Z Januszem Płocicą, prezesem Zelmera, m.in. o opcjach walutowych, problemach w Rosji oraz strategii rozmawia Agnieszka Barteczko. Jaką ostatecznie rezerwę z tytułu ujemnej wyceny opcji walutowych Zelmer utworzy w IV kwartale 2008 roku? (wywiad ukazał się w PARKIECIE 5 stycznia 2009 r. - Redakcja Biuletynu). Do tej pory była mowa o 18,6 mln zł przy kursie euro 3,9 zł oraz prawie 21 mln zł przy kursie euro 3,95 zł. 31 grudnia za wspólną walutę trzeba było zapłacić 4,17 zł (fixing NBP). Przy kursie euro 4,1 zł będzie to kwota z przedziału 20-25 mln zł, ale dokładną wycenę instrumentów sporządzoną przez banki poznamy na początku stycznia. Trzeba jednak pamiętać, że mówimy o transakcjach, które będą rozliczone w 2009 roku. Wtedy dowiemy się, czy i jakie zobowiązania z tytułu wyceny opcji obciążą wyniki spółki. Tworzymy rezerwę już w bilansie za 2008 rok, ale na razie straty są czysto teoretyczne. Planowana rezerwa była głównym powodem obniżenia prognozy zysku netto w 2008 roku z 49,1 mln do 33,6 mln zł. Uda się ją zrealizować? Nie widzę zagrożeń, jeśli chodzi o nasz biznes. Na ostateczny wynik wpływ będzie miała oczywiście wycena opcji walutowych. O rezerwie i niższych prognozach inwestorzy dowiedzieli się 12 grudnia. A kiedy spółka 1 / 6
zdała sobie sprawę z podjętego ryzyka? W momencie, gdy doszło do pierwszych silnych wahań kursów walutowych, czyli w październiku. Gwałtowne umocnienie się złotego... Chyba osłabienie... Tak, oczywiście - najpierw umocnienie, ale potem osłabienie złotego i umocnienie się euro było dla nas ogromnym zaskoczeniem. Wtedy zorientowaliśmy się, jak niebezpieczne narzędzia zastosowaliśmy. Dlaczego w takim razie się na nie zdecydowaliśmy? Nasza strategia zakładała bardzo szybki wzrost eksportu. Założyliśmy w niej, że średni kurs euro utrzyma się na poziomie 3,75 zł. W ciągu roku zobaczyliśmy jednak, że choć sprzedajemy za granicą coraz więcej, to przychody nie rosną i coraz mniej na tym zarabiamy. Dlatego zdecydowaliśmy się na rozszerzenie działań zabezpieczających. Nie braliśmy pod uwagę tak silnego oraz szybkiego osłabienia się złotego. Wtedy nikt nie brał tego pod uwagę. W październiku wiedzieliście już jednak, że możecie mieć kłopoty z powodu opcji. Czy nie za późno poinformowaliście o tym rynek? Dlaczego czekaliście do połowy grudnia? W raportach finansowych przekazywanych do wiadomości publicznej informowaliśmy o stosowanych przez nas instrumentach. Ich wycena zaczęła zmieniać się wyraźnie dopiero w związku ze zdecydowaną zmianą kursu złotego, czyli w listopadzie. To pokazało, że spółki stosujące zabezpieczenia powinny zwracać inwestorom większą uwagę na ryzyko, jakie się z tym wiąże. Po publikacji korekty prognozy natychmiast spotkaliśmy się z analitykami i przedstawicielami naszych finansowych akcjonariuszy, aby wyjaśnić sytuację. 2 / 6
Z jednej strony podkreślacie, że informacje o opcjach były w raportach okresowych, z drugiej przyznajecie, że o transakcjach nie była informowana rada nadzorcza... Rynek i radę nadzorczą informowaliśmy o zawieraniu transakcji zabezpieczających. Natomiast stopień ryzyka związany z tymi transakcjami nie był naświetlany w raportach i nie był też przedmiotem dyskusji z radą nadzorczą. Liczy się Pan z wyciągnięciem konsekwencji przez radę nadzorczą? Nikt nie jest zadowolony z tej sytuacji. Ale problemy z opcjami nie powinny zmienić spojrzenia akcjonariuszy na spółkę, na odmłodzoną i najsilniejszą markę w branży AGD w Polsce. Szybko rośniemy w kraju i za granicą przy dobrze i efektywnie prowadzonym biznesie operacyjnym. Czy nie ma obawy, że banki rozwiążą z Zelmerem umowy opcyjne, stawiając spółkę w bardzo trudnej sytuacji? Nie ma takiej możliwości. Bank może rozwiązać umowę wtedy, gdy druga strona się z niej nie wywiązuje. My wprawdzie rozmawiamy z bankami, jak moglibyśmy zrestrukturyzować portfel opcji, ale z umów się wywiązujemy. Nie ma też ryzyka, że rozliczenie transakcji zachwieje płynnością Zelmera. 3 / 6
Czy po obniżce prognoz na 2008 rok menedżerowie Zelmera mogą liczyć na przyznanie kolejnych opcji menedżerskich? Parametry, przy których opcje są przyznawane, są konkretne. Głównym z nich jest 20-proc. wzrost EPS (zysk na akcję - red. PARKIETU) rok do roku. Jeśli warunek ten nie zostanie spełniony, kolejna transza opcji nie zostanie przyznana. Opcje i rezerwa z nimi związana odbijają się na zyskach spółki, co wpływa na obcięcie prognozy przychodów na 2008 r. o ponad 40 mln zł, do 465 mln zł? Niższy niż oczekiwaliśmy jest eksport. Powody są dwa: zmiana organizacji dystrybucji w Rosji, która jest dla nas jednym z największych rynków zagranicznych, oraz zmniejszenie przychodów z eksportu liczonych w złotych - przez dużą część roku złoty był przecież mocniejszy, niż prognozowaliśmy. Jeśli chodzi o Rosję, zrezygnowaliśmy z naszego dotychczasowego dystrybutora, który miał prawo wyłączności. Dystrybucją zajął się dział sprzedaży naszej rosyjskiej spółki. To spowodowało spadek przychodów na tamtejszym rynku w III i IV kwartale 2008 roku, dodatkowo spotęgowany spowolnieniem gospodarczym. Czy spadek sprzedaży w Rosji jest tymczasowy? Gdyby nie kryzys gospodarczy moglibyśmy powiedzieć, że mamy pewne perturbacje organizacyjne. Niestety, dziś mamy dodatkowy czynnik ryzyka: problemy gospodarcze w Rosji. Trudno obecnie szacować popyt na tym rynku w przyszłości. Co będzie, jeśli zawirowania na wschodnich rynkach utrzymają się dłużej, a skutki będą dla Zelmera bardziej dotkliwe? 4 / 6
Jeśli okaże się, że Rosję i Ukrainę czekają długotrwały kryzys lub stagnacja, a my będziemy przez to tracić pieniądze, to rozważymy wycofanie się z tych rynków. Na razie mamy nadzieję, że przetrwamy i wyjdziemy z tego zwycięsko. Chciałbym też zaznaczyć, że eksport wprawdzie decyduje o naszym wzroście, ale nie przesądza o utrzymaniu poziomu sprzedaży. Nadal 80 proc. przychodów realizujemy w Polsce, gdzie zanotowaliśmy w 2008 r. sprzedaż o około 20 proc. wyższą niż w 2007 r., podczas gdy rynek wzrósł w tym czasie o 10 proc. W Polsce jesteśmy liderem w segmencie drobnego sprzętu AGD. Szacuję, że posiadamy obecnie 1/4 rynku polskiego (w 2007 r. wzrósł on o 15 proc., a udział Zelmera wyniósł 22 proc. - red. PARKIETU). W 2008 r. udało nam się jeszcze bardziej zdystansować konkurentów. Jakiego wzrostu rynku zarząd spodziewa się w 2009 r. i jaki udział w nim spółka chciałaby mieć za rok? Liczymy na jednocyfrowy wzrost rynku. Nadal chcemy rosnąć szybciej od niego. W 2007 r. eksport wyniósł 130 mln zł. Czy w 2008 r. był dużo niższy? Powinien być na podobnym poziomie. W kilku krajach odnotowaliśmy wzrost sprzedaży - w Rumunii, Czechach, na Słowacji czy Ukrainie. Na tym ostatnim rynku problemem nie jest spadek popytu, lecz brak pieniądza w obrocie: trzeba być bardzo ostrożnym i prowadzić rozważną politykę monitoringu spłaty należności. W strategii zarząd szacował, że w 2009 r. przychody sięgną 599 mln zł, a zysk netto 58,5 mln zł. Zelmer założył jednak, że wzrost PKB wyniesie 5 proc., a bezrobocie 9,5 proc. 5 / 6
Analitycy oceniają, że będzie to raczej odpowiednio około 2 i 12 proc. Kiedy zmienicie szacunki? Odczuwamy turbulencje i będziemy musieli zmniejszyć prędkość lotu. Kierunek i pułap jednak zostaje ten sam - nadal chcemy rosnąć w Polsce i na pozostałych rynkach Europy Środkowo-Wschodniej. Oczywiście nie możemy udawać, że w Polsce nie ma spowolnienia. Będziemy musieli zweryfikować założenia na 2009 r., ale nie umiem jeszcze powiedzieć, kiedy to nastąpi. Jak sytuacja na rynkach finansowych wpłynie na plany Zelmera związane z konsolidacją branży? Jest to dla nas duża szansa. Musi jednak upłynąć trochę czasu, aż wpływ obecnego kryzysu ujmą w swoich rachunkach wyników interesujące nas firmy z branży. Czy Zelmer rozważa połączenie z Amiką? Takich rozmów aktualnie nie prowadzimy. Dziękuję za rozmowę. 6 / 6