Po długiej przerwie wracam do tematu czy człowiek ma duszę?. Tym razem chcę spojrzeć na problem ludzkiej tożsamości i duchowości z punktu widzenia uniwersalistycznej religii pogańskiej, jaką jest buddyzm. Dlaczego akurat buddyzm? Jest to religia, do której od XIX wieku zwracają się odrzucający Boga, czy już tylko nie potrafiący w niego wierzyć, Europejczycy. Buddyzm ma wiele cech, które odpowiadają współczesnemu europejskiemu sposobowi myślenia. Jest to religia pogańska, ale bogowie nie odgrywają w niej żadnej roli. W centrum Wszechświata jest człowiek, jedyny byt zdolny do przebudzenia. Buddyzm nie zna transcendencji, ani problemu stworzenia. Świat istnieje odwiecznie, a sfera bogów, czy sfera piekielna to elementy świata, poza którym nie ma nic. W kołowrocie ciągłych zmian śmierć jest złudzeniem. Nie umieramy, tylko w drodze reinkarnacji zmieniamy formę istnienia. Dla przywiązanych do życia Europejczyków myśl o reinkarnacji jest szczególnie kusząca. Wierzy w nią 25% populacji kontynentu. Czyli więcej niż w wymagającego podjęcia decyzji w jednym życiu Boga. Richard Dawkins i grono jego uczniów, którzy próbują zbudować spójny, satysfakcjonujący intelektualnie światopogląd ateistyczny, nie unikają nawiązań do buddyzmu. W buddyzmie pociąga ich koncepcja pozorności ludzkiego ja. Na gruncie materializmu istnienie ludzkiej duchowości nie daje się obronić, więc naturalne jest odwołanie się ateistów do systemu buddyjskiego i przekaz: patrzcie, prastara, uniwersalna filozofia również obywa się bez ja. Czy buddyzm może być sojusznikiem europejskiego ateizmu? Człowiek byt pozorny powstały w drodze naśladownictwa Ateizm odrzuca duchowość. Czym jest nasze myślenie? Funkcją materialnego mózgu. W drodze ewolucji powstało zwierzę o dużym mózgu. Mózg ten w drodze naśladownictwa powiela jednostki informacji memy. Memy w sferze umysłowej pełnią tę samą rolę co geny w biologicznej. Memy powielają się i selekcjonują, niedokładne przekazanie memu pełni tę samą rolę, co mutacja. 1 / 5
I oto mamy elegancką teorię, która jest w 100% materialistyczna. Kultura, sztuka, religia, nauka służą tylko powielaniu memów. Twórczość to mutacja memów. Osobowość to zbitka memów, czyli mempleks. Nasze wybory życiowe to wynik tego, które memy wygrały w naszych mózgach w bezwzględnej walce o byt. Ludzkiego ja nie da się uchwycić empirycznie. Materialiści przyjmują więc, że istnieje strumień memów, który, wykorzystując mechanizmy naśladownictwa, płynie z mózgu do mózgu, selekcjonuje się i powiela. Nasze wrażenie, że możemy kontrolować ten strumień jest złudzeniem. Nie istnieje wolna wola. Tak naprawdę jesteśmy tylko zdeterminowanymi maszynami. Wniosek ten, choć spójny i elegancki, wydaje się nieco ponury. Ostatecznie możemy się zgodzić, że melodyjki z reklamówek, czy różnej maści popowe hity to tylko powielające się memy, wirusy umysłu. Ale za muzyką Beethovena czy Mozarta musiał stać jakiś wyposażony w moc twórczą Ludzki Duch. Za wzlotami mistyków musiało istnieć realne doświadczenie nieskończoności, Absolutu, czy choćby Nicości (jeśli już nie Boga). Otóż nie. Zdaniem materialistów to memy, które nic nie mówią o realnym świecie, a tylko powielają się i selekcjonują. I tu zaczyna się flirt ateistycznego materializmu z buddyzmem. Ateistyczni przywódcy chcą, aby ich światopogląd dawał nie tylko spełnienie intelektualne, ale także spełnienie duchowe. W zakończeniu książki Maszyna memowa uczennica Richarda Dawkinsa profesor Susan Blackmore rozprawia się z koncepcją wolnej woli, samokontroli, świadomości, a następnie przystępuje do opisu swoich doświadczeń medytacyjnych. Relacjonuje w jaki sposób odpuściła sobie kierowanie własnym życiem i poprzestaje na obserwowaniu go. Na działające w niej memy i tak nie ma wpływu, więc lepiej zaprzestać frustrujących prób kierowania własnym życiem. Wszystko dzieje się samo, a człowiek wyzwolony z samego siebie patrzy z boku. Profesor Blackmore jako przykład opisuje prowadzenie samochodu, podczas którego obserwuje jak decyzje w niej podejmują się same. Odniesienia do buddyzmu są oczywiste. Ludzkie ja jest złudzeniem, fałszywym konstruktem (mempleksem), od którego trzeba się wyzwolić poprzez medytację i osiągnąć w ten sposób wolność, stan szczęśliwości, zgaśnięcia, nirwany. 2 / 5
Romans, czy mezalians? Czy próby podniesienia rangi materialistycznego ateizmu poprzez skojarzenie go ze starożytnym systemem religijno-filozoficznym mogą się powieść? Moim zdaniem nie. Różnic jest zbyt wiele i mają zbyt fundamentalny charakter, by materialistyczny ateizm mógł posłużyć się którąkolwiek z koncepcji buddyjskich. Oto przykłady. - Buddyzm jest naturalizmem, który wyrzeka się transcendencji. Jednak świat zgodnie z wizją buddyjską ma charakter duchowy, a to oznacza radykalną różnicę w podejściu do ludzkiego ja. - Buddyzm zna pojęcie fałszywego ja, egoistycznego społecznego tworu, który sprawia nam cierpienie. Jednak po odrzuceniu tego egoizmu przebudzamy się do Umysłu Buddy, czystej świadomości, która stanowi rzeczywistą substancję świata. Wszystkie istoty są w tę uniwersalną naturę wyposażone i wszystkie cierpią w kołowrocie życia i śmierci, póki się nie przebudzą. Po przebudzeniu odkrywamy, że byliśmy oświeceni od zawsze i stanowimy jedność z całością Wszechświata i ze wszystkimi istotami. Podział na część i całość zatraca się, tak jak i podział na kołowrót życia i śmierci (samsarę), a stan zgaśnięcia (nirwanę). Materialistyczny ateizm nie ma nic do zaproponowania w miejsce tej wizji. Myślenie jest funkcją mózgu i wraz z mózgiem ginie. Wewnętrzny obserwator (o ile istnienie takiego tworu da się kiedykolwiek naukowo potwierdzić) ogranicza się do jednego mózgu, a wszelkie odczucia jedności ze światem to tylko psychologiczne fantasmagorie. - Według materialistycznego ateizmu wszystko co wykracza poza naszą zwierzęcość sprowadza się do konwencji językowych i kulturowych. Nie mają te konwencje bytu obiektywnego. Mówienie o czymś takim, jak istniejący obiektywnie, poza językiem, sens, nie ma sensu. Tymczasem, zdaniem buddyzmu, mamy dostęp do duchowej, a istniejącej poza językiem i kulturowymi konwencjami, rzeczywistości. Jeśli buddyjscy nauczyciele używają słów i gestów to tylko po to, aby wskazać na duchową rzeczywistość istniejącą poza słowami i gestami. Tej wiedzy nie można się wyuczyć poprzez naśladownictwo. Trzeba dotrzeć do niej samodzielnie. Nauczyciel może pomóc posługując się paradoksami, które doprowadzą wreszcie ucznia do rezygnacji z konwencji językowych i logicznych. Uczeń do obiektywnie istniejącej duchowej rzeczywistości dociera sam. Kiedy już tam dotrze, dalszy dialog odbywa się z umysłu do umysłu, bez pomocy słów. Cały przekaz nauki między Buddą a Mahakaśjapą odbył się w ten sposób, że Budda podniósł kwiatek, a Mahakaśjapa w odpowiedzi mrugnął. Gdyby dwie kolejne osoby próbowały coś takiego powtórzyć, nie byłoby w tym już żadnego 3 / 5
przekazu, byłyby to puste gesty. Buddyzm znika przy naśladownictwie. - Materialistyczny ateizm zaprzecza wolnej woli, natomiast buddyzm głosi, że każda istota nie tylko może podjąć decyzję o podążaniu w kierunku oświecenia, ale może też podjąć decyzję o pracy na rzecz wyzwolenia innych. - Przywódcy ateistycznego materializmu nie głoszą wiary w reinkarnację, ale opanowane przez nich rzesze często szukają pocieszenia w myśli o dalszym życiu po śmierci w innym ciele. Odwołują się przy tym do poglądów buddyjskich. Jednak Europejczycy chcieliby przenieść przez bramy śmierci całą swoją tożsamość, chcieliby po prostu nie umierać i żyć wiecznie na Ziemi. Takiej nadziei buddyzm nie daje. W pośmiertną podróż nie zabieramy ani zgromadzonych tu dóbr materialnych, ani wiedzy. Zabieramy karmę, która jest bardzo subtelną konstrukcją. Buddyzm odradza lgnięcie do życia, gdyż pogrąża ono istotę w kołowrocie życia i śmierci. Z punktu widzenia buddyzmu pochłonięci rozpasaną konsumpcją Europejczycy produkują bardzo złą karmę. Czy pies ma naturę Buddy? Oczywiście, że ma. Jest przecież istotą zakorzenioną w tej samej duchowości co ludzie, czy bogowie. Jest chwila poza czasem, w której wszyscy Buddowie (w tym i konkretny pies) osiągają oświecenie. A przecież na pytanie Czy pies ma naturę Buddy? mistrz Joshu odpowiedział: Nie!. Jest to najsłynniejszy buddyjski koan (paradoks logiczny mający wyprowadzić ucznia poza konwencjonalne myślenie) Zagadnieniom buddyzmu poświęcę jeszcze jeden post, a teraz chciałem posumować poglądy na ludzką naturę głoszone przez ateistyczny materializm. Jak widać ten prąd filozoficzny nie stworzył jeszcze spójnej wizji człowieka. Odwołania do buddyzmu, po bliższym przyjrzeniu, okazują się jałowe. Materialistyczny ateizm buduje swoją pozycję poprzez atakowanie chrześcijaństwa. Ludzie odrzucający chrześcijaństwo przyjmują ateizm niejako odruchowo. Kiedy jednak materialistyczny ateizm wyczerpie już swój potencjał ataku i będzie musiał zająć się własną apologetyką, załamie się. Nie ma do zaoferowania nic pozytywnego, a budowanie swojej pozycji wyłącznie poprzez krytykę chrześcijaństwa nie jest patentem na trwały sukces. Marek Błaszkowski 4 / 5
Źródło: Fronda.pl 5 / 5