W poszukiwaniu nowych metod pomocy Aleksandra Karasowska W pomocy psychologicznej można przyjąć dwa podejścia. Pierwsze z nich polega na pracy w oparciu o znane, wypróbowane i opisane metody, które mają określone zasady stosowania. Ich skuteczność oddziaływania jest jednak ograniczona, co oznacza, że nie można zastosować ich w pomocy u części osób trafiających do placówki. Druga droga to analiza specyficznych potrzeb danej grupy klientów placówki i wypracowanie metod, które w ich przypadku będą skuteczne. W jednej ze świetlic prowadzonych przez Stowarzyszenie Św. Filipa Nereusza 1 okazało się, że dzieci pochodzące z getta biedy i nasilonych problemów społecznych, nie były w stanie korzystać z zajęć socjoterapeutycznych, chociaż niewątpliwie potrzebowały korygowania ich zaburzonych zachowań. W tej sytuacji zdecydowano się na poszukiwanie nowych możliwości pomocy dla tej grupy dzieci. Niniejszy tekst zawiera refleksje, które dały podstawy do dokonania zmiany w sposobie pracy świetlicy. Zajęcia socjoterapeutyczne Socjoterapia jest metodą stosowaną powszechnie w pracy z dziećmi przejawiającymi zaburzenia zachowania. Polega ona na dostarczaniu specjalnie zaplanowanych doświadczeń społecznych, które będą korygować dysfunkcyjne przekonania dzieci i uczyć je nowych zachowań. Najczęstszą formą realizacji są tu zajęcia socjoterapeutyczne. 2 Zajęcia socjoterapeutyczne jako metoda pracy z dziećmi mają mocne strony: istnieje tu możliwość precyzyjnego planowania doświadczeń korygujących, trenowania umiejętności w bezpiecznych warunkach, dostarczania wiedzy w sposób przemyślany i zorganizowany. Istotne jest także terapeutyczne oddziaływanie grupy, która może się stać grupą odniesienia dla jej uczestników (może to mieć szczególne znaczenie dla młodzieży). Metoda ta ma jednak także swoje ograniczenia, co pokazała analiza sytuacji świetlicy w Rudzie, a także doświadczenia innych osób prowadzących socjoterapię: Dzieci nie widzą celu zajęć lub nie identyfikują się z nim uczestniczą w aktywności zaplanowanej przez dorosłych, której cele mogą być dla nich niejasne lub nie są przez nie akceptowane. Zajęcia socjoterapeutyczne w zamierzeniu mają służyć celom korygującym, jednak przedstawienie tego dzieciom nastręcza dorosłym wiele trudności. W rzeczywistości, aby dzieci przyjęły takie cele, musiały by być świadome swoich problemów i gotowe do podjęcia pracy nad ich przekraczaniem, a to wymaga dużej
dojrzałości. Często więc jako cel zajęć przedstawia się im zabawę jednak zabawa może być podstawową formą aktywności tylko dla małych dzieci. Już w wieku szkolnym mają one potrzebę doskonalenia swoich kompetencji i wykonywania poważnych zadań, które są społecznie użyteczne. Innym celem, który przedstawiamy dzieciom jest bycie razem, budowanie grupy. Jest to cel ważny dla młodzieży, ale sam w sobie także może być niewystarczający bycie razem staje się atrakcyjne, kiedy wiąże się ze wspólnym działaniem na rzecz innych, podejmowaniem prawdziwych ról społecznych, sprawdzaniem swoich możliwości i prezentowaniem się na zewnątrz, a to przekracza formułę zajęć socjoterapeutycznych. Niejasność i nieadekwatność celów zajęć w stosunku do potrzeb, szczególnie silnie ujawniła się w przypadku dzieci żyjących w bardzo trudnych warunkach środowiskowych, gdzie liczą się konkretne umiejętności potrzebne do przetrwania całej rodziny, np. zdobycie żywności czy pieniędzy. Dla nich rozwiązywanie swoich problemów, rozwój, zabawa, bycie razem nie miało znaczenia w kontekście ich codziennego zmagania się z dramatycznie trudną rzeczywistością. 3 Doświadczenia mają charakter laboratoryjny (w grupie stworzonej w sztuczny sposób), a więc są oderwane od codziennych sytuacji, w jakich żyją dzieci i przez to mogą być dla nich trudne do przyjęcia i przeniesienia na relacje w środowisku (trudność ta zwykle jest tym większa im bardziej dysfunkcyjne jest środowisko). W takiej sytuacji dziecko może traktować zajęcia z dystansem. Kiedyś dziewczynka uczestnicząca w prowadzonej przez mnie grupie powiedziała: Przychodzę tu, żeby się oderwać, zabawić, ale prawdziwe życie jest tam, na zewnątrz. Jest to oddziaływanie na samo dziecko, relacje w otoczeniu nie zmieniają się. Dziecko, żyjące w dysfunkcyjnym środowiska (rodzina, szkoła, sąsiedztwo), które próbuje stosować nowe zachowania, może być narażone na ostracyzm. Szesnastoletni chłopiec reagował silnym oporem na wszelkie propozycje większej otwartości w grupie, ujawniania swoich prawdziwych uczuć i potrzeb. Kiedy inni to zauważyli, wyjaśnił: W mojej dzielnicy nie przeżyłbym jednego dnia, gdybym był takim»mięczakiem«, u nas silniejszy wygrywa, słaby jest pokonany. Dzieci są odbiorcami biorą, ale mało dają z siebie, co stwarza ryzyko wzmacniania postaw roszczeniowych i zależnościowych. Jasno pokazują to doświadczenia świetlic w Rudzie Śląskiej, gdzie dzieci mówiły wychowawcom: To jest nudne, wymyślcie coś ciekawszego.
Zajęcia socjoterapeutyczne najczęściej odbywają się w świetlicy jest to ograniczona przestrzeń fizyczna i społeczna. W takim modelu pracy dzieciom może brakować możliwości realizowania ważnych potrzeb rozwojowych, np. podejmowania rzeczywistych ról społecznych w środowisku czy rozwijania umiejętności życiowych. Społeczność jako źródło doświadczeń korygujących Z moich doświadczeń, a także relacji wychowawców świetlic wynika, że ważnym źródłem doświadczeń korygujących dla dzieci może być społeczność placówki. O społeczności możemy mówić w dwóch znaczeniach: ogół wychowanków i wychowawców danej placówki; społeczność może też stanowić grupa wychowawcza, funkcjonująca w ramach większej placówki. Źródłem doświadczeń korygujących może być zarówno codzienne życie społeczności, sytuacje, wydarzające się w relacjach pomiędzy wychowawcami i wychowankami, jak i specjalnie organizowane zebrania społeczności (czy grupy wychowawczej). W tym drugim przypadku jest to bliskie idei tzw. społeczności korekcyjnej, która jest specjalną metodą oddziaływania korygującego, stosowaną w resocjalizacji, funkcjonującą w oparciu o określone zasady, np. dobrowolności uczestnictwa czy partnerstwa pomiędzy wychowawcami i wychowankami. Życie w ramach społeczności świetlicy realizującej cele opiekuńczo-wychowawcze dostarcza wielu okazji do doświadczeń społecznych, które mogą mieć moc zmieniającą dysfunkcyjne wzorce zachowania. W odróżnieniu od zajęć socjoterapeutycznych, które stanowią sztucznie stworzone sytuacje, tutaj oddziaływanie na dzieci dokonuje się w sposób naturalny w sytuacjach bliskich ich codziennemu życiu w środowisku poza świetlicą (np. przygotowywanie posiłków, wspólne ich spożywanie, sprzątanie, robienie zakupów, planowanie i organizowanie czasu wolnego, odrabianie lekcji, itp.). Wszystkie te sytuacje mogą być wykorzystane przez wychowawców do dostarczania dzieciom doświadczeń korygujących, które są dla nich łatwiejsze do przyswojenia i przeniesienia na codzienne życie. Dobrym przykładem może tu być korygowanie agresywnych reakcji dzieci w sytuacjach konfliktowych. Uczestnicząc w zajęciach socjoterapeutycznych dzieci zdobywają wiedzę o strategiach rozwiązywania konfliktów, ćwiczą potrzebne umiejętności. Mogą także doświadczyć konkretnego przykładu rozwiązania sytuacji konfliktowej biorąc udział w scence czy słuchając historii o innych dzieciach i ich przeżyciach. Jednak zdobycie takiej wiedzy i umiejętności podczas zajęć nie oznacza, że będą one potrafiły wykorzystać ją w
rzeczywistych sytuacjach. Każdego niemal dnia w życiu świetlicy wydarzają się konflikty, których uczestnikami są dzieci i wychowawcy. Każda z tych sytuacji stwarza szanse na uczenie konstruktywnych sposobów reagowania. W ten sposób można dzieciom pomóc wprowadzić w życie wiedzę przekazywaną na zajęciach. Przełamywanie schematów Społeczność, aby mogła się rozwijać, potrzebuje wymiany z szerszym otoczeniem. Zamknięcie w kręgu własnych spraw, np. problemów interpersonalnych czy też kwestii związanych z przestrzeganiem reguł w placówce, grozi stagnacją, koncentracją wciąż na tych samych problemach, sytuacjach a nawet w skrajnych przypadkach może doprowadzić do generowania kolejnych problemów wewnątrz niej. Ważne są tu cele, jakie realizuje konkretna społeczność. Celem społeczności korekcyjnej jest pomoc i wspieranie rozwoju oraz terapia członków. Wydaje się to adekwatne w kontekście sytuacji życiowej i problemów dzieci, które przychodzą do placówki. Jednak w takim rozumieniu społeczności jest zawarte pewne zagrożenie. Jeżeli podstawowym celem jest budowanie społeczności i rozwój jej członków, oznacza to, że istnieje ona sama dla siebie. Zainteresowanie i energia uczestników koncentruje się wtedy w naturalny sposób na wzajemnych relacjach, oczekiwaniach, konfliktach, itp. Wartość i pozycja uczestnika może być określana poprzez to, w jakim stopniu realizuje on reguły przyjęte przez społeczność. Taka sytuacja przyczynia się do intensyfikowania procesu grupowego, jednak jego dynamika jest wyznaczana głównie poprzez relacje interpersonalne wewnątrz społeczności, która staje się zamkniętym systemem. Tak właśnie stało się w świetlicy w Rudzie. Wychowawcy doświadczali uporczywych, destrukcyjnych zachowań dzieci, które potrafiły zdezorganizować wspólne posiłki, odrabianie lekcji, łamały reguły przyzwoitego zachowania i obrażały zarówno wychowawców, jak i inne osoby dorosłe. Wszystkie pozytywne pomysły upadały, bo zwykle znalazł się ktoś, kto rozwalił zajęcia. Taka sytuacja narażała wychowawców na ogromną frustrację i stawiała pod znakiem zapytania sens ich pracy. Dla wszystkich było jasne, że trzeba to jak najszybciej przerwać. Dlatego też dorośli z największą konsekwencją na jaką było ich stać, próbowali wprowadzać i egzekwować zasady. Superwizje pokazały, że robili to w sposób konstruktywny, ale pomimo to ich działanie nie przynosiło spodziewanych efektów. W końcu zdaliśmy sobie sprawę z tego, że cała energia i uwaga wychowawców jest skupiona na kontrolowaniu zachowań dzieci. Zobaczyliśmy, że to jest pułapka napięcie we wzajemnych relacjach wciąż wzrastało a dzieci, świadome, że wychowawcy koncentrują się na ich zachowaniu tym bardziej łamały
normy. W miarę wzrastającego zaangażowania dorosłych, spadało też ich poczucie odpowiedzialności za siebie. Zrozumieliśmy, że aby przerwać ten destrukcyjny proces, konieczna jest zmiana schematu działania, w który uwikłali się wychowawcy i dzieci, oderwanie się od koncentracji na złych zachowaniach na rzecz aktywnego tworzenia dobra. Potrzebne jest także stworzenie nowej przestrzeni dla wzajemnych relacji postawienie przed całą społecznością nowych, ważnych i atrakcyjnych celów oraz zadań oraz oddanie dzieciom odpowiedzialności za ich realizację. Tak narodziły się pierwsze projekty 4, których celem było działanie na rzecz osób żyjących w lokalnym środowisku. Były to osoby starsze, potrzebujące pomocy, dzieci z innych placówek. Okazało się, że otwarcie się placówki na zewnątrz, wejście w relacje z osobami, często będącymi w trudniejszej sytuacji życiowej, bardzo wzbogaciło społeczność i zmieniło dynamikę jej życia: Zmieniły się cele grupy i jej struktura. Nastąpiło przeniesienie nacisku na realizację celów wykraczających poza osobiste potrzeby i pragnienia uczestników społeczności dzieci i wychowawców. Także sposób spostrzegania każdego uczestnika zaczął się zmieniać, ważne stało się nie tyle przestrzeganie przez niego reguł, ile zaangażowanie w autentyczne działania, które podejmuje społeczność. Często okazywało się, że dzieci funkcjonujące w roli kozłów ofiarnych z największą pasją i odwagą podejmowały rzucone wyzwanie i miały szczególny wkład w realizację projektu, co przyczyniało się do zmiany ich pozycji w grupie. Grupa bardziej się zintegrowała w relacjach z otoczeniem zewnętrznym mogła ona w pełni doświadczyć własnej specyfiki, jednocześnie swobodnie czerpać z bogactwa jakie oferują inni ludzie. Wzrosło poczucie przynależności, solidarności grupowej, poczucie identyfikacji z celami wspólnie przyjętymi w projektach. Dzieci doświadczyły dumy z dokonanych przedsięwzięć, a także uznania wielu osób z zewnątrz. Został definitywnie przekroczony negatywny schemat świetlicy, jako getta dla dzieci z rodzin patologicznych. W efekcie umocniły się normy grupowe i znacznie spadła ilość zachowań problemowych. Współpraca ze środowiskiem stworzyła też szanse na doświadczenie odmiennych wzorców relacji społecznych (np. opieki nad osobami niepełnosprawnymi czy współpracy z przedstawicielami innych instytucji), poznanie potrzeb innych ludzi, a także korzystanie z ich kompetencji. Doświadczenia w Rudzie Śląskiej pokazały, że warto wykroczyć poza schemat zajęć socjoterapeutycznych, a także poza mury świetlicy, poszukując innych możliwości dostarczania dzieciom doświadczeń korygujących. W szczególności można tu wykorzystywać
codzienne sytuacje wydarzające się w życiu społeczności świetlicy oraz stwarzać specjalne doświadczenia poprzez realizację projektów. Projekty mogą swoim zasięgiem obejmować różne segmenty środowiska, włączając świetlicę w życie lokalnej społeczności. Zastosowana w taki sposób metoda projektu staje się źródłem specjalnie zaplanowanych doświadczeń korygujących, a więc może być traktowana jako alternatywa czy też uzupełnienie dla zajęć socjoterapeutycznych, o czym napiszę więcej w następnym artykule. Autorka jest psychologiem, pracownikiem dydaktycznym Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. 1 Kryzysowa sytuacja, jaka wytworzyła się w tej świetlicy, została opisana w artykule Aliny Szulirz, Wyzwalanie potencjału dzieci, Remedium, nr 4 (182), kwiecień 2008, s. 20-31 2 K. Sawicka K., Socjoterapia, Centrum Metodyczne Pomocy Psychologiczno-Pedagogicznej MEN, Warszawa 1999. 3 Sytuacja rodzin żyjących w gettcie biedy i nasilonych problemów społecznych została opisana w artykule A. Szulirz i A. Karasowskiej, Czy Pan Bóg ma oczy?, Remedium, nr 7-8 (185-186), lipiec-sierpień 2008, s. 57-59. 4 Projekt jest metodą stosowaną w edukacji, której istota polega na samodzielnej realizacji przez uczniów określonego przedsięwzięcia. Realizacja zadania jest koordynowana przez nauczyciela w oparciu o wcześniej przyjęte założenia. W opisanej sytuacji metoda ta została wykorzystana w celu korygowania zaburzonych zachowań dzieci.