Krzysztof Grubecki SZKOŁA KADR Kolejny semestr Szkoły Pod Żaglami Krzysztofa Baranowskiego zakończył się w listopadzie 2012, w Genui we Włoszech. Uczennice i uczniowie płynęli i uczyli się na żaglowcu Pogoria, udostępnionym przez Sail Training Association Poland (STAP). Jest to jedyna tego typu szkoła w Polsce, a pewnie i na świecie, za którą młodzież nie płaci. Nieodpłatność za szkołę ma olbrzymie znaczenie. Przeszłość pokazała, jak duża jest różnica między tymi młodymi ludźmi, którzy przez rok starali się o miejsce w załodze, a tymi, którym za miejsce w innych programach żeglarskich zapłacili rodzice. Nikomu nie ujmując, dużo bardziej pochlebne opinie zdobywali ci, którzy swoją obecność wywalczyli. Uczennice i uczniowie, którzy zdobywają kartę pokładową Szkoły pod Żaglami Krzysztofa Baranowskiego, mają specjalne, wyróżniające ich spośród rówieśników cechy, z których najważniejsze to determinacja i predyspozycje, dzięki którym w eliminacjach okazali się lepsi od setek konkurentów. Program nauczania, ułożony zazwyczaj dla piętnastoletniej młodzieży a więc na poziomie trzeciej klasy gimnazjalnej, realizowany jest przez nietuzinkowo dobraną kadrę. Nauczycielami są ludzie wszechstronni, mający pasje, doświadczenia, ciekawe życiorysy; wzorem i autorytetem dla młodzieży stają się niejako automatycznie. Są wymagający, nie stosują taryfy ulgowej, ale potrafią zaprzyjaźnić się z młodymi ludźmi. Wspólny rejs sprawia, że mają z nimi dużo bliższy kontakt niż w szkole lądowej: mieszkają przecież pod jednym pokładem, razem znoszą sztormy, razem pełnią wachty, o tej samej porze wstają, mają ten sam program dnia i spotykają się na tych samych posiłkach. To wszystko bardzo zbliża. Również młodzież szybko poznaje się, zaprzyjaźnia i łączy w podgrupy. Natychmiast zaczyna rozumieć, że życie na żaglowcu wymaga współpracy w grupie. Codzienny wysiłek uczy, że wszyscy są zależni od siebie: muszą polegać na innych, a inni polegać na nich. Gdy ponad 30 lat temu znalazłem się na Pogorii w ostatnim już etapie eliminacji do pierwszej Szkoły Pod Żaglami, nie miałem pojęcia, czego tak naprawdę mam oczekiwać. Walczyłem o miejsce nie znając żeglarstwa i wiedząc, co mnie spotka na pokładzie. Po sztormowym tygodniu na Bałtyku byliśmy wymęczeni chorobą morską. Rejs był okropny, bałtycki sztorm koszmarny i jedynym naszym marzeniem było, aby to wszystko się skończyło. Męczono nas alarmami, szkoleniem, kartkówkami. Staliśmy na wachtach, uczyliśmy się lin obsługujących żagle, wspinaliśmy się na maszty, myliśmy poklad, wykonywaliśmy prace bosmanskie, pracowaliśmy w kuchni i gonieni byliśmy od roboty do roboty. Nikt się nad nami nie litował. Musieliśmy pokonać siebie, pokazać się z jak najlepszej strony, bo w perspetywie była ponad 9-miesięczna podróż, a trzech z naszej grupy musiało odpaść. Wreszcie zacumowaliśmy w Gdyni. Tam spotkaliśmy Kazimierza Robaka, ktory był współorganizatorem Szkoły. Wszedł pod pokład, a chwilę później szykował się do wyjścia. Byłem w grupie znajdującej się przy trapie.
Krzysztof Grubecki Szkoła kadr 2 Pan nie płynie w kolejnym tygodniu? zapytał ktoś Kazimierza. Nie mam czasu na przyjemnosci odpowiedział i wszedł na trap. Też mi przyjemność rzuciłem, bo sztorm mi się pokazał przed oczami. Kazimierz zatrzymał się w pół kroku i odwrócił: Ktory to powiedział? wycedził. Nie przyznałem się, a Kazimierz, wyraźnie w pośpiechu, nie wnikał głębiej w sprawę i chyba dlatego popłynąłem dalej. Eliminacje do pierwszej Szkoły Pod Żaglami kpt. Krzysztofa Baranowskiego, Gdynia, 3 czerwca 1983. Fot. Jerzy Krug Co by było, gdybym nie popłynął? Nie wiem. Ale płynąc dostałem szansę spojrzenia na świat, który wtedy, dla Polaków, oficjalnie był niemal zamknięty. Po takim życiowym treningu w tak młodym wieku, być może lepiej ułożyłem swoje życie; lepiej uczestniczyłem lub będę uczestniczyć w życiu innych ludzi i organizacji. Od czasów pierwszej Szkoły Pod Żaglami w Polsce zaszły ogromne zmiany. Szkoła jednak niczego zmieniać nie musi, istnieją bowiem wartości ponadczasowe: wśród nich jest właśnie dyscyplina i umiejętność zarządzania czasem oraz świadomość własnej wartości, a więc możliwości i talentów
Krzysztof Grubecki Szkoła kadr 3 Świat jest opleciony internetem i telefonią satelitarno-komórkową. Jesteśmy uzależnieni od urzadzeń elektronicznych i przez to o wiele lepiej kontrolowani przez tych, którzy chcą nas kontrolować. Czas też wyraźnie przyspieszył. Lekcja biologii w pierwszej Szkole Pod Żaglami kpt. Krzysztofa Baranowskiego, wyspa Picard, atol Aldabra, Ocean Indyjski, 11 marca 1984. Fot. Andrzej Drapella Nikt z uczestników pierwszej Szkoły Pod Żaglami Krzysztofa Baranowskiego nie zdawał sobie tak naprawdę sprawy, o co walczył. Ci, którzy dziś rozpoczynają naukę na pokładzie, też jeszcze tego nie wiedzą. Żeglowanie to potocznie woda, słońce, relaks, odwiedzanie portów i wycieczki. Tymczasem w Szkole program dnia jest wypełniony co do minuty. Pokładowy zegar podczas Szkoły Pod Żaglami nabiera zasadniczego znaczenia. Załoga budzi się na czas, w co przeciąganie się na łóżku nie jest wliczone. Śniadanie na czas, wachty na czas, szkoła na czas praca na czas. Każdy musi wokół siebie posprzątać i gdy wypada wachta w kambuzie - zmywać naczynia innych, bo inni też zmywają. Uczennice i uczniowie Szkoły mają szansę nabycia na pokładzie umiejętności szybkiego orientowania się i właściwego działania. Świadomość tego, czym jest dyscyplina, odpowiedzialność i zarządzanie czasem, przychodzi bardzo szybko.
Krzysztof Grubecki Szkoła kadr 4 Mimo zmian Polska wciąż jeszcze nie do końca wyrównała tempo ze skapitalizowaną częścią świata tą, która mogła w sposób nieskrępowany, nieprzerwany i naturalny rozwijać swoje struktury i kształcić obywateli. W tych strukturach w każdej dziedzinie potrzebni są sprawni menadżerowie, myślący systemowo, umiejący właściwiego wykorzystać swoją wiedzę i zarządzać swoim czasem, a więc: mogący natychmiast ocenić, co jest ważne, a co jest zwykłym marnowaniem energii. Ludzie wykształceni tak, że zdają sobie sprawę, jak właściwie wykorzystać swoje możliwości. Fot. Daria Wasilewska Szkoła Pod Żaglami kpt. Krzysztofa Baranowskiego, semestr jesienny 2012, Genua, 2 listopada 2012. Zdjęcie zdobyło II miejsce konkursie fotograficznym wydawnictwa Nowa Era Edukacja na fali Dziś od każdego specjalisty wymagane są cechy menadżerskie: przedsiębiorczość, zaradność, praca w zespole, wiara w siebie, umiejętność radzenia sobie ze stresem, sprawna ocena sytuacji, elastyczność i systemowa umiejętność działania. W Polsce ludzi nie brakuje, ale tych odpowiednich już tak wielu nie ma. Dla wielu rodaków trzymanie się zasad, przestrzeganie procedur to przymus, jak kiedyś nauka języka rosyjskiego. Procedury ignorowane są nagminnie, efety tego znamy wszyscy, a po rosyjsku nie mówi prawie nikt. W edukacji powszechnej o cechach charakteru nie mówi się prawie wcale, a wiedza ze szkolnych programów staje się coraz bardziej fragmentaryczna. Pewnie dlatego przypomina mi się ilustrujący to żart dialog między wnuczkiem a dziadkiem, który wpatruje się w coś dziwnego trzymanego w ręku: Co to jest? Książka. A myślałem, że to jakiś nowy ipad.
Krzysztof Grubecki Szkoła kadr 5 Uczniowie szkoły KB to już nie dzieci, ale jeszcze nie dorośli. Ten okres w życiu młodych ludzi jest bardzo ważny, ale bardzo krótki: tylko sprawny pedagog i świadomy rodzic potrafi to zrozumieć i wykorzystać. Wymagane jest właściwe nakierowanie takiego nastolatka na odpowiedni tor, zgodny z jego charekterem i usposobieniem. Szkoła pokazuje i uczy, jak odkryć własne talenty i umiejętności, jak poznać lepiej siebie, jak docenić umiejętności i talent innych, jak się uzupełniać działając w grupie. Uczennice i uczniowie stają przed wyzwaniem i bardzo szybko często znajdując się w ekstremalnych sytuacjach zaczynają rozumieć swoje mechanizmy emocjonalne i psychiczne. Zaczynają pojmować ryzyko, uczą się je kontrolować i stosować się do wyznaczonych zadań. Kierowani przez doświadczonych ludzi, do których mają zaufanie, przejmują część ich wiedzy i doświadczeń. W przyszłości oszczędzi im to czas na eksperymenty, które zazwyczaj są kosztowne. Będą po prostu lepsi. Po 30 latach znowu znalazłem się w Szkole, tym razem jako kapitan Pogorii. Młodzież z pozoru inna. Śmielsza, lepiej zorientowana, obstawiona ipadami, iphonami, e-bookami i podobnymi gadżetami. To dobrze, tak ma być. Trud jednak ten sam i motto to samo: im więcej potu na ćwiczeniach, tym mniej strat na polu walki. I niech tak zostanie. Krzysztof Grubecki 25 kwietnia 2013 Fot. nn (p.t. Autora przepraszamy i prosimy o kontakt)