Diametros nr 7 (marzec 2006): 118 123 O tym, czy normy s przykazaniami oraz o słabociach stanowiska teistycznego (W zwizku z artykułem Jacka Wojtysiaka Czy normy etyczne s przykazaniami?) W pierwszym moim głosie w tej dyskusji nie zamierzam porusza wszystkich kwestii, które warto czy naleałoby podj. Zamierzam ograniczy si do kilku, moim zdaniem podstawowych. Nie zamierzam te dyskutowa immanentnie stanowiska zaprezentowanego przez Jacka Wojtysiaka, gdy chc dyskutowa nad kwesti postawion w tytule Jego artykułu. W teje dyskusji bd wszelako wykorzystywał elementy Jego argumentacji, podajc moje rozumienie wskazywanych własnoci normy etycznej a take uzupełniajc przedstawion charakterystyk o najwaniejsz moim zdaniem właciwo, jak jest normatywno normy. W dalszej czci dyskusji o ile bdzie to konieczne postaram si take pokaza, dlaczego prezentowany przeze mnie (generalnie biorc: Kantowski) sposób pojmowania moralnoci lepiej czyni zado oczekiwaniom samego Autora dyskutowanego tu tekstu, anieli broniona przeze perspektywa teistyczna. Inaczej mówic: bd chciał pokaza, e zaletami przypisywanymi teoriom typu teistycznego (w porównaniu z dwoma pozostałymi typami teorii: teoriami arystotelesowskimi i platoskimi) w wikszym jeszcze stopniu anieli preferowane przez Wojtysiaka teorie teistyczne odznacza si broniony przeze mnie punkt widzenia, czyli mówic ogólnie: Kantowska perspektywa deontologiczna (chodzi o odznaczanie si takimi własnociami, jak prostota, ostateczno i przede wszystkim normatywno w tym zwłaszcza, jak powiada Wojtysiak, mocna normatywno). Nim przejd do zasadniczego wywodu, chciałbym jednak zwróci uwag na pewien problem (majcy dla prowadzonej przez nas dyskusji raczej drugorzdne znaczenie, niemniej jednak zasługujcy na odnotowanie), mianowicie 118
problem owych dwóch typów teorii, a dokładnie: problem ich nazewnictwa: teorii typu arystotelesowskiego i teorii typu platoskiego. Uwaam, e powysze okrelenia s mylce bd s pewnym naduyciem, gdy to, co jest charakteryzowane jako arystotelesowskie bd jako platoskie teorie normy etycznej ma faktycznie niewielki zwizek z tym, co na temat etyki ma do powiedzenia Platon czy Arystoteles. Obydwie etyki, tak Platona jak i Arystotelesa, skupiaj si wszak nie na normie i kwestii jej powszechnej wanoci, lecz na dobru, eudajmonii i cnocie, i chodzi w nich bardziej o to, jakimi mamy by, anieli jakich norm mamy przestrzega. Etyka Platona i Arystotelesa mimo rónic midzy nimi nale do zupełnie innego paradygmatu w etyce, mianowicie do paradygmatu etyki cnoty; do innych za nale etyki skupiajce si na normie (jak utylitaryzm czy etyka deontologiczna Kanta), bd przynajmniej starajce si nada normie rang równorzdn dobru i eudajmonii (jak to jest w wypadku etyki w. Tomasza). Kwestia nazewnictwa nie jest w tej dyskusji najistotniejsza, dla klarownoci mylenia trzeba jednak pamita o fundamentalnych rónicach midzy odmiennymi paradygmatami mylenia moralnego. Za kluczow za kwesti, której rozstrzygnicie przesdza w kontekcie naszej dyskusji o całym dalszym rozumowaniu na temat moralnoci i normatywnoci, uzna natomiast naley wspomniany przez Jacka Wojtysiaka problem Platoskiego Eutyfrona, a zatem pytanie: Czy bogowie lubi to, co zbone, dlatego e ono jest zbone, czy te ono jest dlatego zbone, e je bogowie lubi? Poniewa w moim wyobraeniu pierwszestwo w stosunku do upodobania musi jednak przypada słusznoci (a zatem opowiadam si za kognitywizmem w etyce, nie za woluntaryzmem), przeto norma moe by tylko wtedy wica, kiedy jest słuszna i dlatego te Bóg, jeli zamierzamy Go w tym kontekcie w ogóle przywoływa (podobnie zreszt jak przywoływany w tekcie Wojtysiaka ojciec, który czego zakazuje bd co nakazuje), moe tylko z tej racji czego si domaga, co nakazywa czy czego zakazywa, e wysuwane przeze danie daje si uzasadni, czyli przestawi jako słuszne tzn. rozumne. 119
Na marginesie acz jest to kwestia nader istotna dodałbym, e t rónic w podejciu do mocy wicej wszelkich norm mona całkiem niefilozoficznie, lecz pedagogiczno-psychologicznie zilustrowa przykładem dwu sposobów wpajania norm dzieciom. Jeden sposób sprowadza si do troski o to, by wpoi normy przez czste strofowanie, napominanie, czyli przypominanie o nakazach i zakazach. Drugi za, zorientowany jest na co innego, mianowicie na to, by dziecko pojło racje przemawiajce za takim bd innym sposobem zachowania czy postpowania, a w efekcie, eby wykształciło w sobie zdolno odwoływania si do tej instancji, która sprawia, e normy mog by normami prawowitymi, mianowicie do nadrzdnych w stosunku do konkretnych norm zasad czy pryncypiów; naturalnie ze zbioru racji wykluczy naley zarówno odwoływanie si do sankcji, jak te odwoływanie si do woli choby to i była wola Boa która miałaby sta za danym nakazem czy zakazem. By moe rónice w podejciu do dyskutowanej tu kwestii etyczno-filozoficznej wynikaj w jakim istotnym stopniu z odmiennych sposobów, na jakie przebiegało interioryzowanie norm przez tych, dla których norma nie moe by naprawd norm, jeli nie stoi za ni autorytet normodawcy, jak te przez tych, dla których autorytet przysługuje samej normie i to z tego tytułu, i ma ona umocowanie w uprawomocniajcej j zasadzie (tego rodzaju zasadzie, jak np. zasada sprawiedliwoci, zasada wzajemnoci czy te Kantowski imperatyw kategoryczny). Wracajc do owego uzasadnienia, czyli przedstawienia normy jako słusznej, naley moim zdaniem równie doda tym razem za Kantem e człowiek jako istota rozumna ma prawo kade twierdzenie, kad doktryn, której uznania si od niego wymaga, uprzednio zbada, zanim si jej podporzdkuje, bo tylko wtedy jego uznanie bdzie rzetelne, a nie obłudne 1. Kant zwraca tu uwag na podstawowy, moim zdaniem pominity natomiast całkowicie w rozwaaniach Jacka Wojtysiaka element konstytuujcy moc wic normy (czyli niejako normatywno normy), mianowicie na uznanie. 1 I. Kant, O niepowodzeniu wszelkich prób w przedmiocie teodycei, w: T. Kroski, Kant, Warszawa 1966, s. 194 podkr. A.M.K. 120
Podzielajc z Autorem pogld, e do podstawowych elementów charakteryzujcych norm nalee musi powszechno, obiektywno, bezwarunkowo (atoli co do rozumienia tych własnoci bdziemy si pewnie róni), uwaam, e w podanej charakterystyce pominity został element, który jest konstytutywny dla bycia norm i który podpada pod, jak to mówi Wojtysiak, personalny charakter takich fenomenów, jak moralno czy normatywno. Ów personalny charakter ma swoje dwa aspekty: jeden z tych dwu aspektów wyeksponowany został przez Wojtysiaka, przy czym pominity został całkowicie drugi aspekt. Na drugi za chciałbym ja zwróci szczególn uwag (pomijajc zarazem, jako z mojej perspektywy nieistotny, ów pierwszy aspekt). Mówic o owym personalnym charakterze Wojtysiak ma na myli to, i norma do tego by by norm, potrzebuje normodawcy (pkt. 3. D), bowiem tylko od osoby (a nie np. od bezosobowej natury) moe płyn nakaz czy zakaz. Z kolei ten drugi aspekt, który z mojego punktu widzenia ma zasadnicze znaczenie, to aspekt nie tyle normodawcy, co normobiorcy ; chodzi za tu o to, e norma (a cile biorc norma moralna, bo o ni tu chodzi) do tego, by by norm musi by uznana. Jeeli w pojmowaniu normy etycznej pominiemy wskazany teraz aspekt, to pominiemy włanie jej element najistotniejszy. Wymienione bowiem własnoci: powszechno, obiektywno, bezwarunkowo, przysługuj np. prawom przyrody, które włanie s wice niejako niezalenie od naszego uznania, czego konsekwencj jest to, i nie moemy ich złama: chobymy nie wiem jak tego chcieli, nie sprawimy, e np. kula z ołowiu bdzie sobie pływa po powierzchni wody. Inaczej jest z normami, i to nawet tymi najbardziej bezwzgldnymi mimo całej obiektywnoci i powszechnoci normy nie zabijaj mog j złama, a zatem nie mona mówi o jej wicym charakterze, o ile nie ma dla niej uznania. Wicy charakter normy, jej wano (Geltung; validity) wymaga uznania z mojej strony o ile tego uznania z mej strony nie ma, to mimo, e bdzie jej przysługiwa powszechno, obiektywno i bezwarunkowo, nie mog powiedzie, e jest ona dla mnie wica. Pragn przypomnie, e mówimy o normie etycznej, któr naley odróni od normy jurydycznej czy normy społecznej, które to normy narzuci moe nam społeczestwo i których bdziemy przestrzega na zasadzie poddawania si 121
zewntrznemu przymusowi. Natomiast w wypadku normy etycznej (wolałbym wszelako posługiwa si tu bardziej klarown nomenklatur Kantowsk i mówi o cile pojtym nakazie czy zakazie moralnym, odróniajc Moralität od Sittlichkeit 2 ) nikt nie moe tej normie nada wicego dla nas charakteru, jak tylko my sami. Jeeli brak jest uznania z naszej strony, czyli jeli nie my sami podporzdkujemy si danej normie, to wówczas jej przestrzeganie moe mie taki sam charakter, jak wykonywanie czego z racji przystawionego do skroni pistoletu. W tego rodzaju sytuacji, gdy tym, co nami powoduje jest ów pistolet a nie nasze wewntrzne uznanie mocy wicej danej normy, trudno wszak w ogóle mówi o etycznym postpowaniu. Podan przez Jacka Wojtysiaka charakterystyk normy chciałbym nie tylko uzupełni o kłopotliw jak to wida z konstrukcji tekstu Wojtysiaka czwart własno, bdc zarazem własnoci podstawow, mianowicie o normatywno, lecz chciałbym take wskaza na inne, moim zdaniem bardziej adekwatne pojmowanie obiektywnoci i powszechnoci normy. Obiektywno polega ma według Wojtysiaka przede wszystkim na tym, e norma jest czym przez ludzi zastanym a nie dopiero przez nich konstruowanym, e jest niezalena od ludzi (pkt. 3 w Jego tekcie). Myl jednak, e obiektywno winnimy łczy nie tyle z faktem zastanoci normy i jej niezaleno- ci od ludzi, rozumian na dodatek w sensie genetycznym (jako pochodzenie teje normy nie od ludzi, lecz od Boga, jako jego nakaz), lecz winnimy łczy z rozumow koniecznoci tej normy. O jej rozumowej koniecznoci moemy natomiast orzec posługujc si metod wskazan przez Kanta na podstawie przedstawienia sobie rzeczywistoci, w której do danej normy stosowa si bd bezwzgldnie wszyscy i zawsze; jeli rzeczywisto, w której wszyscy i zawsze stosuj si do danej normy, unicestwia sam t norm, to wówczas płynie z tego bezwzgldny zakaz i bdzie to zakaz obiektywny. Inaczej mówic: obiektywno (normy) oznacza tu potencjalne konstytuowanie przez ni moliwej do wyobraenia rzeczywistoci. 2 Por. O. Höffe, Kant, Warszawa 2003, wyd. 2, s. 157 n. w przypisie. 122
Wymieniona na pierwszym miejscu przez Jacka Wojtysiaka powszechno normy winna by rozumiana, jak to przedstawia Autor dyskutowanego tekstu, jako obligatoryjno wobec wszystkich ludzi. Odmienno pojmowania tej powszechnoci przez Wojtysiaka i przeze mnie polega na tym, e o ile Wojtysiak wyobraa sobie, e norma moe by obligujca niezalenie od choby wirtualnego uznania tej obligatoryjnoci przez wszystkie istoty, których ta norma dotyczy, to z prezentowanej tu perspektywy Kantowskiej o obligatoryjnoci mona mówi tylko pod warunkiem uznania przez zainteresowanych teje obligatoryjnoci. Procedury ustalania owej obligatoryjnoci oczywicie nie naley wyobraa sobie jako faktycznego przepytywania wszystkich w celu uzyskania odpowiedzi na pytanie, czy uznaj dan norm. Niemniej jednak ustalajc, z perspektywy Kantowskiej, czy danemu postulatowi (nakazowi bd zakazowi) przysługuje wymagana od normy powszechno, musimy sobie wyobrazi ponownie ow rzeczywisto zaistniał dziki powszechnemu stosowaniu si do danej normy i musimy odpowiedzie sobie na pytanie wystpujc zarazem z pozycji kadego innego rozumnego podmiotu, któremu przyszłoby y pod rzdami rozpatrywanej normy czy ja (a tym samym kady inny) chciałbym istnienia takiej rzeczywistoci. Zatem znowu objawia si nam tu osobowy charakter obligatoryjnoci, tyle tylko, e uwzgldnione zostaj obydwa momenty tego osobowego charakteru : zarówno strona rozkazodawcy jak i rozkazobiorcy, bowiem te dwa momenty nie s od siebie oddzielone, lecz zlewaj si w jedno w autonomicznym podmiocie, który podporzdkowuje si uznanemu przez siebie, ale zarazem obiektywnemu i powszechnemu prawu. 123