Część I NOWE SPOJRZENIE NA OKRES DORASTANIA
Rozdział 1 Lu dzie uwa ża ją, że... In na książ ka dla na sto lat ków Więk szość lu dzi uwa ża, że nie je ste ście w sta nie zro zu mieć te go, co przed sta wi my wam w tej książ ce. A na wet je śli zro zu mie cie, to się tym nie przej mie cie. A na wet je śli się przej mie cie, to nic nie zro bi cie. A na - wet je śli coś zro bi cie, nie bę dzie to trwa łe. Ale my tak nie uwa ża my. Ta książ ka róż ni się od prze cięt nych ksią żek dla na sto lat ków. Sprawdź cie w In ter ne cie al bo w księ gar ni. Znaj dzie cie mnó stwo ksią żek na pi sa nych przez czter dzie sto lat ków, któ rzy ja ko by świet nie ro zu mie ją, co to zna czy być na sto lat kiem. Znaj dzie cie mnó stwo ta nich, jed no ra - zo wych ksią żek dla na sto lat ków, po nie waż współ cze śni lu dzie nie dba ją o książ ki i nie wi dzą po wo du, że by je prze cho wy wać. Znaj dzie cie też sze - ro ki wy bór ksią żek, w któ rych ni cze go nie trze ba czy tać dwa ra zy po - nie waż treść jest tak uprosz czo na. To zna czy w sam raz dla na sto lat ków. Ale te raz trzy ma cie w rę kach książ kę wy ma ga ją cą dla na sto lat ków, na pi sa ną przez na sto lat ki, któ re wie rzą, że dla na sze go po ko le nia nad - szedł czas zmian. Czas na coś in ne go niż obiet ni ca zmia ny ca łe go ży cia pod wa run kiem za ku pu od po wied nich dżin sów al bo uży cia wła ści we go dez odo ran tu. Wie rzy my, że nad szedł czas, by śmy na no wo za sta no wi li się, co na sto lat ki po tra fią zro bić i kim mo gą zo stać. Za uwa ży li śmy, że gdy 8
LUDZIE UWAŻAJĄ, ŻE... oba la my i od rzu ca my nie praw dzi we po glą dy, mło dzi lu dzie zde cy do - wa nie wy bie ra ją lep szą dro gę, na wet je śli jest trud niej sza. Je ste śmy brać mi bliź nia ka mi. Ma my po dzie więt na ście lat. Uro dzi - li śmy się i wy cho wa li śmy się w sta nie Ore gon. Nie cho dzi my do szko ły, ro dzi ce uczą nas w do mu. Sta ra my się na śla do wać Chry stu sa, naj le piej jak po tra fi my. Po peł ni li śmy w ży ciu wie le błę dów. I choć nie uwa ża my, że ist nie je ktoś ta ki jak prze cięt ny na sto la tek, nie uwa ża my też, że je - ste śmy nie zwy kli. Mie li śmy jed nak nie zwy kłe prze ży cia. W wie ku szes na stu lat od by - li śmy staż w są dzie naj wyż szym sta nu Ala ba ma. W wie ku sie dem na stu lat by li śmy od po wie dzial ni za bez po śred nie kon tak ty z ludź mi w cza sie czte rech sta no wych kam pa nii po li tycz nych (gre en grass di rec tors). W wie - ku osiem na stu lat pi sa li śmy naj po pu lar niej szy chrze ści jań ski blog dla na - sto lat ków. Mie li śmy też oka zję prze ma wiać do ty się cy na sto lat ków i ich ro dzi ców na kon fe ren cjach w Sta nach Zjed no czo nych i za gra ni cą oraz do cie rać do mi lio nów lu dzi w sie ci. Ale je śli nasz okres doj rze wa nia róż - nił się od te go, cze go do świad cza więk szość, to nie dla te go, że je ste śmy lep si, ale dla te go, że na pę dza nas wiel ka idea. Przed sta wi my ją na kar tach tej książ ki. Za ob ser wo wa li śmy, że idea ta prze obra ża prze cięt ne na sto lat ki w lu - dzi zmie nia ją cych świat, go to wych do ko ny wać nie zwy kłych czynów. Apo cząt kiem jest wy ła ma nie się z ram, w ja kie wpy cha na sto lat ki spo - łe czeń stwo. Dla te go ta książ ka nie jest o nas; nie chce my, że by by ła o nas (mi mo że wy stę pu je my na po cząt ku tej hi sto rii). Jest o tym, co Bóg czy ni w umy - słach i ser cach mło dych lu dzi na sze go po ko le nia. Jest o idei. O bun cie prze ciw za ni żo nym ocze ki wa niom. O ru chu, któ ry zmie nia na sta wie - nie i dzia ła nia na sto lat ków na ca łym świ cie. Chce my, że by ście przy łą czy - li się do te go ru chu. Na sza książ ka za chę ca do udzie le nia od po wie dzi na trud ne py ta nia: Czy to moż li we, że cho ciaż ja ko współ cze sne na sto lat ki ma my więk - szą wol ność niż ja kie kol wiek po ko le nie w hi sto rii, to jed nak mar nu je - my naj lep sze la ta ży cia? 9
RÓB TRUDNE RZECZY Czy to moż li we, że to, co w na szej kul tu rze mó wi się na te mat po - ten cja łu na sto lat ków, jest nie praw dą i że pa da my ofia rą tych błęd nych prze ko nań? Czy to moż li we, że okres doj rze wa nia to oka zja do wiel kich osią - gnięć dla jed no stek i ca łe go po ko le nia? I wresz cie, jak wy glą da ło by na sze ży cie, gdy by śmy ru szy li cał kiem in ną dro gą dro gą trud niej szą, ale da ją cą o wie le wię cej sa tys fak cji? Tę al ter na tyw ną dro gę okre śla my za po mo cą trzech słów: rób trud - ne rze czy. Je śli je steś po dob ny do więk szo ści lu dzi, two ja pierw sza re ak cja na sło - wa rób trud ne rze czy brzmi mniej wię cej tak: Co? Pra co wać? O nie! A tak przy oka zji, przy po mnia łem so bie, że mam coś waż ne go do za ła twie - nia. No, to cześć, chło pa ki!. Ro zu mie my tę re ak cję. Przy po mi na nam się hi sto ryj ka o mni chach. Tak, mni chach. Na przed mie ściach nie wiel kie go mia stecz ka w Niem czech znaj du je się wy my ślo ne opac two Dun del hoff. W ka mien nym klasz to rze miesz - ka ją mni si, któ rzy ślu bo wa li żyć w peł nym wy rze cze niu i sa mo za par - ciu. Za miast no sić wy god ne T -shir ty i wy tar te dżin sy jak więk szość lu dzi, ci ci si mni si no szą al bo szorst kie ko szu le z ko ziej weł ny al bo zim ne sta - lo we kol czu gi. Za miast spać na mięk kich ma te ra cach, po dusz kach, pod cie pły mi ko ca mi, kła dą się na spo czy nek na zim nej ka mien nej pod - ło dze opac twa. Mo że czy ta li ście, że mni si by wa ją świet ny mi ku cha rza - mi? No tak, ale nie ci. Ci je dzą bru nat ną bre ję bez sma ku raz dzien - nie. Pi ją tyl ko let nią wo dę. Mo gli by śmy da lej roz wi jać na szą opo wieść, ale my ślę, że za ła pa li - ście ogól ny ob raz. W każ dej sy tu acji mni si wy bie ra ją trud niej szą opcję: ofe ru ją cą mniej wy go dy, mniej po cią ga ją cą, mniej za baw ną. Dla cze go? Bo wie rzą, że im bę dą nie szczę śliw si, tym bę dą święt si, a im oni bę dą święt si, tym szczę śliw szy bę dzie Bóg. Aza tem ci nie szczę śni mni si są naj lep szym ob ra zem lu dzi ro bią cych trud ne rze czy. Praw da? 10
LUDZIE UWAŻAJĄ, ŻE... Nie praw da! Nie cho dzi nam o to, by was uniesz czę śli wić. Nie za chę ca my was do ro bie nia tyl ko trud nych rze czy ani wszyst kich moż li wych trud nych rze czy. Nie za chę ca my was, na przy kład, że by ście ob ra bo wa li bank, sko - czy li ze ska ły, wspię li się na Half Do me 1 bez za bez pie cze nia al bo sta li na gło wie przez dwa dzie ścia czte ry go dzi ny. Nie za chę ca my was do ro - bie nia bez sen sow nych (al bo wręcz głu pich) rze czy tyl ko dla te go, że są trud ne. Ani nie mó wi my wam, że je śli bę dzie cie cię żej pra co wać, po - zba wiać się wy gód, Bóg bę dzie was bar dziej ko chał. Bóg ni gdy nie bę - dzie ko chał cię bar dziej, niż ko cha w tej chwi li. A więc nie o to cho dzi. Za chę ca my, że by ście wy bra li opcję cie kaw - szą niż ta, któ rą spo łe czeń stwo ofe ru je dzi siaj na sto lat kom. Opcja ta ja - koś za gu bi ła się w na szej kul tu rze i więk szość lu dzi na wet o niej nie wie. Za chwi lę po zna cie mło dych lu dzi po dob nych do was, któ rzy od kry li lep - szą dro gę dro gę, któ ra pro wa dzi wy żej, po zwa la ma rzyć śmie lej, ro snąć wsi łę, ko chać i czcić Bo ga, żyć peł nią ra do ści i prze stać mar no wać swo - je ży cie. W książ ce Rób trud ne rze czy nie tyl ko twier dzi my, że ist nie je lep szy spo sób na prze ży cie okre su doj rze wa nia, ale po ka zu je my też, jak my sa - mi i ty sią ce in nych na sto lat ków ży je w tym mo men cie. Wy też mo że cie tak żyć. 11