Ogólne porady dotyczące każdej sytuacji, niezależnie od scenariuszy proponowanych dalej: CZEGO NIE ROBIMY / CO ROBIMY: Nie śmiejemy się w trakcie pokazu bitwy, nie gadamy sobie z barbarzyńcami w trakcie klepania się po tarczach, nie prowadzimy na polu dyskusji, który to ch.. powinien leżeć itd. Nie zabieramy na bitwę nieprzepisowych mieczy w postaci gałęzi, kijów od mopów i innego badziewia. Wykluczone, by centurion wychodził do bitwy z vitisem i nim walczył! (jedna z bardziej kuriozalnych rzeczy, jaką widziałem) Nie przyklękamy po śmierci za tarczą, tkwiąc w ten sposób do końca bitwy. Zabity ma paść możliwie przekonująco, na ile potrafi bez robienia sobie krzywdy. Chociaż minimum aktorstwa Nie kładziemy się jednakowo i natychmiast po śmiertelnym ciosie. Niech ktokolwiek uda, że go w nogę cięli, padnie na kolana, ale jeszcze się osłania tarczą, odgryza przeciwnikom nim go dobiją albo powalony tarza się z kimś, trzyma się za zranioną twarz cokolwiek
Chorążowie nie mogą być tylko stojakami na znaki. Chorąży ma przede wszystkim: - motywować i zachęcać żołnierzy okrzykami do natarcia z odpowiednim animuszem (np. simul, fratres! razem, bracia!, Roma invicta, Rapax victrix i takie tam), ale też do trzymania porządku, odstępów - wspierać centuriona powtarzając jego rozkazy tylnym szeregom - częściowo dowodzić w mikro zakresie (w najbliższym sąsiedztwie ), korzystając z tego, że mają lepszy przegląd pola walki i więcej spokoju, np. krzycząc do poszczególnych legionistów wskazując im zagrożenie, ostrzegając przed zachodzącym wrogiem, nawet komenderując, by jeden czy drugi osłonili dany odcinek nim centurion lub optio ogarną sytuację - gdy jest frontalne starcie, więc chwila statyczna albo bezpośrednie zagrożenie dla chorążego, nie stoi jak kołek, tylko stawia znak na ziemi, dobywa rudis i jak trzeba opędza się od wroga, wzywając kolegów na pomoc (vexillifer ma ułatwione zadanie, bo może zamiatać wrogów hastą); gdy jest ostrzał oszczepami/z łuków używa swojej parmy, by się chronić - warto rozważyć, czy w zależności gdzie w formacji umieści się chorążego na stałe nie przypisać do niego sąsiadujących legionistów jako ochrony. Bo niby pleciemy, że to obowiązek, ale w praktyce nikt o tym nie pamięta
Dobrym patentem, moim zdaniem, jest umieszczenie chorążego w formacji nie bezpośrednio za centurionem, tylko niesymetrycznie w 2. rzędzie. I przeprowadzenie w pewnej chwili podczas przerwy w walce podmianki centuriona na stojącego za nim legionistę. Czyli centurion świecąc przykładem podrywa cały oddział do boju, prowadzi natarcie (poniżej obrazek #1), ale po wstępnym zderzeniu się i chwili walki, podmienia się z legionistą, by z drugiego szeregu łatwiej ogarnąć zaistniałą po tym zwarciu sytuację i wydać dalsze rozkazy (obrazek #2). Ma to duży sens, bo w pierwszej linii na dłuższą metę nie sposób mieć jakąkolwiek kontrolę nad wydarzeniami Wszyscy żołnierze w formacji starają się między sobą powtarzać usłyszane rozkazy centuriona, by do wszystkich dotarły, co w zamieszaniu i hałasie nie jest takie proste Optio pilnujący tyłów jest bardzo potrzebny i ważny i powinniśmy zawsze go mieć na bitwę: - pilnuje porządku na tyłach - jest kolejną osobą, powtarzającą zasłyszane rozkazy
- też w pewnym zakresie dowodzi, bo to on musi reagować na zagrożenia, których centurion może z przodu nie dostrzegać. Dobrze byłoby tylko, gdy optio chcąc pchnąć np. kogoś z tylnych szeregów gdzieś (np. dla zapobieżenia okrążeniu) dosłownie ręcznie wypychał tych, których chce albo wydawał im rozkazy wywołując po ksywkach żeby jego rozkazy nie były mylnie odczytane przez wszystkich jako dotyczące całej formacji - gdy centurion padnie, optio powinien przecisnąć się przez formację bardziej na przód i przejąć dowodzenie Jakoś tam staramy się wczuć i walczyć, czyli m.in. trzymamy odpowiednią postawę za tarczą, bo bywa, że ktoś stoi całkiem wyprostowany, tarcza opuszczona w dół i dosłownie spaceruje po polu. No i podczas bitwy rozkazy wypełniamy migiem, nie chodzimy, tylko biegamy! Legioniści z dalszych niż pierwszy szeregów nie stoją znudzeni jak w kolejce do kasy. Mogą: - ci z drugiego w miarę możliwości wspierają pierwszy szereg: sami zadają ciosy jak któryś z barbarusów za blisko podejdzie, usiłują przy pomocy gladiusów zbić włócznie wymierzone w głowy kolegów z przodu czy nawet jak się uda chwytają włócznie, obezwładniając tym samym wroga i ułatwiając tym z przodu wyeliminowanie go. Jeśli jest miejsce, a ktoś z barbarusów wysoko młóci włócznią lub próbuje z bliska oszczepy rzucać, można próbować swoją tarczą od góry osłonić kolegę z przodu - jeśli jakiś barbarus przedrze się i wpadnie w środek szyku, to drugi, trzeci i kolejne szeregi się nim zajmują, to nie może być zmartwienie pierwszego - gdy formacja idzie przez pole, gdzie już są trupy, ludzie z drugiego i kolejnych szeregów mogą udać, że dobijają dla pewności mijanych leżących wrogów, ktoś z ostatniego rzędu (nie
z wcześniejszych, żeby nie zaburzyć marszu całości) może nawet przyklęknąć na chwilę i udać, że rabuje trupa, coś mu tam odcina czy zabiera Przy zachowaniu bhp (przejście nad, ominięcie bokiem) legioniści z drugiego szeregu jak najszybciej zastępują tych z pierwszego, którzy padli. Adekwatnie ludzie z dalszych szeregów przesuwają się do przodu, wypełniając luki po tych z drugiego etc.