Ks. prof. dr hab. Wiesław Przyczyna Uniwersytet Papieski Jana Pawła II w Krakowie Ocena pracy doktorskiej mgr Maryny Fedoriuk pt. Formy adresatywne we współczesnym dyskursie religijnym języka polskiego i ukraińskiego (studium porównawcze), napisanej na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie pod kierunkiem prof. dr. hab. Stanisława Koziary, Kraków 2019 r., ss. 397 Oceniana praca sytuuje się w popularnym ostatnio w Polsce nurcie badań nad dyskursem religijnym. Składa się z sześciu rozdziałów, które dość łatwo dają się pogrupować w trzy części: metodologiczną, teoretyczną i praktyczną. Podział pracy na trzy części determinuje strukturę niniejszej recenzji. Składać się ona będzie z trzech punktów zawierających ocenę poszczególnych części oraz punktu będącego oceną końcową. 1. Ocena części metodologicznej pracy Część metodologiczna jest tożsama z pierwszym rozdziałem pracy. Zawiera ona wszystkie istotne elementy wymagane we wstępach lub rozdziałach metodologicznych prac naukowych, a mianowicie: przedmiot badań, cel i zadania, problem, motywy podjęcia tematu, metody i kolejność postępowania badawczego. Elementy te zostały w pracy opisane w sposób przejrzysty i zrozumiały. Przykładem tego może być fragment dotyczący metod badawczych. Autorka metody te nie tylko wymienia, ale również dokładnie je charakteryzuje. Zaczyna od metody empirycznej, polegającej na opisywaniu zjawisk językowych z perspektywy własnego doświadczenia komunikacyjnego. Następną metodą zastosowaną w pracy jest metoda analizy strukturalnej, rozumiana jako charakterystyka morfologiczno-syntaktycznego planu wyrażania badanych jednostek językowych. Kolejną metodą, o której mowa w pracy, jest metoda analizy semantycznej, pozwalająca scharakteryzować plan treści, czyli leksykalnosemantyczne wypełnienie form adresatywnych. Podobnie ma się rzecz z pozostałymi meto-
dami: analizą kontekstualną, komponentową, socjolingwistyczną, etnologiczną i porównawczą (por. s. 12 13). Dodatkowych wyjaśnień wymaga z kolei passus poświęcony materiałowi źródłowemu. Według autorki materiał ten tworzą wybrane gatunki dyskursu religijnego, a mianowicie: kazania i homilie, przemówienia, listy pasterskie i inne dokumenty kościelne, np. orędzia, korespondencja prowadzona przez osoby duchowne oraz teksty internetowe i wypowiedzi ankietowe (por. s. 12). Z dalszej lektury pracy (zob. rozdział trzeci) wynika, że materiał źródłowy w języku polskim pochodzi z zasobów Kościoła Rzymskokatolickiego, w tym przede wszystkim z instytutów życia konsekrowanego, a w języku ukraińskim z zasobów różnych odłamów Cerkwi prawosławnej i Kościoła Greckokatolickiego. W pierwszym przypadku, czyli w języku polskim, brakuje źródeł pochodzących z Kościoła Greckokatolickiego, który jest częścią Kościoła katolickiego, w drugim z Kościoła Rzymskokatolickiego działającego na Ukrainie. Czy jest to przeoczenie, czy jakiś zamysł metodologiczny autorki pracy? 2. Ocena części teoretycznej pracy Część teoretyczna pracy składa się z dwóch rozdziałów: drugiego i trzeciego. W rozdziale drugim autorka wyjaśnia wszystkie najważniejsze pojęcia, którymi posługuje się w pracy, przedstawia formy adresatywne jako składniki aktów mowy i wyznaczniki kategorii grzeczności oraz omawia najbardziej znane ich typologie funkcjonujące w literaturze polskiej i ukraińskiej. Rozdział ten pokazuje, że autorka dobrze orientuje się w literaturze przedmiotu (nie tylko ukraińskiej, ale i polskiej), poprawnie odczytuje myśli autorów i zrozumiale je relacjonuje. Przedmiotem badań opisanych w trzecim rozdziale tej części jest funkcjonowanie form adresatywnych w dyskursie religijnym. Autorkę interesuje pytanie, jak formy te funkcjonują w dyskursie Kościoła katolickiego w Polsce i w różnych odłamach Cerkwi prawosławnej na Ukrainie. Poszukując odpowiedzi na tak postawione pytanie, doktorantka przebadała wszystkie najważniejsze publikacje w języku polskim i ukraińskim. Pozwoliło jej to stworzyć w miarę kompletny katalog form zwracania się do osób duchownych w mowach uroczystych, korespondencji oficjalnej i w bezpośrednim kontakcie codziennym oraz wskazać różnice w ich funkcjonowaniu w Polsce i na Ukrainie. 2
W ocenianym rozdziale są pewne tematy, które przez znawców problematyki nie zostały ostatecznie rozstrzygnięte i wymagają dodatkowego namysłu. Zapewne takim tematem jest zwracanie się do biskupów i arcybiskupów w mowach uroczystych i korespondencji oficjalnej za pomocą konstrukcji: najdostojniejszy księże biskupie, najdostojniejszy księże arcybiskupie. Skoro tytuł eminencja (łac. eminentia), tłumaczony jako dostojność, jest zarezerwowany w Kościele katolickim dla kardynałów i generała zakonu maltańskiego, a w Cerkwii prawosławnej dla niektórych patriarchów stojących na czele niezależnych Kościołów, to może należałoby również określenie najdostojniejszy zarezerwować dla tych samych osób. Biskupom i arcybiskupom zostałyby z kolei określenia: najprzewielebniejszy, najczcigodniejszy. Zgadzam się z autorką, że dyskusyjne jest stosowanie wobec kleryka diecezjalnego tytułu ksiądz. Uważam także, że niestosowne jest zwracanie się do niego przez pan. Wydaje się, że pewnym rozwiązaniem byłoby zastosowanie formy proszę brata, tak jak ma to miejsce w seminarium zakonnym. Są też w tym rozdziale stwierdzenia, które mogą budzić wątpliwości. Na przykład na s. 85 autorka pisze, że generalnie kardynałami powinni być biskupi, ale nie muszą. Tak było dawniej: kardynał nie musiał mieć żadnych święceń. Dzisiaj sytuacja wygląda inaczej. Zgodnie z obowiązującym prawem kandydat na kardynała powinien mieć przynajmniej święcenia prezbiteratu, gdyby zaś nie był biskupem, to zanim otrzyma godność kardynalską, musi przyjąć święcenia biskupie (por. KPK, kan. 351 1). Albo na s. 81 jest napisane, że biskupowi przysługuje prawo udzielania niektórych sakramentów. Można z tego wnioskować, że biskup pewnych sakramentów udzielać nie może. Tymczasem biskupowi przysługuje prawo udzielania wszystkich sakramentów, a tylko niektóre z nich są wyłącznie jemu zarezerwowane, np. sakrament święceń. Autorka na stronach 116 i 120 zalicza jezuitów i salezjanów do zgromadzeń bezhabitowych. W Kościele katolickim za takie uważa się zgromadzenia, których członkowie nie używają specjalnego stroju odróżniającego ich od osób świeckich. Zarówno jezuici, jak i salezjanie noszą strój duchowny, jakim jest sutanna. Wynika z tego, że autorka potraktowała przymiotnik bezhabitowy dosłownie, czyli jako oznaczający niemający habitu. I w tym sensie ma ona rację, ponieważ jezuici i salezjanie nie używają habitów, lecz sutanny. Omawiany rozdział zawiera informacje odległe od stanu faktycznego. Niektóre różnice są wynikiem zmian, jakie dokonały się w niektórych instytucjach kościelnych w trakcie pisania niniejszej pracy. Na s. 103 (także w wielu innych miejscach) doktorantka proponuje, 3
aby do dziekana seminarium duchownego zwracać się w taki sam sposób jak do dziekana wydziału uczelni wyższej. Sposób ten jest jak najbardziej prawidłowy. Problem jednak w tym, że w seminariach funkcji dziekana nie ma. Pełni ją dyrektor studiów, choć trzeba uczciwie dodać, że niekiedy funkcję tę piastuje jeden z kleryków. Jego zadaniem jest pośredniczenie w kontaktach wspólnoty seminaryjnej z przełożonymi. I wobec niego można by stosować niektóre formy adresatywne, np. bracie dziekanie, proszę brata dziekana, wielebny bracie dziekanie, czcigodny bracie dziekanie. We fragmencie mówiącym o kapucynach autorka dzieli zakonników na tych, którzy mają święcenia prezbiteratu, i na tych, którzy ich nie mają. Pierwszym z nich przysługuje tytuł ojciec, a drugim brat. Tak było dotąd w całym zakonie. Od pięciu jednak lat kapucyni krakowskiej prowincji nie używają tej podwójnej tytulatury. Wszyscy nazywają się braćmi. Pociąga to za sobą konieczność zmiany form adresatywnych stosowanych wobec kapucynów mających sakrament święceń w sytuacjach komunikacyjnych typu: wierni duchowni. Zmiana ta spowodowała pewne zamieszanie w komunikowaniu się z zakonnikami. Osoby z zewnątrz, duchowni i świeccy, nie wiedzą, z kim mają do czynienia: z księdzem czy z bratem zakonnym? Muszą o to pytać, zanim rozpoczną z nimi jakąkolwiek rozmowę. Pewne zmiany dokonały się ostatnio także w zgromadzeniu redemptorystów. Do pewnego czasu na czele klasztoru stał rektor. Od niedawna funkcję tę sprawuje superior. W związku z tym, zwracając się do niego, używamy formy: ojcze superiorze, a nie ojcze rektorze. Oznacza to zmiany we wszystkich sytuacjach komunikacyjnych, oficjalnych i nieoficjalnych. W rozdziale spotyka się nazwę mnisi, stosowaną wobec franciszkanów (por. s. 104). To sugerowałoby, że są oni reprezentantami zakonów mniszych. Tymczasem według klasycznej typologii stosowanej w Kościele katolickim zakon ten należy do kategorii zakonów żebraczych lub żebrzących. Dlatego lepiej byłoby mówić o nich zakonnicy lub bracia niż mnisi. W omawianej części pracy zdarzają się również błędy językowe. Zwrócę uwagę na te najważniejsze i te, które powtarzają się wielokrotnie, np. s. 71: prezbiteriat (prawidłowo: prezbiterat); s. 85: Biskup Rzymski (prawidłowo: biskup Rzymu); s. 87: Instytuty Życia Konsekrowanego (prawidłowo: instytuty życia konsekrowanego); s. 90: zakony mendykańskie (prawidłowo: zakony mendykanckie); s. 92: XX = księża (prawidłowo: ks. ks., a nie KK); s. 105: służą kapelanami szpitalnymi (prawidłowo: posługują jako kapelani szpitalni); s. 113: modlitwie o intencji całego świata (prawidłowo: modlitwie w intencji całego świata); s. 115: ka- 4
płaństwo w szpitalach (prawidłowo: kapelaństwo w szpitalach); s. 123: Do rektora sprawującego w sanktuarium (prawidłowo: Do rektora sprawującego władzę w seminarium). 3. Ocena części praktycznej pracy Trzecia część pracy ma charakter praktyczny. Składa się z trzech rozdziałów: czwartego, piątego i szóstego. Rozdział czwarty zawiera przejrzystą prezentację materiału badawczego. Tworzą go formy i zwroty adresatywne uzyskane podczas analizy podstawowych źródeł: kazań, homilii, przemówień, orędzi, listów pasterskich oraz tekstów internetowych i wypowiedzi z badań ankietowych z Polski i z Ukrainy. Autorka formy te pogrupowała w pewne kategorie, np. formy proste (bracie, siostro) i złożone (ekscelencjo, księże biskupie), formy jednostkowe (przyjacielu) i kolektywne (rodzino). Za podstawę takiej kategoryzacji przyjęła kryterium formalno-syntaktyczne i semantyczne. Interesujący w omawianej części jest rozdział piąty. Doktorantka opisuje w nim funkcjonowanie form i zwrotów adresatywnych w dyskursie religijnym polskim i ukraińskim. W celu uwiarygodnienia swoich analiz funkcjonowanie tych form rozważa w konkretnych typach relacji komunikacyjnych: wierni duchowni, duchowni wierni, duchowni duchowni, wierni wierni. Godne zauważenia jest to, że autorka wszystkie kwestie teoretyczne bogato ilustruje przykładami, dzięki czemu jej wywody są zrozumiałe. Jest to ważne zwłaszcza wtedy, gdy badania dotyczą ukraińskiej części pracy. Na szczególną uwagę zasługuje rozdział szósty. Zawiera on analizy porównawcze funkcjonowania form adresatywnych w dyskursie religijnym Polaków i Ukraińców. Analizy te doprowadziły autorkę do interesujących wniosków. Pierwszym z nich jest zauważenie, że funkcjonowanie tych form w poszczególnych dyskursach odznacza się pewną specyfiką, która jest wynikiem wpływów odmiennej historii, kultury i religii. Drugim ciekawym wynikiem jest odkrycie pewnych zjawisk, które występują w obu analizowanych dyskursach. Jednym z nich jest przenikanie elementów etykiety świeckiej do religijnej. Zjawisko to wywołane jest przede wszystkim nakładaniem się podwójnych ról społecznych na członków interakcji, gdzie osoba duchowna z jednej strony jest przedstawicielem instytucji religijnej, a z drugiej czyimś kolegą, uczniem, pracownikiem. Innym zjawiskiem zauważalnym w obu dyskursach jest skracanie dystansu ze względu na historię znajomości między duchownym i duchownym oraz 5
duchownym i świeckim. Jest to zapewne wynik demokratyzacji, która dokonuje się w Kościele katolickim w Polsce. Zainspirowany powyższymi rozważaniami, zastanawiam się, czy nie należałoby przeprowadzić w Polsce pogłębionych badań na temat losu tytułu ksiądz. Odnoszę wrażenie, że tytuł ten zaczyna znikać ze świeckiej przestrzeni publicznej i jest zastępowany określeniem pan. Byłoby więc interesujące zweryfikowanie, czy tak dzieje się naprawdę i jakie są tego przyczyny. 4. Ocena końcowa pracy Pracę mgr Maryny Fedoriuk oceniam wysoko. Na taką ocenę miały wpływ: intersujący temat, oryginalny materiał badawczy, kontrastywnie ujęta problematyka, konsekwencja w postępowaniu badawczym i wiarygodność uzyskanych wyników. Oceniana praca pokazała, że jej autorka swobodnie porusza się w podjętej problematyce, co oczywiście nie oznacza, że w pracy nie brakuje pewnych nieścisłości czy niedomowień; dobrze orientuje się w literaturze przedmiotu, zwłaszcza polskiej; z prowadzonych analiz wyprowadza prawidłowe wnioski; nieźle posługuje się językiem polskim, choć zdarzają się jej błędy językowe. Biorąc to wszystko pod uwagę, stwierdzam, że oceniana dysertacja spełnia wszystkie wymogi stawiane przez ustawodawcę tego rodzaju pracom. Wnoszę więc do Rady Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie o dopuszczenie mgr Maryny Fedoriuk do dalszych etapów przewodu doktorskiego. Kraków, 18.06.2019 r. 6