(str. 1)
Prezentowane treści mają charakter wyłącznie informacyjny i edukacyjny Wszelkie informacje na tematy prezentowane w niniejszej publikacji odzwierciedlają wiedzę i poglądy autora, a więc w żadnym stopniu NIE stanowią fachowej porady lekarskiej lub innego stosownego specjalisty. Pomimo dołożenia wszelkich starań, aby informacje były wiarygodne i sprawdzalne nie ma żadnej gwarancji, że pomimo, iż opisywane na niniejszej witrynie zdarzenia i informacje sprawdziły się w wielu przypadkach i są udokumentowane, zadziałają identycznie w każdym innym wypadku. Efekty mogą się różnić. Autor publikacji nie bierze żadnej odpowiedzialności, ani pośredniej ani bezpośredniej, za sposób wykorzystanie i interpretowanie zawartych w nim informacji. Za podjęcie jakichkolwiek działań i skutków z tego wynikających odpowiedzialna jest wyłącznie osoba je podejmująca. (str. 2)
(str. 3)
Otrzymując ten materiał, zgadzasz się z następującymi warunkami: Ten materiał (1) nie może być odsprzedawany osobom trzecim, ani bezpłatnie rozpowszechniany na takich serwisach jak chomikuj.pl, peb.pl i wszelkich innych, w tym również własnych serwerach z uwagi na łatwy dostęp do znajdujących się na nim danych, (2) jest licencjonowany wyłącznie do niekomercyjnego użytku przez osobę, która go nabyła, (3) firma Mapa Zdrowia nie ponosi odpowiedzialności za sposób wykorzystania materiału. Dopuszczalne jest wykonanie kopii drukowanej dla własnego użytku. Wydrukowaną kopię można podarować osobie trzeciej, jak w przypadku zwykłej książki. (str. 4)
1 Ganek, ja i mój pies Wreszcie Słońce! Nie wiem, jak u ciebie, ale u mnie niedziela była piękna. Aż chciało się wyjść na ganek po niedzielnym obiedzie i porobić NIC. Zrelaksować się. Odprężyć. Zapomnieć o bożym świecie. Siedząc sobie na drewnianym, bujanym krześle, spuściłem wzrok na mojego psa, prześmiesznego yorka, który drzemał mi na kolanach. Po raz pierwszy zwróciłem uwagę na jego oddech... i szok! Jest idealny z tym, jaki powinien mieć człowiek! Prawdopodobnie wiem, co teraz myślisz. Hej, daj mi konkrety, a nie o jakimś oddychaniu prawisz! Posłuchaj: to, jak oddychasz (obok tego, jak dbasz o jelita), ma największy wpływ na twoje życie, zdrowie, samopoczucie, poziom energii i odporność na choroby. Sam ignorowałem metody oddychania, bo też sądziłem, że szkoda na to czasu. Aż któregoś dnia wziąłem udział w treningu oddychania Metodą Buteyko. Od tamtej pory moje zdrowie się umocniło nieporównywalnie. Prywatnie, metodę oddychania Profesora Buteyko uważam za jedno z dwóch największych moich odkryć. Już po tygodniu praktykowania czułem się lepiej, miałem więcej energii, lepsze samopoczucie, słowem: wszystko uległo drastycznej poprawie. Ponieważ jej odkrywca jest Rosjaninem, Metoda Buteyko jest najbardziej znana w Rosji (praktykuje ją np. Wladimir Putin). Ostatnio również w Ameryce coraz więcej o niej słychać (z bardziej znanych osób praktykuje ją np. Michelle Obama, żona Baracka Obamy). A w Polsce? Cisza. Zapisując się na Dziennik Mapy Zdrowia, jako pierwsza osoba w kraju z nielicznych dostajesz wprowadzenie do Metody Buteyko! W przyszłości opowiem dokładnie, na czym polega. Dzisiaj mały wstęp: (str. 5)
Otóż wracając do mojego psa. Zauważyłem, że oddycha dokładnie według wzorca, jaki opracował profesor Buteyko na podstawie badań sposobu oddychania u zdrowych ludzi: Zdrowi nieświadomie biorą wdech krótszy niż wydech, a po wydechu robią krótką pauzę. W dodatku: nabierają powietrza do brzucha -- nie do klatki piersiowej. A zatem oddychają przeponą. Dokładnie tak oddycha mój pies i wszyscy, którzy przeszli trening z Metody Buteyko. Jak się okazuje, w ten sposób oddychają prawie wszystkie zwierzęta i dlatego nie zapadają na choroby. Powiedz mi. Kiedy ostatnio widziałeś swojego psa z katarem? Kaszlem? Przeziębieniem? Zatkanym nosem? Lub czyjegokolwiek psa? Prawdopodobnie nigdy! Identyczny związek między oddychaniem a zdrowiem istnieje u człowieka. Ponieważ jeśli oddychasz w sposób zgodny z fizjologią swojego ciała, twój system odpornościowy staje się tak silny, że niemożliwe jest złapanie tego typu dolegliwości. Spośród wszystkich sposobów, jakie testowałem, troska o oddech i jelita to moje dwa największe sekrety zdrowia. Doskonaląc te dwa obszary, pozytywne skutki rozchodzą się na wszystkie inne: cholesterol, ciśnienie krwi, cukier, energia, samopoczucie, wygląd, waga, zatoki, serce. * * * (str. 6)
2 Jak jeść w harmonii z fizjologią organizmu Pamiętasz jeszcze podstawówkę? Ja już wyrywkowo. Ale niektóre rzeczy pamiętam bardzo dobrze, szczególnie jeśli są to chwile wielkiego zaskoczenia: Któregoś dnia na biologii pani wezwała mnie do odpowiedzi i zapytała: Jak sądzisz. Powinno się jeść zawsze o tych samych godzinach, czy wtedy, gdy jest się głodnym? Wtedy, gdy jest się głodnym mówię bez wahania. Tak uważasz? Nie, powinno się jeść zawsze o tych samych godzinach odparła. Hmm... dziwne, myślę sobie. Na chłopski rozum: idę siku, kiedy chce mi się siku. Nie zawsze o tych samych godzinach. Idę na tron, kiedy chce mi się na tron. Nie zawsze o tych samych godzinach. Mój organizm sam mówi (i to bardzo wyraźnie), kiedy załatwiać takie sprawy. Jeśli chodzi o jedzenie, też mi o tym mówi i robi to wyraźnie: poprzez odczucie głodu. Więc skąd pomysł, żeby jeść o tych samych godzinach?? Odczucie głodu daje sygnał, że system trawienny jest gotowy, aby przyjąć i przetworzyć nowy posiłek i rozprowadzić zawarte w nim składniki krwiobiegiem do komórek mojego ciała. Z kolei jedzenie bez głodu wywołuje biochemiczny stres dla kilku poszczególnych organów, jak i całego systemu. Stres ten odbija się głównie na zmęczeniu i senności. (Stąd chętka na drzemkę po sytym obiedzie!) Dlatego od lat żołniersko przestrzegam reguły: jedz, kiedy głodny; śpij, kiedy zmęczony. Nie tylko jest to w harmonii z fizjologią człowieka, bo ma dodatkowy plus: Naukowcy z Uniwersytetu Maryland w Baltimore dowiedli, że osoby, które jedzą tylko wtedy, gdy czują głód, z wiele większą łatwo- (str. 7)
ścią tracą zbędne kilogramy, ponieważ normują się procesy metaboliczne. (Dobre wieści, miłe Panie!) Mówiąc o traceniu zbędnych kilogramów. Jednym z najprostszych sposobów na zrzucenie wagi jest Błonnik Witalny od Mapy Zdrowia, który działa na zasadzie oczyszczania: www.blonnikwitalny.pl (str. 8)
3 Poranna zaprawa jak się porządnie obudzić Ruch to życie. Po kilku godzinach snu, łatwiej jest się rozbudzić, jeśli czym prędzej się rozruszasz. Parę lat temu odkryłem rewelacyjną książkę, a w niej ćwiczenie, które wykonuję do dziś zaraz po przebudzeniu. Autor nazywa je wibrogimnastyką -- poranną zaprawą. Nie na darmo właśnie tak, ponieważ ćwiczenie to rzeczywiście stanowi zaprawę rześkością, świeżością i aktywnością na cały dzień -- a przy tym pomaga się uwolnić z objęć Morfeusza i naelektryzować ciało na dobry początek dnia. Dodatkowo, ćwiczenie działa wspaniale dla ludzi zajmujących się pracą umysłową, gdzie po kilku godzinach takiej pracy zaczynają odczuwać ociężałość umysłową. I jest dziecinnie proste. Oto, jak je wykonać: stań prosto. Złącz obie nogi. Stopy równo przed siebie. Teraz unieś pięty tylko na 1 cm do góry, tak jakbyś podnosił się na palcach. I opuść je na podłogę. Odczujesz lekkie uderzenie, wstrząs. Finito! Nastąpi przy tym zjawisko takie samo, jak przy biegu czy chodzeniu. Jeśli z jakichś powodów nie możesz doświadczać zbawiennych korzyści biegania, to powyższe ćwiczenie rekompensuje te straty. Hurra! Aktywna długowieczność -- oto tytuł książki, w której znalazłem to cudowne ćwiczenie. Autor, A.A. Mikulin, dodaje kilka cennych uwag: wykonuj je bez pośpiechu, nie częściej niż raz na sekundę. Po trzydzie- (str. 9)
stu ćwiczeniach-wstrząsach, zrób przerwę 5 do 10 sekund. Nie unoś też pięt ponad 1 cm nad podłogą. Przy każdej serii rób nie więcej, niż 60 ruchów. Jak mocne powinny być wstrząsy? Takie, jak natura przewidziała dla człowieka: czyli dokładnie takie, jakich ciało doświadcza podczas biegania. Ponieważ ćwiczenie jest w zgodzie z budową i potrzebami organizmu, to nie stanowi zagrożenia dla kręgosłupa, jeśli podczas jego wykonywania stoisz prosto -- dodaje autor. Jak często wykonywać? Mikulin pisze, i w pełni popieram, że w ciągu dnia wystarczy je powtarzać 3 do 5 razy po 60 wstrząsów. Warto pamiętać: koniecznie z lekko zaciśniętą szczęką. Po takiej porannej (i nie tylko!) wibrogimnastyce, ustępuje zarówno ospałość, jak i ociężałość umysłowa spowodowana pracą na siedząco. Mikulin przytacza i uzasadnia mnóstwo innych korzyści, jakie płyną z tego ćwiczenia. Chociażby: wstrząsanie organizmu pobudza bardziej energiczne pulsowanie krwi w żyłach i usuwa zgromadzony szlam międzykomórkowy, a więc pomaga w oczyszczaniu organizmu. Drgania dodatkowo pobudzają do pracy organy wewnętrzne, jak np. jelita, a zatem są ciekawym dodatkiem do ich rewitalizacji Błonnikiem Witalnym: www.blonnikwitalny.pl (str. 10)
4 Prawda o tym ćwiczeniu doskonalącym zdrowie Mam nadzieję, że przynajmniej spróbowałeś wykonać ćwiczenie wibrogimnastyki, jakie wczoraj opisałem? Jeśli tak, jestem pewien, że doświadczyłeś przyjemnego mrowienia na ciele i rozluźnienia spiętych mięśni. Jeśli wykonywałeś je po południu, to prawdopodobnie poczułeś doładowanie bateryjek. Wiem jednak, że ludzka natura płata figle. Z jakiejś przyczyny, jesteśmy sceptyczni w stosunku do prostoty. Mamy wewnętrzne poczucie, że aby zaznać przełomu w zdrowiu, musimy się uciec do sposobów tak skomplikowanych, że sami ich nawet nie obejmujemy głową. Rozumiem więc, jeśli zachętę do wibrogimnastyki potraktowałeś z przymrużeniem oka. Na tę okazję, kontynuując wątek, oto jest artykuł, który ukazał się w 1974 roku w rosyjskim piśmie Tiechnika mołodioży -- W 1952 roku na Igrzyskach w Helsinkach w jednej z dyscyplin jazdy konnej srebrny medal zdobyła zawodniczka australijska, D. Chartel. Jakież było zdziwienie publiczności na wieść, że w dzieciństwie przeszła chorobę Hainego-Medina i długi czas żyła totalnie sparaliżowana! Przypadek D. Chartel podsunął lekarzom myśl leczenia skutków paraliżu przy pomocy jazdy konnej i drganiom, jakie jej towarzyszą. Doświadczenia przeprowadzone w NRD, Anglii, Szwecji i Holandii pozwalają już w tej chwili mówić o pozytywnych wynikach. Tak np. do jednej z klinik w RFN trafił dwunastoletni pacjent z poważnym naruszeniem koordynacji ruchowej. Chłopiec nie był w stanie zrobić samodzielnie więcej niż pięć, sześć kroków. Tracił równowagę od lekkiego pchnięcia. Jego mowa była niezrozumiała. Twarz bezustannie drgała dygotała. Nawet lekarze i specjaliści gimnastyki leczniczej nie wierzyli, by chłopiec kiedykolwiek wygrał ze swoją dolegliwością. Ale (str. 11)
już po piętnastu lekcjach jazdy konnej, pacjent trzymał się na koniu bez niczyjej pomocy. Po trzydziestu lekcjach mógł sam wykonać nieskomplikowane ćwiczenia gimnastyczne i schodzić z konia. Po pięćdziesięciu lekcjach śmiało sunął na koniu galopem. Specjaliści twierdzą, że jeśli nawet konna jazda nie usuwa całkowicie skutków paraliżu, to bez wątpienia ma ogromny wpływ na doskonalenie zdrowia i wzmacnianie kondycji fizycznej. Podczas jazdy konnej, ciało doświadcza zbliżonego mechanizmu, jak przy wibrogimnastyce, tyle że w nieco mniej intensywnym wydaniu. Biochemiczne i biofizyczne reakcje, jakie wtedy zachodzą, dla niektórych są wręcz wybawieniem: Drogi A.A. Mikulinie! W okresie między 1966 a 1969 rokiem kilkakrotnie chorowałem na zakrzepowe zapalenie żył. W 1969 roku po leczeniu szpitalnym zacząłem stosować proponowaną przez Pana wibrogimnastykę, kiedy choroba jeszcze nie całkiem została wyleczona. Po dwóch, trzech miesiącach stosowania ćwiczenia, przeszły wszelkie ślady schorzenia. Od tego czasu, już prawie przez dwa lata nie miałem zapalenia żył. Wydaje mi się, że proponowany przez Pana sposób rzeczywiście pomaga w zapobieganiu zakrzepowemu zapaleniu żył Taki lis z rekomendacją dla wibrogimnastyki otrzymał Pan Mikulin, autor wspomnianej wczoraj książki Aktywna długowieczność, od uczonego nazwiskiem W.A. Ambarcumian. Kto wie, ile dobrego tobie przyniesie najprostsze ćwiczenie pod Słońcem? Jeśli cierpisz na kłopoty jelitowe, jak zaparcia, to prawdopodobnie tutaj możesz się spodziewać uszczęśliwiających zmian. Szczególnie gdy jednocześnie pijesz Błonnik Witalny: www.blonnikwitalny.pl (str. 12)
5 Jak odblokować zawalony nos i zacząć żyć Właśnie wziąłem łyk herbaty z jaśminem i sobie coś uświadomiłem. Jeszcze parę krótkich lat temu, o tej porze dnia, fizycznie nie byłem w stanie zaczerpnąć powietrza przez nos. Dziś mogę to zrobić i w pełni poczuć woń świeżych kwiatów, które zerwałem rano z ogrodu i wstawiłem do wazonu w pokoju, z którego właśnie piszę. Kiedy tylko najdzie mnie chwila na przemyślenia i zdam sobie sprawę, jak bardzo odmieniło się moje zdrowie, a wraz z nim życie, twarz jaśnieje mi radością. Teraz tak jest. Czuję wielką wdzięczność połączoną ze szczęściem. Jak powiadają, w zdrowym ciele zdrowy duch. Prawda. Szczera prawda. Chciałem kontynuować wątek wibrogimnastyki i jej wpływu na twoje ciało, a w szczególności krążenie krwi... ale pozwól, że wrócę do niej w poniedziałek. Dziś zmiana kursu. Pokażę ci ćwiczenie oddechowe, które daje ulgę przy zatkanym nosie. Nie mam wątpliwości, że doceni je ten, kto cierpi przez kłopoty z układem oddechowym. Przy okazji: ponieważ zatoki i oddech niegdyś były moją największą udręką, z przymusu testowałem różne metody na tę okoliczność -- mimo wielkiego sceptycyzmu. Wszystkie te metody porzuciłem... za wyjątkiem jednej, która zostanie ze mną do ostatniego tchu. Mówię oczywiście o Metodzie Buteyko. Metodzie profesora nauk medycznych, który swoje życie poświęcił na zgłębianie roli oddychania w doskonaleniu zdrowia. Zaufaj, kiedy to mówię: wszystkie inne metody są jak zawracanie kijem Wisły. Na nic. (str. 13)
Obiecuję wracać do reguł i zasad Metody Buteyko jak najczęściej, bo kładą kres wielu codziennym bolączkom. Dziś natomiast, jak już mówiłem, o ćwiczeniu na takie sytuacje, które wymagają nagłej ulgi. Szybkiego odetkania nawet najbardziej zawalonego nosa -- w mniej niż minutę. Nauczyłem się go na warsztatach z Metody Buteyko, których w Polsce jeszcze nigdy nie było. Jeśli będą, to jako pierwszy się o tym dowiesz. W każdym razie, zanim przejdę do opisu ćwiczenia, najpierw pytanie: DLACZEGO WŁAŚCIWIE NOS SIĘ BLOKUJE? Jeśli spojrzysz do podręczników fizjologii, znajdziesz zdjęcia nosa, z którego ściągnięto całą skórę. Znajdziesz też przekroje, ukazujące, z czego twój nos jest zrobiony. I jednym z jego elementów jest specjalny rodzaj mięśni -- zwanych mięśniami gładkimi. Różnią się one od innych mięśni, jak np. w twoich nogach czy rękach. Do tego, w twoim nosie jest coś, co ja nazywam fabrykami śluzu. Są to gruczoły, które -- zgadłeś! -- produkują śluz. Ok, i teraz. Gdyby dostać się do jamy nosowej i wyciągnąć trochę tych mięśni gładkich, a następnie włożyć je do pojemnika o niskiej zawartości dwutlenku węgla (CO2) -- mięśnie te będą PUCHNĄĆ. Powiększą się kilkukrotnie w porównaniu do normalnego rozmiaru. Przeczytaj to zdanie jeszcze raz: jeśli mięśnie gładkie (te, które masz w nosie) znajdą się w środowisku o niskim poziomie CO2 -- wówczas PĘCZNIEJĄ DO OLBRZYMICH ROZMIARÓW! Jeśli masz zatkany nos tak, że nie da się go wydmuchać, to mięśnie gładkie w twoim nosie właśnie się kilkukrotnie powiększyły i dlatego zapychają przegrodę (lub przegrody) nosowe. Oto fakt, który może odmienić twoje życie: mięśnie gładkie pęcznieją, gdy brakuje CO2. A teraz -- co się dzieje, gdy umieścić je w pojemniku z wysokim poziomem CO2? Bingo: pomniejszają się do pierwotnych, małych rozmiarów... i twój nos znów jest wolny! (str. 14)
Więcej: kiedy nasycisz ciało zbawiennym dwutlenkiem węgla, nie tylko mięśnie gładkie maleją, ale maleje (lub całkowicie się zatrzymuje) produkcja śluzu! Innymi słowy: aby mieć odblokowany nos... aby oddychać swobodnie... musisz utrzymać właściwy poziom dwutlenku węgla w swoim ciele. Ćwiczenie, którego mam zamiar cię nauczyć, na chwilę podnosi koncentrację dwutlenku węgla w okolicach nosa i uwalnia go, pozwalając ci na swobodny oddech. Jeśli nie całkowicie, to przynajmniej częściowo. Ale dzisiejsze wydanie Dziennika jest już dość długie. Nie planowałem tego. Pozwól więc, że dokończę jutro, w sobotę, zgoda? Dziękuję! Tymczasem. Jesteś blisko Mapy Zdrowia -- złapałeś Pana Boga za nogi. Mam więc nadzieję, że korzystasz z tej szansy i pijesz Błonnik Witalny? Teraz może wydawać ci się to nie do pomyślenia, ale kondycja jelit ma wpływ na zatoki i układ oddechowy. Dlatego przynajmniej powinieneś dać mu szansę: www.blonnikwitalny.pl (str. 15)
6 Ćwiczenie profesora Buteyko na zatkany nos Jak wiesz, wczoraj nie zdążyłem pokazać, na czym polega ćwiczenie odblokowujące nos. To dlatego, że zależało mi, byś wpierw zrozumiał, dlaczego w ogóle się blokuje. Dostałem też trochę wiadomości na skrzynkę odnośnie kłopotów z oddychaniem. Na przykład Elżbieta napisała, że usunięto jej polipy nosowe, ale odrosły i nos znów się blokuje. Cóż, te i inne zmiany są reakcją obronną organizmu na tzw. ukrytą hiperwentylację. Przechodziłem przez to. Szczęśliwie, stosunkowo wcześnie odkryłem Metodę Buteyko. Jeśli nadmierny śluz lub polipy lub jakikolwiek problem nosowy traktujemy od zewnątrz, np. oczyszczaniem zabiegiem jala neti czy inhalacjami albo chirurgicznie, to w praktyce walczymy z objawami. Przyczyna wciąż istnieje i zaciera ręce, by wkrótce znów zaatakować. Dlatego u Elżbiety problem powrócił. Dlatego inhalacje pomagają tylko czasowo. Dlatego wreszcie... trzeba usunąć przyczynę. Przyczyną w tym wypadku jest nadmierna utrata dwutlenku węgla z organizmu spowodowana zbyt intensywnym oddechem. A rozwiązaniem? Metoda Buteyko. Obiecałem nauczyć cię dzisiaj ćwiczenia z zakresu tej Metody, które pomaga naturalnie, w zgodzie z fizjologicznymi procesami, udrożnić nos. I mam zamiar dotrzymać tej obietnicy najlepiej, jak potrafię. (str. 16)
JAK ODBLOKOWAĆ NOS -- NATURALNIE Dla przypomnienia: twój nos się blokuje przez zbyt intensywne oddychanie. (Mechanizmy działania i szczegóły zostawiam na kiedy indziej.) Kiedy tracisz nadmierną ilość dwutlenku węgla, zaogniają się naczynia krwionośne, dalej wydzielają się większe ilości śluzu, potem pęcznieją mięśnie gładkie i w efekcie oddychanie staje się coraz trudniejsze... a przy reakcjach alergicznych nawet niemożliwe. I to ćwiczenie cofa powyższy proces. Jest bardzo skuteczne, kiedy potrzeba nagłej ulgi w jak najkrótszym czasie. Ok, do dzieła, mili państwo: 1. Usiądź prosto, ale nie sztywno. Mięśnie rozluźnione. Swobodnie i wygodnie. Relaksacja i rozluźnienie odgrywają tu ważną rolę! 2. Weź mały wdech przez nos, jeśli to możliwe, i mały wydech -- też przez nos. Jeśli jest tak zawalony, że nie dasz rady, wtedy nabierz powietrza przez kącik ust. 3. Będąc na wydechu, ściśnij nos kciukiem i palcem wskazującym lewej lub prawej dłoni. W ten sposób wstrzymujesz oddech. (Usta cały czas zamknięte.) 4. Trzymając nos ściśnięty, usta zamknięte, kiwaj głową w dół i w górę... w dół i w górę... w dół i w górę... na tyle długo, aż poczujesz dość silną chęć zaczerpnięcia powietrza. 5. Kiedy zwolnisz nos, przestań kiwać głową i zaczerpnij powietrza powoli i delikatnie: lekki wdech... i swobodny wydech. Lekki wdech... i swobodny wydech. 6. BARDZO WAŻNE: Wszystko robisz przez nos, z zamkniętymi ustami i nie nabierasz głębokiego oddechu -- nawet jeśli masz na to wielką ochotę. Już teraz powinieneś odczuć, że twój nos się odblokował. Mocno lub lekko, w zależności od stopnia problemu. Po jednej takiej serii powinieneś uspokoić oddech, zanim zrobisz drugą -- zwykle nie zajmuje to więcej niż 30 sekund. Z każdą kolejną serią, twój nos będzie coraz bardziej uwolniony i coraz łatwiej będzie ci go wydmuchać, jeśli zatyka go wydzielina. (str. 17)
Czasem będziesz musiał wykonać powyższą serię nawet 5 razy, zanim nos się całkowicie odblokuje. A czasem wystarczy jeden. Jeśli wykonasz serię kilka razy, możesz poczuć ciepło w ciele albo mrowienie w nogach i dłoniach spowodowane rozszerzeniem naczyń krwionośnych. (To bardzo, bardzo przyjemne!) Informacja: powyższe ćwiczenie nie jest Metodą Buteyko. To tylko jej niewielka część, która mimo to przynosi wielką ulgę. Mam nadzieję, że będzie ci służyło! Pytania? Jeśli czegoś nie rozumiesz, napisz -- pomogę w miarę dostępnego czasu. Swoją drogą. Czy zauważyłeś, że kiedy masz zatkany nos i np. przejdziesz się kawałek, wejdziesz po schodach, przebiegniesz -- nagle, ni stąd i owąd, nos się na moment odblokowuje? To dlatego, że pracują mięśnie. A pracujące mięśnie produkują dwutlenek węgla. I on jest sprawcą wielu cudów. Wstrzymując oddech podczas opisanego ćwiczenia, twoje ciało zatrzymuje w sobie na tę chwilę dwutlenek węgla, dzięki któremu twoje przegrody nosowe się uwalniają. Cóż. To by było na tyle, jeśli chodzi o ćwiczenie odblokowujące nos! Mam nadzieję, że je wypróbujesz i powiadomisz o swoich efektach. Przy okazji. Kiedy nasycasz ciało dwutlenkiem węgla, wówczas następuje tzw. Efekt Bohra. Dwutlenek węgla pomaga odczepić się cząsteczkom tlenu od przenoszącej je hemoglobiny... a następnie tlen ten dociera do komórek twojego ciała. I kiedy jelita nasycą się odpowiednią ilością tlenu, na przestrzeni kilku tygodni ustępują popularne dolegliwości układu trawiennego, jak np. zaparcia. Ale do tego potrzeba opanować Metodę Buteyko w pełnym zakresie. Natomiast jeśli wolisz poprawę w łatwiejszy sposób, to Błonnik Witalny jest jak manna z nieba. Są osoby, u których rozprawia się z zaparciami w trzy tygodnie. Są i takie, co w tydzień zaznają wielkiej ulgi: www.blonnikwitalny.pl (str. 18)
7 Jak natlenić ciało i tryskać wigorem Uff, ale miałem zarobiony weekend. W sobotę wykręciłem do leśniczego i zamówiłem kawałek lasu do wycięcia -- na opał. Wziąłem siekierkę, piłę Stihla, paliwo, olej, przebrałem się w ciuchy robocze i pojechałem z bratem na pół dnia do lasu. Było ze 30 stopni. Słońce dawało po twarzy, nawet wśród drzew. Przeniosłem chyba z 50 grubaśnych bali i ze 100 mniejszych. Na koniec byłem spocony jak maratończyk po 52 kilometrach. Dlaczego o tym piszę? PONIEWAŻ NIE DA SIĘ OSIĄGNĄĆ PERFEKCYJNEGO ZDROWIA BEZ WYSIŁKU FIZYCZNEGO Uwielbiam wysiłek fizyczny. Po pierwsze dlatego, że pracujące mięśnie produkują mnóstwo dwutlenku węgla. Zwiększona jego ilość powoduje, że tlen z łatwością oddziela się od hemoglobiny, która go przenosi, a następnie napełnia prawie 100 bilionów komórek mojego ciała. Efekt: komórki dostają potrzebnej energii. Przestrzenie międzykomórkowy oczyszczają się ze szlamu. Wzmacnia się serce... (str. 19)
Po drugie dlatego, że wydziela się pot. Efekt: skóra wypluwa toksyny, oczyszczając moje ciało od wewnątrz. Metabolizm wskakuje na wysokie obroty. Topnieje zbędny tłuszcz... i ma miejsce cała seria innych korzyści. Według profesora Buteyko (tak, tego od Metody Buteyko), wysiłek fizyczny jest najprostszym i najlepszym sposobem na to, aby natlenić całe ciało, a zatem najlepszym sposobem, żeby zapewnić sobie wigor i perfekcyjne zdrowie do sędziwego wieku: Cały przewlekły ból, cierpienie i choroby są spowodowane przez hipokapnię -- brak tlenu na poziomie komórkowym. ~Arthur C. Guyton, Podręcznik Fizjologii Medycznej Książka Guytona to najbardziej popularny podręcznik o fizjologii człowieka, jaki kiedykolwiek napisano. Autor mocno podkreśla kluczową rolę tlenu. I posłuchaj tego: Ponieważ praktykuję Metodę Buteyko już jakiś czas, na drugi dzień po tak ogromnym wysiłku w lesie... prawie w ogóle nie miałem zakwasów -- w przeciwieństwie do mojego brata, który do dziś mi marudzi, że umiera. (Hi-hi, na szczęście zakwasy są niegroźne.) Widzisz, i ja i mój brat przeszliśmy praktycznie ten sam wysiłek. A jednak: on dostał zakwasów, ja nie. To oznacza, że komórki jego mięśni nie dostały tyle tlenu, co komórki moich mięśni. Przez błędy związane z oddechem, jakie popełniał, organizm mojego brata tracił więcej dwutlenku węgla niż produkował. U mnie było na odwrót: produkowałem więcej dwutlenku węgla niż traciłem przez to, że non stop oddychałem zgodnie z regułami K.P. Buteyko. To prowadzi mnie do kolejnego wniosku: wysiłek fizyczny należy dopasować do swojej kondycji. I jeśli chcesz go w wprowadzić w swoje życie, koniecznie musisz skonsultować się z lekarzem. On ci powie, od czego możesz zacząć. Prawdopodobnie będzie to spacer. (Może z kijkami? Jak biegam wieczorem, to widzę ich coraz więcej.) Najpierw krótki, dość wolny. Potem dłuższy i szybszy. Powiem ci skrycie: będzie to jedna z najlepszych rzeczy, jakie dla siebie zrobisz. (str. 20)
Dzięki temu, twój metabolizm nieco przyspieszy, być może zaczniesz się lekko pocić... rozpocznie się oczyszczanie organizmu przez skórę z toksyn... Oczyszczanie organizmu będzie jednym z pierwszych procesów, jakie się uruchomią po wprowadzeniu wysiłku fizycznego i zwiększonej podaży tlenu. Bądź pewien: jest to pierwszy i niezbędny krok do tężyzny fizycznej, wigoru i energii. Aby zacząć przyjmować to, co dodaje zdrowia, trzeba wpierw wyrzucić to, co je odbiera. W tym znakomity jest Błonnik Witalny. Wymiata to, co okrada cię ze zdrowia, startując od jelit. Wierz lub nie, ale są ludzie, którzy mają jeszcze w sobie schabowego (a raczej jego przetworzoną formę ) z Wielkanocy. Ktoś taki powinien pić szklankę tego błonnika przed śniadaniem: www.blonnikwitalny.pl (str. 21)
8 Dlaczego budowlańcy są tak wybitnie zdrowi Z góry przepraszam. Za co? Za to, że będę dziś bardzo bezpośredni. Ale wolę pokazywać rzeczywistość taką, jaka jest, niż mydlić oczy bajkami. Otóż mam kolegę w wieku pięćdziesięciu paru lat. To dobry człowiek. Szczery, prosty i przez wszystkich lubiany... pomimo swej ułomności: codziennie jest wcięty jak meserszmit. Pierwsze, co robi rano: wychyla butelkę piwa. W sumie wciągnie, ja wiem, może z 10 albo i 15 butelek. Codziennie. Jego organizm dostroił się do procentów na tyle, że nawet po dziesięciu butelkach nie widzę, czy jest wstawiony czy trzeźwy. Co jeszcze: pali niemiłosiernie. Paczka dziennie to standard. Żyje o wodzie i chlebie -- czasem ktoś go zaprosi na ziemniaki ze schabowym po pracy. (Jak mówiłem, to dobry człowiek i wszyscy go lubią.) Gdy go zapytasz o suplementy, odpowie: Suple...co?? Innymi słowy, nie dba o zdrowie. W ogóle o siebie nie dba. (Pozwól, że tu już oszczędzę szczegółów.) Znam Akra, bo tak ma na imię, już przynajmniej pięć lat. Widuję go niemal codziennie. I pewnego razu zdałem sobie sprawę, że on wcale nie choruje! Nawet w zimę! Zapytałem go kiedyś, tak z czystej ciekawości: Arek, kiedy ty ostatnio byłeś u lekarza? Ostatnio? H** wie. Nie, czekaj. Pamiętam jedną sytuację, jak w dziewięćdziesiątym którymś zeskoczyłem z rusztowania i coś mnie łupło w kostce i chłopaki mnie zawieźli do przychodni i (...). Widzisz, Arek jest budowlańcem. Od samego rana do wieczora jest w ruchu, najczęściej na świeżym powietrzu. I ten fakt, mój Drogi Czytelniku, jest kluczem do jego wybitnej wytrzymałości i tężyzny fizycznej. (str. 22)
Ruch, jak już wczoraj pisałem, natlenia twoje ciało na najgłębszym możliwym poziomie: poziomie komórkowym. To tu skrywa się źródło długowieczności, wolności od chorób, spokoju umysłu, wysokiej odporności. Pod warunkiem, że w parze z ruchem -- aktywnością fizyczną -- idzie odpowiednie oddychanie. To znaczy takie oddychanie, które jest zgodne z fizjologią człowieka. Arek, nie wiedzieć czemu, przestrzega jednej z najważniejszych reguł w praktyce zdrowego oddechu: mianowicie oddycha przez nos -- niemal zawsze, nawet jak się lekko zmęczy. Bingo, drodzy państwo. Oddychanie przez nos to pierwszy krok w stronę natlenienia organizmu -- i tężyzny fizycznej. Jest to również naczelna reguła Metody Buteyko. Jeśli wydałbyś 6,000 polskich złotych i usiadł przed szkoleniowcem Metody, jedną z pierwszych rzeczy, jaką by poruszył... to absolutny zakaz oddychania przez usta. Odkrywca metody, profesor Konstantin Buteyko, zawsze powtarzał: POWINIENEŚ ODDYCHAĆ PRZEZ USTA TAK CZĘSTO, JAK JESZ PRZEZ NOS. ~K.P. Buteyko A co jeśli jesteś tak zdyszany, że trudno nabierać powietrza przez nos? Wtedy powinieneś zwolnić tempo! Odpocząć. Ustabilizować oddech. Jeśli tego nie zrobisz, w ciągu 15 minut twoje komórki będą na głodzie tlenowym. To -- jak już wiesz z wczorajszego cytatu -- jest główną przyczyną chorób i dolegliwości. Jak wspomniałem, przykład Arka na tyle mnie zaciekawił, że podpatrzyłem jego oddech. Byłem pozytywnie zaskoczony, że robi to tylko przez nos. I jestem przekonany: w ruchu i w oddechu przez nos skrywają się korzenie jego wybitnego zdrowia i wytrzymałości. Ponieważ tak też było u mnie. Największe zmiany nastąpiły, gdy zacząłem się ruszać i właściwie oddychać. Podobną rzecz widzę prawie u wszystkich budowlańców. Każdy, kto się rusza przez osiem godzin dziennie, jest naprawdę zdrowy. Nie spotkałem odstępstwa od tej reguły, choć na pewno są -- nie twierdzę, że nie. (str. 23)
Ale czy to nie fascynujące? Tak niewiele wystarczy, by wzmocnić zdrowie. Tylko dwie rzeczy: ruch i oddech. Lecz dzisiaj, w 21 wieku, w erze przetworzonego jedzenia, dodałbym jeszcze jeden element... równie ważny element: błonnik pokarmowy. Nie da się przecenić znaczenia kondycji jelit w roli doskonalenia zdrowia. To w końcu stąd rozprowadzane są składniki budulcowe komórek -- paliwo, które napędza pojazd, jakim jest twój organizm. Dlatego obok ruchu i oddechu, powinieneś dbać o czystość jelit poprzez wypijanie 20 minut przed śniadaniem szklanki z Błonnikiem Witalnym: www.blonnikwitalny.pl (str. 24)
9 ZDROWA ZAGAD- KA: Co nie pasuje na tym obrazku? No, jak uważasz? Coś tu ewidentnie nie pasuje. Potrafisz wyłapać, co?? Hmm, spójrzmy razem. Może murzynka po lewej. Spięta jak agrafka. Tak zmęczona, że aż nie ma siły unieść powiek centymetr do góry. Ledwie dyszy przez usta. Ee, tu wszystko w porządku. Biegnie, więc wygląda jak wypluta. Idziemy dalej. Biała po środku. W sumie... to samo, co czarna. Może tylko mniej spięta. Jak gacie w szpagacie. Idziemy dalej. Czarnoskóra amerykanka. Właściwie, to nawet znam jej nazwisko. To lekkoatletka Sanya Richard-Ross, złota i brązowa medalistka w biegu na 400 metrów oraz dwukrotna mistrzyni olimpijska w sztafecie 4 x 400 metrów. (str. 25)
Popatrz na nią. Czym się różni od dwóch zawodniczek obok? Owszem, patrzy przed siebie. Ale nie to jest najważniejsze. Co jeszcze? O właśnie: BIEGNIE SPRINTEM Z ZAMKNIĘTYMI USTAMI! Opanowana. Spokojna, a jednocześnie doładowana energią. Pewna siebie. Jedynie lekko zmęczona. Dopiero jakby zaczynała biec. Podobnie jak wybitnie zdrowy Arek (o którym było wczoraj, pamiętasz?), tak i Sanya oddycha wyłącznie przez nos. Nawet przy mecie w biegu na prawie pół kilometra... SPRINTEM! I osiąga światowe wyniki. Widzisz, Sanya od lat oddycha Metodą Buteyko. (Oo, teraz zaczynasz zwracać uwagę na tę metodę, co?) Jednym z jej zastosowań jest sport. Fakt, że potrafi oddychać przez nos przy tak ogromnym wysiłku, oznacza jedno: ma wyjątkowo dobrze natleniony organizm. Jest jeden powód, dlaczego wspominam o tej lekkoatletce i pokazuję jej zdjęcie podczas biegu: aby zachęcić cię do wyzwania... Od dziś przez miesiąc oddychaj tylko przez nos. Obserwuj oddech. Pilnuj, aby był spokojny. Nawet jeśli wchodzisz po schodach na pierwszej piętro. Albo przekopujesz ogródek. To jest bardzo lekki i przyjemny wysiłek, przy którym z łatwością można utrzymać oddech przez nos. Wierz lub nie, ale dla wielu ludzi samo to, że porzucili oddychanie przez usta, okazało się wielkim doładowaniem zdrowia: większa energia, większe opanowanie, lepszy sen, a nawet krótszy sen. (Prywatnie śpię po 5-6 godzin dziennie i to mi wystarcza. Teraz celuję w 4.) Oczywiście, Metoda Buteyko nie polega wyłącznie na tym, że oddychasz przez nos. Jednak stanowi to bazę pod dalsze zmiany w stylu życia i oddychaniu. Od tego zaczynasz. I ponieważ nie ma tu przeciwwskazań, to namawiam: spróbuj. Nie bez powodu Stwórca dał ci maleńkie otworki do oddychania i duży otwór do jedzenia. Oddech przez usta prowadzi do hiperwentylacji, zbyt dużej utraty zbawiennego CO2, a to do uruchomienia biochemicznych procesów degenerujących zdrowie. Nie bez powodu też Stwórca obdarował ludzkość zbawiennymi darami takimi jak Błonnik Witalny. A jednak, wielu ludzi zignoruje fakt, że ma go tuż pod nosem oraz to, jak bardzo rewitalizuje przewód pokarmowy, uwalniając od jelitowych bolączek: www.blonnikwitalny.pl (str. 26)
10 Jak Moda na sukces rozleniwia twoje jelita Obwiniaj Erica Forrestera i Sally Spectra z Mody na sukces za swoje leniwe jelita. Oglądanie seriali z wątkami trzymającymi w napięciu może powodować przejadanie się, mówi nowe badanie z Uniwersytetu w Północnej Kalifornii. Podczas gdy proste seriale jak Świat Według Bundych nie prowadzą do bezmyślnego mlaskania przed telewizorem, to już seriale z bardziej złożoną fabułą, historią i postaciami sprawiają, że masz ochotę na więcej kalorii, według wspomnianego badania. Innymi słowy: im bardziej emocjonalnie angażujesz się w to, co oglądasz, tym bardziej masz ochotę na jedzenie. Czemu tak? Według naukowców dlatego, że niespodziewane zachowania postaci, ciągłe zwroty akcji, zaskakujące zdrady... drażnią i rozpraszają. Oraz: (str. 27)
Aby nadążyć za skomplikowaną i długą fabułą, osoba musi się znacznie bardziej koncentrować, niż w przypadku prostej -- a co za tym idzie, potrzebuje więcej energii, którą dostarcza zwykle w postaci słodkich przekąsek, donosi współautorka badania, dr Elizabeth Lyons z Uniwersytetu w Teksasie. Ponieważ umysł widza jest stale zajęty licznymi romansami, rozstaniami, kłótniami, skandalami między rodzinami Forresterów i Spectra, widz nawet nie zauważa, ile chipsów, czekolady i ciastek pakuje do ust, mówi raport z badania. Cóż, mój drogi Czytelniku. Nie wiem, czy oglądasz Modę na sukces i kojarzysz wspomniane rodziny. Nie wiem, czy oglądasz Pierwszą Miłość na Polsacie. Albo Hotel 52. Albo M jak miłość. Albo Świat według Bundych... Wiem natomiast dwie rzeczy. Po pierwsze: jeślibyś poszedł do dobrego dietetyka, przepytałby cię, aby odkryć twoje nawyki. Jednym z pytań byłoby: Czy jada pan / pani prze telewizorem? Wiedzą bowiem, jak bardzo nawyk ten rozleniwia i zapycha twoje jelita. Po drugie: jeśli już musisz coś jeść przed TV, wybierz takie przekąski, które są jednocześnie smaczne... a przy okazji bogate w błonnik pokarmowy, który potrafi rozruszać jelita i doładować twoje zdrowie. Albo prościej, szybciej i łatwiej -- pij co rano, 20 minut przed śniadaniem, szklankę Błonnika Witalnego: www.blonnikwitalny.pl (str. 28)
11 Obłęd! Co myślisz o wczorajszym pomyśle? Tym aby odzwyczaić się od wcinania przekąsek albo nawet posiłków przed TV? Hmm? Mówisz, że ciężko? Czuję twój ból aż za dobrze. Zaczęło się od serialu Tajemnice Smallville. (Chyba nikt nie podejrzewał mnie o Modę na sukces?) Miałem fioła na punkcie losów Clarka Kenta i Lois Lane. Widziałem wszystkie odcinki. I do każdego musiałem wrzucić coś na ząb. Chipsy. Rogaliki. Serniki. Makowce. Paluszki. Orzeszki. Wrrr. Nawyk wszedł mi w krew. Ale seriale to nic. Wkrótce zacząłem oglądać całe filmy wciąż pakując coś do buzi. Sprawa nieco wymknęła się spod kontroli. Kończyłem jeść, jak na filmie wyskakiwały białe napisy. Powinienem skończyć w 10 minut, a jadłem przez godzinę. Takie bombardowanie układu trawiennego wywołuje stres fizjologiczny, który prowadzi do negatywnych reakcji biochemicznych. Rezultat: ospałość, lenistwo, zaparcia, cholesterol. Obłęd. Musiałem zatrzymać to szaleństwo. Hurra! Dziś jem tam, gdzie TV jest poza zasięgiem mojego wzroku. I jest mi z tym dobrze. (Podczas filmu jem już tylko w kinie. Przy okazji, kto jest z okolic Poznania i nie ma co robić w Sobotę?? Będę wieczorem pod Kinepolis przy Krzywoustego!) Ale wracając do tematu. Kiedy skupiasz pełną uwagę na tym, co jesz (nie na tym, że Majka zdradziła Pawła, a Ferdek znów podbiera babce rentę!), dzieją się dwie wspaniałe rzeczy. Po pierwsze, posiłki smakują inaczej. Nierozproszona uwaga powoduje, że lepiej wyczuwasz pełną gamę smaków swoich potraw -- tzw. niebo w gębie. Po drugie, kiedy w pełni oddajesz się posiłkowi, prawdopodobnie lepiej przegryzasz każdy kęs. A jeśli nie, to powinieneś. (str. 29)
Bo zgadnij co? TWÓJ ŻOŁĄDEK NIE MA ZĘBÓW! Potem te resztki, co nie zdążyły się do końca strawić, zagrzewają sobie miejscówkę w zakolach twoich jelit i gniją tak tygodniami. I wydzielają toksyny do krwiobiegu. A te rozchodzą się po ciele: do twojego mózgu, serca, nerek, narządów rozrodczych. Na szczęście, masz prywatnych ochroniarzy, którzy wypędzają je z jelit na czas. To ziarna babki płesznik i łuski babki jajowatej. Prawdopodobnie najbogatsze źródła błonnika pokarmowego, jakie dała nam Matka Natura. Ich kompozycja znana jest pod kryptonimem -- Błonnik Witalny: www.blonnikwitalny.pl (str. 30)
12 Gdy chleb upada mi na ziemię, podnoszę go i jem Skąd się wziął w tym kraju taki strach przed zarazkami? Te niekończące się medialne historie na temat najnowszych infekcji? Wszyscy łatwo wpadają w panikę i szorują to, pryskają tamto, bez przerwy myją ręce... wszystko żeby tylko uniknąć jakiegoś kontaktu z zarazkami. To jest śmiechu warte i osiąga absurdalne rozmiary. Poza tym, od czego ma się układ odpornościowy?? Od zabijania zarazków! Ale potrzebuje on wprawy: potrzebuje zarazków, na których może się wzmacniać! Więc słuchaj. Jeśli zabijesz wszystkie zarazki dookoła i będziesz żyć w całkowitej czystości, to kiedy przyjdą zarazki, twój organizm nie będzie na nie przygotowany. I pomijając zwyczajne zarazki... co zrobisz, kiedy nadejdzie wirus większego kalibru, który zmieni twoje zdrowe narządy w płynne gó**o!? Powiem ci, co się stanie. Zachorujesz i twoje zdrowie będzie pod wielkim znakiem zapytania -- przez to, że masz słaby układ odpornościowy! Teraz, pozwól, że opowiem ci prawdziwą historię o uodparnianiu, ok? Kiedy byłem małym chłopcem w Nowym Jorku, w latach czterdziestych, pływałem z kumplami w Hudson River. I było w niej pełno surowych ścieków! Pływaliśmy w surowych ściekach. No wiesz, tak żeby się ochłodzić! W tamtych czasach największy strach siała choroba Polio. Tysiące dzieciaków umierało każdego roku. Ale wiesz co? W mojej okolicy nikt nie zachorował! Nikt! Nigdy! Czemu? Bo pływaliśmy w surowych ście- (str. 31)
kach! To wzmocniło nasz układ immunologiczny. Polio nigdy nie miało szans. Byliśmy jeden po drugim zahartowani jak wiking! Więc osobiście nigdy nie zwracam uwagi na zarazki. Nie chowam się przed kaszlącymi i kichającymi, nie wycieram telefonu, nie przykrywam sedesu, a... GDY CHLEB UPADA MI NA ZIEMIĘ, TO GO PODNOSZĘ I JEM! Zjadam go! Tak właśnie robię. I wiesz co? Mimo tych wszystkich tak zwanych ryzykownych sytuacji, nigdy nie łapię infekcji. Nie dostaję dreszczy, grypy, bólu głowy, nerwicy żołądka. Czemu? Bo mam dobry, mocny system odpornościowy, który jest całkiem nieźle wyćwiczony! Kiedy moje krwinki są na patrolu, przeczesując strumienie krwi, w poszukiwaniu obcych i innych niepożądanych i jeśli znajdą jakiekolwiek podejrzanie wyglądające zarazki -- JAKIEKOLWIEK! -- to się nie wałkonią, tylko je wymiatają prosto do mojego jelita. Do jelita! Pewnie spostrzegłeś, że to nie są moje słowa. W rzeczywistości to fragment wystąpienia George a Carlina, znanego amerykańskiego aktora i komika. Przepisałem go, ponieważ prywatnie mocno podzielam poglądy tego człowieka. Oczywiście, nie twierdzę, żeby od razu jeść chleb z podłogi. Ale fakt jest faktem: ludzki organizm potrzebuje hartowania. Zgadnij dlaczego przez całą zimę (tak, przez całą zimę!) nie noszę czapki? Żeby się nie przeziębić. I odkąd nie noszę czapki, nie łapię przeziębień na zimę ani o żadnej innej porze roku. Mój organizm się zahartował. Podczas gdy innych przewiewa lekki wiaterek, na mnie może dmuchać wichura i nic mi się nie stanie. Organizm człowieka jest samowystarczalny, jeśli nie ograniczymy mu możliwości do zahartowania się. Skaleczysz się -- wydziela odpowiednie substancje, które zamkną ranę strupem, aby mógł ją uleczyć. Zaczniesz biec -- przyspiesza pracę serca, aby mięśnie dostały więcej krwi, tlenu i substancji odżywczych i mogły pracować na podwyższonych obrotach. Wpuścisz zarazki -- aktywuje arsenał immunologiczny, który je wyłapuje, niszczy i wysyła do jelit, skąd lądują w toalecie. (str. 32)
Nie ma tu żadnej filozofii, a cały mechanizm jest prosty jak abecadło. Ale możesz pójść o krok dalej: możesz wzmocnić jelita, aby jeszcze sprawniej... szybciej... i skuteczniej ewakuowały zarazki do WC, prawie codziennie -- pijąc przed śniadaniem szklankę Błonnika Witalnego: www.blonnikwitalny.pl Nie tylko poczujesz się lepiej, nie tylko poczujesz się lżej, ale będziesz zdrowszy i silniejszy, bo czystszy od środka. (str. 33)
13 Psiakość, ale mnie zalało! Aj, aj, aj. Ulewy. Można się było spodziewać. Tyle czasu grzało, że w końcu Natura musiała kiedyś zadbać o równowagę i zesłać na ziemię trochę deszczu. Tylko cholibka, żeby od razu aż tyle? Przez to się u mnie porobiło. Zalało mi wgłębienie na ogródku. Musiałem to wypompować pompką, którą poratował mnie mój sąsiad (najlepszy sąsiad na świecie). Ale ulewa nie zmartwiła mnie jakoś specjalnie. Potraktowałem ją i odwadnianie ogródka jako... HARTOWANIE MOJEGO ORGANIZMU! Właśnie tak. A w jaki sposób? Bardzo prosty: chodzenie boso. Spędziłem jakieś pół godziny chodząc po zalanym ogródku na boso, w krótkich spodenkach. Jest to naturalny sposób regulowania zdrowia i hartowania ciała. Stymuluje zakończenia nerwowe, których na stopach jest mnóstwo (jakieś 72,000), a co za tym idzie -- migiem następuje przyjemne orzeźwienie. Jeśli pochodzisz po trawie i piasku wieczorem, przed pójściem spać, to nie gwarantuję, że uda ci się szybko zasnąć. Jak mówiłem, ten naturalny zabieg hartujący pobudza. Stąd zaleca się go wykonywać o poranku albo w południe. A skąd w ogóle wpływ chodzenia boso na zdrowie? Ciało ma tendencję do gromadzenia dodatniego ładunku elektrycznego, podczas gdy Ziemia ma ładunek lekko ujemny. I teraz, kiedy ciało doznaje fizycznego kontaktu z Ziemią, Ziemia dostarcza nieograniczone źródło swobodnych elektronów, które wyrównują ładunek w ciele, gasząc wszelkie stany zapalne i regulując pracę układu nerwowego oraz mięśni. (str. 34)
Ponadto badania naukowe wskazują, że taki zabieg łagodzi skutki uboczne stresu, redukuje rozmaite bóle i zwiększa odporność. Całkiem fajne korzyści, biorąc pod uwagę, że nic a nic za nie nie płacisz! Chodzenie boso jako sposób hartowania zaproponował pod koniec XIX wieku niemiecki ksiądz, Sebastian Kneipp. To on wysunął piękne higieniczne hasła. Jedno z nich brzmiało... KAŻDY KROK BOSO DODAJE MINUTĘ ŻYCIA. ~ks. Sebastian Kneipp Naprawdę piękne, a przy okazji ile w tym prawdy. Dzisiaj w niektórych sanatoriach w Niemczech, Austrii czy Finlandii szeroko stosuje się chodzenie boso po ścieżkach kontrastowych, których poszczególne odcinki są różnie nagrzane -- od zimnych przez letnie po gorące. To dlatego, że traktowanie organizmu na zmianę ciepłem i zimnem po prostu hartuje -- wzmacnia zdrowie i odporność. Szczególnie w przypadku stóp. Dzisiaj bowiem praktycznie stale przegrzewamy stopy, zamykając je w idealnie szczelne obuwia z syntetycznych materiałów. I zmiana tego stanu poprzez nieodgradzanie własnego ciała od Matki Ziemi (czyli po prostu chodzenie boso) przynosi błogie uczucie rozluźnienia zarówno całego ciała, jak i psychiki. Podobnie błogie uczucie przynosi uwolnienie jelit od zalegających mas kałowych. Również tutaj Matka Natura działa najlepiej -- tym razem w roli Błonnika Witalnego z botanicznego ogrodu Eden: www.blonnikwitalny.pl (str. 35)
14 Hartujący wpływ zimna na zdrowie człowieka Szczęście, że wczoraj chmury już tak mocno nie sikały. Nie wiem, czy chciałoby mi się drugi raz odwadniać ogródek! Poza tym, zaczynam tęsknić za Słońcem. Mecze, które grałem dzień w dzień po 90 minut na boisku, niesamowicie mnie orzeźwiały. Oczywiście, przez całe dwie połowy -- mimo że biegałem jak Forrest Gump - - to cały czas miałem usta zamknięte. Wbrew temu, co niektórzy podejrzewają, naprawdę oddycham tylko przez nos. Wierz lub nie, ale fakt ten jest jedną z głównych przyczyn mojego zdrowia i żołnierskiej wytrzymałości psycho-fizycznej. Drugą najważniejszą przyczyną jest...ekhm, zdradzę na koniec tego wydania Dziennika! Teraz do rzeczy. W tym tygodniu mówimy o hartowaniu, czyż nie? Spójrzmy zatem, jak ZIMNO wpływa na zdrowie. (Punkty pochodzą z artykułów G.P. Małachowa.) 1. WPŁYW AKTYWIZUJĄCY. Jeśli oblejesz się chłodną wodą, natychmiast poczujesz orzeźwienie. Jakbyś obudził się ze snu w 3 sekundy. Takie oziębienie może osiągnąć zadziwiający efekt, zarówno w leczeniu, jak i w ogólnej poprawie zdrowia i duchowym samodoskonaleniu. 2. WPŁYW NA UKŁAD KRWIONOŚNY. W czasie nagłego zadziałania zimnem, naczynia skóry gwałtowanie się kurczą i wytłaczają z niej krew do wnętrza organizmu. To ćwiczy i wzmacnia system naczyniowy i kapilarny. Odżywienie kapilar sprawia, że twoja narządy wewnętrzne i sama skóra stają się zdrowsze. 3. LIKWIDACJA ZASTOJÓW. Woda jest niezastąpiona w przemianie materii. Wszystkie procesy życiowe w twoim organizmie prze- (str. 36)
biegają w różnych roztworach wodnych i przy bezpośrednim udziale wody. Procesy życiowe to stałe krążenie płynów między komórkami i wewnątrz nich. Gdy w organizmie krążenie płynów działa prawidłowo, jest uregulowane, wszystko jest w porządku. Wystarczy zakłócić cyrkulację płynów i człowiek zaczyna niedomagać. Oblewanie, kąpanie się, kąpiele w chłodnej i zimnej wodzie -- pomagają uregulować przepływ płynów w komórkach i między komórkami, likwidują zjawiska zastoinowe. 4. ZDROWSZE SERCE. Pod wpływem zimna, nie tylko zmienia się ilość skurczów serduszka, ale i charakter uderzeń. Dobrze wykonane zabiegi wodne likwidują arytmię lub znacznie poprawiają rytm skurczów serca. 5. MOCNIEJSZE MIĘŚNIE. Wiadomo od dawna, że prawidłowo stosowane wodolecznictwo zwiększa siłę mięśni. Zmęczony organizm wspaniale regeneruje zdolność do pracy po zastosowaniu zimnych zabiegów. Zimno bowiem wywołuje sprężenie, aktywizuje organizm. Człowiek czuje się po tym świeższy i zdolniejszy do każdej pracy. Ponadto, wodolecznictwo korzystnie wpływa na układ nerwowy, na przemianę materii, na funkcję wydalniczą organizmu, na regulowanie ogólnego ładunku organizmu. Jednakże, słowo uwagi. Osoby bardzo chorowite, z już osłabionym układem odpornościowym bądź poważnymi chorobami sercowymi, muszą skonsultować się ze swoim rodzinnym lekarzem, zanim zaczną stosować zimną wodę do wzmacniania zdrowia. Bowiem zbyt łatwo wtedy się po prostu przeziębić. Zatem jeszcze raz: zanim zaczniesz się oblewać zimną wodą, zapytaj lekarza, czy nie widzi przeciwwskazań. Hmm, to by było dziś na tyle! Kończąc, jak mówiłem, największy wpływ na mój powrót do zdrowia i jego utrzymanie miały dwie rzeczy. Pierwsza to zmiana sposobu oddychania (Metodą Buteyko) oraz drugi, który miałem zdradzić na koniec tego listu. A więc zdradzam: troska o zdrowie jelit. Tak jest, bo to centrum wigoru, tężyzny fizycznej, żywotności. Stąd właśnie rozchodzą się po całym ciele witaminy, minerały, pierwiastki śladowe i inne składniki odżywcze. Osobiście dbam o nie na dwa sposoby. Po pierwsze, nie zapycham ich śmieciowym jedzeniem. Po drugie, piję co rano szklankę Błonnika Witalnego, który pilnuje, aby przejście masy kałowej nie trwało dłużej niż 36 godzin: www.blonnikwitalny.pl (str. 37)
15 Rześkość i siła do sędziwego wieku Pora dokończyć nasze tematy w tym tygodniu: hartowanie dla zdrowia i wytrzymałości. Pewien mądry Czytelnik mojego Dziennika (pozdrowienia, Leszku!) zwrócił uwagę, że hartowanie zimną wodą najlepsze jest w parze z ciepłą. Wyczuł mnie, bo właśnie o tym dziś chciałem. JAK PRZEPLATANIE ZIMNA Z CIEPŁEM POMAGA ZACHOWAĆ RZEŚKOŚĆ i SIŁĘ DO SĘDZIWEGO WIEKU Przede wszystkim, oblewanie się ciepłą i zimną wodą wywołuje stres. Ale korzystny stres. Aktywuje siły obronne i wzmacnia organizm. Powoduje pozytywny wstrząs, odświeża i pobudza. Tego typu wstrząs fizjologiczny niezbędny jest dla starszych osób. Stymuluje on szereg procesów metabolicznych, dzięki czemu łatwiej zachować rześkość i siłę do późnego. Ale skąd w ogóle tak obiecujące korzyści z tak prostego zabiegu hartującego? Cóż, oddziaływanie na zmianę ciepłem i zimnem na skórę oznacza: a) oddziaływanie na największy narząd ludzkiego organizmu. Powłoka skórna to około półtora metra kwadratowego tkanki, 20% całkowitej wagi człowieka... b) wzmacnianie naturalnej osłony. Skóra bezpośrednio wchodzi w kontakt z otaczającym środowiskiem. Chroni naczynia krwionośne, nerwy, gruczoły, narządy wewnętrzne przed uszkodzeniami i drobnoustrojami -- niszczy wiele bakterii, dzięki substancji zwanej lizozym... c) oddziaływanie na funkcję oddechową i wydalniczą. Skóra oddycha, a to znaczy, że pomaga płucom. Przez nią jest wydalana woda, co odciąża pracę nerek. Krótko mówiąc: uwalnia od zanieczyszczeń... (str. 38)
d) efekt kosmetyczny. Ciepłe i zimne oblewanie wodą wzmaga przepływ krwi, usprawniając naczynia krwionośne przylegające do skóry. W wyniku tego staje się ona nie tylko ładniejsza, ale i poprawiają się jej właściwości fizjologiczne. Paniom pewnie ostatni punkt się podoba najbardziej! W każdym razie, jeśli możesz i zdecydujesz się na zabieg hartujący na przemian zimną i ciepłą wodą, zawsze kończ zimną lub chociaż letnią. Zimna woda zamyka naczynia krwionośne, pobudza i wzmacnia. To wydanie Dziennika zakończę słowami ojca medycyny, Hipokratesa. Aby wyleczyć się i być zdrowym, trzeba czerpać siłę życiową, która znajduje się w Przyrodzie. Dlatego należy zwrócić się do naturalnych metod leczenia, na przykład do wodolecznictwa. ~Hipokrates Stąd też, w ślad za słowami Hipokratesa, skierowuję cię po Błonnik Witalny -- bioaktywne ziarenka, których źródłem siły jest sama Przyroda, niczym nieskażona Matka Natura: www.blonnikwitalny.pl (str. 39)
16 10 charakterystyk najzdrowszych ludzi na planecie Jeśli uczyć się doskonalenia zdrowia, to tylko od najzdrowszych ludzi na planecie! O tym w niniejszym Dzienniku: Doktor Weston Price był amerykańskim lekarzem dentystą, sławnym ze względu na teorię wpływu odżywiania na zdrowie zębów oraz zdrowie w ogólności. Price zauważył, że dieta pełna cukru, mąki i olejów roślinnych prowadzi do schorzeń zębów oraz deformacji w obrębie jamy ustnej, twarzy i czaszki. Chcąc to udowodnić, wyruszył z żoną w liczącą ponad 150 tys. kilometrów podróż po świecie w poszukiwaniu przyczyn powstawania próchnicy zębów. Znalazł jednak coś dużo bardziej wspaniałego -- spotkał ludzi cieszących się idealnym zdrowiem. JAKICH ODKRYĆ DOKONAŁ DOKTOR PRICE? 1. Zauważył, że stan uzębienia odpowiadał ogólnemu stanowi zdrowia danego osobnika. 2. W społecznościach żyjących w tradycyjny sposób, które miały dostęp do lekarzy mogących dokonać badań i zweryfikować te informacje, nie zanotowano przypadków raka, artretyzmu, reumatyzmu, szkorbutu, krzywicy i wielu innych powszechnych ówcześnie schorzeń. 3. W niektórych ze zbadanych grup ludzi odżywiających się tradycyjnie, normalne było posiadanie doskonałego wzroku, pozwalającego wychwycenie gwiazd uważanych dotąd za widoczne wyłącznie przez teleskop. Australijscy Aborygeni potrafili oglądać nie tylko słabo widoczne gwiazdy, ale również śledzić i opisywać ruch zwierząt z odległości ponad półtora kilometra. (str. 40)