KAZIMERZ KUJAWSKI. 1 1 SYSTEMUn i l W POLSCE. Warszawa

Podobne dokumenty
Adam Chrupczalski PODSTAW Y MATEMATYKI DLA KANDYDATÓW ZE W SCH ODU NA STU DIA PEDAGOGICZNE

Protokół kontroli planowej w zakresie: Prawidłowość organizacji i funkcjonowania biblioteki szkolnej. Parafy* ±. kontrolujqcego/ych

UMOWA ZLECENIA. M inisterstw em Pracy i Polityki Społecznej w W arszaw ie przy ul. Now ogrodzkiej 1/3/5

REGULAMIN ORGANIZACJI, TRYB PRACY I ZAKRES OBOWIĄZKÓW CZŁONKÓW KOMISJI PRZETARGOWEJ PROWADZĄCEJ POSTĘPOWANIE O UDZIELENIE ZAMÓWIENIA PUBLICZNEGO.


OGŁOSZENIE O ZAMÓWIENIU - roboty budowlane

STATUT. Wojskowej Specjalistycznej Przychodni Lekarskiej w Rzeszowie. Samodzielnego Publicznego Z akładu O pieki Zdrowotnej

PROJEKT DOCELOWEJ ORGANIZACJI RUCHU DLA ZADANIA: PRZEBUDOWA UL PIASTÓW ŚLĄSKICH (OD UL. DZIERŻONIA DO UL. KOPALNIANEJ) W MYSŁOWICACH

(m iejsce zatrudnienia, stanow isko lub funkcja)

OŚWIADCZENIE MAJĄTKOWE

H a lina S o b c z y ń ska 3

STATUT STOW. OGNISKO PRZE MYSŁOWO HANDLOWE" Nakładem Wzajemnej Pomocy P. T P. na Ślqsku. Drukarnia Towarz. Domu Narodowego (P. Mitręga) w Cieszynie.

p. a y o o L f,.! r \ ' V. ' ' l s>, ; :... BIULETYN

А С Т Л U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S KSZIALLLNIL POLOM S14 c m ; CUDZOZIEMCÓW. tinŕbaru Janouaka ( W a r s z a w a )



HTML/OA.jsp?page=/dm/oracle/apps/xxext/rep/xxre

) ' 'L. ' "...? / > OŚWIADCZENIE M AJĄTKOW E ' -Aji,Aj ' radnego gm iny


Katedra Teorii Literatury Uniwersytetu Warszawskiego. Biuletyn Polonistyczny 8/22-23,

Juliusz Saloni Nowe programy gimnazjum a studjum uniwersyteckie polonistyki

r iowia'tu,1o^dfcy, zijrvądzt^4c^j człon k a organ u za rzą d za ją cego p ow iatow ą osob ą praw n ą o ra z osob y

Zawód: monter instalacji i urządzeń sanitarnych I. Etap teoretyczny (część pisemna i ustna) egzaminu obejmuje: Z ak res w iadomoś ci i umieję tnoś ci

WNIOSEK O PONOWNE USTALENIE PRAWA DO RENTY Z TYTUŁU NIEZDOLNOŚCI DO PRACY


O ŚW IADCZENIE M AJĄTK O W E

ROZPORZĄDZENIE. z d n ia r. w sprawie organizowania prac interwencyjnych i robót publicznych oraz jednorazowej

W N IO SEK O PR Z EN IESIEN IE R A C H U N K U PŁ A T N IC Z EG O PR Z EZ K O N SU M EN T A

OGŁOSZENIE O ZAMÓWIENIU - usługi

Rozporządzenie. Zarządzenie


Gdyńskim Ośrodkiem Sportu i Rekreacji jednostka budżetowa

OPORNIKI DEKADOWE Typ DR-16

U S TAW A. z d n i a r. o zm ianie ustaw y o zw iązkach zaw odow ych oraz niektórych innych u staw 1

Grażyna Kryszczuk Problemy tłumaczenia maszynowego. Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 6 (24),

Z awó d: p o s a d z k a r z I. Etap teoretyczny ( część pisemna i ustna) egzamin obejmuje: Zakres wiadomości i umiejętności właściwych dla kwalifikac

Zawód: stolarz meblowy I. Etap teoretyczny (część pisemna i ustna) egzaminu obejmuje: Z ak res wi ad omoś c i i u mi ej ę tn oś c i wł aś c i wyc h d

ZARZĄDZENIE Nr3?/i8 DYREKTORA GENERALNEGO SŁUŻBY WIĘZIENNEJ. z dnia 4/^ lipca 2018 r.

P r o j e k t P l a n u f i n a n s o w e g o n a r o k

Ja, niżej podpisany(a),...przem ysław Zbigniew K arw aszew ski...

C Z E R W I E C


Rzecznik Przedsiębiorców na horyzoncie?

KARTOTEKA TESTU I SCHEMAT PUNKTOWANIA T E S T U D O JR Z A Ł O Ś C I S Z K O L N E J U M IE M W IE L E


RZECZNIK PRAW OBYWATELSKICH. W niosek. R zecznika Praw O byw atelskich

ZARZĄDZENIE NR 63/2018 WÓJTA GMINY CZERNIKOWO z dnia 28 września 2018 r.

Agnieszka Celm er - nazwisko rodowe Piekańska Ja, niżej podpisany(a),... (im iona i nazwisko oraz nazwisko rodowe)

ECTS w praktyce zasady punktacji

SERIAD L POMPY PERYSTALTYCZNE 13. W ysokociśnieniow e pom py serii DL w y- tw arzają ciśnienie naw et do 15 bar. W y-



MINISTER W arszawa, dnia 3 w rześnia 2018 r. Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej

w sprawie: zmiany uchwały budżetowej na 2014 rok.


O ŚW IADCZENIE M AJĄTK O W E

DECYZJA o środowiskowych uwarunkowaniach

Koncepcja pracy Gimnazjum im. św. Franciszka z Asyżu w Teresinie

PRACA DOMOWA JAKO JEDNA Z FORM KSZTAŁCENIA

Marketing - handel - konsument w globalnym społeczeństwie informacyjnym

2. Środki finansowe na pomoc zdrowotną dla nauczycieli określane są na każdy rok w planach finansow ych szkoły

Marta Warzecha Naczelnik Wydziału Edukacji, Kultury i Sportu Starostwa Powiatowego w Wałbrzychu. Wałbrzych, 26 marca 2012 r.

W dniu 30 czerw ca 2012 roku w Lesznie została Szybow cow a Poczta Specjalna z okazji 60-lecia Centralnej Szkoły Szybow cow ej w Lesznie.

Antonina Gabryszewska, Tom asz Sztechm an

Rozwiązywanie umów o pracę

Stanisław Cichosz, Tadeusz Szawłowski Ustanowienie odrębnej własności lokali. Palestra 2/3-4(7), 84-88

OPINIE O PODSTAWIE PROGRAMOWEJ

KWALIFIKACJE NAUCZYCIELI A REFORMA EDUKACJI

ZARZĄDZENIE NR 2/2018 PREZYDENTA MIASTA KATOWICE. z dnia 23 listopada 2018 r. w sprawie zmian w planie finansowym na 2018 rok


IN ST Y T U T TECHNOLOGII E LEK T R O N O W E

MINISTER PRACY I POLITYKI SPOŁECZNEJ

13. Podatek dochodowy

WDRAŻANIE METODY ZARZĄDZANIA PROJEKTAMI W ORGANIZACJACH

Zawód: złotnik-j u b il e r I Etap teoretyczny (część pisemna i ustna) egzaminu obejmuje: Z a kr e s w ia d om oś c i i u m ie j ę tnoś c i w ła ś c i

Audyt efektywności energetycznej dla oświetlenia

1. Wykonawca zobowiązany jest do złożenia oferty na formularzu ofertowym, którego wzór stanowi

o d ro z m ia r u /p o w y ż e j 1 0 c m d ł c m śr e d n ic y 5 a ) o ś r e d n ic y 2,5 5 c m 5 b ) o śr e d n ic y 5 c m 1 0 c m 8

I.1.1. Technik geodeta 311[10]

ROZPORZĄDZENIE MINISTRA PRACY I POLITYKI SPOŁECZNEJ

Zasady dotyczące organizacji praktyk studenckich w Wojewódzkim Inspektoracie Weterynarii z/s w Krośnie

Zasady powtarzania roku w gimnazjum, technikum, liceum, szkole zawodowej. Prowadzący: Grzegorz Dragon

Kompetencje informacyjne uczniów w perspektywie zmian szkolnego środowiska uczenia się

Roman Uździcki Wybrane elementy systemu kształcenia kadr związanych z uczeniem bezpiecznego uczestnictwa w ruchu drogowym

Zawód: s t o l a r z I. Etap teoretyczny (część pisemna i ustna) egzaminu obejmuje: r e s m o ś c i i u m i e j ę t n o ś c i c i c h k i f i k j i m

Z arządzenie nr 239A /2014. W ójta G m iny D ąbrów ka. z dnia 14 lutego 2014 r.

Liceum Muzyczne w Katowicach

S. M. Przegląd ustawodawstwa. Palestra 9/2(86), 59-62

o zmianie ustawy - Kodeks pracy oraz niektórych innych ustaw1*


Ogłoszenie o zamówieniu

Szanowni Państwo. Rodzice dzieci sześcioletnich.

W. Ramus Pytania i odpowiedzi prawne. Palestra 22/9(249), 50-53


Sz. W. Ślaga "Metodołogiczeskije problemy jestestwiennonaucznogo eksperimenta", P.E. Siwokon, "Izdatelstwo Moskowskogo Uniwersiteta" 1968 : [recenzja]

B iuro. Al. S o lid arn o ści W arszaw a. W odpow iedzi na pism o K M P W S z dnia 04.05,2015 r., za którym przesłano

ZMIANY W KSZTAŁCENIU PONADGIMNAZJALNYM I USTAWICZNYM. Stan prawny na dzień 23 kwietnia 2012.

największy wpływ na decyzje uczniów mają rodzice oraz tradycje rodzinne

SPECYFIKACJA ISTOTNYCH WARUNKÓW ZAMÓWIENIA

Opakowania na materiały niebezpieczne

Transkrypt:

KAZIMERZ KUJAWSKI. * 1 1 SYSTEMUn i l W POLSCE 1917 Warszawa

Kazimierz Kujawski PROJEKT SYSTEMU S ZK O LN IC m W POLSCE R. 1917. G łów ne części tej pracy były w streszczeniu zako m u nikow ane na Zjeździe Towarzystwa Nauczycieli Szkół W yższych w K rakow ie d. 28 M aja r. 1917, całość zaś z drobn em i skróceniam i odczytana na Z jeźd zie N a u czycielstwa Z iem i Piotrkow skiej w Częstochowie d. 20 sierpnia r. 1917. K. K u ja w s k i. Naród Polski stoi przed w ielkiem zadaniem budow ania państwa własnego; pow inniśm y uważać się za szczęśliwych, iżeśm y tej chw ili doczekali. D o budow y tego w ielkieg o gm ach u trzeba się brać z u m iło w aniem serdecznem i zapałem, ale z um iejętnością, rozw agą i m o cą, ażeby gm ach nie był prow izoryczny, lub 2 goła iluzoryczny, lecz trw ały, do naszych przystosowany potrzeb. Kto chce zbudować folw ark, ale nie m oże odrazu wszystkich budynków postawić, ten robi plan całości, pozostawia m iejsce na ew entualne zm iany i rozszerzenia w przyszłości, a na razie stawia tylko bud yn ki najkonieczniejsze, porządne i m ocne, aby trw ać m o gły w spólnie z te m i, które później postaw ione będą. Podobnie pow inniśm y postępować przy budow ie różnych części państw ow ego gm achu naszego: zorjenłować się i naszkicować plan całkowity, a w ykonyw ać to, co jest m ożliw e i pilne. Postępując inaczej, zap lączem y się w szczegółach. Szkic takiego całkow itego planu szkolnictw a polskiego o ś m ie lam się w pracy niniejszej przedstaw ić.

- 2 Doświadczenia nasze z lat ubiegłych i przykłady innych ludów dow iodły, że przyszłość narodu we w szystkich dziedzinach jego ży cia w znacznej części zależy od w yrobienia p okolenia m łodego, któ re w okresie swej dojrzałości działa i tworzy na podstawie ilościowych i jakościow ych zasobów, nagrom adzonych w m łodości. Jaki s ie w takie żniwo. To praw da stara, ale często zapom inana. Jeżeli pragniem y, aby Polska zajęła w świecie godne Jej stanowisko, to musimy odpowiednio przygotować młodzież naszą. Bliższe określenie wyrazu odpow iednio" pow inno być zadaniem wszystkich w ychow aw ców, a zwłaszcza instytucji ośw iatow ych. Na razie m ożna tylko zaznaczyć, że wychowanie i w ykształcenie młodzieży nie powinno być dostosowywaniem do określonego z góry szablonu, lecz prowadzeniem jej, ja k o istoty żywej, do wiadomego celu wzniosłego. Państwo m usi jednak m ieć obyw ateli w yrobionych tak, aby żyli i pracowali zgodnie z jego potrzebam i. Państwo Polskie powinno odpow iadać w yso kiem u ideałow i państw a now oczesnego, więc potrzeby jego m uszą być w ielkie i wzniosłe; obyw atele m uszą być św iadom i swych celów, praw i obowiązków; w ychow aw cy m łodzieży m uszą d okład nie zdawać sobie sprawę z odpowiedzialności, jaka na nich ciąży i dobrze się do swej pracy przygotować; społeczeństwo zaś całe m usi baczyć, aby zach ow ane były w szystkie w aru n ki, niezbędne do praw dziw ie dobrego w ychow ania przyszłych obywateli kraju. Ponieważ praca nad m łodem pokoleniem jest tylko częścią obow iązków społecznych każdego ob yw atela, w ięc pow inna h arm onizować z innem i jego obow iązkam i. To sam o powiedzieć trzeba o całem społeczeństw ie: w ustroju państw ow ym troska o m łodzież u jaw niać się m usi w różnych kieru n kach, ale zaw sze będzie ty lk o częścią całokształtu spraw państw ow ych, częścią w ażną, która powinna harm onizow ać z pozostałem i. Bieg życia społeczno-państw ow ego i w ychow anie m ło dzieży m uszą być w ścisłym ze sobą zw iązku, ażeby m łodzież wzrastała w takich w arunkach, w jakich żyje naród. Jeżeli życie społeczne rozwijać się będzie należycie, to w rodzona m łodzieży dążność do postępu nie będzie w ytw arzała rozdźw ięku pom iędzy nią, a p o ko len iem dojrzałem, lecz zapew ni ciągłość rozw oju w przyszłości. * * * Przy w yborze system u w ychow ania pow inniśm y uw zględnić w łaściwości naszego charakteru, doświadczenia lat ubiegłych przew ażnie ujem ne, niestety oraz w zory obce, krytycznie rozważone i do naszych w aru n kó w ro zu m n ie przystosowane; bezpośrednie przeszczepianie na nasz grunt choćby najlepszych urządzeń obcych nie zapew ni w yn ikó w dobrych, a często będzie w prost sprzeczne z psychiką naszego narodu. Na w ychow anie m łodzieży składa się tyle czynników, że przy organizow aniu życia publiczno-państw ow ego niepodobna ich w yo

3 drębnić i oddać pod w pływ i kierunek jedynej instytucji państwowej, zwanej najczęściej m inisterjum oświaty. Inne instytucje m ają też bezpośredni albo pośredni w pływ na w ychow anie m łodzieży, ja k np. Kościół, zarządy zdrow ia publicznego, sztuki, spraw iedliw ości, pracy i t. p., nie w yłączając zarządów w ojny i m arynarki; troszczą się one o m łodzież, w ydają dla niej praw a czy przepisy i kształcą ją w zakładach specjalnych. Jeśli nie można ześrodkować w jednej instytucji państwowej tych czynników w ychow ania m łodzieży, które dadzą się ująć w o kreśloną fo rm ę szkoły, lub innej organizacji, to cóż m ów ić o tych n ie uchwytnych w pływ ach, które na m łodzież w yw iera całe życie społeczne, p ub liczne i rodzinne!.. Musimy się z tern liczyć, że nietylko organizacja wychowania i wykształcenia młodzieży zdecyduje o przyszłości naszego narodu, ale cały nasz ustrój wewnętrzny, zasady, ja k ie m i rządzić się będziemy w życiu. Im prędzej nadejdzie chwila, w której praw da w rzeczywistości górować będzie ponad fałszem ; w której odsłanianie prawdziwego oblicza przestanie być naiwnością, a stanie się obow iązkiem i cnotą; w której p iękne hasła będą n ietylko w ypow iadane, lub w y k rzy k i w ane, lecz w czyn w cielane; w której w iedza i praca otrzym a pierw szeństwo przed błyskotliw ością i blagą; w której uczciwość bezw zględna stanie się cechą zw ykłą i powszechną; w której człowiek człow iekow i w ilkiem być przestanie, a stanie się bliźnim tern lepiej w ychow am y naszą m łodzież, tern pew niej utrw alim y w niej p o d staw y szlachetne, tern lepszą przyszłość dla Polski zgotujem y. Nadejście tej chwili zależy od ogólnego podniesienia się ducha narodu, a jed n ym z czynników, które je przyspieszyć m ogą, jest w szechstronna oświata dzieci, m łodzieży i dorosłych. Zdrow e życie społeczeństwa polepsza w ychow anie m łodzieży, a ośw iata powszechna polepsza życie społeczne. N arody, w których obydwa te czynniki, w zajem n ie na siebie działając, w pływ swój potęgują, m ają zw arte społeczeństwo, zdrową rodzinę i w ysoką cyw ilizację. Ulepszenie życia społeczeństw a i różnych w pływ ów, d ziałających na m łodzież, będzie zadaniem całego narodu i całego rządu polskiego; podniesienie ośw iaty i zo rgan izow anie w ych o w an ia m ło dzieży będzie zad a n ie m przyszłego m in isterjum ośw iaty. R zadko zdarza się w życiu narodów chw ila, podobna do przeżyw anej przez nas, gdy trzeba urządzać życie publiczne tak, ja k się urządza gospodarstw o, zaniedbane sku tkiem długiej niem o cy w łaściciela. Z takiej chwili należy um iejętnie skorzystać i zreform ow ać, co refo rm y w ym aga. Pam iętać przytem trzeba, żeby każda dziedzina m iała w sobie zarodek życia i m ogła się rozw ijać sam odzielnie, gdyż częste przeprow adzanie reform daje w rezultacie zam ęt zam iast pożytku. Budować trzeba na nowo, licząc się tylko z potrzebam i narodu i w danym razie ośw iaty, a nie z tern, co m a m y obecnie;

4 - r jeżeli z tego, co jest, przyda się coś na przyszłość, to pozostanie, a jeśli nie to m usi być usunięte. W obec tego należy w ytw orzyć okres przejściow y, m o żliw ie spoko jn y i niechaotyczny, w któ rym potrzebne zm ia n y dokonane będą. W dziedzinie oświaty nie m ożna czynić zm ian gwałtownych i dlatego okres przejściow y zb yt kró tkim być nie m oże. W ie lki pośpiech m oże być bardzo szkodliw ym ; jeżeli zaś dotąd istnieliśm y w w arunkach gorszych, to w ytrw am y jeszcze czas jakiś w przejściowych. Każdy krok obliczać trzeba dobrze i stawiać m ocno. Reform a teraźniejsza pow inna sięgnąć głęboko; nie zadow alając się zm ianą form y, powinna wlać treść nową w form y odpow iednio dobrane. R eform ow anie w ychow ania jest sprawą trudną, a dodatnie lub u jem n e skutki w ychodzą na jaw najczęściej dopiero po kilku lub kilku n astu latach, gdy dorośnie m ło dzież, której reform a d otknęła. 0 zasadach ogólnych refo rm y w ychow ania i nauczania p o w inno w ten czy inny sposób decydow ać społeczeństwo, gdyż ta spraw a dotyczy najistotniejszych potrzeb całego narodu. W państwach należycie zorganizow anych odpow iednie projekty rządu rozw ażane i uchw alane są przez sejm y czy p arlam enty i u nas n iew ątp liw ie tak będzie. * * * Do wychowania obywatelskiego i otrzym ania pewnego m inim um oświaty każdy obywatel ma prawo; ta zasada pow inna być p o d w aliną całego system u ośw iecenia, a w ięc i szkolnictw a. C zło w iek otrzym uje w ychow anie w rodzinie, w szkole i w społeczeństwie. J a k k o lw ie k udział rodziny i społeczeństw a m a znaczenie pierw szorzędne, to je d n a k w pracy niniejszej zaledw ie ogólnikow o poruszony być m oże. * * * Potrzebne m in im u m oświaty ogólnej m łodzież otrzym uje w szkole, zw anej rozm aicie: początkow ą, elem e n ta rn ą, niższą, ludow ą, pospolitą, pow szechną i t. d. Szkoła ta bez w zględu na nazw ę i szczegóły program u już w w ielu państw ach stała się podstaw ą ośw iaty ogółu i pierwszą, zasadniczą częścią system u szkolnictw a. 1 w Polsce inaczej być nie pow inno, jeno trzeba cały system szkolnictwa oprzeć na jednej szkole utrzym ajm y dla niej nazw ę pow szechnej*) kształcącej dzieci od 7 do 14 lat, t. j. do w ieku, w którym zacząć m ożna nau kę pracy ściśle zaw odow ej, albo skierować dziecko do szkół średnich. * ) p ro p o n o w a n ą przez k o m is ję p ed ag. przy Żarz. S tow. N aucz. P ol.

5 Cl nas tę sprawę ujęła w ten sposób po raz pierwszy kom isja pedagogiczna przy Z arząd zie Stow. N aucz. Pols. Na tej podstaw ie m ożna rozm aicie budow ać system kształcenia dalszego. Jeżeli szkoła powszechna m a być podstawą, to pow inna być zbudow ana m ocno i celowo, aby m ogła istotnie spełniać w ielkie zadania w ychow yw ania i kształcenia obyw ateli. Każda szkoła, a tern bardziej powszechna, pow inna m ieć swój własny cel, a nie stać na stanowisku zakładu, przygotow ującego do innych szkół lub egzam inów, gdyż to form alizuje pracę i skłania do uw zględniania w ym agań owych szkół i egzam inów z upośledzeniem istotnego rozw ijania i kształcenia m ło dzieży. Jeżeli szkoła dobrze spełni właściwe swe zadanie, to każdy je j wychowanek będzie przez to przygotowany do dalszej pracy w życiu lub w innej szkole. G dyby szkoły m iały m iały tylko uczyć, to każda m ogłaby być zu pełnie odrębną od pozostałych; poniew aż jednak m uszą w ziąć na siebie część zadań wychowawczych, które nie m ogą być traktow ane dow olnie, przeto wszystkie szkoły m uszą m ieć pew ne cechy ogólne, jeśli m ają swe posłannictw o należycie spełnić. Szkoła w Polsce pow inna wspólnie z rodziną i społeczeństwem, kierując się zasadami N auki Chrystusa, wychować i wykształcić każde dziecko polskie na wolnego człowieka-obywatela. Jeśli się zastanow ić nad znaczeniem w szystkich w yrazów w o k re ślaniu pow yższem, to zdaje się - będzie m ożna zgodzić się na nie i uw zględnić przy tw orzeniu szkolnictw a. Jeżeli istotnie zw iążem y szkołę z rodziną polską i społeczeństwem polskiem, to w prow adzim y do w ychow ania i uw zględnim y te czyn niki, które na naszą m ło dzież poza szkołą w pływ ają; w zm o c n im y stanow isko szkoły i zapew nim y jej dopływ inicjatyw y społecznej, zabezpieczający od zrutynizow ania albo przewagi kierunku, z w y m a g a n ia m i społeczeństwo niezgodnego. M ając w spólny z rodziną i społeczeństwem przedm iot swej pracy,, szkoła pow inna też wspólnie z niem i pracować. Że N auka Chrystusa m usi być tłem i drogow skazem w w y chow aniu m ło dzieży to żadnej w ątpliw ości ulegać nie m oże. W ychować m a szkoła swego ucznia, to znaczy urobić jego charakter, nauczyć pracować i ułatwić m u rozwój wszechstronny, zaczynając od fizycznego, a kończąc na najw yższym duchow ym i religijnym. Jakkolw iek w iem y, że szkoła nie m oże całkow icie wziąć tego obow iązku na siebie, to jednak, nadając w ielkie znaczenie w ychow aw czej działalności szkoły, rozm yślnie um ieściliśm y wyraz wychować" przed w ykształcić44, gdyż w ychow yw ać trzeba i przy nauczaniu i przy zabawie i przy odpoczynku i przy pracy ręcznej, słowem zawsze. Takie pojęcie o w ychow aniu pow inno być jedną z głównych zasad organizacji szkolnictwa i szkół poszczególnych, doboru m etod i m aterjału do nauki, oraz stosunku szkoły do innych instytucji społecznych.

6 W licznych przypadkach, zwłaszcza na wsi, szkoła będzie czynnikiem u m ieję tn iejszym i in telig en tn iejszym w spraw ach w ychow a nia, niż przeciętne otoczenie ucznia i dlatego każd em swem słow em, krokiem, czynem, a nadewszystko duchem, jaki w niej pan o wać będzie nada ogólny ton wychowaniu m łodzieńca: pokrzepi i rozw inie jego ciało, albo pozostawi to biegow i n atu raln em u; zachęci go do pracy, albo m im ow olnie rozleniwi; pociągnie go na drogę praw dy, albo w atm osferze tak dzić pospolitych w ykrętów pozostawi; rozw inie uczucia narodowe, albo im drzem ać pozwoli; wzniesie duszę dziecka ku Bogu, albo fo rm u łkam i i p raktykam i bez uczucia się zadow oli. Wykształcić to znaczy rozwinąć um ysł, pobudzić jego tw órczość, dać m u potrzebną sum ę w iedzy faktycznej, a uzdolnić i zachęcić do zdobyw ania nowej, nauczyć badać i praw dy naukow e odkryw ać. To wszystko każda szkoła w odpow iednim zakresie w \ konać m oże i pow inna. W yniki zależeć będą od kierunku ogólnego, a głów nie od pracy wykonawczej nauczycielstwa polskiego. K ierow nictw o ogólne m oże stawiać w ym ag an ia, udzielać w skazów ek, otw ierać zakłady, kształcące nauczycieli i dozorow ać w y k o nania pracy szkolnej. Sam a praca w szakże będzie zawsze w rękach nauczycieli, któ rzy m ają bezpośrednią styczność z uczniem i jego otoczeniem dom ow em. M ó w im y, że szkoła pow inna w ychow ać i w ykształcić każde dziecko polskie, chcem y bow iem podkreślić zasadę praw dziwego dem o kratyzm u w szkolnictw ie. Mie znaczy to, że dzieci uczciwe i inteligentne będą m usiały koniecznie w ychow yw ać się z dziećm i o nizkim poziom ie m oralnym i um ysło w ym, lecz znaczy, że dziecko ubogiego w yro b n ika m a ta kie sam o praw o do dobrej szkoły, ja k dziecko bogatego in telig en ta", że w szkole wszyscy uczniow ie m uszą być traktow ani jed n akowo, niezależnie od stanowiska ich rodziców i że nie pow inno być szkół, przeznaczonych w yłącznie dla jed n ej lub kilku tylko klas społecznych. Szkoła pow inna stać na stanowisku równości obyw atelskiej, która w ym ag a, żeby każdy m iał przed sobą drogę otw artą i, zależnie od swej wartości osobistej, m ógł stanąć na najw yższych szczeblach pracy publicznej, a niezależnie od szczebla, na jakim stoi w chierarchii społecznej, m ógł się czuć rów nym z innym i co do praw i obo w iązków obyw atelem O jczyzny. Szkoła jest doskonałym terenem do w yrabiania w m łodzieży zasad w spółżycia społecznego, do w pojenia przedświadczenia, że nie przez sam o istnienie wśród innych człowiek staje się im rów nym, lecz przez pracę nad sobą, która m u wartość nadaje, która jego ch a ra kte r w yrab ia, która otw iera przed nim św iat cały. Każde dziecko polskie m a być wolnym człow iekiem -obyw atelem. W olność osobista jest jed n ą z cech narodu polskiego i uw y d atn iała się n iekied y aż nazbyt jaskraw o.

7 W m łodzieży naszej trzeba pielęgnow ać i w yrabiać nie sam ow o. lę, lecz wolność istotną, wolność myśli i uczucia, poszanow anie wolności w półobyw ateli, swobodny polot i twórczość ducha, a przy tern w szystkiem silną w olę, ja k ą m ieć m oże ty lk o człow iek praw dziw ie w olny. Szkoła m a wychow ać człowieka-obywatela. Jest to właściwie najkrótsze streszczenie w szystkich obo w iązków szkoły i w spółdziałających z nią czynników. Człow ieczeństw o w Szczytnem jego ujęciu przez N a u kę C h rystusa i obyw atelstw o, jako przynależność do pew nej g ro m ad y lu dzi, silnem i w ęzła m i k u ltu ry i historji zw iązanych, zaw ierają w szystkie pierwiastki, ja k ie w duszy ludzkiej istnieją i rozw ojowi ulegać m ogą. Jeśli do tego celu w szkole dążyć b ęd ziem y, to m ło dzież pójdzie w życiu po drodze pracy, nauki, m oralności, m iłości, godności narodow ej, pośw ięcenia i religijności. To też każda szkoła w całej swej działalności m usi m ieć na celu ideał człow ieka-obyw atela i w każdej chw ili o tern pam iętać. Dodać m ożna, choć to się sam o przez się rozum ie, że całe w ychow anie i szkolnictw o stać m usi na gruncie praw dy. M ow a szkoły musi być: tak-tak, nie-nie; czyny szkoły muszą być zgodne z je j słowami; czyny rodziny i społeczeństwa muszą być zgodne z głoszonemi zasadami. W takich jedynie w arunkach m oże się w m łodzieży w yrobić wola silna i wolność istotna, a co za tern idzie odpowiedzialność osobista, której pow inniśm y bezw zględnie w ym agać i od dziecka m ałego i od człow ieka dojrzałego. C ałkow icie odpow iedzialnym za swe czyny m oże być tylko człow iek w olny, gdyż skrępow any m usi nieraz działać w brew swojej woli; jakże wówczas czynić go za to odpow iedzialnym? Powyższe w yw ody, aczkolw iek ze względu na ram y pracy dość pobieżne, pozw alają tw ierdzić, że są w ym agania ogólne, które całem u szkolnictwu postawić należy, bez względu na jego system, stopień i ch arakter. Staraliśm y się je streścić, podając określenie, jaką pow inna być szkoła polska. Niedość je d n a k postawić w ym agania trzeba wskazać sposoby w ykonania. W ychodząc z zasady, że w Polsce dobre szkolnictw o powstać musi, nie będ ziem y się zrażali żadnem i trudnościam i, choć jest ich bardzo dużo. W dobrej całości części pow inny być dobre. S p ró b u jem y dotknąć najważniejszych elem entów szkolnictwa, a m ianow icie: a) system u szkół, b) program ów i m etod, c) w ykonaw ców i d) funduszów. * * *

- 8 D otychczas szkolnictw o w Polsce rozw ijało się bardzo nien o r m aln ie i rzec m ożna, że jeśli naw et poszczególne szkoły tu i owdzie zadow alają w ym agania racjonalne, to naogół dziesiejsze szkolnictwo nie zadowala nikogo. W skazaliśm y powyżej ogólne zadania szkoły. Zależnie jednak od bezpośredniego przeznaczenia swego, każda szkoła m usi m ieć cechy specjalne. Rozm aitość szkół jest dzisiaj bardzo w ielka, m oże nawet nieco chaotyczna; niepodobna jednak zbytnio jej ograniczać, gdyż trzeba uznać, że każdy pow inien m ieć sposobność nauczenia się tego, czego m u potrzeba i w taki sposób, jaki w danym przypadku będzie najodp ow iedn iejszy. N ależy więc zaprojektow ać system szkolnictwa, któryby nie krępo w ał nauczania, a je d n a k u trzym yw ał różne szkoły w określonym stosunku w zajem n ym i otw ierał norm alne drogi kształcenia m łodzieży. System szkolnictwa polskiego pow inien być ożywiony duchem naszym własnym; powinien zaspokajać wszystkie nasze potrzeby; pow inien się nadawać dla całej Polski; pow inien pozwalać na w prow adzanie zm ian w program ach, m etodach i organizacji szkół p o szczególnych bez burzenia całokształtu budow y. U stosunkow anie w zajem n e szkół pow inno być takie, aby w razie widocznej potrzeby uczniowie m ogli bez w ielkich trudności przechodzić z jed n eg o rodzaju szkół do drugiego, co je d n a k nie pow inno krępow ać program ów szkolnych. O p ierając się na przesłankach pow yższych i uw zględniając różne potrzeby, n iew ym ien ione w krótkiej pracy niniejszej, m ożna zaprojektow ać system szkolnictwa, przedstawiony na załączonej tablicy. Podstawą jest szkoła pow szechna, rozum iana n ietyle w zn a czeniu m aterjaln em, jako osobny b u d yn ek z osobnym i nauczycielam i, ile w um ysłow em jako określony program, który wszyscy obyw atele przejść m uszą, bez w zględu na to, czy na tern zakończą swą naukę szkolną, czy nadal z niej korzystać będą. Ażeby tę zasadę zastosować w rzeczywistości, trzeba określić, jaki poziom w ykształcenia jest w danych w arunkach dla każdego obywatela niezbędnym, ułożyć odpow iedni program i w ykonać go ściśle w szkole oddzielonej od stopni wyższych, lub z nim i łączonej; w jednakow y zupełnie sposób na wsi i w m ieście, lub nieco odm ienny... słowem położyć nacisk na doprowadzenie sprawności umysłu i zasobu umiejętności ucznia do poziomu określonego, a nie na formę, w ja k ie j ten proces odbywać się będzie. Szczególnie dla nas jest to niezm iernie ważne, abyśm y zdali sobie sprawę, iż n iem o żliw em jest obecnie, ani w bliskiej przyszłości zorganizow ać szkolnictw o tak, ażeby w całym kraju utw orzyć ty le szkół powszechnych całkow itych, ile ich potrzeba i prowadzić je tak, ażeby w szelkie inne szkoły z tym sam ym p ro g ram em nauczania m ogły nie istnieć. A n i potrzebnych do tego w ykw alifikow anych nauczycieli i kie-

11 rów ników, ani odpow iednich w arunków m aterjalnych i hygjenicznych n a razie nie znajdziem y. T rzeba więc dążyć do celu stopniowo. D zieci m ałe, zan im zaczną się uczyć, zw ykle przebyw ają w rod zinie pod okiem m atki. D zieci w arstw pracujących, gdy nieraz oboje rodzice m ają zajęcie poza d o m em, pow inny znaleźć o p iekę w odpow iednich ochronach, jakich ju ż dość znaczną ilość w kraju posiadam y. Jeżeli część ochron istniejących przekształci się na szkoły, to p ow inny powstać ochrony nowe, aby m ałe dzieci nie cierpiały na tern, że ich rodzice pracują. W szystkie dzieci od lat siedm iu do czternastu przynajm niej pow inny się uczyć. W y n ik a z tego, że szkoła pow szechna pow inna być sied m io letnią; jeżeli jednak będziem y m ieli do czynienia z dziećm i zdolniejszem i, a zwłaszcza, jeśli uczyć je będziem y w dobrych w arunkach, to ten sam program da się w ykonać prędzej, np. w ciągu lat sześciu. Ma wsi, gdzie liczba dni szkolnych z konieczności jest m n ie j sza, niż w m iastach, okres będzie siedm ioletni, w osadach i w m ia stach, gdzie nauka m oże się w lepszych w arunkach odbywać, m o- żnaby oznaczyć okres sześcioletni. Jeżeli odrazu nie m ożna dla wszystkich urządzić potrzebnej ilości szkół 6-cio i 7-m io letnich, to pow staje pytan ie, co lepsze będzie dla kraju, czy uczyć wszystkie dzieci w m niejszym zakresie, czy m n iej dzieci w całko w itym? Zdaje się, że wobec grozy analfabetyzm u bezw zględnie trzeba uczyć teraz wszystkie dzieci w mniejszym zakresie, a prócż tego, gdzie będzie można, otwierać szkoły powszechne całkowite. N ależy więc szkołę powszechną podzielić na dwa stopnie: 1 pięcioletni (a m oże czteroletni?) na wsi, a czteroletni (trzyletni?) w m ieście i 11 dw uletn i (trzy le tn i? ). Dzieci m iejskie m ają na ra zie w iększe szanse kształcenia się dłuższego, niż w iejskie, więc podział szkoły powszechnej na dwa stopnie głów nie dotyczy szkoły na wsi. Stopień pierwszy dawałby w ykształcenie ogólne m niej więcej w zakresie w ym aganym do kl. Il-ej teraźniejszych szkół średnich z konieczneini zm ianam i i uzupełnieniami, stosownie do potrzeb życia naszego. Stopień drugi co do poziom u w ykształcenia odpow iadałby w przybliżeniu w ym aganiom, staw ianym kan dydatom do kl. IV -ej szkół średnich oczywiście rów nież z niezbędnem i zm ianam i w program ie. Za obowiązujący obecnie trzeba uznać stopień pierwszy, do którego w zasadzie należałyby dzieci od 7 do 12 lat. Poniew aż te raz i starsze dzieci często nie uczą się wcale, przeto na początek i one m usiałyby do szkół 1 stopnia uczęszczać. O prócz tego należy urządzać nau kę uzu p ełn iającą w godzinach poobiednich dla dzieci starszych, a w m iastach dla tych, które przejdą kurs 6-cio letni i do innych szkół nie pójdą. Dotychczasow a szkoła średnia pow inna zawrzeć program szko

12 ły powszechnej uw zględniając przygotow anie przedszkolne w pierwszych trzech klasach, t. j. do trzeciej włącznie. M łodzież, która po przejściu kursu szkoły powszechnej będzie uczyła się dalej w szkołach, pow inna m ieć podstawę o tyle szeroką, aby mogła obrać kierunek dow olny i dojść do nauk w stopniu najw yższym, t. j. do uniw ersytetu, p o litechniki i instytu tów wyższych. N ajprostszą, choć nie jed yn ą drogą do tego celu będzie gim nazjum (hum anistyczne, klasyczne, realne i t. p.) z kursem pięcioletn im. Pierwsza klasa g im n azjaln a odpow iadałaby m n iej w ięcej czw artej klasie teraźniejszych szkół średnich. D o tej klasy m ie lib y wstęp uczniow ie z różnych szkół powszechnych, a więc m usieliby w niej w yrów nyw ać pew ne różnice w swych zasobach um ysłow ych, przyzwyczaić się do odm iennego środowiska, nowych m etod nauczania, słowem zżyć się z nową dla siebie szkołą. O ileby dane g im n azju m posiadało i klasy niższe, o d p o w iad a jące szkole powszechnej 11 stopnia, to m iałoby większość uczniów w łasnych, co nie w yłącza jednak przyjm ow ania do pierwszej klasy g im n azjaln ej uczniów now ych. W tej klasie uczeń m ógłby się zorjentow ać, czy obrał sobie właściwy kierunek, nauczyciele m ogliby ocenić jego zdolności i ew entualnie po roku zostawić go nadal w gim nazjum, albo wskazać m u inną drogę zdob yw ania w iedzy. W obec tego klasa pierwsza byłaby niejako klasą w stępną do gim nazjum, niw elującą uczniów i niew iele różniącą się co do ogólnego poziom u nauki od pierwszych klas innych szkół średnich, nazw anych w projekcie: liceum żeńskiem, progim nazjum realnem i sem in arju m nauczycielskiem. Idzie o to, ażeby po ukończeniu kursu szkoły powszechnej każdy uczeń m iał czas i sposobność do zastanowienia się nad racjonalną zm ianą kierunku, jeżeli nie odrazu trafił na właściwą dla siebie drogę. Im wcześniej się zo rjen tu je tern lepiej. W kl. I pow inna się zaczynać nauka łaciny, której w szak n ie podobna w prow adzać do kursu szkoły powszechnej. G dyby zaś w 8-m io klasow ych szkołach średnich zaczynać ją w cześniej (o b e cnie zaczyna się w kl. 111), to przejście ze szkoły powszechnej do gim nazjum byłoby niezm iernie utrudnione, jeśli nie uniem ożliw ione. Kto przeszedł kurs szkoły powszechnej w ciągu lat 6-ciu, ten ukończy g im nazjum, m ając przeciętnie 1772 18 lat; po 7-m io letniej szkołę powszechnej m aturzyści gim nazjalni będą m ieli lat 1 8 7 2 19. W ie k ten przy należytym rozwoju um ysłu uważać trzeba za odpow iedni do rozpoczynania pracy w szkołach wyższych; studenci m łodsi m ie lib y przew ażnie zb yt w ielkie trudności w studjach s a m o dzielnych, co opóźnićby m ogło term in ukończenia szkół wyższych, albo rozpoczęcia pracy sam odzielnej. M łodzież, która po ukończeniu kursu szkoły powszechnej nie m ogłaby lub nie chciała dążyć do szkół najwyższych, m iałaby do w yboru zakłady ogó lnie kształcące, albo zaw odow e.

13 O gólnie kształcące trzyletnie progim nazjum realne dawałoby w ykształcenie, w ystarczające w życiu do bardzo w ielu celów i pozw alałoby w ychow ańcom udawać się potem do szkół zaw odowych. O gólny poziom tego zakładu odpow iadałby w przybliżeniu 6-ciu klasom teraźniejszej szkoły średniej. Progim nazja m ogłyby istnieć w łączności z n ie k tó re m i szkołami pow szechnem i albo zaw odow em i, lub też sam odzielnie. Dotychczas m ów iliśm y w ogóle o m łodzieży, nie odróżniając płci, gdyż wszystkie stopnie szkół powinny być dostępne dla płci obojga. Czy wszędzie m ą być zastosowana koedukacya to jeszcze na razie jest kw estją otw artą, ale że ograniczeń w w yształceniu dla k o biet stosować nie m ożna, to już dziś jest p ew nikiem. Niepodobna wszakże zaprzeczyć faktow i, że kobiety przeważnie m ają w życiu inne obow iązki, niż m ężczyźni; jeśli nie każdy m ężczyzna m oże kończyć szkołę wyższą, to tern bardziej nie każda kobieta uczynić to m oże. Z drugiej strony kobieta, jako m atka, m a p rzew ażający, a często w yłączny w pływ na w ychow anie dzieci, więc po- * w inn a być ogó lnie w ykształcona, ab y to zadanie jak n a jle p ie j spełnić m ogła; wreszcie własne potrzeby um ysłu i stanow iska kobiety, jako człow ieka-obyw atela, w ykształcenia gruntow nego w ym ag ają. A żeby tę p otrzebę zaspokoić, należy ułożyć odpow iedn i program średniego wykształcenia kobiety i w ykonać go w zakładzie, nazw anym liceum źeńskiem, w kursie czteroletnim. Program pierwszych trzech lat nauki w liceum byłby zbliżony do program u odpow iednich klas progim nazjum realnego i gim nazjum, ale z uw zględnieniem własnego celu liceum ; rok czw arty zaś byłby specjalnie przeznaczony na uzupełnienie wiedzy, potrzebnej kob iec ie w życiu, jeśli nie będzie m usiała pracow ać zaw odow o. Po trzech latach nauki, a tern bardziej po ukończeniu liceum p an n y m ogłyby udawać się do szkół i kursów zaw odow ych różnych typów, by po dwu lub trzech latach posiąść um iejętno ść pracy zaw o d o w ej. Panny zdolniejsze i pragnące nau ki wyższej m o g łyb y przechodzić do gim n azju m i potem do szkół wyższych, albo w prost na kursa o g ó ln ie kształcące w różnych dziedzinach w iedzy. (W o ln y u n iw ersytet). Poniew aż pan ny kończyłyby liceum przeciętnie w w ieku lat 1 6 1/, 17, w ięc potem m iałyb y jeszcze dość czasu na da Szą naukę, jeśliby jej pragnęły. Kończenie całkow itego w ykształcenia panien w zbyt m ło dym w ieku jest bezcelowe, a w yw ołane przez to przeciążenie um ysłu n iezm iern ie szkodliw e. D o tychczasow y stopień w ykształcenia w zakresie 4-ch klas p o w inien być ze szkolnictwa w yrugow any, gdyż nie stanowi całości, lecz jest ty lk o fo rm ą, pozostałą z czasów daw niejszych: nauka a lg e bry urywa się wszak po drugim roku nauczania, geom etrji po p ierw s zym, łaciny po drugim i t. d. W tych przypadkach, w których dotąd żądano świadectwa z 4-ch klas, przew ażnie w ystarczy dobra znajom ość kursu szkoły

14 powszechnej, z której uczniow ie w yjdą rozw inięci i uzdolnieni do pracy w różnych kierunkach; jeżeli zaś nie w ystarczy, to trzeba żą dać w ykształcenia napraw dę cokolw iek wyższego, a więc kursu p ro g im n azju m realnego trzyletniego. Specjalną, a bardzo w ażną szkolą są seminaria nauczycielskie. Jeśli szkoła powszechna m a byś napraw dę podstaw ą ośw iecenia narodu, to musi m ieć praw dziw ie ośw ieconych nauczycieli. Kurs nauki w sem in arju m nauczycielskiem pow inien być w z a sadzie pięcioletni i doprowadzić ogólny rozwój um ysłu w ychow ań - ców do poziom u takiego, na jakim stoją m aturzyści gim nazjalni, a oprócz tego pow inien daw ać um iejętno ść zaw odow ą. Ze w zględu na potrzeby kraju oraz różne zdolności słuchaczów m ożnaby już po czterech latach nauki w sem inarjach w ydaw ać św iadectw a", upraw niające do nauczania w szkole powszechnej 1-go stopnia, a po pięciu patenty" na nauczycieli szkoły powszechnej całkow itej. Patent pow inien otwierać dostęp do odpowiednich w ydziałów szkół wyższych, gdyż wśród uczniów sem inarjum nieraz się znajdą osobniki w ysoce uzdolnione, które m ogą być na niwie publicznej p raco w n ikam i pierw szorzędnej w artości, jeśli będą m ia ły w ykształcenie gruntow ne. W celu um ożliw ienia wstępu do uniwersytetu, w którym musi być zachowana zasada wolności studjów, należałoby ściśle opracować w arunki eg zam in u dodatkow ego, któryby obow iązyw ał absolw entów sem inarjum, a odbyw ał się w gim nazjum przed w stąpieniem kandydata do uniw ersytetu. U cznio w ie sem inarjum, którzyby m ieli zam iar udać się do u n i w ersytetu a to byłyby przecie w yjątki zawczasu przygotow aliby się do tego egzam inu, któryby dla nich łatw y nie był, choćby ze w zględu na łacinę. * * * Po trzech latach nauki w progim nazjum realnem, w liceum żeńskiem, a nawet w g im nazjum, uczniow ie m ogliby wstępować do szeregu 2- lub 3-letnich szkół i kursów zawodowych, albo na odpow ied ni kurs sem in arju m nauczycielskiego. Szkoły i kursa zaw odow e pow inny w zw iązku z praktyką odp o w iednią przez nauczanie przedm iotów specjalnych w ykształcić m ło dzież w dzied zin ie handlu, techniki, przem ysłu, żeglarstw a, rę k o dzieł, rolnictw a, ogrodnictw a, w ojskow ości, adm in istracji, sztuk p ię k nych i in. T y m sposobem m łodzież przed ukończeniem 20-go roku życia m o głaby ju ż zaczynać sam od zielną pracę zarobkow ą w obran ym k ie runku. Wszelkie szkoły i kursa zawodowe powinny swe program y opierać w zakresie niższym na szkole powszechnej, w wyższym na progim nazjum realnem, a w najw yższym na gim nazjum ; jest

15 to usprawiedliwione potrzebami tych szkół, a konieczne dla w prowadzenia ładu w szkolnictwie. W chwili obecnej należałoby jeszcze utworzyć szereg różnych szkół zawodowych niższych, opierających swe program y na szkole powszechnej 1-go stopnia, a m oże naw et jeszcze niżej a to ze w zględu na teraźniejszy poziom oświaty. Szkoły te m ia łyb y charakter tym czasow y i stopniow o podw yższałyby poziom swej pracy, stosownie do wzrostu ośw iaty w kraju; z czasem przekształciłyby się na szkoły zawodowe, opierające się na szkole pow szechnej. D o takich zaw odów, jak w eterynarja, d en tystyka, farm acja n a leżałoby w ym agać uprzed niego w ykształcenia w zakresie g im n a zjalnym, N ie w spom inam y tu o sem inarjach duchow nych, gdyż w tej spraw ie kom peten tne są jedynie odpow iednie w ładze duchowne. Nie każdy wszakże m oże się kształcić w szkołach dotychczas w yszczególnionych. Trzeba jeszcze uw zględnić n o rm aln e szkoły zawodow e niższe i praktyczną naukę rzem iosła, zw aną często term in e m. Dla m łodzieży kończącej szkołę pow szechną i pragnącej kształcić się praktycznie, trzeba otworzyć dwu lub trzyletnie niższe szkoły zawodowe przem ysłow e, gospodarskie, handlow e, rolnicze, rękodzielnicze, rysunkow e i t. p. z w arsztatam i praktyczn em i i o d p o w iednio zorganizowaną praktyką w różnych zakładach fabrycznych i rękodzielniczych. Uczniowie, kończący takie szkoły, m ając przeciętnie 1672 17 lat, m ogliby wstępować do fabryk i warsztatów, jako pracownicy płatni, u m iejący pracować, choć jeszcze n iezu p ełn ie w yrobieni p ra k tycznie. M ożna wszakże być pew nym, że w krótce w yrobiliby się na dzielnych i tw órczych praco w ników, którzy uzu p ełn ialib y swą w ie dzę i um iejętno ść na kursach specjalnych. Pozatem znaczna część w ychow ańców szkoły pow szechnej u d a wać się będzie wprost do m ajstrów na naukę rzem iosła, czyli do terminu. Istnieje naw et nie pozbaw ione słuszności przekonanie, że są ta k ie rzem iosła, których w in n y sposób nauczyć się nie m ożna, ty l ko przez kilkoletnią pracę w warsztacie praktycznym, gdyż trzeba poznać różne roboty, różne w ym agania klijentów, źródła zakupu surowców, gatunki m aterjałów i w yrobów, prow adzenie warsztatu i w iele, w iele szczegółów, które tylk o specjaliści praktycy znać m ogą. W skutek tej czy innej przyczyny term in" w dziedzinie rzem iosł długo jeszcze istnieć będzie; poniew aż zaś jest on pewnego rodzaju szkołą i to bardzo w ażną, bo szkołą pracy, przeto należy mu dać odpow iednie m iejsce w szkolnictwie. Z d aje się, że trzeba go um ieścić rów nolegle ze szkołą niższą zaw odow ą, gdyż i poziom um ysłow y i w iek uczniów i czas trw ania nau ki są zbliżone. Ażeby zaś uniknąć dość licznych narzekań na nieodpow iednie trakto w an ie uczniów w term in ie, należy nad nim rozciągnąć opiekę.

16 Usiłow ania w tym kierunku weszły już na drogę czynu, gdyż istnieje t. zw. P atronat nad m łodzieżą rzem ieśln iczą", czyli instytucja, która m a na celu um ieszczanie uczniów u odpow iednich m a j strów, dozór nad ich pracą, nauką, w ychow aniem i potrzebam i m a- terjaln em i. W szkolnictwie zorganizow anem pow inny dla term inatorów istnieć liczne kursa w ieczorne, na których m ogliby uzupełniać swą w iedzę ogólną i zaw odow ą. Zwłaszcza w czasach najbliższych, dopóki niem a szkół potrzebnych, kursa uzupełniające są niezbędne w całym kraju. O prócz kursów dla term inatorów konieczne są specjalne kursa zaw odow e i ogólnie kształczące dla starszej m łodzieży fabrycznej, rzem ieślniczej, rolniczej i w ogóle pracującej, oraz dla dorosłych, któ rzy przeszli niższy kurs kształcenia, albo niestety nie kształcili się wcale. Kursa specjalne m ogą być naw et kilkom iesięczne, na wzór duńskich uniw ersytetów ludow ych", albo roczne czy dw uletn ie, w ie czorne lub dzienne, z w arsztatam i lub bez... słow em najróżnorodniejsze, byle odpow iadały istotnym potrzebom i były prowadzone przez instytucje i ludzi kom petentnych. N ietylko o dzieciach trzeba m yśleć, ale i o analfabetach dorosłych, którzy sami na swej ciem nocie tracą i krajow i strat m oralnych i m aterjalnych p rzysparzają. * * * W zakresie najw yższym m łodzież kształcić się będzie w u n i w ersytetach, politechnikach, w yższych instytutach rolniczych, ogrodniczych, pedagogicznych, handlow ych, w e te ry n aryjn ych, dentystycznych, artystycznych i innych specjalnych, oraz w ogóle na kursach w yższych, w o ln ym uniw ersytetem nazyw anych. Na tym poziom ie nauki niezbędne są studja sam odzielne, więc m łodzież, wstępująca dc szkół tego typu, pow inna być do takiej pracy przygotow ana, t. j. pow inna m ieć um ysł dojrzały, rozw inięty, chw ytliw y i um ieć pracować. Poniew aż w spółrzędnie z rozw ojem um ysłu uczniow ie szkół średnich nabyw ali w iadom ości, w ięc jeśli istotnie m ogą być uznam i za um ysłow o dojrzałych, to pow inni m ieć otw arte w rota do szkół n a j w yższych, niezależnie od niejakich różnic w zasobie w iedzy fa k tycznej. N ie należy stać na tym stanowisku, że ta lub inna w iadom ość ze szkoły średniej potrzebna będzie w szkole wyższej, gdyż w razie braku takiej w iadom ości student powinien umieć j ą zdobyć. M o żn a przytoczyć ja k o przykład, że na w ydziałach przyrodn i czych naszych uniw ersytetów m am y szereg profesorów, którzy przeszli przez gim nazjum filologiczne rosyjskie, gdzie ani jednej lekcji b o tan iki, zoologji albo m in eralo g ji nie słyszeli. To je d n a k nie przeszkodziło im studjow ać przyrodę, a naw et zdobyć przyrodniczą k a te drę w e wszechnicy.

17 Przygotow anie przyrodnicze niew ątpliw ie ułatw iłoby im studja, ale jak się okazało nie było bezw zględnie koniecznem. N ależy w ięc otw orzyć w stęp do uczelni wyższych m ożliw ie szeroko, podczas studjów żądać pracy u m ieję tn e j, a w w yn iku w iedzy w artościow ej, nie pow ierzchow nej. M ożna z dobrym sku tkiem przyjąć do' politechniki ucznia, któ ry uko ńczył np. trzyletnią szkołę techniczną na podstaw ie p ro g im nazjum realnego, albo do instytutu pedagogicznego czy rolniczego absolw enta sem in arju m nauczycielskiego, jeżeli są to m ło dzieńcy istotnie dojrzali i pragną nauki; n ato m iast złe w yniki otrzymać m ożna z przyjęcia m aturzysty gim nazjalnego, którem u, przy uw zględnieniu różnych okoliczności łagodzących, większością głosów rada pedagogiczna przyznała św iadectw o dojrzałości. Oczywiście każdy m łodzieniec, w stępując do szkoły wyższej, musi posiadać pewne m in im u m u wiedzy, ale powinno to być m i nim um " tego, co jest potrzebne człowiekowi średnio w ykształconem u, a nie m axim u m tego, co przy w ielkim wysiłku m ożna osiągnąć w szkole średniej. Jeżeli do studjów wyższych w danym kierunku będzie potrzeba przygotow ania faktycznego, to wobec wolności studjów każdy m oże przesłuchać kurs odpow iedni w zakładzie wyższym, zanim się do d an eg o działu nauki zabierze. Kursa ta k ie pow inny być przew idziane i, stosow nie do potrzeby, ogłaszane. G łów nie baczyć należy na to, żeby do szkół wyższych wstępo-! w ała m łodzież zdolna, niezbyt m ło dociana, lecz zrów now ażona i dojrzała um ysłow o, ogarnięta praw dziw em um iłow aniem i czcią dla nauki, pragnąca poznać jej tajn iki z pow ołania do danej dziedziny pracy, a nie w yłącznie w nadziei osiągnięcia lepszego stanowiska m aterjalneg o. M ło d zież tego typ u, w ychodząc ze szkół średnich, będ zie m ia ła zasób w iedzy faktycznej, wystarczający do słuchania w ykładów na stopniu w yższym. Z takiej m łodzieży pow staną zastępy ludzi pracy i czynu, k tó re dla dobra powszechnego przedewszystkiem, a potem dopiero dla siebie pracować będą. Nie ilość przyznawanych corocznie dyplom ów zdecyduje o poziomie wyższego wykształcenia w Polsce, lecz jakość ludzi, którzy je otrzym ywać będą. S zkolnictw o pow inno być ta k zorgan izow ane i tak ie m i zasadam i przejęte, żeby m ogło dzielnych i twórczych pracow ników w y d a wać. Niedość jest jednak wiedzieć, czego potrzeba; trzeba wiedzieć, ja k to wykonać D latego więc niezm iernie w ażną kwestją są prog ram y i m etody, w edług których rozw ijać b ęd ziem y m łodzież naszą. Program y i m etody, A d pow rada^ce wszelkim w ym aganiom pedagogiki, hygjeny, ekonotfwj. d u ^ K I narodu i czasów przeżyw a-

18 nych to ideał niedościgniony, w szakże zbliżać się do niego trzeba, o ile ty lk o m ożna. W ie m y wszyscy, że program y dotychczasowe to zlepki i przekształcenia dawniejszych program ów rosyjskich, dokonyw ane z konieczności; m etody są najczęściej zależne od poszczególnych nauczycieli. T ru d n o więc oczekiw ać, aby stan ten odpow iadał p o trzebom naszym. 1 tu więc budować trzeba na nowo. W pracach pedagogów naszych znajdzie się sporo m aterjału do tej budow y, ale jest on rozrzucony i trzeba go zebrać. M awet takie prace, dotyczące program ów, które uw zględniają przyszłe norm alne w arunki szkolnictwa polskiego, m ają tę wadę, że opracowane są oddzielnie dla części, bez jednoczesnego związania w całość. P ro g ra m y, metody i ich wykonanie to treść sprawy szkolnej. O ne tylko m ogą zapewnić szkole dodatnie w yniki nauczania i w ychow ania, w nich znajdzie w yraz praw dziw y duch narodow y. Te czynniki pracy szkolnej rozw iną i spotęgują przyrodzone c e chy dodatnie polaka, a zniw elują ujem n e, oraz pozw olą zachować i uszlachetnić jego właściwości rasowe. Jeśli na wychowanie m łodzieży różne czynniki pozaszkolne silnie w p ływ ają, to na jej wykształcenie pow inna głów nie w pływ ać szkoła. N ie ta szkoła, która w yjaśnia i zadaje lekcję, a potem k o n tro luje, czy uczeń się w domu nauczył, lecz ta, która zbiera m łodzież do wspólnej z nauczycielem pracy, która sama bierze na swe barki obow iązek rozw ijania i nauczania, a zadania dom ow e daje tylko w celu w yrobienia sam odzielności uczniów. Hasłem dla szkoły powinno być: nauka w szkole, nie w dom u". W ów czas tylko uczniow ie będą m ieli czas na konieczne zajęcia i życie pozaszkolne, rodzinne, organizacyjno-społeczne, jak np. harcestwo, kółka sam opom ocy, rozw ijanie talen tó w i t. p.; dzisiaj n iem a na to czasu, gdyż uczeń zajęty jest w szkole około 6 godzin; jeśli chce dobrze przygotow ać lekcje", to m usi, łącznie z lekturą obow iązkow ą, poświęcić na to około 3-ch godzin, w ięc razem rozw i jająca się m łodzież pracuje 9 godzin dziennie, nie licząc czasu, przeznaczonego na dom ow e lekcje m uzyki czy języków... a przecie dla człow ieka dojrzałego, pracującego fizycznie, p ragniem y tylko 8-m io godzinnego dnia roboczego! O tóż program y pow inny się liczyć z rzeczywistością i zawierać tyle tylko m aterjału na dany okres pracy szkolnej, ile uczeń średnio zdolny bez nadmiernego wysiłku opanow ać m oże. Powtarzam y nieraz non m ultum, sed m ulta", ale nie zryw am y z pragnieniem w kładania w głowy naszych uczniów m ultum..." w iadom ości. Ile to nazw, fakcików, naw et ciekaw ych, ale niekoniecznych, k o m u n iku jem y uczniom niby to dla pogłębienia przedm iotu, a w istocie bez żadnej korzyści dla rozw oju um ysłu. Kursa koncentryczne też najczęściej nie uspraw iedliw iają pokładanych w nich nadziei, a czasu dużo zabierają. N auczm y uczniów korzystania z rozm aitych źródeł, dla nich dostępnych, np. atlasów, encyklopedji, słow ników, m o n o g rafji, w yra-

19 biajm y zm ysł orjentacyjny, w tedy pozostanie uczniowi dużo czasu, w olnego od w kuw ania nazw i faktów, niekon iecznie potrzebnych. T rzeba też usunąć m nogość i specjalizację przedm iotów w szkole niższej i średniej, bo przecież wiedza jest jedna, więc trzeba w uczniach rozw ijać zdolność i um iejętność rozum neg o u o g ó ln ian ia. Z drugiej strony wiedza w różnych kierunkach poszła dziś tak daleko, że trzeba jej dość dużo wtłoczyć w um ysły naszych dzieci, więc należy zastosować takie metody, aby to się odbyw ało z m o żliwie najm niejszem obciążeniem um ysłu. N ie m ów im y tu o braku wysiłku ze strony ucznia, gdyż bez niego trudno coś zdobyć; owszem trzeba w ym agać, ażeby uczeń, wysilając swój um ysł, sam odkryw ał praw dy, które będą dlań dostępne. Zwłaszcza praca dom ow a ucznia pow inna być tak obm yślona, żeby m ogła być twórczą; wówczas będzie i sam odzielną i dla ucznia przyjem ną. W obec tego nie m ożna zanadto spieszyć się z nauką; lepiej rozłożyć ją na okres nieco dłuższy, a prowadzić tak, ażeby w yjątki tylko, nie chcące pracować, pozostawały na pow tórzenie kursu, niż spieszyć się tak, ażeby tylko zdolni uczniowie obyw ali się bez korepetycji dom ow ych a w ielu słabszych nie podążało za kursem i, pozostając na drugi ro k, w ędrow ało ze szkoły do szkoły. W ytw arza to fikcję w ykonania program u i pow oduje dość częste przypadki, w których klasa słabo um ie kurs całkow ity, a niektórzy uczniowie um ieją doskonale. Na styczniowym zjeździe nauczycjelskim w W arszaw ie gorąco oklaskiw ano w ypow iedziane zdanie, że m y ogłupiam y naszą m łodzież"; nie rozstrzygając słuszności tego zdania i oklasku, należy zapytać, czy naw et w dzisiejszych w arunkach nie m am y dość u m ie jętności i energji, ażeby p rzyn a jm n iej nie ogłupiać" naszych uczniów? N iew ątp liw ie potrzeba w pracy szkolnej pewnego ożyw ienia we w szystkich jej dziedzinach, oraz w ielu zm ian i uzupełnień. W program ach szkolnych musi być uw zględnione kształcenie obywatela nietylko w postaci odrębnego przedm iotu, lecz w ujęciu w ielu innych przedm iotów i w prow adzeniu syntez, np. projektow anej nauki w Polsce w spółczesnej" i innych. M ożn ab y przytoczyć jeszcze długi szereg postulatów, dotyczących program ów szkolnych, w śród których m oże zn alazłyb y się niejakie sprzeczności, więc dla uw zględnienia żądań, dla określenia stopnia wykonalności zam ierzeń, dla opracow ania i oznaczenia w zajem n ego stosunku program ów szkół poszczególnych potrzebne jest pow ażne ciało zbiorow e, które tę pracę w ykona. N ie m ożna pow ierzać opracow ania program ów osobom lub in stytucjom poszczególnym i potem je uzgadniać, tylko trzeba jednej Kom isji K rajow ej" pow ierzyć przygo tow anie, uzgodnienie i szczegółowe opracowanie zasadniczego program u ogólnie kształcących szkół powszechnych i średnich ze w szelkiem i ich o d m ian am i i z uw zględnieniem istnienia szkół zaw odow ych, które m ogą u siebie u zu p ełniać p rzedm ioty, do danego zaw odu potrzebne.

- 20 Program y pow inny być tak opracowane, żeby pozw alały na niew ielkie zm iany lokalne, gdyż identyczność szkół i program ów nie jest pożądana, zwłaszcza, że bardzo trudno ją osiągnąć; lepiej więc pozostaw ić sw obodę w szczegółach z o b o w iązkiem zachow ania w ią zań głów nych w całości. Przy u kładaniu program ów i w skazyw aniu m etod należy za w sze pam iętać o w ykonalności zarów no pod w zględem podawania nau ki, jako też w chłaniania jej przez uczniów; najprostsze bow iem zjawiska i praw dy w ym agają pew nego czasu, aby się m ogły w um śle ucznia utrwalić i n iejako przetraw ić. Jeżeli p otrafim y znaleźć takie program y i m etody, jakich p ra gniem y, to każdy uczeń w szkole i po wyjściu ze szkoły będzie chciał uczyć się nadal i to będzie nieom ylną w skazów ką, iż po dobrej drodze kroczym y. G łów ną osobą, prow adzącą m łodzież po tej drodze, jest n a uczyciel. * * * Najlepsze system y, program y i urządzenia szkolne niew ielkie m ieć będą znaczenie, jeżeli nauczyciele nie staną na wysokości zadania. O d ducha, ożyw iającego nauczycieli w szkole w olnej, zależy duch, panujący w tej szkole i udzielający się młodzieży. Powinności nauczyciela są bardzo w ielkie, a stanow isko zaszczytne, dlatego też nauczycielow i staw iać trzeba w ym ag an ia w ysokie. N auczyciel pow inien n ietylko uczyć, lecz i w ychow yw ać; w szkole nie pow inien być jedynie kontrolerem pracy, w ykonanej przez uczniów w dom u, lecz prze.dewszystkiem przew odnikiem i doradcą w pracy szkolnej swych w ychow ańców. Pow szechnie w iad om o, że w pływ nauczyciela na m łodzież m o że być bardzo w ielki. W p ro w ad zając ciekaw y um ysł dziecka w krain ę w iedzy, staw iając przed w rażliw ą duszą m łodzieńca różne ideały, nauczyciel w yw iera nieraz w pływ decydujący na przyszłość swego ucznia. N au czyciela m ożna porów nać z lekarzem. Lekarzow i pow ierzam y zdrow ie i życie, a więc ciało naszych dzieci, nauczycielowi ich um ysł i charakter, a w ięc ducha; obydwaj są tedy za przyszłość naszej m łodzieży, za zdrow ie ich ciała i ducha odpow iedzialni. N akładając na kogoś odpowiedzialność, należy dać m u swobodę działania i w arunki odpow iednie, gdyż inaczej nie m oże odpow iedzialności ponosić. O bow iązek w ychow ania i w ykształcenia dzieci obciąża w łaściw ie tylko rodziców, ale układ stosunków społecznych i rozwój potrzeb intelektualnych oddaw na skłania ich do pow ierzania tych obow iązków częściowo lub całkow icie in n ym ludziom, którzy je u m ie jętn ie i sum iennie w ykonać pow inni. Rodzice zaś powinni w spółdziałać i spełniać w skazania tych, którym swe dzieci pow ierzyli, nie w yrzekając się jednak swych praw przyrodzonych.

21 flżeb y taka praca m ogła dać w yniki dodatnie, konieczna jest harm onja i zżycie nią nauczyciela z rodzicam i uczniów, a więc ze wszysikiemi sferami społeczeństwa. Gdy nauczyciel nie będzie w yłącznie specjalistą do nauczania i popraw iania zeszytów z algebrą lub łaciną, lecz żyw ym człow iekiem, w rażliw ym na wszystkie objaw y życia społecznego i indyw idualnego, to jego w skazania w ychowawcze będą m iały wartość w ysoką, nietylk o teoretyczną, lecz i praktyczną. W szak wyżej cenim y i chętniej spełniam y wskazówki lekarza, który zna w arunki życia naszego i do nich się stosuje, niż słuszne teoretycznie, ale często n iew ykonalne żąd an ia gabinetow ego uczonego. W skazania i czynności lekarza m ają tern większą wartość, im lepiej jest on w y k w a lifik o w a n y i im szlachetniejszym jest człow iekiem ; to sam o stosuje się do nauczyciela. N ależy więc zabiegać o jaknajw yższe kwalifikacje nauczyciela pod względem um ysłowym i m oralnym, co uzasadnienia nie w ym aga. W tym celu pow inny istnieć w ykłady, kursa i instytuty, w któ rych nauczyciele m ogliby się kształcić i dokształcać. Jeżeli m łody lekarz, praw nik, inżynier, rolnik m usi czas jakiś praktykow ać, zanim stanowisko sam odzielne otrzym a, to i m łody nauczyciel rów nież pow inien przez czas pewien być pom ocnikiem nauczyciela, poznać organizację szkolną, słow em w yćw iczyć się p ra k tycznie, zan im stanow isko sam odzielnego nauczyciela obejm ie. P raktyka nauczyciela m oże być krótsza, niż w innych zaw o dach, ale pow inna być w prow adzona, ażeby uchronić um ysły n a szych dzieci od ryzykow nych, choć w najlepszej w ierze dokonyw a nych eksp erym en tó w nauczycieli niedośw iadczonych. Gdy m am y odpowiedniego nauczyciela, to pow inniśm y m u ufać i tego sam ego od dzieci naszych żądać. Stosunek nauczyciela do uczniów i rodziny,, na tej zasadzie oparty, niezm iernie ułatwi utrzym anie t. zw. karności w wychowaniu i szkolnictw ie. D o p ó ki karność opierać będziem y tylko na w pływ ie poszczególnych osobników z pośród nauczycieli, na ich specjalnej u m ie jętności tra fian ia do p rzeko n an ia m łodzieży, na tłum aczeniu wszystkich w skazów ek i zadań dopóty karność nie będzie stałą i pewną. Uczeń pow inien w iedzieć, że nauczyciel jest chw ilow ym zastępcą rodziców, że należy m u się posłuch, szacunek i zaufanie, co nie jest ani uprzejm ością ani łaską ucznia, lecz o b o w iązkiem, bez w zględu na to, czy dany nauczyciel uczy R eligii, czy rysunków m a te m aty k i, czy kalig rafji. Podkreśliliśm y jednak, że nauczyciel musi być odpowiedni, to znaczy, że nietyiko m usi znać przedm ioty w ykładane, lecz m a posiadać w iadom ości pom ocnicze i um iejętno ść ped agogiki p raktycznej, musi być człow iekiem -obyw atelem, który naucza tak, jak inni specjaliści leczą, bud ują drogi, w ym ierzają spraw iedliw ość, m alu ją obrazy i t. d., nie stając się przez to odsu n iętym i od świata ru tyn ista m i. G dyby jednak poprzestać na tych w ym aganiach, to w w yniku o trzym alibyśm y sztywny, obojętny stosunek w zajem ny nauczyciela i ucznia.

22 - Potrzeba jeszcze pierw iastka uczuciowego. Każdy nauczyciel powinien być szczerym przyjacielem m łodzieży; jeśli w olno starożytne m aksym y trawestować, to nauczyciel pow inien sobie pow iedzieć: salus iuventutis sup rem a lex esto. D obro m łodzieży m ając na w idoku, nie pow inien jej nigdy schlebiać, lecz pow inien ją kochać tak, ja k będzie um iał. O gólnikow a życzliwość nie w ystarczy. Kto nie u m ie w zbudzić w sobie uczucia szczerej i żyw ej przyjaźni dla m łodzieży, kom u wśród m łodzieży nie jest dobrze, ten nie pow inien być nau czycielem ta k, ja k niejed en nie pow inien być księdzem, albo lekarzem. M łodzież jest o tyle spraw iedliw a, że potrafi ocenić prawdziwą dla siebie przyjaźń; nieraz się w praw dzie zdarza, że postępowanie nauczyciela w ydaje się jej zbyt ostrem, nieprzychylnem, a jednak, jeśli jest o p arte na uczuciu, na razie niedostrzeżon em, to w niedalekiej przyszłości byw a ocenione w łaściw ie. Praca nauczycielska jest ciężka, ale m oże dać w ielkie zado w o lenie w ewnętrzne; niew ątpliw ie przeto znajdzie się u nas dostateczna ilość ludzi, którzy na tej niw ie pracować będą chcieli. Jeżeli dzisiaj w idzim y, że nie wszyscy nauczyciele odpow iadają w ym a g a n io m, to dlatego, że liczne osoby, do tych stanow isk b ardzo odpow iednie, zwracały się do innych zaw odów czy to w skutek braku dostatecznego pola pracy w szkolnictw ie dotychczasow em, czy to z pobudek natury m aterjalnej. Pierwsza przyczyna obecnie nie istnieje. Co do drugiej, to istotnie przyznać trzeba, że nauczyciele w y nagradzani są tak skrom nie, iż tylko praw dziw e pow ołanie, albo trudność znalezienia innego zajęcia m ogła ich skłonić do obrania tej odp ow iedzialnej i tru d n ej pracy. Z a pracę każdemu należy się stosowne wynagrodzenie. N iech ętn ie w szakże p atrzym y na lekarza, upom inającego się 0 wyższe honorarjum, a tern bardziej na nauczyciela; cóż jednak w inni ci pracow nicy, jeśli ich praca nie jest należycie w yn ag ro d zo n a? K ażdem u w olno się poświęcać, ale w ym agać stałego p o św ięcenia nie m ożna, zwłaszcza, że nie o jednostkę idzie, lecz o całą rodzinę. Czas już w yraźnie tę sprawę postawić, tern bardziej, że samo nauczycielstw o zaczyna się o swe prawa dopom inać, co trudno uw a żać za objaw przyjem n y i pożądany, choć jest zu p e łn ie słuszne. M ieliśm y już strajk nauczycielstw a szkół ludowych w okupacji austrjackiej; m ieliśm y szereg zebrań w Stow arzyszeniu N a u c zy c ie l stwa Polskiego w W arszaw ie, spraw ie w ynagrodzenia nauczycieli pośw ięconych... nie czekajm y w ięc dłu żej! N auczyciel ludow y o trzym u je przeciętnie około 450 rb. rocznie 1 m ieszkanie z o p ałem, niekied y z ogrod em. N auczyciel szkół m ie j skich m iew a w ynagrodzenie, dochodzące do 1000 rb. i wyżej, ale często bez m ieszkania. W ynag ro d zenie zawodowego nauczyciela jest znacznie niższe od zarobku ludzi, pracujących w zaw odach innych, w ym agających

m niejszych kw alifikacji, nie m ów iąc ju ż o czeladnikach rzem ieślniczych, subjektach handlowych i t. p., którzy, jako zawodowcy, wyżej są w ynagradzani. W obec tego nauczyciele nieraz szukają jeszcze innych źródeł zarobku ze szkodą głów nego celu swej pracy. T a k być nie pow inno. N ależy postawić zasadą: wym aganie od nauczycieli kw alifikacji należytych, wynagrodzenie dostateczne i dbałość o poprawę ich bytu. Pom yślne ro zw iązan ie tej kwestji jest palącą koniecznością. W innych krajach zrozum iano to dobrze, zapew niono nauczycielom w ynagrodzenie odpow iednie i zabezpieczono ich na starość lub na w ypadek niezdolności do pracy. N iew ątpliw ie i u nas tak będzie. D la przykładu podajem y norm y w ynagrodzenia nauczycieli ludow ych w Szwecji i w Prusach, dodając, że w skutek odm iennych w arunków społeczno-ekonom icznych w tych krajach za daną sum ę w yd atku rocznego m ożna żyć lep iej, niż u nas. Szwecja (1910) Nauczyciel Nauczycielka Kor. Rb. M k. (a 216) Kor. Rb. M k. (a 216) W Stokliolmie: pierwsza p en sja... 2200 1144 2471 1700 884 1909 po 15 latach pracy.. 3400 1768 3819 2300 1196 2583 W większych miastach: pierwsza p e n s ja... 1800 936 2022 1600 832 1797 po 15 latach pracy.. 3000 1560 3370 2300 1196 2583 W mniejszych miastach: pierwsza pensja... 1700 884 1910 1400 728 1572 po 15 latach pracy. 2500 1300 2808 1900 988 2134 N a p r owiej i: pierwsza pensja... 900 468 1011 900 468 1011 po 15 latach pracy. 1350 702 1516 1200 624 1348 Oprócz tego prow incjonalni nauczyciele otrzym ują m ieszkanie z o p a łem, a często i ogród. W Prusach (1909) zasadnicza pensja nauczyciela ludow ego w y nosi M k. 1400, nauczycielki M k. 1200, oprócz tego m ieszkanie, albo pieniądze na m ieszkanie (w m iastach). Co trzy lata następuje podw yższenie pensji tak, że po 31 latach pracy nauczyciel otrzym uje około 4000 M k., a nauczycielka około 3000 M k. pensji. Nauczyciel szkół średnich, który pod w zględem kw alifikacji naukow ych stoi na równi z lekarzem, praw nikiem, inżynierem i t. p., który m usi czynić zadość w ysokim w ym aganiom pedagogicznym i m o raln ym, zarabia u nas przeciętnie około rb. 2000 za 30 lekcji tygodniow ych, gdy ze w zględów pedagogicznych nie pow inien ich m ieć w ięcej, niż 24.

24 W rzeczywistości dzieje się jeszcze gorzej, gdyż nauczyciele z konieczności m iewają naw et po 36 i więcej lekcji na tydzień, aby m ogli jako tako rodzinę utrzym ać. M ieliczne stosunkow o szkoły w ynagrad zają nauczycieli nieco wyżej Czy stan ten m ożna uważać za norm alny; czy można sobie wyobrazić życie inteligentnego człow ieka z wyższem w ykształceniem, który m usi utrzym ać rodzinę, kształcić (a nieraz i leczyć) dzieci, k u pować książki, widzieć coś poza granicam i m iasta rodzinnego, brać udział w życiu społecznem i t. d... za dwa, a choćby i trzy tysiące rubli rocznie? N ie idzie nam przecie naw et dla najlepszych nauczycieli 0 specjalnie w ysokie zarobki, ja k ie m iew ają w ybitniejsi lekarze, adw okaci, inżynierow ie, lecz o takie, któreby pozw oliły n au czycielowi szkoły średniej żyć we w łaściw em dla siebie środowisku i pracować ze spokojem o skrom ny byt m aterjalny rodziny, ja k wyższem u urzędnikow i, sędziem u i t. p. Jest to niezbędne n ietylko ze względu na spraw iedliw ość, lecz 1 dla dobra naszej m łodzieży. W óczas nauczyciel nie będzie szukał zarobków dodatkow ych, nie będzie dawał lekcji dziennych, poobiednich i wieczornych ze szkodą w szystkich swych uczniów, nie będzie ślęczał po nocy nad p o p raw ianiem zeszytów ze szkodą w łasnego zdrow ia i sam ej pracy. Jeżeli jesteśm y w dzięczni lekarzow i za leczenie dziecka i w y rażam y tę wdzięczność nietylko sercem i słow am i, lecz odpow iedniem w yn ag ro d zen iem za ciężką nieraz pracę, to czyż nie pow inniśm y rów nież i w podobny sposób być w dzięczni nauczycielow i, który m a bardzo ciężką pracę przy kierow aniu naszym i dziećm i? D użo m ożnaby pisać na ten tem at, ale chyba już nie potrzeba: jeśli tylko zgodzim y się na to, że nauczyciel m a poważny w pływ na kształtow anie się duszy naszych dzieci, to będziem y uw ażali za konieczne dać m u takie w arunki pracy, wśród których w pływ jego m ógłby być jakriajlepszy. N iechaj nareszcie straci rację bytu przekleństw o: bodajbyś cudze dzieci uczył!" Gdy nauczyciele będą należycie w ykw alifikow ani i otrzym ają odp ow iedn ie w arunki pracy, to nauczycielstw o nasze nie będzie grupą specjalistów do nauczania gram atyki, m atem atyki czy botaniki, lecz zajm ie należne m u stanowisko społeczne i w yda owoce swej pracy teoretycznej i praktycznej. Społeczne zadanie nauczycielstw a jest rów nie w ażne, jak w y chowawcze; zwłaszcza na wsi nauczycielstwo powinno być : obok duchow ieństw a i nielicznej często inteligencji" czyn nikiem uspołeczniającym zarów no uczniów, ja k ich rodziny. Przez rozpow szechnianie wiedzy, wiadom ości i książek, przez rozm ow y, porady i w skazówki, przez w spółdziałanie z powyżej wspom n ianem i w arstw am i społecznem i, dodatnio w pływ ającem i na ludność w iejską, nauczyciel, świadom y celów swego pow ołania, w iele zdziałać m oże.

- 25 To sam o, acz w m niejszym stopniu, stosuje się do nauczycieli szkół średnich, który na otoczenie dom ow e swych uczniów w p ły wać pow inni, tworząc zwłaszcza w m niejszych m iastach ogniska m yśli inteligentnej i uczucia serdecznego, ażeby tym sposobem swe zadania w ychow aw cze rozszerzyć. * * * Przedstaw iony p rojekt ustroju szkolnictw a zdaje się odp o w iada założeniu: jest prosty, podstaw ę m a jed n o litą i szeroką, każdy m oże na niej poprzestać i być człowiekiem tylko oświeconym, albo iść dalej w kieru n ku obranym, by się w ykształcić lepiej; kierunków i odpow iadających im szkół nie brakuje, w ięc m ożna w y bierać, stosownie do upodobań; w potrzebie m ożliw a jest zm iana szkoły, a nawet kierunku, bez w ielkich trudności; m łodzież kończy szkoły dość wcześnie; szkoły są zebrane w grupy niezbyt liczne, a w yraźne; sw oboda nauczania nie jest skrępow ana, gdyż każdy ro dzaj szkoły znajdzie m iejsce w jednej z grup projektow anych; każde dziecko polskie m oże znaleźć m iejsce w każdej szkole, o ile się do niej nad aje, a więc system taki w całej Polsce m ógłby być w p ro wadzony. W fo rm ie zew nętrznej szkół poszczególnych, u nas istniejących, nie trzebaby w ielkich zm ia n czynić, ty lk o ustalić ich w za je m n y stosunek. N ie dążyliśm y specjalnie do tego, ale tak być m usiało, gdyż form y zew nętrzne w yrabiały się przez długie lata w całym ' świecie cyw ilizow anym i w szędzie są do siebie zbliżone; 'tru d n o więc proponow ać coś zupełnie innego. Zresztę form a jest niezbędną, ale ważniejszą od niej jest treść, t. j. program y, m etody i w ykonanie całej pracy ośw iatow ej. Przebieg reform y w ogólnym zarysie m ożna sobie wyobrazić w sposób następujący: Pragnąc dać jed n o litą podstawę ośw iaty w postaci szkoły pow szechnej, trzeba przekształcić istniejące szkoły ludow e i m iejskie, t. j. dać im odpow iedni program, urządzenia i dobrych w ykonaw ców. G dzie brak szkół, należy je otworzyć. Jednocześnie trzeba w prowadzić program szkoły powszechnej do najniższych klas szkół, zw anych obecnie średniem i, jeżeli będą chciały swe klasy niższe zatrzym ać. Na razie praw ie w szystkie tego zechcą w obec n iedostatecznej liczby szkół powszechnych; z czasem, gdy będziem y m ieli dużo dobrych szkół powszechnych, to liczba dzieci, a więc i klas niższych w szkołach średnich zm niejszy się znacznie i sprawa ta w yreguluje się autom atycznie. Klasy wyższe teraźniejszych, szkół średnich, począwszy od czw artej, m uszą być stopniow o przekształcane w edług program u g im n a zju m, liceum albo p rogim nazjum. Znaczna część szkół żeńskich pow inna przybrać charakter liceum, które co do liczby lat nauki odpowiada dotychczasowym szkołom siedm ioklasow ym.

26 Szkoły m ęskie w m ałych m iastach pow inny przybrać charakter progim nazjum, o ile m ożna, w połączeniu ze szkołą zaw odow ą, n a j potrzebniejszą dla danej okolicy. Istniejące sem inarja nauczycielskie trzeba prow adzić w edług ogólnego program u i pom nożyć jaknajprędzej, aby przynajm niej jedno na dwa pow iaty przypadało. Co się tyczy szkół i kursów zaw odow ych, to niestety p ra wie niem a co przekształcać, gdyż posiadam y ich bardzo m ało. Cały szereg istniejących kursów dla dorosłych, dla analfabetów, dla term inatorów i kursów specjalnych powinien być w ielokrotnie pom nożony, gdyż potrzeby w tym kierunku są bardzo w ielkie. Szkoły zaw odow e różnego stopnia i wyższe szkoły (uniw ersytety) ludow e pow inny powstać jakn ajp ręd ze j. Również niezbędnem jest przekształcenie lub utworzenie szkół w yższych, zwłaszcza specjalnych. G dy wszystkie te szkoły posiądziem y, wówczas będzie m ożna m ówić, że m am y szkolnictwo polskie. Dziś już trzeba o tern m yśleć i działalność rozpocząć, gdyż w krótce będzie potrzeba licznych pracowników wykwalifikowanych na w szystkich polach pracy, a m y, nie p ro d u ku jąc ich, nie będ ziem y m ieli... Być muszą, więc kto ich zastąpi? * $ % M ów iąc o sżko!nictwie, niepodobna pom inąć kwestji środków m aterjaln ych, jakich ono w ym aga. Ścisłe obliczenie pow inno być zrobione przez odp ow iedn ie in stytucje. Dziś w iad om o tylko, że potrzeba dużo m ilio n ó w na budynki i urządzenia szkolne, na kształcenie nauczycieli i utrzym anie szkół. N ie będziem y dalecy od praw dy, jeśli określim y roczne w y datki na utrzym anie potrzebnych szkół powszechnych w kongresowem Królestwie Polskiem na 35 m ilionów rubli; z tej sum y około 20 m ilionów przypadłoby na w ynagrod zenie nauczycielstw a. Pozatem trzeba utrzym ać szkoły zawodowe, szkoły średnie i wyższe... a przedewszystkiem trzeba te szkoły utworzyć; pochłonie to duże sum y. Czytaliśm y zdanie, że w Państw ie Polskiem szkolnictw o nie będzie stało na pierwszym planie... m ie jm y w szakże nadzieję, że i nie na o statn im, więc fundusze znaleźć się pow inny, ale skąd? Ciężar urządzenia i utrzym ania szkół powszechnych pow inny ponieść gm iny m iejskie i w iejskie. Państwo m oże w potrzebie udzielać subsydjów, albo pożyczek np.- na budow ę dom ów szkolnych. W poszczególnych przypadkach m ogą to być i szkoły pryw atne. Szkolnictw o zawodowe pow inno się cieszyć szczególną opieką rządu państwowego, lecz w w yższym jeszcze stopniu powinno być pop ieran e przez odp ow iedn ie organizacje przem ysłow e, h an d lo we, rolnicze, rzem ieśln icze i t. p.

27 - B yłyb y to więc szkoły, zw ane u nas społecznem i, które pow inn y otrzym yw ać subsydja rządow e. Część szkół średnich ogólnie kształcących i sem inarjów nauczycielskich m ogłaby m ieć rów nież charakter szkół społecznych, a część państw ow ych. Szkoły średnie ściśle pryw atne, t. j. utrzym yw ane przez je d nostki, m ogłyby istnieć, ale w ilości stosunkowo nieznacznej, gdyż w iadom o w szystkim, że w szkolnictwie norm alnem takie szkoły w y ją tk o w o tylko m ogą się rozwijać zupełnie pom yślnie. D o bre szkoły pryw atne pow inny otrzym yw ać subsydja rządow e. Kursa specjalne, uzupełniające, dla analfabetów, dla dorosłych i w ogóle wszelkie poczynania, m ające na celu prawdziwą oświatę, pow inny pow staw ać z inicjatyw y pryw atnej lub rządow ej, a utrzym yw ane być m ogą z funduszów rozm aitych: pryw atnych, gm innych, społecznych, m ogą korzystać z finansowej pom ocy państwa lub nie, m ogą być wreszcie u trzym yw ane na koszt państw a, byle ty lk o istniały i były należycie prow adzone. Szkoły wyższe praw ie w yłącznie będą państwowe. N o rm aln e szkolnictwo polskie nie m oże powstać odrazu, gdyż niem a obecnie dostatecznej ilości personelu w ykonaw czego. W ciągu lat kilku wszakże personel m ożna w ykształcić/w ięc o ileby m ożna urządzić szkoły i zapewnić im utrzym anie, to i szkolnictwo m ieć będziem y. Zależy to od funduszów: m ając obfite środki m aterjalne, można w ytworzyć szkolnictwo dość prędko; jeśli ich będzie brakow ało, to sprawa w lec się będzie długo. M ło d e Państwo Polskie z początku nie będzie m ia ło dostatecznych źródeł na pokrycie w szystkich swych w ydatków, a w ich liczbie ośw iatow ych, w ięc w ytw orzenie norm alnego szkolnictw a m o głoby się odw lec na term in bardzo odległy. Podatki oraz pom oc g m in i zrzeszeń społecznych, u trzy m u ją cych niektóre szkoły w całości, lub częściowo, nie w ystarczyłyby na swobodny zupełnie rozwój szkolnictwa, więc trzeba się uciec do źródeł nadzw yczajnych. Jeżeli dziecko nasze choruje, to po w yczerpaniu w łasnych zasobów nie w aham y się zaciągnąć pożyczki, którą spłacim y sam i, a w ostateczności spłaci dziecko w yleczone. Jeżeli naród cyw ilizow any potrzebuje gw ałtow nie szkół, aby swych synów i córki nauczyć czytać, pisać i pracować zawodowo, to chyba m oże chwycić się tego sam ego środka z tern w iększą pew nością spłaty, że przez taką państw ow ą pożyczkę ośw iatow ą" szybko pow iększy bogactwo i zdolność płatniczą kraju. N ie w ie m y, co pow iedzą finansiści na taki projekt, czy nie dopatrzą się w nim naiw ności, ale, jeśli m ożna zaciągać pożyczki w o jenne, to chyba m ożna to sam o uczynić w celu w alki z tak strasznym w ro giem, ja k ciem nota. Kto w ie, czy świat, który się m ieni cyw ilizow anym, nie poprze takiej pożyczki, jeśli będzie m iał gwarancję, że użyta zostanie tylko na cele oświaty narodu europejskiego, który z m usu opóźnił się o pół w ieku w ośw iatow ym pochodzie ludzkości. W szak nie w szystkim zależeć m oże na tern, abyśm y, ja k daw niej, w ciem nocie tonęli

28 P rzenieśm y się na chw ilę w dziedzinę fan tazji i w yobraźm y sobie, że m ożem y już pełną garścią czerpać fundusze na oświatę ze skarbu Państwa Polskiego: ogłaszam y wówczas powszechny w erb u nek do stanu nauczycielskiego, zapew niając każd em u dobrze w y k w a lifikow anem u nauczycielowi odpow iednie stanow isko i w ynagrodzenie. W ybierzem y kandydatów najodpow iedniejszych i dokształcać lub kształcić będziem y w sem inarjach i kursach, które natychm iast otw o rzym y, korzystając na razie z tych osób w ykładających, ja kie m a m y, a ufając w zapał, który im siły podwoi i w potrzebę, która lu dzi stworzy. Przyszłych nauczycieli szkół zaw odow ych w yślem y i poza granice Polski, jeżeli wśród nas nie będą m ogli przygotow ać się c a łko w icie w różnych dziedzinach specjalności zaw odow ych. Jednocześnie opracujem y program y i zarządzim y budowę gm a chów szkolnych w e w szystkich m iejscow ościach, gdzie ich b raku je. Po kilku latach takiej żyw ej pracy posiądziem y zastęp nauczyc ie li w ykw alifikow anych i będziem y m ogli otworzyć tyle szkół, ile * ich potrzeba, gdyż będą już przygotow ane b u d yn ki, będą n au czyciele, będą pieniądze na prow adzenie... a dzieci i m łodzież wszak m am y obecnie, b ęd ziem y w ięc m ie li i za lat kilka. Serce się ściska, gdy z jednej strony fantazja ukazuje nam obrazy ta k ponętne, a z drugiej rzeczywistość w oła: ratujcie dzieci", straszliwa w ojna jeszcze nie skończona i niew iadom o, kiedy się skończy... Istotnie w tej chwili m usim y liczyć się z rzeczywistością, a to, o czem piszem y, to spraw a najbliższej przyszłości. Trzeba się do niej przygotować, trzeba zawczasu wszystko obm yśleć, aby w chwili odpow iedniej m ożna odrazu do p ra c y. przystąpić. Bądźm y przew idujący! Im energiczniej zabierzem y się do pracy niezw łocznej, tern prędzej w ynikam i cieszyć się będziem y. M y, jako nauczycielstwo, sam i niew iele zrobić m ożem y, ale do nas należy ośw ietlenie spraw y, projektow anie, rozgłaszanie, naw o ływ anie... Sprawa nasza jest dobra i ogółowi polskiem u leży na sercu, więc na w ygraną liczyć m o żem y! Ogłaszając pracę niniejszą, zdaję sobie sprawę, że jest ona tylko szkicem, w ym agającym dyskusji i opracow ania szczegółów. Przed rozpoczęciem jednak takiego opracow ania trzeba ustalić zasady i plany ogólne, do czego skro m na praca m oja zm ierzała (przyp. autora). G e p r tif t u n d f r e ig e g e b c n P r e s s e v c r w a lt u n g W a r n U u, 20. I X. 1917 T. X : 7390. D r. 100. D ru k K. K anie w skie go, j!j liw v -S w ia l 54. W '

D rukarnia R. KANIEWSKIEGO N owy-św iat 54.