2. Wywiad z dr Markiem Gąsiorem Europejska Organizacja Badań Jądrowych CERN to ośrodek naukowo-badawczy położony na północno-zachodnich przedmieściach Genewy. To tam mają miejsce wielkie odkrycia i powstają zalążki nowych technologii. Najważniejszym narzędziem ich pracy jest największy na świecie akcelerator cząstek Wielki Zderzacz Hadronów. Obecnie do organizacji należy dwadzieścia państw. CERN zatrudnia 2600 stałych pracowników oraz około 8000 naukowców i inżynierów reprezentujących ponad 500 instytucji naukowych z całego świata. Wśród nich spotkać można Pana doktora Marka Gąsiora. Były mieszkaniec Rzeszowa z wykształcenia jest inżynierem elektronikiem, jednak bardzo ważnym obszarem jego pracy jest także fizyka. Jak zaczęła się Pana przygoda z fizyką? Co sprawiło, że właśnie ta dziedzina stała się obiektem pańskich zainteresowań? M.G.: Już w pierwszych klasach szkoły podstawowej bardzo interesowałem się techniką i fizyką, jako naukami ciekawymi, które można doświadczalnie sprawdzić. Zawsze zadziwiało mnie to, ze w tych dziedzinach pewne zjawiska można przewidzieć, opierając się na logicznym wnioskowaniu i obserwacjach innych zjawisk. Dość wcześnie zdałem sobie sprawę z potęgi matematyki, jako narzędzia do opisu zjawisk fizycznych, które pomaga w ich zrozumieniu i przewidywaniu ich rezultatów. Na pewno duży wpływ mieli na to moi ówcześni nauczyciele tych przedmiotów, którzy prowadzili swoje lekcje w sposób zrozumiały i interesujący. Już jako dziesięciolatek zacząłem interesować się elektroniką i budować pierwsze układy elektroniczne. To wywarło decydujący wpływ na moje dalsze naukowe i zawodowe życie. W takim razie; co było dalej? Jak przebiegała Pana kariera naukowa i co wybrał Pan na swoją specjalizację? M.G.: Tak naprawdę to z w wykształcenia jestem inżynierem elektronikiem a w CERN-ie pracuję na pograniczu techniki i fizyki. Po szkole podstawowej skończyłem Technikum Elektroniczne w moim rodzinnym Rzeszowie, potem studiowałem elektronikę na krakowskim AGH. Już będąc pracownikiem naukowym CERN-u obroniłem doktorat na AGH z elektroniki w dziedzinie cyfrowego przetwarzania
sygnałów. Specjalizuję się w projektowaniu analogowych układów elektronicznych do przetwarzania sygnałów z czujników mierzących parametry wiązek akceleratorowych i samych takich czujników. Wymaga to wiedzy z wielu dość odległych dziecin, takich jak dynamika wiązek akceleratorowych, własności pól elektromagnetycznych, elektronika analogowa, cyfrowe przetwarzanie sygnałów. M.G.: Lecz w jaki sposób stał się Pan członkiem CERN-u? Pierwszy raz przyjechałem do CERN-u na dwa miesiące jako tzw. Student Letni ( Summer Student). Do złożenia aplikacji zachęcił mnie mój promotor pracy magisterskiej, który pracował w CERN-ie przy jednym z eksperymentów na akceleratorze LEP. Potem przyjechałem na rok na praktykę studencką jako tzw. Student Techniczny ( Technical Student ). Po skończeniu studiów i przepracowaniu kilku miesięcy jako programista zostałem przyjęty do mojej obecnej pracy w CERN-ie. Czy mógłby Pan powiedzieć parę słów o tym, na czym polega Pana codzienna praca? M.G.: W moim przypadku codzienna praca każdego dnia wygląda przynajmniej trochę inaczej. Najczęściej składa się ona z mieszanki następujących aktywności: - Praca w biurze. Tu przy pomocy komputera wykonuję obliczenia i symulacje części składowych systemów nad którymi obecnie pracuję. Poza tym studiuję literaturę fachową, karty katalogowe podzespołów elektronicznych, które zamierzam używać, prowadzę korespondencję. Dość często używam wciąż papieru i ołówka do prowadzenia ręcznych obliczeń i rysowania prostych układów elektronicznych. Dla mnie to jest najważniejsza metoda projektowania czegoś na bardzo podstawowym poziomie. Najważniejsze moje pomysły rodzą się właśnie w ten sposób. - Praca w laboratorium. Tu buduję prototypy i mierzę ich parametry. Najczęściej są to układy elektroniczne, ale zdarzają się elementy mechaniczne. - Dyskusje przy tablicy. Dyskutuje się najczęściej w poszukiwaniu rozwiązań jakichś problemów technicznych, z którymi borykam się ja sam lub któryś z moich kolegów. Opiekuję się także kilkoma studentami i w ten sposób dyskutuję z nimi o ich projektach.
- Praca przy akceleratorach. W okresach kiedy akceleratory są zatrzymane, czyli jakieś 3 miesiące w roku, dokonuje się instalacji nowych systemów, renowacji i ulepszeń już istniejących. Zdarza się, że trzeba usuwać usterki lub wprowadzać ulepszenia poza tym okresem. Wtedy akcelerator jest zatrzymywany na krótki czas i trzeba działać jak najszybciej. - Praca w centrum sterowania ( control room ). Idzie się tam aby wraz z operatorami przeprowadzać jakieś szczególne testy na systemach, za które jest się odpowiedzialnym. Kilka razy w roku wykonuję także specjalne pomiary, kiedy to wiązka krąży tylko na potrzeby mojego systemu. Jest to czas na studiowanie pracy tego systemu w specyficznych warunkach, które nie są dostępne podczas normalnej pracy akceleratora. Najważniejszym projektem CERNu jest Wielki Zderzać Hadronów. Czy Pana zdaniem spełni pokładane w nim nadzieje? M.G.:Wielki Zderzacz na pewno spełnił już wiele nadziei jego konstruktorów. Pod wieloma względami jego parametry przerosły znacznie najśmielsze oczekiwania. Jest to na pewno wspaniałe osiągnięcie techniczne i organizacyjne. Natomiast czy dokona on jakichś przełomowych odkryć to zależy od tego czy są one w zasięgu jego energii i świetlności. Jeśli tak, to będą nowe odkrycia, z cząstką Higgsa włącznie. Jeśli nic nowego nie zostanie znalezione, to będzie znaczyć, ze sporo pozostało nam jeszcze do zrozumienia. W pewnym sensie brak odkrycia byłby jednym z większych odkryć, gdyż najmniej to by pasowało do obecnego stanu naszej wiedzy. Jak Pan sądzi, do czego może doprowadzić ewentualne odkrycie cząstki cząstka Higgsa? M.G.: Najkrócej mówiąc, do potwierdzenia lub podważenia obecnego stanu wiedzy o cząstkach elementarnych. Jeśli cząstka ta istnieje i pasuje do obecnej układanki fizyków, którą oni nazywają Modelem Standardowym, to znaczy ze nasze rozumienie tego działu fizyki nie jest sprzeczne z rzeczywistością. Jeśli byłoby inaczej, oznaczałoby to, ze musimy się jeszcze sporo napracować i nauczyć a Natura spłatała nam figla i pilnie strzeże swoich tajemnic. Natomiast czy i kiedy wiedza ta przyda się każdemu z nas w życiu codziennym, jak to było np. w przypadku elektryczności, to trudno powiedzieć. 22 września ogłoszono wynik pomiaru w eksperymencie OPERA, który wskazuje na to, że być może neutrina poruszają się z większą prędkością niż światło. Czy sądzi Pan, że
podczas eksperymentu mogło dojść do błędu w pomiarach? A jeśli nie, czy musi to oznaczać obalenie szczególnej teorii względności Einsteina? M.G.: W oficjalnym oświadczeniu na temat pomiaru prędkości neutrin w eksperymencie OPERA nie było mowy o ewentualnym przekroczeniu prędkości światła przez neutrina, jedynie o trudnościach w wyjaśnieniu wyników tego pomiaru. Wynik ten ogłoszono, aby inne ośrodki naukowe mogły pomóc w jego wyjaśnieniu. Wynik pomiaru jest składową wielu bardzo trudnych pomiarów, w związku z tym uważam, ze chodzi o niewielki błąd w jednym z nich. Odstanie oficjalne oświadczenie na ten temat wydaje się potwierdzać tę opinie. Na dyskusje o podważaniu teorii względności było stanowczo za wcześnie i trzeba było spokojnie czekać na dalszy rozwój sytuacji. Według mnie cale zamieszanie medialne w tej sprawie zostało spowodowane przez same media, które, z bólem muszę to stwierdzić, czasem szukają sensacji tam gdzie jej nie ma. Niestety, nie jest to pierwszy i odosobniony przypadek... Sam kiedyś próbowałem prostować nieprawdziwe informacje na jednym ze znanych polskich portali internetowych na temat Wielkiego Zderzacza, niestety, nikt tego nie brał pod uwagę i nieprawda dalej szła w świat. I tak Internet zamiast uczyć i propagować wiedzę czasem wprowadza zamieszanie i sieje zamęt w ludzkich głowach. Mam wrażenie, że i tak było w sprawie wyników pomiarów prędkości neutrin. Czy myśli Pan, że wielki wizjoner Juliusz Verne miał rację i powstanie wehikułu czasu jest możliwe? M.G.: Można było cofać czas, trzeba najpierw wiedzieć przynajmniej trochę, co to takiego jest czas. Osobiście obawiam się, ze na dzień dzisiejszy takiej wiedzy nie mamy i pewnie nie prędko się to zmieni. Niektóre wizje wizjonerów się spełniają, inne nie. Ta jest jedną z bardziej fantastycznych i odważnych jakie kiedykolwiek powstały. Najprecyzyjniejszą odpowiedzią na to Pani bardzo trudne pytanie będzie pewnie to, że nie myślę o tym, czy Verne miał racje, czy nie, bo wiem za mało na temat czasu. Z tego samego powodu nie mogę także powiedzieć, że nie jest możliwe powstanie wehikułu czasu. Z mniej wymijającymi odpowiedziami muszę poczekać DO CZASU aż ktoś wyjaśni mi, co to jest czas. Jeśli już wybiegamy myślami w przyszłość zapytam; jak wyobraża sobie Pan świat w 2112 roku? Czy jest coś co absolutnie nie może się zdarzyć?
M.G.: 100 lat przy obecnym tempie rozwoju technologicznego jest okresem ogromnie długim. Proszę popatrzeć jak świat się zmienił przez ostatnie 20 lat. Powszechna dostępność komputerów i Internetu całkowicie zmieniła świat i nasze życie. Dlatego nie próbuję nawet wyobrażać sobie co będzie za 100 lat. Mogę jedynie powiedzieć, że chciałbym, aby ludzkość nie zniszczyła siebie przez ten czas i nie zaśmieciła do reszty naszej Ziemi. I dobrze byłoby do tej daty rozwiązać definitywnie problem czystych źródeł energii Czy cos absolutnie nie może się zdarzyć w 2112? Ropa nie będzie tańsza nic dziś... Czy dostrzega Pan zagrożenia związane z olbrzymimi eksperymentami przeprowadzanymi w CERN-ie? M.G.: Wszystkie eksperymenty w CERN-ie są włączane i w każdej chwili mogą być wyłączone. Nie ma takiej możliwości, aby cos wymknęło się spod kontroli, jak np. w elektrowni jądrowej, tak aby stanowiło to zagrożenie dla otoczenia. Największym zagrożeniem dla eksperymentów jest to, że przestaną działać nawet jak ich nikt nie wyłączy Są one bardzo skomplikowane, i dlatego mogą ulegać licznym awariom. Poza tym niektóre ich newralgiczne części szybko się starzeją z uwagi na oddziaływania z samą wiązką akceleratorową. O czym marzy Pan, jako fizyk? Do czego chciałby Pan dojść w swojej pracy naukowej? M.G.: Jako nastolatek czytałem w Młodym Techniku o CERN-ie i już wtedy marzyłem aby tu pracować. Tak że moje największe marzenie zawodowe już się spełniło. W mojej pamięci zapisały się słowa Johna Nasha, które wypowiada aktor odgrywający jego rolę w filmie pt. "Piękny umysł". John mówi: "Zawsze wierzyłem w liczby. W równania i logikę, które pozwalają odkryć sens. Ale po życiu poświęconym takim poszukiwaniom... pytam, czym jest logika? Gdzie ukryty jest sens? Moje poszukiwania wiodły mnie przez świat fizyczny, metafizyczny, urojony i z powrotem. I dokonałem najważniejszego odkrycia w mojej karierze. W moim życiu. Tylko w tajemniczych równaniach miłości można odnaleźć prawdziwy sens." I na koniec tego naukowego wywiadu zapytam jak John: gdzie ukryty jest sens? Czy kariera naukowa nie przysłania czegoś co w życiu najważniejsze? M.G.: Jeśli sam naukowiec się postara, to kariera niczego nie przesłania, a może i odsłaniać Zgadzam się z tezą, że życie dla samej kariery naukowej raczej szczęścia nie da. Według mnie prawdziwe szczęście bierze źródło z relacji międzyludzkich. Dlatego ludzie tzw.
biedni mogą czasem być o wiele szczęśliwsi od ludzi tzw. bogatych a nocny stróż szczęśliwszy od laureata nagrody Nobla. Mam to szczęście mieć rodzinę i praca w CERN-ie wcale nie przeszkadza mi cieszyć się życiem z żoną i trójką dzieci. W nauce jest czasem pewnie tak jak i w sporcie, że o wynikach nie decydują tylko umiejętności techniczne, ale także siła ducha i determinacja. Dlatego człowiek szczęśliwy jest według mnie potencjalnie lepszym naukowcem. Samo bycie naukowcem może pomóc także lepiej dostrzec piękno naszego świata w pięknie praw przyrody i przez to być szczęśliwszym. Pewnie każdy widzi piękno i przez to czuje się szczęśliwy patrząc na zachód słońca. Jeśli się wie DLACZEGO niebo jest niebieskie a słońce wtedy czerwone, to widok ten jest pewnie jeszcze piękniejszy. Dziękuję Panu bardzo, za obszerne i ciekawe odpowiedzi. Życzę dalszych sukcesów!