ten zdrowy trend, jest Storck z cukierkami nimm2. Nazwa wzięła się stąd, że jak zapewnia producent już dwa cukierki dziennie wystarczą, aby uzupełnić bilans witaminowy organizmu. W ofercie Goplany takim produktem są Minties z naturalnym olejkiem miętowym, w Mieszku Zozole z witaminami oraz Zozole Shake, zawdzięczające śmietankowo truskawkowy smak bogatej recepturze, na którą składają się m.in. śmietanka, sok owocowy i ekstrakty roślinne zastępujące barwniki, Pszczółka zaś produkuje Sooki cukierki nadziewane o smaku maliny i limonki z dodatkiem naturalnych, owocowych soków. Na świecie istotnym trendem w segmencie słodyczy dla dzieci jest zmniejszanie opakowań w odpowiedzi na strach przed otyłością. W Wielkiej Brytanii, Australii oraz Stanach Zjednoczonych firma Mars już kilka lat temu ograniczyła wielkość swoich batonów tak, aby liczba kalorii nie przekraczała 250. W Polsce zgodnie z tym trendem popularność zdobywają opakowania zbiorcze, zawierające mniejsze porcje słodyczy, np. minibatony.
Gadżety nakręcają sprzedaż Z nabiału dla dzieci hitem są u mnie Bakusie, zwłaszcza te do kieszonki. Dobrze schodzą obie gramatury, czyli 80 i 150 g. Co do smaków to wszystkie cieszą się zbliżoną popularnością. Z jogurtów do picia wyróżniłabym Bakusie, Monte Drinki oraz Serduszko Drinki firmy Zott. Słabiej rotują Danonki. To pewnie kwestia ceny około 5 zł za cztery serki to dla moich klientów trochę za drogo. Najlepiej sprzedają się produkty, których cena nie przekracza 1,50 zł. Danonki lepiej schodzą latem, gdy dołączane są do nich patyczki, pozwalające zamrozić jogurt i zamienić go w lody. Gadżety dodawane do produktów dla dzieci wyraźnie podnoszą sprzedaż. Hitem były swego czasu magnesiki w kształcie liter alfabetu. Moje dziecko nauczyło się dzięki nim czytać. Czasem brakowało jakiejś literki, trzeba było więc dokupić jogurcików. I tak to właśnie działa. Produkty nabiałowe dla dzieci sprzedają się lepiej latem, bo rodzice wolą kupić dziecku serek albo jogurt zamiast lodów. Nie pamiętam sytuacji, by rodzice odmówili dziecku zakupu serka czy jogurciku, a w przypadku słodyczy i innych przekąsek często tak się dzieje. Staram się trzymać nabiał dla dzieci na dolnych półkach, ale nie wydzieliłam osobnego kącika. Jesteśmy sklepem sieciowym, obowiązują nas standardy ekspozycji.
Grunt to rotacja Jest grupa silnych producentów, np. Bakoma, Danone, Zott, którzy chcą, aby ich produkty ustawiać w blokach producenckich. Idę im na rękę, bo oni też dają mi coś od siebie, np. promocje. W przypadku dostawców, którzy nie mają takich wymagań, ustawiam towar tak, żeby było wygodnie dla klientów, czyli w grupach asortymentowych. Ułatwia to szybkie porównanie cen albo zawartości tłuszczu, a ja mogę podzielić półkę na produkty dla dorosłych i dla dzieci. Dużą popularnością cieszy się Zott, niestety, firma stosuje ceny sugerowane, co nas ogranicza. Jeśli dam wyższą cenę, klienci narzekają, bo widzą, że firma proponuje niższą. Jeśli dostosujemy się do oczekiwań producenta, mniej zarobimy. Wciąż silny jest Danone, chociaż przeszedł z własnej dystrybucji na hurtową i w związku z tym rzadziej nas odwiedzają przedstawiciele handlowi. Mocna jest Mlekovita, bo reklamuje się jako polska firma, co podoba się klientom. Niektóre zakłady specjalizują się w jednej, dwóch kategoriach, np. Piątnica jest numerem jeden w serkach, ale z mlekiem dopiero się przebija. Bakoma oferuje dużo produktów, które trzeba mieć na półce, np. Bakusie, jogurty pitne, serki. Stoisko nabiałowe różni się od innych tym, że trzeba pilnować rotacji ze względu na krótkie terminy przydatności. Łatwo narazić się klientowi. Dlatego dostawy nabiału przyjmuję codziennie, oprócz niedziel. (HUW) Wiadomości Handlowe, Nr 5 (145), Maj 2015 Źródło: https://www.wiadomoscihandlowe.pl/drukujpdf/artykul/3790