PARADOKSY RUCHU ROWEROWEGO w Gostyniu Powoli ambicją kaŝdego miasta w Polsce jest posiadanie sprawnej komunikacji rowerowej. Jej brak odbierany jest jako przykład słabego zarządzania, nie wychodzenia na przeciw potrzebom ludzi, którzy coraz śmielej i mocniej wyraŝają konieczność budowy ścieŝek rowerowych. Gostyń jest miastem o specyficznej strukturze i układzie komunikacyjnym. Największe rondo Europy, takim czasami określeniem posługują się kierowcy opisujący panującą na drogach sytuację. Konieczność poprawy sytuacji i wprowadzenie radykalnych rozwiązań jest podnoszone z wielu stron, w tym takŝe przez rowerzystów. Pojawiające się w mieście ścieŝki, budowane są najczęściej wzdłuŝ ciągów pieszych. To pozornie najprostsze rozwiązanie, często jednak bywa obciąŝone błędami, które zamiast pomagać - utrudniają, a zdarza się, Ŝe stawiają rowerzystę w trudniejszej sytuacji, niŝ gdyby wybrał poruszanie się ulicą. PoniŜsza dokumentacja obrazuje kilka takich sytuacji. PARADOKS 1 SkrzyŜowanie.
Rowerzysta nadjeŝdŝający do skrzyŝowania ulicą Jana Pawła II (od rynku, lewym pasem), by wjechać na ścieŝkę zmuszony jest zwolnić i wykonać karkołomną eskę (zielona linia). Dla łatwiejszego wjazdu niejednokrotnie zdecyduje się na przejazd po pasach, który jest łagodniejszy (Ŝółta linia). Dla uniknięcia tej sytuacji część rowerzystów, nagina przepisy, dostając się na chodnik dla pieszych na wysokości sygnalizacji umiejscowionej przed przejazdem kolejowym (odcinek od rynku do przejazdu kolejowego, nie jest ścieŝką rowerową),. Skoro ulica Jana Pawła II, od rynku do przejazdu kolejowego, jest jednokierunkowa, to nie lepiej wyznaczyć na niej pas dla rowerzystów (po lewej i prawej stronie), tak jak czyni się to chociaŝby w Danii? A jeśli z tej racji, iŝ jest to droga krajowa nr 12, nie jest to moŝliwe, podczas jej przebudowy, moŝna było poszerzyć lewy chodnik i na nim wyznaczyć ścieŝkę dla rowerzystów z czytelnym momentem wjazdu na nią. Aktualnie ten odcinek i tak bywa wykorzystywany przez rowerzystów, jako najszybszy i najbezpieczniejszy w kierunku do centrum miasta.
PARADOKS 2 Pojawiam się i znikam. Są takie miejsca, gdzie rowerzysta, szczególnie jeśli nie jest miejscowy, moŝe zwątpić czy jeszcze ma prawo do korzystania z chodnika. Jeśli jednak znak jest schowany, moŝemy niechcący go zignorować i zadziałać na własną szkodę. Wystarczy przyciąć krzaczek, albo zmienić lokalizację znaku. Oby nie na środek ścieŝko-chodnika, co się w Polsce zdarza.
PARADOKS 3 WyŜej się nie da? Kierowcy samochodów marzą o drodze równej jak stół. Rowerzyści takŝe. Dlatego ogarnia nas czasami złość, jak trafiamy na architektoniczne przeszkody wysokie krawęŝniki. MoŜna po nich skakać, podrzucać rower, ale to wymaga wprawy, nie danej kaŝdemu, a z wiekiem uciekające siły, nie sprzyjają ekwilibrystyce. Co zrobić, by tak się nie działo? UwaŜniej czytać przepisy regulujące jak naleŝy budować ścieŝki rowerowe. A nieformalnie. Wykazać się przewidywalnością.
PARADOKS 4 Gdy koniec przechodzi w początek, jak mam pojechać?. To prawdziwa zmora poruszania się po mieście na rowerze. PrzejeŜdŜamy kilkanaście metrów, bądź z rzadka kilkaset i trafiamy na znak informujący nas o końcu ścieŝki. Kilka metrów dalej, po drugiej stronie jezdni, kolejny znak, który zaprasza nas do jazdy. Mamy
zatem wyraźny obowiązek zejścia z roweru i przeprowadzenia go po pasach na drugą stronę. Ewentualnie zjazdu na jezdnię, przejechaniu skrzyŝowania i ponownego wjazdu na ścieŝkę. Ale co z tego jak trafiamy na architektoniczne przeszkody w postaci zbyt wysokich krawęŝników, przy jednoczesnym braku płytkich zjazdów. Chwali się kaŝdy metr nowo oddanej ścieŝki rowerowej. Warto jednak zwrócić uwagę, Ŝe nie z kaŝdej da się bezpiecznie zjechać by móc kontynuować jazdę, szczególnie kiedy mamy do wyboru inny kierunek jazdy, oznaczony takŝe jako ścieŝkę.
PARADOKS 5 To juŝ jest koniec! Przejechaliśmy kilka kilometrów, podczas których kilkukrotnie zeszliśmy z roweru by przejść na druga stronę jezdni. Spadliśmy raz czy dwa ze zbyt wysokiego krawęŝnika, na szczęście nie uszkadzając kół. Wytrzęsło nas nieco na chodnikowych płytkach, z których budowa ścieŝek rowerowych, jest nie do końca rozsądnym posunięciem. Ale to nic. Kontynuujemy nasz wolny od samochodów przejazd, dopóki nie natrafimy na znak informujący, iŝ właśnie nadszedł ścieŝki koniec. Dlaczego, skoro są moŝliwości, by poprowadzić dalszy jej bieg? Zawsze jednak istnieje nadzieja, iŝ ścieŝkę odnajdziemy w innym miejscu. Wystarczy tylko przeprowadzić rower i znów moŝna kontynuować jazdę, do następnego paradoksu.
PARADOKS 6 Znaków brak. Znaczy się, moŝna jezdnią jechać. Jedyną 100% ścieŝką wylotową z Gostynia (trasa rowerowa im. S. Helsztyńskiego), jest ta w kierunku Leszna (do Goli). Nie z kaŝdej jednak strony da się na nią trafić. W Goli, szczególnie przy wyjeździe od byłego dworca PKP, o tym, iŝ do Gostynia prowadzi ścieŝka nie informuje Ŝaden drogowy znak. Zresztą nie tylko tam. Podobną sytuację mamy na ulicy Jana Pawła II, przy wyjeździe od strony Grabonogu.
PARADOKS 7 Jak w paradoksie 4. Gdy koniec przechodzi w początek robi się w głowie wrzątek? Wyraźnie wyznaczony pas dla rowerów, poprowadzony wzdłuŝ pasów zaoszczędza nerwów, tak rowerzystom, pieszym jak i kierowcą. Chodnik jest na tyle szeroki, iŝ moŝna na nim poprowadzić osobny tor, który uporządkuje ruch i zmniejszy tarcia między pieszymi, a rowerzystami. Zdarza się jednak, iŝ znaki mówią przejazd wolny, z roweru nie zsiadaj. CóŜ z tego skoro na jezdni brak oznakowań, informujących o tym fakcie kierowców nadjeŝdŝających samochód.
PARADOKS 8 Komu ja słuŝę? NajwyŜszy człowiek świata jadąc rowerem, moŝe dostrzegłby znak informujący, iŝ znajduje się na chodniku, po którym przysługuje mu prawo do poruszania się na rowerze.
PARADOKS 9 Kiep. To wcale nie taki rzadki obrazek, samochód parkujący na odcinku chodnika, oznaczonym jako ścieŝka rowerowa. A przecieŝ rowerzysta mógłby niechcący zadrapać lakier, urwać lusterko, wgnieść karoserię. Co moŝe uczynić innego?. Wjechać na fragment przeznaczony dla pieszych, na którym zdarzyć się moŝe surowa słowna reprymenda? Wtargnąć na jezdnię i narazić się na atak klaksonów, a nawet karny mandat?. Skoro wyznaczono dla nas odcinek, po którym mamy prawo się poruszać prosimy o nienaruszanie tego prawa, a w szczególnych przypadkach stosowną takŝe jego egzekucję.
PARADOKS 10 Na dwoje babka wróŝyła. Bywa, iŝ kiedy zbliŝamy się do miasta, ruch jest tak duŝy, iŝ trudno nam uciec w bezpieczniejsze miejsce. Panu po lewej się to nie udało (na czerwono). Minął go tir, dociskając do krawędzi jezdni, a sznur samochodów za nim złorzeczy. A wystarczyłoby wzdłuŝ dopiero co remontowanej drogi i nowo oddanego ronda, zbudować zjazd dla rowerów i przedłuŝyć istniejącą ścieŝkę. Warunki ku temu są idealne, a chętnych którzy do pracy pojechaliby rowerem - zapewne nie zabraknie.