Z Janem Kościuszko, prezesem zarządu Grupy Kościuszko Polskie Jadło S.A., rozmawia Janusz Palicki Rk: Kiedy zaczyna brakować pieniędzy w kieszeni, mniej wydajemy w restauracjach. Czasy kryzysu nie sprzyjają restauratorom. Jan Kościuszko: Niekoniecznie. Należy tylko zmienić nastawienie, przenieść działalność spółki w inny obszar. Lanczowiska i sprzedaż franczyz w tym systemie - to biznes, który dziś się sprawdza. Lanczowiska są dla ludzi, którzy muszą stołować się poza domem - są na to skazani. Zainteresowanie naszymi punktami lanczowymi, które mamy w Krakowie i w Warszawie, prześcignęło już nasze oczekiwania. W Stanach Zjednoczonych sprzedaż w McDonalds'ach wzrosła ostatnio o 3,5 proc. W segmencie tanich, szybkich restauracji można czuć się w miarę bezpiecznie. Poza domem jedzą też podróżni. Dla nich, dla ludzi jeżdżących po Polsce w interesach, proponujemy posiłek w karczmach przydrożnych, które właśnie budujemy. Powodzenie projektu zależy wyłącznie od ceny potraw, ich jakości, liczby placówek i miejsc, w których powstaną. W grudniu uruchomimy dwie pierwsze. Karczmy powstaną przy stacjach benzynowych? Nie, są budowane na działkach, które kupiliśmy. 1 / 6
Czy zatem zrezygnował Pan z pomysłu utworzenia sieci restauracji przy stacjach benzynowych? Nie. Jesteśmy w trakcie negocjacji. Sukces biznesowy restauracji opiera się na trzech filarach. Pierwszy - wybór lokalizacji. Drugi to rozsądna proporcja ceny czynszu, czyli użytkowania lokalu, do przychodu, który przynosi restauracja. Trzecim parametrem jest food cost, czyli cena produktów zużytych do przygotowania posiłku. Czynsz powinien być nie większy niż 18-20 proc. wartości przychodów. Tylko wówczas ten biznes ma sens. Mamy tak silną pozycję, że nasza marka przyciąga klienta. Stacja odnosi więc dodatkowe korzyści - nie tylko z tego, że płacimy czynsz. Przy tak dużym przedsięwzięciu ryzyko zawsze istnieje. Podstawowym warunkiem jest uniknięcie strat. Odpowiadam nie tylko za swoje pieniądze, mimo że jestem większościowym udziałowcem spółki, ale także za pieniądze ludzi, którzy mi zaufali. Póki co jesteśmy jedną z trzech dużych spółek gastronomicznych na rynku, które w tym roku przynosiły zyski swoim inwestorom. Wśród tych trzech jesteśmy najlepsi. Grupa Kościuszko działa teraz głównie w modelu franczyzowym? Postrzegani jesteśmy często jako faceci od kotletów, a tak nie jest. Rzeczywiście bardzo chętnie jemy mięso i równie chętnie chleb ze smalcem, ale nie w tym rzecz. Tworzymy przedsiębiorstwo, które oferuje kompletnie przygotowane restauracje z przeznaczeniem franszyzowym. Wypożyczamy je na okres dziesięciu lat, nadzorujemy ich pracę i wspieramy wiedzą logistyczną i fachową, jaką zdobyliśmy przez lata działalności na rynku. Czerpiemy zyski z franczyzy. I to jest nasz biznes. 2 / 6
A restauracje... Nie posiadamy ani jednej restauracji, którą sami prowadzimy. Wszystkie prowadzone są przez operatorów, którzy prowadzą je w ramach działalności naszej grupy. Są to zewnętrzni przedsiębiorcy, którzy przestrzegają standardów Grupy. Czy w tym modelu mieści się koncepcja odkupienia restauracji Chłopskie Jadło od Sphinksa? Niedawno dostaliście od nich taką propozycję. Jak Grupa na nią odpowie? Życie i biznes nauczyły mnie nie mówić nigdy nie". Do podjęcia decyzji brak mi jednak pełnej informacji. Nie znam ceny oferty, nie znam jej szczegółowych warunków. Konieczne jest też spójny plan dla tych restauracji - pomysł, co z nimi robić dalej. Wiem, że jesteśmy obecnie jedyną siłą, która jest w stanie nie tylko odkupić, ale i poprowadzić te restauracje. Istnieje też pewna obawa - nie wchodzi się po raz drugi do tej samej rzeki. Chłopskie Jadło" było znakomitą, legendarną siecią. Czy dzisiaj, gdy ją odkupimy, nie grozi nam wewnętrzny kanibalizm i restauracje Grupy będą konkurować między sobą? To trudne zagadnienia, które musimy przeanalizować. Żadnych szybkich decyzji na pewno nie będzie? Żadnych. 3 / 6
Co poszło nadspodziewanie dobrze, że podwyższyli Państwo prognozy wyników finansowych za 2008 rok o milion złotych, do 30,5 mln zł? Nic nie poszło nadspodziewanie źle. Prognozy podwyższyliśmy, ponieważ zrealizowaliśmy zaplanowany wynik. Uważam, że nowa prognoza jest bardzo ostrożna. Grupa Kościuszko, poza szeroko rozumianymi usługami związanymi z restauracjami, zajmuje się również produkcją markowych produktów żywnościowych, które są sprzedawane w supermarketach. Jak ważne są dochody z tej części działalności? Dla nas, czy dla imperialistów, którzy prowadzą supermarkety? Handel z nimi polega bardziej na uleganiu wymuszeniom rozbójniczym niż na uczciwym biznesie. Przypuszczam, że dla właścicieli supermarketów dochody ze sprzedaży Waszych produktów są istotne, a dla Grupy? W tym roku skoncentrowaliśmy się na budowie sieci, sprzedaży franczyz, a działalność handlowa to taki dodatek do naszego podstawowego biznesu. Zależy nam na tym, aby marka firmy była widoczna w wielu miejscach. Ta sprzedaż powoli rośnie, ale nie to jest tutaj dla nas najbardziej istotne. W przyszłym roku w tej części działalności wprowadzimy pewne zmiany. Może ograniczymy się tylko i wyłącznie do produkcji żywności bardzo ekologicznej? 4 / 6
Model franczyzowy to wdzięczny sposób na budowę międzynarodowej sieci. Czy Grupa ma plany ekspansji zagranicznej? Z restauracjami premium, czyli Polskie Jadło, to nie jest takie proste. Wymaga mocniejszego dozoru niż bułeczki z McDonald'sa. Ale już Lanczowiska, Polskie jedzenie i Pierogarnie, z których pierwszą właśnie uruchamiamy w Krakowie, są pod tym względem łatwiejsze. Lokale powinniśmy otwierać tam, gdzie wyjechało wielu Polaków, ale tutaj nastąpił regres. Mamy plany pilotażowego uruchomienia jednej lub dwóch naszych restauracji w Austrii i w Niemczech. Nie żałuje Pan przeszłości, kiedy był Pan sobie sterem i okrętem? Teraz możliwości są większe, ale ograniczeniem są regulacje giełdowe? Warto było wchodzić na giełdę? Jestem wychowany na filmie Siedmiu wspaniałych", klasyce westernów. Prawdziwy mężczyzna nie żałuje niczego, co zrobił. Mam duszę sportowca i prowadzenie firmy traktuję jak wyścig, przeniesienie reguł sportowych w inny wymiar. Nie mogę się obrażać na to, że jestem w pierwszej lidze i oczywiście będę się starał jak najdłużej tam utrzymać, a nawet wygrać tę pierwszą ligę. Oczywiście, akceptuję regulacje giełdowe, chociaż zawsze czułem się bardzo swobodnie w biznesie. Czy w tym roku odbędzie się na Rynku Głównym w Krakowie tradycyjna już Wigilia dla bezdomnych"? Dla spółki giełdowej to obciążenie finansowe. Ten projekt będzie kontynuowany. Chcę go kontynuować - to jest pierwszy powód, bardzo ważny. A drugi - że nie można z niego zrezygnować, bo to jest największa na świecie wigilia 5 / 6
pod gołym niebem i wydarzenie socjologiczne. Ludzie, którzy w niej uczestniczą, przyjeżdżają do Krakowa z najdalszych zakątków Polski - z Gdańska, Szczecina, Świnoujścia. Jadą na gapę, bez pieniędzy. Czekają na ten dzień. Nie wolno ich zawieść. Gdyby zabrakło pieniędzy, to pierogów może być mniej, ale Wigilia odbędzie się na pewno. Teraz są środki i chęci. Mam nadzieję, że w przyszłości ten mój pomysł ktoś będzie kontynuował. Był Pan znanym kierowcą rajdowym. Zdarza się Panu jeszcze usiąść za kierownicą rajdowego samochodu? Ostatnio jechałem dwa lata temu i wygrałem wyścig. Dziś nie jest to możliwe. Jedną nogą siedzieć za biurkiem, a drugą w samochodzie, który ma 700 koni i jechać po krętej drodze, raczej się nie da. Czasem gdzieś wystartuję - ale częściej są to wyjazdy kontraktowe syna, startującego w rajdowych mistrzostwach świata, któremu towarzyszę. Dwadzieścia kilka tytułów mistrzostw Polski i trzy tytuły w mistrzostwach Europy wystarczą. Nie ma mistrzostw świata w wyścigach górskich. Jak je wymyślą to jeszcze wrócę. Czy reklama poprzez rajdy nie byłaby dobrym pomysłem marketingowym dla Grupy Kościuszko - tym bardziej, że Pana syn Michał kontynuuje tradycję ojca? Grupa Kościuszko nie sponsoruje sportów samochodowych. Ani złotówki na to nie przeznaczamy. Michał jest fabrycznym kierowcą, którego wyniki są porównywalne z wynikami Kubicy - jako jedyny Polak wygrał rajd o randze mistrzostw świata, w tej chwili trzy firmy proponują mu kontrakty, ale z naszym biznesem nie ma to nic wspólnego. 6 / 6