Zieloni walczą z węglem, atomem i łupkami, czyli z wszystkim, czego nie dostarcza Gazprom. Altruiści czy lobbyści? ("Energia Gigawat" - 11-12/2015) Trudno o większy ładunek hipokryzji. Pod parasolem unijnych sankcji wobec Rosji za aneksję Krymu niemieckie firmy podpisują umowę o budowie kolejnej już II nitki gazociągu Nord Stream. Niemcy domagają się unijnej solidarności w przyjmowaniu uchodźców, także od krajów Europy Środkowo-Wschodniej i straszą pozbawieniem wspólnotowych przywilejów, a z drugiej strony nie chcą słyszeć o solidaryzmie w zakresie bezpieczeństwa energetycznego. Komisja Europejska, która bardzo starannie tropi wszelkie przejawy publicznej pomocy dla funkcjonującym, wolnym przecież rynku, przez 10 lat nie zrobiła nic, aby zharmonizować ceny gazu dostarczanego do różnych krajów unijnych z tego samego rosyjskiego kierunku. Nic nie zrobiono, aby notować ceny gazu, choćby na regionalnych giełdach. W efekcie mamy paradoks polegający na tym, iż rosyjski gaz dostarczany do Polski w ramach kontraktów bezpośrednich, bywa znacznie droższy niż ten sam gaz ze wschodniego kierunku sprzedawany za pośrednictwem firm niemieckich. Przeczytajmy fragmenty dyskusji z udziałem polskich eurodeputowanych na forum Parlamentu Europejskiego. Tym bardziej, że rzadko zdarza się, by wszyscy, pomimo różnych opcji politycznych, które reprezentują, mówili jednym głosem. Jerzy Buzek, w imieniu grupy PPE. Szanuję wolność gospodarczą w ramach której firmy kierują się po pierwsze chęcią zysku oraz po drugie obowiązującym prawem. W przypadku Nord Stream II mam jednak wątpliwości co do jednego i drugiego. Po pierwsze trudno mówić o zyskach, skoro już istniejąca infrastruktura na przesył gazu ze wschodu wykorzystywana jest tylko w połowie, a położenie rur na dnie morza jest dużo bardziej kosztowne niż na lądzie i może też mieć niekorzystne skutki środowiskowe. Po drugie Nord Stream II jest sprzeczny z przyjętymi przez wszystkie kraje członkowskie zobowiązaniami w zakresie bezpieczeństwa energetycznego i wpisuje się w nadużywanie dominującej pozycji rynkowej przez jednego dostawcę, co badane jest obecnie w postępowaniu antymonopolowym przez Komisję Europejską przeciw Gazpromowi. Projekt nie może być uznany za czysto komercyjny, skoro niesie znane z budowy Nord Stream I polityczne napięcia, różnicuje kraje unijne z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego, zagraża naszym partnerom objętym polityką sąsiedztwa, dzieli nas, nie łączy, a w dodatku ekonomicznie trudno go uzasadnić. Oczekujemy, że Komisja Europejska podejmie wszystkie możliwe kroki, by w przypadku niezgodności z zasadami powstrzymać powstanie Nord Stream II, tak jak udało jej się zatrzymać powstanie South Stream.
Marek Józef Gróbarczyk, w imieniu grupy ECR. Kilka lat temu podczas debaty pytałem komisarza Oettingera, dlaczego Niemcy uczestniczą w budowie gazociągu Nord Stream, chociaż w swoim zaleceniu Parlament Europejski zdecydowanie sprzeciwiał się tej inwestycji. Komisarz wskazał, że w świetle ówczesnych regulacji nigdy ponownie nie zdecydowałby się na poparcie tej inwestycji. Kiedy rok temu kolejny raz zapytałem komisarza Oettingera, dlaczego Niemcy przekazały prawo użytkowania gazociągu OPAL, będącego przedłużeniem gazociągu Nord Stream, w ręce Gazpromu, otrzymałem rozbrajającą odpowiedź, że jest to prywatna inicjatywa i rząd niemiecki nie ma żadnego wpływu na jej realizację. Kilka tygodni temu zapytałem Pana, Panie Komisarzu, o stosunek Komisji do budowy Nord Stream II w kontekście realizacji III pakietu energetycznego oraz tworzonej unii energetycznej, której jestem posłem sprawozdawcą. Odpowiedź przypominała poprzednie i dzisiaj Pan to również powtórzył, że jest to prywatna inicjatywa, na którą Komisja nie ma wpływu. Nord Stream będzie dostarczał 110 miliardów metrów sześciennych gazu rocznie, co stanowi ponad 50 proc. importu tego surowca do Unii Europejskiej. Całkowicie przeczy to idei dywersyfikacji i bezpieczeństwa dostaw w świetle wymogów europejskiej unii energetycznej. W sposób szczególny dotyka państw Europy Środkowej i Wschodniej, które pozostają same wobec dominacji dostaw z kierunku wschodniego. Obecna sytuacja daje podstawę do rewizji przez państwa członkowskie zobowiązań w zakresie ochrony klimatu oraz implementowania polityki energetycznej. Bierność lub zgoda na realizację tej inwestycji będzie skutkowała pogłębieniem się podziałów w obszarze bezpieczeństwa dostaw energii. Czy w tym kierunku ma zmierzać unia energetyczna i Unia Europejska? Janusz Korwin-Mikke (NI). Uprzejmie proszę przyjąć do wiadomości, że to prywatne firmy robią ten gazociąg, ale, proszę nie robić z nas wariatów i nie wmawiać, że w Niemczech i w Rosji nie ma tu błogosławieństwa rządu. Takich rzeczy się nie robi bez rządów. Pan Arias Cañete próbuje nam tłumaczyć, że druga nitka Nord Streamu jest po to, żeby zwiększyć zróżnicowanie dostaw. No proszę, proszę nie robić z nas wariatów. Nie ma to z tym nic wspólnego ( ) ta druga nitka plus pół obecnych możliwości przesyłowych to po to, żeby ewentualnie przerzucić dostawy, które idą przez Ukrainę. Proszę Państwa! Chcę powiedzieć jedno. Mamy do czynienia z ukrytymi agentami Gazpromu wszędzie, podejrzewam, że również w Komisji Europejskiej. Na przykład zauważyłem ze zdziwieniem, że Zieloni walczą z węglem, atomem i łupkami, czyli z wszystkim, czego nie dostarcza Gazprom i dziwnym trafem Zieloni mają dużo pieniędzy na swoje rozmaite akcje. Prowadzenie Nord Streamu poza Polską daje możliwości szantażu wobec Polski. Gazprom na razie nic takiego nie robi, ale w każdej chwili może i Polska powinna się przed tym zabezpieczyć. W każdym razie ja uważam, że jeśli Komisja Europejska nie widzi tutaj żadnego zagrożenia, no to musiałbym powiedzieć, że w Komisji też siedzą agenci Gazpromu, gdyby nie to, że być może są to po prostu idioci. Anna Elżbieta Fotyga (ECR). Gazociąg Północny był i jest narzędziem rosyjskiego nacisku na państwa mojego regionu, w tym Ukrainę. Pogarsza nasze bezpieczeństwo i to nie tylko energetyczne. Po stronie unijnej stanowi naruszenie zasady solidarności. Podobne zastrzeżenia zgłaszam wobec nowo powstającego Turkish Stream. Powielanie tezy o
gospodarczym charakterze obydwu projektów stanowi po prostu uleganie rosyjskiej propagandzie i powinno być przedmiotem zainteresowania komórek, które tworzymy, a które mają przeciwdziałać rosyjskiej komunikacji strategicznej. Adam Szejnfeld Kluczowym elementem budowania bezpieczeństwa energetycznego Unii Europejskiej powinno być zmniejszenie uzależnienia Europy od importu źródeł energii, zwłaszcza z jednego wschodniego kierunku. W takiej sytuacji trudno uznać gazociąg Nord Stream II za inwestycję zgodną po pierwsze z interesami Wspólnoty, po drugie z fundamentami Unii Europejskiej i po trzecie z europejską strategią bezpieczeństwa energetycznego. Mamy więc do czynienia z sytuacją kuriozalną. Z jednej strony we wszystkich dokumentach strategicznych Unii Europejskiej podkreśla się konieczność doprowadzenia do znaczącej dywersyfikacji źródeł i dróg dostaw energii, z drugiej jednak strony podejmowane są i akceptowane przedsięwzięcia inwestycyjne, które jeszcze bardziej będą uzależniały kraje członkowskie od Rosji. Jednoznacznie niewiarygodne wydają się w tym kontekście także wypowiedzi niektórych polityków, którzy twierdzą, że jest to prywatny, komercyjny projekt, w który nie można ingerować. Pamiętać bowiem należy, że na przykład państwo niemieckie jest współwłaścicielem części firm, które podpisały porozumienie z Gazpromem. Trudno więc wierzyć, że niemieckie koncerny podejmowały działania w tak strategicznych długofalowych sprawach bez wiedzy i bez zgody rządu Republiki Federalnej Niemiec. Nord Stream II przyniesie nie tylko zagrożenie gospodarcze i polityczne dla Wspólnoty, ale też bezpośrednie straty gospodarcze dla niektórych państw członkowskich, na przykład dla Polski i Bułgarii, oraz dla państw stowarzyszonych, na przykład Turcji i Ukrainy. Ta ostatnia już szacuje swoje straty na około 2 mld euro rocznie i określa ten projekt jako, cytuję: zdradę unijnych idei solidarności. Z tych powodów, Panie Przewodniczący, Unia Europejska powinna wpłynąć na powstrzymanie tego projektu. Adam Gierek (S&D). Unia energetyczna to z jednej strony jednolity rynek konkurencyjnej energii, a z drugiej realizacja europejskiego celu klimatycznego. Podstawowym narzędziem prowadzącym do tego celu jest efektywność energetyczna. Podwojenie Gazociągu Północnego może wywrzeć istotny wpływ na budowę unii energetycznej, a także na bezpieczeństwo dostaw. Patrząc racjonalnie i przyszłościowo pomijając polityczne niedomówienia, zadawnione spory i obawy wynikłe z doświadczeń historycznych, które przecież nie mogą wiecznie trwać trzeba przyznać, że budowa drugiej nitki Gazociągu Północnego jest ideą słuszną. Konwersja energii gazu na energię elektryczną jest co najmniej o 20% bardziej efektywna w ujęciu fizykochemicznym aniżeli konwersja z węgla, podczas gdy emisja CO2 to 40% tej z jego spalania. Ale jest jeszcze jeden bardzo ważny efektywnościowy aspekt duża elastyczność produkcji energii elektrycznej, co doskonale współgra z energią wiatrową. Turbiny gazowe to idealny sposób na efektywność podczas tak zwanych szczytowych poborów. Budowniczowie pierwszego Nord Stream doskonale to rozumieli, rozumieli geopolityczną wyższość tego projektu. W przypadku nowego projektu niezbędna jest jednak metoda wspólnotowa nadzorowana przez Unię Europejską. Inwestycja z odgałęzieniami do
krajów unijnych w rejonie Bałtyku, która umożliwi wspólnotową eksploatację oraz ustalanie cen. Uważam też za celowe rozważenie powrotu do idei Jamał II. Dawid Bohdan Jackiewicz (ECR). Chcę przypomnieć, że mój kraj, Polska, od początku rozmów nad projektem Nord Stream protestował przeciwko jego realizacji. Uważamy, że jest to inwestycja godząca w bezpieczeństwo energetyczne Europy Środkowo-Wschodniej. Uważamy, że jest niezgodna z obowiązującą w Unii Europejskiej, m.in. w dziedzinie energetyki, zasadą solidarności. Nie może być tak, że podmioty podlegające prawu europejskiemu uzgadniają projekt godzący w kardynalne zasady tego prawa z podmiotami państwa, które nawet nie jest członkiem Unii Europejskiej. A to dzisiaj właśnie ma miejsce przy milczącym przyzwoleniu części państw Unii Europejskiej. Co więcej, budowa Gazociągu Północnego stoi w sprzeczności z działaniami na rzecz zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego gospodarki unijnej. Gazociąg Północny to bezpieczeństwo destabilizuje, niemal skazuje rynek Unii Europejskiej na monopol dostaw gazu. W praktyce oznacza to budowanie bezpieczeństwa energetycznego tylko jednego członka Unii Europejskiej. Gdzie tutaj więc solidarność, o której tyle słyszeliśmy w kontekście problemu uchodźców, zwłaszcza z ust polityków niemieckich? Mam je do krótkie pytanie do Pana Komisarza: czy podjęte zostały analizy projektu Nord Stream pod kątem jego zgodności z wymogami trzeciego pakietu energetycznego? Zbigniew Kuźmiuk (ECR). Projekt inwestycyjny Nord Stream II jest przede wszystkim przedsięwzięciem politycznym, a nie gospodarczym, ponieważ dotychczasowe moce przesyłowe Nord Stream I są wykorzystane zaledwie w 50 proc. Co więcej, realizacja tej inwestycji przez wielkie zachodnie koncerny energetyczne z rosyjskim Gazpromem, który regularnie nadużywa swojej dominującej pozycji rynkowej i przeciwko któremu Komisja prowadzi od kilku lat postępowanie antymonopolowe, jest jawnym lekceważeniem nie tylko prawodawstwa europejskiego, ale przede wszystkim zasady solidarności zapisanej w projekcie unii energetycznej, popartej przecież przez rządy 28 państw członkowskich. Jeżeli rządy największych krajów Unii domagają się solidarności od krajów Europy Środkowo- Wschodniej w sprawie imigrantów, to jako przedstawiciel największego z tych krajów Polski domagam się przestrzegania zasady solidarności w sprawie bezpieczeństwa energetycznego zapisanej nie tylko we wspomnianym projekcie unii energetycznej, ale także w traktacie lizbońskim i w konsekwencji doprowadzenia do zablokowania realizacji tej przede wszystkim rosyjskiej inwestycji. Krzysztof Hetman (PPE). Chyba wszystko zostało powiedziane dzisiaj na tej sali, ja ograniczę się tylko do sprawy chyba najważniejszej: solidarność i poszanowanie prawa fundamenty Unii Europejskiej. Ostatnio mówi się o nich wyjątkowo dużo w Europie. Dzisiaj na tej sali te wartości zostały odmienione chyba przez wszystkie przypadki. Nie można zgodzić się na to, aby w jednych sprawach solidarność była drogowskazem dla wszystkich państw członkowskich, a w innych była mierzona efektywnością ekonomiczną, jak jest w przypadku projektu Nord Stream II. Jeśli będzie w innym przypadku, to ja jako Europejczyk i większość współobywateli Unii Europejskiej zostanie odarta z wszelkich złudzeń.
Julia Pitera (PPE) Plany budowy dodatkowych nitek gazociągu Nord Stream w sytuacji tak wysokiego uzależnienia UE od dostaw gazu ze wschodu oraz nadużywania dominującej pozycji rynkowej przez jednego dostawcę nie mają żadnego uzasadnienia. Ponieważ również uzasadnienie ekonomiczne jest wątpliwe - decyzja o tej inwestycji ma podłoże wyłącznie polityczne. Przecież istniejące zdolności przesyłowe wykorzystywane są na poziomie 50 proc. Projekt ten, pomijając Ukrainę jako trasę przesyłu gazu ze wschodu negatywnie wpłynie na i tak trudną sytuację ekonomiczną tego kraju. Osłabi też znacząco pozycję negocjacyjną Ukrainy, a pośrednio osłabi też państwa tranzytowe, takie jak Słowacja. Ponadto inwestycja ta koliduje z ideą Unii Energetycznej popartą przez wszystkich szefów państw członkowskich podczas Rady Europejskiej w marcu 2015 r. w oparciu o solidarność i ograniczanie nadmiernej zależności UE od dostaw energii ze wschodu. Uzgodniono, że wszystkie umowy gazowe powinny być weryfikowane pod kątem zgodności z legislacją UE i priorytetami bezpieczeństwa energetycznego całej UE, a wsparcie finansowe i regulacyjne powinno być udzielane jedynie projektom dywersyfikującym zarówno źródła, dostawców jak i drogi dostaw gazu do całej UE i jej sąsiadów. Bezpieczeństwo energetyczne państw UE i ich sąsiadów należy wzmacniać wspierając np. realizację Południowego Korytarza Gazowego, zasilającego rynek gazem z regionu Morza Kaspijskiego czy importem LNG od obecnych i perspektywicznych dostawców, takich jak USA. Problem w tym, że psy szczekają, a niemiecka karawana - jak gdyby nigdy nic - idzie dalej. (jb) ***