Polskie władze spotkają się z Komisją Europejską ws. podatku handlowego data aktualizacji: 2017.03.14 Przedstawiciele polskich władz w najbliższym czasie spotkają się ze służbami Komisji Europejskiej, aby przedyskutować kwestię podatku handlowego - dowiedział się portal wiadomoscihandlowe.pl. Pomysł ten poparty został m.in. przez wicepremiera Mateusza Morawieckiego. Podczas spotkania polska strona zamierza bronić progresywnej struktury podatku. Ujawniamy, na jakie argumenty będą się powoływać polskie władze. Przypomnijmy, 19 września 2016 r. Komisja Europejska wszczęła formalne postępowanie wyjaśniające w sprawie polskiego podatku od sprzedaży detalicznej. Jednocześnie nakazała stronie polskiej wstrzymanie poboru tej daniny do czasu wydania ostatecznej decyzji w tej sprawie (Polska się z tego wywiązała, choć na raty). Końcowa decyzja do dziś nie została wydana, a w międzyczasie Polska skierowała do Trybunału Sprawiedliwości UE skargę na decyzję KE z września. Wyprawa do Brukseli Z naszych informacji wynika, że zanim wydana zostanie ostateczna decyzja KE, dojdzie do spotkania polskich władz ze służbami Komisji. Spotkanie takie umawiane jest przez Warszawę z Brukselą już od połowy stycznia br., jednak wciąż nie doszło nawet do ustalenia jego daty. Informację taką
potwierdzają nasze źródła w Ministerstwie Finansów, a także biuro prasowe resortu. - Jesteśmy do państwa dyspozycji w celu omówienia planowanego środka oraz wszelkich ewentualnych zmian - napisała do polskich władz Christina Siaterli z Dyrekcji Generalnej ds. Konkurencji. Polska strona, po konsultacjach na linii wicepremier Mateusz Morawiecki - prezes UOKiK Marek Niechciał, ustaliła że spotkanie takie jest pożądane. Portal wiadomoscihandlowe.pl dotarł do korespondencji prowadzonej na jesieni minionego roku i w pierwszych miesiącach roku bieżącego między polskimi władzami i służbami Komisji Europejskiej. Z treści pism dowiadujemy się, jakie argumenty (częściowo powtórzone, a częściowo nowe) polska strona zamierza podnieść, gdy spotka się z przedstawicielami służb KE oraz w dalszym toku walki o obronę progresywnego podatku handlowego, jaki obowiązywać miał w Polsce od września 2016 r., ale został w ostatniej chwili zablokowany przez KE. W korespondencji znaleźć można wiele interesujących danych i argumentów. Przykładowo, na poparcie jednej z tez polskie władze przywołują wyniki Jeronimo Martins, właściciela sieci Biedronka. W innym miejscu - przedstawiają listę zagranicznych i polskich sieci handlowych stosujących optymalizację podatkową. Jeszcze gdzie indziej - przekonują, że tylko od punktu widzenia zależy, czy podatek handlowy wesprze małych, czy też dużych detalistów. Za wiele stawek Najważniejsze w pismach są oczywiście argumenty broniące progresywnego podatku handlowego. Tych naliczyliśmy kilkanaście. Polska strona odnosi się wprost do zarzutów KE z wrześniowej decyzji i stara się z nimi polemizować. Pierwszy argument dotyczy tak prozaicznej kwestii, jak to, z iloma stawkami podatkowymi mamy w ogóle do czynienia w ustawie uchwalonej przez Sejm w lipcu 2016 r. Zdaniem Komisji, stawki są trzy (0 proc., 0,8 proc. i 1,4 proc.). Zdaniem strony polskiej - tylko dwie (0,8 proc. i 1,4 proc.). - Konstrukcję prawną zastosowanego w ustawie wyłączenia podatkowego należy odróżnić od zwolnienia podatkowego lub stawki zerowej podatku. (...) Nie można traktować przychodu od 0 do 17 mln zł jako podlegającego stawce zerowej podatku, ponieważ przychód osiągnięty w tym przedziale w ogóle nie jest przedmiotem opodatkowania - przekonuje Ministerstwo Finansów w piśmie wysłanym w jego imieniu przez UOKiK do służb KE. Zarzut pod adresem KE dotyczący niezrozumienia przepisów ustawy na tym się nie kończy. Polskie władze wskazują, że nieprawdziwe jest sformułowanie zawarte w decyzji KE, jakoby przedsiębiorstwa "mogły zostać objęte jedną z trzech różnych stawek podatku w zależności od wielkości miesięcznych przychodów". - Przychód przedsiębiorcy może zostać opodatkowany jedną albo dwiema stawkami podatkowymi - odpowiada strona polska. Warszawa twierdzi zatem, iż KE zrozumiała konstrukcję podatku w całkowicie błędny sposób. Polska zwraca uwagę na to, iż progresja dzielić może się na globalną (gdzie jedna stawka podatkowa zależna od wysokości przychodów - ma zastosowanie do całości przychodów; tak było w przypadku podatku handlowego na Węgrzech) i szczeblową (tutaj w każdym przedziale przychodów obowiązuje inna stawka podatkowa). W polskim podatku handlowym wykorzystano progresję szczeblową, ale zdaniem naszych władz KE nie zdaje sobie z tego sprawy i w ten sposób brnie w błędną argumentację. Biedronka a 500+ We wrześniowej decyzji KE podniosła także zarzut, iż Polska nie wykazała, że dochody z podatku
handlowego będą obowiązkowo przeznaczane na program 500+ oraz że program ten ma jakikolwiek bezpośredni związek z wielkością przychodu sprzedawców detalicznych. Jak na to odpowiada polska strona? - W polskim systemie prawnym dochody z podatków nie są przeznaczane bezpośrednio na określony cel. Innymi słowy, wpływy z podatku nie mogą być przypisane w całości i wyłącznie finansowaniu określonego z góry rodzaju wydatków - tłumaczą przedstawiciele MF. Polska strona zauważa, że nawet gdyby całość ewentualnych dochodów z podatku handlowego bezpośrednio przeznaczyć na wydatki w ramach programu 500+, to i tak środki te byłyby niewystarczające do sfinansowania tego programu w całości. Prognozowane roczne wpływy z podatku handlowego to bowiem 1,6 mld zł (zdaniem wielu ekspertów, i tak są przeszacowane), a roczny koszt funkcjonowania programu 500+ - ok. 22 mld zł. Nasze władze w korespondencji z KE wysuwają też argument, że program 500+ jest korzystny dla branży handlowej. Jak tłumaczą, z deklaracji beneficjentów rządowego programu wynika bowiem, że pozyskane świadczenia przeznaczane są głównie na zakup żywności i odzieży (42,6 proc. odpowiedzi). Największą korzyść uzyskiwać mają, zdaniem polskiej strony, handlowcy o dużych przychodach. - Potwierdzają to dane na temat wzrostu sprzedaży detalicznej, opublikowane przez detalistę o największych przychodach w Polsce, Jeronimo Martins (sieć Biedronka), którego sprzedaż w pierwszych sześciu miesiącach 2016 r. wzrosła o 9,8 proc. w złotych rok do roku. To bardzo dobry wynik, biorąc pod uwagę utrzymującą się deflację i zaostrzoną konkurencję na rynku napisały polskie władze do służb KE, zestawiając zaraz obok wzrost sprzedaży Biedronki z dwóch kwartałów 2016 r. ze wzrostem z analogicznego okresu 2015 r. Dane te dowodzą, że program 500+ ma bezpośredni wpływ na wielkość przychodów sprzedawców detalicznych uważa MF. Gdy mały jest dużym Polska strona zamierza także przekonywać służby KE, iż progresywny charakter podatku handlowego wcale nie uprzywilejowuje małych firm względem firm dużych. Nasze władze tłumaczą, że kwota wolna i niższa stawka podatkowa obniżają koszty działalności tak samo przedsiębiorstw o mniejszych, jak i większych przychodach. - Co więcej, gdyby ustalić i porównać wielkość uzyskiwanej rzekomo korzyści przez przedsiębiorców (odpowiadającej wg Komisji wielkości utraconych w porównaniu z normalnymi warunkami przychodów Polski), należałoby stwierdzić, iż rzekoma korzyść dla przedsiębiorców (a więc i wielkość udzielonej im rzekomo pomocy) rośnie wraz ze wzrostem przychodu przedsiębiorcy (aż do osiągnięcia wartości granicznej dla przedsiębiorców, których przychód przekracza 170 mln zł) uważają polskie władze. Zgodnie z taką logiką, im większe przychody osiągałby przedsiębiorca, tym więcej otrzymywałby pomocy.
Warszawa nie zgadza się ze wskazaniem przez Komisję mniejszych przedsiębiorstw jako rzekomych beneficjentów korzyści. Polskie władze łapią służby KE za słówka i podkreślają, że nie zawsze prawdziwe jest stwierdzenie, że przedsiębiorstwa o niższych przychodach to mniejsze przedsiębiorstwa, a przedsiębiorstwa osiągające wyższe przychody to większe przedsiębiorstwa. Polska powołuje się na jedno z zaleceń KE, zgodnie z którym przy tego typu klasyfikowaniu przedsiębiorstw brać pod uwagę należy nie tylko przychody, ale również m.in. wielkość zatrudnienia. - W konstrukcji podatku od sprzedaży detalicznej, dla ustalenia stawek, przyjęto osiągany przychód jako kryterium najbardziej obiektywne i niedyskryminujące, a nie wielkość przedsiębiorstwa tłumaczą polskie władze. Polska w swoim wywodzie przedstawia nawet argument, że to, czy rzekomo uprzywilejowane są przedsiębiorstwa o większych, czy mniejszych przychodach, jest względne. Ma to zależeć od tego, czy rzekomą korzyść przedstawi się bezwzględnie (kwotowo), czy też względnie (procentowo, w zestawieniu z uzyskiwanymi przychodami). - Ze względu na tę sprzeczność wyników analiz, w zależności od podejścia bezwzględnego czy też względnego w opinii władz polskich zastosowane przez Komisję rozumowanie jest błędne. Jednocześnie Komisja nie przedstawiła argumentów, ani orzecznictwa, które przemawiałyby za tym, że to podejście względne, w przeciwieństwie do bezwzględnego, jest prawidłowe twierdzi Ministerstwo Finansów w piśmie formalnie wysłanym do Brukseli przez UOKiK. Wszyscy z korzyścią Nasze władze próbują punktować te elementy wrześniowej decyzji KE, które ich zdaniem są nieścisłe, bądź wręcz wykluczają się wzajemnie. Chodzi m.in. o to, co zostało uznane w trakcie analizy KE za tzw. system odniesienia (czy całość przychodów przedsiębiorstw, czy tylko przychody powyżej 17 mln zł miesięcznie); o to, w jaki sposób Komisja doszła do wniosku, że za tzw. stawkę referencyjną należy uznać stawkę 1,4 proc., podczas gdy w innym fragmencie decyzji KE przyznała, że progresywna skala podatkowa nie stanowi części systemu odniesienia; a także o sztuczną, średnią stawkę opodatkowania.
- W ocenie władz polskich nie można uznać, że granice systemu odniesienia wyznaczono w sposób wyraźnie arbitralny lub stronniczy, tak aby sprzyjać określonym przedsiębiorstwom, które są w porównywalnej sytuacji próbuje się bronić Ministerstwo Finansów. Polska strona stoi na stanowisku, że zapisana w ustawie o podatku od sprzedaży detalicznej progresja nie powoduje uprzywilejowującego zróżnicowania jednych przedsiębiorstw w stosunku do innych, ponieważ jeżeli nawet przedsiębiorcy uzyskują określoną korzyść (w postaci rzekomego zrzeczenia się przez Polskę określonych wpływów), to w tej samej sytuacji, na tym samym poziomie przychodów, korzyść ta jest dla wszystkich podmiotów taka sama. Polski ten handel Warszawa zwraca ponadto uwagę, że - zgodnie z dotychczasowym orzecznictwem Trybunału i Sądu - aby móc stwierdzić, że w danym przypadku mamy do czynienia z pomocą państwa, warunkiem koniecznym jest ustalenie zakresu kategorii przedsiębiorstw, które są jedynymi podmiotami uprzywilejowanymi w drodze rozpatrywanego środka. Tymczasem w przypadku podatku handlowego, zdaniem polskich władz, nie da się określić kategorii przedsiębiorstw, które są jedynymi beneficjentami obniżonej stawki podatkowej, skorzystają z niej bowiem wszystkie przedsiębiorstwa, które będą podlegać opodatkowaniu od sprzedaży detalicznej. Polska próbuje także odeprzeć zarzut płynący od KE, jakoby progresywna skala podatku wydawała się być świadomie zaprojektowana w celu uprzywilejowania mniejszych przedsiębiorstw, ze szkodą dla przedsiębiorstw większych, które zwykle są własnością kapitału zagranicznego. W tym miejscu nasze władze wyjaśniają, że warunki dla opodatkowania podatkiem handlowym spełnia ogółem 100 podmiotów (co ciekawe, w Ocenie Skutków Regulacji mówiono o ok. 200 podmiotach), w tym 56 podmiotów zagranicznych i 44 podmioty polskie. Dodatkowe argumenty przywołane przez Ministerstwo Finansów skupiają się wokół tego, że podział na kapitał polski i zagraniczny inaczej kształtuje się w poszczególnych sektorach handlu detalicznego spożywczym, odzieżowym i obuwniczym, oraz RTV/AGD/IT. Podczas gdy w sektorze spożywczym wśród największych graczy zdecydowanie dominuje kapitał zagraniczny, tak już w sektorze RTV/AGD/IT znaczna część dużych firm jest polską własnością. - Z powyższego wynika, iż nie można uznać, że podatek od sprzedaży detalicznej będzie w większym stopniu obciążał przedsiębiorstwa będące własnością kapitału zagranicznego niż krajowego podsumowuje strona polska. Progresja na cenzurowanym Nasze władze w korespondencji ze służbami KE odnoszą się także do kwestii ewentualnego uzasadnienia wykorzystania progresywnej skali podatkowej charakterem bądź ogólną strukturą systemu podatkowego (ewentualnego, gdyż zdaniem Polski takie uzasadnienie nie jest w tym wypadku konieczne). Warszawa zwraca uwagę, że Komisja w swoich komunikatach i obwieszczeniach jak dotąd nie wyjaśniła, dlaczego progresja może być (i jest) usprawiedliwiana w odniesieniu do podatku dochodowego, ale już nie w odniesieniu do podatku przychodowego. - W ocenie władz polskich wszystkie podatki trafiające do budżetu państwa mają jednocześnie cel fiskalny zebranie określonych przez państwo wpływów i redystrybucyjny przeznaczenie ich na określone przez państwo cele. ( ) W przypadku podatku od handlu detalicznego, jego cel redystrybucyjny nie budzi żadnych wątpliwości zebrane dodatkowe w stosunku do lat poprzednich środki zostaną przeznaczone na finansowanie nowego programu społecznego Rodzina 500+ - zaznaczają polskie władze.
Polska podnosi również argument, iż przy trzymaniu się logiki rozumowania KE - nawet liniowy podatek przychodowy, wskazywany przez KE we wrześniowej decyzji jako niedyskryminujący (w odróżnieniu od podatku progresywnego takiego jak podatek handlowy), nie bierze pod uwagę kosztochłonności różnego rodzaju działalności, a w konsekwencji de facto dyskryminuje działalność kosztochłonną. - Podejście Komisji do selektywności podatku od handlu detalicznego jest wewnętrznie niespójne i opiera się na wybiórczym doborze argumentów na poparcie tezy o jego selektywności i pomijaniu, bez wystarczającego uzasadnienia, argumentów przeciwnych uważa polska strona. Polacy też optymalizują? W pismach przesłanych do Dyrekcji Generalnej ds. Konkurencji Warszawa odnosi się również do zarzutu naruszenia konkurencji na rynku. W tym wypadku polskie wyjaśnienia zaczynają się od opisania, jak skomplikowaną strukturę ma handel detaliczny w Polsce. Po wyliczance formatów sklepowych oraz cech, ze względu na które podzielić można firmy obecne na rynku, polskie władze przechodzą do jak się wydaje sedna sprawy. - W grupie sprzedawców o największych przychodach powszechnie stosowane są praktyki optymalizacyjne, o czym świadczą dane na temat ich obrotów w zestawieniu z zapłaconym podatkiem CIT. Dotyczy to zarówno firm polskich, jak i zagranicznych czytamy w piśmie wysłanym do KE. Zaraz obok umieszczona została tabela przedstawiająca wspomniane dane. Padają nazwy konkretnych sieci handlowych. Polskie władze ubolewają nad tym, iż duże sieci handlowe, które zaliczają się do sklepów o dużych przychodach, wykazują tendencje do stosowania nacisku na obniżkę marż producentów i dostawców, określane jako wykorzystywanie przewagi kontraktowej. Zwracają też uwagę na spadającą liczbę małych sklepów. - Nawet gdyby uznać co jednak zdaniem władz polskich nie ma miejsca że podatek od handlu detalicznego jest selektywny, to ze względu na znaczącą przewagę sprzedawców prowadzących sprzedaż na dużą skalę, w stosunku do drobnych detalistów, nie dojdzie do naruszenia konkurencji argumentuje strona polska. Kto zakłóca konkurencję Jednocześnie nasze władze progresję zastosowaną w ustawie o podatku od sprzedaży detalicznej określają mianem niewielkiej progresji. Tak niewielka progresja ( ) nie może spowodować poważnych zakłóceń na rynku. Ogranicza natomiast negatywne efekty zachodzące w strukturze handlu (zanik drobnego handlu przy wzroście handlu wielkopowierzchniowego), które w obecnym stanie noszą znamiona zakłócenia konkurencji twierdzi Ministerstwo Finansów. Na tym argumenty Polski w sporze z Brukselą się nie kończą. Warszawa zamierza powoływać się dodatkowo na autonomię kształtowania polityki podatkowej przez państwa członkowskie UE. W zbliżających się rozmowach ze służbami KE Polska wskaże również, że w niektórych krajach UE podatki o podobnym charakterze do polskiego podatku handlowego funkcjonują już od wielu lat i nie są kwestionowane. Podczas gdy Komisja Europejska we wrześniowej decyzji skupiała się na analogiach do podatku handlowego na Węgrzech (z którego kraj ten ostatecznie się wycofał, właśnie pod naciskiem KE), polska strona zamierza broniąc własnego stanowiska - skupić się na daninach obowiązujących we Francji (dawniej Taca, obecnie Tascom) i w niektórych regionach Hiszpanii, m.in. w Katalonii, Aragonii i Asturii.
Źródło: https://www.wiadomoscihandlowe.pl/artykuly/polskie-wladze-spotkaja-sie-z-komisja-europejska-w,11097