Siła z Muła żele i batony MULE BAR Posted on 10/06/2014 by michalkolo, ultrarunning.pl Jeść należy. Zwłaszcza w trakcie. Żeby móc dalej, szybciej bez zbędnego przesiadywania (przykucania) w krzakach kiedy inni wesoło pomykają obok. Całkiem dobrze byłoby, gdyby przy tym wszystkim smakowało. Bo wtedy życie staje się nie tylko wydajniejsze ale i co tu kryć - lepiej smakuje. Co wybredniejsi będą męczyć o naturalność produktu, jego eko print a Ci szczególnie upierdliwi o wege przydatność. Co tu dużo gadać. Niełatwo jest znaleźć te wszystkie zalety w jednym produkcie. Bo tak: - można iść na naturalniaka i nosić w plecaku pieczołowicie przygotowane potrawy i to dokładnie według wskazówek Scotta Jurka ale jest problem z przenoszeniem, spożywaniem, rozlatywaniem i babraniem się z tym wszystkim; - można wziąć kanapki ale bywają baaaardzo ciężkostrawne po paru dyszkach; - można tez lecieć na Snickersach i tym podobnych ale ja osobiście nie preferuję bo mnie po nich mega zatyka Zwykle treningowo latam na daktylach (ok paczki 200g na 100km), bananach i półlitrowej butelce mocnej, słodzonej kawy. Kiedy jednak przychodzi czas zawodów już dawno przekonałem się, że jednak wchodzą mi tylko żele i to zdecydowanie tylko na zawodach. Poza tym, czasami po prostu warto złamać monotonię i skusić się na przysmaczek. No właśnie tylko jaki? W sklepach generalnie średniawka. Nie ma się co oszukiwać to po prostu sztucznie aromatyzowane chemiczne odpowiedniki żywności, które mają w jak najmniej inwazyjny sposób zapewnić energię w trakcie wysiłku. I to jest ok. Nie oczekujemy cudów - no ale nie wszystkim to podchodzi.
Żarcie z Muła Muł, albo MULE BAR to brytyjska marka, której założyciele wymyślili sobie, że zrobią naturalną, zdrową i smaczną żywność dla spragnionych kalorii sportowców. I tylko tyle, albo aż tyle. Bo wydaje się, że ciężko to pogodzić. A jednak nie do końca. Z muła dostałem 4 żele, 7 batonów energetycznych i 2 ciacho-batony regenerujące. Dwa spostrzeżenia na dzień dobry to: 1. Smaki są rzeczywiście wywalone w kosmos i naturalne w sensie, że wydaje się, jakby to były ciacha a nie jakieś tam fikuśne sport odżywki. 2. Nie ma opcji, żebym podczas zawodów wcisnął coś innego niż żel. MUŁ w półpłynie - to cztery smaki (w tym dwa z kofeiną) : wiśniówka) Apple Strudel ( czyli szarlotka) Cherry Bomb (czyli
Lemon Zinger (cytrynówka +50 mg kofeiny) i Cafe Cortado ( czyli smak kawowy + 100 mg kofeiny)
Żele są wtłoczone w długie i ergonomiczne opakowania zaprojektowane tak, że bardzo łatwo się je otwiera. Są mocno skoncentrowane i gęste a przez to: po pierwsze nie wypływają zbyt łatwo i nie paprają rąk i wszystkiego dookoła a po drugie smak jest mocno intensywny i bardzo słodki. Bez wody się nie obejdzie albo zamuła pewna. Jednak jest kop! Już nawet z dwóch pierwszych dostajemy kopa ze 112 Kcal w każdym. Nie jest to jakoś spektakularne ale można napierać dalej. Smakowo bardziej podszedł mi szarlotkowy ale głównie dlatego, że nie przepadam za wiśniami. Choć wiśniowa kwaskowatość może zrobić dobrze na nadmiar słodyczy. Jednak prawdziwą bombą jest Cafe Cortado. Te 100mg kofeiny wali w ryj. Pozytywnie. Na Matrze wciągnąłem przed największą kiepą i było miło. A smak??? Jestem uzależniony od kawy i uwielbiam jej smak a tu dostałem prawdziwy, gęsty, intensywny i bardzo bardzo kawowy. Love jest. To, co jest inne w żelach z Muła to na pierwszy rzut oka zdecydowanie konsystencja jest mniej niż bardziej płynna a przy bliższym podejściu i analizie składu fakt, że składniki są naturalne i mogą być stosowane przez wegan. Szczegóły składu każdego z żeli można obczaić na stronie dystrybutora. Ale moje odczucia w tej kwestii są zdecydowanie pozytywne. Ciastka z muła Nie daję rady wcisnąć batona na wyścigu. Niedzielne wybieganko spoko, bo się zatrzymam, kawałek przejdę i podelektuję się batonem. A jest czym się delektować. Jeśli macie nadal w pamięci typowe batony sportowe to na pewno zauważyliście, że w konsystencji są mocno zbite. Tutaj dostajecie w zasadzie kawałki ciasta o całkiem sporej palecie smaków: ENERGETYCZNE Apple Strudel szarlotka
Hunza nut- orzechowy Jimmy s Choc czekolada z pomarańczami Liquorice lukrecja Mango Tango- chyba jasne Pinacolada też
Summer Pudding czyli porzeczowo, malinowo żurawinowy REGENERACYJNE czekolada z daktylami czekolada z bananem Są pyszne. Naprawdę! Jednego z nich nawet walnąłem do kawy. Ponieważ w zawodach udziału nie wzięły zdecydowałem się je stosować jako
przekąskę przed porannym treningiem. Tak, żeby wrzucić coś na ruszt i nie lecieć na goło ale jednocześnie nie obciążać nadmiernie żołądka. Takie rozwiązanie jest idealne. Jeden baton przeciętnie pakuje około 200 Kcal w tym wszystko odpowiednie dla wegetarian, naturalne, bardzo smaczne i opakowane w biodegradowalny papierek. Acha i ma logo Fairtrade czyli kupując pomagasz biednym rolnikom np. w Wenezueli. Te ze zwiększoną ilością białka czyli regenerujące mają go aż 13g i powodują, że jedzenie ciacha lub chlebka bananowego ( takie wrażenie z wersji z bananem) nie powoduje wyrzutów sumienia. Ciężko jest się odnieść do tego jaki rzeczywiście wpływ na regenerację miały akurat te batony bo za dużo jest tu czynników mogących mieć na to wpływ ale z punktu widzenia składu są to rzeczy, które mogą pomóc. Gdyby ktoś był jeszcze zagubiony Muły na swej stronie proponują poradnik energetyczny, który hmm wyośla (wymula? :P) co, jak, ile i kiedy? Czy Muł ma wady? Wszystko ma i Muł też. Moim osobistym zdaniem wadą muła jest cena. To ok 10 zł za żel czy baton. Jak policzycie według wskazań producenta (1-2 żele na godzinę biegu) to przy starcie na 100km wyjdzie Wam od 10 ( jak ktoś biega tempem Świerca czy Hercoga) do prawie 30. Czyli start jest z deka drogawy bo do startowego dopłacacie nawet 300 zł. I znowu można się zastanawiać czy warto i czy trzeba i w ogóle. Pewnie zdania będą podzielone i znajdą się tacy co nawet na bułce z masłem polecą. Inni stwierdzą, że za zdrowie lepiej płacić przy stole (czy w naszym przypadku w lesie) niż u lekarza i kupią całą baterię. Ja sam przynajmniej z części oferty na pewno skorzystam bo i smak i działanie bardzo mi odpowiadają.