Pomaganie mają we krwi. Samorząd Studentów SGGW i Fundacja Scanmed zorganizowali szlachetną akcję zbiórki krwi połączoną z promocją transplantologii pod nazwą Krwiecień. To autorski cykliczny program honorowej zbiórki krwi, której głównym założeniem jest propagowanie idei krwiodawstwa, transplantologii oraz zdrowego trybu życia wśród studentów i mieszkańców ośrodków akademickich. Akcja jest organizowana w ramach Akademickiej Ofensywy Zdrowia. Przy budynku 33, Wydziału Budownictwa i Inżynierii Środowiska SGGW, w minionym tygodniu pojawiła się mobilna stacja poboru krwi.,a przy niej długa kolejka studentów chętnych do oddania krwi. Akcja Krwiecień na Kampusie SGGW spotkała się z bardzo dużym zainteresowaniem ze strony studentów naszej Uczelni. Niestety nie wszyscy mogli dziś oddać krew. W Krwiobusie RCKiK Warszawa zarejestrowały się 72 osoby z czego 45 osób ostatecznie oddało krew. RCKiK uważa, że to bardzo dobry wynik, ale my Studenci SGGW wiemy, że to nie jest szczyt naszych możliwości. W związku z tym Samorząd Studentów SGGW wspólnie z Fundacja Scanmed planuje, że już 17 listopada Krwiobus znowu pojawi się u nas na Kampusie SGGW mówi Piotr Jarmoszko z SGGW.
Akcja była także okazją do bezpłatnego badania optometrystycznego wzroku, przeprowadzonego wg. standardów Unii Europejskiej w terenowym salonie Doktor Marchewka. Badanie to ma na celu ocenę jakości widzenia oraz diagnozę wad jawnych i ukrytych, które nie wymagają leczenia, a są korygowane za pomocą okularów. Z badania skorzystało kilkunastu studentów. Okazało się, że paru z nich ma wadę wzroku o której wcześniej nie wiedziało.warto zatem przebadać siebie pod kątem występowania wad wzroku, aby poprawić jakość widzenia, a przez to także komfort i bezpieczeństwo życia- mówi Wojciech Pałuska z Doktor Marchewka. Wybrane dyskwalifikacje czasowe do oddania krwi: >> 2 tygodnie od pełnego wyleczenia w przypadku ostrych chorób (np. układu pokarmowego, moczowego, oddechowego) >> Co najmniej 2 tygodnie po przebyciu choroby zakaźnej i uzyskaniu prawidłowych wyników badań klinicznych i laboratoryjnych
>> Okres miesiączkowania i do 3-ech dni po zakończeniu >> 2 tygodnie po przebyciu grypy, zakażenia grypopochodnego i gorączce powyżej 38ºC >> Co najmniej 2 tygodnie po zaprzestaniu przyjmowania antybiotyków Też napisali Ursynowskie Dyktando Dzisiaj już nie ten wzrok i słuch co kilka lat temu. Bywa, że i ręka zadrży, ale reprezentanci trzeciego wieku z Dziennego Domu Pomocy Społecznej przy ul. Cybisa 7 nie zwracają uwagi na te niuanse- jak zdrowie dopisze to i góry przeniosą. 7 listopada br. zajęli miejsca w hali Hawajska jak w szkolnych ławach- i napisali ortograficzną klasówkę z języka polskiego, czyli Jubileuszowe, X Ursynowskie Dyktando im. Andrzeja Ibisa- Wróblewskiego. Seniorzy zmierzyli się z tekstem przygotowanym przez prof. dr hab. Jerzego Bralczyka oraz doc. dr Grażynę Majkowską. Panie Teresa, Ewa, Irena i pan Edward-w doborowym wielopokoleniowym towarzystwie- łamali pióra na takich językowych pułapkach :Hrubieszowszczyźnie, Maisons-Laffitte czy Gargantuę i Pantagruela. Na zajęciach w naszym Domu też piszemy dyktanda, ćwiczymy pamięć. Poziom dzisiejszego dyktanda był dla nas za wysoki, tekst odpowiedni dla dziennikarzy czy literatów zgodnie przyznały seniorki. Z kolei panu Edwardowi, rodzynkowi w zespole, napisanie dyktanda nie sprawiło większych trudności. W tekście roiło się od obcojęzycznych wyrazów, których nie
znamy, nie używamy na co dzień. Uczymy się języków włoskiego i hiszpańskiego, ale niestety nie mogłyśmy w tym dyktandzie wykorzystać naszej wiedzy z tego zakresu. Tempo czytanego tekstu też było dla nas za szybkie.nie nadążyłyśmy z pisaniem trudnych wyrazów pomimo głośnego, kilkakrotnego odczytywania nam treści mówiły seniorki. Dla seniorów sam udział w wydarzeniu to już osobisty sukces, bo zachowali zimną krew i łamali pióra. Odważni miłośnicy języka polskiego zgodnie przyznali, że napisać takie dyktando to niebywała sztuka. Jak tylko dożyję, to w przyszłym roku będę pisała Ursynowskie Dyktando po raz trzeci obiecała pani Teresa. I my też napiszemy,tylko żeby były same polskie wyrazy zgłosiły już dzisiaj swój udział panie Ewa i Irena. W Ursynowskim Dyktandzie jest kategoria Juniorzy. A może Urząd Dzielnicy Ursynów z myślą o dojrzałych wprowadzi nową kategorię Seniorzy? Foto: ursynowscy seniorzy poprzez wspólną zabawę promują zainteresowanie językiem polskim.
Tekst dyktanda: Wspomnienie o Jerzym Stempowskim Gdzież by jak nie w kawiarni spotkałem go po raz pierwszy. Było to w na wpół zniszczonym, tużpowojennym, zszarzałym Monachium. Jak zwykle ekstraelegancki, aczkolwiek nie nowomodny, o włosach z lekka przyprószonych siwizną, w ciemnopopielatej marynarce i zharmonizowanej z jej kolorem nieodzownej muszce. Siedział, pamiętam, z dziennikarzem Polityki Jerzego Giedroycia, nikomu nieznanym pół-hucułem (,)pochodzącym bodajże z Dorohuska czy Horodła na Hrubieszowszczyźnie. Maisons-Laffitte Odświeżże swą wiedzę historycznokulturową zwrócił się do mnie bez mała obcesowo i dodał: przyjąć by trzeba, że w ogólnoeuropejskim krwiobiegu, a niechby i światowym, Ukrainie wprzód by należało przywrócić należne jej miejsce. I wzniósł toast za mnie, nowo wtajemniczonego chimerycznego quasi-kwakra (kwazi-), kieliszkiem bordoskiego półwytrawnego cabernet sauvignon. Zna pan może Stanisława Vincenza? zapytał ni stąd ni zowąd. Niech no pan zważy, że to nie żaden outsider, ale myśliciel niedościgniony, augur i luminarz, umiejący w rozmowie z rabinami czy chasydami posługiwać się hebrajskim i jidysz. Mówił przyjemną dla ucha (,) kresową polszczyzną spod Humania, w której dało się słyszeć sceptyczno-ironiczne nuty. Jego nieuleganie zachodnim modom wiązać należałoby z niezależnością
szlachcica z Ukrainy i pewnością siebie Sarmaty. Po raz drugi spotkałem go w Maisons-Laffitte, wpółdrzemiącego nad któż by zgadł eksfranciszkaninem Rabelais m, którego Gargantuę i Pantagruela czytał w starofrancuskim. W towarzystwie Jerzego Stempowskiego, tego antyhektyka i anachorety z berneńskiej pustelni, odpoczywało się jak w cienistej altanie.