Spółdzielnie mogą być innowacyjne - Mieczysław Dąbrowski, prezes PSS Społem Białystok [DUŻY WYWIAD] data aktualizacji: 2017.10.13 Wbrew opinii sklepy spółdzielcze nie są muzeum rodem z PRL-u. Wiele spółdzielni, takich jak nasza, spółdzielnia z Zamościa, Tarnowa, Bochni, Szczecina czy spółdzielnie warszawskie wdraża rozwiązania, które nie ustępują tym, które można spotkać w sklepach zagranicznych operatorów. argumentuje w wywiadzie dla portalu wiadomoscihandlowe.pl inż. Mieczysław Dąbrowski, prezes zarządu PSS Społem Białystok. Panie Prezesie, jak wygląda lokalny rynek handlowy w Białymstoku? Jak wygląda konkurencja, z którą musi się zmagać białostockie Społem? Dzisiaj chyba nie ma miejscowości, gdzie sklepy Społem nie miałyby konkurencji. Jeśli chodzi o nasze miasto to na co dzień konkurujemy z 30 sklepami sieci Biedronka, 6 marketami Lidl, 2 hipermarketami Auchan, 2 hipermarketami Carefour, 1 hipermarketem Bi1, 3 marketami Piotr i Paweł. Ponadto w Białymstoku funkcjonuje multum sklepów należących do innych sieci min. Stokrotka, Lewiatan, Arhelan, Chorten, Żabka oraz wiele sklepów niezależnych itp. Zatem nasze 34 placówki handlowe stanowią mniejszość na mapie handlowej Białegostoku.
Obecnie mamy sytuację, w której wszyscy konkurują ze wszystkimi? Które formaty są dla pana największym zagrożeniem i wyzwaniem, dlaczego? To prawda, że konkurencja stała się zjawiskiem powszechnym. Wynika ona z samego charakteru działalności. Myślę, że najlepszą pozycję wypracowały sobie sieci dyskontowe. Nie jest prawdą, że oferują one koszyk zakupów o najniższej wartości ale poprzez permanentną, agresywną reklamę wmówiły klientom, że to one są najlepsze na rynku, najbardziej dbają o interesy swoich klientów. Za sieciami dyskontowymi stoją doświadczenia ich spółek matek na zachodzie i środki, które wynikają z efektu skali w Polsce. Stąd osiągnęły one przewagę propagandową i są dla nas głównym konkurentem. Działają również w tym samym środowisku, blisko miejsca zamieszkania potencjalnych klientów. W jaki sposób Społem w Białymstoku radzi sobie z ekspansją dyskontów? Wyniki plebiscytu Market Roku zarówno w roku ubiegłym jak i bieżącym pokazują, że nie taki diabeł straszny. Pierwsze miejsce w roku bieżącym dla naszego sklepu Opałka ex aequo z Kauflandem świadczy o tym, że dyskont, którym jest Kaufland nas nie pokonał. Można zyskać przewagę konkurencyjną nad dyskontami poprzez dostosowanie oferty do potrzeb klientów. To po pierwsze. Po drugie, postawienie na artykuły świeże daje dalsze pole przewagi nad dyskontami. Handel świeżym mięsem, warzywami i owocami, świeżymi rybami sprzedawanymi z lodu, czy pieczywem wypiekanym w sklepie z wcześniej przygotowanych kęsów ciasta nie jest zadaniem łatwym, ale różni nas od masówki oferowanej w dyskontach. I tego oczekują klienci. Jeśli do tego dodamy jakość oferowanych towarów i jakość obsługi to można pokusić się o podjęcie rękawicy. Zresztą innego wyjścia nie ma, konkurencja jest solą działalności handlowej i jest dobra bo wyzwala inwencje. Największe wyzwania stojące przed handlem spółdzielczym w najbliższych latach? Nie trzeba szukać daleko. Jednym z największych wyzwań jest sytuacja na rynku detalicznym w Polsce, która jest bardzo skomplikowana. Rynek jest niezwykle konkurencyjny i działają na nim wszyscy najwięksi międzynarodowi operatorzy handlowi, tacy jak Carrefour, Auchan, Lidl, Biedronka, Aldi, czy Netto. To firmy o potężnym kapitale, mające potężne fundusze na rozwój, akcje marketingowe i promocyjne. W przypadku takich spółdzielni jak nasza jedynym sposobem na to żeby prowadzić działalność, dalej się rozwijać i umiejętnie bronić przed konkurencją jest wypracowanie wyróżników, które będą nas odróżniać na tle nawet największych konkurentów. Staramy się to robić. Postawiliśmy m.in. na artykuły świeże. W sklepach naszej spółdzielni głównymi motorami, które napędzają rozwój sprzedaży są produkty świeże, w tym głównie owoce i warzywa, mięso, wędliny i pieczywo. Dodałbym jeszcze ryby, które sprzedajemy z lodu w wielu naszych sklepach. Robimy to w takim samym standardzie jak sklepy sieci zagranicznych, nie mamy się tu czego wstydzić. Naszą ogromną przewagą nad konkurentami jest to, że nasza spółdzielnia, a także wiele innych ma własne piekarnie, jesteśmy więc producentem, który może kontrolować jakość, bezpieczeństwo i świeżość produktu. Jednocześnie w poszczególnych sklepach uruchomiliśmy piece służące do odpieku pieczywa. Muszę jednak podkreślić, że w sklepach wypiekamy pieczywo głównie bułki - z ciasta przygotowanego wcześniej w naszych piekarniach, czyli chłodzone o opóźnionym rozroście, a nie pieczywo mrożone kupowane od zewnętrznych dostawców. Nasze wypieki cieszą się ogromnym wzięciem wśród klientów. Wydaje się, że mocne zakorzenienie spółdzielni w społeczności lokalnej może być ogromnym atutem Społemów w walce o klienta z innymi operatorami? Jednak wiele
spółdzielni walczy o przetrwanie, a nie poprawę swojej sytuacji. Społem to spółdzielnia, spółdzielnia to społeczność lokalna, a tym samym jesteśmy bardzo mocno zakorzenieni w danym miejscu, jesteśmy blisko ludzi, blisko naszych klientów. To wszystko jest bardzo cennym doświadczeniem przy prowadzeniu biznesu handlowego, z którego należy umiejętnie korzystać. Niestety nie wszystkim spółdzielniom się to udaje. Okres transformacji był bardzo trudnym czasem, nie wszyscy się odnaleźli w nowej rzeczywistości. W czasie transformacji ze Społem odeszli najlepsi, najbardziej kreatywni ludzie. Oni poszli na swoje, otworzyli własne sklepy i budowali własne biznesy handlowe. Wielu pracowników, którzy pozostali było przyzwyczajanych do sprzedawania, tego co wynikało z rozdzielnika, czyli mocno osadzonych w poprzednim systemie gospodarczym. Nie byli przygotowani na kreatywność, a raczej odtwarzanie pewnych wzorów, nie byli przygotowani na zdobywanie nowych dostawców, na walkę o klienta. Musieliśmy w jakiś sposób wybrnąć z tej sytuacji, dlatego nasza spółdzielnia postawiła na szkolenia i podnoszenie kwalifikacji pracowników. Przez wiele lat prowadziliśmy profesjonalne szkolenia. Niektórzy tego nie wytrzymali i zdecydowali się odejść. Jednak praca wykonana wiele lat temu procentuje dzisiaj, wiele osób zrozumiało na czym polega nowoczesny handel. Muszę podkreślić, że nadal inwestujemy w ludzi. Byliśmy w stanie przygotować załogę do zderzenia z trudną nową rzeczywistością. Przygotowaliśmy się także sami jako spółdzielnia. Zmieniliśmy m.in. profil sprzedaży. Postawiliśmy na artykuły świeże, modernizację sklepów, rozwój sieci i zadowolenie klienta. Co z innowacyjnością spółdzielni? Czy Społem jest w stanie wygospodarować fundusze na innowacje? Wbrew opinii sklepy spółdzielcze nie są muzeum rodem z PRL-u. Wiele spółdzielni, takich jak nasza, spółdzielnia z Zamościa, Tarnowa, Bochni, Szczecina czy spółdzielnie warszawskie wdraża rozwiązania, które nie ustępują tym, które można spotkać w sklepach zagranicznych operatorów. Coraz więcej spółdzielni modernizuje swoje sklepy, ekspozycje produktów na półkach są coraz bardziej atrakcyjne, stoiska z warzywami i owocami są świetnie przygotowane, rozbudowywane są półki z ofertą produktów EKO i BIO, czy wyrobami regionalnymi. W dodatku możemy się pochwalić odpiekiem pieczywa na miejscu w sklepie, czy własną produkcją garmażeryjną, ciastkarską, czy tak jak w naszym przypadku gastronomiczną. Niektóre spółdzielnie inwestują w stoiska bistro, czy żywność na wynos. Coraz sprawniej realizowane są kampanie promocyjne i marketingowe, które mają przyciągnąć do sklepów nowych klientów. Spółdzielnie prowadzą swoje sklepy internetowe i programy lojalnościowe, dzięki nim chcą coraz lepiej poznawać swoich klientów i bardziej kompleksowo spełniać ich oczekiwania. Przy naszych sklepach można odebrać z paczkomatów zakupy zrobione przez internet, a w sklepie, przy kasie opłacić rachunki. Pracujemy nad doświadczeniem zakupowym klientów w naszych sklepach, tak aby zakupy były wygodne i przyjemne, chcemy żeby klienci wracali do nas. Inwestujemy także w zielone technologie. Wymieniamy lodówki starego typu na nowe, bardziej oszczędne, które działają na CO2, a nie szkodliwym dla środowiska freonie. Oczywiście, musimy bardzo mocno przyglądać się kosztom i analizować dostępne rozwiązania, tak aby kupować takie, które będą dla nas opłacalne. Czasami trzeba poczekać jakiś czas, aby koszt danej technologii spadł na tyle byśmy mogli ją zakupić i wykorzystać w naszych sklepach. Wydaje się, że mocne zakorzenienie spółdzielni w społeczności lokalnej może być ogromnym atutem Społemów w walce o klienta z innymi operatorami? Jednak wiele
spółdzielni walczy o przetrwanie, a nie poprawę swojej sytuacji. Społem to spółdzielnia, spółdzielnia to społeczność lokalna, a tym samym jesteśmy bardzo mocno zakorzenieni w danym miejscu, jesteśmy blisko ludzi, blisko naszych klientów. To wszystko jest bardzo cennym doświadczeniem przy prowadzeniu biznesu handlowego, z którego należy umiejętnie korzystać. Niestety nie wszystkim spółdzielniom się to udaje. Okres transformacji był bardzo trudnym czasem, nie wszyscy się odnaleźli w nowej rzeczywistości. W czasie transformacji ze Społem odeszli najlepsi, najbardziej kreatywni ludzie. Oni poszli na swoje, otworzyli własne sklepy i budowali własne biznesy handlowe. Wielu pracowników, którzy pozostali było przyzwyczajanych do sprzedawania, tego co wynikało z rozdzielnika, czyli mocno osadzonych w poprzednim systemie gospodarczym. Nie byli przygotowani na kreatywność, a raczej odtwarzanie pewnych wzorów, nie byli przygotowani na zdobywanie nowych dostawców, na walkę o klienta. Musieliśmy w jakiś sposób wybrnąć z tej sytuacji, dlatego nasza spółdzielnia postawiła na szkolenia i podnoszenie kwalifikacji pracowników. Przez wiele lat prowadziliśmy profesjonalne szkolenia. Niektórzy tego nie wytrzymali i zdecydowali się odejść. Jednak praca wykonana wiele lat temu procentuje dzisiaj, wiele osób zrozumiało na czym polega nowoczesny handel. Muszę podkreślić, że nadal inwestujemy w ludzi. Byliśmy w stanie przygotować załogę do zderzenia z trudną nową rzeczywistością. Przygotowaliśmy się także sami jako spółdzielnia. Zmieniliśmy m.in. profil sprzedaży. Postawiliśmy na artykuły świeże, modernizację sklepów, rozwój sieci i zadowolenie klienta. Czy obecna sytuacja na rynku pracy nie jest problemem dla spółdzielni? Owszem, mamy trudności z zatrudnieniem ludzi, szczególnie tych naprawdę przygotowanych do pracy w hadlu, jednak na ten moment jeszcze sobie radzimy, jeszcze nie jesteśmy pod bramką. Chętnych do pracy z jednej strony nie brakuje, jednak nie są to osoby znające specyfikę branży. Upadek szkolnictwa zawodowego zaowocował w Polsce brakiem piekarzy, specjalistów od rozbierania mięsa itd. Te zawody wykonywane są praktycznie tylko przez pokolenie, które z roku na rok coraz bardziej się wykrusza, toteż za kilka lat sytuacja na rynku pracy będzie jeszcze gorsza. Już teraz brakuje ludzi, którzy mogliby zająć się kształceniem młodzieży na poziomie zawodowym. Jak zatem białostocki Społem walczy o utrzymanie stałego poziomu swojego personelu? Od lat przeznaczamy niemałe kwoty na pakiety socjalne dla naszych pracowników. Są to m.in. dodatkowe ubezpieczenia lub kolonie dla dzieci. W naszej społeczności nie ma dziecka, które nie mogłoby pojechać na wakacje z powodów finansowych. Osoby zatrudnione w Społem zyskują bezpieczeństwo, pewność zatrudnienia i raczej nie rezygnują z pracy w spółdzielni. Po wielu dobrych latach ludzie są już związani z firmą oraz resztą pracowników. Prezes Michał Sadecki wystosował do Społem apel, by rozwijać się wspólnie w ramach Polskiej Grupy Supermarketów. Co Pan sądzi o takiej inicjatywie? Nie znam niestety jej szczegółów, ale powiem tak: jeżeli chęci do pracy i rozwoju nie będzie w samej spółdzielni, to nie pomoże tu żaden zewnętrzny operator. Modernizację zawsze należy zaczynać od siebie. Wiem, że w PGS zrzeszone są spółdzielnie w Płocku i we Włocławku. Z kolei inne zdecydowały się na rozpoczęcie współpracy z Grupą Eurocash. My natomiast radzimy sobie całkiem nieźle we własnym zakresie. Nieźle, to znaczy jak? Jakie wyniki finansowe spółdzielnia miała w ubiegłym roku?
Nasze obroty osiągnęły poziom 360,5 mln zł. Jest to o 11 mln zł więcej niż w roku 2015. Natomiast zysk netto spółdzielni wyniósł prawie 4 mln zł. Niecałe 13 mln zł przeznaczyliśmy na rozwój. Mam tutaj na myśli zarówno nowe otwarcia, modernizację placówek już istniejących (dwa sklepy i bar w roku ubiegłym). Do tego nakłady na szkolenia pracowników, wydatki na cele socjalne itp. Rozwój przy ostrej konkurencji jest dużym wyzwaniem dla spółdzielni Społem, szczególnie że nie mają zbyt dużych funduszy na inwestycje? Społem Białystok daje sobie z tym radę. Nasza spółdzielnia systematycznie otwiera nowe sklepy, musieliśmy także rozpocząć szeroki program modernizacji już działających placówek handlowych. Bez nowych inwestycji nie ma żadnych szans aby dalej się rozwijać. Program będzie kontynuowany. W roku bieżącym prowadzimy dużą inwestycję rozbudowy sklepu i uruchomienia po sąsiedzku baru żywieniowego. Inwestycja ta prowadzona jest w osiedlu domków jednorodzinnych obok powstającego osiedla bloków mieszkalnych. Dlatego śpieszymy się aby być z nowoczesnym sklepem, wcześniej niż inni. Przygotowujemy również program na lata następne, trwają prace projektowe dotyczące modernizacji trzech placówek handlowych, dwie własne i jedna dzierżawiona, polegające na powiększeniu powierzchni handlowej sklepów oraz projektujemy budowę nowego sklepu połączonego z placówką żywieniową. Działania te mają na celu coroczny przyrost powierzchni sprzedażowej. Ponadto w planie na lata następne przygotowujemy się do zaprojektowania i wybudowania dwóch nowych sklepów. To zadania na około 5 lat naprzód. Większość sklepów Społem jest zamknięta w niedzielę, jednak pojawiają się propozycje, aby były one otwarte przynajmniej podczas pierwszej zmiany, do godz. 13.00. Czy według Pana miałoby to sens ekonomiczny? Zakaz handlu w niedzielę, bo o tym mówimy, jest moim zdaniem zupełnie niepotrzebnym projektem. Im mniej ograniczeń w handlu, tym lepiej. Zarówno małe, wiejskie sklepiki jak i duże sieci spożywcze znajdują się w rękach prywatnych. Jeżeli ktoś ma ochotę pracować albo nie pracować w niedzielę, powinno być to jego własną, uzasadnioną biznesowo decyzją a nie faktem wymuszonym przez takie czy inne prawo. Nie wierzę też, iż wejście zakazu w życie przyniesie jakieś większe zmiany w tej materii. Bo czy ktoś złapie właściciela sklepu za rękę i powie mu, że od teraz nie może on otworzyć własnego sklepu wtedy, kiedy mu się podoba? Kto to będzie kontrolował? W Polsce mamy przecież kilkadziesiąt tysięcy niezrzeszonych placówek handlowych. A co z innymi regulacjami? Takimi jak ustawa o przewadze kontraktowej, zmiany w projekcie dotyczącym ARR oraz podatek od handlu. Jak wszystko to wpłynie na biznes Społem? Propozycje rządu ingerujące w wolny handel oceniam jako wyjątkowo niekompetentne. Nie wierzę też, że będą one egzekwowane jeśli wejdą w życie. Pomysł podatku od handlu skrytykowała przecież sama Komisja Europejska. Z punktu widzenia Społem szczególnie niekorzystne są natomiast zapisy w projekcie dotyczącym rzeczywistego bądź domniemanego wykorzystywania przewagi konkurencyjnej. Nie jest bowiem możliwe, aby sporządzać osobne umowy dla każdego, najmniejszego nawet dostawcy i utrzymać jednocześnie obecny, bardzo przecież niski poziom marż. Ustawa, o ile będzie egzekwowana, wymusi na przedsiębiorstwach rozrost biurokracji. Zwiększone w ten sposób koszty operacyjne firmy odbiją sobie oczywiście na dostawcach.
Nie widzę w tym projekcie niczego, na czym mogłaby skorzystać polska gospodarka. Nie wszystkie inicjatywy zmierzające do nałożenia dodatkowych ciężarów na handel przyniosły zamierzony efekt. Stąd prace nad innymi daninami, które wiążą się z działalnością handlową. Trwają prace nad podatkiem galeriowym, który ma objąć nieruchomości komercyjne powyżej 10 mln zł. Ma on wejść w życie 1 stycznia 2018 r. Czy będzie dotyczył Społem? Pewnie tak. Niektóre spółdzielnie wybudowały i prowadzą galerie handlowe, a zatem z pewnością będą podlegały opodatkowaniu z tego tytułu. Prawdopodobnie, jeśli zostanie uchwalony, dotknie takie spółdzielnie jak Społem w Tarnowie, Kaliszu czy Śremie. Danina, o której wspomniałem, nie jest jedyną zmianą proponowaną w ustawach PIT i CIT. Cały projekt nowelizacji ustaw wraz z uzasadnieniem liczy 95 stron. Niebawem dowiemy się co jeszcze zawiera i co będzie dotyczyło działalności handlowej. Źródło: https://www.wiadomoscihandlowe.pl/artykuly/spoldzielnie-moga-byc-innowacyjne-mieczyslaw-dabro,42603