Alan Dean Foster STAR WARS THE APPROACHING STORM NADCHODZ CA BURZA



Podobne dokumenty
To z tego poematu, co teraz piszesz? Nadal nie odpowiada. Bo e, on chyba naprawdê obrazi³ siê o tego obcego.

Rozdzia³ 1 ROZPOZNANIE

KONFERENCJE PRZEDZJAZDOWE

Umiejscowienie trzeciego oka

KARTA PRACY UCZNIA NR 1.

instrukcja obs³ugi EPI NO Libra Zestaw do æwiczeñ przepony miednicy skutecznoœæ potwierdzona klinicznie Dziêkujemy za wybór naszego produktu

Temat: Zasady pierwszej pomocy

Kwestionariusz AQ. Imię i nazwisko:... Płeć:... Data urodzenia:... Dzisiejsza data:...

Badania naukowe potwierdzają, że wierność w związku została uznana jako jedna z najważniejszych cech naszej drugiej połówki. Jednym z większych

============================================================================

MIÊDZYNARODOWY STANDARD REWIZJI FINANSOWEJ 250 UWZGLÊDNIENIE PRAWA I REGULACJI PODCZAS BADANIA SPRAWOZDAÑ FINANSOWYCH

jêzyk rosyjski Poziom podstawowy i rozszerzony Halina Lewandowska Ludmi³a Stopiñska Halina Wróblewska

PIZZA FIESTA. CO MOŻNA ZOBACZYĆ NA KOSTCE? Składniki ( ryba, papryka, pieczarki, salami, ser)

Alla Alicja Chrzanowska. Misterium Tarota Arkana Wielkie

Nadzieja Patrycja Kępka. Płacz już nie pomaga. Anioł nie wysłuchał próśb. Tonąc w beznadziei. Raz jeszcze krzyczy ku niebu.

Rozdział 6. Magiczna moc

SCENARIUSZ LEKCJI WYCHOWAWCZEJ: AGRESJA I STRES. JAK SOBIE RADZIĆ ZE STRESEM?

1. Domowa gospodarka, czyli jak u³o yæ bud et

Julia Duszyńska. Jarosław Żukowski. Ilustrował: Siedmioróg 3

SYSTEM INFORMACJI GEOGRAFICZNEJ JAKO NIEZBÊDNY ELEMENT POWSZECHNEJ TAKSACJI NIERUCHOMOŒCI**

Nauka o œwietle. (optyka)

Technika wykonania. Joga. P rœva znaczy bok lub strona, utt na mo na rozbiæ na ut intensywny

C U K I E R N I A. K Warszawa, ul. Opaczewska 85 (róg ul. Kurhan) tel.: , fax: k-2@k-2.com.

Przedmowa. Nauczyciele mog¹ stosowaæ ró ne gry i zabawy matematyczne:

WYROK z dnia 7 wrzeœnia 2011 r. III AUa 345/11

Ref. Chwyć tę dłoń chwyć Jego dłoń Bóg jest z tobą w ziemi tej Jego dłoń, Jego dłoń

Lekcja 1: Ludzie, których spotka³ Pan Jezus - Chora kobieta. 2. Teœciowa Szymona mia³a wysok¹. 3. Poproszono Jezusa, aby j¹.

Opinie mieszkańców Lubelszczyzny o zmianach klimatu i gazie łupkowym. Raport z badania opinii publicznej

Jak wytresować swojego psa? Częs ć 1. Niezbędny sprzęt przy szkoleniu psa oraz procesy uczenia

Przeszczepienie nerek Najczêœciej zadawane pytania

Wróżki Pani Wiosny. Występują: WRÓŻKA I WRÓŻKA II WRÓŻKA III WRÓŻKA IV WRÓŻKA V. Pacynki: MIŚ PTASZEK ZAJĄCZEK. (wbiega wróżka) PIOSENKA: Wróżka

KOMUNIKATY. Anita Wojtaœ* Pracownicy z internetu. Kandydat w sieci

z potrzeby piękna Świdermajer z odrobiną egzotyki 54

VI Liceum Ogólnokszta³c±ce w Katowicach

po.tk.krakow.pl Sprawd¼ oddech próbuj±c wyczuæ go na policzku i obserwuj±c ruchy klatki piersiowej poszkodowanego.

ZAWODOWIEC HARCERZ. Ten artyku³ jest rozszerzeniem krótkiego tekstu, który ukaza³ siê w grudniowym wydaniu internetowego Na tropie.

ODSZUKAJ SŁOWA. Gwiezdne Wojny. Miecz Jedi. Gwiezdne Wojny. Ruchomy cel PRZEMYTNIK JABBA HAN SOLO CHEWBACCA SKYWALKER

Przenoszenie i podnoszenie dzieci i doros³ych

Rozdział 6. Pakowanie plecaka. 6.1 Postawienie problemu

Jakub Glatsztejn Lublinie, moje œwiête miasto

Na podstawie Ÿróde³ internetowych opracowa³ Marek Dragosz

PIOTR I KORNELIUSZ. Bóg chce, aby każdy usłyszał Ewangelię I. WSTĘP. Teksty biblijne: Dz. Ap. 10,1-48. Tekst pamięciowy: Ew.

Niniejszy ebook jest własnością prywatną.

Wyznaczanie charakterystyki widmowej kolorów z wykorzystaniem zapisu liczb o dowolnej precyzji

Rozdzia³ 1. Relaks w 90 sekund

*** Przeczytaj najpierw, ponieważ to WAŻNE: ***

Bogdan Nogalski*, Anna Wójcik-Karpacz** Sposoby motywowania pracowników ma³ych i œrednich przedsiêbiorstw

Dziêkujemy GlaxoSmithKline za wspieranie miêdzynarodowego rozwoju i ewaluacji Przyjació³ Zippiego.

Witajcie. Trening metapoznawczy dla osób z depresją (D-MCT) 09/15 Jelinek, Hauschildt, Moritz & Kowalski; ljelinek@uke.de

Zmiany pozycji techniki

Skanowanie trójwymiarowej przestrzeni pomieszczeñ

Jak korzystać z Group Tracks w programie Cubase na przykładzie EWQLSO Platinum (Pro)

Powołani do Walki EFEZJAN 6:10-24

Bojszowy, dnia r. Znak sprawy: GZOZ/P1/2010 WYJAŚNIENIE TREŚCI SIWZ

O Królowaniu królowi Cypru fragmenty

POMOC PSYCHOLOGICZNO-PEDAGOGICZNA Z OPERONEM. Vademecum doradztwa edukacyjno-zawodowego. Akademia

============================================================================

ZAGUBIONY CZAS. Adam Szafraniec. Scenariusz przedstawienia. Pomoc dydaktyczna dla nauczycieli przedszkolnych i szkół podstawowych KRAKÓW 2010

ZGADNIJ i SKOJARZ. Gra edukacyjna. Gra dla 2 4 osób od 8 lat

TEMAT: Kolorowe rytmy

Bolączki międzynarodowego systemu - jak z tego korzystać?

WSZĘDZIE DOBRZE, ALE... W SZKOLE NAJLEPIEJ!!!

Jak pomóc dziecku w n auc u e

Krzese³ko do karmienia dla jednego dziecka 0 15 kg

DOPALACZE. - nowa kategoria substancji psychoaktywnych

MIÊDZYNARODOWY STANDARD REWIZJI FINANSOWEJ 520 PROCEDURY ANALITYCZNE SPIS TREŒCI

KRAKÓW ZNANY I MNIEJ ZNANY AUDIO A2/B1 (wersja dla studenta) - Halo! Mówi Melisa. Paweł, to ty? - Cześć! Miło cię słyszeć! Co u ciebie dobrego?

Podstawowe zasady i pozycje jogi. Przygotowanie do æwiczeñ

Karty przypuszczeń IDEA

III. TECHNIKI PREZENTACJI PRODUKTU \ US UGI

Poradnik, jak zamontować kompletny cylinder z głowicą 50, 60, 80ccm.

KOMUNIKATzBADAŃ. Zainteresowanie Konkursem Chopinowskim NR 154/2015 ISSN

Piece rozp³ywowe. Maschinen- und Vertriebs GmbH & Co.KG

Nr.10. W tym numerze to psy są zwierzątkami numeru!!! A kto został jasnowidzem? Przeczytajcie!

Adam Dusiñski* Metody zmieniania kultury organizacyjnej: Hutmen S.A.

Wynagrodzenia a wyniki pracy

doskona³y_obywatel.pl

Przeczytaj wiersz 3 i 5 i napisz W ASNYMI S OWAMI, co nie podoba siê Bogu.

Świadomość Polaków na temat zagrożenia WZW C. Raport TNS Polska. Warszawa, luty Badanie TNS Polska Omnibus

NIEZBÊDNIK PRAKTYKANTA SPIS TREŒCI

NASZE PRZEDSZKOLE Nr 3

Katarzyna BAYER, Donata STAWICKA. muzyka: Katarzyna BAYER. aranżacja muzyczna: Jarosław WOŹNIEWSKI

Tischner KS. JÓZEF. Opracowanie Wojciech Bonowicz

Górskie Ochocze Tuptanie

Bajka o dobrym je yku 1

6ka.pl Użytkownik:, Data:

XIII KONKURS MATEMATYCZNY

DLACZEGO WARTO G OSOWAÆ NA PSL?

Po co nam dobro wspólne, po co nam rzeczpospolita?

Klasyka w nowym wydaniu

Gimnazjum w Sadownem- Konkurs Mistrz Dobrego Stylu. (czas pisania:45 minut)

CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ

Reguła Życia. spotkanie rejonu C Domowego Kościoła w Chicago JOM

PRZYK AD 4: PROGRAM BBC O NIEWIARYGODNYCH MOCACH SAMOUZDRAWIANIA

Nowenna za zmarłych pod Smoleńskiem 2010

Metoda LBL (ang. Layer by Layer, pol. Warstwa Po Warstwie). Jest ona metodą najprostszą.

Nasze zachowanie, ubiór i kultura świadczy o nas samych i wpływa na to jak widzą i oceniają nas inni. Wbrew pozorom niewiele trzeba aby zrobić na

WYŚCIG ORTOGRAFICZNY INSTRUKCJA. gra edukacyjna dla 2-3 osób rekomendowany wiek: od lat 7

INSTRUKCJA DLA UCZESTNIKÓW ZAWODÓW ZADANIA

Transkrypt:

Alan Dean Foster STAR WARS THE APPROACHING STORM NADCHODZ CA BURZA 4

5 Dla Shelby Hettinger, eby wszyscy wiedzieli, e nie artujesz. Wujek Alan

44 lata przed Now¹ nadziej¹ UCZEÑ JEDI 33 lata przed Now¹ nadziej¹ Maska k³amstw Darth Maul: owca z mroku 32 lata przed Now¹ nadziej¹ Gwiezdne Wojny Czêœæ I. Mroczne widmo 29 lat przed Now¹ nadziej¹ Planeta ycia Nadchodz¹ca burza 22 lata przed Now¹ nadziej¹ Gwiezdne Wojny Czêœæ II. Atak klonów 20 lat przed Now¹ nadziej¹ Gwiezdne Wojny Czêœæ III 10 8 lat przed Now¹ nadziej¹ TRYLOGIA HANA SOLO Rajska pu³apka Gambit Huttów Œwit Rebelii 5 2 lata przed Now¹ nadziej¹ PRZYGODY LANDA CALRISSIANA Lando Calrissian i Myœloharfa Sharów Lando Calrissian i Ogniowicher Oseona Lando Calrissian i GwiazdoGrota ThonBoka PRZYGODY HANA SOLO Han Solo na Krañcu Gwiazd Zemsta Hana Solo Han Solo i utracona fortuna 0 Nowa nadzieja Gwiezdne Wojny Czêœæ IV. Nowa nadzieja 0 3 lata po Nowej nadziei Opowieœci z kantyny Mos Eisley Spotkanie na Mimban 3 lata po Nowej nadziei Gwiezdne Wojny Czêœæ V. Imperium kontratakuje Opowieœci ³owców nagród 3,5 roku po Nowej nadziei Cienie Imperium 4 lata po Nowej nadziei Gwiezdne Wojny Czêœæ VI. Powrót Jedi Pakt na Bakurze Opowieœci z pa³acu Hutta Jabby WOJNY OWCÓW NAGRÓD Mandaloriañska zbroja Spisek Xizora Polowanie na ³owcê 6,5 7,5 roku po Nowej nadziei X-WINGI Eskadra otrów Ryzyko Wedge a Pu³apka z Krytos Wojna o bactê Eskadra Widm elazna Piêœæ Dowódca Solo 8 lat po Nowej nadziei Œlub ksiê niczki Leii 9 lat po Nowej nadziei X-WINGI: Zemsta Isard TRYLOGIA THRAWNA Dziedzic Imperium Ciemna Strona Mocy Ostatni rozkaz 6

11 lat po Nowej nadziei Ja, Jedi TRYLOGIA AKADEMIA JEDI W poszukiwaniu Jedi Uczeñ Ciemnej Strony W³adcy Mocy 12 13 lat po Nowej nadziei Dzieci Jedi Miecz Ciemnoœci Planeta zmierzchu X-WINGI: Gwiezdne myœliwce z Adumara 14 lat po Nowej nadziei Kryszta³owa gwiazda 16 17 lat po Nowej nadziei TRYLOGIA KRYZYS CZARNEJ FLOTY Przed burz¹ Tarcza k³amstw Próba tyrana 17 lat po Nowej nadziei Nowa rebelia 18 lat po Nowej nadziei TRYLOGIA KORELIAÑSKA Zasadzka na Korelii Napaœæ na Selonii Zwyciêstwo na Centerpoint 19 lat po Nowej nadziei DUOLOGIA RÊKA THRAWNA Widmo przesz³oœci Wizja przysz³oœci 22 lata po Nowej nadziei NAJM ODSI RYCERZE JEDI Z³ota kula Œwiat Lyric Obietnice Wyprawa Anakina Forteca Vadera Ostrze Kenobiego 23 24 lata po Nowej nadziei M ODZI RYCERZE JEDI Spadkobiercy Mocy Akademia Ciemnej Strony Zagubieni Miecze œwietlne Najciemniejszy Rycerz Oblê enie Akademii Jedi Okruchy Alderaana Sojusz Ró norodnoœci Mania wielkoœci Nagroda Jedi Zaraza Imperatora Powrót na Ord Mantell Tarapaty w Mieœcie w Chmurach Kryzys w Crystal Reef 25 30 lat po Nowej nadziei NOWA ERA JEDI Wektor Pierwszy Mroczny przyp³yw I: Szturm Mroczny przyp³yw II: Inwazja Agenci Chaosu I: Próba bohatera Agenci Chaosu II: Pora ka Jedi Punkt równowagi Ostrze zwyciêstwa I: Podbój Ostrze zwyciêstwa II: Odrodzenie Gwiazda po gwieÿdzie 7

Dawno, dawno temu, w dalekiej galaktyce 8

ROZDZIA 1 Wydaje mi siê, szanowna Shu Mai, e moja planeta sta³a siê nagle niezwykle wa na. Prezes Gildii Kupieckiej uœmiechnê³a siê blado. Ma³e klucze czêsto otwieraj¹ potê ne bramy, senatorze Mousul. Dostojny kwartet spacerowa³ po galaktyce. Nie po prawdziwej galaktyce oczywiœcie, tylko po olbrzymim, trójwymiarowym, niezmiernie skomplikowanym jej wyobra eniu, które wype³nia³o ca³¹ komnatê. Wokó³ b³yszcza³y gwiazdy, spowijaj¹c wszystkich wielobarwn¹ mgie³k¹ miêkkiego blasku. Wyci¹gniêcie rêki i dotkniêcie któregoœ z systemów planetarnych pozwala³o przywo³aæ szczegó³ow¹, encyklopedyczn¹ informacjê o ca³ym systemie, jak równie jego poszczególnych œwiatach: pocz¹wszy od zamieszkuj¹cych go gatunków i ich liczebnoœci, a po szczegó³ow¹ charakterystykê flory i fauny, statystyki gospodarcze i perspektywy rozwoju. Wœród czworga spacerowiczów by³a b³êkitnoskóra Twi lekianka, milcz¹ca i zadumana, oraz towarzysz¹cy jej wa ny (i ³atwy do rozpoznania) przemys³owiec koreliañski. Przewodnicz¹ca Gildii Kupieckiej by³a niska i szczup³a, mia³a zielonkaw¹ skórê i typowe uczesanie gossamskich kobiet wysoko upiêty, pionowy kok. Czwarty cz³onek grupy, ubrany w pow³óczyste szaty z najbardziej egzotycznych materia³ów, jakie mo na by³o dostaæ na jego planecie, by³ senatorem pochodz¹cym ze œwiata o nazwie Ansion. Pomimo wynios³ej postawy wydawa³ siê nerwowy, jak ktoœ, kto obawia siê, e jest œledzony. W twi leko-koreliañskiej parze wyraÿnie dawa³o siê odró niæ zwierzchnika i podw³adnego choæ w tym przypadku podw³adny by³ wyj¹tkowo potê ny. 9

Prezes Gildii Kupieckiej przystanê³a. Szerokim gestem objê³a migocz¹ce œwietliste kropki, przedstawiaj¹ce tysi¹ce tysiêcy œwiatów. To zdumiewaj¹ce, pomyœla³a, jak tryliony inteligentnych istot i ca³e cywilizacje mo na zredukowaæ do jasnych plamek zawieszonych w niewielkim pokoju. Gdyby tylko rzeczywistoœæ by³a równie ³atwa w organizacji i zarz¹dzaniu, jak jej œwietlista projekcja! Uzna³a z satysfakcj¹, e jest to wykonalne przy odrobinie czasu i z pomoc¹ starannie dobieranych sojuszników. Wybacz mi, szlachetna pani mrukn¹³ Korelianin ale ani moi wspólnicy, ani ja nie mo emy sobie w aden sposób wyt³umaczyæ znaczenia œwiata zwanego Ansionem. Shu Mai klasnê³a w d³onie. Doskonale! Jej towarzysze, bez wzglêdu na rasê, wydawali siê zmieszani. Jesteœ zadowolona, pani, e nie rozumiemy znaczenia tego miejsca? zapyta³a Twi lekianka. Ale tak Gossamka uœmiechnê³a siê pob³a liwie. Jeœli wy tego nie dostrzegacie, nie zobaczy te nikt inny. Uwa ajcie, za chwilê to znaczenie stanie siê nie tylko oczywiste, ale nawet widoczne. Odwróci³a siê i siêgnê³a miêdzy pulsuj¹ce zbiorowisko œwiatów i s³oñc, przesuwaj¹c czubkami palców prawej d³oni po niewielkiej, ale centralnie ulokowanej gwieÿdzie. Obraz zareagowa³ na jej dotyk pojawieniem siê trzech jasnych jak promienie lasera, b³êkitnych linii, ³¹cz¹cych ten system z trzema innymi. Przymierze Malariañskie. Pozornie jeden z setek podobnych, nic nie znacz¹cych sojuszy. Jej smuk³e, zwinne palce poruszy³y siê znowu. Pojawi³y siê ó³te linie, ³¹cz¹ce pierwsz¹ gwiazdê z szeœcioma kolejnymi systemami. Traktat Wojskowy Keitumite. Nigdy nikt siê na niego nie powo³a³, ale pozostaje w mocy. Pani prezes uœmiechnê³a siê szerzej. Œwietnie siê bawi³a. A teraz przyjrzyjcie siê temu. Jej d³onie znów zagra³y na otaczaj¹cym ich obrazie, niczym palce muzyka na strunach kosztownej kwintolii. Kiedy wreszcie skoñczy³a, pozosta³a trójka w milczeniu kontemplowa³a jej dzie³o. Stali zamkniêci w pajêczynie linii: b³êkitnych, ó³tych, z³otych, szkar³atnych we wszystkich barwach widma. Chocia mo na by³o pomyœleæ, e to raczej barwy imperium. A w centralnym punkcie tej sieci jaskrawych, p³on¹cych równym blaskiem linii, przedstawiaj¹cych wa ne i obowi¹zuj¹ce traktaty i sojusze, pakty i planetarne partnerstwa, tkwi³ jak j¹dro pojedynczy i nagle jakby mniej nieistotny œwiat. 10

Ansion. Jeden gest d³oni i kilka niedba³ych s³ów z ust Shu Mai wystarczy³y, aby skomplikowana sieæ zblad³a i rozwia³a siê w nicoœæ. Nie mo na by³o ryzykowaæ, e jakaœ osoba niewtajemniczona w machinacje grupy wejdzie nagle i zobaczy, o czym dyskutuj¹. Mog³oby to sprowokowaæ niewygodne pytania. Kto by siê spodziewa³, e taki œwiatek le y w œrodku tak wielu wi¹ ¹cych siê ze sob¹ traktatów? Niebieskoskóra dama by³a naprawdê pod wra eniem. W³aœnie o to chodzi. Shu Mai lekko sk³oni³a g³owê w jej kierunku. Inne œwiaty zajmuj¹ porównywaln¹ pozycjê strategiczn¹, s¹ bardziej zaludnione, uprzemys³owione i czêsto wymieniane jako wa ni gracze w czasie omawiania obecnej niepewnej sytuacji w Republice. Ale jakoœ nikt nie wspomina o Ansionie. To w³aœnie jest wspania³e. Z³o y³a palce w sto ek i znacz¹co spojrza³a na senatora Mousula. Gdybyœmy zdo³ali sk³oniæ Ansionian do opuszczenia Republiki, nikogo by to nie obesz³o. Ale przy ich powi¹zaniach, taki ruch powinien wystarczyæ, aby przekonaæ wahaj¹cych siê ju partnerów w Przymierzu Malariañskim i Traktacie Keitumite, aby poszli w ich œlady. Widzicie, ile systemów jest wzajemnie powi¹zanych w ramach tych paktów. Efekt bêdzie przypomina³ lawinê, która zacznie siê od jednego kamyka. Zanim senat siê zorientuje, sk¹d nadszed³ cios, czterdzieœci lub wiêcej systemów od³¹czy siê od Republiki, a my tymczasem zaczniemy umacniaæ zmiany, których nadejœcia na razie tylko pragniemy. Palce Mousula zaciska³y siê coraz mocniej i mocniej, a skóra na kostkach zbiela³a. To bêdzie ta ostatnia kropla potrzebna, by zaproponowaæ przyjêcie nadzwyczajnych œrodków do zwalczania trudnej sytuacji. Koreliañski przemys³owiec prawie podskakiwa³ z podniecenia. To niezwyk³y, cudownie sprytny plan! Wiem, e osoby, które reprezentujê, gotowe s¹ w ka dej chwili wys³aæ na Ansion zbrojne oddzia³y, byle tylko sk³oniæ mieszkañców do od³¹czenia siê od Republiki. Senator Mousul zrobi³ zaniepokojon¹ minê. A w³aœnie tego nie powinni robiæ gniewnie przerwa³a Shu Mai. Przypomina mi siê, e Federacja Handlowa wypróbowa³a ju gdzieœ tê taktykê Rezultat by³, powiedzmy, niezupe³nie po ¹dany. No tak, có Korelianin niepewnie odkaszln¹³ w zaciœniêt¹ d³oñ. Pojawi³y siê wtedy komplikacje. Które do dziœ odbijaj¹ siê echem nieustêpliwie ci¹gnê³a Shu Mai. Nie widzisz tego? Ca³e piêkno tego planu polega na pozornie 11

niewielkim znaczeniu obiektu. Posy³aj¹c flotê, a nawet tylko kilka statków na Ansion, natychmiast œci¹gniemy na siebie uwagê tych si³, które wci¹ nas przeœladuj¹ A jest to ostatnia rzecz, której byœmy sobie yczyli. Chcemy, aby wycofanie siê Ansionu wygl¹da³o ca³kowicie naturalnie, jak wynik decyzji podjêtych samodzielnie, bez wp³ywów z zewn¹trz. Uœmiechnê³a siê dobrotliwie do Mousula. A czy tak bêdzie? zapyta³a znacz¹co Twi lekianka. Shu Mai spojrza³a na ni¹ z aprobat¹. Wiedzia³a, e ta osoba mo e staæ siê dla niej u yteczna. Podobnie jak inni, których w to wci¹gnê- ³a dopóki nie strac¹ g³owy. Przysz³a kolej na senatora Mousula. Jak wiele innych ludów, Ansionianie s¹ podzieleni. Nie mog¹ zdecydowaæ, czy maj¹ pozostaæ w Republice, czy odrzuciæ korupcjê i zepsucie, które tam panuj¹. B¹dŸcie pewni, e poœród obywateli znajd¹ siê tacy, którzy stan¹ po naszej stronie. Interesowa³em siê tym, zainwestowa³em nawet znaczny kapita³ w odpowiednie bodÿce zachêcaj¹ce do tego sposobu myœlenia. Jak d³ugo to potrwa? zainteresowa³a siê Twi lekianka zwodniczo miêkkim g³osem. Zanim Ansion siê zdecyduje? Senator zaduma³ siê na chwilê. Przyjmuj¹c, e wewnêtrzny podzia³ bêdzie siê zwiêksza³, spodziewam siê formalnego g³osowania nad od³¹czeniem siê od Republiki w ci¹gu pó³ standardowego roku. Pani prezes Gildii Kupieckiej z aprobat¹ skinê³a g³ow¹. Wtedy przekonamy siê ku naszej satysfakcji, jak wszyscy tradycyjnie zwi¹zani z Ansionem id¹ w jego œlady, a za nimi ich sojusznicy i sojusznicy sojuszników. Wszyscy jako dzieci bawiliœcie siê klockami, prawda? Zawsze jest taki jeden klocek na samym dole konstrukcji, którego wyjêcie spowoduje zawalenie siê ca³ej budowli. Ansion jest w³aœnie takim klockiem. Wyjmijcie go, a reszta systemów po prostu siê zawali. Myœli Gossamki, podobnie jak wzrok, wydawa³y siê koncentrowaæ na czymœ odleg³ym. Ci z nas, którzy okazali dalekowzrocznoœæ, zbuduj¹ na ruinach starej, z artej przez korupcjê Republiki now¹ strukturê polityczn¹, doskona³¹ i lœni¹c¹, bez s³abych ogniw, woln¹ od moralizatorskich bzdur, które obci¹ aj¹ i spowalniaj¹ tempo rozwoju prawdziwie nowoczesnego spo³eczeñstwa. A kto poprowadzi to nowe spo³eczeñstwo? W g³osie Twi lekianki s³ychaæ by³o delikatny ton cynizmu. Pani? Shu Mai skromnie wzruszy³a ramionami. 12

Moje interesy zwi¹zane s¹ z Gildi¹ Kupieck¹. Kto to zreszt¹ mo e wiedzieæ? Jest czas na to, eby sprawê przemyœleæ. Zanim wybierzemy przywódców, musi zwyciê yæ sprawa. Przyznajê, e nie odmówi³abym takiej nominacji, ale z pewnoœci¹ s¹ inni, bardziej do tego predestynowani. Zacznijmy od mniejszych rzeczy. Jak na przyk³ad Ansion. Po niedawnej ³agodnej reprymendzie entuzjazm Korelianina wróci³ z ca³¹ poprzedni¹ moc¹. Co to bêdzie za radoœæ, co za przyjemnoœæ prowadziæ interes, nie ogl¹daj¹c siê na tysi¹ce niepotrzebnych zasad, przepisów i ograniczeñ. Ci, których reprezentujê, bêd¹ za to wdziêczni do grobowej deski. Wreszcie bêdziecie mieli okazjê zapewnienia sobie œcis³ych monopoli, o które tak usilnie zabiegacie oschle zauwa y³a Shu Mai. Nie martwcie siê. W zamian za wsparcie polityczne i finansowe wszyscy, których pan reprezentuje, otrzymaj¹ to, na co zas³u yli. Pan naturalnie te. Przemys³owiec nie zamierza³ daæ siê zawstydziæ. No i doda³ przebiegle nowe uk³ady polityczne otworz¹ wszelkie mo liwe perspektywy przed Gildi¹ Kupieck¹. Shu Mai skromnie machnê³a rêk¹. Zawsze staramy siê skorzystaæ ze zmiennoœci politycznych realiów. Zauwa y³a, e senator Mousul nie do³¹czy³ do dyskusji i gratulacji. Coœ dr¹ y twoje myœli jak robak z niestrawnoœci¹, Mousulu. Co to takiego? Ansionian spojrza³ na wspólniczkê z ³agodnym wyrazem troski. Jego wielkie, lekko wypuk³e oczy spokojnie wpatrywa³y siê w pani¹ prezes Gildii Kupieckiej. Jesteœ pewna, e nikt inny nie domyœli siê prawdziwej natury tych planów wobec Ansionu, Shu Mai? Do tej pory nikomu siê to nie uda³o odpar³a znacz¹co. Mousul wyprostowa³ siê na pe³n¹ wysokoœæ. Pochlebiam sobie, e jestem doœæ inteligentny, aby wiedzieæ, e istniej¹ m¹drzejsi ode mnie. To w³aœnie oni stanowi¹ moje zmartwienie. Shu Mai uspokajaj¹co po³o y³a d³oñ na ramieniu senatora. Za bardzo siê przejmujesz, Mousul. Skinê³a woln¹ rêk¹, nie przejmuj¹c siê etykiet¹, a znów pojawi³ siê œwietlny punkt Ansionu. Popatrz na ten œwiat. Ma³y, zacofany, niewa ny. Za³o ê siê, e gdybyœ spyta³ jakiegokolwiek polityka czy kupca, co to takiego, nie umia³by ci odpowiedzieæ. Nikt, oprócz osób zgromadzonych w tym pokoju, nie jest œwiadom jego znaczenia. 13

Przemys³owiec z Korelii, oburzony z³oœliwoœci¹ i d³awi¹c¹ wszystko biurokracj¹, które panowa³y w Republice i utrudnia³y mu robienie interesów, kupowa³ ca³e firmy i ogromne tereny jednym dotkniêciem palca. Ale nawet za cenê ca³ego swojego bogactwa nie móg³ kupiæ jednego spojrzenia w przysz³oœæ. W tej chwili chêtnie zap³aci³by kilka miliardów za odpowiedzi na parê wa nych pytañ. Mam nadziejê, e pani siê nie myli, Shu Mai. Mam nadziejê Oczywiœcie, e siê nie myli. Twi lekianka niechêtnie zgodzi³a siê na to spotkanie, ale teraz, po szczegó³owych wyjaœnieniach gospodyni, czu³a siê znacznie pewniej. M¹droœæ i subtelnoœæ strategii pani prezes Shu Mai i senatora Mousula zrobi³y na mnie wra enie. Jest tak jak powiedzieli: ten œwiat jest na tyle niepozorny i pozbawiony znaczenia, e nie œci¹gnie na siebie niczyjej uwagi. 14

ROZDZIA 2 Haja, skarbie co chowasz pod t¹ kieck¹? Luminara Unduli nie podnios³a wzroku ani na nieogolonego, nieokrzesanego i paskudnie cuchn¹cego mê czyznê, ani na jego równie odra aj¹cych i cuchn¹cych kompanów. Zlekcewa y³a ich porozumiewawcze uœmieszki, znacz¹co pochylone torsy i lubie ne spojrzenia choæ po³¹czony odór ich cia³ trudno by³o potraktowaæ podobnie. Cierpliwie podnios³a do ust ³y kê gor¹cej potrawki. Jej dolna warga by³a umalowana na kolor lekko fioletowej czerni, a podbródek przecina³ skomplikowany deseñ przeplataj¹cych siê czarnych rombów. Jeszcze bardziej skomplikowane wzory ozdabia³y kostki jej palców. Oliwkowa cera uderzaj¹co kontrastowa³a z ciemnym b³êkitem oczu. Oczy te spoczywa³y teraz na m³odszej kobiecie, zajmuj¹cej miejsce po drugiej stronie sto³u. Uwaga Barriss Offee kierowa³a siê na przemian to na nauczycielkê, to na mê czyzn, otaczaj¹cych je niebezpiecznie ciasnym krêgiem. Luminara uœmiechnê³a siê do siebie. Dobra dziewczyna z tej Barrissy. Spostrzegawcza i uwa na, choæ mo e zanadto porywcza. Na razie m³oda kobieta dotrzymywa³a jej tempa, jad³a spokojnie i nic nie mówi³a. M¹dra reakcja uzna³a nauczycielka. Pozwala mi przej¹æ inicjatywê. Tak byæ powinno. Mê czyzna, który je napastowa³, szepn¹³ coœ jednemu ze swoich kamratów. Wszyscy wybuchnêli ordynarnym, nieprzyjemnym œmiechem. Pochyli³ siê ni ej i po³o y³ d³oñ na okrytym p³aszczem ramieniu Luminary. 15

Pyta³em ciê o coœ, kochanie. To jak, poka esz nam, co ukrywasz pod t¹ œliczn¹, miêkk¹ kieck¹, czy chcesz, ebyœmy sami sprawdzili? W jego towarzyszach buzowa³a na³adowana feromonami nadzieja. Inni goœcie pochylili siê nad swoimi miskami, ale aden nie zdoby³ siê na to, aby g³oœno zaprotestowaæ przeciwko temu, co siê dzia³o, nie wspominaj¹c ju o interwencji. Luminara zatrzyma³a ³y kê w pó³ drogi do ust. Wydawa³a siê bardziej poch³oniêta kontemplacj¹ jej zawartoœci ni s³owami napastnika. Prze³knê³a w koñcu potrawkê, westchnê³a lekko i woln¹ praw¹ d³oni¹ siêgnê³a w dó³. Skoro tak bardzo nalegacie Jeden z mê czyzn wyszczerzy³ zêby i szturchn¹³ towarzysza ³okciem w ebra. Inni st³oczyli siê jeszcze bardziej, tak e prawie le eli na stole. Luminara odsunê³a po³ê wierzchniej szaty. Wymyœlne ornamenty miedzianych i srebrzystych bransolet, pokrywaj¹cych jej przedramiona, zalœni³y w md³ym œwietle lamp tawerny. Pod szat¹ mia³a pas ze skóry i metalu, do którego przyczepione by³y rozmaite przedmioty, ma³e, lecz o skomplikowanej konstrukcji, prawdziwe cuda mechaniki precyzyjnej. Jeden z nich by³ cylindryczny, doskonale wypolerowany i zaprojektowany tak, aby dobrze pasowa³ do zaciœniêtej d³oni. Agresywny rzecznik grupy spojrza³, skrzywi³ siê i lekko zmiesza³. Za jego plecami rozradowane i pe³ne nadziei opryszki straci³y lubie ne zapêdy jeszcze szybciej, ni statek przemytników robi skok w nadprzestrzeñ. Mathosie, chroñ nas! To miecz œwietlny Jedi! Banda niedosz³ych agresorów zaczê³a siê powoli wycofywaæ; ka - dy zalotnik spiesznie udawa³ siê w swoj¹ stronê. Niespodziewanie pozbawiony wsparcia przywódca nie chcia³ jednak zbyt szybko ustêpowaæ. Spojrza³ na lœni¹cy metalowy cylinder z³ym okiem. Nie masz szans, panienko. Miecz œwietlny Jedi? Zmierzy³ wojowniczym spojrzeniem obiekt swego zainteresowania. A to by znaczy³o, œlicznotko, e jesteœ rycerzem Jedi, co? Te mi Jedi! prychn¹³ pogardliwie. To na pewno nie jest miecz œwietlny, no nie? Mam racjê? warkn¹³ natarczywie, kiedy Luminara nie kwapi³a siê z odpowiedzi¹. Zjad³a jeszcze trochê potrawki i powoli od³o y³a ³y kê na prawie pusty talerz. Delikatnie przytknê³a lnian¹ serwetkê najpierw do czystej, a potem do pomalowanej wargi, wytar³a d³onie i zwróci³a siê twarz¹ do napastnika. Niebieskie oczy patrzy³y zimno z uœmiechniêtej twarzy o delikatnych rysach. Wiesz, jak mo esz to sprawdziæ poinformowa³a go ³agodnie. 16

Wielki gbur chcia³ coœ powiedzieæ, ale zawaha³ siê i zmieni³ zdanie. D³onie piêknej kobiety spoczywa³y na udach. Miecz œwietlny zalotnik, choæ niechêtnie, ale musia³ przyznaæ, e ten przedmiot wygl¹da naprawdê jak miecz œwietlny Jedi wci¹ by³ przyczepiony do pasa. M³odsza kobieta po drugiej stronie sto³u obojêtnie koñczy³a posi³ek, jakby wokó³ nie dzia³o siê nic nadzwyczajnego. I nagle intruz uœwiadomi³ sobie kilka rzeczy naraz. Po pierwsze, by³ teraz zupe³nie sam. Jego rozochoceni do niedawna kompani ulotnili siê jeden po drugim. Po drugie, siedz¹ca przed nim kobieta powinna siê do tej pory zaniepokoiæ i przeraziæ. Tymczasem jej mina wyra a³a raczej znudzenie i rezygnacjê. Po trzecie, przypomnia³ sobie, e ma coœ bardzo wa nego do za³atwienia zupe³nie gdzie indziej. O, przepraszam wymamrota³ niepewnie. Nie chcia³em nic z³ego Pomyli³em ciê z kimœ innym. Szukaliœmy kogoœ innego. Odwróci³ siê i pomkn¹³ w kierunku wyjœcia tak szybko, e omal nie potkn¹³ siê o kube³ na pomyje, stoj¹cy na pod³odze pod pustym kontuarem. Pozostali goœcie jeszcze chwilê uwa nie obserwowali obie panie, po czym znów zajêli siê jedzeniem i rozmowami. Luminara odetchnê³a cicho i wróci³a do niedokoñczonej potrawki, ale skrzywi³a siê i odsunê³a talerz. Gburowaty intruz na dobre pozbawi³ j¹ apetytu. Œwietnie sobie z nim poradzi³aœ, pani Luminaro. Barrissa koñczy³a swoj¹ porcjê. Padawance brakowa³o czasem uwagi i spostrzegawczoœci, ale nigdy apetytu. Bez ha³asu, bez zamieszania. Kiedy bêdziesz starsza, przekonasz siê, e od czasu do czasu przyjdzie ci radziæ sobie z nadmiarem testosteronu. Zw³aszcza na takich ma³ych œwiatach jak Ansion. Mistrzyni lekko pokrêci³a g³ow¹. Nie lubiê takich historii. Barrissa uœmiechnê³a siê weso³o. Nie b¹dÿ taka powa na, pani. Nic na to nie poradzisz, e jesteœ atrakcyjna. Da³aœ im temat do opowieœci i przy okazji niez³¹ nauczkê. Luminara wzruszy³a ramionami. Gdyby tylko ci, którzy stoj¹ na czele lokalnego rz¹du, tej jak- -jej-tam Unii Spo³eczeñstw, dali siê równie ³atwo namówiæ do wspó³pracy. Na pewno ci siê to uda. Barrissa wsta³a zwinnie. Skoñczy³am. Kobiety zap³aci³y za posi³ek i wysz³y z knajpy, odprowadzane pe³nymi podziwu szeptami, pomrukami, a nawet lêkliwymi komentarzami. Ludzie s³yszeli, e przyby³yœmy tutaj, aby scementowaæ wieczny pokój pomiêdzy mieszkañcami miasta unii i nomadami Alwari. Nie 2 Nadchodz¹ca burza 17

wiedz¹, e gra idzie o znacznie wiêksz¹ stawkê. A my nie mo emy ujawniæ prawdziwego powodu naszego tu pobytu, nie ostrzegaj¹c naszych potencjalnych przeciwników, e wiemy o ich ukrytych intencjach. Luminara otuli³a siê szat¹. To by³o wa ne: zachowaæ pozornie spokojn¹, ale i odpowiednio wynios³¹ postawê. Nie mo emy byæ ca³kowicie uczciwe, miejscowi nam nie ufaj¹. Barrissa skinê³a g³ow¹. Ludzie z miasta myœl¹, e jesteœmy po stronie nomadów, a nomadzi s¹dz¹, e trzymamy z mieszczuchami. Nienawidzê polityki, pani Luminaro. Dotknê³a d³oni¹ boku. Wolê za³atwiaæ sprawy za pomoc¹ miecza œwietlnego, to znacznie prostsze. Jej ³adna buzia promieniowa³a radoœci¹ ycia. Nie prze y³a jeszcze doœæ, aby uodporniæ siê na niespodzianki. Trudno przekonaæ przeciwników o prawid³owoœci twojego toku myœlenia, jeœli s¹ martwi. Mistrzyni skrêci³a w jedn¹ z bocznych uliczek Cuipernam, zat³oczon¹ handlarzami i mieszczanami najró niejszych ras. Mówi¹c, obserwowa³a nie tylko uliczkê, lecz równie mury stoj¹cych przy niej budynków mieszkalnych i handlowych. Ka dy mo e wymachiwaæ broni¹. Rozum jest orê em, którym w³ada siê znacznie trudniej. Pamiêtaj o tym nastêpnym razem, kiedy przyjdzie ci ochota rozwi¹zaæ problem przy u yciu miecza œwietlnego. Jestem przekonana, e to wszystko wina Federacji Handlowej. Barrissa gapi³a siê na stragan obwieszony bi uteri¹: kolczykami, pierœcieniami, diademami, bransoletami i rêcznie rzeÿbionymi ozdobami z rogu. Takie konwencjonalne ozdoby by³y zabronione Jedi. Jak to kiedyœ wyjaœnia³a Barrissie i innej padawance jedna z mistrzyñ: Blask Jedi pochodzi z wnêtrza, a nie ze sztucznego blichtru paciorków i bibelotów. A jednak ten naszyjnik z searouskiego w³osia, w które wpleciono kamyczki pikach, by³ po prostu przeœliczny. Co takiego ujrza³aœ, Barrisso? Nic szczególnego, pani. Wyra a³am tylko moj¹ dezaprobatê dla nieustannych knowañ Federacji Handlowej. Tak zgodzi³a siê Luminara. Oraz Gildii Kupieckich. Z ka - dym miesi¹cem robi¹ siê coraz potê niejsze, wtykaj¹ swoje chciwe paluchy tam, gdzie nikt ich nie chce, nawet wtedy, jeœli bezpoœrednio nie maj¹ w tym interesu. Tu, na Ansionie, otwarcie wspieraj¹ miasta i miasteczka luÿno zwi¹zane Uni¹ Spo³eczeñstw, chocia prawo Republiki gwarantuje grupom nomadów niezale noœæ od takich zewnêtrznych wp³ywów. Ich dzia³ania tylko komplikuj¹ i tak trudn¹ sytuacjê. Skrêci³y za kolejny róg. Jak zwykle zreszt¹. 18

Barrissa ze zrozumieniem skinê³a g³ow¹. Wszyscy maj¹ jeszcze w pamiêci incydent z Naboo. Dlaczego senat po prostu nie przeg³osuje ograniczenia koncesji handlowych? To by im trochê utar³o nosa! Luminara musia³a si³¹ powstrzymywaæ uœmiech. Ach, naiwna m³odoœci! Barrissa mia³a dobre intencje i by³a dobr¹ padawank¹, ale jeœli chodzi o politykê, jej rozumowaniu brakowa³o finezji. Dobrze jest powo³ywaæ siê na etykê i moralnoœæ, Barrisso, ale w dzisiejszych czasach to handel wydaje siê g³ówn¹ si³¹ napêdow¹ Republiki. Gildie Kupieckie i Federacja Handlowa zachowuj¹ siê czêsto tak, jakby by³y oddzielnymi rz¹dami, ale robi¹ to bardzo sprytnie Skrzywi³a siê lekko. B³aznuj¹ przed emisariuszami senatu, zalewaj¹c ich potokiem protestów i zapewnieñ o swojej niewinnoœci. Szczególnie Nute Gunray œliski jak notoniañska pijawka b³otna. Pieni¹dz to potêga, a potêga kupuje g³osy. Tak, nawet w Senacie Republiki. A do tego maj¹ potê nych sojuszników. Na chwilê zatopi³a siê w rozmyœlaniach. Tu ju nawet nie chodzi o pieni¹dze. Republika to zanieczyszczone morze, pe³ne zdradzieckich pr¹dów. Rada Jedi obawia siê, e ogólne niezadowolenie z obecnej sytuacji skoñczy siê ca³kowit¹ secesj¹ wielu œwiatów. Barrissa by³a nieco wy sza ni jej mistrzyni. Przynajmniej wszyscy wiedz¹, e Jedi s¹ ponad takie sprawy i e nie mo na ich kupiæ. Nie, nie mo na ich kupiæ. Luminara jeszcze g³êbiej pogr¹ y³a siê w zadumie. Barrissa zauwa y³a tê zmianê. Coœ innego ciê trapi, pani Luminaro? Starsza kobieta zmusi³a siê do uœmiechu. Och, s³yszy siê to i owo. Dziwne historie, niepotwierdzone plotki. Ostatnio takie historie kr¹ ¹ ca³ymi stadami. Na przyk³ad filozofia polityczna niejakiego hrabiego Dooku Barrissa na ogó³ lubi³a chwaliæ siê swoj¹ wiedz¹, ale tym razem zawaha³a siê, zanim odpowiedzia³a: Zdaje siê, e rozpoznajê to nazwisko, ale nie w po³¹czeniu z tytu³em. Czy to nie ten Jedi, który Luminara zatrzyma³a siê nagle i wyci¹gnê³a rêkê, zagradzaj¹c drogê towarzyszce. Jej oczy rzuca³y szybkie spojrzenia na wszystkie strony. Ju nie by³a pogr¹ ona w rozmyœlaniach. Ka dy nerw mia³a napiêty w oczekiwaniu, wszystkie zmys³y w stanie najwy szej gotowoœci. Zanim Barrissa zd¹ y³a zapytaæ o powód tego zachowania, Jedi chwyci³a 19

miecz œwietlny, zapali³a i wyci¹gnê³a przed siebie. Nie odwracaj¹c g³owy, ustawi³a siê w pozycji obronnej. W odpowiedzi na reakcjê mistrzyni Barrissa równie wyci¹gnê³a i w³¹czy³a broñ, daremnie szukaj¹c przyczyny jej niepokoju. Nie zauwa y³a nic niezwyk³ego, wiêc pytaj¹co spojrza³a na nauczycielkê. I w³aœnie wtedy Hoguss skoczy³ z góry, nadziewaj¹c siê g³adko na ostrze Luminary. Rozszed³ siê sw¹d palonego cia³a, Jedi wyci¹gnê³a promieñ, a zaskoczony Hoguss, zaciskaj¹c w martwej d³oni bezu yteczny ju topór wojenny, zwali³ siê na bok. Ciê kie cielsko g³ucho walnê³o o ziemiê. Do ty³u! Luminara zaczê³a siê cofaæ, podczas gdy czujna ju i niespokojna Barrissa os³ania³a jej boki i ty³y. Atakuj¹cy spadali z dachów i okien na piêtrach, wyskakiwali z hukiem z drzwi i z pozornie pustych skrzyñ prawdziwy b³yskawiczny desant najgroÿniejszych zbirów. Ktoœ musia³ poœwiêciæ sporo pieniêdzy i wysi³ku, aby zaaran owaæ tak¹ pu³apkê, pomyœla³a z gorycz¹ Luminara, cofaj¹c siê przed nimi. Oprócz obawy o los w³asny i uczennicy czu³a szczery podziw dla przenikliwoœci nieprzyjaciela. Kimkolwiek by³, musia³ doskonale wiedzieæ, e ma do czynienia z kimœ wiêcej ni par¹ turystek na porannym spacerze. Pozostawa³o tylko pytanie: ile naprawdê wiedz¹? By³y tylko dwie mo liwoœci, aby zwyciê yæ w walce z Jedi: uœpiæ ich czujnoœæ i otumaniæ fa³szywym poczuciem bezpieczeñstwa albo pokonaæ przewag¹ liczebn¹. Subtelne dzia³ania wydawa³y siê jednak obce ich obecnym napastnikom. A jednak na zat³oczonych, ruchliwych ulicach wielka liczba atakuj¹cych zdo³a³a ujœæ uwagi Luminary, a ich wrogie uczucia rozp³ynê³y siê w emocjach t³umu. Teraz, kiedy atak siê rozpocz¹³, Moc a pulsowa³a nienawiœci¹, emanuj¹c¹ z tuzinów œwietnie uzbrojonych bandytów. Przeciskali siê przez ci bê, aby dotrzeæ do oddalaj¹cych siê celów i zadaæ ostateczne, œmiercionoœne ciosy. Paniczne miotanie siê przera onych gapiów w w¹skich uliczkach przeszkadza³o obu kobietom w szybkiej ucieczce, ale na szczêœcie nie pozwala³o równie uzbrojonym w miotacze atakuj¹cym na oddanie celnego strza³u do ofiar. Gdyby znali siê na taktyce, ci uzbrojeni w bia³¹ broñ powinni rozst¹piæ siê na boki, daj¹c swoim towarzyszom z miotaczami szansê na oddanie bodaj jednego strza³u. Jednak nagrodê obiecano tylko tym, którzy zabij¹ Jedi w³asnymi rêkami. Nic wiêc dziwnego, e niechêtnie ze sob¹ wspó³pracowali w osi¹gniêciu ostatecznego celu, aby przypadkiem to nie kolega zainkasowa³ sowit¹ premiê. 20

Dziêki temu Luminara i Barrissa bez trudu odbija³y strza³y z miotaczy oraz ciosy bardziej prymitywnej broni d³ugich szabli i no y. Z obu stron os³ania³y je wysokie mury; handlarze i klienci wci¹ miotali siê w poszukiwaniu schronienia, daj¹c im wystarczaj¹ce pole do dzia³ania. Przed nimi pietrzy³ siê stos martwych cia³; niektóre by³y pozornie nietkniête, inne pozbawione ró nych czêœci g³adkimi, czystymi ciêciami wiruj¹cych ostrzy intensywnie œwiec¹cej energii. Pe³na zapa³u Barrissa wykrzykiwa³a obelgi i pogró ki, co stanowi- ³o doskona³e uzupe³nienie spokojnego, milcz¹cego sposobu walki Luminary. We dwie nie tylko zdo³a³y odeprzeæ napastników, ale nawet zaczê³y zmuszaæ ich do odwrotu. W ciszy i przera aj¹cej skutecznoœci walcz¹cych Jedi jest coœ takiego, co pozbawia odwagi zwyczajnego przeciwnika. Niedosz³emu mordercy wystarcza³o ujrzeæ kilka promieni lasera odbitych przez groÿnie mrucz¹ce ostrze, eby nagle zdaæ sobie sprawê, e istniej¹ jeszcze inne, znacznie mniej niebezpieczne sposoby zarabiania na chleb. W chwili, kiedy dwie wojowniczki zabiera³y siê do zepchniêcia niedobitków na otwarty placyk, gdzie mog³yby ich ³atwiej i skuteczniej posiekaæ, w grupie uciekaj¹cych rozleg³ siê ryk radoœci. Pojawi³y siê kolejne dwa tuziny zabójców. Ta mieszanina ludzi i obcych by³a lepiej ubrana, lepiej uzbrojona i bardziej nastawiona na zespo³ow¹ walkê ni ich poprzednicy. Luminara zrozumia³a nagle, e poprzednia zaciêta walka mia³a na celu tylko zmêczenie ich, nie zaœ pokonanie. Wyprostowa³a siê i zawo³a³a coœ krzepi¹cego w kierunku wyraÿnie opadaj¹cej z si³ Barrissy; wkrótce znalaz³y siê znowu w w¹skiej uliczce, z której prawie uda³o im siê umkn¹æ. Napastnicy zdawali siê czerpaæ nowe si³y z przybycia wsparcia; ci, którzy prze yli, ruszyli ze zdwojon¹ energi¹, systematycznie wypieraj¹c w ty³ Jedi i padawankê. Nagle i tego ty³u zabrak³o. Boczna uliczka koñczy³a siê nagle murem podwórka. Ka demu innemu wspinaczka na tê œcianê wydawa³aby siê absurdem, Jedi jednak potrafi znaleÿæ oparcie dla r¹k i stóp tam, gdzie inni widz¹ tylko g³adk¹ powierzchniê. Barrissa! Luminara, wywijaj¹c mieczem œwietlnym, wskaza³a czerwonawy mur przeszkody. Do góry! Jestem tu za tob¹! Mê czyzna w grubej skórzanej kurcie ukl¹k³ i starannie wycelowa³ z miotacza. Luminara odbi³a jego strza³y, na chwilê wypuœci³a miecz z rêki i skinê³a ni¹ w tamt¹ stronê. Miotacz jak ywy wyrwa³ siê z d³oni bandyty. Zaskoczony zbir usiad³ z rozmachem, ale nie zrezygnowa³ i os³aniany przez towarzyszy ruszy³ na czworakach, aby 21

odzyskaæ broñ. Luminara wiedzia³a, e nie mog¹ siê tak broniæ przez wiecznoœæ. WchodŸ na górê! poleci³a padawance. Nie musia³a siê odwracaæ, eby wyczuæ za plecami nieustêpliw¹ œcianê. Barrissa wci¹ siê waha³a. Pani, mo esz mnie os³aniaæ, kiedy bêdê siê wspinaæ, ale ja nie zdo³am ci pomóc ze szczytu muru powiedzia³a i wypadem w przód rozbroi³a gadopodobnego Wetakka, który próbowa³ przeœlizn¹æ siê pod jej parad¹. Stwór wrzasn¹³ z bólu i cofn¹³ siê, wyci¹gaj¹c zakrzywione ostrze, które trzyma³ w jednej z szeœciu d³oni. Padawanka nawet nie mrugnê³a, tylko doda³a: Sama nie mo esz siê wspinaæ i broniæ jednoczeœnie! Nic mi nie bêdzie zapewni³a j¹ Luminara, choæ w³aœnie zaczê³a siê zastanawiaæ, jak zdo³a wejœæ na górê, zanim ktoœ z ty³u j¹ zabije. Ale bardziej martwi³a siê o padawankê ni o siebie. To rozkaz, Barrisso! W³aŸ na górê. Musimy wydostaæ siê z tej pu³apki. Barrissa niechêtnie zamachnê³a siê szerzej, eby zrobiæ sobie trochê miejsca z przodu, zgasi³a miecz, przypiê³a go do pasa, obróci³a siê na piêcie, zrobi³a kilka kroków, skoczy³a i wyl¹dowa³a w po³owie wysokoœci œciany. Przylgnê³a do niej jak paj¹k i, znajduj¹c pozornie niewidoczne oparcie dla palców, zaczê³a wspinaæ siê na górê. Luminara samotnie powstrzymywa³a bandê spragnionych jej krwi zabójców. Ze szczytu muru Barrissa spojrza³a w dó³. Luminara nie tylko odpiera³a ataki napastników, ale nawet zdo³a³a ich odeprzeæ o kilka metrów, aby mieæ pewnoœæ, e nie bêd¹ mieli czasu wycelowaæ we wspinaj¹c¹ siê padawankê. Barrissa zawaha³a siê. Pani Luminaro, ich jest za du o! Nie mogê ciê chroniæ z góry! Jedi odwróci³a siê, eby odpowiedzieæ. Nie zauwa y³a ani nie wyczu³a ma³ego Throba, ukrytego za plecami znacznie wiêkszego cz³owieka. Throb mia³ kiepski miotacz i nie umia³ celowaæ, ale nie odbity w porê strza³ trafi³ kobietê w brunatnej szacie. Luminara zachwia³a siê na nogach. Pani! Przera ona i wœciek³a Barrissa zastanawia³a siê, czy lepiej zostaæ na szczycie œciany, czy te zejœæ na dó³, na pomoc. W rozpaczy poczu³a nagle delikatne dr enie zak³ócenie Mocy, ale ca³kiem inne od wszystkiego, czego zdo³a³a doœwiadczyæ tego okropnego poranka. Przede wszystkim by³o zaskakuj¹co silne. Dwaj mê czyÿni wyskoczyli z obu stron Luminary z g³oœnym krzykiem. aden nie by³ szczególnie mocno zbudowany, choæ m³odszy z nich 22

wygl¹da³ tak, jakby w przysz³oœci mia³ siê jeszcze rozrosn¹æ. Z b³yskiem mieczy œwietlnych wpadli pomiêdzy oszo³omionych opryszków, siej¹c zamêt jak stado rozwœcieczonych banth. Mordercy trzeba im to przyznaæ trzymali siê dzielnie jeszcze przez parê chwil. Kiedy jednak zaczê³o przybywaæ trupów, ci, którzy prze yli, woleli podaæ ty³y. W ci¹gu nieca³ej minuty ulica a do samego placu ca³kowicie opustosza³a. Barrissa zeskoczy³a ze znacznej wysokoœci na ziemiê, aby znaleÿæ siê twarz¹ w twarz z przystojnym m³odym cz³owiekiem, któremu pewnoœæ siebie pasowa³a jak strój szyty na miarê. Uœmiechn¹³ siê zadziornie, wy³¹czy³ miecz i przyjrza³ siê jej uwa nie. Mówiono mi, e poranne æwiczenia s¹ równie dobre dla duszy, jak i dla cia³a. Czeœæ, Barrisso Offee. Anakin Skywalker. Pamiêtam ciê ze szkolenia. Podziêkowa³a mu krótkim kiwniêciem g³owy i pospieszy³a do swej mistrzyni. Drugi z przyby³ych bada³ ju ranê od miotacza, któr¹ odnios³a Luminara. To nic wielkiego stwierdzi³ w koñcu. Luminara otuli³a siê p³aszczem. Przyby³eœ za wczeœnie, Obi-Wanie odezwa³a siê do starszego Jedi. Spodziewa³yœmy siê was dopiero pojutrze. Statek mia³ dobry czas wyjaœni³ Obi-Wan i ogarn¹³ spojrzeniem otwart¹ przestrzeñ placu, na który w³aœnie wyszli. Teraz ani w zasiêgu wzroku, ani w Mocy nie wyczuwa³o siê wrogich zak³óceñ. Pozwoli³ sobie na lekkie odprê enie. Skoro przybyliœmy wczeœniej, nie przypuszczaliœmy, e ktoœ wyjdzie nam na spotkanie, wiêc postanowiliœmy was poszukaæ. Kiedy okaza³o siê, e nie ma was na kwaterach, postanowiliœmy trochê siê przejœæ, eby poznaæ miasto. Wtedy wyczu³em k³opoty. A potem natknêliœmy siê na was. Có, trudno by³oby powiedzieæ, e przybyliœcie nie w porê. Luminara uœmiechnê³a siê z wdziêcznoœci¹. By³ to ten sam intryguj¹cy uœmiech ró nobarwnych warg, który Obi-Wan pamiêta³ z dawniejszych wspólnych przedsiêwziêæ. Sytuacja zaczyna³a siê robiæ niezrêczna. Niezrêczna! zdziwi³ siê Anakin. Przecie gdyby nie mistrz Obi-Wan i ja Mia d ¹ce spojrzenie, które pos³a³ mu starszy Jedi, wystarczy³o. Jest coœ, czego by³am ciekawa od chwili, kiedy dostaliœmy to zadanie. Barrissa podsunê³a siê do Obi-Wana i Luminary. Po co a czworo Jedi do za³atwienia lokalnej sprzeczki pomiêdzy miejscowymi istotami rozumnymi? zapyta³a z wyczuwaln¹ niecierpliwoœci¹. Przedtem mówi³o siê o wa niejszych tematach. 23

Pamiêtasz chyba nasz¹ rozmowê cierpliwie wyjaœnia³a Luminara. Nomadowie Alwari uwa aj¹, e senat faworyzuje mieszkañców miast. Taka opinia o stronniczoœci senatu niebezpiecznie sprzyja przekonaniu obu grup, e Ansion bêdzie siê mia³ lepiej poza Republik¹, gdzie wewnêtrzne dyskusje mo na za³atwiaæ bez ingerencji czynników z zewn¹trz. Ich przedstawiciel w senacie wydaje siê sk³aniaæ w tym kierunku. W dodatku mamy dowody, e ró ne elementy z zewn¹trz równie mieszaj¹ w tym garnku w nadziei, e sk³oni¹ Ansion do secesji. To tylko jeden œwiat i do tego niezbyt wa ny zauwa y³a Barrissa. Luminara powoli skinê³a g³ow¹. To prawda. Ale to nie sam Ansion jest taki wa ny. Zwi¹zany licznymi sojuszami mo e odci¹gn¹æ od Republiki dalsze systemy. O wiele wiêcej systemów, ni Rada Jedi by sobie yczy³a. Dlatego musimy znaleÿæ sposób, aby utrzymaæ Ansion w Republice. Najlepszym sposobem by³oby za egnanie sporów miêdzy mieszkañcami miast a nomadami i umocnienie przedstawicielstwa planetarnego. Jako osoby z zewn¹trz, reprezentuj¹ce wolê senatu, mo emy znaleÿæ na Ansionie szacunek, ale nie przyjaÿñ. Przez ca³y czas, jaki tu spêdzimy, podejrzliwoœæ mieszkañców bêdzie nam towarzyszyæ. W tej skomplikowanej sytuacji, wobec wci¹ zmieniaj¹cych siê sojuszy i mo liwej obecnoœci agitatorów spoza planety, uznano, e dwie pary negocjatorów bêd¹ bardziej skuteczne ni jedna. Rozumiem powiedzia³a Barrissa. Stawka by³a zbyt du a; z pewnoœci¹ chodzi³o o coœ wiêcej ni k³ótnie miêdzy nomadami i mieszkañcami miasta. Czy Luminarze polecono a do tej pory ukrywaæ przed padawank¹ prawdziwy cel ich podró y, czy te Barrissa by³a zbyt zajêta szkoleniem, e nie dostrzeg³a szerszych aspektów tej sprawy? Czy jej siê podoba, czy nie, bêdzie musia³a poœwiêciæ wiêcej uwagi polityce galaktycznej. Mo e siê dowie, dlaczego si³y spoza Ansionu chc¹ jego od³¹czenia siê od Republiki tak bardzo, e gotowi s¹ mieszaæ siê w wewnêtrzne sprawy planety? Co te nieznane istoty mog¹ na tym zyskaæ? W Republice s¹ tysi¹ce, setki tysiêcy cywilizowanych œwiatów. Odejœcie jednego, a nawet kilku, nie powinno wiele znaczyæ dla zarz¹dzaj¹cych galaktyk¹. A mo e jednak? By³a pewna, e coœ wa nego umyka jej uwagi, i wydawa³o jej siê to niezwykle frustruj¹ce. Nie mog³a jednak na razie zadawaæ Luminarze dalszych pytañ, bo Obi-Wan mówi³: Ktoœ spoza Ansionu nie chce, aby te negocjacje siê powiod³y, i d¹- y do od³¹czenia planety od Republiki, niezale nie od konsekwencji, ja- 24

kie mo e to za sob¹ poci¹gn¹æ. Jedi zmru y³ oczy i spojrza³ w niebo, zachmurzone i gro ¹ce deszczem. Dobrze by³oby siê dowiedzieæ, kto to taki. Powinniœmy byli zatrzymaæ jednego z napastników. To mogli byæ zwyczajni bandyci zauwa y³ Anakin. Luminara rozwa a³a to przez chwilê. To mo liwe, ale jeœli nawet Obi-Wan ma racjê i ta banda zosta³a wynajêta, aby przeszkodziæ nam w kontynuowaniu misji, to na pewno zleceniodawcy starali siê ukryæ przed mordercami swoj¹ to samoœæ i cel. Nawet gdyby uda³o nam siê z³apaæ jednego z zabójców, przes³uchanie mog³oby nic nie daæ. To prawda musia³ przyznaæ padawan. A wiêc ty tak e by³eœ na Naboo? Barrissa, która poczu³a siê odsuniêta od rozmowy pomiêdzy starszymi Jedi, z zaciekawieniem zwróci³a siê do Anakina. Tak, by³em odpowiedzia³ ch³opiec z dum¹. Jaki on dziwny, pomyœla³a Barrissa. Dziwny, ale da siê lubiæ. Nadziany wewnêtrznymi sprzecznoœciami jak krzew momusa nasionami. Ale nie da³o siê ukryæ, e ma w sobie wielkie zasoby Mocy. Jak d³ugo jesteœ padawank¹ mistrzyni Luminary? zapyta³. Doœæ d³ugo, eby zapamiêtaæ, e ci, którzy przez ca³y czas maj¹ otwarte usta, czêsto maj¹ równie zamkniête uszy. Och, œwietnie wymamrota³ ch³opiec. Nie bêdziesz chyba przez ca³y czas mówi³a aforyzmami, co? Przynajmniej mówiê o czymœ poza sob¹ odparowa³a. Jakoœ mi siê wydaje, e nigdy nie mia³eœ dobrych ocen za skromnoœæ. Ku jej zdumieniu zmiesza³ siê okropnie. Mówi³em o sobie? Przepraszam! Wskaza³ na dwie postacie przed nimi. Mistrz Obi-Wan mówi, e cierpiê na nadmiar niecierpliwoœci. Chcê wszystko wiedzieæ i wszystko robiæ najlepiej natychmiast albo jeszcze wczeœniej. No i nie udaje mi siê ukryæ faktu, e wola³bym byæ ca³kiem gdzie indziej. To nie jest zbyt ekscytuj¹ce zadanie. Dziewczyna wskaza³a boczn¹ uliczkê, us³an¹ stosami cia³. Jeszcze nie min¹³ dzieñ od czasu, kiedy tu przyby³eœ, a ju wpl¹ta³eœ siê w walkê na œmieræ i ycie. Naprawdê nie wiem, jak rozumiesz s³owo ekscytuj¹cy. Prawie siê rozeœmia³. A ty naprawdê masz poczucie humoru. Jestem pewien, e siê doskonale dogadamy. Barrissa myœla³a o tym, zanim doszli do targowiska po drugiej stronie placu i wmieszali siê znów w faluj¹cy t³um ludzi i obcych. Ten 25

wysoki, niebieskooki padawan by³ bardzo pewny siebie. Mo e mia³ racjê, kiedy mówi³, e chce wszystko wiedzieæ. Zachowywa³ siê tak, jakby ju mu siê to uda³o. A mo e to ona myli³a pewnoœæ siebie z arogancj¹? Nagle siê oddali³. Obserwowa³a, jak podchodzi do stoiska z suszonymi owocami i z warzywami pochodz¹cymi z najdalszych stron, od regionu Kander do pó³nocnych krañców Cuipernam. Kiedy wróci³ z pustymi rêkami, przyjrza³a mu siê niepewnie. Co siê sta³o? Zobaczy³eœ coœ, co z daleka wygl¹da³o smacznie, ale z bliska okaza³o siê mniej apetyczne? Co takiego? Wydawa³ siê wyrwany z zadumy. Nie. Nie chodzi³o o jedzenie. Obejrza³ siê znów na skromny stragan z owocami i przyspieszy³, by dogoniæ nauczycieli. Nie widzia³aœ? Ch³opiec, który tam sta³, ten w kurtce i d³ugich spodniach, k³óci³ siê ze swoj¹ matk¹. Krzycza³ na ni¹! Z bólem pokrêci³ g³ow¹. Pewnego dnia, gdy bêdzie starszy, po a³uje, e to zrobi³. Nie powiedzia³em mu tego wprost, ale chyba zdo³a³em przekazaæ mu ogólny sens. Pogr¹ y³ siê w g³êbokiej zadumie. Ludzie tak siê spiesz¹ yæ, e czêsto zapominaj¹ o tym, co naprawdê wa ne. Co za dziwny padawan, pomyœla³a Barrissa, a jeszcze dziwniejszy cz³owiek. Byli mniej wiêcej w tym samym wieku, a jednak w niektórych sprawach wydawa³ siê jej wrêcz dziecinny, w innych zaœ o wiele starszy od niej. Zaczê³a siê zastanawiaæ, czy bêdzie mia³a doœæ czasu, eby go lepiej poznaæ. Czy ktokolwiek przebywa³ z nim tak d³ugo, eby go dobrze poznaæ? Ona z pewnoœci¹ nie zdo³a³a tego dokonaæ podczas ich krótkich spotkañ w Œwi¹tyni Jedi. Nad ich g³owami rozleg³ siê grzmot. Dziewczyna nie wiedzieæ czemu zaczê³a siê zastanawiaæ, czy nie oznacza on czegoœ wiêcej ni tylko deszczu. 26

ROZDZIA 3 Ogomoor by³ niezadowolony. Szed³ tak powoli, jak tylko móg³, zmierzaj¹c wysokim korytarzem do kwatery bossbana. Stara³ siê ze wszystkich si³ unikaæ spojrzeñ zajêtych swoimi sprawami s³u ¹cych, urzêdników i pracowników, którzy przemykali siê w obie strony. Wprawdzie jako majordomus bossbana by³ wy szy rang¹ od ca³ej tej ha³astry, ale najnêdzniejszy spoœród nich okazywa³ wiêcej pewnoœci siebie i zadowolenia ni on sam. Nawet niebieskozielony Smotl, znany jako Ib-Dunn, nios¹cy narêcze wydruków wiêksze od niego samego, rzuci³ mu pe³ne politowania spojrzenie, kiedy Ogomoor min¹³ go i o dziwo nie poruszy³ nawet arkusika z brzemienia znacznie mniejszego pracownika. Wszyscy mieli powód, eby go dziœ a³owaæ. Có, nawet sam nad sob¹ siê u ala³. Wszystkie nowiny, i te dobre, i te z³e, musia³ osobiœcie przedstawiaæ bossbanowi Soerggowi Huttowi. A wiadomoœci, jakie przynosi³ mu teraz, by³y wyj¹tkowo nieprzyjemne. Ogomoor spêdzi³ znaczn¹ czêœæ poranka na modlitwach o jak¹œ powa n¹ chorobê z gor¹czk¹, najlepiej bardzo zaraÿliw¹. Niestety, zarówno on, jak i bossban cieszyli siê niezmiennie doskona³ym zdrowiem. Czy dziêki temu zdo³a jakoœ przebrn¹æ przez nieuniknione spotkanie z Soerggiem? Sta³o siê to przedmiotem spekulacji a nawet nieformalnych zak³adów zawieranych przez wspó³pracowników. To dlatego odprowadzali go teraz zmartwionymi spojrzeniami. Zdumiewaj¹ce, jak szybko z³e nowiny roznosz¹ siê poœród ni szych rang¹, duma³ Ogomoor w jednej z tych niewielu chwil, kiedy nie pogr¹ a³ siê w ubolewaniu nad w³asn¹ niedol¹. 27

Skrêci³ i znalaz³ siê przed wejœciem do sanktuarium bossbana. Drzwi strzeg³a para ciê kozbrojnych Yuzzemów. Zmierzyli go pogardliwym wzrokiem, jakby ju by³ martwy. Wzruszy³ ramionami i zapowiedzia³ siê przez komunikator. Równie dobrze mo e ju byæ po wszystkim, zdecydowa³. Bossban Soergg Hutt, szarawy, pulsuj¹cy, sflacza³y k³¹b cia³a i miêœni, móg³by siê podobaæ chyba tylko innemu Huttowi. Siedzia³ plecami do drzwi, z rêkami splecionymi z przodu, wygl¹daj¹c przez panoramiczne okno wychodz¹ce na rozleg³y krajobraz Dolnego Cuipernamu. Z boku trzy konkubiny gra³y w bako. W tej chwili nie mia³y na sobie kajdan. Jedna by³a rasy ludzkiej, jedna broguñskiej, a trzeciej Ogomoor do dnia dzisiejszego nie zdo³a³ zaklasyfikowaæ. Majordomus nawet nie próbowa³ sobie wyobraziæ, co Soergg z nimi robi. Kiedy Brogunka podnios³a na niego obie pary oczu, Ogomoor wiedzia³ ju, e siedzi po uszy w mopaku. Soergg ciê ko odwróci³ siê od okna. Maleñki automatyczny robot opiekuñczy pospiesznie pod¹ y³ za tym ruchem, skutecznie, choæ bez entuzjazmu wype³niaj¹c swoje zadanie, polegaj¹ce na czyszczeniu ci¹gn¹cych siê za Huttem œladów œluzu i odpadów. Bossban splót³ d³onie na pokaÿnym brzuszysku i groÿnie spojrza³ na Ogomoora wypuk³ymi, skoœnymi œlepiami. No i co? Zawali³eœ? Nie ja, o Wszechmocny! Ogomoor pochyli³ siê tak nisko, jak to tylko mo liwe, bior¹c pod uwagê bliskoœæ tej huttañskiej zarazy. Wynaj¹³em tylko najlepszych, takich, których mi polecano. To oni zawiedli, tak samo jak ci, którzy ich polecili. Tych bezwartoœciowych g³upców ju sam ukara³em. Jeœli chodzi o mnie, to jak zawsze by³em jedynie twym pokornym wys³annikiem. Hutt wstrz¹sn¹³ siê i wyda³ basowy dÿwiêk. Ogomoor znalaz³ siê dok³adnie na linii ognia, bez szans na taktowny unik; musia³ przyj¹æ na siebie pe³n¹ moc bekniêcia bossbana. Cuchn¹ca struga powietrza omal nie zbi³a go z nóg, ale dzielnie wytrzyma³. Na szczêœcie nieuchronne skurcze jego w³asnego systemu trawiennego nie by³y zbyt widoczne. Mo e to w ogóle niczyja wina odezwa³ siê Soergg. Ta uwaga by³a tak zadziwiaj¹ca, tak nietypowa, e Ogomoor natychmiast zacz¹³ podejrzewaæ jak¹œ pu³apkê. Dyskretnie usi³owa³ wysondowaæ rzeczywiste intencje bossbana. Jeœli ponieœliœmy pora kê, jak to mo liwe, aby nikt nie zawini³, o Wielki? Hutt machn¹³ ma³¹ d³oni¹. 28

Ci g³upcy, którzy zawiedli, wiedzieli, e bêd¹ mieæ do czynienia z jednym Jedi i jednym padawanem, nie z dwoma. Si³a Jedi roœnie w postêpie geometrycznym. Kiedy walczysz z jednym, to tak, jakbyœ walczy³ z dwoma. Walka z dwoma bardziej przypomina starcie z czterema. A walka z czterema Przez ca³e cia³o Hutta przeszed³ widoczny dreszcz. Ogomoor by³ naprawdê pod wra eniem. Wprawdzie nigdy jeszcze nie widzia³ osobiœcie adnego z legendarnych Jedi, ale jeœli coœ mo e przyprawiæ bossbana Soergga o dreszcze, to z pewnoœci¹ nale y tego unikaæ. Druga para mia³a przybyæ dopiero za dwa dni. Soergg mrucza³ cicho, jakby do siebie, a s³owa wylatywa³y z czeluœci jego brzucha, jak b¹ble metanu wydostaj¹ce siê na powierzchniê zbiornika fermentacyjnego. Ktoœ móg³by s¹dziæ, e wyczuli konfrontacjê i przyspieszyli przybycie. Ta zmiana planów jest podejrzana i nale y zwróciæ na ni¹ uwagê innych. Jakich innych? zapyta³ Ogomoor i natychmiast tego po a- ³owa³. Soergg zmierzy³ go groÿnym wzrokiem. A po co chcesz to wiedzieæ, fagasie? Nie chcê naprawdê nie Ogomoor skurczy³ siê tak, jakby usi³owa³ siê schowaæ we w³asnych butach. Tak bêdzie lepiej dla ciebie, wierz mi. Zadr a³byœ na samo wspomnienie pewnych imion, pewnych organizacji. Ciesz siê swoj¹ ignorancj¹ i niskim stanowiskiem. Och, tak, Wasza Korpulencjo, cieszê siê! Ogomoor da³by wszystko, eby siê dowiedzieæ, o czym mówi bossban. Spodziewane z takiej wiedzy zyski przewa a³y wszelkie obawy, jakie móg³by ywiæ. Sytuacja sta³a siê fatalna ci¹gn¹³ Hutt poniewa wyszkoleni Jedi czêsto potrafi¹ wyczuæ zak³ócenia w pobli u siebie. Dziêki temu piekielnie trudno ich zaskoczyæ. Niektóre osoby nie by³yby zadowolone z takiego obrotu sprawy. Bêd¹ dodatkowe wydatki. Tym razem Ogomoor zachowa³ milczenie. Ruchy Huttów s¹ powolne, ale nie ich umys³y. Wprawdzie masz zamkniête usta, ale wiem, e mózg ci pracuje. Szczegó³y tego interesu to wy³¹cznie moja sprawa i lepiej, ebyœ o nich nie wiedzia³ doda³ Soergg. Œwiadom irytacji bossbana Ogomoor powstrzyma³ siê od zapytania, jak mia³by zapomnieæ o czymœ, czego mu nigdy nie powiedziano. Mo e to nie bêdzie mia³o znaczenia powiedzia³ ostro nie. Przedstawiciele unii s¹ z ka dym dniem coraz bardziej niezadowoleni 29

z niezdecydowania urzêdników Republiki w sprawie roszczeñ nomadów. Poinformowano mnie, e podobnie jak w wielu innych bie ¹cych kwestiach opinia senatu jest podzielona. Tak, tak, wiem zagrzmia³ basem Soergg. Zdaje siê, e w galaktyce panuje teraz rozdÿwiêk zamiast zgody. Skórzasta twarz zmarszczy³a siê w zadumie. Chaos jest niedobry dla interesów. Dlatego Huttowie sprzymierzyli siê, choæ dyskretnie, z si³ami, które pragn¹ zmian. Stabilizacja sprzyja handlowi. Pogrozi³ palcem asystentowi. Przy odrobinie szczêœcia Jedi bêd¹ potrzebowali czasu, eby wywi¹zaæ siê ze swojej misji. Nie od razu uda im siê za egnaæ konflikt miêdzy mieszkañcami miasta a Alwari. A to nam daje czas i mo liwoœci, aby wyjœæ na swoje. Musimy o to zadbaæ. Nie mo na dopuœciæ, aby Jedi zachwiali opini¹ przedstawicieli unii. Nale y poddaæ pod g³osowanie oddzielenie siê Ansionu od Republiki. Po szcz¹tkowym podbródku Hutta sp³ynê- ³a stru ka œliny, gdy ogromny jêzor przesun¹³ siê po grubych wargach. Robot pokojowy pospieszy³ z³apaæ paskudn¹ wydzielinê, zanim zdo³a splamiæ pod³ogê. Nie wyobra asz sobie mówi³ dalej Soergg groÿnie przyciszonym g³osem jakie mog¹ byæ reperkusje, jeœli nie zdo³amy wywi¹zaæ siê z kontraktu. Ci, którzy nas wynajêli, aby zrealizowaæ swoje yczenia, maj¹ opiniê nieprzychylnych dla nieudaczników, co mo e siê objawiaæ w bardzo nieprzyjemny sposób. Ogomoor mia³ a za bogat¹ wyobraÿniê w tym wzglêdzie. Zrobiê, co bêdzie w mojej mocy, bossbanie, jak zwykle. Ale czwórka Jedi Dwoje Jedi i dwoje padawanów poprawi³ go Soergg. Nagle zrobi³ sympatyczn¹ minê, a przynajmniej jej huttañski odpowiednik. Ci a³oœni maruderzy, których by³eœ ³askaw wynaj¹æ, to amatorzy, typowi dla œwiatów tak odleg³ych jak Ansion. Do tej pracy potrzebujemy prawdziwego, doœwiadczonego zawodowca. Kogoœ, czyja wiedza i umiejêtnoœci wykraczaj¹ poza granice republikañskiego prawodawstwa. Na przyk³ad autentycznego ³owcê nagród. Niestety, na Ansionie ich nie ma Przez d³u sz¹ chwilê duma³ smêtnie. Slatt! wykrzykn¹³ w koñcu. Z naszej klêski wynika przynajmniej jedna dobra rzecz. Dziêki staraniom Jedi niewielu ocala³ych najemników zg³osi siê po zap³atê. O Wielki, kiedy ju ze mn¹ skoñczysz, bêdê mia³ mnóstwo pracy. Ogomoor zacz¹³ powoli wycofywaæ siê z pokoju. Wkrótce przybêdzie transport skór twearów z Aviprine 30

Nie tak szybko! Majordomus niechêtnie zatrzyma³ siê w pó³ drogi. Mam nadziejê, e tym razem siê przy³o ysz, Ogomoorze. M¹dry kupiec nigdy nie przepuszcza okazji. Oka trochê tej przebieg³oœci, z której s³ynie twoje plemiê. Sprawa powstrzymania Jedi ma priorytet nad wszystkim innym, z dostaw¹ skór twearów w³¹cznie. Oczekujê regularnych sprawozdañ. Jeœli bêdziesz czegoœ potrzebowa³, rekwiruj, a ja ju siê zajmê stron¹ formaln¹. Trzeba powstrzymaæ naszych goœci, inaczej wszystko skrupi siê na nas! Czy wyra am siê doœæ jasno? Ca³kowicie sk³oni³ siê nisko Ogomoor. Hutt nad¹³ siê, jak rozsadzana pych¹ ropucha. Jak zwykle. Ku oœwieceniu i nauce tych, którzy ci s³u ¹, o Przepotê ny i M¹dry Patronie Kiedy wreszcie Ogomoor zdo³a³ wynieœæ siê z komnaty, unosz¹c nietkniête stanowisko oraz wszystkie czêœci cia³a, móg³ ju ze spokojem ignorowaæ wielorasowy chichot, który pod¹ a³ w œlad za nim a do drzwi jego w³asnego gabinetu. Nie ma siê czym martwiæ, to nic takiego, powiedzia³ sobie. Przede wszystkim musi zachowaæ zaufanie i szacunek pracodawcy, a w tym celu nale y dopilnowaæ za³atwienia obu Jedi i ich z³oœliwych padawanów. Takiego zadania mo e siê podj¹æ nawet wiejski ignorant i pó³g³ówek. Bo tyle z niego zostanie, kiedy dobior¹ siê do niego rozgniewani Jedi. Tego Ogomoor by³ doskonale œwiadomy. A jednak musi byæ jakiœ sposób. Co takiego powiedzia³ ten wypchany, oœliz³y worek ³oju? W³aœnie, wspomina³, jak trudno jest podejœæ i zaskoczyæ Jedi. Czy to mo liwe, aby nie istnia³a adna mo liwoœæ obejœcia ich niezwyk³ego talentu? Albo jeszcze lepiej, wykorzystania go do w³asnych celów? Nie uda³o siê. Soergg klapn¹³ przed stacj¹ komunikacyjn¹. Hutt ywi³ szczególny respekt wobec drobnej ludzkiej istoty, do której siê w³aœnie zwraca³. Nie chodzi³o o osobowoœæ Shu Mai, lecz o jej niezwyk³e dokonania handlowe. Co siê sta³o? zapyta³a oschle przewodnicz¹ca Gildii Kupieckiej. Drugi Jedi i jego padawan zjawili siê wczeœniej, ni oczekiwano, i nie dopuœcili do egzekucji pierwszej pary. Soergg przybli y³ usta do komunikatora. Podaliœcie mi b³êdn¹ informacjê warkn¹³ z oburzeniem. Straci³em wielu najemników. Ponios³em koszty. 31