ak śpiewa naiwna Nellie Forbush w musicalu Południowy Pacyfik. Ta



Podobne dokumenty
Jesper Juul. Zamiast wychowania O sile relacji z dzieckiem

nego wysiłku w rozwiązywaniu dalszych niewiadomych. To, co dzisiaj jest jeszcze okryte tajemnicą, jutro może nią już nie być. Poszukiwanie nowych

WZAJEMNY SZACUNEK DLA WSZYSTKICH CZŁONKÓW RODZINY JAKO FUNDAMENT TOLERANCJI WOBEC INNYCH

Kwestionariusz stylu komunikacji

Zatem może wyjaśnijmy sobie na czym polega różnica między człowiekiem świadomym, a Świadomym.

Koncepcja pracy MSPEI

ŚWIATOPOGLĄD NEW AGE

Program Coachingu dla młodych osób

Wyniki ankiety przeprowadzonej w klasie ID 6 października 2017 roku. Ankieta była anonimowa, zdiagnozowano 29 uczniów.

Odzyskajcie kontrolę nad swoim losem

WARSZTATY pociag j do jezyka j. dzień 1

TEST OSOBOWOŚCI. Przekonaj się, jak jest z Tobą

Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze.

NAUKA JAK UCZYĆ SIĘ SKUTECZNIE (A2 / B1)

Danuta Sterna: Strategie dobrego nauczania

Zmiana przekonań ograniczających. Opracowała Grażyna Gregorczyk

Bóg a prawda... ustanawiana czy odkrywana?

Wiedza. Znać i rozumieć ulubione metody uczenia się, swoje słabe i mocne strony, znać swoje. Umiejętności

Raport Specjalny: 3 Największe Mity. Skutecznej Komunikacji w Języku Obcym

Tolerancja (łac. tolerantia - "cierpliwa wytrwałość ) termin stosowany w socjologii, badaniach nad kulturą i religią. W sensie najbardziej ogólnym

Rola rodziców w kształtowaniu motywacji do nauki. Zespół Szkół w Rycerce Górnej

Bogaty albo Biedny. T. Harv Eker a

NAJCZĘSTSZE BŁĘDY POPEŁNIANE PODCZAS OCENIANIA

Człowiek biznesu, nie sługa. (fragmenty rozmów na FB) Cz. I. że wszyscy, którzy pracowali dla kasy prędzej czy później odpadli.

facebook/appliedanthropologykul

PRACA Z NOWOCZESNYMI TECHNOLOGIAMI

Kim pragniemy zostać? Takie pytanie stawiamy sobie na początku rozmyślań nad wyborem zawodu. Nie łatwo odpowiedzieć na takie pytanie, bo spośród

ZESPÓŁ SZKÓŁ INTEGRACYJNYCH IM. POWSTAŃCÓW WIELKOPOLSKICH W INOWROCŁAWIU

5 kroków do skutecznego wprowadzania zmian w życiu

PRAWA DZIECKA. dziecko jako istota ludzka wymaga poszanowania jego tożsamości, godności prywatności;

Zasady oceniania na lekcjach języka angielskiego w klasach 4-8

Chcą wiedzieć kim jesteśmy. Janssen -Cilag P olska Sp. z o.o.

Koszmar Zdrady. Jak sprawdzić czy to już zdrada, czy jeszcze niewinny flirt? Odkryj szybki i potwierdzony sposób na sprawdzenie swoich obaw.

AKADEMIA DLA MŁODYCH PRZEWODNIK TRENERA. PRACA ŻYCIE UMIEJĘTNOŚCI

PRACA Z PRZEKONANIAMI

Trzy filary motywacji wewnętrznej: jak je budować? Joanna Steinke-Kalembka

mnw.org.pl/orientujsie

Nie mów dziecku, jak bardzo je kochasz, pokaż to, poświęcając mu czas.

3 dzień: Poznaj siebie, czyli współmałżonek lustrem

Atmosfera jasnego szczęścia, oto czego duszy dziecięcej potrzeba. W niej żyje i rozwija się dla Boga. św. Urszula Ledóchowska

Efekty kształcenia dla kierunku studiów Etyka prowadzonego w Instytucie Filozofii UJ. Studia pierwszego stopnia profil ogólnoakademicki

Dlaczego Cele Zrównoważonego Rozwoju są ważne dla młodych ludzi?

nauczyciele, doceniając wartość programu i widząc jego efekty, realizują zajęcia z kolejnymi grupami dzieci.

ING to my wszyscy. A nasz cel to: wspieranie i inspirowanie ludzi do bycia o krok do przodu w życiu i w biznesie.

Zarządzanie sobą. Zrozum siebie i zrealizuj marzenia

CZYM DLA CIEBIE JEST SUKCES DZIECKA?

JAK POMÓC DZIECKU KORZYSTAĆ Z KSIĄŻKI

KONKURUJEMY? tekst: Danuta TERPIŁOWSKA

SKALA ZDOLNOŚCI SPECJALNYCH W WERSJI DLA GIMNAZJUM (SZS-G) SZS-G Edyta Charzyńska, Ewa Wysocka, 2015

1 Ojcostwo na co dzień. Czyli czego dziecko potrzebuje od ojca Krzysztof Pilch

Test mocny stron. 1. Lubię myśleć o tym, jak można coś zmienić, ulepszyć. Ani pasuje, ani nie pasuje

JAK MOTYWOWAĆ DZIECKO DO NAUKI

Anioły zawsze są obok ciebie i cały czas coś do

POLITECHNIKA GDAŃSKA, WYDZIAŁ FTIMS. Wielkie umysły. Fizycy. Jan Kowalski, FT gr

kilka definicji i refleksji na temat działań wychowawczych oraz ich efektów Irena Wojciechowska

Ocenianie kształtujące

To My! W numerze: Wydanie majowe! Redakcja gazetki: Lektury - czy warto je czytać Wiosna - czas na zabawę Strona patrona Dzień MAMY Święta Krzyżówka

EDUKACJA FINANSOWA /WIEDZA I UMIEJĘTNOŚCI/ PARTNERSTWO KONSUMPCJA BIZNES

Jak motywować dziecko by chciało się dobrze uczyć i zachowywać. Refleksje pedagoga

Dzień 2: Czy można przygotować dziecko do przedszkola?

Składa się on z czterech elementów:

20 sposobów na wspieranie dziecka - w nauce i emocjach. Opracowała: Katarzyna Maszkowska- pedagog szkolny

Punkt 2: Stwórz listę Twoich celów finansowych na kolejne 12 miesięcy

R A Z E M. Relacje Aktywność Zabawa Emocje Miejsce. Joanna Matejczuk. Instytut Psychologii Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu

Zasługujesz na szacunek! Bądź pewny siebie i asertywny.

Jak pomóc w rozwoju swojemu dziecku? I NIE POPEŁNIAĆ BŁĘDÓW WIĘKSZOŚCI RODZICÓW

30-dniowe #FajneWyzwanie Naucz się prowadzić Dziennik!

WPŁYW CZYTANIA NA ROZWÓJ DZIECI I MŁODZIEŻY

WPŁYW POCHWAŁY NA ROZWÓJ DZIECKA

BĄDŹ SOBĄ, SZUKAJ WŁASNEJ DROGI - JANUSZ KORCZAK

SZCZEGÓŁOWE KRYTERIA OCENIANIA Z HISTORII DLA KLAS I-III GM ROK SZKOLNY 2015/2016

1. Powiem otwarcie Jestem zły analiza utworu Sławomira Mrożka Szuler

Wstęp. Historia Fizyki. dr Ewa Pawelec

(UDOWNf MY~ll. MiłO~Cl ~ życlllwo~ci. o ODWADl[, rrzyjaźni, U1L KAŻDY Dll[N w- ROKU

Zawód z przyszłością: PRAWNIK. kl. II B

Kościół Boży w Chrystusie PODSTAWA PROGRAMOWA DLA SZKÓŁ PONADPODSTAWOWYCH

WPŁYW CZYTANIA NA ROZWÓJ

Ocenianie kształtujące jako skuteczna metoda wyrównywania szans edukacyjnych. Katarzyna Nowak konsultant ds. języka angielskiego WODN SKIERNIEWICE

PROGRAM ZAJĘĆ ROZWIJAJĄCYCH UMIEJĘTNOŚCI SPOŁECZNE DLA DZIECI W WIEKU 8-12 LAT: RAZEM LEPIEJ - realizowany w SP 209

Podsumowanie projektu. Dobry zawód otwiera drzwi do Europy PL01-KA

Copyright 2015 Monika Górska

Podsumowanie projektu

Akademia Młodego Ekonomisty

KRYTERIA OCENIANIA KLASA I KLASA II KLASA III

O czym, dlaczego i dla kogo napisaliśmy Jak na dłoni. Genetyka Zwycięstwa

Lista kontrolna do widocznego uczenia się wewnątrz szkoły

Wewnątrzszkolne Doskonalenie Nauczycieli Nowatorskie metody nauczania

POSTAWY RODZICIELSKIE

GRA EDUKACYJNA INNA NIŻ WSZYSTKIE

Odpowiednia motywacja podstawą sukcesu na kursach E-edu

to jest właśnie to, co nazywamy procesem życia, doświadczenie, mądrość, wyciąganie konsekwencji, wyciąganie wniosków.

Porównywanie populacji

Opinie nauczycieli klas 1-3 o edukacji językowej i edukacji matematycznej

HISTORIA KLASA III GIMNAZJUM SZKOŁY BENEDYKTA

Cele i zadania stawiane przed uczniem w ramach zajęć etyki.

TEST W OPARCIU O TEORIĘ DAVIDA Mc CLELLANDA

SYSTEM STOPNI HARCERSKICH

Pomagam mojemu dziecku wybrać szkołę i zawód

Pomyłka Lincolna Lekcje z wykopem

Pewnym krokiem do szkoły, czyli wszystko, co trzeba wiedzieć na temat gotowości szkolnej.

Transkrypt:

Wprowadzenie Słyszałam, że rodzaj ludzki upada, Że zostało mu niewiele czasu. ak śpiewa naiwna Nellie Forbush w musicalu Południowy Pacyfik. Ta T samozwańcza niepoprawna optymistka zdaje sobie sprawę z faktu, że przeciwstawia się wielowiekowej tradycji pogardzania tymi, którzy wi dzą przyszłość w zbyt jasnych barwach. Wraz z Pollyanną i doktorem Panglossem, Nellie Forbush symbolizuje odgórną, oderwaną od rzeczy wistości ideologię postępu: Wszystko zmieni się na lepsze damy radę! Żyjemy w najlepszym ze światów! Nellie wie, że większość ludzi uważa jej podejście za czyste szaleństwo, ale jest odurzona czymś, co nazywa się nadzieją. Autorzy esejów składających się na ten podnoszący na duchu tom również są pełni nadziei, ale ich optymizm jest innego rodzaju jego źródła tkwią w specja listycznej wiedzy i w intensywnym, pełnym polotu myśleniu. Jednym z najbar dziej optymistycznych aspektów tego zbioru jest zakres i różnorodność zagad nień, które budzą w autorach optymizm. Istnieje tak wiele sposobów, w jakie możemy uczynić świat lepszym! Tak wiele światełek na końcu niezliczonych tu neli! Odnajdziemy tu pomysłowe sposoby schłodzenia arktycznej pokrywy lodo wej, rozwiązania naszych problemów energetycznych, zdemokratyzowania go spodarki światowej, zwiększenia przejrzystości władzy publicznej, złagodzenia lub rozwiązania konfliktów religijnych, a nawet podwyższenia poziomu naszej in teligencji oraz udoskonalenia zjawiska przyjaźni. Możemy dowiedzieć się więcej o samych sobie i o innych ludziach, zgłębić sekrety matematyki i nauczyć się dzielić swoim szczęściem z większymi segmentami populacji światowej (która wkrótce osiągnie stan stabilizacji). Oczywiście to wszystko brzmi zbyt dobrze, aby mogło być prawdziwe. Inny mi słowy, to niemożliwe, żeby wszystkie te prognozy były trafne. Niektóre z po mysłów okażą się chybione, ale nie sposób przewidzieć, które, dopóki nie zostaną wypróbowane i zweryfikowane. Między innymi na tym polega siła tego zjawiska mamy do dyspozycji otwartą pulę pomysłów, które mogą ze sobą konkurować o miano najbardziej wiarygodnych i wykonalnych, a tę rywalizację jeśli dobrze nią pokierujemy będzie można oceniać według kryteriów merytorycznych, a nie na podstawie poparcia politycznego czy autorytarnych decyzji. Nieważne, kogo znamy; ważne, co wiemy. Wiedza jest wątkiem wspólnym dla wszystkich uczestników tej rywalizacji, przy czym nie chodzi tu o Znajomość (Boskiej, Tajemnej) Prawdy, ale o starą

CO NAPAWA NAS OPTYMIZMEM dobrą znajomość faktów, prawd (pisanych małą literą) odkopanych i potwier dzonych przez wyniki starannie przeprowadzonych badań naukowych o ten rodzaj wiedzy, która gromadzi się w ludzkich kulturach od tysięcy lat, a dzisiaj rozrasta się gwałtownie niemal we wszystkich dziedzinach. Pomijając kilka nie zwykłych (i wielokrotnie analizowanych) wyjątków, jeśli my, ludzie, rozwiązuje my jakąś zagadkę, to sprawa jest wyjaśniona raz na zawsze. Możemy dodać tę nową wiedzę do naszej przepastnej skarbnicy faktów i wykorzystać ją na niezli czone sposoby, kiedy nadarzy się okazja. Owe zasoby podzielanej i przekazywa nej wiedzy z pewnością są tym, co wyjaśnia ogromne zmiany, jakie w ostatnim czasie gatunek ludzki wywołał na naszej planecie. Dziesięć tysięcy lat temu, dłu go po tym, jak ujarzmiliśmy ogień, ale stosunkowo krótko po narodzinach rolnic twa, nasi przodkowie wraz ze swym żywym inwentarzem nie odgrywali zbyt istotnej roli stanowili zaledwie od 0,1% do 1% całkowitej ziemskiej biomasy, jak wynika z obliczeń Paula McCready ego, nastawionego proekologicznie preze sa firmy technologicznej Aerovironment. Byliśmy tylko jednym z wielu gatun ków naczelnych, wyróżniającym się kilkoma wyjątkowymi zwyczajami. Dzisiaj ludzie oraz ich udomowione zwierzęta stanowią około 98% ziemskiej biomasy, a przetrwanie niedobitków dzikiej fauny zależy w dużej mierze od nas. Jak ujął to McCready w jednym ze swoich ostatnich esejów internetowych, zatytułowanym An Ambivalent Luddite at a Technological Feast (Mieszane uczucia luddysty na uczcie technologicznej): Na przestrzeni miliardów lat przypadek namalował na pewnej wyjątko wej kuli cieniutką powłokę życia złożoną, nieprawdopodobną, wspa niałą i kruchą. Ni stąd, ni zowąd my, ludzie (gatunek, który pojawił się niedawno i wkrótce przestał podlegać prawom natury) poprzez swoją liczebność, technologię i inteligencję osiągnęliśmy pozycję dającą przerażającą władzę. Dzisiaj to my trzymamy w dłoni pędzel. Gwałtowny wzrost władzy posiadanej przez nasz gatunek oznacza, że dysponuje my dzisiaj możliwościami, jakich nie mieliśmy nigdy dotąd na dobre i na złe. Czy istnieje jakikolwiek powód, aby zakładać, że będziemy wykorzystywali tę władzę przede wszystkim w dobrych celach? Owszem, istnieje pomimo wszyst kich spowodowanych przez człowieka katastrof, do jakich przyczyniła się owa władza. Ta myśl przewija się przez sporą część esejów składających się na niniej szy tom. Po pierwsze, niezależnie od tego, jak krótkowzroczne bywają nasze po czątkowe działania związane z danym przedsięwzięciem czy kampanią, we wszystkich sferach ludzkiej działalności istnieje głęboko zakorzeniona tradycja refleksji i krytycznej oceny zwyczaj ponownej ewaluacji mającej na celu wy krycie niedociągnięć i problemów, a także okazji do udoskonalenia podejmowa nych działań oraz sygnałów tego, że należy je skorygować. Nauka ustanawia zło ty standard takiej krytycznej oceny ze swymi niezliczonymi warstwami analizy,

WPROWADZENIE ewaluacji, testowania i monitorowania. To nie przypadek, że kiedy przeciwnicy nauki szukają przejawów głupoty, uprzedzeń, błędnych interpretacji i zwykłej nieuczciwości naukowców, za każdym razem odwołują się do wyników badań przeprowadzonych na gruncie samej nauki. Dlaczego? Otóż właśnie dlatego, że żadna inna instytucja nie jest lepiej przygotowana do ścisłego nadzorowania wła snych działań, do nieustannej samokrytyki. Kiedy inne instytucje sprzątają własne podwórko kiedy media postanawiają zbadać własne uprzedzenia i niedociągnię cia, bądź też kiedy firmy, kościoły lub instytucje rządowe podejmują wysiłek dokonania samooceny sięgają po techniki bezstronnego gromadzenia danych, metody statystyczne, modele eksperymentalne i argumentacje doskonalone od wieków na gruncie nauki. Gdziekolwiek spojrzeć, wszędzie wokół widać ludzi, którzy wchodzą na poziom meta, dodając rekursywną pętlę analizy do swoich do tychczasowych dociekań. Każda analiza pociąga za sobą metaanalizę. Oprócz kompozytorów i muzyków istnieją krytycy muzyczni i komisje przyznające na grody w konkursach muzycznych, a także eksperci gotowi oceniać pracę owych krytyków i komisji. Niektórzy ludzie zarabiają niemałe pieniądze, sprzedając lu dziom informacje dotyczące tego, kogo należy zapytać o to, kto wie, które akcje warto kupować na giełdzie. Chcesz wynająć nowego konsultanta, żeby pomógł Ci w realizacji konkretnego przedsięwzięcia? Możesz znaleźć ludzi, którzy wskażą Ci łowców głów najskuteczniejszych w wyszukiwaniu konsultantów odpowied nich do Twoich aktualnych potrzeb. W owej pogłębiającej się, warstwowej strukturze rekursywnych dociekań po jawiają się również rozważania dotyczące sensu tego wszystkiego oraz prawdo podobieństwa tego, że w naszą piramidę wiedzy wbudowane są pewne deforma cje strukturalne. Kilkoro autorów pisze o doniosłym znaczeniu demokratyzacji wiedzy, jaką pociągnął za sobą rozwój internetu, oraz o zagrożeniach związanych z tym zjawiskiem. Na przykład ruch na rzecz swobodnego dostępu do czasopism akademickich zapowiada obalenie barier związanych z czasem, kosztami i możli wościami, które do tej pory uniemożliwiały ludziom spoza ścisłej elity zapozna wanie się z najnowszymi osiągnięciami naukowymi we wszystkich dziedzinach. Czy jednak coraz większa przejrzystość umożliwiana (i wymagana) przez techno logie informacyjne we wszystkich sferach ludzkiej działalności będzie sprzyjała atakom pasożytów, takich jak spam, piractwo muzyczne czy ich bezimienni kuzy ni cierpliwie czekający na okazję, aby wkroczyć do akcji? Czy nasi potomkowie nauczą się chronić przed natarczywą reklamą i szumem informacyjnym? A może przebiegli rzecznicy prasowi zawsze będą wyprzedzać ich o krok albo dwa? Cyberprzestrzeń pozostaje terytorium w dużej mierze anarchistycznym, które rozrasta się tak szybko, że nie nadążamy z wymyślaniem reguł i zasad mających chronić to, co wymaga ochrony. Czy swoisty wyścig zbrojeń związany z dalszą ekspansją specjalistycznej wiedzy stanie się przeciwwagą dla tych zagrożeń, dostarczając społeczeństwu aktualnych informacji o tego rodzaju problemach? Czy niektóre instytucje będą szczególnie zagrożone? Na przykład religie przez

CO NAPAWA NAS OPTYMIZMEM tysiąclecia doskonale prosperowały w społeczeństwach, w których można było ograniczyć dostęp do wiedzy, a dzisiaj odkrywają, że nie są w stanie wznieść za pory, która powstrzymałaby potężną falę informacji, dlatego poszukują nowych sposobów zapewniania sobie lojalności wyznawców, sięgając po zasoby zaczerp nięte z nauki i technologii sondaże, grupy fokusowe, konsultantów i rozmaite nowinki ze świata mediów. W toku tego procesu religie ewoluują szybciej niż kiedykolwiek. Jednak nie tylko przywódcy religijni są niezadowoleni z hiperdo stępności informacji. Jakich sekretnych faktów masz prawo nie znać? Swojego ilorazu inteligencji? Prawdopodobieństwa, że zapadniesz na chorobę Huntingtona albo na jakieś inne poważne schorzenie? Stopnia, w jakim cieszysz się popularno ścią wśród swoich współpracowników? Aby znaleźć odpowiedzi na te oraz inne niepokojące pytania, będziemy potrzebowali specjalistycznej pomocy tych, któ rzy sądzą nie bez powodu że potrafią przewidywać przyszłość przynajmniej nieco bardziej trafnie niż większość nas. Zgromadzeni tu jasnowidze wydają się pełni nadziei. Zastanówmy się, dlaczego tak jest powie jakiś sceptyk. Wszyscy oni cieszą się ponadprzeciętnym statusem, poczuciem bezpieczeństwa i prestiżem. Żaden z nich nie klepie biedy, a niektórzy są miliarderami. Nic dziwnego, że emanują pewnością siebie i optymizmem! Myślę jednak, że dużo ważniejszy od poczucia bezpieczeństwa i prestiżu (a także od pieniędzy) jest fakt, że autorzy zebranych tu esejów mają szczęście przecierać nowe szlaki w dziedzinach, które są dla nich niezwykle ważne. Jak wiele osób na świecie poświęca większość czasu i energii na realizację równie pasjonujących przedsięwzięć? Z pewnością zbyt mało ale i w tym wypadku wiedza może okazać się kluczem do rozwiązania problemu. W miarę demokratyzowania dostępu do informacji ludzie coraz częściej będą w stanie znaleźć sposób a także czas i energię aby nadać swemu życiu głęboki sens i uczynić je zgodnym z ich osobistymi, opartymi na rzetelnej wiedzy warto ściami. To będzie burzliwy, ale też lepszy świat. Daniel C. Dennett

Religia straci swą mistyczną aurę DANIEL C. DENNETT Filozof, wykładowca uniwersytecki, dyrektor Centrum Badań Kognitywnych na Uniwersytecie Tufts; autor książki Breaking the Spell: Religion as a Natural Phenomenon (Odczarowanie. Religia jako zjawisko przyrodnicze). estem tak wielkim optymistą, że wierzę, iż doczekam chwili, gdy ota J czająca religię aura mistycyzmu rozwieje się bez śladu. W ciągu najbliż szego ćwierćwiecza wszystkie religie przekształcą się w zupełnie inne zjawiska, przy czym przemiany te będą tak wielkie, że w większości środowisk religia nie będzie już wzbudzała takiej trwogi i nabożnej czci, jak dzisiaj. Oczywiście wiele osób może nawet większość ludzi na świecie na dal będzie trwało przy swojej religii z żarliwością, która może wywoływać prze moc oraz inne nietolerancyjne, niepożądane zachowania. Jednak reszta świata bę dzie dostrzegała naganność takich zachowań i nauczy się, jak sobie z nimi radzić, aż wreszcie znikną. Nie wątpię, że tak się stanie. To dobra wiadomość. Zła wiadomość jest taka, że będziemy musieli zmobilizować wszystkie siły swego rozsądku, aby poradzić sobie z takimi globalnymi problemami, jak zmiany klimatyczne, niedobór wody pitnej czy nierówności ekonomiczne. Nie wiadomo, czy nam się to uda, a kiedy jestem w pesymistycznym nastroju, myślę, że Mar tin Rees może mieć rację któraś ze zniechęconych grup religijnych (lub poli tycznych) może wywołać katastrofę biologiczną albo jądrową, która zniweczy wszystkie nasze starania. Sądzę jednak, że dysponujemy wystarczającymi zaso bami i wiedzą, żeby zapobiec takim nieszczęściom, jeśli będziemy wystarczają co czujni. Przypomnij sobie, że jeszcze pięćdziesiąt lat temu palenie tytoniu uchodziło za oznakę wysokiego statusu społecznego, a kiedy ktoś prosił, żeby inni nie palili w jego towarzystwie, jego zachowanie uważano za niegrzeczne. Dzisiaj nauczyli śmy się, że nie powinniśmy popełniać błędu polegającego na próbie wprowadze nia całkowitego zakazu palenia, dlatego nadal mamy mnóstwo papierosów i pala czy, ale z pewnością zdołaliśmy ograniczyć szkodliwe aspekty palenia tytoniu. Palenie nie jest już cool. Prędzej czy później nadejdzie dzień, kiedy religia stanie się czymś, bez czego większość ludzi będzie mogła się obejść, a później i ona

CO NAPAWA NAS OPTYMIZMEM przestanie być cool z wyjątkiem swych wartościowych społecznie form, jakkol wiek i w tym wypadku będzie tylko jedną z wielu możliwości. Czy owe instytucje przyszłości nadal będą miały charakter religijny, czy też religie zmienią się tak bardzo, że znikną z powierzchni Ziemi? To zależy od tego, co uznajemy za pod stawowe (definicyjne) elementy religii. Czy dinozaury wyginęły, czy też ich po tomkowie nadal żyją w postaci współczesnych ptaków? Dlaczego jestem przekonany, że religie ulegną takiej metamorfozie? Prze de wszystkim ze względu na asymetrię zjawiska zwanego eksplozją informacji. W obliczu upowszechniania się technologii informacyjnej na całym świecie (nie tylko internetu, ale też telefonów komórkowych oraz przenośnych odbiorników radiowych i telewizyjnych) strażnicy tradycji religijnych nie są w stanie chronić najmłodszych przez faktami (a także rzecz jasna przed dezinformacją i rozma itymi bzdurami), które łagodnie, lecz nieubłaganie podważają sposoby myślenia, na jakich opiera się fanatyzm religijny i nietolerancja. Dzisiejszy zapał religijny jest ostatnią desperacką próbą zamknięcia oczu i uszu przyszłym pokoleniom próbą nieudaną. Na każde rozgłaszane wszem wobec zwycięstwo na przykład zdominowanie administracji George a Busha przez ewangelików, rosnącą liczbę rodziców, którzy nie posyłają swoich dzieci do szkoły, lecz uczą je w domu, roz kwit fundamentalizmu islamskiego, czy też powszechnie wyolbrzymiany rene sans religii w Rosji po rozpadzie Związku Radzieckiego przypada spora liczba mniej spektakularnych porażek związanych z faktem, że młodzi ludzie po cichu odchodzą od wiary swoich rodziców i dziadków. Ta tendencja będzie się utrzymy wać, zwłaszcza kiedy młodzi ludzie odkryją, jak wielu spośród ich rówieśników dokonuje takiego wyboru. Na całym świecie liczebność kategorii niewierzący rośnie szybciej niż liczba mormonów, ewangelików, a nawet muzułmanów, któ rych przybywa niemal wyłącznie na skutek dużego przyrostu naturalnego, a nie na wróceń, z czego można wnioskować, że ich liczba wkrótce się ustabilizuje. Osoby o świeckim światopoglądzie mogą zachęcać swoje dzieci, żeby piły ze studni wiedzy, dokądkolwiek miałoby to je zaprowadzić, mając pewność, że tylko niewielki odsetek ich potomstwa zbuntuje się przeciwko swemu świeckie mu wychowaniu i zwróci się ku tej czy innej religii. Sekty religijne będą powsta wać i upadać, podobnie jak dzieje się to dzisiaj i jak działo się przez tysiąclecia, ale tylko te spośród nich, które będą w stanie przekształcić się w organizacje po żyteczne społecznie, będą mogły pomyślnie się rozwijać. W wielu religiach taka przemiana już się dokonała. Stopniowo i bez rozgłosu przestały one kłaść nacisk na irracjonalne elementy swojego dziedzictwa, rezygnując z ksenofobicznych i seksistowskich zakazów, które jeszcze niedawno obowiązywały ich wyznaw ców, oraz przenosząc punkt ciężkości z czystości doktrynalnej na skuteczność moralną. Fakt, że twardogłowi puryści gardzą owymi zdolnymi do adaptacji wyznaniami religijnymi i określają je mianem byłych religii, pokazuje, jak kru che i chwiejne stały się przekonania religijne, których oni sami rozpaczliwie się trzymają. W miarę jak świat będzie się dowiadywał o tych przemianach, ludzie

DANIEL C. DENNETT pobożni w tradycyjny sposób będą musieli pracować dwadzieścia cztery godziny na dobę, żeby nieustannie dostarczać swoim dzieciom atrakcji i rozrywek (zapra wionych pewną dozą poczucia winy), niezbędnych do utrzymania ich zaintereso wania i lojalności. Ich wysiłki zakończą się niepowodzeniem, a ów proces prze miany nie będzie bezbolesny. Rodziny będą się rozpadać, a pokolenia zaczną się oskarżać o nielojalność i dużo gorsze zbrodnie. Młodzi będą wstrząśnięci, kie dy odkryją przekłamania i błędne interpretacje wpajane im przez starszych, a ci ostatni będą się czuli odrzuceni i zdradzeni przez swoich potomków. Nie wolno nam lekceważyć cierpienia, jakie wywołają owe przemiany kulturowe. Powinni śmy starać się przewidzieć ich najważniejsze następstwa oraz przygotować się do udzielania wsparcia i niesienia pociechy tym, którzy szczególnie dotkliwie odczu ją ich skutki. Myślę, że największym problemem, z jakim musimy się zmierzyć, są zbyt silne reakcje na owe przemiany, czyniące męczenników z tych, którzy rozpaczli wie pragną być męczennikami. Będzie to wymagało cierpliwości, dobrej komuni kacji i stałego popytu na uniwersalną edukację dotyczącą religii świata. Takie po dejście będzie sprzyjało rozwojowi nieszkodliwych form religii, które będziemy mogli powitać z zadowoleniem jako kolejne elementy dziedzictwa kulturowego naszej planety. Ostatecznie prawda nas wyzwoli.

Powrót rygorystycznej dyscypliny eksperymentalnej zmieni naszą wiedzę w dziedzinie fizyki fundamentalnej LEE SMOLIN Fizyk; współzałożyciel i pracownik naukowy kanadyjskiego Instytutu Fizyki Teoretycznej (Perimeter Institute) w Waterloo; autor książki Kłopoty z fizyką. nauce podobnie jak w polityce trafna wydaje się zaproponowana W przez Nilesa Eldredge a i Stephena Jaya Goulda metafora przerywa nej równowagi (punctuated equilibrium). Kiedy dokonuje się po stęp, dzieje się to bardzo szybko, a cała kultura aż drży z radosnego podniecenia. Ostatnio mieliśmy nieco za dużo równowagi zbyt wiele zawiedzionych nadziei stanowiących naturalne następstwo nierozważ nego obniżenia aspiracji. Ja jednak wierzę, że w ciągu najbliższych kilkudzie sięciu lat dokonamy przełomu w najważniejszych dziedzinach, w których dzi siaj wydajemy się tkwić w miejscu. W fizyce nowe eksperymenty, takie jak LHC, AUGER, GLAST, LIGO * i wiele innych, zapewne zmienią naszą wiedzę w dziedzinie fizyki fundamentalnej i zakończą długi okres, w którym fizycy próbowali rozwijać teorię, zaniedbując dyscyplinę eksperymentalną. Prawdopo dobnie to, co odkryjemy, zaskoczy nas i nauczy pokory, później jednak nastąpi szybki postęp związany z formułowaniem nowych idei mających wyjaśnić owe zdumiewające dane. * LHC Wielki Zderzacz Hadronów w CERN pod Genewą; AUGER eksperyment prowa dzony przez Obserwatorium Pierre Auger w Argentynie największe obserwatorium pro mieni kosmicznych na świecie który wykazał, że aktywne jądra galaktyk są najbardziej prawdopodobnymi źródłami promieni kosmicznych najwyższych energii, jakie docierają na Ziemię; GLAST (Gamma ray Large Area Space Telescope) kosmiczne obserwatorium promieniowania gamma; LIGO Laserowe Inferometryczne Obserwatorium Fal Grawita cyjnych (przyp. tłum.).

CO NAPAWA NAS OPTYMIZMEM Jak mogę być optymistą, nie wiedząc, jaki kierunek obierze nauka? Właśnie o to chodzi. Istnieją dwa rodzaje optymizmu: optymizm ludzi, którzy sądzą, że znają przyszłość, oraz optymizm tych, którzy uważają, że przyszłość będzie bar dziej interesująca i choć niedoskonała wspanialsza, niż mogą sobie wyobra zić. Ja należę do tej drugiej grupy. Pierwszemu z tych dwóch rodzajów optymi zmu czasami towarzyszy przekonanie, że czas i zmiana to tylko złudzenia oraz że świat dąży do wiecznego, ponadczasowego stanu doskonałości. To optymizm fundamentalistów religijnych i ortodoksyjnych marksistów. Można go także do strzec w teoriach kosmologicznych, w których nasz ewoluujący Wszechświat jest tylko chwilowym zakłóceniem skądinąd trwałego stanu równowagi termicznej. Drugi rodzaj optymizmu przyświeca teoretykom ewolucyjnym, którzy uważają, że świat jest tak skomplikowany, iż najprostszym mechanizmem zdolnym do przewi dywania przyszłości życia i Kosmosu jest sam Wszechświat. Jeśli należymy do pierwszej grupy optymistów, to staramy się wznieść ponad zawiłości życia, aby odkryć coś wiecznego coś w rodzaju wyobrażenia Boga. Jeśli jesteśmy optymi stami drugiego typu, to pragniemy żyć i myśleć wewnątrz wiru życia dążymy do rozumienia i mądrości, ale nie mamy złudzeń co do transcendencji i kontroli.

Jesteśmy zdolni do wzajemnego zrozumienia REBECCA GOLDSTEIN Filozof i powieściopisarka; autorka książki Betraying Spinoza (Zdradzić Spinozę). stra polaryzacja ścierających się poglądów sieje spustoszenie we współ O czesnym świecie. Wydaje się, że dla wielu spośród nas najważniejszym z owych podziałów jest ten pomiędzy nauką, rozumem i logiką z jednej strony a sekciarstwem, wiarą i religią z drugiej. Mój optymizm opiera się na jednym z aspektów natury ludzkiej my, ludzie, jesteśmy zdolni do wzajemnego zrozumienia. Ewolucja zaopatrzyła nas w uproszczoną psycholo gię ludową, podobnie jak pozostawiła nam prostą ludową fizykę. Wszyscy mamy ewolucyjnie ukształtowaną świadomość faktu, że wchodzimy w interakcje z inny mi, którzy przejawiają postawy propozycjonalne: przekonania, pragnienia, żale, obawy i nadzieje całą gamę postaw. Jesteśmy także wyposażeni w umiejętności, które pozwalają nam rozpoznawać postawy propozycjonalne innych ludzi. Przynajmniej od lat czterdziestych ubiegłego wieku psychologowie społeczni badają naszą zdolność do przypisywania stanów psychicznych innym podmiotom. W jednym z pierwszych ważnych eksperymentów dotyczących tego zagadnienia (Heider i Simmel, 1944) niemal wszystkie osoby badane, którym pokazano krótki film przedstawiający poruszające się po ekranie figury geometryczne, przypisy wały owym figurom postawy propozycjonalne. Wyniki późniejszych badań po twierdziły słuszność poglądu, że nasza skłonność do przypisywania innym stanów psychicznych jest uniwersalna i niemal odruchowa krótko mówiąc, stanowi nie odłączny element natury ludzkiej. Nasza ludowa fizyka przekonania dotyczące czasu i przestrzeni, obiektów i sił może być poszerzana i pogłębiana, poprawiana i ulepszana za pomocą skomplikowanego przedsięwzięcia, które nazywamy nauką. Podobnie możemy rozwijać i ulepszać prymitywną psychologię ludową. Jesteśmy nawet w stanie zrozumieć tych, których postawy propozycjonalne istotnie różnią się od naszych. Zapewne nigdy się nie dowiemy, jak to jest być nietoperzem, ale Danielowi Den nettowi w zasadzie udało się zrozumieć, jak to jest być osobą wierzącą (żywić przekonanie, że życie ma sens tylko wtedy, gdy jest podporządkowane celowi większemu od siebie samego) albo ofiarą tak obezwładniającego lęku przed

REBECCA GOLDSTEIN śmiercią, że jedynym, co przynosi ulgę, staje się zaprzeczenie istnieniu moralno ści. Podobnie papież Benedykt XVI był w stanie zrozumieć postawy propozycjo nalne zwolennika naturalizmu, zdecydowanego ograniczyć ontologię do bytów wymaganych przez naukę z powodu nadrzędnego dążenia do tego, aby nigdy nie dać się nabrać i nie uwierzyć w coś, co nie jest prawdą, a co za tym idzie prze strzegającego najwyższych standardów gromadzenia i interpretacji dowodów em pirycznych (nie wszyscy ludzie przejawiający postawy propozycjonalne podziela ją pragnienie, aby nie dać się nabrać, co może zdumiewać wielu przedstawicieli społeczności naukowej). Oczywiście rozumienie postaw propozycjonalnych innej osoby nie jest rów noznaczne z ich popieraniem ani z gotowością do przyjęcia ich jako własnych chociaż, rzecz jasna, od czasu do czasu zdarza się coś takiego, na przykład wte dy, kiedy uczymy się od innych. Mimo to poznawanie propozycjonalnych postaw innych ludzi oraz sposobu, w jaki widzą oni świat, może być interesujące samo w sobie. Bywa również pożyteczne de facto często okazuje się niezbędne do przetrwania i osiągnięcia sukcesu rozrodczego. Uwodziciel niewiele wskóra bez przynajmniej podstawowej znajomości postaw propozycjonalnych tej, którą pró buje uwieść. Rozumienie punktu widzenia innych ludzi poszerza także krąg współczucia, sprzyjając rozprzestrzenianiu się postaw etycznych. Warto dodać, że w większości wypadków najskuteczniejszą metodą wpły wania na sposób myślenia innych ludzi jest zrozumienie ich aktualnego sposobu myślenia. Podobnie jak nauka udoskonala ludową fizykę, tak dysponujemy narzędziem, które rozwija proste kompetencje psychologii ludowej, przekształcając je w meto dy zdobywania złożonej wiedzy dotyczącej tego, jak to jest mieć postawy propo zycjonalne i struktury reprezentacyjne odmienne od naszych. Tym narzędziem jest sztuka narracyjna. Tym, co daje mi cień optymizmu w tej ponurej epoce niebez piecznych podziałów, jest gotowość współczesnych powieściopisarzy do poświę cania uwagi kwestiom, które stwarzają owe podziały. Podejmowane przez nich próby opracowania technik narracyjnych, które pozwalałyby w pełni oddać naturę takich rozbieżności, mogą się przyczynić do pogłębienia naszej wiedzy na temat przyczyn nierozwiązywalnych konfliktów zarówno prawdziwych, jak i wyimagi nowanych. Nigdy nie będziemy gatunkiem jednorodnym pod względem postaw. Ktoś, kto nade wszystko pragnie nie dać się nabrać nie uwierzyć w coś, co nie jest prawdą nie zmieni się w kogoś, komu zależy przede wszystkim na tym, żeby jego przekonania potwierdzały jego przynależność do danej społeczności (i na od wrót). Jednak dla obu tych osób znalezienie drogi do umysłu (i sposobu myślenia) drugiej strony będzie niezwykle pouczające. Istnieje nawet niewielka szansa na to, że któraś z tych dwóch osób zmieni się pod wpływem tego doświadczenia (chociaż nawrócenie nie jest jedyną miarą głębi pojmowania). Zatem źródła mojego opty mizmu tkwią w dziełach współczesnych powieściopisarzy, co prawdopodobnie oznacza, że tak naprawdę jestem wielką pesymistką.

Metapoznanie dla dzieci GARY F. MARCUS Dyrektor Centrum Badań nad Rozwojem Języka u Niemowląt na Uniwersytecie Stanu Nowy Jork; autor książki The Birth of the Mind (Narodziny umysłu). ożemy wykorzystać odkrycia dokonane na gruncie kognitywistyki do M poprawienia jakości edukacji w Stanach Zjednoczonych oraz w in nych krajach. Żeby jednak to zrobić, musimy gruntownie przemyśleć sposób działania naszych szkół. Przynajmniej od czasów rewolucji przemysłowej kładzie się nacisk na uczenie się na pamięć. Szkoły na siłę karmią nasze dzieci niewielkimi porcjami wiedzy strzępami informacji, któ re uczniowie łatwo zapamiętują i szybko zapominają (przypomnijmy sobie słowa surowego nauczyciela, pana Gradgrinda bohatera powieści Charlesa Dickensa Ciężkie czasy: Potrzebuję jedynie faktów. Ucz tych chłopców i te dziewczęta tyl ko faktów. (...) szczepić fakty, a wyrywać z korzeniem wszystko inne należy *. Nie jestem pewny, czy wykuwanie stolic wszystkich pięćdziesięciu stanów ame rykańskich (czego nie zrobiłem, kiedy byłem w gimnazjum) kiedykolwiek przy nosiło dzieciom jakąś korzyść, ale w erze wyszukiwarek internetowych, takich jak Google, uczenie się na pamięć bez wątpienia jest w dużej mierze stratą czasu. Pięćdziesiąt lat rozwoju kognitywistyki dowiodło, że ludzie nie są szczegól nie dobrzy w zapamiętywaniu faktów, ale także pokazało, iż jako gatunek mamy ważniejsze sprawy do załatwienia. Hamlet mógł się zachwycać, że człowiek jest wielki przez rozum i niewyczerpany w swych zdolnościach, ale psychologo wie eksperymentalni Daniel Kahneman i nieżyjący już Amos Tversky dowiedli, że tak naprawdę ludzie nie są mistrzami rozumowania, a co za tym idzie łatwo ich oszukać. Przeciętny człowiek ma mizerne pojęcie o logice, bezrefleksyjnie wierzy w większość tego, co słyszy, i często jest zbyt pewny słuszności swoich poglądów. Łatwo dajemy się zwieść jaskrawym przykładom i mamy skłonność do zauważania informacji, które potwierdzają nasze teorie, oraz do zapominania * Dickens, 2000, tłum. Apollo Korzeniowski, s. 5 (Dickens, C. [2000]. Ciężkie czasy na te czasy. Gdańsk: Tower Press).

GARY F. MARCUS lub ignorowania tych, które są z nimi sprzeczne. Kiedy wracam pamięcią do szko ły średniej, nie przypominam sobie ani jednej lekcji poświęconej nieformalnym argumentom, wychwytywaniu błędów logicznych czy interpretowaniu danych statystycznych. Dopiero na studiach ktoś wyjaśnił mi zależność między związ kiem przyczynowym a korelacją. W erze internetu nasz problem nie polega na tym, że dzieci nie potrafią znaleźć informacji, lecz na tym, że nie umieją ich inter pretować. Tym, czego potrzebują nasze dzieci, nie jest masa informacji, które można łatwo znaleźć za pomocą wyszukiwarki Google, ale zbiór narzędzi intelektual nych umożliwiających poprawną analizę tego, co usłyszą lub przeczytają. Jak mó wi stare porzekadło, lepiej dać człowiekowi wędkę niż rybę. Dzisiejsze szkoły da ją dzieciom rybę, nie ucząc ich, jak mogłyby same ją złowić. Jak można nauczyć dzieci wędkowania? Zacząłbym od przedmiotu doty czącego tego, co kognitywiści nazywają metapoznaniem wiedzy o procesach poznawczych. Moglibyśmy nadać takiemu kursowi tytuł Umysł ludzki pod ręcznik użytkownika i wprowadzić go, dajmy na to, w pierwszej klasie gimna zjum. Pokazałbym uczniom strukturę umysłu jego mocne i słabe strony. Przede wszystkim jednak uczyłbym ich, jak radzić sobie z ograniczeniami, analizować informacje w bardziej wyważony sposób, wychwytywać błędy w rozumowaniu i dokonywać wyborów w sposób służący długofalowym celom. Nikt nie uczył mnie tego wszystkiego w gimnazjum (ani nawet w szkole średniej), ale nie ma powodu, żeby dzisiejsze dzieci nie przyswajały sobie tej wiedzy. Wierzę, że za pewien czas będą to robić.

Przyszłość kojarzenia się w pary DAVID BUSS Profesor psychologii na Uniwersytecie Stanu Teksas w Austin; autor książki Morderca za ścianą. ażdy z nas wywodzi się z długiej, nieprzerwanej linii przodków, któ K rzy z powodzeniem kojarzyli się w pary. Wszyscy oni znaleźli miłość, a przynajmniej przelotny romans. Ukształtowana ewolucyjnie motywa cja do kojarzenia się w pary jest tak silna, że pozwala nam pokonywać zniechęcające przeszkody. Pierwszy problem wiąże się z określeniem priorytetów z odstąpieniem od niektórych spośród sprzecznych celów i prefe rencji, aby osiągnąć inne. Na kolejnym etapie musimy przesiać setki możliwości, aby ograniczyć swoje poszukiwania do tych, które znajdują się w naszym zasięgu. Atrakcyjni partnerzy na ogół są otoczeni przez zdeterminowanych rywali, co wy wołuje zaciekłą konkurencję. Złożone, misterne taktyki uwodzenia muszą się okazać skuteczne w otwieraniu umysłów i zmiękczaniu serc. Kiedy pokonamy już wszystkie te pola minowe, nie możemy liczyć nawet na chwilę wytchnienia. Mię dzy partnerami wybuchają konflikty na tle seksualnym, w wielu wypadkach niwe cząc długie miesiące, a nawet lata wysiłków. Wokół czają się złodzieje partnerów, gotowi w każdej chwili odebrać nam ukochaną osobę. Niewierność sprawia, że cenne zasoby trafiają do intruzów, a rodziny się roz padają. Zdrada szerzy się wszędzie dokoła, odtrąceni kochankowie szaleją z wście kłości, liczba rozwodów rośnie. We współczesnym świecie owa lista wydłuża się o nowe problemy od oszukiwania potencjalnych partnerów w internetowych serwisach randkowych po konflikty kulturowe w związkach międzykontynental nych. Jednak pomimo wszystkich tych przeszkód pradawnych i całkiem no wych jestem optymistą co do tego, że w kolejnych pokoleniach ludzie będą od nosić wspaniałe sukcesy w kojarzeniu się w pary.

Przetrwanie przyjaźni JUDITH RICH HARRIS Niezależna badaczka i teoretyk; autorka książki Każdy inny. O naturze ludzi i niepowtarzalności człowieka. estem optymistką, jeśli chodzi o związki międzyludzkie, a zwłaszcza J o przyjaźń. Pewnie słyszałeś ponure przewidywania dotyczące przyjaźni przyjaźń zanika, ludzie nie mają już przyjaciół, którym mogliby za ufać, coraz więcej osób jest samotnych. Jednak przyjaźń wcale nie zanika, lecz zmienia się i przystosowuje do zmieniającego się świata. Ludzie odkrywają nowe sposoby łączenia się z inny mi. To prawda dzisiaj trudniej znaleźć partnera do gry w kręgle, ale łatwiej spo tkać kogoś, z kim można pogadać, ponieważ istnieje dużo więcej sposobów, w ja kie możemy ze sobą rozmawiać. Kiedy byłam dzieckiem, zwykło się mówić, że ludzie cierpiący na choroby przewlekłe żyją w zamknięciu. Dzisiaj można żyć w zamknięciu, a mimo to nie czuć się odrzuconym ani samotnym. Mam przyjaciół, których znam wyłącznie z rozmów prowadzonych za pośrednictwem poczty elektronicznej, a którzy są mi równie bliscy jak koleżanka, z którą mieszkałam w akademiku, i bez porównania bliżsi niż mój sąsiad. Pragnienie budowania i utrzymywania związków z innymi jest jednym z nie odłącznych elementów natury ludzkiej. Naczelne są istotami społecznymi, a u ludzi cecha ta jest rozwinięta w największym stopniu. Nawiązywanie i podtrzymywanie relacji międzyludzkich pochłania ogromną ilość naszych zasobów umysłowych. Potrafimy na pierwszy rzut oka rozpoznać twarze tysięcy osób; z równą łatwością przypominamy sobie, czy lubimy każdą z nich. Wystarczy nieco więcej wysiłku, żeby wydobyć z pamięci inne przydatne informacje na temat większości tych osób jak się nazywają, jaki zawód wykonują, czy też w jakich okolicznościach je po znaliśmy. Przez całe życie gromadzimy i przechowujemy informacje o konkretnych osobach, dzięki czemu jeśli kiedykolwiek znowu się z nimi spotkamy będziemy wiedzieli, jak się zachować. Przechowujemy nawet informacje o ludziach, których nigdy nie spotkaliśmy i nigdy nie widzieliśmy ich twarzy.

CO NAPAWA NAS OPTYMIZMEM Gromadzenie informacji dotyczących innych ludzi jest czymś, co robimy bez szczególnego przygotowania, a jedyną nagrodą jest przyjemność, jaką czerpiemy z tej czynności. Nasza świadomość nie musi nas do tego zachęcać, mówiąc nam, że pewnego dnia takie informacje mogą nam się przydać. Ludzie, których nigdy wcześniej nie spotkaliśmy, w przyszłości mogą odegrać w naszym życiu ważną rolę. Mogą zostać naszymi partnerami handlowymi albo pracodawcami. Naszymi kochankami albo rywalami. Albo po prostu naszymi przyjaciółmi.

Uwłasnowolnienie jednostek w gospodarce opartej na wiedzy JUAN ENRIQUEZ Prezes firmy Biotechonomy; pomysłodawca i dyrektor projektu Nauki Biomedyczne (Life Sciences Project) w Harvard Business School; autor książki The United States of America. spółczesny człowiek cieszy się bezprecedensową swobodą tworzenia, W pracy i wywierania zasadniczego wpływu na swoje otoczenie. Na do bre czy na złe, nauka i technika zapewniają nam coraz większą wła dzę. Jednostki i małe grupy mogą ją wykorzystywać do ustanawiania własnych reguł, decydowania o swoim życiu i wytyczania własnych granic. Paradoksalnie prowadzi to do powstawania wielkich sieci globalnych i co raz mniejszych krajów. Nie lubisz kraju, w którym mieszkasz, albo swoich sąsiadów? Masz dość fa natyków religijnych, nacjonalistów albo fundamentalistów etnicznych, których nie brakuje wokół Ciebie? Grupy, które chcą się posługiwać mało znanymi języ kami, pragną zmienić bohaterów opisywanych w podręcznikach szkolnych, czy też opowiadają się za odmiennym zbiorem zasad etycznych, w coraz większym stopniu mogą urzeczywistniać swoje dążenia i wartości. Granice międzypaństwo we i terytorialne zarówno w krajach bogatych, jak i biednych nieustannie się przesuwają. Głosy domagające się autonomii, a nawet pełnej niepodległości, roz legają się w takich krajach, jak Wielka Brytania, Francja, Belgia, Holandia, Au stria, Niemcy, Włochy i Hiszpania. Kiedyś ludzie wybitni musieli emigrować z ojczystego kraju Indii, Pakista nu, Chin czy Meksyku żeby zarabiać na życie albo móc wywierać globalny wpływ. To już przeszłość. We wszystkich tych krajach istnieją coraz potężniejsze ośrodki i enklawy, w których gromadzi się elita intelektualna i ludzie szczególnie przedsiębiorczy. Jeśli pozwalają im na to sąsiedzi, takie grupy i sieci doskonale się rozwijają. W przeciwnym razie oddzielają się i szukają nowego miejsca. Kiedy jesteś elementem sieci, fizyczne miejsce ma coraz mniejsze znaczenie. To, kim byli Twoi rodzice czy gdzie się urodziłeś, jest nieistotne, jeśli masz do stęp do edukacji, techniki, nauki i sieci (oraz przejawiasz nimi zainteresowanie).

CO NAPAWA NAS OPTYMIZMEM Za każdym razem, kiedy przeglądasz czasopismo naukowe, badasz nowy materiał lub gen, sporządzasz mapę mózgu, oceanu albo fragmentu Wszechświata, zysku jesz możliwości uczenia się i budowania czegoś nowego, tworzenia oraz zdobycia prestiżu, majątku lub władzy wystarczających do tego, aby całkowicie zmienić życie wielu ludzi. Gospodarka oparta na wiedzy pozwala jednostkom wydobyć miliony ludzi z nędzy w ciągu zaledwie jednego pokolenia. Liczni mieszkańcy wielu krajów i tych największych (takich jak Chiny czy Indie), i tych naprawdę małych (na przykład Singapuru czy Luksemburga) będą mogli żyć w dostatku. Nie będzie my musieli odbierać sąsiadowi tego, co do niego należy, żeby przetrwać. Wy starczy zbudować coś komplementarnego, wymyślić coś, co będzie jeszcze lep sze. Wiedza w przeciwieństwie do ziemi, platform wiertniczych czy kopalń złota nieustannie się powiększa. Nasze powodzenie w coraz mniejszym stopniu zależy od tego, co odbierzemy innym ludziom. Możemy zbudować lub stworzyć własne zasoby. Czasami świat realny i wirtualny zlewają się i krzyżują ze sobą. Mieszkańcy wirtualnego świata mogą się stawać, kim tylko zechcą i gdziekolwiek zechcą. Ich wytwory i majątki w coraz większym stopniu przenikają do rzeczywistego świata biznesplanów, sztuki i dolarów. To dopiero zapowiedź kierunku, w jakim będą się rozwijały metody zarządzania w świecie rzeczywistym, kiedy narzędzia cyfrowe staną się dominującym językiem i sposobem pomnażania zasobów na naszej planecie. Niezależnie od tego, w którym zakątku świata mieszkasz, ulubiona drużyna sportowa Twojego dziadka prawdopodobnie przestała istnieć, flaga państwowa jego kraju się zmieniła, a jego stanowisko pracy zostało połączone z jakimś in nym lub zlikwidowane, albo też całkowicie się zmieniło. Wszystko to oznacza co raz szybsze zmiany w zakresie poczucia przynależności i tożsamości. Politycy i zwykli obywatele, którzy pragną zachować swój kraj ojczysty w jego dzisiejszej postaci, powinni zwracać baczną uwagę na owe trendy. Coraz więcej ludzi ma swobodę wyboru i zastanawia się nad utworzeniem odrębnych mniejszych i bar dziej spójnych organizmów państwowych. Przeciwnikom zmian i maruderom coraz trudniej będzie utrzymać dotychczasowe granice. Istnieje niewielki margi nes błędu z jednej strony każdy rząd i każda dominująca partia polityczna mogą umocnić całość w jej dotychczasowym kształcie. Z drugiej strony całość można w mgnieniu oka podzielić na części. Najważniejsze wydaje się jednak to, że masz wiele możliwości. Możesz walczyć o zachowanie tego, co kochasz, albo zdecydo wać się na stworzenie lub zamieszkanie innej przestrzeni. Twój wybór.

Ludzie nauczą się czerpać wiedzę w różnorodności DANIEL L. EVERETT Badacz kultury Piraha ~ ; kierownik Katedry Języków, Literatury i Kultur oraz profesor językoznawstwa i antropologii na Uniwersytecie Stanu Illinois. estem optymistą co do tego, że ludzie w końcu zrozumieją, iż mogą się J uczyć od innych istot ludzkich, które nie są do nich podobne. Rzekome przekleństwo wieży Babel różnorodność języków i kultur wydaje się naszą największą nadzieją na pomyślną przyszłość na tym kawałku skały zawieszonym w bezlitosnym Wszechświecie. Oczywiście, owa różno rodność wiąże się z pewnymi zagrożeniami zdarzało się, że prowadziła do mor derstw i cierpienia. Ponadto różnorodność nazbyt łatwo bywa interpretowana jako niezrozumiałość, niższość czy uporczywe trzymanie się błędnych przekonań. Wie rzę jednak, że nasz gatunek ma już dość takiego podejścia, i jestem optymistą co do tego, że w najbliższych latach grupy, o których dotąd niewiele słyszeliśmy, bę dą nas motywowały do poszukiwania nowych rozwiązań starych problemów. Nie zależnie od tego, jak zdefiniujemy grupę, do której należymy w kategoriach et nicznych, geograficznych, językowych czy narodowościowych myślę, że rok 2007 może być rokiem, w którym zaczniemy dostrzegać wielką wartość symetrii statusu między grupami oraz przenikania się sposobów życia i myślenia o świecie. W dalszej części tego eseju wyjaśnię, co moim zdaniem oznacza dla grup moż liwość uczenia się od siebie nawzajem i dlaczego jestem w tej kwestii optymistą. Świat stawia przed wszystkimi ludźmi podobne wyzwania na poziomie po trzeb biologicznych i emocjonalnych. Aby rozwinąć swoje zdolności, potrzebuje my między innymi schronienia, pożywienia, towarzystwa, czułości, seksu i oka zji. Jako istoty ludzkie mamy także potrzeby intelektualne i społeczne, które są specyficzne dla naszego gatunku. Potrzebujemy afirmacji i szacunku, potrzebuje my poczucia zadowolenia z własnego życia, chcemy czuć się użyteczni, potrzebu jemy optymizmu. Potrzebujemy wiedzy na temat tego, jak możemy wydobyć więcej sensu z otaczającego nas świata. Przede wszystkim zaś musimy się na uczyć miłości i tolerancji. Ale jak możemy się tego nauczyć? Gdzie mamy szukać

CO NAPAWA NAS OPTYMIZMEM nowych rozwiązań dręczących nas problemów? Lingwistyka antropologiczna mo że podsunąć nam pewne wskazówki. Możemy czerpać wiedzę na temat tego, jak żyć bardziej harmonijnie, z rozmaitych źródeł z opowieści i wartości mniej szych, często niedostrzeganych grup, ludów zagrożonych wymarciem, a nawet tych, które już nie istnieją, lecz zostawiły po sobie pisemne dokumenty. Na przykład, kiedy przyjrzymy się wymarłym kulturom Indian Narragansett czy pierwszym brytyjskim osadnikom w północno wschodniej Ameryce, przeko namy się o ich tolerancji dla różnic. Kiedy purytańscy przywódcy osadników w Massachusetts wyrzucili Rogera Williamsa z kolonii w trakcie srogiej zimy w roku 1635, bez wątpienia spodziewali się, że wygnaniec uczyni to, co do niego należy zamarznie na śmierć. Williams ośmielał się głosić poglądy nacechowa ne tolerancją i szacunkiem dla innych, a jednocześnie sprzeczne z zasadami Ko ścioła poglądy, które purytańscy liderzy uznali za obraźliwe. Jednak wygna niec został przygarnięty przez Indian Narragansett i bezpiecznie spędził z nimi zimę, ucząc się ich języka i poznając ich kulturę opartą na tolerancji kulturę, której sam był żywym przykładem. Pisma Williamsa poświęcone temu ludowi wywarły wpływ na poglądy Thomasa Jeffersona. Wydaje się również, że filozo fia Indian Narragansett wpłynęła na poglądy i dzieła Williama Jamesa współ twórcy pragmatyzmu amerykańskiego, być może jedynego wyłącznie amerykań skiego wkładu w filozofię światową. Zgodnie z tym podejściem filozoficznym idee ocenia się na podstawie ich użyteczności. Jego cechy charakterystyczne to tolerancja dla rozmaitych idei i odrzucenie poglądu, że którakolwiek z grup ma monopol na prawdę. Przez większość czasu, jaki spędziliśmy na tej planecie, staraliśmy się ją ujednolicić usunąć niewygodne różnice. Ale jesteśmy tym coraz bardziej zmę czeni. Myślę, że w tym roku cierpienie, jakie nasz gatunek zadaje sobie samemu, przekroczy (przynajmniej w oczach wielu spośród nas) próg naszej wytrzymało ści. Zaczniemy szukać innych odpowiedzi. Żeby je znaleźć, będziemy musieli zwrócić się o pomoc do tych, którzy opanowali sztukę życia pełnego zadowole nia, spokoju i tolerancji. Takich ludzi można znaleźć w różnych zakątkach świa ta. Jednym z przykładów są buddyści zen, ale można wskazać wiele innych. W ciągu trzydziestu lat pracy z Indianami Piraha ~ (Pee da HAN), zamieszku jącymi lasy deszczowe dorzecza Amazonki, nauczyłem się bardzo wiele o ich nadzwyczajnym braku skłonności do zamartwiania się przyszłością lub przeszło ścią; o przyjemności, jaką czerpią z życia tu i teraz, pozbawionego lęku przed ży ciem po śmierci; o ich tolerancji dla przekonań i poglądów innych ludzi. Piraha ~ wiedzą, że ludzie umierają, że sami będą cierpieć, że życie nie jest łatwe. Zdają sobie z tego sprawę, ponieważ codziennie z wielkim trudem zdobywają jedzenie dla swoich rodzin (starając się uniknąć ukąszenia jadowitego węża lub zakończe nia życia w żołądku jaguara). Dowiadują się o tym, kiedy chowają swoje dzieci ofiary malarii oraz innych chorób. Ale ta świadomość nie odbiera im radości ży cia, nie osłabia ich wzajemnej miłości ani nie pozbawia ich zdolności do myślenia