Śmierć nie jest problemem, problemem jest życie bez sensu Mądrość buddyjska
Samobójstwo jest aktem zabicia siebie, zamierzonym, zainicjowanym, wykonanym przez osobę, która ma pełną wiedzę i oczekuje (przewiduje) jego śmiertelny skutek WHO, 1998 r.
Ludzie, którzy mówią o samobójstwie, nie odbierają sobie życia Nieprawda. Według licznych autorów 80 do 85% samobójców ostrzegało uprzednio swoich najbliższych o zamiarze odebrania sobie życia.
Samobójstwo przychodzi bez ostrzeżenia Nieprawda. Desperat zawsze komunikuje swoje zamierzenia albo w sposób werbalny używając słów np. - wolałbym nie żyć - wolałbym się nigdy nie urodzić - mam ochotę się zabić - już niedługo nie będziesz musiał się o mnie martwić - wątpię, czy przeżyję - wszystko jest bez sensu itp.,
albo niewerbalny: - obniżenie nastroju - przygnębienie - smutek - brak troski o wygląd zewnętrzny, unikanie kontaktów koleżeńskich - pilne regulowanie własnych spraw - rozdawanie cennych przedmiotów - szukanie pojednania z dawnymi przyjaciółmi - pisanie testamentu - przejawianie obsesyjnych zainteresowań na temat: śmierci chorób śmiertelnych tematów religijnych życia pozagrobowego - czasem zachowania hiperaktywne i nadpobudliwość itp.
Samobójcy chcą umrzeć za wszelką cenę Nie wszyscy. Jedynie ci, których motywacja ma charakter autentyczny rzeczywiście pragną umrzeć. Tego typu motywacji samobójczych jest ok. 51 65%
Samobójcy nie chcą umrzeć. Pragną jedynie manipulować swoim otoczeniem Niezupełnie. Chcą zwrócić na siebie uwagę, na swoje problemy i cierpienie, uzyskać pomoc poprzez próbę samobójczą pragną ci, którzy chcą żyć, ale w innych, lepszych warunkach. Stanowią oni 34 48% wszystkich suicydentów. Są to tzw. samobójcy instrumentalni.
Poprawa nastroju po kryzysie samobójczym oznacza koniec zagrożenia. Nie zawsze. Może ona oznaczać, że młodym człowiekiem przestały już targać wątpliwości żyć czy umrzeć? Zdecydowanie wybrał śmierć i to przyniosło mu wewnętrzny spokój i zadowolenie.
Samobójstwu nie można zapobiec Niekoniecznie. Zależy z jakim rodzajem motywacji mamy do czynienia. Jeśli ma ona charakter instrumentalny, a więc wiąże się z pewnym dyskomfortem życiowym, wówczas szybkie dostrzeżenie zagrożenia i odpowiednia na nie reakcja, mogą zapobiec nieszczęściu.
Osoba o skłonnościach samobójczych będzie mieć je już zawsze Niekoniecznie. W niektórych przypadkach skłonności samobójcze mogą mieć charakter reaktywny, sytuacyjny, mijają zatem z chwilą rozwiązania problemu. Bardziej trwały charakter mogą mieć natomiast tendencje samobójcze osób posiadających osobowość suicydalną /skrajnie pesymistyczną/. Jednak i one mogą pomyślnie przejść terapię i z pomocą życzliwych, ważnych innych uwolnić się od problemu.
Próby samobójcze rzadko bywają ponawiane Niekoniecznie. Niektórzy autorzy (np. Anthony) szacują, że około 12 % niedoszłych samobójców próby te ponawia nawet kilkakrotnie, przy czym trzecia próba jest już zwykle udana. B. Hołyst mówi tu nawet o 60 %.
Wszyscy samobójcy są umysłowo chorzy. Nieprawda. Wielu spośród suicydentów cierpi co prawda na pewne zaburzenia psychiczne (np. depresję, schizofrenię), jednak odsetek ich nie pozwala na przyjęcie generalnej tezy, iż choroba psychiczna czy umysłowa leży u podłoża każdego samobójstwa.
Samobójstwa popełniają ludzie określonego typu Nie zawsze. Można określić tzw. grupy podwyższonego ryzyka, jednak problem samobójstwa dotyka ludzi wszelkich ras, religii, ludzi w każdym wieku i w każdej sytuacji społeczno ekonomicznej.
To be demonstracyjne, mają charakter wołania o pomoc, u ich podłoża nie leży rzeczywiste, głębokie pragnienie śmierci. Są częste u osób młodych, z zaburzeniami osobowości (antyspołeczna, borderline). Mogą mieć charakter impulsywny; najczęściej przecięcie nadgarstków, połknięcie mało toksycznych leków.
To be or not to be pragnienie pozbawienia się życia jest znaczne, próby samobójcze poważne, jednak perspektywa uzyskania realnej pomocy może skłonić do zaniechania podjęcia próby samobójczej. Mogą być skutkiem poważnych kryzysów życiowych (problemy rodzinne, szkolne, w kontaktach z rówieśnikami), depresji, schizofrenii.
Not to be najpoważniejszy rodzaj samobójstw. U ich podłoża leży głębokie pragnienie przerwania dotychczasowej egzystencji. Są bardzo dobrze zaplanowane i najczęściej skuteczne (skok z wysokości, powieszenie się, rzucenie pod pociąg, połknięcie trucizny itp.), z minimalną możliwością udaremnienia czynu przez otoczenie. Przyczyną może być całkowita utrata dotychczasowych celów życiowych, ciężka depresja, kalectwo czy nieuleczalna choroba somatyczna. Za doktor A.Cedro, Klinika Psychologii Akademii Medycznej w Warszawie
Jeśli człowiek zniszczył jedno życie, to jest tak, jak gdyby zniszczył cały świat, a jeśli człowiek ratuje jedno życie, to jest tak, jak gdyby uratował cały świat
Jako powód samookaleczeń, specjaliści i terapeuci wymieniają długi, przewlekły i trudny do zniesienia ból emocjonalny. Cięcie się, bicie, przypalanie - mają go zagłuszyć. Samouszkodzenie staje się metodą radzenia sobie z wieloma problemami w życiu. Wydaje się, że dla osób, które przeżyły traumę, jest to uniwersalne narzędzie i używają go, aby sobie poradzić z niezwykle intensywnymi emocjami" - tłumaczy w rozmowie z Los Angeles Times" Ruta Mazelis, konsultantka organizacji, która zajmuje się traumatycznymi stresami.
Młodzi ludzie, u których pojawiają się trudne emocje (wstyd, poczucie winy, wściekłość, zazdrość), próbują z nimi walczyć, jedną z form walki jest zadawanie sobie bólu. To kara a zarazem pokuta, która uwalnia emocje.
Na początku chodziło o ulżenie sobie, uspokojenie. Potem trochę zaczęło się to zmieniać. Kiedy zaczęłam mieć problemy z odżywianiem, autoagresja stała się raczej karą. Nie udało mi się trzymać diety cięłam się. Żeby mieć nauczkę na przyszłość. Żeby sobie pokazać, jak bardzo się nienawidzę Ania
Ból, jaki towarzyszy okaleczeniu ciała, jednym przynosi emocjonalną ulgę, a drudzy zaczynają dzięki niemu czuć, że żyją.
Miałam wtedy 15 lat. Zaraz po kolejnej awanturze z rodzicami poszłam do łazienki wykąpać się. Kiedy siedziałam zapłakana w wannie i próbowałam się uspokoić, zobaczyłam na szafce opakowanie żyletek. Postanowiłam spróbować, zobaczyć, czy to rzeczywiście pomaga. Przeciągnęłam żyletką po skórze na nadgarstku, potem jeszcze raz i jeszcze. Patrzyłam na spływającą krew i czułam ulgę i rosnący spokój. Pomogło opowiada Ewa
Autoagresja działa na zasadzie powtarzalności: Napięcie rozładowanie napięcia (np. poprzez samookaleczenie) i po pewnym czasie kumulowanie się napięć. W przypadku, kiedy ktoś okalecza się właśnie po to, by poczuć ulgę, faktycznie nie odczuwa bólu
Tniesz się i nie czujesz już cierpienia, nienawiści, smutku, tylko spokój. Myślę, że właśnie, dlatego tak ciężko jest skończyć z autoagresją. Bo kiedy wiesz, że możesz poczuć ulgę w sposób łatwy i niemalże natychmiastowy, nie chcesz, bądź już nie potrafisz znaleźć innych sposobów na rozładowanie emocji. To uzależnia -Agata.
U części samookaleczających się osób, sam akt jest osobliwą formą zwrócenia na siebie uwagi albo wołania o pomoc nastolatków nie radzących sobie z presją otoczenia i własnymi problemami.
Często okaleczający się mają zaburzone poczucie własnej wartości i autonomii. Dlatego jedynym miejscem gdzie mogą wyładować swoje emocje jest ich ciało, które jest ich jedyną własnością Samookaleczenie może być spowodowane niezaspokojonymi potrzebami psychicznymi, następstwem doznawania przemocy w rodzinie
Zdaniem psychologów najczęstszą formą autoagresji jest właśnie nacinanie skóry ramion, dłoni, niekiedy nóg. Innymi rodzajami autoagresji są też umyślne poparzenia wodą lub parą wodną, zadawanie sobie ciosów, drapanie, nakłuwanie, gryzienie się, polewanie się żrącymi substancjami chemicznymi, wprowadzanie pod skórę lub do otworów ciała ostrych przedmiotów
-Tego się nie da ukryć. Nosiłam opaski na nadgarstki. Grube swetry z koniecznie bardzo długimi rękawami. Jak ktoś patrzył na moje ręce wpadałam w szał. Szybko je chowałam do kieszeni. Ale ciężko jest to ukryć. Pierwsza zauważyła moja przyjaciółka. Na siłę odkryła mi ręce. Nienawidziłam jej za to. Wybiegłam zapłakana z jej domu. Nie chciałam jej widzieć. Pobiegła za mną. Stałyśmy na środku ulicy i płakałyśmy. Na drugi dzień błagała, żebym poszła do pedagoga szkolnego opowiada Ania. Poszłam.
Nieszczęśliwa miłość Młoda osoba zakochuje się, jednak gdy jej miłość jest nieodwzajemniona, ta nie potrafi sobie z tym poradzić. Ludzie o silnej psychice po tak zwanym kopie podnoszą się, idą dalej, lecz bywają i tacy, którzy sięgają po "środek znieczulający". Pragną bólem zabić "ból"
Odrzucenie przez otoczenie Brak bliskiej osoby, powiernika. Zwłaszcza przyjaciół z którymi można porozmawiać, popłakać, pośmiać się i pójść na dyskotekę. Samotny nastolatek nie radzi sobie z błahymi problemami ponieważ wariuje w nim burza hormonów charakteryzująca ten okres życia. Co robi? Sięga po żyletkę.
Zbyt wysokie wymagania wobec siebie, będące efektem poprzeczki postawionej przez dorosłych zawiodłem rodziców, jestem nikim, zasłużyłem na karę!
Zagubienie Samookaleczenie występuje u osób zagubionych, nie mających własnego zdania
Niskie poczucie własnej wartości wynikające z dysfunkcji w rodzinie: przemocy- fizycznej, psychicznej, seksualnej, uzależnienia, częstych konfliktów między rodzicami, zbyt dużą ilością obowiązków domowych i szkolnych, braku wsparcia i więzi w rodzinie
"Gdy nie mogę wytrzymać tej pustki w sobie i wszechogarniającego mnie bezsensu, chwytam za nożyczki, żyletkę - cokolwiek ostrego i tnę się. A pozwala mi to poczuć radość, momentalny spokój i luz, lecz gdy minie pół godziny wszystko powraca. to jest najgorsze". "Najpierw zaczęłam się mocno bić skórzanym paskiem po nogach i plecach, tak mocno, że miałam ogromne sińce. Biłam się w głowę twardymi przedmiotami. Wymyślałam sobie coraz to nowe tortury, by dotkliwiej się zranić. Kiedy widziałam zaczerwienienia na mojej skórze czułam się zadowolona, lecz czas pryskał szybko. "
"Nie tnę się już ponad pół roku. A wcześniej? Mówiąc szczerze to nie chce nawet o tym myśleć Zawsze, jak miałam jakikolwiek problem, sięgałam po moją przyjaciółkę żyletkę Ona pomagała mi zapomnieć, poczuć spokój, wyzwolenie od tego wszystkiego "Widząc krew spływającą po twoich nogach czy rękach, czujesz, jakby ta cała złość i żal siedzący w tobie nagle wypłynął na zewnątrz. Ci, którzy nigdy tego nie robili, nie zrozumieją nas. Być może będą czuć żal, politowanie. Autoagresja jest chorobą duszy, oraz wg mnie... pokazuje słabość naszej psychiki."
"Najpierw tniesz się, bo masz jakiś problem i naprawdę nie umiesz sobie z nim poradzić. Potem tniesz się pod każdym, choćby najgłupszym, pretekstem. A potem wpadasz w masochizm i tniesz się dla samej przyjemności cięcia albo żeby sobie krwią popisać. "
Tnę się od 3 tygodni. Nie mogę z tym skończyć.. Boje się...zdaje sobie spraw z tego co robie, jednak nie potrafię tego przerwać. Mój nadgarstek wygląda strasznie!! Ciągle mam zawinięty bandaż i wmawiam wszystkim, że się bardzo mocno oparzyłam. Czemu to robie?? Wole patrzeć na lecącą krew niż łzy... Za dużo łez wylałam żeby teraz żałować krwi.. Nie mogę pogadać z przyjaciółka, chłopakiem, rodzina, bo zostałam kompletnie sama! Nie mam nikogo...wszyscy się ode mnie odwrócili...a jedyne słowa wypowiadane ostatnio w moim kierunku to te, które przyrównują mnie z dnem. W żyletce widzę moją jedyną nadzieje...najgorsze jest to, że tnę się coraz mocniej i głębiej, a ból który czuje pomaga coraz mniej...
"Właściwie to były jakieś nędzne powody, a to na pewno ich nie rozwiązywało... A może po prostu chciałam się przekonać jak to jest. A co w tym wszystkim jest najzabawniejsze? że sama zawsze uważałam ludzi tnących się za kretynów i pozerów którzy później mówią jak to im źle i pokazują pocięte ręce, żeby inni się nad nimi litowali. Taki sposób zwrócenia na siebie uwagi."
"Ja kiedyś cięłam się po zewnętrznych stronach rąk, tam gdzie żył nie było, dlatego, że robiłam to nie po to żeby się zabić tylko po to żeby hmmm nie wiem rozładować emocje, pomagało mi to bo chciałam żeby pomagało...ale zrozumiałam że to głupota I tego już nie robię od hmmm ponad pół roku, nikomu nie radzę żeby próbował bo to uzależnia i w każdej chwili może wrócić, wiem co mówię ".