Uważam, iż w publicystyce nawet tej bardziej naukowej nadużywany jest dosyć wieloznaczny termin wiara i to pomimo istniejących słów takich jak przekonanie lub przeświadczenie często bardziej adekwatnych do opisania czyjeś postawy poznawczej. W logice rozumiemy, iż X jest przekonany, że p jest dokładnie wtedy, gdy X uznaje treść zdania stwierdzającego to, że p za prawdziwą lub co najmniej wysoce prawdopodobną. Przekonanym można być różnymi argumentami, także argumentami wynikającym z dorobku nauki, których nie trzeba, a nawet nie wolno, przyjmować na wiarę. Sam siebie uważam za a, a nawet za anty -fideistę i zgadzam się tu z Andrzejem B. Izdebskim, który napisał: Czy koniecznie trzeba wierzyć? Sam nie uważam wiary za rzecz człowiekowi konieczną, a całkowitą niewiarę za rzecz możliwą. Nie będę się tu odwoływać do klasyki, choć oczywiście warto tam sięgać, aż po starożytność, nie mówiąc już o współczesnych, powiem tylko, że właśnie jestem takiej postawy przykładem. Nie jestem teistą, ale też nie uważam się ani za ateistę, ani za agnostyka, bliską jest mi postawa racjonalnoempirycznego sceptycyzmu i dlatego z filozoficznego punktu widzenia zdecydowanie, dosłownie i precyzyjnie w nic nie wierzę. Zgadzam się z twierdzeniem, iż obszary współczesnej wiedzy są tak wielkie, że większość naszych podstawowych przekonań musimy przyjmować na wiarę. A idąc dalej, to język zwyczajnych rozmów oraz dyskusji różni się od języka dysput filozoficznych i w nich używam często zwrotu wierzę w to lub wierzę w tamto. Ale przecież czynię tak tylko dlatego, że w codziennym języku trudno używać zwrotu na podstawie posiadanych przesłanek jestem bardziej lub mniej przekonany o prawdziwości podawanej informacji. Swoje przekonania staram się opierać na wiedzy naukowej, a nie na wierze. Istnieje dla mnie tylko rzeczywistość świata materialnego dostępnego ludzkim zmysłom i przekonują mnie tylko argumenty poddające się naukowej weryfikacji. Wiem, że aktualne przekonania mogą
okazać się błędne, ale wtedy zmienię je, gdyż w przeciwieństwie do wiary, nauka nie opiera się na dogmatach. Na gruncie światopoglądowym wiara w absolut, czy istnienie jakiejkolwiek nadprzyrodzoności, do zrozumienia świata nie jest mi potrzebna, nawet odwrotnie czyni ten świat absurdalnym. W Wikipedii znajdziemy poniższe wyjaśnienia: Wiara nadawanie dużego prawdopodobieństwa prawdziwości twierdzenia w warunkach braku wystarczającej wiedzy. Wiara religijna różnie definiowana postawa osobowa. Pod wpływem intelektualizmu platońskiego, rozróżniającego między mniemaniem (gr. doxa) a wiedzą (gr. episteme), w myśli europejskiej uważano nieraz wiarę za niepełne poznanie i wstęp do intelektualnego oglądu. Wśród postaw wiary rozróżnia się jednak postawę wierzę, że, która jest pewnym przypuszczeniem, oraz wierzę w, która odnosi się do Absolutu i jest mocnym przekonaniem o jego istnieniu jako prawdy absolutnej. Sam odrzucam wiarę jako postawę poznawczą opowiadając się za sceptycyzmem racjonalizmu światopoglądowego, czyli sceptycyzmem naukowym. Zaś tu zgodnie z rozróżnieniem w Wikipedii odnoszę się tak do psychologicznej postawy wiary, jak i do wiary szeroko rozumianej jako wiara religijna, a więc wiary uznającej prymat fideistycznego poznania nad poznaniem rozumowym i teoriami naukowymi. Tyle tylko, iż wiary religijnej rozumianej ogólnie, odseparowanej od konkretnej religii/ideologii. Z obserwacji otaczającej nas społecznej rzeczywistości oraz badań socjologicznych wiemy, iż procentowa liczba ludzi wierzących jest wprost przytłaczająca. Dla racjonalnych umysłów jest to wielce zastanawiające, a i wprost nieprawdopodobne, dlaczego aż tak wielu ludzi uważa różne mity za bardziej prawdziwe od faktów, a rozum im służy nie do ich odrzucenia, ale do racjonalizacji (prób logicznego
uzasadnienia prawdziwości) mitów, w które święcie wierzą. Warto się zastanowić czy możemy udzielić satysfakcjonującej nas racjonalistycznej odpowiedzi czym jest wiara i to zarówno w aspekcie jej ewolucyjnej i kulturowej genezy, jak i współczesnej indywidualnej fideistycznej postawy ludzi wierzących. Jedną z takich ciekawych prób odpowiedzi możemy znajdziemy na portalu Ściągi w tekście dotyczącym reguł wywierania wpływu społecznego. Tu moje odniesienie się do tego tekstu. Musimy też zdać sobie sprawę z tego, iż nasza postawa poznawcza jest jakoś tam uwarunkowana genetycznie, a następnie kształtowana w procesie socjalizacji i później już trudno się z tego wyzwolić. Postawę poznawczą określaną jako wiara uważam za zło, choć praktycznie to nikomu nie udaje się wykluczyć jej całkowicie z zespołu swoich przekonań, czyli światopoglądu, gdyż zawsze część z nich nie mogąc samodzielnie dokonać satysfakcjonującej nas weryfikacji opieramy na wierze. Choć ja wolałbym tu, w przypadku sceptycznych z natury rzeczy racjonalistów, użyć terminu na podstawie przekonania. Racjonalistom zależy aby obszary wiary w naszych umysłach były jak najmniejsze i zakresy naszej wiary obejmowały głównie takie źródła, które możemy darzyć zaufaniem. Takim źródłem ze względu na jej metodologię jest dorobek nauki. Wierzyć można we wszystko i zespół mitów, w które ludzie wierzą jest wprost nieograniczony. Można wierzyć nawet w to, iż jest się sceptycznym racjonalistą światopoglądowym, czy też ateistą. O ile, według mnie, wiara jest łatwą postawą, gdyż wymaga tylko zaufania do autorytetów to do niewiary (naukowego sceptycyzmu), konieczną jest stała dyscyplina intelektualną. Permanentne samo-zapytania, czy nasze aktualne poglądy są słuszne, czy w świetle zdobytych doświadczeń i dorobku nauki nie należałoby ich zmienić?
Warto tu także pamiętać, iż wśród różnych religii występują również religie polityczne, (na przykład nazizm i komunizm, a teraz islamizm, których wyznawcy w imię własnej wiary dokonywali potwornych zbrodni). Najbardziej powszechną wiarą jest dogmatyczna wiara we własną rację. Wiara taka często wprost nie dopuszcza możliwości, iż mogłoby być inaczej, a już nie daj Bóg tego, iż to ja się mylę, a mój antagonista ma rację. Według mnie wiara była i jest przyczyną największego zła na świecie uczynionego przez ludzi ludziom, gdyż każda wiara ogranicza nas intelektualnie, a także moralnie, usprawiedliwiając zło czynione w jej imieniu. Oczywiście u każdego człowieka występuje różny poziom głębokości wiary, począwszy od wiary sceptycznej, dopuszczającej nawet to, iż możemy nie mieć racji, po wiarę
fundamentalistyczną odrzucającą nawet najbardziej oczywiste fakty przeczące naszym dogmatom. Tym dogmatom, w które święcie wierzymy i które uznajemy za jedyną możliwą prawdę. Moim zdaniem, tak do końca, to nie warto wierzyć w nic i nikomu. Nawet i Bogusławskiemu! Racjonalistyczny sceptycyzm wobec wszystkiego jest optymalną postawą poznawczą.