Rozdział II PRZEMIANY WSPÓŁCZESNEJ TEORII REŻIMÓW NIEDEMOKRATYCZNYCH



Podobne dokumenty
Spis treści. Wstęp Rozdział I Systemy polityczne problemy ogólne Rozdział II Historyczne systemy polityczne. Rewolucje demokratyczne..

POLITOLOGIA Studia I stopnia. Profil ogólnoakademicki

Rozliczanie totalitarnej przeszłości: zbrodnie, kolaboracja i symbole przeszłości. redakcja Andrzej Paczkowski

Robert Dahl POLIARCHIA JAKO RZECZYWISTA DEMOKRACJA

Socjologia instytucji społecznych. Wykład 7: Liberalna demokracja

Warszawa, październik 2009 BS/140/2009 ŚWIATOWA OPINIA PUBLICZNA O DEMOKRACJI

Uchwała Senatu Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego. Nr 88/2017/2018. z dnia 24 kwietnia 2018 r.

POLITOLOGIA Studia II stopnia. Profil ogólnoakademicki WIEDZA

Tematy i zagadnienia programu nauczania wiedzy o społeczeństwie w klasie IV TE1, IV TE2, IV TK1, IV TK2, IV TR, IV TI zakres podstawowy.

W centrum uwagi Roczny plan pracy. Liczb a godzi n lekcyj nych. Punkt z NPP

KARTA KURSU. Studia stacjonarne I stopnia Kierunek: Historia Specjalność: Nauczycielska Specjalizacja: historia i wiedza o społeczeństwie

Katarzyna Wojewoda-Buraczyńska Koncepcja multicentryczności prawa a derywacyjne argumenty systemowe. Studenckie Zeszyty Naukowe 9/13, 84-87

Wybrane problemy teorii polityki

Recenzent: prof. UW dr hab. Stanisław Sulowski. Projekt okładki Jan Straszewski. Opracowanie redakcyjne Joanna Paszkowska ISBN

Efekty kształcenia dla kierunku studiów ENGLISH STUDIES (STUDIA ANGLISTYCZNE) studia pierwszego stopnia profil ogólnoakademicki

Wiedza o społeczeństwie zakres rozszerzony

Witold Morawski Zmiana instytucjonalna

TEORIE STOSUNKÓW MIĘDZYNARODOWYCH

Księgarnia PWN: Jacek Czaputowicz - Teorie stosunków międzynarodowych. Wprowadzenie 11

Efekty kształcenia dla kierunku POLITYKA SPOŁECZNA

Rocznik Instytutu Polsko-Rosyjskiego nr 1,

Recenzja opracowania M. Bryxa. pt: Rynek nieruchomości. System i funkcjonowanie.

Współpraca międzynarodowa miast województwa łódzkiego

Jakość rządzenia w Polsce. Jak ją badać, monitorować i poprawiać?

KONSTYTUCYJNY SYSTEM ORGANÓW PAŃSTWOWYCH RED. EWA GDULEWICZ

posiada podstawową wiedzę o instytucjonalnych uwarunkowaniach polityki społecznej.

Współczesne systemy polityczne. Wykład 1

166 Wstęp do statystyki matematycznej

Opis zakładanych efektów kształcenia

Andrzej Zapałowski "Następna Dekada. Gdzie byliśmy i dokąd zmierzamy", George Friedman, Kraków 2012 : [recenzja]

Wydział prowadzący kierunek studiów:

PODSTAWOWE ZASADY USTROJU RZECZYPOSPOLITEJ

Pan. Donald Tusk. W związku z licznymi wątpliwościami jakie wywołała informacja o planowanym na

Demografia członków PAN

Liczba godzin Punkty ECTS Sposób zaliczenia

BEZPIECZEŃSTWO NARODOWE

Uchwała Senatu Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego. Nr 89/2017/2018. z dnia 24 kwietnia 2018 r.

Procesy informacyjne zarządzania

Nazwa metodologia nauki etymologicznie i dosłownie znaczy tyle, co nauka o metodach badań.

Region i jego rozwój w warunkach globalizacji

OPIS KIERUNKOWYCH EFEKTÓW KSZTAŁCENIA

Przedmowa. Część 1 TEORIE POLITYCZNE. 1. Co to jest polityka? 2. Rządy, systemy i ustroje. 3. Ideologie polityczne XIII

mgr Karol Marek Klimczak KONCEPCJA I PLAN ROZPRAWY DOKTORSKIEJ

Andrzej Pułło ZASADY USTROJU POLITYCZNEGO PAŃSTWA

Kierunek Stosunki Międzynarodowe. Studia I stopnia. Profil ogólnoakademicki. Efekty kształcenia:

Jednostka. Przepis Proponowane zmiany i ich uzasadnienie Decyzja projektodawcy. Lp. zgłaszająca. ogólne

WYDZIAŁ ADMINISTRACJI I EKONOMII ADMINISTRACJA I STOPIEŃ PRAKTYCZNY

Objaśnienie oznaczeń:

Wyszukiwanie binarne

WYDZIAŁ ADMINISTRACJI I EKONOMII ADMINISTRACJA II STOPIEŃ OGÓLNOAKADEMICKI

EUROPEJSKIE FORUM NOWYCH IDEI 2013

Relacja z sesji plenarnej Komitetu Nauk o Finansach PAN

ZAGADNIENIA NA EGZAMIN DYPLOMOWY. CZĘŚĆ OGÓLNA 60 zagadnień STUDIA I STOPNIA KIERUNEK BEZPIECZEŃSTWO NARODOWE

Arkadiusz Sobczyk. Problem horyzontalnego działania praw jednostki w orzecznictwie sądów pracy

I. Postanowienia ogólne

Odpowiedzialność karna lekarza

Innowacja w praktyce szkolnej

Dokumentacja dotycząca opisu efektów kształcenia dla programu kształcenia dla kierunku Prawo dla jednolitych studiów magisterskich.

UCHWAŁA NR 50 Senatu Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie z dnia 28 maja 2012 r.

Przestrzeń wspólna sprawa

Zasada demokratycznego państwa prawnego. Olga Hałub Katedra Prawa Konstytucyjnego

Spis treści. Wstęp Rozdział III

Spis treści. Wstęp... 9

SPIS TREŚCI Przedmowa Wprowadzenie: Próba konceptualizacji rosyjskiego procesu rewolucyjnego Rozdział 1. Rewolucje a rewolucja rosyjska

Jednym z podstawowych aktów prawnych, regulujących udział mieszkańców w życiu publicznym, jest Europejska Karta Samorządu Lokalnego (EKSL).

ODPOWIEDZI I SCHEMAT PUNKTOWANIA WIEDZA O SPOŁECZEŃSTWIE POZIOM ROZSZERZONY Sierpień 2011 Zadania 1 23 (50 pkt)

dziedzina nauk prawnych, prawo

Polskie spory o kształt demokracji Mirosława Grabowska


Krakowska Akademia im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego. Karta przedmiotu. obowiązuje studentów, którzy rozpoczęli studia w roku akademickim 2012/2013

W badaniach 2008 trzecioklasiści mieli kilkakrotnie za zadanie wyjaśnić wymyśloną przez siebie strategię postępowania.

P r o g r a m s t u d i ó w. Politologia. Studia drugiego stopnia. Poziom 7. Ogólnoakademicki. naukach społecznych (S) Studia stacjonarne

Kierunkowe efekty kształcenia Po ukończeniu studiów absolwent:

CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ

ZARZĄDZANIE PARTYCYPACYJNE. Dawid Sześciło

Generacja Y o mediach społecznościowych w miejscu pracy

Uniwersytet Śląski w Katowicach str. 1 Wydział Nauk Społecznych. Efekty kształcenia

7. Kierunkowe efekty kształcenia i ich odniesienie do efektów obszarowych. Kierunkowe efekty kształcenia

13. Równania różniczkowe - portrety fazowe

Efekty kształcenia dla kierunku studiów Etyka prowadzonego w Instytucie Filozofii UJ. Studia pierwszego stopnia profil ogólnoakademicki

Plan wynikowy z wiedzy o społeczeństwie poziom rozszerzony na rok szkolny 2015/2016 dla klasy II a

Filozofia, Pedagogika, Wykład I - Miejsce filozofii wśród innych nauk

ćwiczenia 24 zaliczenie z oceną

NOWE ODKRYCIA W KLASYCZNEJ LOGICE?

Nowe podejście systemowe. D. Hallin, P. Mancini

5/12/2015 WŁADZA I POLITYKA WŁADZA I POLITYKA PAŃSTWO

KOMUNIKATzBADAŃ. Poczucie wpływu na sprawy publiczne NR 95/2017 ISSN

Pojęcie rozwoju w ekonomii. dr Tomasz Poskrobko

Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej

przypomnienie filozofia nowożytna: filozofia współczesna: f. spekulatywna f. pozytywna

Akupunktura Trudności w projektowaniu badań klinicznych

Warszawa, kwiecień 2011 BS/38/2011 STOSUNEK POLAKÓW DO PRACY I PRACOWITOŚCI

Ryzyko i kryzys w podejściu procesowym. Mariusz Maciejczak

ZAKŁADANE EFEKTY KSZTAŁCENIA. 1. Odniesienie efektów obszarowych do efektów kierunkowych

Głównym celem opracowania jest próba określenia znaczenia i wpływu struktury kapitału na działalność przedsiębiorstwa.

Sądowa kontrola konstytucyjności prawa we współczesnych demokracjach Kontrola konstytucyjności prawa przez sądy powszechne

3. Funkcja represyjna Podsumowanie Rozdział III. Odpowiedzialność a sprawiedliwość Istota odpowiedzialności w prawie jako eman

WOS - KLASA I. umieć wyrażać (wypowiadać) własne zdanie w prosty sposób oraz je uzasadniać (chociaż dwoma argumentem)

Spór o poznawalność świata

Transkrypt:

Rozdział II PRZEMIANY WSPÓŁCZESNEJ TEORII REŻIMÓW NIEDEMOKRATYCZNYCH Teoria reżimów niedemokratycznych to jedno z najciekawszych, ale równocześnie najbardziej kontrowersyjnych pól współczesnych badań politologicznych. Owszem, praktyczny wydźwięk mają analizy wszystkich tematów będących w centrum uwagi akademickiej politologii. Jednak właśnie na zagadnieniu reżimów niedemokratycznych można obrazowo pokazać metodologię (nad)użycia argumentów fachowych w codziennych sporach politycznych. Nie chodziło i nie chodzi tu o spory nieistotne, lecz o (dez)interpretacje powstania, działania, zaplecza ideowego, czy istoty licznego i bogatego zbioru modeli niedemokratycznych, i to nie tylko tych, które zaoferował XX wiek. Problem ten stanowi prawdopodobnie jeden z powodów, dla którego tematowi reżimów niedemokratycznych zawsze towarzyszyło znaczące niezadowolenie z dotychczasowego stanu wiedzy. Szereg politologów, nie mówiąc o historykach i prawnikach, dziwił się i nadal się dziwi temu, jaki chaos panuje dotąd w splocie pojęć typu autokracja, despocja, dyktatura, hegemonia, plutokracja, totalitaryzm, tyrania itd. Jak niestosownie i chaotycznie były używane te terminy, jak znacząco do ich interpretacji wkradały się preferencje ideologiczne poszczególnych autorów. Zasługą amerykańskiego politologa Juana José Linza jest, iż społeczności politologicznej zaoferował opartą na empirii, koherentną, a przede wszystkim normatywną argumentację pozbawioną metodologii badania reżimów niedemokratycznych. Jej podstawą stało się zdefiniowanie rozbieżności między reżimami totalitarnymi i autorytarnymi. Opracowania Linza stały się następnie przedmiotem szeregu komentarzy i rewizji oraz krytyk (wymieńmy chociaż O Donnell Schmitter 1986; Merkel 1999b; Brooker 2000 i in.). Zresztą sam Linz w tekstach napisanych później wspólnie z Alfredem Stepanem skorygował, czy wręcz zmienił niektóre swe pierwotne tezy (Linz, Stepan 1978; 1996). Metodologia Linza jako kluczowe przedsięwzięcie proponujące neutralne narzędzia badawcze dla identyfikacji charakteru dowolnego reżimu niedemokratycznego nie została jednakże przed 1989 rokiem zakwestionowana. Prawdziwą próbą ognia był dla Linzowskiej teorii rozpad obozu sowieckiego oraz upadek licznej grupy komunizmów środkowo- i wschodnioeuropejskich. To gigantyczne trzęsienie ziemi spowodowało, że ponownie przebadano już wcześniej dyskutowane ograniczenia tej teorii. Uwagę skupiono (logicznie) szczególnie na zagadnieniu upadku reżimów niedemokratycznych (breakdown of non-democratic regimes), a konkretniej reżimów (post)totalitarnych (posttotalitarian regimes), czyli jednej z kategorii Linzowskich. Do głosu doszła modna fala studiów tranzytologicznych, używających teorii

niedemokracji, w większości głównie na poziomie opisu (rzadziej już analizy) tożsamości, czy istoty usuniętego reżimu (identity, nature of prior regime), tudzież warunków początkowych danej transformacji (transition). Innymi słowy, dla niektórych autorów nowo otwarte pole debat stało się świetną okazją do gwałtownej zmiany paradygmatu w całej tej sferze badań politologicznych. W ten sposób jedną ze wspólnych cech nowych pojęć, które pojawiły się w ostatniej dekadzie ubiegłego wieku było właśnie dążenie ich twórców, by nie tylko nazwać bieżące przemiany niedemokracji na świecie, ale przede wszystkim wyjść, metodologicznie i typologicznie, z dotychczasowego (upraszczając, Linzowskiego) schematu badawczego. Innymi słowy, nie chodziło o próbę zrewidowania, lecz próbę zbudowania nowej definicji, w której odzwierciedlają się narodziny dotąd niespotykanych, rzekomo zupełnie oryginalnych typów reżimów niedemokratycznych. Zaskakująco obszerna antologia w ten sposób nastawionych prób (z najbardziej znaczących w tym zakresie warto wymienić badaczy takich jak: David Collier, Larry Diamond, Steven Levitsky, Michael McFaul, Guillermo O Donnell, Andreas Schedler, Lucan Way czy Fareed Zakaria) to podstawa rozległej i wpływowej debaty nad tzw. reżimami hybrydalnymi (debate on socalled hybrid regimes). Celem niniejszego rozdziału jest, zgodnie z duchem poprzednich uwag, zarówno opis motywacji i argumentów ważniejszych uczestników tej debaty, jak i próba opisania granic metodologicznych tego punktu widzenia i usytuowanie go w ogólnych ramach teorii reżimów niedemokratycznych, czy też wskazanie teoretycznych konsekwencji takiego spojrzenia. * * * Pomijając wczesne reżimy semidemokratyczne Seymoura Martina Lipseta (semidemocratic regimes; Lipset 1959) i reżimy bliskie poliarchiom Roberta A. Dahla (regimes near polyarchies; Dahl 1971), to pierwsze próby uchwycenia potencjalnie nowego, specyficznego typu reżimów niedemokratycznych pojawiają się w latach 80. XX wieku. W centrum zainteresowania znalazła się wtedy rozszerzająca się grupa reżimów demokratyzujących się (democratizing regimes), czy też reżimów z nieukończoną transformacją, zatem reżimy, które jakoby nie spełniają w sposób wystarczający kryteriów demokracji, ale równocześnie nie pasują do dotychczasowych schematów modeli niedemokratycznych. Można tu przytoczyć na przykład koncept reżimów nieokreślonych Guillerma O Donnella i Philippe a C. Schmittera (uncertain regimes; O Donnell, Schmitter 1986), którego pierwotnym celem było właśnie zdefiniowanie owego niedoskonałego wyniku, wyjścia z poprzedniego porzuconego reżimu autorytarnego. Mniej więcej równolegle trend ten prowadził do odnowienia zainteresowania jakością demokracji i możliwością jej pomiaru. Ba, nawet do ponownego ożywienia ogólnego zainteresowania fenomenem demokracji (Schmitter, Karl 1991) oraz warunkami jej budowy i codziennego funkcjonowania. W rozważaniach przeważającej części autorów pracujących nad reżimami, które wyzbyły się większości swoich dawnych cech, mijając się jednak z ideałem demokratycznym, przyjęła się na poziomie lingwistycznym metoda dodawania do rzeczownika demokracja uściślającego przymiotnika. Tak więc jeden z klasycznych sposobów postępowania (i błędów?) nowoczesnej areny terminologicznej polega na tym, by uściślić, czy nawet udoskonalić termin implikujący zbyt wiele interpretacji, co gorsza, często ze sobą sprzecznych, lub uatrakcyjnić dany termin w celu szerszej, na przykład medialnej prezentacji. Wcale nie ostateczną czy kompletną, ale mimo to robiącą duże wrażenie listę democracies with adjectives zaprezentowali w 1996 r. David Collier i Steven Levitsky. Warto ją przytoczyć alfabetycznie, nie bacząc na to, że zdecydowana większość terminów nie będzie w dalszej części tekstu w żaden sposób komentowana czy wykorzystana: Asian-style, bankrupt, besieged, blocked, caudillistic, conflictive, conservative, controlled, de facto one-party, delegative, depoliticized,

dual, electoral, elitist, exclusionary, facade, formal, fragile, guarded, illiberal, immature, imperfect, impotent, incomplete, input, internationally dependent, limited, low-income, lowintensity, military, moderated, neocolonial, neoliberal, oligarchical, overinstitutionalized, partial, phantom, plebiscitarian, poor, populist, problematic, protected, proto, pseudo, quasi, restrictive, semi, sham, sick, socially explosive, stable limited, tarnished, tutelary, uncertain, unconsolidated, unruly, US-imposed, weak, without prosperity democracies (Collier, Levitsky 1996). Wskazany wyżej trend odzwierciedlił się również w studiach nad postkomunizmem. Przykładowo, tylko w ramach analizy rozwoju postsowieckiej Rosji w epoce Jelcynowskiej, stopniowo pojawiały się następujące terminy i pojęcia: demokracja wyborcza (electoral democracy) autorstwa Michaela McFaula (1997), monarchia wyborcza (выборная монархия) czy wyborcze samodzierżawie (выборное единовластие) Lilii Szewcowej i Igora Kljamkina (1998), miękki autorytaryzm (soft authoritarianism) Barry ego Sautmana (1999), czy demokracja autorytarna (authoritarian democracy) Richarda Sakwy (2002). Takie próby, które wskazują na wzburzone nastroje społeczności socjologicznej, nie ominęły także pozostałych reżimów znajdujących się na badanym obszarze: począwszy od republik postjugosłowiańskich, przez kraje środkowoeuropejskie, a kończąc na modelach postsowieckich, od słowiańskich przez kaukaskie aż po środkowoazjatyckie. Rzeczywiście wpływowymi i stosowanymi w praktyce określeniami reżimów niedemokratycznych ostatniej dekady XX wieku, swoistymi oknami wystawowymi tego tematu, stały się jednak dopiero pojęcia demokracja delegowana (delegative democracy) Guillerma O Donnella (1994) oraz demokracja nieliberalna (illiberal democracy) Fareeda Zakarii (1997). Trzeba jednakże zaznaczyć, że obu wymienionym autorom nie chodziło o rewizję istniejącej klasyfikacji niedemokracji. Ich celem, którego zresztą nie ukrywali, było przede wszystkim wyjaśnienie, dlaczego obecnie, w opozycji do tak wielu optymistycznych przesłanek z początku lat 90. XX wieku, reżimom liberalno-demokratycznym nie powodzi się zbyt dobrze, i to nie tylko w świecie postkomunistycznym. O Donnell podkreślał przede wszystkim typową dla wszystkich opisywanych reżimów obecność warstw oligarchicznych pretendujących do roli uprzywilejowanego aktora socjopolitycznego. Ich pierwotnym celem ma być odnowiona gwarancja status quo, ład ma być osiągnięty za pomocą raczej klasycznych metod autorytarnych: demobilizacji i depolityzacji społeczeństwa (a jeśli trzeba, to i wprost poprzez wykluczenie buntującej się części ludności z procesów politycznych). Akcentowana jest również niezmienność nowo powstałych stosunków własnościowych oraz szybka potransformacyjna normalizacja strefy gospodarczej. W reżimach tych istnieją więc formalnie ustanowione instytucje demokratyczne (często większość z nich) i działają procedury demokratyczne (przede wszystkim konkurencyjne wybory), ale to raczej wioska potiomkinowska. Owym zewnętrznie demokratycznym instytucjom brakuje bowiem praktyki demokratycznej lub inaczej mówiąc obywatelskiej kultury politycznej (civic political culture). Po drugie, te formalnie zainstalowane quasi-demokratyczne ramy konkurencji politycznej są (nad)używane przez nowe elity do wysoko prawdopodobnych (a często gwarantowanych) zwycięstw w wyborach, a następnie legitymizowania własnej władzy politycznej lub nawet do jej absolutnego sprawowania. Ucieleśnieniem tych nowych elit często bywa charyzmatyczna głowa państwa (prezydent), pretendująca do roli symbolu, jeśli nie zbawcy narodu, stojąca poza partiami (czy ponad partiami ) i innymi instytucjami, najczęściej na czele heterogenicznie zdefiniowanego ruchu społeczno-politycznego. Wybory, czy to prezydenckie, czy parlamentarne, maskują więc jedynie realną dominację elit, co paradoksalnie wcale nie obniża ich znaczenia, a nawet w pewnym sensie je wzmacnia. Chociaż bowiem wygrana opozycji i obalenie elit są faktycznie niemożliwe, wybory są bowiem jedynym dowodem na to, że opozycja realnie istnieje (co reżim często neguje, a w lepszym przypadku ośmiesza), to również dlatego stają się one dla elit kwestią być albo nie być. Odpowiada temu również retoryka stosowana przez elity, które posługują się personalizacją oraz

czarno-białymi schematami z instrumentarium klasycznego populizmu. Wpływ tego na podsystem instytucjonalny jest wyraźnie widoczny. Prezydent w roli zbawiciela narodu czy państwa wyposażony jest w mocny mandat bezpośrednio od ludu, głosi zdolność i gotowość postępowania bez zbytecznych zahamowań (wliczając w to ignorowanie obowiązującego ustawodawstwa), dominuje nad parlamentem (i innymi instytucjami, np. trybunałem konstytucyjnym), który często bywa rozczłonkowany i opanowany przez skomplikowane powiązania klienckie, a w konsekwencji prawie niezdolny (o ile w ogóle) do jakiegokolwiek działania. Według niektórych interpretacji właśnie ów system prezydencki lub semiprezydencki jest pierwotną cechą identyfikującą demokracje delegowane O Donnella. O Donnell wyjaśnia ten stan, zwracając uwagę na specyficzną tradycję badanych wspólnot, tłumaczy, jak podchodzić do codziennej realizacji praw i wolności obywatelskich. Faktycznie ograniczona tolerancja przy urzeczywistnianiu praw politycznych jest, jego zdaniem, mniej więcej rzeczywistym odbiciem niskiego progu wrażliwości elit w tej sferze w porównaniu np. do standardów zachodnioeuropejskich. Ważnym parametrem przy powstaniu demokracji delegowanych jest społecznie i ekonomicznie ostro podzielone otoczenie, z wysokim stopniem napięcia i intensywnymi konfliktami wewnątrzpolitycznymi (O Donnell 1994: 55 69). Zauważmy, iż przykłady demokracji delegowanych przytaczane przez O Donnella (Argentyna Peróna, Boliwia, Brazylia, Peru Fujimoriego i inne) pochodzą tylko z obszaru Ameryki Łacińskiej. Zresztą autor opierał się na starszym koncepcie państwa biurokratyczno-autorytarnego, opracowanym właśnie na podstawie analizy sytuacji w Ameryce Łacińskiej w latach 70. XX wieku (O Donnell 1979a; 1979b). Powyższy termin był stosowany również przez innych autorów w ramach innych przestrzeni, włącznie z postkomunistyczną. Odnoszono go m.in. do Chorwacji w epoce prezydenta Franja Tudjmana (Hloušek, Kopeček 2003b), Rosji w okresie rządów prezydenta Jelcyna (Szewcowa 1999: 507 508), Ukrainy za prezydenta Leonida Krawczuka (Kubicek 1996: 433 439), ba, nawet do Polski w okresie prezydentury Lecha Wałęsy (Linz, Stepan 1996: 287). Druga ze wspomnianych koncepcji demokracja nieliberalna amerykańskiego politologa Fareeda Zakarii (Zakaria 1997) jest oryginalnym spojrzeniem na kwestię bieżących trendów oraz ich przyczyn w zakresie rozprzestrzeniania się na świecie demokracji jako reżimu politycznego. W dużej mierze uwzględnia ona spostrzeżenia O Donnella: chodzi o modele, w których wprawdzie występują i są stosowane demokratyczne instytucje i procedury, ale wewnętrznie panuje w nich tylko ograniczony pluralizm i tylko częściowa tolerancja w odniesieniu do praw obywatelskich. Typowa jest tu sytuacja, kiedy na podstawie wolnych, pluralistycznych wyborów paradoksalnie są wybierane elity, które w praktyce nie przestrzegają wartości i metod konstytucyjnego liberalizmu. Problem zdaniem Zakarii tkwi, po Millowsku, w zakresie władzy rządowej (Zakaria 1997: 30). Właśnie uzurpatorskie i niekontrolowalne ingerencje władzy i w przeciwieństwie do tego obywatelska niemoc, czyli brak ochrony obywatela przed samowolą władzy, to dla Zakarii istotne znaki występowania demokracji nieliberalnych. Według niego można obserwować widoczny wzrost oraz zaskakująco szybkie wewnętrzne umacnianie się tego typu reżimów, począwszy od umiarkowanych, jak Argentyna, a kończąc na takich, które przypominają niemalże tyranię, jak Kazachstan czy Białoruś (Zakaria 1997: 23). Prowokacyjna jest jednakże analiza przyczyn tego nowego stanu i niepokojącego fenomenu. Wyjaśnienie wzrostu reżimów demokratycznych, ale nieliberalnych buduje on bowiem na wyjaśnieniu, dlaczego w globalnym aspekcie reżimom liberalnym się nie powodzi. Opinia Zakarii, że demokracja rozkwita, liberalizm konstytucyjny nie odwołuje się przy tym do spostrzeżenia Philippe a C. Schmittera: [...] liberalizm, rozumiany jako koncepcja wolności politycznej czy też jako doktryna polityki gospodarczej, może iść ręka w rękę ze wzrostem demokracji. Nigdy jednakże nie był niezmiennie i jednoznacznie złączony z jej praktyką [...]. Podobnie, do pełnego liberalizmu nie muszą

prowadzić nawet wolne wybory: Dzisiaj te dwie gałęzie demokracji liberalnej, w zachodnim systemie politycznym splecione ze sobą, w reszcie świata się od siebie oddzielają. (Zakaria 1997: 23) Teza Zakarii, zaopatrzona w historyczną argumentację (w końcu, w innym ze swoich tekstów jako pierwszą demokrację nieliberalną wskazuje jakobińską Francję) i w porównaniu z O Donnellem bardziej skonceptualizowana (czyli stosowana z większym ryzykiem), wygląda tak: zwycięstwo demokracji uwarunkowane jest wcześniejszym ugruntowaniem wartości i metod konstytucyjnego liberalizmu, przede wszystkim gwarancji rządów prawa oraz nienaruszalności praw własności. W drugą jednak stronę ta zależność nie działa. Demokracja jest więc jedynie możliwym (a nie historycznie koniecznym) wynikiem długo trwającej przewagi wartości liberalnych oraz odpowiadających im procedur. Tak więc dla obecnych rządów europejskich i północnoamerykańskich typowy ma być właśnie liberalizm konstytucyjny, polegający na ograniczeniach proceduralnych, które utrudniają większości pochodzącej z wyborów wykonywanie władzy. I na odwrót fundamenty wielu przejrzyście demokratycznych reżimów (najczęściej wschodnioazjatyckich, ale również latynoamerykańskich czy afrykańskich i oczywiście również postkomunistycznych) często nie posiadają wymiaru liberalno-konstytucyjnego. Zakaria, w duchu tej argumentacji równocześnie z całą mocą rehabilituje liberalne reżimy autokratyczne (z punktu widzenia długoterminowego rozwoju na obszarze postkomunistycznym warto odnotować, że zalicza do nich także monarchię austro-węgierską), które określa jako naturalne stopnie poprzedzające i warunkujące późniejszą udaną demokratyzację. Zakaria uzupełnia dwoma spostrzeżeniami opisywaną także przez O Donnella odrębność tradycji podejścia miejscowych elit do praw i wolności społeczeństw, na których czele stoją (dla przestrzeni postkomunistycznej jako typowe przykłady podaje obszary bałkański oraz postsowiecki słowiański). Po pierwsze, zwraca uwagę na bardzo optymistyczne postrzeganie natury ludzkiej, częste w kontynentalnej Europie, co stoi w sprzeczności ze zdrowym sceptycyzmem w tej dziedzinie, czyli z wątpliwością, czy warto ludziom dawać zbyt dużą władzę. Po drugie, akcentuje nieufność wobec maksymalistycznych postulatów, dominujących w obecnych naukach społecznych i podejściach praktyczno-politycznych w tej sferze, które jego zdaniem już nie reprezentują klasycznego liberalnego punktu widzenia, lecz modernistyczny. Jego zdaniem obecnie dominuje pogląd, iż właściwą drogą do pokonania dziedzictwa minionych niedemokratycznych stosunków są maksymalistyczne interpretacje opiekuńczego liberalizmu socjalnego. Ich przejawem instytucjonalnym ma być przy tym na wskroś kompleksowy i normatywnie obudowany model demokratyczny. Klasyczny liberalizm popadł wręcz w niełaskę, w obecnym dyskursie nauk społecznych nie wspomina się go z wdzięcznością, jako warunku dalszej demokratyzacji, ale z nieukrywanym despektem podkreśla się raczej jego niedoskonałości, niedociągnięcia i ograniczenia (Zakaria 1997: 41 43). Reasumując zatem argumentację obu autorów, przy wszystkich zarysowanych punktach wspólnych (szczególnie odnośnie do uchwycenia stanu wyjściowego) można zauważyć, że podczas gdy O Donnell w swoim koncepcie demokracji delegowanej zwraca uwagę przede wszystkim na brak checks and balances, to zdaniem Zakarii w demokracjach nieliberalnych brakuje głównie rule of law. Opisane tu dwa pojęcia szybko stały się znane, były często wykorzystywane i zdobyły popularność nawet poza środowiskiem politologicznym, przez co rozpropagowały całą wspomnianą falę prób zdefiniowania rzekomo nowych typów reżimów niedemokratycznych pochodzących z niedoskonałych czy niedokończonych transformacji. Liczebność tych prób zmusiła nawet niektórych politologów do podjęcia się zdefiniowania metod, za pomocą których nauki polityczne chciały się uporać z zagadnieniem typów niedemokracji po 1989 r..

Według Andreasa Schedlera (2006: 3 5) można mówić o trzech ogólnych alternatywach czy strategiach konceptualnych postrzegania potransformacyjnych reżimów niedemokratycznych. Koncepcje demokracji delegowanej i nieliberalnej jego zdaniem reprezentują pierwszą strategię demokracji z usterkami (defective democracies). Obok propozycji O Donnella i Zakarii do kategorii tej zalicza m.in. pojęcie demokracji klientelistycznej (clientelist democracy) Herberta Kitschelta, oparte m.in. na spostrzeżeniu, iż właśnie te reżimy charakteryzują się słabym programowym dookreśleniem działających w nich partii politycznych (Kitschelt 2000). Schedler łączy tę strategię metodologiczną z minimalistycznym pojmowaniem demokracji, jednym tchem ostrzegając przed niebezpieczeństwem osłabiania naszego zrozumienia rzeczywistości autorytarnej (Schedler 2006: 4). Zwraca w ten sposób uwagę na istotny problem napięcia między normatywnym minimum demokratycznym i kategoryzacją nowoczesnych reżimów politycznych balansujących w słynnej szarej strefie Carothersa (gray zone; Carothers 2002). Kolejną alternatywną strategią konceptualną ujęcia tego, co Scheller określa mianem autorytaryzmów wyborczych, jest teoria nowych autorytaryzmów (new authoritarianisms), którą niełatwo zbałamucić pseudodemokratycznym wizerunkiem badanych reżimów i która zachęca do korzystania z tradycyjnych metod badania w tym zakresie. Akademicką ambicję uchwycenia i zdefiniowania istoty rzekomo zupełnie specyficznego posttransformacyjnego wariantu reżimów niedemokratycznych w sposób najbardziej typowy reprezentuje teoria reżimów hybrydalnych, która zasługuje na większą uwagę. Sam termin reżim hybrydalny z punktu widzenia pochodzenia nie jest zupełną nowinką w politologii. Pojawił się na przykład w tekstach kilkakrotnie wspomnianego O Donnella, który już w 1986 r. w książce Transitions from Authoritarian Rule: Tentative Conclusions about Uncertain Democracies (1986: 9 14; 39 45 z Schmitterem) pisał o istnieniu tzw. ograniczonych demokracji (limited democracies = democraduras) oraz liberalizujących się autorytaryzmów (liberalized authoritarianism = dictablandas). Dziesięć lat później O Donnell (1996; por. Munck 1996) wykorzystał koncept poliarchii Dahla i zadał pytanie: co to jest niepoliarchia?. Oddzielił strefę prywatną i publiczną i na tym metodologicznym fundamencie rozróżnił poliarchie formalnie i nieformalnie zinstytucjonalizowane. W powstałej typologii poliarchie zinstytucjonalizowane formalnie (formally institutionalized polyarchy) respektowały separację prywatnego i publicznego oraz charakteryzowały się podejściem uniwersalistycznym, za pomocą którego osiągały symbiozę pionowych i poziomych wektorów odpowiedzialności, umożliwiając realizację republikańskich i liberalnych form rządów. Za to w poliarchiach zinstytucjonalizowanych nieformalnie (informally institutionalized polyarchy), czyli właśnie w reżimach o charakterze hybrydalnym, linie podziału tego, co prywatne i publiczne, były zacierane, naruszano tu poziome linie odpowiedzialności i uniemożliwiano (przez systemowo dominujący partykularyzm) powstanie form rządów i cnót o charakterze republikańskim i liberalnym. Ciekawe, iż pomimo tych zastrzeżeń O Donnell nadal zaliczał tę kategorię reżimów włączył do niej wiele współczesnych reżimów latynoamerykańskich, jak Argentyna, Boliwia, Brazylia, Ekwador, Kolumbia czy Wenezuela do rodziny poliarchii, jakkolwiek z przymiotnikiem zawężających się (diminishing polyarchies). Istnieją i inne prapoczątkowe teorie reżimów hybrydalnych. Przykładowo Terry Lynn Karl w roku 1995 r. scharakteryzowała niektóre współczesne środkowoamerykańskie modele rządów jako reżimy hybrydalne łączące elementy zarówno autorytaryzmu, jak i demokracji (Karl 1995: 73 74). Z kolejnych autorów, którzy opierają się na podobnych teoretycznych przesłankach można wymienić koncepcje semidyktatury Paula Brookera (semi-dictatorship; 2000: 252) oraz semiautorytaryzmu Mariny Ottaway (semi-authoritarianism; 2003). Autorem-symbolem tego schematu teoretycznego jest jednak prawdopodobnie jeden z nestorów badań na polu reżimów niedemokratycznych, amerykański politolog Larry Diamond. Komentował on w wielu artykułach budowanie tej teorii, w tym także i krytyczne reakcje (np. na F. Zakarię; por. Diamond 2003). W jego słynnym artykule Thinking About Hybrid Regimes (2002) znajdziemy argumentację dotyczącą tej

koncepcji teoretycznej w rzeczywiście treściwej postaci. Na czym więc ona polega? Istotą podejścia Diamonda jest próba usystematyzowania i skomentowania reżimów hybrydalnych, według autora produktu współczesnego świata (Diamond 2002: 24) tak, jak zostały zdefiniowane przez poszczególnych uczestników dyskusji. Ma więc chodzić o typy reżimów formalnie akceptujące demokrację, ale jednocześnie wykorzystujące raczej autorytarne procedury i narzędzia. Wstęp artykułu jest poświęcony pseudodemokracji (pseudodemocracy). Według Diamonda ów potencjonalnie naukowy termin ma w pewnym sensie pecha. Padł bowiem ofiarą obecnie dominującej tendencji postrzegania demokracji jako jedynej akceptowalnej formy państwa. Trendowi temu jeszcze niedawno towarzyszyła niewyobrażalna presja wspólnoty międzynarodowej, wymierzona przeciwko reżimom, które (podobno) nie mieszczą się w tej ekskluzywnej kategorii. Zewnętrzna atrakcyjność demokracji może przy tym, jego zdaniem, prowadzić (już prowadzi?) do budowania w rzeczywistości wirtualnego zbioru reżimów demokratycznych, który to proces pociąga za sobą maskowanie rzeczywistej ilościowej dominacji autorytaryzmów politycznych. Jednak termin pseudodemokracja może być pożyteczny już przez to, iż sygnalizuje ciekawy fakt, że elitom licznych reżimów demokratyczna forma państwa jawi się jako bardzo atrakcyjna (ba, wręcz nieunikniona), tak że nie wahają się inwestować środki i siły w jej chociażby formalne urzeczywistnienie. Nawet jeżeli środkami tymi są tylko kłamstwo, wykręt, podstęp. Jest to rzeczywiście novum, które sygnalizuje godne uwagi przesunięcie postrzegania tego tematu we współczesnym świecie. Można więc w skrócie powiedzieć, że na pierwszy rzut oka dominujący trend trzeciej fali demokratyzacji, owo szeroko głoszone i często z zachwytem komentowane podążanie rzekomej większości reżimów od (najczęściej) (post)totalitaryzmu do demokracji, w rzeczywistości nie dotyczył tak wielu przypadków. Przeciwnie, trzeba się skupić na równoległym, ale w swoich konsekwencjach najwyraźniej odrębnym trendzie na budowaniu pseudodemokracji. Ów quasidemokratyczny trend tymczasem, patrząc ilościowo, przeważył nad trendem prodemokratycznym. W każdym razie stosowanie terminu pseudodemokracja nie ma sensu bez dookreślenia rzeczywistej demokracji, tej nieudawanej. W ten sposób Diamond przechodzi do kwestii, będącej pierwszym kluczowym aspektem debaty na temat reżimów hybrydalnych: czy istnieje jakaś różnica, a jeśli tak, to jaka, pomiędzy demokracją wyborczą a demokracją liberalną? Stoimy tu przed zasadniczym zagadnieniem, ponieważ nie tylko według Diamonda dla obu typów reżimów konstytutywna jest obecność regularnych, konkurencyjnych i wielopartyjnych wyborów; czyli żaden z nich nie ma charakteru politycznie zamkniętego. To, co odróżnia demokracje wyborcze od demokracji liberalnych, to brak rzeczywiście ścisłej i wiarygodnej praktyki przestrzegania wolności politycznych i praw obywatelskich w rozumieniu rule of law. Larry Diamond na podstawie tych faktów stwierdza, że reżimy hybrydalne to reżimy nieliberalne, ale trzeba dodać (powołując się na Zakarię), że ma na myśli liberalizm w nowoczesnym, a nie klasycznym rozumieniu. Ciągle jednak jesteśmy na początku. Udowadniane i wspierane pewnymi argumentami istnienie reżimów niedemokratycznych, które stosują instytucję wyborów, nie oznacza jeszcze wcale, że mamy do czynienia z jednoelementową kategorią politologiczną. Diamond widzi więc konieczność rozróżnienia reżimów, które umożliwiają konkurencję polityczną (najstosowniejszym terminem jest jego zdaniem konkurencyjny autorytaryzm Levitskiego i Waya), oraz reżimów, w których konkurencja polityczna jest zjawiskiem nieznanym, tu przywołuje termin Schedlera autorytaryzmy niekonkurencyjne i kategorię Sartoriego autorytaryzmy hegemoniczne. Dla naszego komentarza nie jest tak istotne, jak licznie reprezentowane są zdefiniowane w powyższy sposób zbiory, choć Diamond poświęca sporo miejsca przykładom (Diamond 2002: 26 27; 30 31). Krótko mówiąc, istotne jest to, iż w zbiorze reżimów niedemokratycznych

najwidoczniej ubywa politycznie zamkniętych (klasycznych) autorytaryzmów, czy niemaskowanych totalitaryzmów. Powiązanie z teorią reżimów hybrydalnych tworzy następna konstatacja Diamonda, że właśnie ich znikanie ze sceny jest źródłem bogactwa kategorii hybryd. Skupmy się więc raczej na drugim istotnym aspekcie debaty nad reżimami hybrydalnymi, którym jest wyjątkowe, ba, wręcz bezkrytycznie wielkie znaczenie, nadawane przez jej uczestników zjawisku wyborów. Właśnie wybory stały się najistotniejszym kryterium, i to nie tylko dla analizy Diamnoda, ale też w ujęciu różnic pomiędzy demokracjami wyborczymi a wyborczymi autorytaryzmami (zob. bardziej szczegółowo kolejny rozdział) opisanymi przez Schedlera. Klasyczny temat politologiczny opis i analiza konkurencji wyborczej, jej swobody i uczciwości, został wyniesiony do pozycji czynnika rozstrzygającego. Jest jednak dyskusyjne, czy takie usytuowanie broni się z punktu widzenia upragnionej metodologicznej trafności. W pełnym świetle pokazuje to kolejny podrozdział referowanego tekstu Diamonda poświęcony, w duchu dążenia do badania coraz to bardziej doskonałych typów niedemokracji, odróżnieniu demokracji wyborczych od autorytaryzmów wyborczych (Diamond 2002: 27 29). Najpierw jesteśmy w nim konfrontowani z kwiecistymi uwagami na temat nieostrości studiowanych reżimów i niejasnych granic pomiędzy nimi. Odpowiedź na pytanie, jak badać wybory jako kryterium rozróżnienia reżimów, Diamond rozpoczyna od standardowej uwagi, iż wyborów nie można zrozumieć tylko na podstawie czysto formalnych parametrów. Trzeba poświęcić uwagę również innym czynnikom, na przykład kwestii, czy opozycja i jej kandydaci są w stanie prowadzić kampanię wyborczą, albo sprawie liczenia głosów. Proponuje on przy tym, aby mówić raczej o trendach, w ramach których można uchwycić stopień łamania standardów demokratycznych, niż o mierzalnych wielkościach. Ze sceptycyzmem dodaje, że bądź co bądź nawet w demokracjach nierzadko jesteśmy świadkami nierównej walki wyborczej, gdyż przykładowo istnieje niepewność co do źródeł finansowania poszczególnych uczestników wyborów, nierówny dostęp do subwencji państwowych itp. Nawet szczegółowa charakterystyka wolnych oraz nie-wolnych wyborów Diamonda nie odbiera możliwości krytyki jednej z głównych tez nie tylko jego, ale w ogóle teorii reżimów hybrydalnych. Wyliczenie cech wyborów, jakkolwiek długie, sprowadza się do podstawowej kwestii: jak paradygmat reżimów hybrydalnych chce sklasyfikować cały wachlarz reżimów niedemokratycznych tylko na podstawie analizy wyborów? Już przez to, że zebrane przez Diamonda argumenty wiążą się głównie z jakością konkurencyjności/braku konkurencyjności wyborów, są metodologicznie niewątpliwie dyskusyjne. Określenie bowiem dokładnej granicy pomiędzy czystym (demokratycznym) a nieczystym (niedemokratycznym) charakterem wyborów jest właściwie niemożliwe. Jeżeli sam Diamond używa opisu charakteru wyborów do odróżnienia zarówno demokracji liberalnych od demokracji wyborczych, jak i demokracji wyborczych od autorytaryzmów wyborczych, to wychodzi właściwie z przesłanki, iż im mniej badane wybory są uczciwe, konkurencyjne i wolne, tym mniej demokratyczny jest dany reżim. Albo innymi słowy jest bardziej niedemokratyczny. Czy takie podejście do kategoryzacji typów reżimów jest aby metodologicznie właściwe? Artykuł kończy się opisem różnic (już bardziej namacalnych) między kolejnymi typami reżimów niedemokratycznych, ściślej między autorytaryzmami konkurencyjnymi oraz hegemonicznymi autorytaryzmami wyborczymi, i niewątpliwie szczerym westchnieniem autora nad metodologicznymi ograniczeniami badań współczesnych reżimów niedemokratycznych: począwszy od niejasności kategorii reżimów mieszających cechy demokratyczne i niedemokratyczne, a kończąc na niedoskonałości narzędzi badawczych i nieprzydatności kryteriów analizy, porównań i klasyfikacji takich modeli. * * * Trzeba więc zauważyć, że tekst Diamonda przekonująco odkrył większość problemów wiążących się z teorią reżimów hybrydalnych w zakresie obecnie dominującego paradygmatu

badania niedemokracji. Skupmy się na widocznych teoretycznych konsekwencjach zaprezentowanego konceptu, dla których naturalne ramy tworzą zawsze obecne dostojne dylematy politologiczne: począwszy od definicyjnego pytania, co to jest właściwie niedemokracja/demokracja, a kończąc na metodologicznej niepewności, jak nienormatywnie, szanując podejście empiryczno-analityczne, badać zjawiska polityczne. Najbardziej typowym objawem tej niepewności jest zastosowanie zjawiska wyborów jako najwyższej miary w rozróżnieniach. Można by chyba zaakceptować założenie, iż linię rozdzielającą można przeprowadzić między prawdziwym aktem wyborczym spełniającym podstawowe parametry (regularność, wolna konkurencja aktorów partyjno-politycznych, przestrzeganie formalnie ustanowionych standardów) a modelem, który z wyborów bierze tylko zewnętrzną fasadę. Ambicją teoretyków reżimów hybrydalnych jest jednak stworzenie całej skali klasyfikacyjnej z uwzględnieniem momentów, kiedy na przykład w wolnych wyborach wynik daje zwycięstwo aktorowi nieliberalnie zorientowanemu lub rezultat powtarza się czy daje się przewidzieć. W rezultacie właściwie żadna z oferowanych definicji poszczególnych typów nie jest czytelna lub łatwo stosowalna. Przyczyną jest przy tym właśnie dyskusyjność proponowanych kryteriów, które mają określać granice pomiędzy poszczególnymi (sub)typami. Jak więc właściwie rozumieć podejście zwolenników teorii reżimów hybrydalnych z punktu widzenia szerszych uwarunkowań współczesnej teorii polityki? W duchu poprzednich uwag, za pierwotne metodologiczne źródło teorii reżimów hybrydalnych można uznać przeniesienie wzorcowego tranzytologicznego twierdzenia o zależności pomiędzy typem odrzucanego reżimu niedemokratycznego a typem reżimu nowo budowanego (zob. Dvořáková, Kunc 1994: 36n) na relację typ odrzucanego (a często porzucanego) reżimu niedemokratycznego typ nowego reżimu niedemokratycznego, ewentualnie relację typ porzucanego reżimu demokratycznego typ nowo budowanego reżimu niedemokratycznego. Mówiąc językiem teorii tranzycji, szereg politologów w połowie lat 90. XX wieku zaciekawił fakt, że tranzycje wielu reżimów nienaturalnie się wydłużają. Co więcej, nie tylko, reżimy te w okresie potransformacyjnym niepewnie oscylowały między pełnowartościową demokracją a otwartą dyktaturą, ale i prawdopodobieństwo trwania tych modeli w mglistej strefie (foggy zone; Schedler 2002: 37) było niebywale wysokie. Teoria reżimów hybrydalnych odnowiła więc naszą wrażliwość na spostrzeżenie, iż procesy przejściowe nie muszą się kończyć i często nie kończą się ustanowieniem w pełni demokratycznego porządku. Można więc stwierdzić, że hierarchia nowo powstałych modeli stanowi odbicie postrzegania współczesnych reżimów niedemokratycznych przez pryzmat paradygmatu tranzytologicznego. Trend ten dotyczy znaczącej liczby przypadków reprezentujących trzecią falę demokratyzacji Samuela P. Huntingtona (1991). Nie oznacza to wcale, że definicja reżimu hybrydalnego jako specyficznego typu potransformacyjnego jest od początku związana wyłącznie z obszarem postkomunistycznym. Dostarczył/dostarcza on wystarczająco dużo przykładów, ale samo zjawisko było/jest postrzegane również jako historyczne. Już w latach 60. i 70. XX wieku można było, zdaniem Diamonda, zaliczyć do kategorii reżimów hybrydalnych m.in. Meksyk, Singapur, Malezję, Republikę Południowej Afryki, Rodezję czy Tajwan (tylko Malezja i Singapur mają do tej kategorii należeć też i dziś; z drugiej jednakże strony Diamond jest skłonny spekulować na temat Nigerii, Indonezji, Wenezueli, czy nawet Turcji [por. Diamond 2002: 21 23]). Sporo podobnych reżimów już pod koniec XIX wieku oraz w ciągu wieku XX miało i ma nadal istnieć w Ameryce Łacińskiej, gdzie najczęściej określane są one jako demokracje oligarchiczne (oligarchical democracies; por. np. Hartlyn, Valenzuela 1994: 99). Perspektywa historyczna, z której patrzy się na trzecią falę demokratyzacji, zaciemnia fakt, że to brak liberalizmu (nowoczesnego? klasycznego?) jest podstawową cechą kategorii reżimu hybrydalnego, jak już wspomniano wyżej. Oceniając historyczne przykłady form hybrydalnych, nie sposób nie zauważyć najczęściej brakującego aspektu międzynarodowego tych zmian reżimu. Podobnie, słabością zwolenników szerokiej teorii demokracji jest akcentowanie na pierwszym

miejscu partycypacji obywatelskiej, która powodowała brak presji na rzecz wprowadzenia konstrukcji demokratycznej jako jedynego wariantu do zaakceptowania (jakkolwiek realizowane to było tylko jako zasłona dymna dla autorytarnej treści). Uwagi te są niezmiernie ważne dla zrozumienia obecnej teorii reżimów hybrydalnych. Jej logika rzeczywiście łączy się bowiem przede wszystkim z przeobrażeniami byłych (post)totalitarnych reżimów komunistycznych, czyli z epoką zapoczątkowaną w 1989 r. Wówczas chodziło o procesy, w ramach których porzucono, w różnym tempie, z różnym stopniem zachwytu i, oczywiście, także przy zastosowaniu różnych strategii, dotychczasowe zamknięte modele polityczne, a zapowiadano najczęściej cele demokratyczne. Entuzjazm istotnej części aktorów tych procesów wnet się wyczerpał, przyczyn niepowodzenia licznych transformacji jest zaś wiele i właśnie ich analiza stanowi jeden z kluczy do zrozumienia działania obecnych reżimów niedemokratycznych na obszarze postkomunistycznym. Teoria reżimów hybrydalnych opisuje więc właściwie etap, w którym dominowała niepewność co do wyniku zmian. Etap, w którym dopiero szukano reguł gry, słynnej one game in town Linza. Okres ten w różnych krajach trwał przez różny czas. W większości przypadków w krajach postkomunistycznych nie przekroczył przełomu XX i XXI wieku. Po 2000 r. reżimy, w odniesieniu do których nie da się zaobserwować mniej lub bardziej akceptowalnego sposobu legitymizacji elit politycznych przez wspólnotę polityczną, są już raczej czymś wyjątkowym (por. specyficzny rozwój na Ukrainie). W niektórych przypadkach transformacja doprowadziła do modelu demokratycznego, jak w państwach bałtyckich. W niektórych krajach postkomunistycznych spełnione zostały nawet parametry demokracji skonsolidowanej (Merkel 1999; Beyme 1999), jak w państwach środkowoeuropejskich. Gdzie indziej, przeciwnie, doszło do ponownej instalacji różnych typów niedemokracji, co dotyczy też reżimów zaliczanych do hybrydalnych. Problem leży więc po stronie badaczy, którzy skapitulowali wobec zawodu niedoskonałymi rezultatami zmian i woleli spekulować na temat nowej kategorii typologicznej, zamiast zaakceptować krach części projektów demokratycznych i autorytarną teraźniejszość. Prawdopodobnie to właśnie chciał wyrazić Thomas Carothers w artykule The End of The Transition Paradigm? (2002). Według jego zdrowo sceptycznej oceny nie przynosi korzyści optymistyczne założenie, że 1) większość krajów, które określane są jako kraje w trakcie transformacji (transitional countries) zmierza ciągle w kierunku demokracji oraz że 2) kraje porzucające autorytarne czy posttotalitarne modele nieodparcie muszą zmierzać ku wszystkim trzem płaszczyznom demokracji: otwartości, postępowi i konsolidacji. Ani że 3) wprowadzenie regularnych i prawdziwych wyborów rzeczywiście wystarczy, by nowy rząd uzyskał wystarczającą legitymizację, bez odpowiedniej partycypacji społeczeństwa, oraz że 4) szanse poszczególnych krajów na demokratyzację polegają tylko na politycznych działaniach, odwadze i inwencji elit, bez potrzeby obecności odpowiednich warunków gospodarczych, społecznych i instytucjonalnych. Zdaniem Carothersa można zatem mówić o stanie, w którym proces budowania państwa (state-building) wielkie wyzwanie łączone z upadkiem komunizmu stał się we wtórny wobec wyzwania numer dwa procesu budowania demokracji (democracybuilding). Naszym zdaniem dwie pierwsze tezy Carothersa mają jedną wspólną cechę. Jest nią niezgoda na wydłużanie w nieskończoność procesów przejściowych. W odniesieniu do zdecydowanej większości reżimów postkomunistycznych już od pewnego czasu mamy do czynienia ze stanem, w którym obowiązują nowe reguły gry, przez nowe elity został już zdefiniowany nowy model legitymizacji władzy politycznej i został on mniej lub bardziej zaakceptowany przez masy. Istnienie nowo przestrzeganych reguł rządzenia jest przy tym cechą, której brakuje klasycznym procesom przejściowym. Procesy te rozpoczynają się od zakwestionowania dotychczasowych reguł obowiązujących w epoce niedemokratycznej,

a kończą na zdefiniowaniu nowych reguł. Te wcale nie muszą być regułami zgodnymi z demokratycznymi standardami. Nieosiągnięcie tych standardów nie jest przecież wcale równoznaczne z niekończącym się wydłużaniem samego przejścia. Innymi słowy, paradygmat tranzytologiczny, którego produktem (w pewnym sensie) i częścią jest teoria reżimów hybrydalnych, wyczerpał się. Można to zresztą udokumentować na tekstach autorów, którzy zajmują się postkomunistycznymi modelami politycznymi. Niektórzy z nich, jakkolwiek na początku lat 90. XX wieku byli związani z paradygmatem reżimów hybrydalnych, zaczęli powoli, stopniowo odkrywać możliwości, które proponują klasyczne teorie reżimów niedemokratycznych. Uwaga ta wcale nie ma podtekstu krytycznego; jest bowiem naturalne, że wraz z rozwojem wydarzeń zmienia się spojrzenie na wydarzenia oraz metoda ich oceny. Z tej grupy politologów można wymienić przykładowo Lilię Szewcową, której oceny postsowieckiej polityki rosyjskiej przeszły drogę od respektu dla teorii reżimów hybrydalnych (Szewcowa 1999), aż do zastosowania klasycznej teorii reżimów niedemokratycznych (Shevtsova 2004). Podobną postawę reprezentują również Władimir Ryżkow (Ryzhkov 2004) czy Jurij Lewada (Levada 2004). Typowa jest również ewolucja poglądów Michaela McFaula, który, analizując Rosję Jelcynowską i Putinowską, zastąpił swój pierwotny koncept demokracji wyborczej (electoral democracy; 1997), należący do kategorii hybrydalnej, określeniami reżim semiautokratyczny (semiautocratic regime) czy autokracja konkurencyjna (competitive autocracy), metodologicznie należącymi już raczej do kategorii nowych autorytaryzmów (McFaul, Petrov 2004: 20 31). * * * Niewątpliwie debata na temat reżimów hybrydalnych ma dla teorii niedemokracji, a zatem i demokracji absolutnie zasadnicze konsekwencje. Skądinąd, właśnie koncepcja reżimów hybrydalnych najwidoczniej ożywiła debatę o problemie what democracy is and is not (Schmitter Karl 1991). Teorii demokracji i niedemokracji, od świadomie formalnych, podkreślających parametry proceduralne badanego zjawiska politycznego, aż po normatywnie zorientowane, istnieje, jak wiadomo, szereg. Z całej grupy mniej lub bardziej stosowanych i mniej lub bardziej szanowanych definicji, paradygmat tranzytologiczny i teoria reżimów hybrydalnych zmuszają do zwrócenia uwagi na klasyczną koncepcję Josepha A. Schumpetera. Powodem jest to, że Schumpeterowskie minimalistyczne określenie demokracji jako modelu, w ramach którego legitymizacja władzy powstaje (i równocześnie wyczerpuje się) w wyniku periodycznej otwartej konkurencji o głosy wyborców (Schumpeter 2004: 287 320), skupia się na fenomenie wyborów. Na poziomie czysto formalnej analizy dochodzi więc do sytuacji, kiedy można koncept demokracji wyborczej czy wyborczego autorytaryzmu (obydwa niezastąpione dla teorii reżimów hybrydalnych), zamienić w gruncie rzeczy na model Schumpetera. Intencją tego podejścia jest, by pojęcie (nie)demokracja opisywało tylko formę i procedurę. Jakość, czy jak kto woli stopień (nie)demokracji wynika już głównie z założeń danego obserwatora, mających zawsze podstawę normatywną. Obowiązuje to nawet wtedy, gdy uświadomimy sobie, iż polityczna demokracja i niedemokracja są idealizacjami, jak każde pojęcie z zakresu nauk społecznych. Podobnie, gdy uświadomimy sobie, iż rozwijają się, inaczej mówiąc, że (nie)demokracja nigdy nie jest absolutnie obecna lub absolutnie nieobecna, lecz raczej rośnie i umacnia się albo odwrotnie słabnie i upada. Konsekwencje dla teorii politycznej są oczywiste. Dyskusja o kategorii hybryd potwierdziła istnienie napięcia pomiędzy podejściem czysto technicznym (krytykowanym z pozycji normatywnych), w dużej mierze ograniczającym praktykowanie demokracji do zjawiska wyborów, a modernistycznymi postulatami socjalnego liberalizmu domagającego się gwarancji rzeczywistej realizacji praw obywatelskich i politycznych (np. David Held 1995), włącznie z

prawami grupowymi, które w pewnym sensie dominują w teorii demokracji pod koniec drugiego i na początku trzeciego tysiąclecia. Właśnie przez te nurty teorii społecznej reżim hybrydalny został określony jako zaledwie pseudodemokratyczny: kryteria końca drugiego i początku trzeciego tysiąclecia nie zadowalają się podobno zjawiskiem formalnego istnienia instytucji demokratycznych (nawet wliczając w to wybory). To nie wystarczy, by jakikolwiek reżim określić jako demokratyczny. Dla takiego spojrzenia po prostu problemem jest to, że wybory maskują autorytatywną dominację, a dany reżim nie dostarcza areny dla rzeczywiście wolnej i uczciwej (nie tylko wyborczej) konkurencji. Przewaga zwolenników teorii reżimów hybrydalnych, gdy idzie o ocenę wyjścia z procesów potransformacyjnych na obszarze postkomunistycznym, nie ograniczyła się tylko do kilku terminologicznie zakotwiczonych dyskusyjnych (z jednej strony niewiarygodnie krytycznych, a z drugiej niesamowicie pojednawczych) studiów nad konkretnymi reżimami. Przede wszystkim sproblematyzowała ona ważność dotychczasowej metodologii i terminologii, stosowanych w ramach badań nad niedemokracjami. Idealnym środowiskiem dla analizy trafności takiego podejścia są próby przedstawienia nowej klasyfikacji reżimów niedemokratycznych, które powstały w obozie jej zwolenników.