Spis wierszy o tematyce przyrodniczej, obowiązujących w XII edycji Konkursu POECI DZIECIOM 2017 1. Asnyk Adam Ulewa 2. Broniewski Władysław Jesienny wiatr 3. Broniewski Władysław Wiewiórka 4. Brzechwa Jan Wiosenne porządki 5. Buczkówna Mieczysława Znaki wiosny 6. Ficowski Jerzy Marzec 7. Ficowski Jerzy Kwiecień 8. Gellner Dorota Grzyby 9. Gellner Dorota Jezioro 10. Gellner Dorota W ogrodzie 11. Gellner Dorota Złoty grajek 12. Koba Grażyna Wiosna 13. Łojko Oleg Mrówka 14. Rymkiewicz Aleksander Dom zwierząt 15. Staff Leopold Marcowe słońce 16. Szuchowa Stefania Letnia ulewa 17. Tuwim Julian Kapuśniaczek 18. Tuwim Julian Rzeczka 19. Zawistowska Treutler Alina W Topolinie 20. Zdzitowiecka Hanna Co się w lesie czerwieni? 21. Zdzitowiecka Hanna Leszczyna kwitnie
Julian Tuwim Julian Tuwim Rzeczka Płynie, wije się rzeczka Jak błyszcząca wstążeczka, Tu się srebrzy, tam ginie, A tam znowu wypłynie. Woda w rzeczce przejrzysta, Zimna, bystra i czysta, Biegnąc mruczy i szumi, Ale kto ją zrozumie? Tylko kamień i ryba Znają mowę tę chyba, Ale one, jak wiecie, Znane milczki na świecie. Kapuśniaczek Jak wesoły milion drobnych wilgnych muszek, Jakby z worków szarych mokry, mżący maczek, Sypie się i skacze dżdżu wodnisty puszek, Rośny pył jesienny, siwy kapuśniaczek. Słabe to, maleńkie, ledwo samo kropi, Nawet w blachy bębnić nie potrafi jeszcze, Ot, młodziutki deszczyk, fruwające kropki, Co by strasznie chciały być dorosłym deszczem. Chciałyby ulewą lunąć w gromkiej burzy, Miasto siec na ukos chlustającą chłostą, W rynnach się rozpluskać, rozlać się w kałuży, Szyby dziobać łzawą i zawiłą ospą... Tak to sobie marzy kapanina biedna, Sił ostatkiem pusząc się w ostatnim deszczu... Lecz cóż? Spójrz: na drucie jeździ kropla jedna Już ją wróbel strząsnął. Już po całym deszczu.
Jan Brzechwa Oleg Łojko Wiosenne porządki Wiosna w kwietniu zbudziła się z rana, Wyszła wprawdzie troszeczkę zaspana, Lecz zajrzała we wszystkie zakątki: - Zaczynamy wiosenne porządki. Skoczył wietrzyk zamaszyście, Poodkurzał mchy i liście. Z bocznych dróżek, z polnych ścieżek Powymiatał brudny śnieżek. Krasnoludki wiadra niosą, Myją ziemię ranną rosą. Chmury, płynąc po błękicie, Urządziły wielkie mycie, A obłoki miękką szmatką Polerują słońce gładko, Aż się dziwią wszystkie dzieci, Że tak w niebie ładnie świeci. Bocian w górę poszybował, Tęczę barwnie wymalował, A żurawie i skowronki Posypały kwieciem łąki, Posypały klomby, grządki I skończyły się porządki. Mrówka Nie straszna dla niej żadna harówka Bo pracowita jest mrówka: Wszystko wlecze na grzbiecie Budulec, żywność, śmiecie. Codziennie na piętrach i nisko W domu dla wszystkich W mrowisku W ciągu lat i długich zim Śpi mróweczka chętnie w nim. Z igliwia robi miękkie posłanie, Ściele i mości ciepłe mieszkanie Naznosi wiele, Naskłada tyle, Potem przycupnie, Podrzemie chwilę I znowu powraca Do żmudnej pracy.
Hanna Zdzitowiecka Hanna Zdzitowiecka Co się w lesie czerwieni? Leszczyna kwitnie Co się w lesie czerwieni? Nisko przy ziemi borówki okrągłe, czerwone główki, ukryte w pożółkłej trawie kwaśne jagody żurawin, a wyżej róże i głogi splątane w gąszcz obok drogi, berberys, kaliny grona, trzmielina w twardych osłonach, a tam gdzie nie sięgnie ręka, jarzębina krasna w pękach. Przyleciał z daleka ten wiosenny wiatr. Pomknął między drzewa, na leszczynę wpadł. Szarpnął gałązkami ile tylko sił, strącił z długich bazi sypki, złoty pył. Na czerwone pączki złoty pyłek spadł - Będzie moc orzechów! - obiecuje wiatr.
Jerzy Ficowski Jerzy Ficowski Marzec To marcowi zima w głowie, to wiosenne harce. Chce być lutym, albo kwietniem, byleby nie marcem! Śniegiem prószy, a po śniegu deszczem tnie ukośnie. Czy to wiosna? Czy to zima? Po prostu przedwiośnie. Choć z dniem każdym coraz wcześniej słoneczko rozbłyśnie, choć z pod śniegu się wychyla najpierwszy przebiśnieg, marzec boczy się na wiosnę, marzec już nie czeka i lodowa kra odpływa po zbudzonych rzekach. Kwiecień Ledwo pierwsze i nieśmiałe kwiatki z sobą niesie a już - widzisz samochwałę! - - dumnie kwiatem zwie się. Ale może i ma rację, bo w pustym bezkwieciu on najpierwszy wczesny fiolet sasanek rozniecił, on przylaszczki deszczem poi, słońcem opromienia, więc ma chyba pełne prawo do swego imienia. Dużo łatwiej by mu było w ciepłej porze letniej, kiedy kwiatów mnóstwo wokół nazywać się kwietniem!
Alina Zawistowska - Treutler Mieczysława Buczkówna W Topolinie W Topolinie na wielkiej sośnie, która przy Marty domu rośnie, mieszka sikorka, jemiołuszki I mały ptaszek z żółtym brzuszkiem. Opodal górki dwie jaszczurki. Przy pompie - ślimak i ropucha. A tuż nad rzeczką długonogi, poczciwy bociek spaceruje, żaby na obiad wypatruje. I kiedy ta spod nóg mu skoczy, jak zaklekocze z całej mocy, płosząc rybitwy i psa Burka. Żaba tymczasem daje nurka i żabką płynąc niezbyt spiesznie z boćka rechocze wciąż uciesznie. Znaki wiosny Dmuchnął ciepły wiatr od łąki, już na gruszy pierwsze pąki! Na jabłonce skrzeczy kawka: - Tam pod płotem wzeszła trawka! A na grządce, czy nie słyszysz? Żółte kiełki - to irysy! - Słyszę - wróbel jej odwrzaśnie - pierwszy fiołek zakwitł właśnie! Strzyżyk z gniazda się wychyla! - ja widziałem już motyla! Wszędzie szczebiot, szum wesoły. W ulu się zbudziły pszczoły. Jaki ruch i gwar w ogródku! Witaj, wiosno, żegnaj smutku!
Aleksander Rymkiewicz Dom zwierząt Puszcza to zwierząt wielki dom, trawami do snu wysłany, a dach w nim tworzą świerk i dąb, sosny zaś tworzą ściany. Już ptaki śpią w listowiu drzew, cyt, cyt i miesiąc świeci, śpij, śpij, powtarza cicho wiatr, usypia, szemrze, leci. I wszystko w srebrze widzisz w krąg: krzak, trawę, liść na lipie, a księżycowi mało wciąż i sypie srebro, sypie. Spadając ciche srebro to usypia las, usypia, cyt, cyt, śpij, śpij, usypia. Już ptaki śpią w listowiu drzew, cyt, cyt i miesiąc świeci, śpij, śpij, powtarza cicho wiatr, usypia, szemrze, leci. I wszystko w srebrze widzisz w krąg: krzak, trawę, liść na lipie, a księżycowi mało wciąż i sypie srebro, sypie. Spadając ciche srebro to usypia las, usypia, cyt, cyt, śpij, śpij, usypia. Pytasz, czy okna ma ten dom, szumiący, wielki, szeroki, w księżyca świetle jezior sto błyska jak setka okien.
Władysław Broniewski Władysław Broniewski Wiewiórka Ruda wiewiórka, ruda wiewiórka Skacze wesoło z drzewa na drzewo. Z chwiejnej gałązki w zieleń da nurka, Macha ogonkiem w prawo i w lewo. Zeszła na ziemię, nic się nie boi, Wie, że orzeszki mamy w kieszonkach. O, z ręki bierze! O, przy mnie stoi, Chwiejąc puszystym końcem ogonka. Nikt jej nie skrzywdzi, nikt jej nie spłoszy, Taka jest śliczna, zręczna i żywa! Zjadła orzeszków za kilka groszy, Na pożegnanie ogonkiem kiwa. Jesienny wiatr Raz jesienny wiatr Obiegł cały świat. Świstał i szumiał, łamał gałęzie, Pełno go było tutaj i wszędzie. Gniewnie szumiał las: Po coś tutaj wlazł? Lepiej byś, wietrze, hulał po polu, Bo mi tu jęczą sosny, topole. A jesienny wiatr Pędzi dalej w świat. Łamie gałęzie, płoty przewraca, Ciężka to praca, miła to praca! Wreszcie opadł z sił I w kominie wył. W szparze komina spał mały świerszczyk, On to powiedział dzieciom ten wierszyk: Jak jesienny wiatr, Obiegł cały świat. Szumiał i świstał, świstał i szumiał, Bajki w kominie mruczał, jak umiał.
Dorota Gellner Jezioro Jezioro to duże mieszkanie. Z tataraku i trzcin ma szumiące ściany i drzwi przezroczyste takie, a za drzwiami ryby, żaby i ptaki. A ja stoję na progu, na piaszczystej wycieraczce i przez te drzwi, i przez ściany zielone patrzę patrzę W ogrodzie Zanurzam się w ogrodzie jak w szmaragdowej wodzie. Pod jabłonią przepływam, tęczowe jabłka zrywam. Patrzcie, gdzie teraz jestem! Nurkuję pod agrestem! A teraz płynę dalej, przez traw zielone fale. Kłaniają mi się nisko jeżyny i maliny bo jestem tu królową! W koronie z pajęczyny Dorota Gellner Grzyby Pod modrzewiem i pod sosną grzyby budzą się i rosną. Pod bukami, pod olchami, w kapeluszach z woalkami! Na mchu srebrnym i na piasku nóżki mają z alabastru. Grzyby złote, grzyby w groszki, wpięte w las jak leśne broszki. A nad nimi wśród pajęczyn lśni tęczowy Okruch tęczy. Czy sam w cienkie sieci wpadł? Czy go pająk niebu skradł? Złoty grajek Kiedy złoty grajek grał, sad obudził się i wstał. Strząsnął z liści resztki gwiazd, ptasi śpiew wysypał z gniazd. I stanęło dziecko w drzwiach. Dziecko jeszcze całe w snach. Uśmiechnęło się do świata, zanurzyło dłonie w kwiatach. W aksamitną wpadło trawę, w oczach miało nieba skrawek. A za drzewem grajek stał. Złote pióra w skrzydłach miał
Adam Asnyk Grażyna Koba Ulewa Na szczytach Tatr, na szczytach Tatr, Na sinej ich krawędzi Króluje w mgłach świszczący wiatr I ciemne chmury pędzi. Rozpostarł z mgły utkany płaszcz I rosę z chmur wyciska, A strugi wód z wilgotnych paszcz Spływają na urwiska. Na piętra gór, na ciemny bór Zasłony spadły sine, W deszczowych łzach granitów gmach Rozpłyną się w równinę. Nie widać nić - błękitów tło I całe widnokręgi Zasnute w cień, zalane mgłą, Porznięte w deszczu pręgi. I dzień, i noc, i nowy wschód Przechodzą przez odmiany; Dokoła szum rosnących wód, Strop niebios ołowiany. I siecze deszcz, i świszcze wiatr, Głośniej się potok gniewa; Na szczytach Tatr, w dolinach Tatr Mrok szary i ulewa. Wiosna Obudziła się wiosna tu i tam, rozrzuciła kwiatki wszędzie nam. Łąki kaczeńcami ozdobiła a nad polami się zastanowiła. Kiedy świat cały malowała skowronka w polu ujrzała. Piosenkę z nim zanuciła i gniazdo w trawie uwiła. W lesie zobaczyła kukułkę - o ciepłych krajach porozmawiała. Nawrzucała do kosza fiołków i z powrotem na łąkę odleciała. Tam spotkała bociana, który klekotał już od rana: - zbuduję na kominie gniazdo duże, a potem odbędę długie podróże. I kiedy tak wiosna sobie spacerowała stara wierzba się nagle odezwała: - Droga wiosno mam żal do ciebie, o wszystkich pamiętałaś - tylko o moich kotkach zapomniałaś!
Stefania Szuchowa Leopold Staff Letnia ulewa Marcowe słońce Drobniutko, leciutko i cichutko po gałęziach bukowych, po listeczkach brzozowych, po lesie wzdłuż i wszerz zaszeptał deszcz A potem w jednej chwili wiatr czuby drzew pochylił i w chmurach szumią drzewa. Ulewa! Straszna ulewa! I nagle wszystko ścicha. Las błyszczy i oddycha. Nad najbliższą sosenką już z błękitu okienko. Ptak jak o świcie śpiewa skończyła się ulewa. Marcowe słońce ozłaca Daleką, szczerą równinę, Na której, jak okiem sięgnąć, Drzewko widnieje jedyne. Jeszcze się nic nie zieleni, Nago i pusto, jak w stepie, Tylko wiatr tańczy i hula, I drzewkiem targa i siepie. A drzewko chwieje gałęźmi W wesołej z wiatrem przekorze, Że choć mu liść zwiał w jesieni, Cienia zwiać z ziemi nie może.