Europejskie podróże z Erasmusem Dla chcącego nie ma nic trudnego zwykł mawiać XVI wieczny niderlandzki humanista Erazm z Rotterdamu, tak na prawdę Geert Geerts, który stał się patronem unijnego programu noszącego jego imię od 1987 roku. Początkowo pomysł służył głównie międzynarodowej wymianie studentów, ale dość szybko rozrósł się, w miarę jak rozwijały się potrzeby społeczne Europejczyków na polu edukacji. Obecnie realizowana jest kolejna edycja programu, nazwana po prostu Erasmus +, zaplanowana na lata 2014 2020 z budżetem Unii Europejskiej w kwocie 14,7 mld euro. Autorzy projektu planują, że w tym czasie skorzysta z niego 4 mln osób i rozwinie się, bagatela!, sto dwadzieścia pięć tysięcy instytucji, co ma uzasadnienie w związku z osiągnięciami poprzedniego projektu Uczenie się przez całe życie. Jak skorzystać z tego atrakcyjnego wsparcia rozwojowego? Pomoc na tym polu świadczy Fundacja Rozwoju Systemu Edukacji, Agencja Programu Erasmus+ czyli FRSE, która na swych stronach zachęca do składania wniosków, podpowiada jak to zrobić, ale też organizuje seminaria, konferencje takie jak Ogólnopolski Dzień Informacji Programu Erasmus+, który miał miejsce 19 stycznia bieżącego roku na Stadionie Narodowym w Warszawie. Na początku warto pamiętać, że wnioski o dofinansowanie projektów mogą składać tylko instytucje lub organizacje w ramach trzech obszarów: wsparcia reform w obszarze edukacji, mobilności edukacyjnej, współpracy na rzecz innowacji i dobrych praktyk. Trzeba nie bać się zacząć jak trafnie powiedziała koordynatorka programu ze śląskiego przedszkola, podczas wspólnego spotkania - uczestników programu Erasmus i zainteresowanych jego podjęciem. Niezmiernie ważnym elementem tego przedsięwzięcia jest nawiązywanie kontaktów i wymiana doświadczeń, nieosiągalnych w normalnej przestrzeni społecznej. Zanim jednak złożymy wniosek, ważny oczywiście jest pomysł na realizację własnego przedsięwzięcia i chęć działania. Jeżeli połączymy chęć, pomysł i dofinansowanie otworzą się przed nami, nowe możliwości, których początkowo wręcz nie przewidywaliśmy. Możliwości samego programu wiążą się z możliwością wyjazdów zagranicznych na studia, staże, kursy młodzieży i dorosłych, uczniów, studentów, ale też nauczycieli, pracowników naukowych, sportowców, w zależności od jednego z trzech obszarów, do których się zgłoszą. Uczestnicy programu mogą brać udział w międzynarodowych wymianach, projektach wolontariatu, mobilności dotyczącej doskonalenia zawodowego, wymianie doświadczeń np. w warsztatach, kursach i projektach współpracy międzyinstytucjonalnej. Z kolei przed trenerami, działaczami sportowymi i sportowcami otwierają się możliwości szkoleń w ramach międzynarodowych projektów przeprowadzania imprez. Trudno wyjaśnić wszelkie szczegóły programu Erasmus, zwłaszcza, że są dostępne na stronach FRSE, ale warto zastanowić się nad tą szansą, zwłaszcza, gdy ktoś jest nauczycielem, dyrektorem, wykładowcą, pracownikiem młodzieżowym czy przedsiębiorcą. 1
Cóż, warto wybrać się po prostu w podróż edukacyjną z Erasmusem+ po miastach i miasteczkach Europy. Jak ogólnie wiadomo, podróże kształcą tylko wykształconych, w związku z tym trzeba się do tej podróży przygotować chociażby pisząc wspomniany wniosek. Warto też pamiętać z wdzięcznością o Erazmie z Rotterdamu( 1467-1536), który swoje wykształcenie wykorzystywał na rzecz służenia innym, w tym jako pedagog na niwie edukacyjno-wychowawczej. Twierdził między innymi, że człowiek jest z natury dobry, a zło pochodzi z niewiedzy, co zalecał stosować w praktyce pedagogicznej. W swoich traktatach dla nauczycieli krytykował surowość metod, konserwatyzm treści, twierdził, że nauka powinna być przyjemna dla dziecka i pociągająca go do szkoły. Propagował kształcenie oparte na lekturze języków klasycznych i literatury, wobec których takie przedmioty jak historia, geografia czy matematyka powinny być służebne. Nawet pobieżne zapoznanie się z tezami Erazmusa z Rotterdamu pokazuje jak są aktualne mimo upływu czasu. Trudno doprawdy dziwić się, że wybrano go jako patrona programu edukacyjnego Unii Europejskiej. A jeśli dodamy, że ten humanista miał wielu przyjaciół w krajach europejskich i sam chętnie podróżował po Europie, to dodatkowo wzrasta szacunek dla niderlandzkiego myśliciela. Najbardziej znane wyprawy Erazmusa dotyczą Paryża, Turynu i Londynu. Ja wybrałam się śladem humanisty do Wielkiej Brytanii w ramach miesięcznego pobytu na kursie doskonalenia językowego, oczywiście korzystając z dofinansowania w ramach programu Erasmus+. Mogłam przyjrzeć się z bliska jak realizowane są założenia unijne w obszarze mobilności edukacyjnej, co stało się w Brighton zwanym letnią stolicą WB, a konkretnie w ośrodku o nazwie The English Language Centre (EFC). Zanim to nastąpiło korzystałam z dofinansowania jeszcze w kraju, przeznaczając je na kurs języka angielskiego. Jestem nauczycielem historii i planuję w najbliższej przyszłości poszerzyć moją ofertę, prowadząc lekcje tego przedmiotu tak po polsku jak i po angielsku. Program Erazmus+ umożliwił mi i kilkunastu innym nauczycielom oraz pedagogom z mojej szkoły podniesienie kwalifikacji zawodowych. Sama decydowałam o wyborze terminu, miasta i szkoły, konsultowałam warunki zakwaterowania w rodzinie ( możliwe jest inne zakwaterowanie np. w hotelu), ale w załatwieniu dokumentacji, rezerwacji biletów pomagała mi firma upoważniona przez FRSE. Na miejscu w Brighton spotkałam się z bardzo życzliwym przyjęciem, zarówno w rodzinie, która szczęśliwie dla mnie mieszkała nad samym morzem, jak i w EFC. Zajęcia miałam codziennie od dziewiątej rano do piętnastej, pominąwszy dwie 2
przerwy i oczywiście weekendy. Jestem bardzo zadowolona z programu kursu, który zakładał doskonalenie językowe i spełnił moje oczekiwania. Było to możliwe dzięki kompetentnym nauczycielom, nowocześnie wyposażonym salom lekcyjnym, dodatkowym zajęciom np. z native-spikerem tylko dla ucznia, imprezom, możliwości wycieczek, z których skorzystałam. Zwiedziłam Brighton (polecam Royal Pavilion!), Arundel, Porthsmuth, wyspę Wight, Lewes i oczywiście Londyn troszeczkę 3
Nauczyciele, z którymi kontaktowałam się okazali się świetnie przygotowanymi fachowcami, dzięki którym można było nie tylko interesująco uczyć się języka angielskiego (każda lekcja była odmienna od poprzedniej!), ale wykorzystać obserwowaną metodykę we własnej pracy nauczycielskiej. Personel administracyjny był również bez zarzutu ludzie z pomysłami na rozwiązywanie problemów, super życzliwi i zawsze uśmiechnięci. A jak wiadomo uśmiech otwiera nie jedne zamknięte drzwi Kursy językowe tego typu są adresowane wobec osób doskonalących znajomość angielskiego jako języka obcego, więc oczywiście przez szkołę non stop przechodzi wieloetniczny, barwny tłum, w większości młodzieży z różnych zakątków świata, nie tylko z terenu Unii Europejskiej. Tematyka geograficzno-historyczna była więc uwzględniana w programie, co widać było naturalnie w podręcznikach, filmach dydaktycznych czy tematyce zajęć. I to nam w większości odpowiadało, bo miło było opowiadać o naszej kulturze i słuchać tego typu opowieści innych uczestników o ich obyczajach czy atrakcjach turystycznych. Myślę, że szkoła ELC, do której trafiłam dzięki programowi Erasmus+ świetnie realizuje ideę integracji, ale nie tylko europejskiej, ale wręcz światowej, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Pokazuje, jak jesteśmy sobie nawzajem potrzebni, na czym polega praktyczna tolerancja, jak szanować innych, ile jest piękna w różnorodności! Nie czułam, aby Brexit w jakiś negatywny sposób wpłynął na zachowania mieszkańców Brighton czy Londynu. Grupy doskonalenia językowego w każdy poniedziałek zmieniały się w cyklu tygodniowym (część osób odjeżdżała, część osób przyjeżdżała, inni kontynuowali naukę), więc też zmieniał się ich skład etniczny. W moim przypadku dość liczna była początkowo grupa turecka (dziewczyny!), a w drugiej połowie lipca - arabska (chłopcy!), ale nauczyciele twardo stawiali warunki w tej sprawie. Trzeba było mówić wyłącznie po angielsku, podczas częstych dialogów specjalnie dobierano osoby różnych narodowości, żartobliwie karano za łamanie zasad na przykład koniecznością śpiewania piosenek. Bardzo trafne było, moim zdaniem, przesuwanie kursantów do grup o odpowiednim poziomie, co działo się na życzenie zainteresowanych lub po sugestii nauczyciela w trakcie cyklu zajęć. Po czterech tygodniach podróżowania z Erazmusem wróciłam zadowolona do kraju, dodatkowo z wrażeniem ciekawie i praktycznie spędzonego czasu. Już cieszę się na następny wyjazd w ramach projektu mojej szkoły tym razem do Florencji na zajęcia z zakresu historii sztuki renesansowej dla nauczycieli przedmiotów humanistycznych. I jak tu nie wspominać z wdzięcznością dokonań Erazma z Rotterdamu... Maria Jurzyk nauczycielka w CIX LO im. Heleny Modrzejewskiej Warszawa Ursynów Fot. autor 4
Teksty zawarte w prezentacji; Brighton & Hove 5