ISSN 0848-1946. Jolanta Cabaj



Podobne dokumenty
Rozwiązywanie umów o pracę

Rewolucja dziewczyn na informatyce

Opakowania na materiały niebezpieczne

POLA ELEKTROMAGNETYCZNE

PRAWO ODRĘBNEJ WŁASNOŚCI LOKALU

Kluczpunktowaniaarkusza Kibicujmy!

Kluczpunktowaniaarkusza Kibicujmy!

przekrój prostokàtny

Liturgia eucharystyczna. Modlitwa nad darami œ

Liturgia eucharystyczna. Modlitwa nad darami œ

W I L K A P R Z E W A G A P R Z E Z J A K O Ś Ć Master Key

I. TE MAT LEK CJI: W a dza usta wo daw cza, czy li kto two rzy pra wo II. ZA O E NIA ME TO DYCZ NE:

250 pytań rekrutacyjnych

2.1. Identyfikacja Interesariuszy. G4 25a

ORGANIZACJA I ZARZĄDZANIE WSTĘP...9 ISTO TA I PRZED MIOT NA UKI O OR GA NI ZA CJI...11

Montaż okna połaciowego

Wpro wa dze nie dzie ci w tym wie ku

Na jaką pomoc mogą liczyć pracownicy Stoczni?

VAT 2015 PODATKI CZĘŚĆ 1. Ustawa. Akty wykonawcze. Przewodnik po zmianach w VAT tabelaryczne zestawienie zmian z komentarzem PODATKI NR 3

Obcinanie gałęzi i ścinanie drzewa

Recenzent: Prof. dr hab. Edward Nowak, Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu

Efektywność energetyczna znaczenie dla polskich przedsiębiorców.

o przetargach nieograniczonych na sprzedaż zespołów składników majątku Stoczni Gdynia SA

KRYTERIA OCENIANIA ODPOWIEDZI Próbna Matura z OPERONEM i Gazetą Wyborczą. Wiedza o społeczeństwie Poziom podstawowy

STA TUT ZWI Z KU KY NO LO GICZ NE GOWPOL SCE

Nowe zasady prowadzenia ewidencji odpadów

Gwarantowana Renta Kapitałowa. Ogólne warunki ubezpieczenia

Walizki. Walizki i pojemniki zamykane

VII Konferencja Naukowa: Bezpieczeństwo a rozwój gospodarczy i jakość życia w świetle zagrożeń wewnętrznych i zewnętrznych

Fotografia kliniczna w kosmetologii i medycynie estetycznej

Design przestrzeni De ko ra cyj ne, in no wa cyj ne, zo rien to wa ne na pro jekt.

Na uczy ciel jest oso bą wspo ma ga ją cą,

w umowach dotyczących

Metoda projekt w. badawczych. Po szu ku j¹c no wych spo so b w za in te re so -

ul-czaspracy_kampoznaj-wzn-zus2011: :34 Strona 1

Jak działa mikroskop? Konspekt lekcji

Opis tech nicz ny. Prze zna cze nie

Gratuluję wszystkim absolwentom! Dzięki wytężonej pracy i. wielu poświęceniom otrzymujecie dziś dyplom Master of

Recenzent: Prof. dr hab. Małgorzata Sulmicka. Copyright do wydania polskiego CeDeWu Sp. z o.o. Wszel kie prawa za strze żo ne.

IMIGRACJA STUDENTÓW ZAGRANICZNYCH DO POLSKI - główne wnioski z raportu krajowego

Jaki podatek. zapłaci twórca? podatki. prawo. Twór ca i ar ty sta wy ko naw ca w pra wie au tor skim

Wykaz skrótów Wstęp (Andrzej Patulski)... 13

OGسLNE ZASADY zamieszczania nekrolog w

JUŻ PRA CU JĄ! materiały prasowe

Konstrukcja szkieletowa

Doskonalenie w zakresie edukacji zdrowotnej kurs dla nauczycieli wf w gimnazjach

Modele odpowiedzi do arkusza Próbnej Matury z OPERONEM. Wiedza o społeczeństwie Poziom rozszerzony

Konstruowanie Indywidualnych Programów Edukacyjno-Terapeutycznych

ZA CHRYSTUSEM HYMN V SYNODU

1. Zdecydowane masowanie wzdłuż ramienia: 2. Zdecydowane uciskanie całego ramienia: od nad garst ka w kie run ku ra mie nia

Opis techniczny Przeznaczenie Instrukcja montażu

1 3Przyj 0 1cie FOT. MAT. PRASOWE CUKIERNIA KACZMARCZYK. 58 magazyn wesele

FASADY FOTOWOLTAICZNE

nasze warto ci system, który czy

ARKUSZ PRÓBNEJ MATURY Z OPERONEM CHEMIA

Po zna je my wy da rze nia z dzie j w PRL -u

Modele odpowiedzi do arkusza Próbnej Matury z OPERONEM. Chemia Poziom podstawowy

TAK/NIE + uzasadnienie

str. 28 DZIENNIK URZÊDOWY KG PSP 1 2 Zarz¹dzenie nr 3

Wy daw ca - GREMI MEDIA Sp. z o.o. z sie dzi bą w War sza wie przy ul. Pro sta 51, płat nik VAT za re je stro wa ny

Postępy w zakresie sytuacji gospodarczej

Modele odpowiedzi do arkusza Próbnej Matury z OPERONEM. Wiedza o społeczeństwie Poziom podstawowy

Doświadczenia reformy samorządowej w Polsce po co nam samorząd?

Ścianka z płyt gip so wo- -kar to no wych na rusz cie aluminiowym

3. Propozycje ćwiczeń z zakresu edukacji zdrowotno-ruchowej

KRYTERIA OCENIANIA ODPOWIEDZI Próbna Matura z OPERONEM Geografia Poziom podstawowy

bo na zie mi.pl

Współpraca ze wschodnimi partnerami Polski jak działać pomimo trudnej sytuacji politycznej

Rekrutacja Referencje

Otwar cie 1. Zna cze nie Otwar cie 1 ma na stę pu ją ce zna cze nia:

RAPORT. Kobiety w IT i TECH. womenintechsummit.pl

Wpływ decyzji międzynarodowych na poziom lokalny

Medyczny laser CO2. C jaki aparat jest optymalny dla lekarza medycyny estetycznej/dermatologa?

Skąd się bie rze si ła drę czy cie li?

Rozdział 4. Blokada nadgarstka PODSTAWY WSKAZANIA DO ZASTOSOWANIA ŚRODKI OSTROŻNOŚCI

Pojemniki niestandardowe

ARKUSZ PRÓBNEJ MATURY Z OPERONEM JĘZYK NIEMIECKI

Świat współczesny. 1 wy mie nia głów ne kie run ki pol skiej. z sąsia da mi i pań stwa mi Unii Eu ro - wymienia zadania am ba sa d i kon -

STRATEGIA LIZBOŃSKA A POLITYKA ZATRUDNIENIA W POLSCE

Apel do premiera w sprawie podwyżek cen energii

1. PRZEWODNIK Spis treœci 1.2. Zespó³ autorski 1.3. Skorowidz rzeczowy 1.4. Wykaz skrótów 1.5. Objaœnienia piktogramów PRZEWODNIK.

Sytuacja społeczno-ekonomiczna Unii Europejskiej i Strategia Lizbońska

SPRAWDZIAN KOMPETENCJI DRUGOKLASISTY. Kolorowe zadanie 2012

, , WYSUWANIE WZAJEMNYCH OSKARŻEŃ - GRA WYBORCZA CZY PRZEJAW PATOLOGII ŻYCIA POLITYCZNEGO?

KRYTERIA OCENIANIA ODPOWIEDZI Próbna Matura z OPERONEM. Wiedza o społeczeństwie Poziom rozszerzony

Ubezpieczenie Ryzyka Śmierci lub Kalectwa wskutek Nieszczęśliwego Wypadku. Ogólne Warunki Ubezpieczenia Umowy Dodatkowej do Ubezpieczeń Uniwersalnych

Frekwencja w wyborach parlamentarnych oraz samorządowych

KOSZTY WYCHOWANIA DZIECI 2019

Prospects in Dolnośląskie. Dariusz Ostrowski

Re no wa cje bez wy ko po we prze wo dów in fra struk tu ry

Co nas czeka po 2020 roku? Debata z Komisją Europejską

Lublin moje miasto. (hi sto ria, kul tu ra, go spo dar ka i spo łe czeń stwo) Pro po zy cja pro jek tu in ter dy scy pli nar ne go

Powrót do Europy Opinia społeczna po 20 latach demokracji

Opóźnienia w płatnościach w transakcjach handlowych

IP/10/211. Bruksela, 1 marca 2010 r.

SEBASTIAN SZYMAŃSKI ZA CHRYSTUSEM HYMN V SYNODU DIECEZJI TARNOWSKIEJ

Program Operacyjny Kapitał Ludzki w Narodowej Strategii Spójności (NSRO)

Rola Stowarzyszenia w działaniach na rzecz rozwoju gospodarczego miast i gmin Wielkopolski

Transkrypt:

POLISH-CANADIAN INDEPENDENT COURIER ï ESTABLISHED 1972 www.nowykurier.com ISSN 0848-1946 15-30 Września (September) 2010 No 18 (1008 Ludzie z cienia Burmistrz -Toronto - czyj? Po objęciu urzędu prezydenc - kie go przez Bronisława Komo - row skiego, do stanowisk wracają ludzie związani z WSI - komuni - stycznymi służbami specjalnymi, zlikwidowanymi w czasach PiS. - To bardzo niepokojąca tendencja, która godzi w bezpieczeństwo i suwerenność państwa - mówi Antoni Macierewicz - były wice - minister obrony odpowiedzialny za likwidację WSI. Leszek Szymowski Pułkownik Artur B. wiosną 2008 roku objął stanowisko doradcy szefa Służby Kontrwy - wiadu Wojskowego. W ten spo - We wtorek 14, września 2010 ro ku Polskie Stowarzyszenie Stu - dentów (PSA) przy Uniwersy tecie Torontońskim przekazało czek na rzecz Studiów Pols kich. Pieniądze zostały zebrane w marcu 2010 ro - ku podczas koncer tu Spring Soirée i zostały prze zna czone na fundusz, który ma za cel wspo ma - ganie istnienia za awan so wanego (3 roku) kursu języka polskiego na Uniwersy tecie Torontońskim. W koncercie wzięli udział arty - ści tacy jak Margaret Maye, Mar - ta Herman, Jaqueline Mokrzew - ski, Mirosław Polatyński z Atlas Stag e Productions, kabaret Pod Bań ką, zespół taneczny Biały Orzeł oraz zespół taneczny Rise and Improvise. Patronat nad kon - certem objęli, Konsulat Generalny Rzeczpospolitej Polskiej w Toron - to oraz Kongres Polonii Kana dyj - s kiej. Zarząd PSA otrzymał rów - nież wsparcie Komitetu Wspiera - nia Studiów Polskich na Uniwer - sytecie Torontońskim. Początki działalności tego ko - mi tetu sięgają roku 1988 kiedy Kon gres Polonii Kanadyjskiej rozpoczął działalność której celem było zapobiegnięcie likwidacji kursów historii polskiej na Uni - wersytecie Torontońskim. Do dnia dzisiejszego Komitet Wspie - rania Studiów Polskich zajmuje się głównie zbieraniem funduszy umożliwiających istnienie tychże kursów na Uniwersytecie Toron - sób, po ponad dwóch latach zna - lazł się z powrotem w strukturach służb specjalnych odpowiedzial - nych za militarne bezpieczeństwo Polski. Latem 2006 roku, gdy pra cę rozpoczynała komisja we - ry fikacyjna WSI - tzw. komisja Macierewicza, pułkownik B. zo - stał jako jeden z pierwszych prze - niesiony do rezerwy kadro wej MON. Wynikało to z faktu, że ko misja znalazła dowody jego współ udziału w głośnych aferach m.in. w handlu bronią. Nazwisko pułkownika B. znalazło się na liś - cie osób objętych zawiado mie - niem o popełnieniu przestępstw w związku z nielegalnym handlem DokoÒczenie na stronie 16 tońskim. Na uroczystym spotkaniu prze - kazania czeku, członkowie zarzą - du Polskiego Stowarzyszenia Studentów mieli zaszczyt usły - szeć od Dziekana Wydziału Sla - wistyki, pani profesor Kramer, że koncert Spring Soirée był pier - w szą taką inicjatywą podjętą przez studentów jaka miała miej - sce w jej dwudziestoletniej pracy na uczelni. Polskie Stowarzyszenie Stu - den tów na Uniwersytecie Toron - toń s kim działa już od 1952 roku i zaj mu je się organizacją przeróż - nych wydarzeń kulturalnych, wy - kła dów, wycieczek oraz spotkań to warzyskich. Wszystko to ma na celu promowanie naszej polskiej kultury, historii i obyczajów. W czwartek 16 września 2010 roku został wybrany nowy zarząd na rok 2010/2011 i w tym oto no - wym składzie Polskie Stowarzy - sze nie Studentów będzie współ - orga nizowało wraz z Polską Ini - cja tywą Studentów w Kanadzie (PISK) oraz Young Polish Pro - fessio nals Association (YPCPA) przyszłoroczną konferencję Quo Vadis III, która odbędzie sie w Toronto. Pragniemy serdecznie zaprosić wszystkich do wsparcia na szego Stowarzyszenia i do udzia łu w licznych inicjatywach organizowanych przez nas. Klaudyna Szczupak Zarząd PSA 2010/2011 Jolanta Cabaj Wyścig o fotel burmistrza To - ron to jest niemalże w zenicie. Spośród kilkudziesięciu zgłoszo - nych kandydatur Toronto kilku - na stu już się wy cofało, zaś czo - łówkę uformowało zaledwie kilku z nich zaprasza nych przez media do udzielania wywiadów i do ucze stnictwa w rozmowach pane - lowych etc: (Rob Ford, Joe Panta - lone, Rocco Rossi, George Smither man i Sarah Thompson). Dało to mo żli wość przedsta wie - nia ich więk sze mu gronu wybor - ców tj. tej grupie która śledzi pra - sę i ciągle p o święca swój wol ny czas na oglą danie de bat tele wizyj - nych. W przeprowa dzonych we wrze - śniu br. bada niach opinii publicz - nej okazało się, że zbliżonym pro - centowo po parciem cieszą się Rob Ford i Geor ge Smitherman. Rocco Rossi zajął trzecie miejsce. Sarah Thompson rozważa wyco - fanie się i przekazanie swojego elektoratu na rzecz Smithermana, (co jest trudno wyjaśnić inaczej jak) by mógł sprostać rosnącej po pularności Roberta Forda. Hasło kampani wyborczej For - da to: Szacunek dla podatni ków ( Respect For Taxpayers ). Andrzej Targowski Powołanie do życia Światowe - go Forum Polskich Inżynierów wynika ze stanu polskiej inży - nierii w XXI w. o co zabiegałem na Zjeździe Polskich Inżynierów we wrześniu 2010 r. w Warsza - wie. Na podstawie badań wyko - na nych przez ośrodek badawczy angielskiego tygodnika The Eco - no mist (April 2009), wynika, że pod względem innowacyjności, Polska znajduje się na 44 czwar - tym miejscu w świecie. Polskę wyprzedzają takie państwa jak Sło wenia, Chorwacja, Węgry, Cze chy, Słowacja, Litwa, Łotwa, które to kraje zaliczają się do krę - gu kulturowego bliskiemu Polsce. Bardziej innowacyjne od Polski są nawet takie kraje jak Cypr, Malezja, Grecja, Hiszpania, Por - tu galia, Kostaryka, Arabia Sau - dyjska, czy Kuwejt, które w prze - sz łości miały inżynierię na niż - szym od polskiej poziomie. Pol ska obecnie jest na pozio mie in nowacyjności Kuby (45 miejs - Proponuje On plan finansowy oparty m.in. na redukcji zatru - dnie nia i kosztów związanych z funkcjonowaniem admi ni stra cji miejskiej. Jego platforma wyborcza skła - da się z czterech postulatów.. 1. Redukcja rady miejskiej z 44 do 22 radnych roz poczynając już w 2014 roku. Przewidywana oszczędność około $9 mln w bez - popośrednich wy dat kach (wyna - gro dzenia) i mini mum $6 mln w pośrednich (za bez pieczenie i wy - posażenie miejsc pracy urzędni - ków różnych szcze bli). Realiza - cja postulatu pierw szego ma przynieść osz częd ność równą 15 mln dolarów rocznie rozpoczy - nając od 2014 r. 2. Redukcja rządu miejskiego: ce). Oczywiście, że kraje z tzw. Za chodu, wyprzedzają Pols kę w zakresie innowacyjności zdecydowanie. Jakkolwiek Polska robi postęp w swej konkurencyjności, bo - wiem w latach 2002-06 była sklasyfikowana na 49 miejscu, a w 2004-08 przesunęła się o 5 miejsc do przodu na 44 miejsce. Można założyć za The Econo - mist, że w latach 2009-13 przesu - nie się tylko o 3 miejsca do przo - du na 41 miejsce. Wynika z tego, że Polska poprawia swą konku - ren cyjność, ale bardzo powoli. I TOP PRODUCER dotyczy To ron to, różnych agencji i komisji. 3. Redukcja kosztów rządo - wych. Oszczędności w budżecie w latach: 2011-2014 r.mają osiąg nąć 1.7 miliarda dolarów (2011 - $230 mln, 2012 - $409 mln, 2013 - $541 mln i 2014 - $541 mln). Przekładając dane z pro gramu Forda podane w dola - rach na procenty otrzymujemy redukcję budżetu operacyjnego wy rażoną w procentach w kolej - nych latach jak następuje: 2.5%, 2.0%, 1.5% i 1.5%. (Dane są opra cowane na podstawie $9.2 mld budżetu operacyjnego z 2010 r.). 4. Program Saving Our City może przynieść 17 mln rocznie. Jest to program oparty na małych oszczę dnościach. Pracownicy rzą do wi, których wnioski przy - nio są oszczędności miastu otrzy - mają dyplomy uznania i nagrody pieniężne, których wysokość ma być uzależniona od korzyści przy - niesionych miastu. W ciągu czterech lat program ma zaoszczędzić 61 mln dolarów. Plan Forda do 2014 r..ma przy - nieść ogółem 2.8 miliarda dola - rów oszczędności w wydatkach miejskich. Oszczędności z tytułu re dukcji liczby radnych mają DokoÒczenie na stronie 14 Dlaczego Światowe Forum Polskich Inżynierów to dzięki światowemu kryzysowi, który przyhamowuje postęp tech - niczny w wyprzedzających Pols - kę państwach. Indeks innowacyjności Polski wynosił 6.13 w 2008 r., podczas gdy indeks ten dla Kuby wynosił 6.08. czyli dzieli oba kraje nikła róż nica. A przecież Kuba jest po - strzegana, jako państwo totalitar - ne, izolowane i o tradycyjnie nis - kiej kulturze inżynierskiej. Nawet w czasach PRL, Kuba była trakto - wa na, jako państwo niedorozwi - nię te, wymagające bratniej po - DokoÒczenie na stronie 15 JAN CZAN Broker (905) 625-8421- 24godz. $49,900 - Dochodowy Business - 10 lat od za oøenia $119,900 -B.dobrze wyposaøona Pizzeria- dobry dochûd $179,900 - Luksusowe condo, nowoczesny budynek. $187,000 -Condo, 2 parkingi, balkon, nowy budynek. $339,000 -PiÍkny i Nowy 1880 sq.ft. executive townhouse $369,000 Samodzielny europejski dom-bardzo zadbany $559,000 - Dom po rozbudowie i completnej renowacji - jak nowy - Dom Marzenie!!! Szybka Telefoniczna darmowa wycena domûw! Wycena poprzez E-mail-johnczan@hotmail.com

Strona 2 Kazimierz Z. PoznaÒski University of Washington Porządek przyrody Jeśli chodzi o jej własne spoj - rze nie na moralność, Szkoła Austriacka traktuje moralność nie jako przedmiot wyboru ale jako rzecz daną, czy nadaną. Jak to jest możliwe, skoro jak już wspom - niałem wedle ekonomis tów należących do tego nutru myśli, moralność to forma insty tucji a te są przecież produktem powtarzalnego - postępowania jednostek. Ta sprzeczność jest pozorna, gdyż, jak głosi ta szkoła, mo ral - ność jako zespół reguł po stępo - wa nia jest wynikiem ruty no - wych działań jednostek, tyle że mo ralny porządek nie może być ustalony - odnaleziony - z jakiej nie ograniczonej listy możliwości ale raczej z ograniczonej można dodać wąskiej dostępnych im opcji. W pewnym sensie ten fakt, że moralność nie jest przedmiotem dowolnego wyboru ale jest wąsko ograniczona wskazuje na szcze - gól ne miejsce jakie moralność jako instytucja zajmuje wśród prze różnych instytucji, które skła - dają się na społeczną organizację, ściślej, jak twierdzą ci ekonomiś - ci moralność jest z nich najwa ż - niejsza. To, że moralność jest dana wy - nika z tego, że jak każda z innych instytucji moralność jest ukształ - to wana przez ludzi w celu wspar - cia walki o przetrwanie w pod - wój nym znaczeniu psychicznym i fizycznym, tyle, że jak należy wnioskować, moralność jako taka ma najbardziej decydujący wpływ na szanse ludzkiego przetrwania. Stąd, żeby zrozumieć rolę mo - ral ności należy posłużyć się prze - konywującą definicją tego czym przetrwanie walka o byt jest. Taka definicja musi wziąć pod uwa gę, że jednostki mają na swo - jej uwadze nie tylko utrzyma nie się przy życiu, ale też przedłu że - nie tej egzystencji poza moment śmierci - przez prokreację po - tomstwo. Idąc tym torem, Austriaccy ekonomiści, czy lepiej Austriacka ekonomia gdyż uprawiaja ją też nie-austriacy - twierdzą, że ten dany zespół reguł moralnych musi być związany z najbardziej pod - stawowymi warunkami przetrwa - nia w tym sensie, że ich pogwał - ce nie prowadzi do pełnego prze - kreśle nia możliwości egzystencji przez jednostki. Jeśli przyjąć taką szeroką defi - nicję przetrwania, w której mieści się potrzeba potomstwa dzieci -- to wynikałoby stąd, że wskaźni - kiem tego na ile moralość w da - nym społeczeństwie spełnia wy - mo gi walki o przetrwanie musi być jej wpływ na tempo rozwoju demograficznego tejże społecz - noś ci wspólnoty, szczepu czy też narodu. Haeyk formułuje ten postulat dyskutując kwestię jak mierzyć efektywność wydajność - róż - nych systemów społecznych, a tym razem siłę odpowiednich porządków moralnych. Jego zda - niem, te systemy moralne które zapewniają najwyższą stopę eks - pansji demograficznej margi na - lizują społeczeństwa gdzie mo - ralność jest słabsza. Kiedy się przyjmie taką szero - ką definicję moralności zwiąże się moralność z kwestią przetrwa - nia wtedy staje się jasne dlacze - go zdaniem Szkoły Austriackiej moralność nie jest kwestią wybo - ru, a to dlatego, że oczywiście jest tylko jeden zespół reguł mo - ralnych, który gwarantuje prze - trwanie ludzi w jego najprostszej formie. Rozumowanie jest takie, mia - no wicie, że nawet jeśli egzysten - cja żyjącej pojedynczej jed - nostki może nie wymagać wspar - cia ze strony innych, prokreacja nie jest mozliwa bez wsparcia innych, a to dlatego, że ludzie co nie może podlegać żadnej wątpliwości nie pojawiają się na ziemi w wyniku tzw. samo - rodztwa, muszą być urodzeni. Muszą być urodzeni przez in - nych, czyli przez parę rodzi ców, którzy muszą zdecydować czy mieć dziecko czy nie, biorąc pod uwagę, że ich decyzja żeby stworzyć nowe życie pociąga za sobą ogromne konsekwencje dla rodziców w postaci najprzeróż - niej szych kosztów osobistych, włą cznie z ryzykiem śmierci przez matkę. Z pewnością, wzięcie na siebie tych kosztów oznacza wybór moralny, ściślej mówiąc jest to najbardziej brzemienny w skutki ze wszystkich wyborów życio - wych a tym samym najbardziej brzemienny wybór moralny, stąd 15-30/09 2010 N o 18 (1008) Alderwood Naturopathic Clinic Jolanta Polewczak N.D.,M.D.(PL) Doctor of Naturopathic Medicine żeby zrozumieć moralność należy starannie przestudiować okolicz - ności, które towarzyszą tym pro - kreacyjnym dylematom. Bez moralnego wyboru, żeby kosztem własnym żeby tak powiedzieć podarować życie noworodkowi, nigdy nie miała by szansy ludzkość na egzystencję, poczynając od pierwszej pary ludzi - co jest raczej abstrakcyj ną, teoretyczną koncepcją którzy musieli przyjąć reguły moralne, które musiały przetrwać do dzi - siejszej chwili. www.nowykurier.com Detoxification Clinical Nutrition Chinese Medicine - Acupuncture - Chinese Herbal Patents Homeopathy Western Herbal Medicine BOWEN Therapy Tel: 416-824-4464 545A Horner Ave., Etobicoke, M8W 2C3 JOLANTA KRYSTKOWICZ Adwokat, Notariusz L.L.B, LLM By y SÍdzia w Polsce 2347 Kennedy Rd. Unit 402, Scarborough, Ont. M1T 3T8 pû nocno-wschodni rûg ulic Kennedy Rd. i Sheppard Ave. Tel.: 416-292-8337 Pe ne badanie oczu EWA G ADECKA 3115 Dundas St., West Mississauga, (Starsky 2) Tel.: 905-569-1177 47 LATA OBS UGI POLONII 24 godzinna obs³uga oraz dostawa oleju opa³owego POMNIKI Pomniki z granitu P yty z brπzu Gwarantowana wysoka jakoúê us ugi Duøy wybûr kolorûw i wzorcûw PrzystÍpne ceny (416) 232-2262 83 Six Point Road Toronto, ON M8Z 2X3 (416) 232-1250 83 SIX POINT ROAD

N o 18 (1008) 15-30/09/2010 Jerzy Przystawa Uniwersytet Wroc awski Strona 3 Eksperci postkomunizmu Komunizm ogłosił swoją śmierć już 21 lat temu, wyrosło, a nawet kończy studia, pokolenie, które tej doniosłej epoki nie miało okazji dotknąć, a ludzie uczeni nieustannie analizują przyczyny, dla których trudno nam się z jego uścisku naprawdę wyzwolić i w ca łym naszym bujnym rozwoju dostrzegają nieubłagane piętno minionej epoki. Sławny socjolog, Jadwiga Staniszkis, profesor w War szawie i Nowym Sączu, po - święciła temu fenomenowi ob - szer ną książkę zatytułowaną Post komunizm, a niemal tak samo sławny profesor socjologii w Warszawie i Bremie, Zdzisław Krasnodębski, w sążnistym tek - ście, opublikowanym w Rzecz - po spolitej 29-30 maja 2010 opisuje Komunizmu życie po życiu. To są, naturalnie, jedynie dwa przykłady opracowań wybit - nych socjologów, bo tek s tów po - święconych temu niezwyk łemu ustrojowi napisano bez liku. To jest ciekawy problem. Wy - da wałoby się, że zmieniliśmy wszystko: przepędziliśmy na cztery wiatry Armię Czerwoną; zepchnęliśmy na emerytalny tor sekretarzy i generałów; rozwią - zaliśmy WSI i SB; zlikwidowa - liśmy proletariat miejski i wiejski; zakopaliśmy do piachu huty, stocznie, kopalnie i wszystkie te ko munistyczne molochy, poże ra - jące energię i pieniądze; roz pę - dziliśmy spółdzielnie produk cyj - ne; pozakładaliśmy setki pry wat - nych uczelni, na których o mar k - sizmie-leniniźmie opowiada się tyl ko w formie anegdot i ba jek; setki tysięcy naszej młodzie ży posłaliś my na studia za dzie siąte granice; każdy Polak, z pasz - portem i bez paszportu, może pojechać gdzie oczy poniosą, itd., itd., itd.. Pomimo tych wszys t kich cu - dow nych zmian, wybitny socjo log podsumowuje swój artykuł w Rzeczypospolitej tak: Po 20 latach niepodległości mimo niewątpliwych sukcesów zwłaszcza w porównaniu z semi - kolonialną PRL, z jej nonsensow - nym systemem gospodarczym suwerenna, praworządna, nowo - czesna Rzeczpospolita pozostaje niezrealizowanym projektem. Dlaczego? Dlaczego pomimo warunków i okoliczności tak wspa niałych, jak nigdy w całej ponad tysiącletniej historii (tak utrzymują nasi najważniejsi po - litycy!) ten wielki Projekt nie mo - że się doczekać realizacji? Profesor Krasnodębski podaje odpowiedź: Największą przesz - kodą w budowie nowoczesnej, demokratycznej, europejskiej Pol - ski był brak warstwy przywód - czej i temat ten szeroko rozwija. Pokazuje wszystkie transformacje polskich elit od II Wojny Świa - towej, od sowieckiego komuniz - mu, poprzez realny socjalizm Gomułki i Gierka, lata opozycji solidarnościowej i wreszcie 20 lat nowej Polski. Podkreśla, że elita kulturalna i naukowa, po roku 1989, praktycznie nie zmieniła swego składu i szybko adapto - wała się do zmienionych warun - ków. Okazuje się, że podobne zdol ności adaptacyjne wykazały też elity polityczne, zarówno komu nistyczne, jak i opozycyjno -solidarnościowe. Uczony so - cjolog precyzyjnie opisuje zasa - dnicze cechy tych elit: skwap - liwa usłużność wobec centrum władzy i bogactwa oraz niechęć wobec społeczeństwa, szczególnie jego niższych warstw, i tra dycji narodowej. Elity te nie po strze - ga ją siebie jako repre zentanta Po - laków, działającego zgodnie z ich wolą i artykułują cego ich po glą - dy, lecz jako mo der ni zatora i wychowawcę. W efek cie uznały one tak jak za ko munizmu kon cepcję suwe renności i pańs t - wa narodowego za należącą do przeszłości, chętnie podporząd ko - wały się zewnęt rzne mu rdze nio - wi Euro py, a wew nątrz zajęły się wal ka mi per so nalnymi. Dominu - jącą ce chą partii politycznych stał się klientyzm. Skoro przez 21 lat nie doro - biliśmy się odpowiedniej warstwy przywódczej, to co należałoby zrobić, żeby w następnym poko - leniu ta opłakana sytuacja uległa zmianie? Profesor Krasnodębski nie odpowiada na to pytanie, a nawet go nie stawia. Jest to za - stanawiające. Podstawową cechą demokracji jest to, że elity poli - tyczne są wyłaniane na drodze wyborów powszechnych. Elity rzą dzące Polską od roku 1989 zostały wyłonione w sposób z demokracją nie mający wiele wspólnego. I te elity, w zasadzie, przetrwały wszystkie transfor - macje i reformy pokolenia 1989-2010, chociaż po roku 1989 za - stosowane zostały procedury wyborcze powszechnie uważane za demokratyczne. Wielokrotne mo dyfikowanie tych procedur nie wpłynęło znacząco na rdzeń przywódczy pomimo natural - nych korekt biologicznych. Czy Krasnodębski dlatego nie wspo - mina słowem o procedurze demo - kratycznego wybierania elit, że uważa ją za czynnik bez większe - go znaczenia? Gdyby tak było, to by ozna cza - www.nowykurier.com ło, że socjologia polska odkryła jakieś nowe czynniki determinu - jące ewolucję społeczną i poli - tycz ną, o których dotąd nie wiele wiedziano. Mam przed sobą kla - syczną pozycję literatury przed - miotu, jaką jest Bunt mas Orte - gi y Gasseta. O książce tej socjo - log, prof. Jerzy Szacki napisał, że dla XX wieku powinna się stać tym, czym Kapitał Marksa był dla wieku XIX. Ortega y Gasset formułuje w niej nastepującą tezę: Zdrowie demokracji, każdego typu i każdego stopnia, zależy od jednego drobnego szczegółu tech - nicznego, a mianowicie: proce - dury wyborczej. Cała reszta to sprawy drugorzędne. Jeśli system wyborów działa skutecznie, jeśli do stosowuje się do wymogów rzeczywistości, to wszystko jest w porządku, natomiast jeśli tego nie robi, to wszystko zaczyna się wa - lić, chociażby cała reszta działała bez zarzutu. Jest rzeczą zdumiewającą, że najwybitniejsi polscy socjolodzy, jeden po drugim zabierający głos publicznie na temat kondycji państwa polskiego i rządzących nim elit, tej najważniejszej spra - wy nie zauważają, albo, w naj - lepszym razie, starannie pomijają. Sprawia to wrażenie, jakby nie byli niezależnymi uczonymi, ale raczej wynajętymi ekspertami, podporządkowanymi logice syste - mu wyborczego, który de termi - nuje nasze życie polityczne. Logika systemu wyborczego działa bowiem tak: w systemie jednomandatowych okręgów wyborczych, partie polityczne wynajmują ekspertów po to, żeby znajdowali sposoby i wyjaśniali, jak przełożyć oczekiwania społe - cz ne na decyzje polityczne. W systemie list partyjnych, który zdeter mi nował ewolucję po - lity czną Pol ski na całe poko le - nie, eks pertów się wy naj muje po to, żeby wy - na j dy wal i takie me to dy ura bia - nia opi nii spo - łecz nej, które za - g wa ran tują, że spo łe czeń stwo bez opo ru za ak - ce p tuje de cy zje po litycz ne go przywództwa. Tak funkcjo - no wali eks per ci komunizmu. Pod tym wzglę dem post ko mu nizm zna czą cych zmian nie przy - niósł.

Strona 4 15-30/09/ 2010 N o 18 (1008) Dlaczego Piotr Milczyn powinien być Radnym? Zofia Lachowicz Wybory do Rady Miejskiej 2010 to kolejna szansa dla mie sz - kańców Toronto na wybra nie wła ściwych ludzi do zarzą dza nia miastem. W okręgu wyborczym nr 5 ponownie zgłosił swoją kandydaturę na funkcję radnego mówiący biegle po polsku i współpracujący ściśle z Polonią Piotr Milczyn. Od dziecka zamiesz ku je rejon Etobicoke - Lakeshore i potrzeby oraz bolączki okręgu nr 5 są mu dobrze znane. Warto do - dać, że po wyborach nie traci kontaktu z wyborcami organi - zując liczne z nimi spotkania i odpowiada na prośby zgłoszone nawet telefonicznie przez przed - sta wicieli biznesu lub osoby pry - watne. Tak więc konsekwencja i odpowiedzialność towarzyszą codziennej pracy Piotra Milczy - na. Jest to cecha zasadnicza w pra cy radnego, który wybrany demokratycznie ma reprezento - wać w Urzędzie Miejskim intere - sy swoich wyborców ma być ich głosem. A oto odpowiedzi Piotra Milczyna na moje pytania: 1. Po raz kolejny zdecydował się Pan ofiarować swój czas i talent na rzecz mieszkańców okręgu #5 w Toronto, dlaczego? Jako że pracowałem nad wielo - ma przedsięwzięciami miasta i na szej społeczności okręgu nr 5 chciał bym doprowadzić do ich ukończenia, a te które wymagają wiecej czasu - do ich kontynuacji t.j. powiększenie tranzytu publi - cz nego, lepsza obsługa klienta, wpro wadzenie dyscypliny w za - rzą dzaniu finansami: miejskim i w moim okręgu -transformację tere nów leżących wzdłuż ulic: Kip ling i Islington. 2. Wydaje się, że jako architekt z wykształcenia, jest Pan skarbem dla miasta. Czy wiedza architekta pomaga Panu w pracy radnego? Ależ oczywiście, jest mnóstwo wniosków rozbudowy w moim i in nych okręgach Toronto, których analiza i ocena wymaga profesjo - na lizmu. Moje propozycje odno ś - nie zagospodarowania wielu nie - ruchmości należących do miasta Toronto znalazły dobry oddźwięk w Radzie Miejskiej i w konsek - wen cji nieużytki miejskie zostaną poddane transformacji. Jestem ini cja torem An International Jerry J.Ouellette M.P.P. - Oshawa Design Competition w celu wy - bra nia najlepszej propozycji achi - tektonicznej dla wspaniałego ka - wałka ziemi - Nathan Philips Square. 3. Jako wieletni mieszkaniec i radny rejonu Etobicoke Lakesho - re dobrze Pan zna jego potrzeby. Jako radny zawsze był Pan ak - tyw ny i reprezentował tak intere sy rejonu jak osób indywidual nych. Co sprawiło, że z niewiel ką grupą radnych utworzył Pan t.zw. responsible government? Odmowa podjęcia przez Dawi - da Millera znaczących kroków zmierzających do ograniczenia wy datków i lepszej gospodarki majątkiem miejskim była przy - czy ną utworzenia przez część rad - nych grupy opozycyjnej w Radzie Miejskiej. Działając zwartą grupą byliśmy w stanie przeciwsta - wić się niektórym posunięciom po litycznym Millera i jego zwo - len nikom; to była jedyna droga stwo rzenia efektywnej opozycji. Wierzę, że odnieśliśmy sukces. Doprowadziliśmy do wyborów nowego burmistrza; Dawid Miller nie ubiega się o przedłużenie swojej kadencji burmistrza. 4. Wiemy, że w okręgu numer 5 jest liczna Polonia. Z jakiego ty pu problemami zgłaszają się jej członkowie do Pana? Takimi samymi [problemami] jak inni. Są to: problemy związa - ne z usługami świadczonymi przez urzędników miejskich, zapytania w sprawie przepisów, a generalnie o pomoc i przewod ni - ctwo w różnych sprawach. Oczy - wiś cie jestem proszony o pomoc przez organizacje działające w Polonii w realizacji ich inicjatyw. Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że Konsulat Polski w Toron - to zaprosił mnie do współpracy przy organizowaniu różnych uro - czystości, wystaw i spotkań z Urzę dem Miejskim. Obecnie pra - cuję nad wznowieniem współpra - cy między miastami: Toronto i Warszawa. 5. Podczas Pańskiej kadencji 170 Athol St. East Oshawa, On., L1H 1K1 Phone: 905-723-2411 Fax: 905-723-1054 email:jerry.ouelletteco@pc.ola.org Website: www.oshawampp.com jako radny dużo zmieniło się na dobre w rejonie Etobicoke-Lake - shore; małe i stare motele zostały zastąpione piękną zabudową. Jakie ma Pan teraz plany odnoś - nie swojego okręgu? Wiele naszych parków i ośrod - ków rekreacji jest starych i wy - maga naprawy, wymiany czy odno wy. Główny priorytet lokal - ny to: odrestaurowanie Centrum Mia sta Etobicoke The Etobico ke City Centre i stworzenie pul - sującego życiem i pięknego rejo - nu jakim jest okręg numer 5 z licz nymi parkami, ośrodkami publicznymi i szerokimi chodni - ka mi na terenach należących do miasta. 6. Jaki problem występujący na terenie określonym jako okręg #5 uważa Pan za główny i oczy - wiście naglący?. Czy ma Pan wi - zję jego rozwiązania? Odnowa i reinwestycja w naszą starzejącą się infrastrukturę jest kluczowym problemem. Można go rozwiązać na drodze ciągłego planowania i inwestowania w mo - dernizację. Inną ważną kwestią jest kontrolowanie nowych przed - sięwzięć inwestycyjnych i zapew - nienie żeby ich wpływ na lokalne społeczności był ograniczony. Wy maga to w takim samym sto - pniu dobrego planowania jak do - brej współpracy z mieszkańcami. Pomoże to w znalezieniu opty - mal nego rozwiązania jednakże z myślą przewodnią o korzyściach dla społeczności lokalnej. 7. Na skutek szybko rozwijają - cego się - pod względem lokali mieszkalnych - centrum Toronto następuje migracja ludności. Prowadzi to do m.in. zwiększo - nego zużycia energii elektrycznej, zwiększonego zapotrzebowania na usługi komunikacji miejskiej czy też lepsze połączenia i lep - szych dróg dla użytkowników sa - mo chodów. Jaka jest Pańska ra - da na zlikwidowanie tego typu problemów? Infrastuktura miejska wody i ka nalizacji nie jest w całości wy - korzystana, wymaga tylko regu - lar nej konserwacji i napraw. Elek tryczność jest odpowiedzial - nością rządu szczebla prowincjo - nal ne go. Urząd miejski Toronto czy ni starania by wprowadzać w nowych przedsięwzięciach inwe - sty cyj nych lepsze t.zn. bardziej efektywne zużycie energii. Czo ło - wym priorytetem jest rozwinię cie systemu tranzytowego i inte gracja wszystkich miast należą cych do Metropolii Torontoń skiej. 8. Jaka jest Pańska opinia na te mat wprowadzonego podczas kadencji burmistrza Millera po - dat ków: drogowego i od nabycia nieruchomości (1%)? Przeciwstawiałem się podat ko - wi transferowemu przy kupnie nie ruchomości Land Transfer Tax, ponieważ według mnie to było zbyt wielkie obciążenie ku - pu jącego. Wielu kupujących mu - siało powiększyć pożyczkę hipo - tecz ną by móc sprostać kosztom; nie było konkretnej korzyści z te - go wydatku. Popierałem podatek dro gowy dla miasta, ponieważ nie było innej drogi na stworzenie bu - dżetu finansującego projekt do ty - czący powiększenia tranzytu miej skiego i reperacji dróg. Wszy st kie pieniądze z podatku dro gowego zostały przeznaczone na naprawę dróg i tranzyt. Łącząc wysiłki z nowym bur - mis trzem miasta znajdziemy osz - czędności w budżecie na sfinan - so wa nie potrzeb drogowych i tran zytu. W konsekwencji poda - tek drogowy miasta Toronto zo - stanie zniesiony. 9. Czy wyprzedaż dóbr miejs - kich i opodatkowanie mieszkań - ców to według Pana jest obecnie jedyna droga na stworzenie ko - niecz nego budżetu zapewniają - cego rozwój Toronto i realizację rozpoczętych już przedsięwzięć? Wiele dóbr miejskich powinno być sprzedanych. Dostarczyłoby to funduszy do zainwestowania w infrastrukturę. Wskaźnik wzrostu opodatkowania powinien być po - mniejszony by nie przewyższyć wskaźnika inflacji. Ciągle daje się zauważyć wiele możliwości stworzenia oszczędności przez wy eliminowanie strat w wyniku lepszej gospodarki budżetem mia - sta. 10. Obecnie przeżywamy za wi - rowania ekonomiczne i należy żywić nadzieję, że podczas ka den - cji 2010-2014 gospodarka Onta - rio się wzmocni na tyle by wspo - magać wielkie miasta t.zw płat - nościami transferowymi. Jakie Pan widzi szanse odzyska nia płatności transferowych z pro - wincji dla wielkich miast, które poprzez tzw. download ing nie - g dyś wyeliminował Premier Mike Harris? Rząd prowincjonalny pod prze - wodnictwem Daltona McGuinty rozpoczął transfery pieniężne dla miast. Istnieje wieloletnia umowa między Toronto i Ottawą zgodnie z którą są zapewnione ciągłe pod - wyżki tych transferów do miast. Dotychczas Rząd zapowiada, że będą spełnione warunki umowy i będzie kontynuacja podwyżek transferów dla Toronto. 11. Jest Pan Radnym od bar - dzo wielu lat. Czy w przyszłej ka - den cji widzi Pan przed Radą Miej ską i Burmistrzem Toronto problemy, których nie było w przeszłości? Jeśli tak, to na czym one polegają? Zapewne problemy fundamen - tal ne występujące obecnie będą nam towarzyszć w przyszłości. Aczkolwiek mam nadzieję, że wzmocnieni nową energią spro - sta my wyzwaniom i rozwiążemy je z szacunkiem dla podatników kontrolując wydatki miejskie bez uszczerbku dla świadczeń i jako - ści usług dla mieszkańców. Spośród wielu osiągnięć Piotra Milczyna wymienię za led - wie kilka: 1. Instalacja bariery przeciw - dźwiękowej wzdłuż terenu szkoły St. Elizabeth (East Mall/Hwy 427) i posadzenie drzewek 2. Zagospodarowanie zielenią dwóch akrów (Titan Rd, Bell Manor Park i Tom Riley Park) 3. Renowacja dróg m.in ulic: North Queen, Park Lawn, Berry Rd, Stephen Rd, The Queensway, The West Mall, The Royal York, i wiele innych (ok. 40.) 4. Restauracja obiektów rekre - a cyjnych i parków (Woodford Park, Bell Manor, Wedgewood, Queensway Fieldhouse, Green - field Park, East Mall tennis courts, Kipling/Dundas Park, zabezpieczenie 400 tys dolarów z kasy miejskiej dla East Mall Park). Dobra polityka władz lokal - nych jest konieczna dla ciągłości rozwoju naszego miasta. Przy - pomnę, że ponownie kandydujący w wyborach miejskich 2010 z długoletnim stażem radnego mia - sta Toronto - Piotr Milczyn w ubieg łym roku poparł wniosek do Rady Miejskiej Roba Forda o redukcję wydatków miejskich na administrację. Oszczędności wy - gos podarowane w budżecie po - mo gą zrealizować programy słu - żące transformacji miasta i wygo - dzie życia jej mieszkańcow. Obecnie Piotr Milczyn wraz z żoną i córką mieszkają na Sunnylea. www.nowykurier.com

N o 18 (1008) 15-30/09/2010 Wies aw S.Blaschke Politechnika ålπska Nie będzie strajku w Kompanii Węglowej Pisałem ostatnio o zamierze - niach strajkowych związków za - wodowych działających w Kom - panii Węglowej S.A. Kompania Węglowa jest naj - więk szym przed siębiorstwem węgla kamiennego w Europie. Znaj duje się ona w dość trudnej sy tuacji ekonomicznej. Z tego też względu Zarząd przygotował no - wą strategię funkcjonowania Spółki na najbliższe lata. Strategia ta miała na celu zmniejszenie wydobycia węgla w kopalniach o wysokich kosztach jego pozyska - nia, zmniejszenie zatrudnienia ja - ko konsekwencję ograniczania pro dukcji węgla, likwidację ko - palń przynoszących największe stra ty i podobno nie rokujących poprawy efektów ekonomicznych. Strategia ta została wstępnie zaakceptowana przez Radę Nad - zor czą Kompanii. Nie zgadza się z nią kilkanaście, działających w Kompanii, związków zawodo - wych. Napięcia pomiędzy związ - kami zawodowymi a Zarządem Kompanii trwają już od maja bie - żącego roku. Wielokrotnie podej - mo wane były rozmowy, które zresz tą zawsze zrywano. Groźba strajku totalnego stała się bardzo realna. A jedna doba strajku przy - niosłaby Kompanii straty w wy - sokości 40 mln zł. Przy obecnej trudnej sytuacji ekonomicznej Kom panii dłuższy strajk groziłby upadłością. W tą upadłość związ - kowcy zresztą nie wierzą. Negocjacje, prowadzone w wie - lu turach od połowy sierpnia, nie przyniosły żadnego porozumienia. Do negocjacji włączył się też Wojewoda Śląski, posiadający duży autorytet, zaniepokojony pow stałą sytuacją. Niestety nie dało to żadnych rezultatów. W tej sytuacji związki ogłosiły referen - dum strajkowe. Ciekawe jest pytanie, na które odpowiedzieć miały załogi wszys - t kich kopalń i zakładów. Brzmi ono: Czy jesteś za przystąpie - niem do strajku w ramach sporów zbiorowych prowadzonych przez związki zawodowe Kompanii Węglowej S.A., które dotyczą: podwyżki wynagrodzeń, zwięk - sze nia zatrudnienia, gwarancji funkcjonowania (nie likwido wa - nia) kopalń i zakładów wchodzą - cych w skład Kompanii Węglo - wej?. Zarząd Kompanii zwrócił się z apelem do załóg podkreślając, że związki nie liczą się z sytuacją eko nomiczną firmy, w strategii nie ma zapisów grożących utratą miejsc pracy, że podjęto uchwałę o wzroście funduszy wynagro - dzeń (możliwe podobno na pod - stawie porozumień jeszcze z gru - dnia 2004 roku). Zarząd propono - wał dalsze negocjacje. Nic to nie da ło i 2 września rozpoczęto refe - rendum strajkowe. Przypomnieć można, że w powojennej historii górni ctwa nie zdarzyło się, aby załogi, przy takich referendach, wypowiedziały się przeciwko przeprowadzeniu strajku. W wyniku referendum ponad 90 procent załogi, biorącej udział w głosowaniu, wypowiedziało się za zorganizowaniem protestu. Warunkiem odwołania takiego stanowiska jest spełnienie przez Zarząd Kompanii wszystkich trzech postulatów zawartych w py taniu referendum. Związkowcy złapali wiatr w żagle i liderzy dwunastu związków ogłosili, że dają Zarządowi czas do połowy września na zawarcie porozumie - nia. Jeżeli Zarząd nie zgodzi się na warunki związków odbędzie się kroczący strajk. Ogłoszono, że 20 września na każ dej zmianie odbędzie się 4 godzinny strajk, 4 października bę dzie strajk całodobowy, a 18 października strajk 48 godzinny. Pod taką presją ma działać Za rząd Kompanii. Wszystkie argu menty Zarządu, że zwiększenie zatrud - nie nia czy wysuwane żą dania gwarancji działania kopalń przez następne 10 lat nie mogą być prawnie przedmiotem sporu zbio - rowego są przez związki zawodo - we odrzucane. Ale związ kow cy twierdzą, że są gotowi do dal - szych negocjacji. Ponowne rozmowy rozpoczęły się po włączeniu się wojewody śląskiego jako mediatora. Popro - siły o to związki zawodowe. W trak cie negocjacji ustąpiły ze swego sztywnego wcześniej stano wiska obie strony. Ustalono, że strategia spółki zostanie prze - pracowana w kierunku bardziej ogólnych zapisów. O takiej ko - niecz ności mówił także odpowie - dzialny za górnictwo wicepremier Waldemar Pawlak. Wojewoda Śląs ki Zygmunt Łukaszczyk za - pro ponował, aby odejść od opra - cowanej strategii a działal ność Kompanii prowadzić wed ług poprzedniej strategii, która miała obowiązywać do 2015 roku. W tym sporze wygrały w zasa - dzie związki zawodowe. Wymu - siły zobowiązanie Zarządu do kon sultowania z nimi wszystkich zmian w funkcjonowaniu Kom pa - nii. Opiniowane przez związki mają być także sprawy dotyczące restrukturyzacji firmy tego do - tychczas nie było. Uzyskano gwa - rancje dalszego funkcjono wania wszystkich kopalń a także gwa - rancje zatrudnienia załóg pod - ziemnych i przeróbki mecha nicz - nej. Rozwiązano problem pra - cow ników administracji (prze - widywano zwolnienie około 1400 osób), prawdopodobnie nie bę - dzie żadnych zwolnień, a jeżeli bę dzie taka konieczność to Za - rząd i związki zawodowe przygo - tują pakiet osłonowy. Niespodziewanie Zarząd zgo - dził się też na wzrost wynagro - dzeń o około 3%, a także związki zawodowe wyraziły zgodę na wprowadzenie premii motywa - cyjnej dla pracowników kopalń osiągających najlepsze wyniki produkcyjne. Na to dotąd nie było zgody związków choć takie sta - no wisko nie było zrozumiałe. W efekcie po trudnych (nazy - wa nych morderczymi) negocja - cjach zawarto porozumienie. Ak - cja strajkowa została odwołana. Kopalnia przynosząca ogromne straty będzie dalej funkcjonowała (ma być opracowany dla niej pro - gram naprawczy). Obie strony, choć podobno nie w pełni zado - walają je uzgodnienia, uważają, że zwyciężył rozsądek, że trudne problemy można rozwiązać przy negocjacyjnym stole. Zwyciężył rozsądek, nie zwy - cię żyła ekonomia. Ciekaw jestem jak potoczą się losy Kompanii Węglowej w najbliższych miesią - cach. Strona 5

N o 18 (1008) 15-30/09/2010 On Being Canadian Citizenship Strona 6 By Adam Chapnick Canada s first official citizen, Prime Minister William Lyon Mackenzie King, did not become Canadian until 1947 when he was 72 years-old. Between 1867 and 1946, there was no such thing as Canadian citizenship. By law, Canadians were British subjects who lived in Canada. It was only after the Second World War, an event that made Canadians more conscious than ever of their country s indepen - dent identity in the world, that Mackenzie King initiated, and saw through, the implementation of the Canadian Citizenship Act. The Citizenship Act has under - gone two notable revisions since then. In 1977, amendments to the act eliminated any reference to Canadians as British subjects. The language of the new legislation was also meant to change popular understandings of what citizen - ship meant. The authors of the ori ginal act viewed Canadian citizenship as a privilege, availa - ble to a select group of men and women. Thirty years later, citi - zen ship became the right of any - one who was considered quali - fied. The federal government s decision that Canada should be among the first countries to formally recognize the legitimacy of dual citizenship - the idea that a person could be a citizen of Ca - nada and another nation at the sa - me time - was a product of this new understanding. In 2009, the Citizenship Act was revised again. The most note - worthy change this time was a deci sion to limit the transfera - bility of citizenship to foreignborn grandchildren of foreignborn Canadians. In other words, the government implied that becom ing a Canadian was more than just a right that could be taken for granted. Also in 2009, Citizenship and Immigration Canada introduced dramatic changes to the citizenship guide - the booklet that new Cana dians study in advance of their citizen - ship test - further emphasizing the idea that citizenship in Canada involved both rights and responsi - bilities. Mackenzie King, who took his oath of citizenship on January 3, 1947, is now one of the 6.5 million people who have become citizens over the last 63 years. All of them have repeated the words that King first said: I swear (or affirm) That I will be faithful And bear true allegiance To her majesty Queen Eliza beth the Second Queen of Canada Her heirs and successors And that I will faithfully observe The laws of Canada And fulfil my duties as a Canadian citizen In spite of the gradual decrease in ties between Canada and the monarchy, as the oath makes clear, the impact of Canada s British roots remains in contem - porary discussions of citizenship. The most recent controversy began in 1999. When the promi - nent Canadian, Conrad Black, was named to Britain s House of Lords, Canada s prime minister, Jean Chrétien, who was no friend of Black s, invoked an obscure House of Commons resolution which called on foreign govern - ments not to grant Canadian citi - zens titles of honour. Black, a dual citizen of Canada and Great Britain, was told that he had a choice: forego the title or renounce his Canadian citizen - ship. Lord Black chose to no longer be Canadian. Issues of dual citizenship reentered the public eye in 2005 when Prime Minister Paul Martin selected Michaëlle Jean to be governor general. Jean had beco - me a dual citizen - Canadian and French - after she married the French-born Jean-Pierre Lafond. Although France did not object to her new role, many Canadians expressed concern that it was wrong to allow the governor ge - neral - the commander-in-chief of the Canadian Forces - to declare allegiance to another country. Jean s decision to reno un ce her French citizenship was taken as an affirmation of her loyalty to this country. It is worth noting that there were no objections to John Tur - ner s dual citizenship (Canadian and British) when he was briefly prime minister in 1984, although former Liberal Party leader Stéph - a ne Dion felt pressure to renounce his French citizenship 20 years later. By far the most controversial debate over dual citizenship took place in the summer of 2006 when, in the midst of a violent con flict in Lebanon between Israel and Hezbollah, the Cana - dian government evacuated approximately 15,000 Lebanese-Cana - dians. Many had lived in Lebanon for years and close to half return - ed there when the conflict ended. The cost of the evacuation, be - lieved to have been between $50 million and $100 million, created a backlash among Canadians who were astounded to discover that individuals who lived (and paid taxes) elsewhere could demand that Ottawa treat them as well as it would any other citizen. Whether Canadians will ever lose their right to dual citizenship is unclear. For now, however, Canadian citizenship remains a mark of pride and privilege. In 2006, 85 percent of eligible immigrants became citizens of Canada, and there is no sign that this pattern of commitment will end any time soon. Further Reading: Citizenship and Immigration Canada, Disco - ver Canada: The Rights and Res - pon sibilities of Citizenship To warto obejrzeć: Kołysanka 2009 r., reżyseria: Juliusz Machulski Lubię wytyczać sobie nowe trasy. Dlaczego mam się podcze - piać pod filmy, które wcześniej zrobiłem? Od dawna nie miałem takiej frajdy robiąc film! - reżyser Juliusz Machulski pyta - ny o nowy dla siebie gatunek fil - mu, po który sięgnął, komedię grozy. Kino Juliusza Machulskiego, sy na znakomitego, niestety, już nieżyjącego aktora, Jana Machul - s kiego i Haliny Machulskiej, prowadzącej przed laty wraz z mężem warsztaty aktorskie, cie - szy się sympatią widza i, co rzad - ko idzie w parze, świetną opinią krytyków filmowych. Kinomani z niecierpliwością oczekują kolejnej produkcji świ etnego reżysera, licząc na wybor ną zabawę, jaką zawsze serwuje swoim widzom Juliusz Machul - ski. Któż z nas nie pamięta kulto - we go już filmu Seksmisja, czy Vabank (ze świetną rolą Jana Machulskiego, ojca reżysera), Vinci, Kingsize, Kiler, czy z nowszych Ile waży koń tro - jański (2008r.- gorąco polecam!) Najnowsza komedia mistrza gatunku - Juliusza Machulskiego to nietypowa mieszanka humoru z elementami grozy. Komedia inte - ligentna, która proponuje widzom oryginalną zabawę konwencjami. Jej bohaterami jest rodzina wam pirów, która przybywa na ma zurską wieś Odlotowo. Rodzi - na wampirów Makarewiczów, rodzice i czworo małych dzieci oraz leciwy dziadek zajmuje cha - łupę, której właściciel znika w niewyjaśnionych okolicznościach. Wkrótce, w równie dziwnych oko licznościach, znikają zarówno pojedyńczy mieszkańcy wsi Od - lo towo(!), jak i goście. Policjan ci z tutejszego komisariatu prowa - dzą śledztwo, a jednak niewinne ofiary znikają bez śladu jakby za - padły się pod ziemię. Znika ksiądz, ministrant, pracownica opie ki społecznej, ekipa telewi zyj na i zamożny Niemiec, który przy - jechał na mazurską wieś zaintere - sowany kupnem gruntów. Miejscowy komendant policji (Krzy sztof Stelmaszyk) probuje rozwikłać sprawę zaginięć. Tym - czasem rodzina wampirów Maka - re wiczów przetrzymuje zaginio - nych karmiąc się...ich krwią wysysaną z palca u nogi. Cho - ciaż, jak twierdzi żona wampira, najlepiej będzie przenieść się do dużego miasta. Tam będzie lat - wiej i nie będą rzucać się w oczy. Atmosfera jak w najlepszych filmach sensacyjnych gęstnieje z minuty na minutę, a każda kolej - na scena niesie zaskakujący obraz. W roli rodziców wampirów zo - baczymy świetnego Roberta Więc kiewicza i Małgorzatę Buczkow ską, a w roli dziadka Janusza Cha biora. Obok nich w filmie zagrali znakomici polscy aktorzy: Ilona Ostrowska ( Koń trojański ), Krzysztof Kiersznowski, Ewa Ziętek, Antoni Pawlicki (mi nistrant) i inni. Muzykę skom - ponował Michał Lorenc, a film nakręcono według scenariusza Ada ma Dobrzyckiego. Film w spo sób doskonały łączy mieszan - kę humoru z elementami grozy. Podsumowując, nie jest to je - den z filmów reżysera o tzw. pod wójnym dnie, gdzie artysta kamuflował w sposób doskonały i czytelny dla inteligentnego od - bior cy, teksty dotyczące naszej polskiej komunistycznej, totalitar - nej rzeczywistosci. A jednak ta odmienność stylu Ma chulskiego, którą niejako za - po wiedział w jednej z rozmów z dziennikarzami, przynosi film lekki, łatwy i przyjemny, film dla masowego odbiorcy, którym od czasu do czasu jest każdy z nas. Ten film jest potrzebny dla ludzi spragnionych mocnych wrażeń, spragnionych powiewu de likatnego powiewu humoru powiedział podczas realizacji fil - mu odtwórca roli dziadka wam - pira, Janusz Chabior. I to właśnie film gwarantuje. Trafie nie zaś w samo sedno z czarnym hu morem, to nie lada sztuka, a Ma chuls - kiemu udało się to wy bor nie. Film można zakupić w świetnie zaoopatrzonej polskiej księgarni Pegaz w jej trzech lokali za c - jach: na Plazie Wisła, Starsky 1 i Starsky 2. Elżbieta Marcińczak - Leppek

N o 18 (1008) 15-30/09/2010 Politechnika GdaÒska Henryk Bug acki XX Forum Ekonomiczne w Krynicy Zdrój (2) To oznacza, że potrzebujemy większego połączenia różnych polityk m.in. fiskalnej konso li - dacji i reformy strukturalnej - po wiedział Jose Manuel Barroso. Dodał, że Europa potrzebuje nowych motorów wzrostu, m.in. zielonych technologii. Jesteśmy przekonani, że Unia Europejska będzie działała sprawniej i odpo - wie na oczekiwania obywateli, a one są duże, bo mamy trudne chwile. Zastanawiamy się, jak w ramach Traktatu Lizbońskiego możemy najlepiej odpowiedzieć na te wyzwania - powiedział z kolei Jerzy Buzek. Na sesji inau gu racyjnej obecny był również prezydent Bronisław Komorow ski. Wierzymy w to, że solidar ność jako fundament wartości UE (...) może w przysz - łości przy czynić się do odpowie - dzi na nowe wyzwania, ale w duchu współ odpowiedzialności za wszyst kich - powiedział. W sytuacji kryzysowej należy szu - kać tego, co stanowi impuls do lepszych działań. Jesteśmy na etapie - bez kryzysu i z kryzysem - przygotowywania się do nie - uchronnej konkurencji w ramach całego świata - dodał. Powie - dział też, że Polska - przy goto - wująca się do przejęcia prezyden - cji w UE w drugiej po łowie 2011 roku - chce się przy czynić do po - głębienia integracji europejskiej w obszarze wspólnej polityki zagranicznej, kontaktów z kraja - mi spoza Unii Europej skiej. Komorowski mówił także o so - lidarności energetycznej. Soli dar - ność energetyczna, liberaliza cja rynków energetycznych - to jest rzeczywiste wyzwanie, sprawdze - nie w praktyce, czy potrafimy, czy chcemy poprzez otwarcie rynków energetycznych potaniać produkcję europejską, czynić ją bardziej konkurencyjną w stosun - ku do świata zewnętrznego. Jak podkreślił, Polska chciałaby, żeby solidarność energetyczna i wspól - ne myślenie o przyszłości Euro - py oznaczało poszanowanie faktu istniejącego obiektywnie, że Polska i wiele innych krajów dołączyły do UE z ogromnymi zapóźnieniami, z trudnymi do - świadczeniami funkcjonowania księżycowej gospodarki realnego socjalizmu. Toomas Hendrik Ilves - odpo - wiadając na pytanie o przepis na dobry wynik Estonii w trakcie kry zysu, powiedział, że sam starał się pozbyć - być może złej - per - ce pcji Europy polegającej na zróżnicowaniu krajów członkow - skich na nowe i stare. Tu nie ma lepszych czy gorszych. Wszyscy jesteśmy równi - powiedział. Estonia która - podobnie jak Pol - ska - była typowym krajem post - ko munistycznym, zdołała wido - cznie podnieść PKB i wygrać z, jak to określił prezydent Ilves, chłopską tradycją, tworząc jedno - cześnie nowoczesne, europejskie państwo. Jak stwierdził Wcześniej niż inne kraje zdaliśmy sobie sprawę, że wpływy z podatków będą się zmniejszały. Nie zmniejszyliśmy wydatków na cele społeczne i edu kację. Wiedzieliśmy, że mu - simy to zrobić. Prezydent Estonii wyraził również nadzieję, że w przyszłości nie będziemy oceniać krajów europejskich jedynie po słowach, ale również po czynach. Thomas de Maiziere, Minister Spraw Wewnętrznych Niemiec w swoim przemówieniu powołał się na słowa prezydenta Estonii, na - wiązując do nadziei i oczekiwań wobec polskiej prezydencji Unii Europejskiej - Traktat lizboński jest o tyle ważny, że podejmuje wszystkie kwestie, które zwią - zane są z Europą jako przestrze - nią prawa i bezpieczeństwa. Wskazuje on trzy ważne kwe stie, w których trzeba osiągnąć kom - promis. Według de Maiziere a, najważniejszą z nich jest swoboda wewnątrz Europy, która wymaga zwiększonej współpracy głównie w sprawie wiz i bezpieczeństwa. Jednocześnie zauważa on, że wie - le krajów życzy sobie zlibera li - zowania polityki wizowej, co powinno otworzyć furtkę do po - rozumienia między nimi. Kolejna Sesja Plenarna była zatytułowana Jak nadrobić stracony czas. Lata dziewięćdziesiąte do dla wielu krajów czas wielkiego skoku ekonomicznego tymi sło wami, za przykład podając Szwecję, Paul Jorion, felietonista Le Monde rozpoczął sesję ple - narną. Luc Frieden z Ministerstwa Finansów Luksemburga poddał pod wątpliwość, czy tzw. czas stracony w Polsce przyniósł ze sobą te same problemy, co w Sta - nach Zjednoczonych. Nawiązując do tytułu sesji plenarnej, Frieden stwierdził, że Polska nie traciła cza su, potrafiąc odnaleźć się w konkurencyjnych warunkach. Jego zdaniem, decydenci Unii Euro pejskiej powinni zwrócić szczególną uwagę na zwiększa - jący się dług publiczny, zamiast koncentrować się na małych i nie - wiele znaczących zmianach. Soli darność z innymi państwa mi europejskimi leży w naszym interesie. Pod warunkiem jednak, że wszystkie kraje strefy euro będą stosowały się do regulacji dotyczących finansów zazna - czył. Niezbędne są nowe instru - men ty do zmniejszania długu pu - b licznego na poziomie europej - skim. Nie ma alternatywy dla sil - niejszej Europy. W naszym inte - re sie jest budowanie coraz silniej - szych struktur - dodał. Według Arsenija Jaceniuka, prze wodniczącego ukraińskiej partii politycznej Front Zmian, jesteśmy świadkami tworzenia się nowego modelu gospodarki świa - towej: walki z kryzysem polega - ją cej na jego zapobieganiu już w zarodku. I właśnie zmniejszanie różnic gospodarczych między krajami ma być jednym z najwa - żniejszych sposobów na uniknię - cie kolejnych kryzysów w przyszłości. Jaceniuk ocenił, że Europie brakuje wspólnej polityki energetycznej. Problemem Pols - ki i Ukrainy jest zależność od su - row ców energetycznych. Ten aspekt powinien być w gestii polityki Unii Europejskiej, a nie jest w wystarczającym stopniu - zaznaczył. Wszyscy uczestnicy dyskusji zgodzili się w tym, że kluczem do nadrobienia straconego czasu jest właśnie solidarna współpraca mię dzy państwami, zwłaszcza w ramach Unii Europejskiej. Bo kryzys jest zjawiskiem niezwykle złożonym. I razem możemy z niego wyjść powiedział dyre - ktor generalny Eurostatu (unijne - go urzędu statystycznego) Walter Radermacher. Nagrody i wyróżnienia Na zakończenie plenarnej sesji uroczyście ogłoszono, że Czło - wie kiem Roku 2009 Forum Eko - nomicznego został przewodni - czący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso, któremu wrę - czono specjalną statuetkę. Barroso zaznaczył, że Nagroda Człowieka roku to dla niego duży zaszczyt, tym bardziej, że otrzy - mał ją jako pierwszy człowiek spoza rejonu Europy Środkowo- Wschodniej. Według Barroso jest to symbol tego, że stajemy się jedną Europą. Nagrodę firmy roku otrzymała Giełda Papierów Wartościowych, któ rą odebrał prezes GPW Lud - wik Sobolewski. Nagroda została przyznana, w roku toczących się negocjacji dotyczących prywaty - zacji GPW. Na tegorocznym Fo - rum już po raz trzeci zostało przy - znane wyróżnienie Nowa kultura, Nowej Europy. Laureat ką została Tatiana Tołstoj, wybit na pisarka rosyjska, znawca lite ra tury rosyj - skiej, autorka po wieści Kyś zabawnej satyry na współczesną Rosję. Nagroda specjalna powędro - wała do rąk Mi nistra Skarbu Aleksandra Grada za umiejęt - ność kończenia tego, co inni za - częli, a nie ukoń czyli. Specjalna nagroda od Ministra Gospodarki powędrowała do rąk Przewodniczącego Rady Pro gra - mowej Forum Ekonomicznego Zygmunta Berdychowskiego, za wkład w promocję polskiej gospodarki. Czy idziemy w dobrym kierunku? Misją Forum jest budowanie przy jaznego klimatu dla rozwoju współpracy politycznej i gospo - darczej pomiędzy państwami Unii Europejskiej i ich sąsiadami. W wypełnianiu swojej misji Forum jest niezależne i bezstron - ne. Jerzy Buzek tak ocenia tego - roczne spotkanie w Krynicy - To Strona 7 forum zawsze było ważne, a teraz jest jeszcze bardziej istotne, bo chcemy jak najszybciej wyjść z kryzysu. A tutaj przedsiębiorcy, sa morządowcy, politycy właśnie o tym radzą, jak wyprowadzić gospodarkę z kryzysu. A kilka lat temu zastanawialiśmy się jak osiąg nąć wzrost gospodarczy na poziomie 5-6 procent i to się uda - ło. Dlatego jestem przeko nany, że dzięki temu forum będzie to moż - liwe jeszcze szybciej. Ranga Forum rośnie z roku na rok. Istotnym czynnikiem świad - czą cym o tym jest stale powięk - sza jąca się liczba uczestników, jak i wystawców prezentujących innowacyjny potencjał swoich firm. Sprzyja to nawiązywaniu bez po średnich kontaktów bizne - sowych. To, co moim zdaniem jest ważne to coraz mocniejsza obecność biznesu zachodniego, możliwość konfrontacji poglądów i wymiany koncepcji bizneso - wych. Przekraczamy dawną formułę - dziś Krynica staje się miejscem nie tyle dyskusji o Wschodzie, co spotkań Wschodu z Zachodem. Jest to efekt naszego wejścia do UE i wielu biznesmenów tak to Forum postrzega. Jest to napraw - dę bardzo pożyteczna inicjatywa, doskonała platforma do wymiany doświadczeń. Dostrzegana jest też znaczna poprawa organizacji. Z roku na rok po pra wia się ba - za noclegowa, co jest wynikiem in westycji czynionych przez sa - mych kryniczan - miej - sco wość jest coraz bar - dziej zadbana, jest co - raz wyższy standard. Podczas gdy rok 2009 to annus horribilis dla świata, zaś głównie dla kra jów Europy środko - wej i wscho dniej Pol - ska jako jedyny kraj spo śród państw unij - nych jest na eta pie wzro stu ekonomicz - nego. Pola cy przez długi czas po - strzegani w regionie jako słabi ucznio wie, ze względu na umiar - ko wany wzrost ekonomiczny w porównaniu do swoich sąsiadów, na polskim Davos zorganizo - wa nym w Krynicy, mogli się wre - szcie zrewanżować. Forum Eko - no miczne w Krynicy stało się w ostatnich latach znaczącym wyda - rzeniem na kontynencie europej - skim, w ramach Forum udało się stworzyć atmosferę sprzyjającą konstruktywnemu dialogowi. Nie jest tajemnicą, że w trakcie dyskusji trzeba przezwyciężać wiele barier, burzyć stereotypy, aby strony uczestniczące w deba - cie mogły się lepiej zrozu mieć. I właśnie po to organizowane są szczyty międzynarodowe per aspera ad astra.

Strona 8 15-30/09/ 2010 N o 18 (1008) Katyńskie reminiscencje Rozmowy z prof. Gerhardem Buthzem Zenowiusz Ponarski Józef Mackiewicz przed wy - jazdem do Katynia zapoznał się z podstawami kryminalistyki a szk o- lił go prof. USB, Sengalewicz. Na zakończenie poinformował, że kolega jego, prof. Wrocławskie go Uniwersytetu, Gerhard Buthz, obe cnie jest w Katyniu, i z ramie - nia Naczelnego Dowództwa Sił Zbrojnych (OKW), dokonuje eks hu macji ciał oficerów pols - kich. Określił go jako solidnego i ucz ciwego uczonego, który nie podpisze się żadnym dokumen - tem, nie odpowiadającym praw - dzie. I rzeczywiście tak było. Świadczy o tym jego sprawoz - da nie sądowo lekarskie, którego nikt nigdy nie zakwestionował. Po znał go osobiście dr. medy - cyny, Marian Wodziński, starszy asy stent medycyny sądowej na UJ, gdzie się doktoryzował. Specjalizował się w anatomii pato logicznej. W 1940 roku zet - knął się z prof. Buthzem, gdy przyje chał do Krakowa. Do Katy - nia wyjechał 23 kwietnia 1943 r. z delegacją Zarządu Głównego PCK, gdzie go spotykał: Według mojej opinii prof. Buhtz traktował prace przepro - wadzone w Katyniu, jako nauko - wiec - stwierdził - i z tego powo - du miał nawet zatargi z kierow - nictwem miejscowym niemieckiej propagandy. Nie jest to odosobniona opinia. Podobnie stwierdził porucznik pilot Wojsk Polskich, obserwator z ramienia jeńców obozu oflag II C w Woldenbergu: Prof. Buhtz osobiście przeprowadzał eks - humacje zwłok równocześnie spra wując ogólny nadzór nad wszy stkimi pracami, jako przed - sta wiciel czynników naukowych. Wykorzystałem znajomość jego pu bli kacji z dziedziny medycyny sądowej, by naprowadziwszy ro - zmowę prywatną na temat jego pra cy, dać mu do zrozumienia, że jestem prokuratorem. W ten sposób, mimo że byłem jeńcem, potrafiłem stworzyć jak - by wspólny język z prof. Buhtzem wspominał - co w rezultacie ułatwiło mi wykonanie zamierzo - nego zadania, gdyż prof. Buhtz traktował mnie jako prawnika nie jako młod szego kolegę Obowiązkiem moim jest podkre ś - lić (w rok później zginął na fron - cie zachodnim od bomby lotni - czej) zrobił na mnie wrażenie człowie ka nauki, nie dającego się naduży wać dla celów politycz - nych, a jeśli chodzi o podejście do powie rzonego mu zadania, nabra - łem przekonania, że spełniał je z całą sumiennością i według naj - lepszej wiedzy. I jeszcze jedna opinia: dr Buhtz ani słowem nawet nie na - pomina nie tylko o liczbie od 10-12 tysięcy, ale z widocznym za - kłopotaniem pomija ten szczegół propagandy niemieckiej Widzimy tu... niechęć do po pierania pierwotnej tezy pro - pagandy niemieckiej o 10-12 tysiącach mimo najwyraźn ie j - szej tendencji, do pomnożenia liczby zwłok, nie zdołano ustalić większej ich ilości jak 4.143. Prof. Buhtz w sprawozdaniu fakty te w zupełności potwierdza. Jak stwierdza Józef Mackiewicz: Cyfra ta nie tylko nie po krywa się z dotychczas lansowaną wer - sją niemiecką i z liczbą glo balną zaginionych jeńców. ( Zbro dnia katyńska w świetle dokumentów, Londyn 1982; wiele wydań krajo - wych). Poświęciliśmy sporo uwagi ucz ciwemu niemieckiemu uczo - nemu. W Katyniu rozmówcą jego był Józef Mackiewicz, któremu do pomógł dojść do prawdy ro z - wik łania spraw związanych z eks - humacją i z tajemnicą łu sek. Towarzyszył mu w drodze do daczy - domu wypoczyn kowego enkawudystów w lesie katyńskim, gdzie oprawcy miesz ka li i odpo - czywali. Przed przed stawieniem fragmentu, Moje od kry cia w Katyniu, o jego słow nictwa, na które zwrócił uwagę Marian Hemar: Mackiewicz wie co robi, pisząc jak pisze. On przecie jest autorem książki o ma sakrze ka tyńskiej. Miłość przy rody, wra ż liwość na jej piękno, na jej ko lory i zapachy odzywa raz po raz króciutkimi zdaniami, frazami czarującego piękna i obserwacji : (Awantury w rodzi - nie, Londyn 1994): - Ja panom pokażę garaż. - Idziemy drogą w kierunku słynnej daczy, domu wypoczynkowego funkcjona - riuszy NKWD, - Szukałem w tym garażu ciągnie dalej profesor Buhtz śladów kul. Myślałem, że jak to często bywa u bolszewi - ków, służyć on mógł za miejsce kaźni Ale śladów kul nie ma. Ofiary strzelane były nad samym grobem. strzały widocznie głuszył las, mały kaliber i duża odległość od najbliższych chat. Dacza istotnie robi wrażenie typowej rosyjskiej willi, znanej pod tą nazwą. Takie, przed rewo - lucją, budowali sobie na letniska podmiejskie, bogaci kupcy. Wi - dok stąd piękny. Można wreszcie odetchnąć. Głęboko w dole płynie Dniepr, sini na tle bezlistnych jeszcze krzaków, które obsiadły urwisko jak szczecina. W dół zbie gają drewniane schody aż po dno jaru. Latem tu musi być śli - cz nie. Kąpać się można. Pewnie, gdy nastaje ciepło i puszczą ro - śliny, pełno tu słowików, Jesienią czerwienią się zapewne jarzębiny, kalina, ciągną przelotne ptaki z biegiem Dniepru do Morza Czar - ne go i dalej, het na południe, przez kraj ten więzienny, a dziś tak straszliwy, poryty w bun - krach. - Ciężko jest pewnie umierać, patrząc na tę przestrzeń Bożą. Z werandy na przykład. Jakich to ludzi rodziły matki, któ - rzy tu wypoczywali, później szli w las do katowskiej roboty i znów wracali na wypoczynek? Jak myślicie, wróble na dachu, które teraz budujecie gniazda pod gontami? - Świergoczą coś ale nie wyrozumieć ich słów. Milczą drzewa, krzaki, rzeka płynie. A dalej toczy się przekaz pisa - rza, dla którego gwałt na prze - strze ni Bożej, przyrodzie, okrut - ny był, nieludzki, jak mord w lasku z widokiem na Dniepr. W tym miejscu dygresja. Wy - bit ny działacz polonijny w Rosji, adwokat Aleksander Lednicki kupił w 1896 r. na Smoleńsz - czyźnie, majątek Borek, pół kilo - metra od stacji kolei żelaznej - Katyń, na trasie Moskwa Brześć. Okolice były malow ni - cze. Z okien siedziby roztaczały się piękne widoki na Dniepr, to - czący wody o pół kilometra od dworu. Latem bywało tam gwar - no, zbierało się dużo polskiej mło dzieży, przyjaciół i kolegów Wacława, syna mecenasa. Gospo - darze i goście cieszyli się wido - kiem na Dniepr, podobnie Józef Mackiewicz jak po latach. Czy nie spoglądali z tego sa - mego miejsca? Profesor literatury na UJ, Wacław Lednicki, wspo - minając dawne dzieje, nie pomi - nął Borek, które darzył dużą mi - ło ścią. (Pamiętniki t. I, Londyn 1963; rozdział 5, Borek. Przesz - łość Katynia). Obraz olejny E. Kazimirow - skiego, Widok Dniepru w Borku z cerkiewki katyńskiej w roku 1910, oddaje niezapomniane pięk no okolicy, które ujrzeli arty - sta, wcześniej Ledniccy a później Józef Mackiewicz. Ale pozosta - wi my w spokoju Katyń końca XIX i początku XX wieku. Po - wracamy do czasu, kiedy przeby - wał tam Mackiewicz. Zapamiętał miejsce inaczej jak A. i W. Led - niccy, zachwycając się jak oni, prześlicznym widokiem Dniepru, wijącym się wśród zie leni, pa - miętał o daczy oprawców: Wi - dok stąd piękny. Istotnie trudno sobie uzmysłowić nasta wienie psychiczne katów, którzy tu mieszkali i - wypoczywali po swojemu. Dla mnie osobiste ze - stawienie - to nie jest do pojęcia - napisał. Jesteśmy tutaj A.D. 1940, pod - czas zwiedzania pamiętnej da - czy : Deszcz znowu pada. Dr Butz, opięty w mundur, ma tro - chę minę znudzoną. Oprowadzał tu niejedną wycieczkę. - Wra ca - my mówi. Wracamy. - A jeśli wolno mi zapytać doktorze.. Proszę bardzo. Ja od tego dziś jestem. - Otóż interesuje mnie spra wa czy nie znaleziono nig - dzie wystrzelonych łusek? Nie dało się ustalić fabryki broni z któ rej ofiary były strzelane? Twarz Niemca poważnieje. - Nic konkretnego nie mogę jeszcze panu powiedzieć. Gdy wrócił do Wilna i udzielił wy wiadu dla miejscowego dzien - ni ka, ani słowem nie wspomniał o broni i łuskach. Dlaczego? Wie - dział, że cenzor Klau, który wy - słał go do Katynia, nie przepuści żadnej wzmianki o niemieckim pochodzeniu broni. Domyślał się, że hitlerowcy zbrodnię tę zechcą rozegrać politycznie, a kule i łuski niemieckie mogą temu przeszko - dzić. I rzeczywiści tak było. Dawid Irving, kontrowersyjny historyk brytyjski, w Stanfordzie odkrył oryginał pamiętnika Goeb - belsa, który 8 maja 1943 zapisał: Niestety w grobach Katynia zna - leziono niemiecką amunicję. Pyta nie, jak ona się tam znalazła, wymaga wyjaśnienia. ( Goebbels mózg III Rzeszy, Gdynia 1998). Jeśli od razu Goebbels zasta na - wiał się w jaki sposób broń nie - miecka znalazła się w lasku ka - tyń s kim, to jednak tajemnicą poli szynela była droga, jaką trafiła do Kraju Rad. Wiodła przez Rapallo, gdzie w kwietniu 1922 r. doszło do podpisania układu sowiecko niemieckiego. Od lata 1922 r. za czynając między nimi zawarte zo stały róż - ne ściśle tajne techni czne porozu - mienia wojskowe. Przewidywały współpracę w szko leniu i dosko - naleniu obu armii, a Niemiec dodatkowym walorem była moż - ność obcho dzenia postanowień ro zbrojenio wych, narzuconych przez traktat wersalski. Skąd u enkawedystów broń nie - miecka? Po pierwsze - z zapasów z okresu ścisłej współpracy Armii Czerwonej z Reichswerą, Niemcy mieli w Rosji poligony, budowali zakłady zbrojeniowe, czołgów, sa molotów, karabinów i in. Do 1926 r. otrzymali z fabryk: 200 sa molotów (100 oddali Armii Czer wonej), 400 tys. granatów ręcz nych i różne uzbrojenie. Powstały szkoły: pilotów wojsko - wych w Li piecku (1924), wojsk chemicz nych - blisko Saratowa, (1927), czołgistów obok Kazania (1926) i in. W l. 1925 1930 w ZSRR było ok.200 niemieckich specja listów, po r. 1930 300 i 50-60 sa mo lotów niemieckich. Do czasu zakończenia przez Hitle ra współpracy, przeszkolono 120 pilotów samolotów myśliw - skich, - 300 mechaników lotni - czych i 450 różnych specjalistów lotnictwa, a z nich, 3 pilotów osią gnęło stopień feldmarszałka lotnictwa: Kesslring, Stumpff i Sperle. (Anatolij Utkin, Rosja nad przepaścią, Smoleńsk 2000, ros.). Po drugie - Po zajęciu wscho d - nich ziem Rzeczpospolitej w wrze śniu 1939 r. do Niemców trafiło uzbrojenie, będące w uży - ciu w wojsku, policji i in. służ - bach, a wśród niej broń niemiec - ka. A kiedy w czerwcu 1940 r. za - garnięto kraje bałtyckie, w rękach Sowietów znalazła się taka broń i amunicja. Jednym słowem - broni niemieckiej w Sowietach było bez liku. Prawie bez wyjątku ustalono, że przyczyną śmierci ofiar kat yń - skich był strzał w głowę (kark). Już wlot kul w spreparowanych czaszkach wskazywał wyraźnie, że miano do czynienia ze strza - łami z pistoletu o kalibrze poniżej 8 mm, przeważnie - 7, 65. Była to amunicja pistoletowa, ze stem - plem na dnie tulejki Geco 7,65 D Była to więc amunicja produ - kowana przez wiele lat w fabryce Gustaw Genschow et Com. w Durlach koło Karlsruhe (Baden). Stemple na tulejkach odnalezio - nych - pozwalają stwierdzić, że amu nicja użyta do egzekucji była produkcji z lat 1922 1931, tj. z okresu bliskiej wojskowej współ - pracy Niemiec z Związkiem So - wieckim. Jak pisze Józef Mackiewicz: Tajemnica łusek rozwiązuje się również wkrótce. Raz jestem przy trupie, w którego czole tkwi jesz - cze kula. Dr Wodziński lancetem wyrzuca ją stamtąd, ja sięgam r ę - ką i w tej chwili mówi mi ten sam młody człowiek w ciemnych okularach: - O, kuli nie dadzą panu zabrać, ani żadnej znalezionej łuski. Obok stoi major niemiecki. Pytam go o pozwolenie. Wziął ten kawał opancerzonego ołowiu i jakby ważąc w zamyśleniu na dło ni, odpowiada wreszcie: Ja, ja, das konnen sie behalten, to może pan zatrzymać. - Miał pan szczęś - cie szepnął ten w okularach. Wieczorem raz jeszcze zapytuję Słowenczika ( vel por. Slovezen - zik, dowódca propagandowej kom panii, jakby przedstawiciel urzędu Goebbelsa w Katyniu Z.P.) o łuski. Tłumaczy mi, że pewną ilość znaleziono istotnie, ale sprawa jest bez znaczenia Broń dziś każdy może używać różną Łuski to żaden dowód Wyraźnie wykrętne odpowie - dzi. Co jednak w całej aferze jest najbardziej zastanawiające, to to, że ten szczegół śledztwa, pomija - ny w ten sposób przez propagan - dę niemiecką, jednocześnie... nie jest ani zaatakowany, ani poru - szany przez czujną propagandę sowiecką. Pierwszemu lepszemu czytelnikowi komunikatów nie - mieckich o Katyniu, rzuca się w oczy brak chociażby słowa o mar - ce fabrycznej pocisków, a miało - by się nie rzucić w oczy aparato - wi propagandowemu w Mosk - wie?. I tutaj Józefa Mackiewicza strzał w dziesiątkę! W Moskwie, Wanda Wasilew - ska, w artykule z 20 lipca 1942 r. pt. Mord w Katyniu napisała: Jeńców, bezbronnych ludzi mor - dowano z zimną krwią spo kojnie, systematycznie. Wystrzałem re - wol weru w tył głowy napisała - Ale naszych zmarłych raz jesz cze dotknęły plugawe niemieckie łapy. Wywlekli Niemcy z mogił ciała swych ofiar... Sfabrykowali komisje, które pracowały pod ich dyktando. Katyńskie mogiły. Krzyczą, wołają na cały świat. Niemieckimi kulami w czaszkach (podkreślenie własne Z.P.)... (o) straszliwej zbrodni. I o nie - mie c kiej straszliwej podłości. (Promień i próchno. Zbiór arty ku - łów i przemówień, Moskwa 1945). A prawda jest taka: kulami nie - mieckimi, strzelał sowiecki opraw - ca! Cdn.

15-30/09/2010 N o 18 (1008) Strona 9 Szarża pod Somosierrą Grażyna Majka Dzięki pokojowi w Tylży w 1807 r. Napoleon Bonaparte miał pod swoją kontrolą ziemie od Pire nejów po Niemen. Zmierzał do całkowitej blokady kontynen - tal nej Wielkiej Brytanii. Aby cał - kowicie uszczelnić blokadę nale - żało zneutralizować Hiszpanię i Portugalię. W listopadzie 1807 r. Fran cuzi wkroczyli przez Hiszpa - nię do Portugalii, obalając nie - chęt ną im dynastię Bragança. Hiszpania w tym czasie znajdo - wała się w stanie kryzysu na sku - tek sporów dynastycznych. Karol IV Burbon, aby uniknąć obalenia przez Napoleona, wszedł z nim w formalny sojusz. W marcu 1808 r. został jednak zmuszony do ab - dykacji. Jego miejsce zajął nie - chętny Napoleonowi Ferdynand VII. Obie strony konfliktu dyna - stycznego w Hiszpanii zostały przez Napoleona zaproszone na rokowania do Bayonne. Napo le - on, nie podejmując rokowań, uwię ził obu władców, a królem Hiszpanii mianował swego brata Józefa Bonaparte. 2 maja 1808 r. wybuchło w Hisz panii powstanie Dos de Mayo. Wojska francuskie pod dowództwem gen. Pierre Antoine Duponta poniosły porażkę pod Bailén, co wywołało spontaniczne rozprzestrzenienie się powstania w całej Hiszpanii, zmuszając do ucieczki przybyłego 20 lipca do Madrytu Józefa Bonapartego. W tej sytuacji Napoleon w listopa - dzie 1808 r. osobiście pokierował kampanią w celu odzyskania kon - troli nad Hiszpanią. Najistotniej - sze było zdobycie Madrytu i zdła - wienie powstania ludowego. Aby przedostać się do stolicy od strony północno-wschodniej, cesarz wybrał krótszą drogę przez Lermę i Areandę, na której musiał poko - nać przełęcz Somosierra w górach Ayllon. Była ona ostatnim punk - tem obrony sił hiszpańskich pod dowództwem gen. Benito San Juana, który przełęcz ufortyfiko - wał jak naturalną twierdzę. Wczesnym rankiem 30 listo - pada trzy francuskie pułki piecho - ty wraz z sześcioma działami do - tar ły do przełęczy. Pozycja hisz - pań ska była niemal nie do zdo - bycia bez długotrwałego sztur mu i znacz nych strat. Na szczyt wiod - ła dłu ga, kręta droga. Na 2,5-kilo - me tro wym odcinku rozmieszczo - no szesnaście 6-funtowych dział po 4 na każdym stanowisku, co Bitwa pod Somosierrą po zwalało na zabezpieczenie drogi wiodącej na szczyt. Po bo - kach wzgórz między kamiennymi płotami, stanowiącymi naturalne zapory przed osuwaniem się ziemi, zajęła pozycje piechota hiszpańska sprawnie poruszająca się w górach i potrafiąca celnie strzelać. Rankiem 30 listopada Napole on wydał rozkaz do szturmu. Ru - szyły trzy pułki piechoty, szase - rzy oraz francuscy strzelcy konni. Piechota francuska w gęstej mgle posuwała się śmiało naprzód. Oko ło godziny dziewiątej, gdy pod niosła się mgła, piechurzy zna leźli się pod huraganowym ogniem piechoty i artylerii hisz - pańskiej. Sytuacja ta zmusiła Fran cuzów do odwrotu. Wówczas Napoleon polecił gen. Louis owi Pierre de Montbrunowi, dowódcy straży przedniej, by na baterie uderzył polski szwadron służbo - wy 1 Pułku Szwoleżerów Gwardii Cesarskiej, którym dowodził płk Jan Leon Kozietulski. Na jego ko mendę Naprzód! szwoleżero - wie ruszyli z podniesionymi szab - lami galopem wprost na hiszpań - ską baterię. Mordercza salwa nie załamała jednak ataku. W kilka mi nut po zdobyciu pierwszej baterii szwoleżerowie dotarli do drugiej. Dzięki szybkiemu tempu szarży artylerzyści nie zdążyli zadać wielkich strat Polakom ze względu na brak czasu na wycelo - wanie i danie drugiego strzału. Mimo poniesionych strat zarówno od ognia artyleryjskiego, jak i karabinowego impet ataku był duży. Po zdobyciu trzeciej baterii przed szwoleżerami został ostatni fragment, wznoszącej się stromo, drogi. Polacy zdobyli czwartą baterię, choć zostało ich niewielu. W tym momencie do niedobit - ków oddziału szturmowego dołą - czy li francuscy strzelcy konni wysłani przez Napoleona oraz pie chota, na której widok Hiszpa - nie zaczęli uciekać. Po kilku minu tach na polu bitwy pojawił się 1. szwadron pod dowództwem kpt. Tomasza Łubieńskiego oraz pozostałe szwadrony lek ko kon - nych z dowódcą pułku płk. Win - cen tym Kra sińskim na czele i szwo le żerowie rozpoczęli pościg za wojska mi San Jua na. Polacy prowa dzili pościg przez 5 km, zdo bywając cen ny sprzęt wojen - ny i jeńców i tym sa mym roz pro - szyli oddziały hiszpańskie. W tym czasie francuscy pie churzy zajęli przełęcz i oko licz ne szczy - ty. Bitwa pod Somosierrą ro zegra - ła się w wąwozie, gdzie 1 Pułk Szwoleżerów Gwardii Ce sarskiej zdobył w ciągu ośmiu minut, bro - niony przez 9 tysięcy żołnierzy hisz pań skich wspartych 16 arma - tami, wąwóz Somosierra po łożo - ny na wyso kości 1444 m n.p.m. przy 300-me trowej różnicy wznie sień. Zdobycie wąwozu otworzyło Cesarzowi Napoleonowi Bona par te drogę do Ma drytu i pozwo liło kontynu ować hiszpań - ską kampanię. Straty w zabitych po stronie pols kiej wyniosły 54 osoby i 35 koni. Są to dane szacun kowe wg przyjętej normy zabitych w czasie wojen napoleońskich po stronie fran cuskiej. Straty Hiszpanów rów nież nie są dokładnie znane. Średnie tempo szarży wynosiło około 20 km/h. Cesarz Napoleon był pod wra - że niem szarży, czemu dał wyraz, dekorując krzyżem Legii Honoro - wej rannego por. Andrzeja Marci - na Niegolewskiego, a następnie na cześć najdzielniejszych z dzielnych odbyła się defilada lekkokonnych. Wśród gwardzistów zaczął się szerzyć swoisty kult lekkokon - nych, czego skutkiem wiele póź - niej szych formacji Wielkiej Armii przyjmowało polskie mun - dury z charakterystycznymi roga - tywkami i polskim krojem mun - durów. Najbardziej znaną tego typu formacją był pułk lansjerów holenderskich, których mundury niczym się nie różniły, poza kolo - rem, od polskich. Znani byli jako czerwoni lansjerzy. Podstawową bronią używaną przez szwoleżerów-lansjerów była lanca, którą Polacy odebrali austriackim ułanom pod Wagram. Wprowadzono ją na uzbrojenie pułku 14 września 1809 roku jako uzupełnienie wcześniej używa - nych pałaszy. Pociągnęło to za sobą zmianę nazwy na Pułk Szwo leżerów Lansjerów Gwardii Cesarskiej. Sukcesy polskich ka - walerzystów skłoniły Napoleona do rozwijania tej formacji zarów - no przez tworzenie liniowych pułków lansjerów, jak i rozbudo - wę gwardii. Polscy szwoleżerowie odzna - czy li się jeszcze wielokrotnie, m.in. w bitwach pod Wagram, nad Berezyną, a do Polski wrócili w 1815 r. Prawie wszyscy zostali ofice rami armii Królestwa Pols - kiego i brali udział w powstaniu listopadowym. Warto wspomnieć, że polski malarz batalista Wojciech Kossak (1857 1942) zamierzał namalo - wać panoramę Somosierra. Panorama ta jednak nie została nigdy namalowana z powodu braku zgody urzędników carskich na wystawienie dzieła w War - szawie. Powstały tylko duże szki - ce olejne (150x288 cm), malo - wane wspólnie z Michałem Wy - wiórskim (1861 1926), który był autorem pejzażu, i kilka obrazów inspirowanych tematem bitwy. 3730Lakeshore Blvd. West, Etobicoke, Ontario M8W 1N6

Strona 10 15-30/09/2010 N o 18 (1008) Odblask ikon Wiesław Piechocki Za każdym razem, kiedy wcho - dzę do cerkwi, ogarnia mnie wszech stronnie potęga mistyczna tej gałęzi chrześcijaństwa, jakim jest prawosławie, czyli ortodok - sja. Z boku obserwuję wchodzą - cych wiernych. Zaraz przy wejś - ciu podchodzą do przycupniętego za drzwiami kiosku, kupując tam cien kie charakterystyczne świecz - ki. Następnie zapaliwszy je to wiekowy rytuał podchodzą do ikon i je całują, żegnając się trzy razy. Nie klękają! Ale dlaczego całują ikony? Są przykryte taflą szkła i ułożone uko śnie tak, aby można się było pochylić i złożyć na nich poca łu - nek. Ikona bowiem nie jest nor - malnym obrazem w sensie arty - stycz nym. Samo słowo pochodzi od greckiego eikon, co oznacza obraz. Ikona nie może być zre - du kowana do pojęcia dzieło sztu ki. Jest to mistyczne i mate - rialne przedłużenie bóstwa, które należy czcić, pokłonić mu się, złożywszy pocałunek. To teologia ortodoksyjna, zaklęta w kolory i w sztywny, historycznie uwarun - ko wany układ hieratycznych po - staci, czyli bardzo świątobl i wie, godnie, poważnie wyglądają cego Boga, Jezusa, Marii czy świętych. Przez ikony przemawia ta religia ukazując piękno świata stricte duchowego. Św. Jerzy zabijający smoka Stoję z boku i oglądam to, co przede mną tkwi zawsze w cer - kwiach: ikonostas, czyli bardzo historycznie raz na zawsze usta - lony porządek obrazów, piętrowo ustawionych przed miejscem dla popów, czyli terenem tylko dla nich. Lud stoi przed ikonostasem widząc w środku otwarte drzwi, za którymi widać popa lub archimandrytę, odprawiającego nabożeństwo. A na prawo od centralnych drzwi jest zawsze ikona wyobrażająca Chrystusa, po lewej stronie Matka Boska. Po - tem są przedstawieni apostołowie, Jezus jako wszechwładca świata ogólni i lokalni święci i święte. Obraz jest prawie zawsze podpi - sany, to znaczy możemy odczytać (przeważnie po grecku) kto został wyobrażony na świętym dziele malarskim. Piękno ikon jest wewnętrzne, poważne, nie ma nic wspólnego z usiłowaniem artysty zachodniego, aby ukazać swą indywidualność twórczą. Nie, prze - ciw nie. Artysta ma przedstawić tak świę - te postaci jak nakazu - je tradycja. Andriej Rublow (1365-1430) tylko dlatego zasłynął, iż jako mnich i malarz, przedstawia w swych ikonach finezję linii i barw, wyrażających intensywniej piękno duchowe i ujawnia - jących to, czego nie mogą wyrazić naj - piękniejsze teksty te - ologiczne. Ikona bo - wiem ma nas pro - wadzić prostą ścieżką do Boga, uduchowić, przygotować do spot - kania się z mistycz - nym Bytem Najwyż - szym. Ikona wspiera naszą modlitwę, me - dytację, czyste i nie - wymuszone poddanie się wierze. W prawo - sławiu czuję istotną powagę wiary. Przy - kładowo scena naro - dzin Jezusa jest o wie le bardziej po - waż na, nastrojowa, skoncentrowana na momencie uczłowieczenia Boga, niż manie - rystyczne indywidualne wizje rozwijane na Zachodzie Europy. W prawosławiu wszystko za - czyna się od Bizancjum, czyli od Konstantynopola, czyli od dzisiej - szego Istambułu, zajętego przez Turków w roku 1453. Tam przez wieki byli cesarze Imperium Wschodniorzymskiego. Im gwa - ran towano czołobitność, nieznaną na Zachodzie. Kiedy cesarza Kon stantyna niesiono uroczyście w lektyce przez ulice stolicy, lud padał na kolana przy jego poja - wieniu się. Jego portrety całowa - no. Toteż szybko biskupi ustalili dogmatycznie, iż również wize - run ki Jezusa powinny otrzymać co najmniej taką samą rangę kultu jak cesarz, ich wódz na ziemi. Można powiedzieć, że kult ikon jest od pierw - szej połowy V wieku re - zul tatem syntezy kultury helleńskiej, rzymskiej i później chrześcijańskiej. Swoista ta ewolucja ma podstawy w przypadku przed stawienia twarzy Jezusa w dwu opowieś - ciach: w pierwszej Jezus odbił swoje oblicze dla króla Abgara, zatem był to obraz nienamalowany ludzką ręką i to był po - czątek kultu ikon, a w dru giej Chrystus zostawia odbicie swej twarzy We - ro nice w trakcie drogi krzyżowej w Wielki Pią - tek. Samo imię Wero - nika jest zbitką dwu członów łacińskiego słowa vera co oznacza prawdziwy oraz greckiego ikona. Weronika to vera + ikona. Zatem całun z Turynu to prawdziwy obraz. Tak głębokie, czysto religijne czczenie ikon nie podobało się wielu krytykom już w średnio - wieczu. Nastąpiła fala fundamen - talnego sprzeciwu, krytyki! To był największy moment doktry - nal nego kryzysu w łonie kościoła prawosławnego. Obrazy niszczo - no, deptano, palono. Twierdzono, iż jest możliwy respekt dla Boga bez tak czołobitnego stosunku do jego wizerunków. To byli ikono - klaści, niszczyciele ikon. Problem ten wykształcił się w IX wieku. Gr oziło rozbicie kościoła. Ale iko noklazm został potępiony przez synod nicejski 11 marca 843 roku. Zjazd biskupów potępił ikonoklastów, pobłogosławiwszy ikonofilów, czyli przyjaciół ikon. Dlatego do dzisiaj mamy bardzo niewiele ikon sprzed 843 roku. Szkoda. Byłyby to perły starej sztu ki bizantyjskiej, świata odesz - łego na wieki w przepaść prze - brzmiałych dysput... Nabożeństwo trwa. Jestem w największej cerkwi stolicy Bułga - rii, w Cyrkwa na Aleksandyr Newski. Czuję jak wszystkie moje zmysły zostały ogarnięte ele mentami tej religii, ekspono - Matka Boska z Jezusem wanej w tej świątyni, celowo naz - wanej imieniem ruskiego księcia z XIII wieku. Ale to inna histo - ria... Moje oczy zachwycają się widokiem ikon. Zapach bardzo intensywny kadzidła sugeruje woń, aromaty królestwa niebies - kiego. Gdybym przyjął od popa komunię w podwójnej postaci (chleb i wino), poznałbym smak jedności z boską transcendencją. Akurat wierni podchodzą do Św Jan popa. On daje im kawałek białego chleba oraz obraca kielich z winem, którego parę kropel wolno uszczknąć podchodzącym. Zdążają oni jeszcze pocałować wysuniętą rękę popa. Dotyk gra rolę, kiedy pobożni wierni pod - chodzą do ikony i ją całują a ręce obejmują złote ramy obrazu. Z kolei słuch napawa się wspania - łym chórem męskim, dźwięczą - cym gromko, echem wędrując potężnie wzdłuż ścian i odbijając się od wysokiej kopuły. Słynne chóry w prawosławiu dlatego są tak znane, gdyż mają większe zadanie do spełnienia, niż chór przykładowo w kościele katolic kim, któremu towarzyszą organy lub inne jeszcze zespoły instru men tów. Chór w cerkwi jest klasycznym zepołem a cappella, czyli nie ma wsparcia instrumental nego. Jest to związane z doktryną ortodoksji: głos ludzki ma nieść się ku Bogu, ku niebiosom bez przeszkód, bezpośrednio, bez orkiestry, bez muzyki, bez organów. Piękna za sada. Podoba mi się. Wychodzę z tej wielkiej cerkwi, największej na Bałkanach, natykając się na bułgarskich żebraków, star sze kobiety, usiłujące na trętnie (dramatycznie?) sprzedać bukiety kwiatów. Siadam w cieniu małe - go parku, patrząc na wielką bryłę sofijskiej katedry Aleksandra Newskiego. Myślę o głównym motywie ikon, jakim jest niewątpliwie twarz Chrystusa. Przedstawiano go jako rodzące się w żłobku dzie cię, jako chłop - czyka siedzą ce go na ręku matki, jako portret dorosłego mężczyzny oraz cier - piącego na krzy żu. Na jego wizerunkach zawarto wiele symboli. Należy je rozszyfrować. Na przykład ukrzyżowany Jezus ma zawsze nadnatu - ral nie szeroko otwarte oczy. Symbolizuje to jego nieśmiertelność. Najciekawszą sym bo - likę odn aj dujemy w jego palcach. Mogą rozprosto - wane po prostu przy legać do siebie. Ale naj czę ściej mają układ następujący, że kciuk prawej ręki łączy się z trzecim albo z czwartym palcem łukowo (czyli dwa są razem ) a inne trzy odstają automa - ty cznie. Tworzy to na tu - ral ną syntezę arytmetycz - ną 2 + 3. Chodzi o symbol, iż 2 to wyraz chrystusowej natury Bóg + człowiek. Pozostałe trzy palce sym boli zują Trójcę Świętą! Cień cerkwi pada na mnie coraz bardziej. Wewnątrz tyl ko mistyczne złoto ikon roz świetla wier nym prostą drogę do nieba. A niebo ortodok syjne jest pełne miodowego światła z woskowych świe czek oraz metafizycznej po - światy, bijącej z tysięcy po - ważnych ikon, namalowanych przez pobożnych mnichów, artystów, wizjonerów wiary.

No 18 (1008) 15-30/09/2010 Strona 11 Książki autorów publikujących w Nowym Kurierze www.nowykurier.com

Strona 12 15-30/09/2010 No 18 (1008)

N o 18 (1008) 15-30/09/2010 Strona 13 Bodome Flooring (Canada) zatrudni osoby z umiejętnością układania podłóg marki Bodome. Tel. 416-259-0999

Strona 14 15-30/09/2010 N o 18 (1008) Burmistrz - Toronto - czyj? DokoÒczenie ze strony 1 mieć wpływ na budżet dopiero po 2014 r, a więc nie są wzięte pod uwagę w czteroletnim planie finan sowym Forda dotyczącym lat 2011-2014. Lista oszczędności w wyniku realizowania planu finansowego miasta Toronto do 2014 r. prezen - towanego przez Roba Forda: Redukcja rozmiarów rządu ma przy nieść - $1.1 miliarda Redukcja kosztów rządu ma przynieść- $1.7miliarda. Program Saving Our City ma przynieść.- $ 61 milionów. Robert Ford jest wieloletnim rad nym miejskim znanym z wy - stąpień traktujących kwestie oszczędności i lepszej gospo - darki bu dżetem miejskim. Kampa nię wy borczą z dużym sukcesem pro wadzi jego brat. Można mówić już o sukcesie, bowiem z dnia na dzień powięk - sza się liczba jego zwolenników z niekorzyścią dla rywalizujących o tytuł burmistrza, m.in. George a Smithermana. Należy przybliżyć działalność po li tyczną Smithermana wyróż - nia ją ce go się długoletnim stażem parlamentarnym w prowincji Onta rio... Wielu uznało jego plan fi nan sowy dla miasta Toronto jako nieatrakcyjny i nie konku - rencyjny dla Forda. Według Smithermana mia sto musi zwięk - szyć wydatki, a pieniądze muszą wpływać do bu dżetu, między innymi od podatni ków. Smither - man nie mówi o zmniej szeniu opodatkowania mie szkańców Toronto. Nie można się też u niego doszukać zmian w kie runku tworzenia i zarządzania budżetem miejskim. Tak więc bę dzie pod - trzymany podatek drogo wy dla miasta, i podatek w wyso ko ści 1% który jest płacony mia stu przy kupnie nieruchomo ści w Toronto. Obydwa podatki nazwa - ne są potocznie przez mieszkań - ców Toronto podatkami Mille - ra. George Smitherman podaje, że jego zawód to polityk. W latach 1999-2010 był nie tylko człon - kiem parlamentu prowincjonal - nego Ontario ale był prawą ręką Premiera Ontario, Daltona Mc Guinty. Smitherman rozpoczął swą ak - tywność polityczną już w szkole średniej- Burnhamthorpe Colle - giate Institute. Zamiast wyższej edu kacji poświęcił się karierze po litycznej. Pracował jako orga - ni zator dla Ontaryjskiej Partii Li - beralnej i Premiera Davida Peter - so na. Miał powierzone wysokie sta nowisko w gabinetach Hugh O Neil, Herba Gray i Davida Col - lo nette. Smitherman nie ma prze - szłości politycznej jako radny miejski tak jak Rob Ford. Jed nak - że pracował jako szef kam panii wyborczej Barbary Hall do rządu miejskiego. W 1999 r. brał udział w wyborach prowincjo naln ych jako kandydat Partii Liberalnej okręgu Toronto-Rose dale. Wygrał miejsce w parla men cie prowin - cjo nalnym dla Libe rałów. W 2003 r. kiedy Dal ton McGuinty był za - przysiężony 24. Premierem Onta - rio wówczas Smitherman otrzy - mał w jego rzą dzie tekę Ministra Zdro wia i Dłu goterminowej Opie - ki Zdrowotnej. Został mianowany na Pre miera d/s Wykonawczych i Mi nistrem Regionalnym dla Toron to. Pod jego kierownict wem był realizo wany program 2004 r. pod nazwą Wait Times Strategy dotyczący skrócenia okresu ocze - kiwania pacjentów na różnego typu (zasa dnicze dla pacjenta) usługi medy czne takie jak:. wy - miana stawu biodrowego czy kolana, badania typu MRI czy CT skan. Progra mem byli obję ci pacjenci chorzy na raka, serce czy oczekujący na operację katarakty. W 2007 r. Smitherman promo - wał inicjatywę rządową pod has - łem Starzenie się w domu ( Ag ing at Home ). Ideą tego pro gra mu było poszerzenie me - dycznych usług komunalnych i umożli wie nie seniorom pozosta - nie samo dziel ne w domach z za - pew nie niem im opieki domowej i usług świad czonych przez ośrod ki ko munalne. Po kolejnych wy bo - rach do rządu prowincjonal nego Smith erman zachował peł nione funkcje i stanowiska: Pre miera d/s Wykonawczych, Ministra ds. Regional nych dla Toronto i Ministra Zdro wia i Długotermi - nowej Opieki Zdro wot nej. Niestety pod jego nadzorem pro gramy nie zostały wykonane to znaczy nie skrócono okresu ocze kiwań i przewlekle chorzy www.nowykurier.com potrzebujący w trybie natychmia - stowym wykonania badań typu MRI czy CT Scan nie otrzymali tej usługi w oczekiwanym czasie. Nie poprawiono także warunków życia w domach starców gdzie nie jednokrotnie seniorzy byli pozostawieni godzinami w odzie - niu cuchnącym moczem. Inny program ehealth (ele k - troniczny system zapisu danych), który funkcjonował wcześniej jako Smart System for Health Agen cy ($647 mln dolarów wydanych bez korzyści, a więc straconych pieniędzy publicz - nych), był reali zowany także pod - czas Smither mana nadzoru. Afera finansowa wokół ehealth nie oszczędziła Smithermana. Zarzucano mu tak że rozrzut - ność i nieuzasa dnio ne wydawanie pieniędzy publicz nych przez wy - nagradzanie wyko naw ców kon - traktorów jemu tylko znanych, którzy otrzymali zle cenie rządowe nie w wyniku przetargu. O tym w ja kiej kon dycji znajdowały się programy z inicjatywy i pod nad - zorem Mini sterstwa Zdrowia i Opie ki może świadczyć fakt, że następca Smithermana David Caplan po bliższym zapoznaniu się z doku mentacją w 2009 r. zło - żył swoją rezygnację z funkcji Ministra Zdrowia i Opieki i jako powód podał niemożność przeję - cia odpowiedzialności za działal - ność poprzednika. Te nieudolnie realizowane przed sięwzięcia w zakresie ogól - nej poprawy świadczeń medycz - nych, opieki nad starcami i nad ich go dziwymi warunkami życia obo jętnie czy we własnych do - mach czy w domach starców nie przy nio sły Smithermanowi ani sławy ani chwały. Został odwołany w czerwcu 2008 r. z funkcji Mini stra Zdro - wia i Opieki... i miano wany przez Premiera McGuinty Ministrem Energetyki i Infra struk tury (mini - sterstwo utworzo ne z uprzednio samodzielnie funkcjonujących dwóch departa mentów). Krytykowany, że na potrzeby Smithermana połączył dwa różne departamenty w jedno Minister - stwo premier Ontario Dalton McGuinty wyjaśniał, że to połą - czenie jest bardzo dobre, bo naturalne i zasadnicze dla planu jego rządu odnośnie budowania wspaniałej ekonomii naszej pro - wincji. Należy wspomnieć, że Smither - man uzyskał poparcie magazynu NOW gdzie ogłoszono go najlep - szym członkiem parlamentu pro - wincjonalnego. Jako Minister Ener getyki i In - fras truktury Smither man był od - po wiedzialnyza Ontario Green Energy Act od września 2009 r. dla którego po trzeb stwo rzono Feed-in-Tariff program biorący pod uwa gę in westorów produ ku - jących ener gię dobrą ( green ) z możliwo ścią jej sprzedaży na - szej prowin cji. Tak więc mamy inwestora z Ko rei Płd. zajmującego hektary terenów prowincji, otwierającego kilkana ście tysięcy miejsc pracy z myślą technologiczną własną i zapew nio nym zbytem - prowin cja Onta rio. Inwestycja jest rzędu mialiar dów dolarów i oparta jest na pro dukcji energii słonecznej oraz na wykorzystaniu wiatru. Działalność Smithermana zna - la z ła oddźwięk na arenie między - na rodowej. Został odznaczony w 2009 r. przez The World Wind Energy Association za spo wodo - wanie, że Ontario stało się wio - dącym rejonem w Ameryce Pół - no cnej dostarczającym energii uzy skanej z wiatru. Pod danie tak wielkich terenów transformacji w pole ogromnych wiatraków na użytek obcego inwestora jest przez niektórych krytykowane. Kwestionują oni zmienione warunki naturalne przez duże zgrupowanie wiatra - ków i powodujących wibracje. Dowodzą, że nie tylko zakłocić to może rytm życia naturalnego na tym terenie ale też nie jest to przyjazne człowiekowi. Porów nują (niepoznane jesz - cze) zakłócenia pracy organizmu człowieka spowodowane wibra - cja mi do (jeszcze niedawna uzna - nego za nieszkodliwe dla czło - wieka) wpływu - wytwarzanego przez transformatory wysokiego napię cia - pola elektromagnety - cznego na stale występujące prze - mia ny chemiczne w organizmach żywych. Niewątpliwie miliardy dolarów koreańskiej korporacji są wielką inwestycją w Ontario, jednakże daje się zauważyć także słabe strony tego przedsięwzięcia dla mieszkańców, m.in. proponowane miejsca pracy są na poziomie tylko (niższym) wyko naw czym bez udziału a więc wpły wu na zarządzanie, plan ro zwoju i jego wykonanie. Zgo dnie z umową podpisaną przez Rząd Ontaryjski z korporacją koreańską, prowin - cja Ontario ma obowią zek zakupu energii wyprodu kowanej przez koreańską korporację na terenie Ontario, oczywiście sprzedanej z zyskiem dla inwestora zagranicz - nego. We wrześniu 2009 r. Smither - man zapowiedział, że jest zainte - re so wany wyborami burmistrza Toronto w 2010r. Realizując swój zamiar wystąpił z rządu pro win - cjonalnego na rzecz fotela bur - mis trza Toronto. Pozostał jako członek parlamentu prowincjonalnego do stycznia 2010. W kwie t - niu br. pożegnał do tych czaso we - go szefa kam panii wyborczej - Jef fem Bangs. Na stępcą został po lityk z lokalnym długo letnim doświadczeniem i członek Za - rządu Szkół Publicz nych w To - ronto (TDSB) - Bruce Davis. W sier pniu 2010 Ontaryjska Par tia Liberalna rozpoczęła kampa nię wspomagającą starania wy bor cze Smithermana, podając w rozrzu - canych pamfletach, że Smither - man ma poparcie 75 ty się cami gło sów Liberałów. Dzia łalność Pre miera McGuinty została ostro skrytykowana przez innych kan - dydatów przystępują cych do wy - borów.. I tak mimo sze roko zakrojonej ak cji reklamo wej i wysoce pro - fesjonalnie przygotowanej kam - panii wybor czej Smithermana, jego poular ność zamiast rosnąć maleje. Kon frontowany podczas spotkań z wyborcami jest ata ko - wany py ta niami odnośnie jego uczestni ctwa i odpowiedzialności za afery pro gramów rządowych inicjowa nych przez Ministerstwo Zdrowia i Długotrwałej Opieki. Jego osiągnięcia jako Ministra Energetyki nie są poruszane przez mieszkańców Toronto. Można to wytłumaczyć faktem, że wyborcy mają pytania doty czą ce spraw funkcjonowania miasta i warun - ków życia w nim jego miesz kań - ców a nie miejsca mi pracy. Prob - lem zatrudnienia i wielkość bez - robocia jest przed mio tem roz - ważań i zabiegów Rządów: pro - wincjonalnego i federalnego. W odróżnieniu od Roba Forda, Rocco Rossi i innych kandyda - tów, którzy mają tradycyjne ro - dziny tj. żony i dzieci Smither - man dzieli życie z partnerem, któ - rym jest od sierpnia 2007 r. Christopher Peloso. Peloso pełni fun kcję kierowniczą w Lindt & Sprungli - firmie mieszczącej się w pobliżu jeziora Elliot (Elliot Lake). Dziennik Toronto Star po - dał w wydaniu z 26 Września 2009 r., że partnerzy zostali za - twierdzeni przez The Toronto Children s Aid Society jako ro - dzice kwalifikujący się do adop cji dziecka. Wikipedia informuje na temat relacji Smithermana z rodziną, że jego brat, który wy stę - puje w obecnych wyborach o pozycję radnego z okręgu wy - borczego Nr 8 widzi Roba Forda ja ko burmistrza Toronto a nie brata George a. Smitherman określany jest jako erudyta o przyjemnym wyglądzie t.zw. thin skin i jest stawiany w kontraście do Roba Forda okre - śla nego jako thick skin. Według słów radnego M. Del Gran de, Rob Ford reprezentuje pośledniego to znaczy robotni cze - go wyborcę t.zw. Joe Pub lic. Przeciwnikom hasła Sza cunek dla Podatnika nie po doba się Forda fizjonomia, słow ni ctwo jak również jego grono zwolen ni ków. Określając go, nie używają do - brotliwego sło wa ru bas zny, tylko krzyczą, że jest nie okrze sany. Lamentują nad przy sz łością mia - sta, prawie stra szą je go osobą, że może zo stać bur mistrzem podob - nie jak nieg dyś Mel Last man, jeśli leniwi wybor cy [boga cze] nie ru szą z popar ciem dla Smit - her mana. Otóż w wyborach demokratycz nych wię k szość gło sów wygrywa. Dzień 25 października br. po - każe jak Torontończycy będą gło - sować czy na formę czy na treść. Rodzą się pytania kto zwy cięży, czy tradycjonalista ojciec rodziny z nowatorskim progra mem wy - borczym bo ograniczają cym ma - chinę administracji rządo wej na rzecz powiększenia bu dże tu mia - sta czy o nie tradycyj nych war toś - ciach rodzinnych Smitherman z bardzo typowym programem dla miasta. prezento - wa nym bardzo ciekawie i ładnie tylko nowatorstwa w nim niewie - le. Wyścig o fotel burmistrza trwa, a ja zadaję sobie pytanie, co zwy cięży forma czy treść? Jolanta Cabaj

N o 18(1008) 15-30/09/2010 Dlaczego Światowe Forum Polskich Inżynierów DokoÒczenie ze strony 1 mo cy techniczno-gospodarczej z RWPG. Jeżeli Polska chciałaby mierzyć do najbardziej innowa - cyj nych krajów, to należą do nich (1) Japonia -10,00, (2) Szwajca - ria-9,70, (3) Finlandia -9,53, (4) Niemcy-9,49, (5) USA -9,44, (6) Tajwan -9,44, (7) Szwecja -9,42, (8) Izrael -9,20, (9) Holandia- 9,16, (10) Dania-9,06. Kraj, z którym po win niśmy porównywać się Hiszpania ma indeks na po zio - mie 7,50 i jest na 26 miejscu, czyli o 18 miejsc w przedzie od Polski. Indeks innowacyjności uwzglę - dnia wskaźniki adaptowania no - wej techniki, stosunki między sek torem biznesu i nauki (nakła dy na badania), liczbę patentów, wskaź ni ki nakładów na edukację, wska ź niki liczby studentów na kie run kach decydujących o inno - wacyj ności oraz jakość infra struk - tury informacyjnej. Co by nie powiedzieć o super aktywności gospodarczej Azji w XXI w., to Europa i USA pozo - stają liderami innowacyjności w świe cie. W pierwszej dziesiątce naj bardziej innowacyjnych państw świata, aż 6 państw jest europej - skich. W drugiej dziesiątce jest jeszcze ich więcej bo 7. Czyli na 20 najbardziej innowacyjnych państw świata aż 13, czyli zdecy - do wana większość pochodzi z Europy? Nie ma jednak w tej gru - pie Polski, a dystans do europej - skiej czołówki jest bardzo duży. Np. pod względem liczby patent - ów, w latach 2002-04 Niemcy opatentowali 12,804 rozwiązań, Francuzi -9, 023, Anglicy-3,430, Włosi -2,298, Szwedzi-2,276, Holendrzy -1,887, Hiszpanie- 1,432, Finowie -1,150, Austriacy- 1,029, a Polacy -742, nie wiele więcej od Rumunów -709. W Europie, Polacy są na 10 miejscu pod względem uzyskanych paten - tów. Natomiast pod względem ich stosowania w praktyce, Pols ka jest na 44 miejscu. W 2002-04 latach około 120,000 polskich Inżynierów patentowało rocznie 247 rozwiązań, chyba nie dużo? Dlaczego? Co z tej analizy wynika? Pols cy inżynierowie są w kraju mniej efektywni niż zagranicą. Polski klimat gospodarczo-społeczny jest jakby wrogi innowacyjności polskich Inżynierów. Wprawdzie trudno w ciągu 20 lat nadrobić brak Rewolucji Przemysłowej w XIX w. w Polsce, brak przez 123 lata niepodległości, skutki wojen światowych i 45 letniej dyktatury PRL, to jednak, aby nadrobić dystans, jaki dzieli Polskę od 43 krajów polscy inżynierowie powinni być bardziej aktywni w swej twórczości i wpływie na polityczno-społeczne procesy, jakie zachodzą w III RP. Temu celowi m.in. powinno służyć Światowe Forum Polskich Inży - nie rów, złożone z ludzi świat łych, których w świecie i w Pols ce jest bardzo wielu. Trzeba dać im FORUM.. Andrzej Targowski Strona 15 VISTULA TRAVEL Promocyjne ceny BiletÛw do Polski Income - Tax Wakacje na s onecznym po udniu - ìlast minuteî Ubezpieczenia turystyczne - juø od $1.10 Wysy ka paczek i pieniídzy Dixie VISTULA TRAVEL Dundas St. E. Tel.: 905-624-4141 1425 Dundas St. E. Unit 5A Mississauga POLSKA SZKOŁA MUZYCZNA The Frederic Chopin Music School Fortepian/pianinoïSkrzypceïGitara ï Emisja g osu (Vokal)ïFletïTrπbkaïKlarnet ïakordeonï Teoria - wszystkie poziomy KOMPOZYCJAïIMPROWIZACJAïDYRYGOWANIE - dla zaawansowanych RYTMIKA i UMUZYKALNIENIE dla dzieci od 4-go roku øycia 2399 Cawthra Rd. East, Unit 101, Mississauga Tel. (905) 279-7761

Strona 16 15-30 /09/ 2010 N o 18 (1008) Ludzie z cienia DokoÒczenie ze strony 1 bronią. Latem 2006 roku śledztwo to prowadzone przez Naczelną Prokuraturę Wojskową ruszyło z impetem, jednak po wyborach parlamentarnych nagle zwolniło. Ostatecznie, w tej jednej z naj - większych polskich afer politycz - no gospodarczych mimo upły - wu ponad 4 lat nie udało się niko - mu postawić zarzutów. A sprawa jest niezwykle poważna. W trakcie prac komisji Macie - rewicza znaleziono dowody, że wojskowe służby specjalne han - dlo wały bronią i narkotykami, okła mując w tej kwestii naj wa - żniej szych urzędników pań stwo - wych w tym prezydentów i pre - mierów. Broń trafiała do krajów objętych embargo przez państwa NATO (m.in. do Jemenu, Somalii i byłej Jugosławii). Narkotyki transportowane były z Ameryki Po łudniowej do Austrii na pokła - dzie jachtu należącego do Jere - miasza Barańskiego ps. Bara ni - na osławionego gangstera współ pracującego z tajnymi służbami. Było to możliwe dzięki temu, że Baranina miał status konsula honorowego Liberii na Słowacji i jego pojazdy i statki nie podlegały kontroli celnej. Komisja Macierewicza wykryła również szereg przypadków szpiegostwa wewnątrz wojskowych służb specjalnych. Prokuratura z tą sprawą sobie nie poradziła. Osoby odpowiedzialne za te afery nie poniosły konsekwencji. Komunistyczna spuścizna Wojskowe Służby Informa - cyjne powstały w 1990 roku z II Zarządu Sztabu Generalnego Ludowego Wojska Polskiego. Przez cały okres PRL, II Zarząd Sztabu Generalnego zajmował się wywiadem i kontrwywiadem woj - skowym. Służył utrwalaniu ko - mu nizmu w Polsce i na świecie. Jego funkcjonariusze zwalczali opozycję antykomunistyczną (m. in., co udowodniło śledztwo IPN, zaangażowali się w uprowadzenie i zabójstwo księdza Jerzego Po - piełuszki), prześladowali żołnie - rzy, którzy mieli odwagę nie zga - dzać się z ideologią marksistow - ską, tępili jakiekolwiek przejawy imperialistycznego myślenia w wojsku. II Zarząd Sztabu Gene - ral nego wspólnie z radzieckim KGB i GRU zrealizował wiele za - granicznych operacji szpiegow - skich wymierzonych w państwa NATO (m.in. kradł technologie wojskowe, systemy uzbrojenia). W drugiej połowie lat 80., gdy ustrój komunistyczny chylił się ku upadkowi, w II Zarządzie Szta bu Generalnego powstał supertajny oddział Y, którego zadaniem było przejęcie kontroli nad gospodarką po transformacji ustrojowej. Ten cel zrealizowano w dwojaki sposób. Od 1988 roku plasowano agentów na najwa - żniej szych dla gospodarki stano - wiskach: w bankach, w minister - stwach, w przedsiębiorstwach zbrojeniowych. W 1989 roku utwo rzono Fundusz Obsługi Za - dłu żenia Zagranicznego (słynny FOZZ), który miał się zająć nie - jawnym skupem długu zagranicz - nego. Kierownictwo FOZZ objęli ludzi związani z wojskowymi służbami specjalnymi PRL. Fundusz nie skupił długów, nato miast wyprowadził z Polski ogrom ne pieniądze. Trafiły one do podstawionych spółek, których właścicielami byli ludzie wojsko - wych specsłużb. Te pieniądze przywieźli po 1989 roku do Pols - ki i kupowali za nie prywatyzo - wane przedsiębiorstwa państwo - we. W ten sposób przejęli za bez - cen ogromną część majątku naro - dowego. Tak na początku lat 90. powstała klasa rekinów kapitaliz - mu. Równolegle ludzie dawnych służb przejęli najważniejsze sta - no wiska w bankach, instytucjach finansowych, administracji pańs - twowej i samorządowej. Przejęli również kontrolę nad najważniej - szym sektorem medialnym, m.in. tworząc jedną z największych ko - mercyjnych stacji telewizyjnych. Stworzyło to potężną, nieformal - ną sieć powiązań i wpływów utru - dniającą normalne funkcjonowa - nie państwa. Pasmo afer Ludzie z dawnych wojskowych służb odegrali główne role we wszystkich najważniejszych afe - rach polityczno gospodar czych w Polsce. Od sprawy FOZZu, która była tzw. aferą matką, poprzez nielegalny handel bronią i narkotykami, aż po aferę Orle - nu (głośne zatrzymanie przez UOP pod wyssanymi z palca zarzutami prezesa PKN Orlen, który nie chciał podpisać kontrak - tu na dostawy ropy ze spółką zało żoną przez rosyjski wywiad). Ciekawą, a niewyjaśnioną do końca aferą jest rola WSI w oba - laniu rządu Jana Olszewskiego. Dużą rolę odegrał w tym Mieczy - sław Wachowski były szef Kancelarii Prezydenta w czasach Lecha Wałęsy. Według Walde - mara Łysiaka (który powoływał się na Antoniego Macierewicza), Mieczysław Wachowski szanta - Christopher Delicatessen Bond & Ontario, Oshawa. 39 Bond Street East, Unit#2, Oshawa Tel:905-579-4369 ï Najlepsze ceny, ï Najlepsze wyroby ï Najlepsza obs uga, ï Pyszny chleb i pπczki firmy ìgranowskaî, tylko u nas U nas jest ìnowy Kurierî żo wał Wałęsę ujawnieniem teczki Bolka, chcąc w ten sposób wy - musić na nim sprzeciw wobec akcji wycofywania z Polski wojsk sowieckich. W latach 90. WSI stworzyły i kontrolowały całe podziemie przestępcze w tym największe polskie gangi (m.in. pruszkowski i mokotowski). Stworzyły również tzw. mafię paliwową, która zarabiała miliar - dy na oszustwach podatkowych (oszustów podatkowych niezwią - zanych ze służbami zamykano na lata w więzieniach). Po 2000 roku WSI stały się swoistym pań - stwem w państwie przez nikogo nie kontrolowanym i z nikim się nie liczącym. Struktura ta stała się tym bardziej groźna, że prawie wszy stkie stanowiska kierowni - cze obejmowali ludzie z dawnego II Zarządu Sztabu Generalnego, wśród których większość ukoń - czyła Akademię KGB w Mosk - wie. Brutalna weryfikacja Rozbicie tego patologicznego układu stało się jednym z głów - nych celów politycznych rządu Prawa i Sprawiedliwości. W 2006 roku koalicja PiS Samoobrona LPR doprowadziła do uchwalenia sejmowej ustawy o likwidacji i weryfikacji WSI, oraz o utworze - niu nowoczesnych: wywiadu i kontr wywiadu wojskowego, nie obciążonych komunistyczną spuś - cizną. Wykonanie tego zadania powierzono Antoniemu Maciere - wi czowi. Mimo awantury w me - diach i ogromnego sprzeciwu WSI i sympatyzujących z nimi środowisk, komunistyczne służby zostały sparaliżowane. W marcu 2007 roku Lech Kaczyński odtaj - nił ściśle tajny raport z weryfi - kacji WSI, opisujący patologie w tej służbie. Powstały dwie nowe służby: wywiadu i kontrwywiadu wojskowego, które zaczęły odno - sić bardzo poważne sukcesy (m.in. w latach 2006-2007 ziden - ty fikowano 42 rosyjskich szpie - gów działających w strukturach Sił Zbrojnych RP). Było to mo - żliwe dzięki definitywnemu odsunięciu ludzi szkolonych w Moskwie i zaangażowanych w utrwalanie komunizmu. Powrót do władzy W ciągu kilku miesięcy dawni aparatczycy komunistyczni trzę - sący Polską stali się klientami pro kuratury, która wszczęła kilka - dziesiąt śledztw w związku z nie - prawidłowościami w funkcjo no - waniu WSI. Zapowiadało się na to, że komunistyczna formacja odpowiedzialna za szereg afer zo - stanie do końca rozbita, rozliczo - na i ukarana sądownie. Niestety, wybory parlamentarne jesienią 2007 roku odwróciły ten trend. Jedną z pierwszych decyzji rządu Platformy Obywatelskiej było po - zba wienie stanowisk Antoniego Macierewicza i jego najbliższych współpracowników. Ich następcy rozpoczęli czystkę, w wyniku któ rej zwolniono ze służby bar - dzo wielu młodych ludzi przyję - tych w czasach PiS. Zastąpiono ich nową kadrą, której filar sta - nowiły osoby związane z Wojs - ko wymi Służbami Informacyj - nymi. Oprócz płk Artura B., przy - jęto do służby m.in. pułkow nika Dariusza B. również b yłego oficera WSI (pełni bardzo ważne stanowisko w pionie zajmującym się ataszatami wojskowymi). Kil - ku nastu negatywnie zweryfiko - wa nych oficerów WSI znalazło intratne posady w sektorze zbro - jeniowym, kilkudziesięciu kolej - nych trafiło do instytucji podle - głych MON. Po wyborach prezy - den ckich wygranych przez Broni - sława Komorowskiego, byli fun - kcjonariusze WSI znaleźli posady w Biurze Bezpieczeństwa Naro - do wego i w Kancelarii Prezy - denta. Mają stanowiska związane z dostępem do informacji niejaw - nych i przez ich biurka przecho - dzą dokumenty zawierające naj - ważniejsze tajemnice polskiego państwa. A to oznacza, że struk - tu ra, która przez 16 lat była źród - łem wszelkich patologii, powoli i systematycznie się odradza. I od - budowuje swoje imperium wpły - wów. Leszek Szymowski

N o 18 (1008) 15-30/09/2010 Informacje o książkach wydanych w Polsce Maria Budziakowska Hanna Lis, Paweł Lis: Kuchnia Słowian: o żywności, potrawach i nie tylko Kraków: EGIS, 2009. Książka poświęcona jest jedne - mu z powszechnych elementów życia Słowian, a mianowicie przy gotowywaniu pożywienia. Autorzy uważają, ze w trakcie ba - dań archeologicznych najczęściej odkrywanym rodzajem zabytku jest ceramika naczyniowa, czyli zwykłe potłuczone gliniane garn - ki. Zdecydowana większość z nich - pominąwszy naczynia związane z obrządkiem pogrzebo - wym czy z innymi, bliżej nieokre - ś lo nymi rytuałami - powstała właśnie po to, aby można było w nich przechować i przygotować produkty spożywcze, a następnie zjeść z nich strawę. Autorzy zadają cztery pytania: Czy w wydobytym przez arche - ol ogów garnku można było ugo - tować pożywienie? Z czego przygotowywano to pożywienie? Jak smakowało? Czy zaspokajało potrzeby orga - nizmu? Pytania te należą do programu badawczego archeologii doświad - czalnej Pożywienie Słowian, realizowanego od 2004 roku przez Muzeum Nadwiślańskie w Ka zimierzu Dolnym. Program re - a lizowany był na terenie Kotli ny Chodelskiej w zachodniej częś ci Lubelszczyzny. Właśnie na tym terenie zachowały się relikty czterech grodzisk, które pokazują szczególne etapy rozwoju sło - wiań skich społeczności plemien - nych. Do poznania kuchni Sło - wian istotne znaczenie mają źród - ła mówiące o bazie surowcowej, jaką dysponowali Słowianie oraz źródła mówiące o procesach tech - nologicznych związanych z po zy - skiwaniem surowców, ich prze - twarzaniem i zamienianiem na po trawy, a także sam proces kon - sumpcji. Archeobotanika zidenyfikowala 147 gatunków roślin dziko rosną - cych, które mogły być zbierane przez Słowian. Zbierano owoce grusz i jabłoni, owoce tarniny, ma liny, jeżyny, owoce derenia świd wy, z którego pestek uzyski - wano gęsty olej, kaliny, jałowca i jarzębiny. Zbierano także orzechy laskowe, rośliny, z których liści, ło dyg gotowano kwaśne polewki. Charakterystyczną rolę w kuch - ni Słowian pełniły grzyby. We wcze snym średniowieczu szcze - gólną rolę odgrywało rolnictwo. Słowianie także zakładali i upra - wiali ogrody oraz zajmowali się sadownictwem. Duże znaczenie odrywała hodowla koni, bydła do - mowego, świń, owiec, kóz, kur, kaczek, gęsi i gołębi. W książce znajdziemy omó wie - nie procesu przetwarzania pro - duktów zbożowych, urządzeń i sprzętów do przygotowywania poży wienia, przechowywania i konserwowania surowców i po - ży wienia. Szczególnie intere su - ją ca jest charakterystyka potraw oraz przepisy i receptury: napo - jów, nabiału, polewek, kasz, po - traw z roślin strączkowych, mą - cznych, pieczywa oraz mięs i jego przetworów. 2. Kuchnia Polska: Jak pow - staje tradycyjny smak. Warsza - wa: Państwowe Muzeum Etno - graficzne, 2007. Pierwsze informacje o kuchni pol skiej pochodzą z czasów kształ towania się państwa pols - kie go. Podstawę pożywienia sta - no wiły potrawy ze zboża i wa - rzyw, natomiast mięso było kon - su mowane sporadycznie. Polacy produkowali twaróg, masło, śmietanę, a także sporządzali piwo i miód. Najsłynniejsza polska uczta, to uczta wydana przez Bolesława Chrobrego na cześć cesarza Ottona III w 1000 roku w Gnieź - nie. Znana jest nie tylko z obfito - ści jedzenia i napojów, ale także z powodu wspaniałej zastawy srebrnej i złotej, która po uczcie została ofiarowana cesarzowi. Z biegiem lat rozwijała się kultura kulinarna. Zaczęto spoży - wać ptactwo, dziczyznę, podawa - no napój warzony z pszenicy, chmie lu i wody - piwo, a także miód pitny. Przybywający do Krakowa kup - cy przywozili owoce południowe, warzywa, przyprawy zwane ko - rze niami: szafran, pieprz, gałkę muszkatułową, imbir i goździki. Importowano wina, głównie wę - gierskie. Pod koniec XIV wieku rozpowszechniła się wódka pę - dzona na ekstraktach ziołowych. Kołduny, chłodnik litewski przy wędrowały do Polski dzięki małżeństwu królowej Jadwigi z księciem Władysławem Jagiełłą. Żona króla Zygmunta Starego, Bona Sforza wprowadziła do polskiej kuchni wiele jarzyn, owoców i nowe dania, a także wi del ce, które używane były jedynie we Włoszech. W XVII wieku królowa Lud - wika Maria Gonzaga wprowa - dziła zwyczaje kuchni francus - kiej. Zamiast zastawy cynowej po jawiły się fajans i porcelana oraz szkło stołowe. Kuchnia chłopska nie zmienia - ła się tak szybko jak dworska. Podstawą pożywienia ludności wiejskiej były potrawy z mąki: kluski, pierogi, kasze wypiekane lub gotowane w wodzie lub mleku. Ludność wiejska piekła chleb. Bardzo popularna była kapusta, uprawiano także rośliny strączkowe. W XIX wieku zaczę - to uprawiać ziemniaki. 3. Kordian Tarasiewicz: Kawa i herbata na ziemiach polskich. Handel, konsumpcja, obyczaje. Warszawa: Szkoła Głowna Han - dlowa, 2009. Na ziemie polskie kawa przy - była z południa od Turków po - przez Kamieniec Podolski, Lwów i Jarosław. Kronikarz obyczajów, Jędrzej Kitowicz, w pierwszej połowie XVIII wieku po raz pierwszy opisał kulturę kawową w Polsce. W 1795 roku w Krakowie ukazał się przekład francuskiej książki F. Buchoza pt. Krótka wiadomość o kawie i jej właściwościach i skutkach na zdrowie ludzi spły - wa jących. Najbardziej popularna była kawa turecka de mocca, kupowana z Gdańska i Królewca, a także z Lewantu, francuskiej Mar tyniki, Indii Holenderskich. W 1773 roku porcja kawy z cukrem kosztowała dwukrotnie więcej niż porcja herbaty i płaciło się za nią 6 groszy. Kawa po pol - sku pita była z tłustą śmietanką. Najstarsze wzmianki o herbacie pochodzą z drugiej połowy XVII wieku. Znajdujemy informację o tym jak Przed sejmikiem wszy - scy urzędnicy województwa jedni wódkę gdańską, a drudzy herbatę pili. Jednakże Stanisław Trembecki zaliczał herbatę do produktów bardzo podejrzanych obok krwi bydlęcej, kawioru, ikry, ło - sosi, sera, zsiadłego mleka, słod - kich jabłek, żab, węży, ślimaków i wina. W książce znajdujemy charakterystyki firm branży kawy i herbaty o wieloletniej działal - ności i ciągłości w kierowaniu ich przez kilka pokoleń właścicieli. Strona 17

Strona 18 15-30/09/ 2010 N o 18 (1008) Toronto to host Annual GFOA Conference in 2016 As his first act as President of the Government Finance Officers Association of the United States and Canada (GFOA), Len Brittain, City of Toronto's Director of Corporate Finance, has announ - ced that Toronto will host the association's annual international conference being held May 22-25, 2016. Brittain became the association' s president at its annual conference in Atlanta, Georgia in June 2010. The annual GFOA Conference draws thousands of public finance professionals from across Canada and the United States and from around the world. Attendees be - nefit from workshops, panel dis - cussions, lectures and discussion groups focusing on recent updates and best practices in government finance. Brittain has served on the GFOA Executive Board since 2006. He also is the former cochair of the GFOA's Committee on Canadian Issues and the for - mer co-chair of the committee s Professional Development Task Force. He was elected president by his peers on account of his outstanding leadership ability and stature as a public finance pro - fessional. Brittain s leadership will help the GFOA continuously raise the bar of the government finance profession. This presti - gious position has been previous - ly held by only nine Canadians in the association's 104 year history prior to Brittain's election. "GFOA's annual meetings allow opportunities for candid con versations about problems and solutions," said Len Brittain. "We are not competitors, but collea - gues. We come together so we can benefit from discussions about the best practices in govern - ment finance." "I am proud and privileged to welcome the GFOA conference to Toronto," said Mayor David Miller. "I hope that the delegates enjoy our vibrant city and all that it offers during their stay." Established in 1906, the Go - vern ment Finance Officers Asso - cia tion is the major pro fessio nal association serving the needs of 17,600 appointed and elected local, provincial and state-level government officials and other finance practitioners. It provides top-quality publications, training programs, services, and products designed to enhance the skills and performance of those responsible for government finan ce policy and management. The association is headquartered in Chicago, Illinois, with offices in Washing - ton, D.C. Government of Canada Helping Internationally Trained Dentists Enter the Labour Market The Government of Canada is funding a project that will help internationally trained dentists put their knowledge and skills to work sooner. The Honourable Diane Finley, Minister of Human Resources and Skills Develop - ment, made the announcement today. The Canadian Dental Regula - tory Authorities Federation (CD - RAF) will receive over $790,000 in Foreign Credential Recogni - tion Program funding for its pro - ject entitled Assessment of Inter - nationally Trained General Den - tists from Non-Accredited Dental Programs. "Our government is helping internationally educated health professionals enter the labour market to improve the quality of life of all Canadians," said Mini - ster Finley. "Through Canada's Economic Action Plan, we are working with partners to develop a common approach to foreign cre dential recognition. This pro - ject contributes to a fair, efficient and timely system that will help internationally trained dentists find work in communities across Canada." The CDRAF's project will establish a national process for the assessment of internationally train ed dentists. Prior to this ini - tia tive, the majority of foreigntrained dentists, who come from non-accredited dental schools, would have been required to undertake additional training and education. This new process will evaluate whether these individuals already have the same knowledge, skills and competencies as a graduate from an accredited Canadian den - tal program. Successful completion of this assessment process will enable them to take the national exami - nation through the National Den - tal Examining Board of Canada. Candidates who pass the exam can then register to practise as a dentist anywhere in Canada. "The CDRAF is pleased to receive funding from the Foreign Credential Recognition Program to develop and implement a national assessment program for internationally trained general dentists," said Dr. Cam Witmer, President of the CDRAF. "This important initiative will establish an impartial, objective and fair process, based on nationally agre - ed upon standards and programs. Canada's dental regulatory autho - rities are committed to helping reduce barriers by registering qualified and competent interna - tio nally trained dentists in our country." Through Canada's Economic Action Plan, the Government of Canada is working with the pro - vinces and territories and other partners, such as employers, to address barriers to foreign cre - den tial recognition in Canada. This partnership directly contri - but ed to the development of the Pan-Canadian Framework for the Assessment and Recognition of Continued on page 23

N o 18 (1008) 15-30/09/2010 Strona 19 KLINIKA REGENERACJI NATURALNEJ MedQuantum Research Laboratory Dr. T. Szcz sny Andrews, Ph.D. Akupunktura Homeopatia Electro-Medicine Medycyna Przysz oêci Enart Therapy Zio olecznictwo Irydologia Dietetyka Programy odwykowe Skuteczne metody odchudzania Walka z bólem, stanami alergicznymi Komputerowa analiza diety i alergenów Elektroniczna identyfikacja oraz detoksyfikacja jelita grubego, krwi i limfy Pomoc w schorzeniach: nadciênienie, cholesterol, cukrzyca, dro d yce, paso yty, zaburzenia hormonalne, skóra, przewód pokarmowy, nowotwory, artretyzm, astma, stawy, mi Ênie oraz wiele innych. Mississauga: Natural Regeneration Clinic, 1755 Rathburn Rd. East, Unit 60 (905) 602-4191 1-877-949-9993 Żeby zdążyć na czas MEDYCYNA NATURALNA Redaguje Dr.T.Szczęsny Andrews, Ph.D. Mamy często takie pragnienie, od czucie, zamiar, żeby zdążyć coś zrobić na czas do pracy, na pociąg, do kina, teatru a może prze czytć egzemplarz Nowego Kuriera, ale ja dzisiaj chciałbym zaproponować Państwu móc się uchronić na czas przed nieszczęś - ciem ciężkiej choroby; trzeba i można tego dokonać, a jak prze - czytajcie ten artykuł. Corocznie notuje się na ziemi około 6 mln. nowych przypadków raka. Najczęstsze z nich to rak żo - łądka - 680 tys., płuca - 590 tys., sutka - 540 tys., jelita grubego i odbytnicy - 510 tys., szyjki maci - cy - 460 tys. Ryzyko powsta wa - nia nowotworów złośliwych wzra s ta wraz z wiekiem, za wy - jąt kiem białaczek i nowotworów ośrodkowego układu nerwowego (te są najczęstsze we wczesnym dzieciństwie). Na nowotwory częś ciej chorują: poniżej 10 roku życia - chłopcy, pomiędzy 20 a 60 rokiem życia - kobiety (zwła sz cza w wieku 35-50 lat, gdzie zbiera żniwo rak szyjki macicy i rak sutka); powyżej 60 roku życia mężczyźni. Nowotwory są rów - nież najczęstszą przyczyną zgo - nów u dzieci do lat osiemnastu, a wy krywa się je także u niemow - ląt. Po dobrym początku XXI wie - ku aż trudno uwierzyć, co futu - ryści zapowiadali w medycynie na lata dziewięćdziesiąte ubiegłe - go stulecia. Większość chorób zakaźnych miała ulec likwidacji, średnia długość życia miała się znacznie wydłużyć, mieliśmy być świadkami ograniczenia chorób wieku starczego, uczeni mieli wynaleźć szczepionkę na raka. Rzeczywistość okazała sie strasz - na. Do znanych wcześniej chorob doszły nowe, tzw. cywilizacyj - ne. Powróciła gruźlica oraz inne choroby zakaźne, wytworzyły się szczepy bakterii, na które nie ma ŻADNEGO lekarstwa. Pojawił się AIDS! Według opinii futurologów najprawdopodobniej do połowy e-mail: natural.medicine@sympatico.ca obecnego wieku nie poznamy jed - nak wszystkich przyczyn i me - chanizmow powstawania nowo - two rów. Nadal, tak jak obecnie, nie będzie uniwersalnego środka zwalczającego wszystkie odmia - ny nowotworów, których liczba prze cież powiększa się nieustan - nie. Już teraz rozróżniamy ponad 200 podstawowych jednostek cho robowych, a przy uwzględnie - niu różnorodności histopatolo - gicz nej liczba odmian sięga aż ponad 2000. Choroby degeneracyjne, a więc nowotworowe i zaliczane do tej grupy choroby układu krążenia, w tym choroba niedokrwienna ser - ca, uszkodzenia mięśnia serco we - go (zawały) oraz wszelkiego ro - dzaju schorzenia naczyń krwio - noś nych i ich konsekwencje (uda - ry i wylewy krwi do mózgu etc.) - nigdy nie rozwijają się szybko, zajmuje to czas. Zawsze związane jest to z jakąś przyczyną schorzenia, jej narasta - niem, postępującymi zmianami w stanie zdrowotnym organizmu i często do tego momentu choroba rozwija się bezobjawowo. Potem pojawiają się objawy, wielokroć bardzo ogólne, enigmatyczne: złe samopoczucie, może lub nie go - rączka, osłabienie, zmienne bóle, za mało to aby ustalić lub domy - ślać się natury schorzenia. Na tym etapie bardzo często nawet nie szukamy jeszcze pomocy u leka - rza, a jeśli nawet, to nie otrzy mu - jemy także przybliżonej diagno - zy, bo zbyt ogólnikowe są obja - wy. Sytuacja się przeciąga, ruty - nowe badania laboratoryjne nie dają jednoznacznej diagnozy lub przypuszczenia czegokolwiek poważnego. Specjalistycznych ba dań nie wykonano bo nie wia - do mo w jakim kierunku je podjąć. A w tym samym czasie jakiś, jesz cze nam nieznany proces drąży chorujący organizm, po - waż na sytuacja, z której sobie nie zdajemy sprawy w sposób ukryty gwałtownie się pogarsza. Może w międzyczasie pojawią się objawy, symptomy bardziej konkretne i szansa ustalenia diag - nostycznie problemu będzie łat - wiej sza, ale cóż z tego kiedy zaa - wansowanie choroby posunęło się TEST KOMPUTEROWEJ OCENY ZDROWIA Total Health CyberScan Opis i wykresy graficzne NajnowoczeÊniejsza metoda dostarczajàca informacji na temat szczegó owego stanu zdrowia, w tym wielu narzàdów wewn trznych cz owieka: serca, wàtroby, olàdka, p uc, tarczycy, nerek, nadnerczy, trzustki, narzàdów p ciowych, gruczo ów sutkowych, prostaty i wielu innych. Badanie jest: bezpieczne, wygodne, bezbolesne, szybkie, bezinwazyjne. Warto znaç odpowiedê, aby: poznaç stan swego zdrowia, uniknàç wielu niebezpiecznych chorób, na czas wykryç poczàtki schorzenia i rozpoczàç kuracj, dobraç odpowiednie lekarstwa. Dok adna, cyfrowa, oparta na bio-feedback ocena stanu zdrowia. Podczas badanie jest mo liwoêç obejrzenia analizowanego organu na monitorze komputera. Nie zwlekaj z decyzjà, dzwoƒ jeszcze dziê i umów si na wizyt. już tak daleko, że szanse na lecze - nie, czy wyleczenie zmniejszyły się bardzo dramatycznie. Przebieg chorób serca i naczyń krwionośnych sprowadza się za - zwyczaj do bardzo poważnych zmian organicznych o charakterze najczęściej nieodwracalnym. Podobnie ma się sprawa z nowo - tworami złośliwymi. Postępowanie medyczne stara się utrzymać pacjenta przy życiu, często z bardzo wątpliwym roko - wa niem. Oddziały intensywnej terapii w szpitalach oraz tzw. chronic care wards są przepeł - nione, każdy z nas dysponuje wciąż świeżymi przykładami ze swego środowiska przypadków wy lewu krwi do mózgu, zatorów, zawałów serca, śmierci na skutek przewlekłej choroby wieńcowej. Dotyczy to także prawie już dziś epi demii różnych chorób nowo - tworowych. Wszystko to dzieje się wokół nas, na razie tylko, ale pewnego dnia, któż to wie, czy nie dotknie nas. Ta zwięzła i popularna w ujęciu felietonu zdrowotnego forma podania naukowo skomplikowa - nych zagadnień medycznych nie pozwala na dogłębne rozwinięcie tematu. Pragnę jednakże zapewnić PT Czytelników, że według mojej opinii i wiedzy oraz wieloletniego doświadczenia w dziedzinach biologii, medycyny eksperymen - talnej, chorób rzadkich i trudnych oraz ponad 25 lat stosowania me - dy cyny naturalnej - to wczesne wykrycie konkretnych zagrożeń pokrótce wspomnianych wyżej (a jest ono możliwe, jak za chwilę o tym napiszę) daje możliwość i olbrzymią szansę zatrzymania rozpoczynającego się groźnego procesu chorobowego, zastosowa - nia właściwych środków zapobie - gaw czych (prevention) i uniknię - cia katastroficznych konsekwencji w postaci całkowitego paraliżu, niedowładów, upośledzenia czy też przedwczesnej, niepotrzebnej śmierci. Sprawa dotyczy zagrożenia wszy stkimi chorobami, ale szcze - gólnie nowotworowymi guzami łagodnymi (benign tumors), które często agresywnie i inwazyjnie le czo ne chemią lub radiacją nie - potrzebnie lub złośliwymi guzami (malignant tumors) oraz choro - bami układu krążenia i serca. Znając zawczasu zagrożenia możemy tych chorób uniknąć. Taka jest prawda i trzeba z niej tylko potrafić skorzystać. Każdy z nas posiada pewną, określoną w jednostkach miary zwanych an gs - tremami wielkość radiowital noś - ci, im większa ta liczba to lepiej, nasze siły obronne, immunologi - cz ne są silniejsze, mogą zwalczyć każdy czynnik chorobotwórczy, który później może być przyczy - ną raka, zawału, wylewu krwi do mózgu czy każdej innej poważnej choroby. Jeżeli zatem utrzymy - wać będziemy naszą readiowital - ność w przedziale 6,000-7,000 angstremów oraz zachowamy ko - nieczne, zalecane zasady higieny środowiskowej - to możemy uchro nić się przed rakiem, na pewno tak. W trakcie naszego codziennego życia tworzy się w sposób nie - ustanny, wciąż na nowo w ludz - kim organiźmie codziennie śred - nio 150,000 komórek zmienio - nych nowotworowo. I teraz zale - ży od naszego potencjału obron - nego (radiowitalnego) poszcze - gól nych systemów i organów, czy to codziennie powtarzające się zagrożenie organizm samoistnie lub z odpowiednią pomocą zasto - sowaną zawczasu potrafi zneutra - li zować i pokonać. Na tym właś - nie polegają różnice osobnicze, jedni chorują, inni nie dlatego, że różni ich możliwość i zdolność zwalczania czynnika chorobo - twór czego, a jest tym wspomnia - na wyżej radiowitalość. Jej po - ziom ciągle się waha, ale naszym zadaniem i obowiązkiem dobrego gospodarza jest utrzymywać go w bezpiecznych granicach. Znając aktualną wielkość i poziom obronnej radiowitalności mamy możliwość stymulacji (podwyższenia) jego aktywności. Procedura sprawdzania stanu ra dio witalności wszystkich orga - nów, ustalenia zagrożeń i ewen - tualnej w niedalekiej przyszłości możliwości rozwoju groźnej cho - roby układu krążenia lub nowo - two rowej jest stosowana z powo - dzeniem w mojej Klinice Rege - neracji Naturalnej w Mississauga. Precyzyjne badanie, pozbawio - ne jakiejkolwiek inwazyjności stwa rza jedyną w swoim rodzaju szansę, fantastyczną możliwość przed człowiekiem - oto znając zawczasu ewentualnie grożące nam niebezpieczeństwo możemy swoją, przytomnie podjętą decy - zją i konsekwentnym postępowa - niem uchronić się przed rakiem, zawałem, wylewem lub inną pla - gą chorobową. Po takiej, wstępnej konsultacji, mając rozeznanie aktualnej sy - tuacji zdrowotno-odpornościowej możemy wpływać na stan zagro - żonych organów, świadomie pod - nieść ich witalność, poziom ener - getyczny, kontrolować wyni ki tego postępowania. Możliwość kontroli naszej ży - wotności, witalności jest w zasię - gu ręki, ale koniecznym warun - kiem dla sukcesu jest dokonanie tego wystarczająco wcześnie, bo potem gdy guz zniszczy nam waż ne narządy, a dokonany już zawał zatrzyma serce to będzie już troszeczkę za późno, dlatego ja to piszę dzisiaj, Państwo prze - czytacie niedługo ale działać na - leży wkrótce, żeby właśnie zdą - żyć na czas, bo jak powiadają są po ciągi na które nie można się spóźniać. Nie jest to recepta na życie bez końca, gdyż jako biolog i katolik widzę jego limity, ale recepta na spokojniejsze życie, zróbmy coś by lepiej żyć i zdrowo - bo tego chyba wszyscy tak samo pragnie - my. Zapraszam do podjęcia bardzo waż nej decyzji, zrób krok by uchro nić się przed groźbą kon - sekwencji ciężkich chorób. Osoby zainteresowane po - wyż szą tematyką, jak również le czeniem naturalnym zapra - szam do konsultacji w Klinice Re ge ne racji Naturalnej w Missis sauga,. Telefon: 905 602-4191, lub bezpłatny toll-free spoza Toronto i Mississauga: 1-877- 949-9993. Dr.T.Szczęsny Andrews, Ph.D. specjalizuje się od lat w Tradycyjnej Chińskiej Medy cy - nie i Akupunkturze, których tajniki zgłębiał w Chinach i Ko - rei. Stosuje również spraw dzo - ne i naukowo udokumentowane metody Dietetycznej Korekty Żywienia, Homeopatii, Zioło - lecz nictwa i Irydologii. Posiada doktorat z Fizjologii Żywienia, był wykładowca Uniwersy te - tach w Warszawie i Montrealu. Jest autorem wielu prac nau - ko wych z zakresu wymie nio - nych wyżej dziedzin ZWALCZANIE BÓLU PAIN CLINIC metodami elektromedycznymi 21 Century Technology w KLINICE REGENERACJI NATURALNEJ Dr. T.A. Szcz sny, Ph.D. Skuteczne w takich schorzeniach jak: wszelkiego rodzaju choroby reumatyczne w tym zapalenie stawów, mi Êni, choroby metaboliczne, nowotworowe, zaburzenia nerwowonaczyniowe, choroby koêci, migreny, MS, fibromyalgia oraz wiele innych obarczonych bólem chorób. Zrób pierwszy krok i umów si na wizyt 905-602-4191 1-877-949-9993 1755 Rathburn Rd. East, Unit 60 Mississauga ON L4W 2M8

Strona 20 15-30/09/ 2010 N o 18 (1008) Dwór w Kraśnicy i hubalowy Demon Danuta Gawarecka - Krasicka - Szkic rodzinny Odc. 15 (Warszawa, PIW 2009) Aleksandra Ziółkowska-Boehm Danuta z Gawareckich Krasic - ka, żona Janusza, ma swoje poru - szające opowieści rodzinne, także włączone złotymi zgłoskami w historię. Oto jej opowieść: Historię rodu otwiera Ignacy Dąbrowski senior1, syn Józefa, oże niony z Zofią McFlindt, która była z pochodzenia Szkotką. Mieszkali w Warszawie przy ulicy Elektoralnej 53. Pradziadek Ignacy był senatorem Autono mi - cz nego Rządu Polskiego za cza - sów cara Aleksandra. Pełnił fun - kcję dyrektora Wydziału (Depar - ta mentu) Dóbr i Lasów. Po pow - sta niu styczniowym, gdy autono - mia została zniesiona przez cara, złożył dymisję. Przeszedłszy na emeryturę kupił majątek Rokitno pod Błoniem koło Warszawy. Miał siedmiu synów i trzy córki2. Dwaj synowie Zdzisław Hipolit i Wiktor, brali udział w powstaniu styczniowym. Starszy, Zdzisław, był adiutantem majora Ludwika Żychlińskiego. Żona, Zofia Mc - Flindt, również czynnie pomagała powstańcom, przewożąc ich do Warszawy swoją karetą. Na ro - gatkach mówiła, że wiezie do dok tora ogrodnika podejrzanego o chorobę zakaźną. Ponieważ był zakaz wstępu mężczyzn do War - szawy - musieli mieć paszport z za meldowaniem i powodem opu - sz czenia stolicy - w ten sposób omi jano ten zakaz. Po upadku powstania obaj sy - no wie musieli uchodzić z kraju. Dotarli do Paryża i tam brali udział w obronie oblężonego mias ta w roku 1870 r. Opowiadali potem o ogromnym głodzie, który panował w mieście i zastosowa - niu po raz pierwszy oświetlenia re flektorami stanowisk nieprzyja - cie la. Obaj bracia studiowali na po litechnice w Gandawie - Zdzi - sław Hipolit chemię, Wiktor inży - nierię. Bardzo źle znosili emigra - cję. Dopiero bardzo energiczne sta rania matki umożliwiły im powrót do kraju, ale musieli stale meldować się w Żandarmerii. Ze względu na udział w powstaniu nie mogli uzyskać pracy na tere - nie całego Królestwa. Zdzisław wyjechał więc na Ukrainę, gdzie był dyrektorem cukrowni w So - kół ce w majątku Branickich, a następnie pracował w Kijowie w Syndykacie Cukrowniczym. Był dwukrotnie żonaty. Miał czworo dzieci. Wszyscy synowie Ignacego otrzymali wykształcenie. Wsze - bor był radcą stanu, Wiktor zaś inży nierem, Czesław miał wy - kształ cenie rolnicze (objął po ojcu Rokitno), Jan był urzędnikiem, Igna cy Marian lekarzem (praco - wał w Łomży). Wśród potomków braci Dą - browskich byli lekarze, inżynie - rowie, architekci, działacze nie - podległościowi. Wielu z nich zgi - nę ło tragicznie, jedni na terenie Rosji, po rewolucji, inni w czasie drugiej wojny światowej. Syn Zdzisława Hipolita, Tade - usz, doktor medycyny, zmarł w oflagu. Wnuk Zygmunt Zdzisław, pod porucznik 304. dywizjonu bombowego, zginął w wypadku lotniczym w Anglii. Drugi wnuk, Zdzisław, taternik i architekt, zgi - nął w czasie obrony Warsza wy, trzeci - Jerzy Szyszko Bo husz wal czył we Francji i Anglii, a następnie pracował i tworzył (ra - zem z Janem Nowakiem-Jezio - rań skim) Radio Wolna Europa. Synowie Czesława: Czesław jr i Adam zginęli podczas wojny. Syn Ignacego Mariana, Zbigniew (1909-1940) został zamordowany w Katyniu. (O losach potomków mojego dziadka Jana piszę dalej). Mój dziadek, Jan Dąbrowski (1861-1932) herbu Nałęcz, był szóstym z kolei synem Ignacego seniora. Ożenił się z Anną Orłow - ską. Pracował jako urzędnik pań s - twowy w Warszawie, potem kilka lat w Białej Podlaskiej, a w latach 1915-1918 w Petersburgu i zno - wu w Warszawie. Dziadkowie miesz kali w sześciopiętrowym do mu przy ulicy Polnej 70 (której nazwa i numer przed wojną zo - stały zmienione na Noakowskiego 16). Znałam ich tylko z nielicz - nych zachowanych zdjęć, ponie - waż oboje zmarli na cztery lata przed moim urodzeniem. Dziadkowie mieli czworo dzie - ci: Halinę, która zmarła, mając led wie osiem lat, na szkarlatynę, Jana, Zofię i Hannę - moją matkę. Dziadkowie zwracali uwagę, by dzieci miały wykształcenie. Jan Dąbrowski (1882-1940), mój wuj, ukończył prawo na Uni - wersytecie Warszawskim i został dobrym adwokatem, obrońcą w licznych procesach politycznych PPS. Bronił działaczy PPS przed sądami rosyjskimi, a w okresie sana cji - przed sądami polskimi. Był jednym z obrońców w proce - sie brzeskim 3 broniąc Adama Ciołkosza. Uprawiał także publi - cystykę.4 Wuj ożenił się z Krystyną Piet - kiewicz i mieli troje dzieci. Naj - starszy, Juliusz, urodzony w Kra - ko wie w 1909 roku, prawnik, har - c mistrz, wybitny instruktor i dzia - łacz harcerski, jeden z głównych założycieli KIMBu (Koła Instru - k torów im. Mieczysława Bema). We wrześniu 1939 roku wszedł w skład Głównej Kwatery ZHP, czyli Szarych Szeregów, jako jeden z jej założycieli wraz z Aleksandrem Kamińskim, Floria - nem Marciniakiem i Lechosła - wem Domańskim. W październi - ku 1939 współzałożyciel Polskiej Ludowej Akcji Niepodległościo - wej (PLAN). W styczniu 1940 ro - ku po aresztowaniu rodziny i akty wu PLAN dla ratowania za - kładników dobrowolnie zgłosił się do gestapo. Został rozstrzela - ny w Palmirach5. Młodsza córka, Janina Dąbrow - ska (1913 2005), również działa - cz ka harcerska, i najmłodszy Sta - nisław (1915-1994), również zna - ny harcmistrz i instruktor har cer - ski, po wojnie architekt. Zofia Dąbrowska, siostra Jana, moja ciocia, ukończyła Wydział Filozoficzno-Historyczny na Uni - wersytecie Warszawskim. Pra co - wała w Ministerstwie Spraw Za - gra nicznych, była oddelegowa na do pracy w ambasadzie pols kiej w Atenach. W Grecji naba wiła się gruźlicy płuc, powróciła do Pol s ki i zmarła w szpitalu w Ot - woc ku w 1943 roku. Najmłodsze dziecko, Hanna Dąbrowska (1899-1953) ukoń - czy ła na UW Wydział Filozoficz - ny w zakresie filologii polskiej. Po podjęciu pracy w sądownict - wie studiowała również prawo, które ukończyła rok przed wybu - chem wojny. W lipcu 1930 roku wyszła za mąż za doktora medy - cyny Czesława Gawareckiego her bu Nałęcz (1901-1942), moje - go ojca. Rodzice moi poznali się na studenckiej wycieczce uniwer - sy teckiej nad Morze Czarne i Śródziemne. Oboje skończyli stu - dia i po ślubie zamieszkali ra zem z rodzicami i siostrą mamy na No akowskiego. W roku 1934 uro - dził im się syn Grzegorz, który po dziesięciu dniach zmarł na za pa - lenie płuc. W roku 1936 uro dzi - łam się ja. Moi rodzice byli bardzo towa - rzyscy, prowadzili dom otwarty. Obo je pracowali, a mama, jak wspomniałam wyżej, kończyła jeszcze prawo, więc dla mnie zatrudniono stałą bonę. Moim ojcem chrzestnym został bliski kolega mamy ze studiów, Bogdan Suchodolski (1903-1992), póź - niej szy znany profesor historyk i filozof. Zatrzymam się dłużej przy mieszkaniu dziadków i panującej tam atmosferze. Mieszkanie dziadków, w któ - rym mieszkali z córkami, a potem przez prawie dwa lata również z zięciem, przy Noakowskiego 16 m. 25, miało cztery pokoje z dużą alkową i służbówką, mieściło się na szóstym piętrze, w oficynie. Na parterze od frontu, mieszkał Janusz Kusociński (1907 1940), lekkoatleta, zdobywca złotego me dalu olimpijskiego w 1932 ro - ku w Los Angeles w biegu na 10 ty sięcy metrów, a na parterze w naszej klatce schodowej jego ciot ka. To z jej mieszkania korzy - stałyśmy potem w czasie wojny pod czas nalotów lotniczych. Wy - da wało się wtedy pewniej szym schronieniem niż nasze, położone wysoko, a do piwnicy nie zawsze chciało się nam scho dzić. Początkowo finanse dziadków przedstawiały się dosyć skrom - nie, obie córki studiowały i pra - co wa ły. Każde nabycie nowego swe terka czy wyjściowej sukienki by ło ważnym wydarzeniem, ale do teatru chodziło się stale. Pro - wa dzi ło się też ożywione życie to warzyskie, zwłaszcza w gronie kolegów uniwersyteckich. Był zwyczaj przebierańców na ostatki i tak kiedyś objeżdżali dorożką wszystkich znajomych przebrani za cyganów Bogdanowie Sucho - dol scy (jego pierwsza żona Jad - wi ga i matka córki Ewy, była rów nież koleżanką ze studiów). Nie zważając na protesty otwiera - ją cej im drzwi służącej, wpadli nie rozpoznani do salonu, gdzie rozsiedli się dosyć hałaśliwie i dopiero wypowiedziana przez Babcię do służącej przestroga po francusku, że trzeba pilnować, żeby czegoś nie ukradli, wywoła - ła wybuch śmiechu i ich rozpo - znanie. Nie zawsze bywało tak wesoło. Pod koniec życia Babcia nie zaw - sze odróżniała sny od rzeczywi - stości. Atmosfera stawała się cięż ka. Toteż odskocznią od tego dla mojej Mamy stawały się wy - pady z moim przyszłym ojcem, który był bardzo pogodnym i towarzyskim człowiekiem. Miał bardzo dobry głos i śpiewał bary - tonem w chórze uniwersyteckim. O tym chórze Akademickiego Koła Muzycznego pisze Hanna Nalepińska-Pieczarkowska.6 Na zamieszczonym tam zdjęciu między innymi stoi mój ojciec. A zaczęło się to tak: któregoś dnia, pod koniec studiów, Mama wróciwszy do domu weszła do kuchni i zastała tam rozmawia - jącą ze służącą Cygankę, która nie chciała opuścić domu, dopóki nie powróży. Mama we wróżby nie wierzyła, ale w końcu, żeby się pozbyć natręta, uległa namo - wom. Wróżba jak zwykle brzmia - ła: - Niedługo wyjedzie pani w da leką podróż, w czasie której pozna pani przyszłego męża. - Skoń czyło się na śmiechu, bo któ - raż wróżba brzmi inaczej? Ale w kilka dni później ciocia Zosia wróciła z Uniwersytetu i oświad - czyła, że ogłoszono niezbyt drogą wycieczkę uniwersytecką: Morze Czarne, Turcja i kawałek Morza Śród ziemnego. Zapisały się obie i pojechały. Były rejsy statkiem po Morzu Czarnym, w towarzystwie wesołej braci studenckiej, więc na peronie dworca na Węgrzech uczono węgierskich sprzedawców winogron, że ponieważ jedzie polska wycieczka, trzeba nauczyć się po polsku zachwalać swój to - war, że wtedy każdy kupi. Biedni sprzedawcy łamali sobie języki, usi łując wykrzykiwać: kwaśne wi nogrona! Natomiast ostre i tłu - ste jedzenie sprawiało trochę kło - potu. Jakże się więc wszyscy ucie szyli, kiedy siedzący przy są - siednim stoliku Węgier po skosz - towaniu podanej mu potrawy skrzywił się i wezwał kelnera, że te go się naprawdę nie da jeść. Ja - kież było zdumienie, kiedy kel ner przyniósł dużą porcję ostrych przy praw, które w całości wylą - do wały w talerzu owego Węgra. Potem była podróż turecką koleją, którą podobno budowali Polacy. Osobliwość tej trasy polegała na tym, że linia między miastami bieg ła cały czas zygzakiem, po - nie waż Turcy za budowę linii ko - lejowej płacili od kilometra! W cza sie podróży tą koleją został Ma mie przedstawiony młody me - dyk Czesław Gawarecki. A pod - czas całej wycieczki asystował jej młody inżynier, tak że ciocia Zo - sia podśmiewała się, że to pewnie ten z kabały. Potem była Hiszpa - nia i świetna kawa w podrzędnej kafejce, tak dobra, że postano - wiono koniecznie dowiedzieć się jej nazwy. Kelner nie bardzo chciał powiedzieć, aż w końcu powiedział lekceważąco: po pro - stu małpia kawa. Toteż w następ - nej, już ekskluzywnej kawiarni wszyscy zażądali małpiej kawy i tu okazało się, że o takiej kawie się nie mówi, ponieważ jest to kawa zjedzona przez małpy i zbie rana przez ubogich po jej przet rawieniu! Od razu przestała smakować. Potem był powrót do Warsza - wy i zaczęły się wspólne, już z Czesławem, wypady. (ciąg dalszy nastąpi) 1 Ur. 17 grudnia 1806, zm. 7 lipca 1872. 2 Synowie: Wszebor (1832 1912), Włodzimierz (prawdo - podobnie zmarł jako dziecko), Zdzisław Hipolit (1844-1904), Wiktor (1846 1928), Czesław (1856 1924), Jan (1861 1932), Ignacy Marian (1862 1917). Córki: Natalia (Klimecka)+1899, Leokadia (Nowicka) + 1920, Celina +1927 niezamężna. 3 Proces brzeski - w latach 1931 1933 proces przywódców opozycji parlamentarnej - Centro - lewu, uwięzionych w twierdzy Brześć na rozkaz Józefa Piłsuds - kiego. 4 Używał pseudonimów: Bie - lak, Demokrata, Dick, Igrek, Jota, Prawnik, Publicjusz. 5 Jest pochowany na cmentarzu w Palmirach, część środkowa cmen tarza, kwatera zamordowa - nych 2 kwietnia 1940. 6 Zob. tygodnik Stolica 13 stycznia 1974 r. Anita Kocula Barrister & Solicitor Prawo karne i wykroczenia drogowe Biuro: 416-964-1717 Cell: 416-580-0645 email: anita.preolaw@bellnet.ca * Pierwsza konsultacja za darmo Mówię po polsku