Lesław Lech Na zdjęciu Lesław Lech GENERAŁ LEOPOLD OKULICKI Niedźwiadek Każda kolejna rocznica wybuchu powstania warszawskiego owocuje szeregiem publikacji, w których rozważana jest celowość i sens walki z Niemcami w stolicy Polski, w sierpniu i wrześniu 1944 roku. Dla jednych z piszących, powstanie to wielki zryw warszawskiej młodzieży i patriotyczny czyn, inni natomiast uważają, że była to decyzja nieodpowiedzialna, bezsensowna i katastrofalna w skutkach. Te negatywne oceny kierowane są również pod adresem osób, które postanowiły przystąpić 1 sierpnia 1944 roku do realizacji w stolicy planu Burza. Wśród takich, oskarżanych osób jest również gen. Leopold Okulicki, ostatni dowódca Armii Krajowej. Nie ulega wątpliwości, że był on zwolennikiem podjęcia przez AK walki o wyzwolenie Warszawy. Dla jednych będzie bohaterem i wielkim patriotą, a dla drugich jednym z tych, którzy przez nieodpowiedzialną decyzję, doprowadzili do śmierci tysięcy powstańców i cywilów a również wielkich zniszczeń materialnych. Młodość Generała Leopold Okulicki urodził się 12 listopada 1898 roku, jako drugi z siedmiorga dzieci, w Bratucicach koło Okulic, w powiecie bocheńskim. Jego rodzice, Anna i Błażej byli zamożnymi gospodarzami. Po narodzinach Leopolda, rodzina przeniosła się do Okulic, w których kupiła większe gospodarstwo. Marzeniem rodziców było, aby Leopold został księdzem. Liczono, że w karierze duchownego pomoże mu stryj, który był prefektem seminarium duchownego. Młody Okulicki, szkołę podstawową ukończył w Okulicach, a gimnazjum w Bochni. Tam zetknął się z ideologią i działalnością niepodległościową. Wstąpił do Związku Strzeleckiego, a w 1913 roku próbował zaciągnąć się do Legionów Polskich, co ostatecznie udało mu się rok później. Został żołnierzem II Brygady Legionów Polskich. Wraz ze swoją jednostką brał udział w toczonych przez nią walkach, m.in. w krwawej bitwie pod Kostiuchnówką (4-7 lipca 1914 r.). Wykazał się tam dużą odwagą, dzięki czemu awansowano go do stopnia oficerskiego. W czasie kryzysu przysięgowego opowiedział się po stronie Piłsudskiego i agitował do odmawiania składania przysięgi. Ukarano go skreśleniem z listy stanu II Brygady i skierowano do wojska austriackiego. Najpierw wysłano go na kurs oficerów rezerwy do Koszyc, a następnie na front włoski, z którego zdezerterował. W Bochni w sierpniu 1918 roku, sformował z gimnazjalistów pluton ochotników, z którym dołączył do organizowanego w Krakowie IV Pułku Piechoty Legionów. Wraz z tym plutonem, którego został dowódcą, wyruszył w okolice Przemyśla i Lwowa czyli rejon toczonych tam walk polsko-ukraińskich. Wówczas dał dowody wielkiej odwagi i wykazał predyspozycje żołnierskie i dowódcze. W czasie tych walk, 3 lutego 1919 roku, zgłosił się na ochotnika do zniszczenia granatnikiem ukraińskiego stanowiska karabinu maszynowego. Zadanie wykonał, ale został ciężko ranny. Po okresie rekonwalescencji wrócił do swojej jednostki i wyruszył na front polsko-bolszewicki. Brał udział w ciężkich walkach m.in. pod Lidą, Wołożynem, Bogdanowem. Został kolejny raz ranny, lecz po szpitalnym leczeniu powrócił na front. Powierzono mu dowództwo kompanii, z którą dotarł w pobliże Smoleńska. W czasie walk nad Berezyną w 1920 roku, zostaje ponownie ranny. Także tym razem, po wyleczeniu, powrócił do 12
kompanii i zdążył wziąć udział w obronie Warszawy przed wojskami bolszewickimi. Doceniony przez zwierzchników, został awansowany do stopnia podporucznika i powierzono mu obowiązki dowódcy batalionu. W okresie I wojny światowej i polskobolszewickiej, wykazał się męstwem, zyskał opinię dobrego oficera liniowego i dowódcy. Wyróżniony został orderem Virtutti Militari V Klasy i trzykrotnie Krzyżem Walecznych. Budowanie kariery wojskowej Doświadczenia wojenne i dobra opinia przekonały Leopolda Okulickiego, że powinien związać się na stałe z wojskiem. O karierze duchownego rodzina już nie mogła marzyć. Pozostał w tworzącej się armii polskiej. W latach 1921-1923 dowodził IV Pułkiem Piechoty Legionów, jednostką z którą brał udział w obronie Lwowa w 1919 roku. Sprawdził się jako dowódca, co znalazło wyraz w kolejnym awansie w 1922 roku do stopnia kapitana. W rok później został słuchaczem Wyższej Szkoły Wojennej w Warszawie, a po jej ukończeniu skierowano go do Dowództwa Okręgu Korpusu nr III w Grodnie. Na tym stanowisku pozostał do 1930 roku. W międzyczasie, a ściśle w styczniu 1927 roku awansował do stopnia majora. Kariera sztabowca nie była marzeniem Okulickiego. Najlepiej czuł się w służbie liniowej. Wiosną 1930 roku mianowano go dowódcą batalionu piechoty w Rybniku. Niedługo cieszył się służbą liniowca, gdyż w lipcu 1931 roku przeniesiono go do Centrum Szkolenia Piechoty w Rembertowie. Do kwietnia 1934 roku, w tej wojskowej uczelni wykładał taktykę broni połączonych Kolejnymi etapami kariery wojskowej Leopolda Okulickiego był sztab XIII Dywizji Piechoty w Równem, a następnie Oddział III Operacyjny szefa sztabu wojska polskiego. W tym organizowanym od podstaw oddziale, miał możliwość poznania pracy operacyjnej. W marcu w 1936 roku, otrzymał kolejny awans, tym razem już na stopnień podpułkownika z równoczesnym mianowaniem na szefa wydziału Wschód z zadaniem przygotowania planu na wypadek wojny ze Związkiem Radzieckim. Opracowana pod jego kierownictwem koncepcja wojny zakładała, że będzie ona prowadzona niezależnie czy to z ZSSR czy z Niemcami, jako wojna defensywna. Nie miano wątpliwości, że inicjatywa będzie leżała w rękach przeciwnika dysponującego znaczną przewagą sił. W marcu 1939 roku Niemcy wystąpiły wobec Polski z żądaniami zmian terytorialnych. W obliczu niemieckiego zagrożenia Okulickiemu powierzono do opracowania plan operacyjny Zachód. Przygotowywano ten plan w dużym pośpiechu, ze świadomością nadchodzącej wojny. Kampania wrześniowa i działalność konspiracyjna W nocy z 31 sierpnia na 1 września 1939 roku Leopold Okulicki pełnił dyżur w Sztabie Głównym. To on odebrał meldunek o ataku Niemiec na Polskę, o czym natychmiast poinformował szefa Sztabu Głównego generała Wacława Stachiewicza. W kampanii wrześniowej był oficerem łącznikowym Naczelnego Dowództwa przy Dowództwie Obrony Warszawy. Jednocześnie sprawował funkcję szefa Sztabu Obrony Warszawa-Zachód, do którego zgłosił się sam gdyż uważał, że jego miejsce jest bezpośrednio na froncie. Dostrzegał błędy w obronie stolicy, animozje o podłożu osobistym pomiędzy dowódcami. Zdaniem Okulickiego rzutowało to na decyzje militarne, nie mając na nie wpływu wolał walczyć na pierwszej linii ognia. Był zwolennikiem aktywnej obrony i jedynym, który w czasie obrony Warszawy, we wrześniu 1939 roku przeprowadził wypad zaczepny. Akcja udała się w ograniczonym zakresie ze względu na szczupłe siły dane mu do dyspozycji. Dowodzoną pozycję obronną na Woli utrzymał do momentu kapitulacji. Wyrazem uznania dla Leopolda Okulickiego był przyznany mu przez generała Juliana Rómmla dowódcę obrony stolicy medal Virtuti Militari IV Klasy. Po klęsce wrześniowej przeszedł do konspiracji i tworzył Służbę Zwycięstwu Polski. Dowództwo podziemia skierowało go do Łodzi na stanowisko komendanta tej organizacji, następnie przekształconej w Związek Walki Zbrojnej. W Łodzi przybrał nazwisko Johann Müller i pseudonim Kula. Rejon łódzki był dla kierownictwa konspiracji bardzo ważny, gdyż stanowił bezpośrednie zaplecze Warszawy. Trudno jednak było tam tworzyć polskie podziemie, ponieważ był to obszar
13 częściowo włączony do Trzeciej Rzeszy i charakteryzował się dużym nasyceniem ludności niemieckiej. Leopold Okulicki w listopadzie i grudniu 1939 roku zorganizował sześć inspektoratów, w tym cztery na terenach włączonych do Rzeszy. Budując polskie podziemie sięgnął do osób z przedwojennych organizacji paramilitarnych, harcerzy, rezerwistów wojskowych. Starał się również nawiązać kontakty z polskimi organizacjami politycznymi. Tak duża aktywność nie mogła ujść uwadze okupanta, a kiedy oprócz poznania nazwiska przybranego przez generała pozyskano jego zdjęcie, aresztowanie było tylko kwestią krótkiego czasu. W uznaniu zasług w budowaniu łódzkiej konspiracji Leopolda Okulickiego awansowano do stopnia pułkownika. W czerwcu 1940 roku w związku z grożącym aresztowaniem opuścił Łódź i powrócił do Warszawy. Warto jeszcze przypomnieć jedno zadanie, wykonane w łódzkim okresie przez Okulickiego. Od kierownictwa podziemia otrzymał zadanie przekonania majora Henryka Dobrzańskiego Hubala aby rozwiązał oddział, którym dowodził. Partyzancka działalność Hubala była sprzeczna z obowiązującymi wówczas w Związku Walki Zbrojnej założeniami, a przede wszystkim atakując Niemców wywoływał w odwecie falę represji na ludności cywilne. Okulicki przekonywał, że dalsza walka w tej postaci nie ma sensu. Domagał się w imieniu kierownictwa Związku demobilizacji oddziału. Ostatecznie z 322 żołnierzy Hubala, ponad 200 posłuchało Leopolda Okulickiego. Z Hubalem pozostało około 80 osób. Generał Leopold Okulicki krótko pozostawał bez zadań. Mianowano go komendantem Obszaru nr 2 Białystok i Obszaru nr 3 Lwów, a więc na terenie okupacji sowieckiej. We Lwowie pojawił się 2 listopada 1940 roku i natychmiast przystąpił do porządkowania spraw organizacji i tworzenia jej dowództwa. Struktury lwowskiej konspiracji były głęboko infiltrowane przez NKWD. Praktycznie od samego początku śledzono Okulickiego, znano szczegóły jego misji i wkrótce po przyjeździe, tj. 22 stycznia 1941 roku aresztowano go. Przewieziono do Moskwy do więzienia na Łubiance, a następnie do Lefortowa. Okulicki zorientował się, że wrogowie wszystko o nim wiedzą. Podjął grę polegającą na przekonaniu przesłuchującego go Iwana Sierowa, że walczył tylko z Niemcami i taki był cel jego przyjazdu. Sugerował, że jest możliwa współpraca polsko-sowiecka w zwalczaniu hitlerowców. Niestety Rosjanie zdobyli dowody, że jego pobyt we Lwowie miał na celu walkę z nimi. Jeszcze próbowano go zwerbować do współpracy, ale zdecydowanie odmówił. Poddany został ciężkiemu 35 dniowego śledztwu, ale sowieckim oprawcom nie udało się go złamać, nie zdradził żadnych adresów konspiracyjnych ani osób. Za ten hart i heroiczną odwagę zapłacił utratą zdrowia (osłabiony wzrok, dolegliwości sercowe, nadszarpnięte nerwy). Przed wyrokiem skazującym uratował się, gdyż wybuchła wojna rosyjsko-niemiecka i podpisano układ Sikorski-Majski. Rząd polski mianował go Szefem Sztabu powstającej w Rosji Armii Polskiej pod dowództwem generała Władysława Andersa. Okulicki stał się jednym z głównych organizatorów Wojska Polskiego w Rosji. To zadanie wymagało częstych kontaktów i negocjacji z sowietami. Dwukrotnie towarzyszył generałowi Władysławowi Andersowi w rozmowach ze Stalinem. Dla Generała było to bardzo trudne, gdyż pamiętał i odczuwał skutki ciężkich tortur jakie przeszedł w sowieckim więzieniach. Kiedy przy kolejnych rozmowach rozpoznał wśród negocjatorów swoich byłych oprawców, poprosił generała Andersa o zwolnienie z powierzonej misji. Władysław Anders przyjął jego rezygnację i mianował dowódcą organizowanej 7 Dywizji Piechoty. Rozczarowanie, postawa radzieckich władz utrudniających i mnożących kłopoty, szok po odkryciu grobów w Katyniu, to były podstawowe powody jego decyzji o powrocie do kraju. Przełożeni wykazali zrozumienie dla jego racji i oddelegowali go do 14
Londynu. W rozkazie podsumowującym działalność Okulickiego gen. Anders napisał, że 7 miesięcy współpracy można śmiało policzyć za 7 lat, płk dypl. Okulicki wykazał tyle niespożytej energii i hartu ducha oraz tyle żołnierskich zalet, jak poprzednio w 1939 i następnie w ZWZ. Generał Anders napisał też w tym rozkazie, że Niedźwiadek nie zawiódł jego zaufania, że był wzorem lojalności służbowej i odwagi cywilnej. Wyraził pewność, że taki żołnierz nie zawiedzie nigdy na żadnym stanowisku pracy dla Polski. W ośrodku Cichociemnych przeszedł szkolenie spadochronowe, a w nocy z 21 na 22 maja 1944 roku zrzucono go w okolicach Krakowa. Do Polski Leopolda Okulickiego wysłano z zadaniem modyfikacji polskiej konspiracji. Prawdopodobnie miał polecenie Naczelnego Wodza generała Kazimierza Sosnkowskiego doprowadzenia do powstania w Warszawie. Generał Okulicki opowiedział się za włączeniem stolicy do planu Burza i podjęciem walki z Niemcami. Komendant Główny Armii Krajowej Tadeusz Bór-Komorowski mianował go pierwszym zastępcą Szefa Sztabu Komendy Głównej i Szefem Operacji KG AK. 27 lipca 1944 roku, na wypadek gdyby doszło do jego aresztowania, Bór-Komorowski wyznaczył Okulickiego na swojego następcę. Komendantem Armii Krajowej został 1 października 1944 roku, a formalnego mianowania dokonał 22 grudnia 1944 r. prezydent RP Władysław Raczkiewicz. Po upadku Powstania gen. Okulicki wydostał się z Warszawy wraz z ludnością cywilną do Pruszkowa, w którym znajdował się obóz przejściowy. Kilka dni później, w Kielcach, uciekł z transportu jadącego do Niemiec. Energicznie przystąpił do odbudowy i uaktywnienia Komendy Głównej Armii Krajowej. W działalności organizacyjnej był bardzo aktywny, starał się odbudować siatkę dowodzenia, zintegrować i zmotywować żołnierzy do dalszej walki o wolną Polskę. Część osób związanych z podziemiem zrezygnowała z konspiracyjnej działalności, inni uaktywnili się widząc swoją szansę zapisania się an kartach historii. Działać w takich warunkach Okulickiemu nie było łatwo, jednak był bardzo zdeterminowany w realizacji nakreślonego celu. W tygodniku AK W marszu (nr 52 z 25.12.1944r.) pisał, że w obliczu przegranej słabsze charaktery chwieją się, a słabsze serca tracą wiarę w słuszność naszej walki i ostateczne zwycięstwo Polskiej Sprawy. Jako pierwsze zadanie przed żołnierzami postawił: opanować kryzys, wzmocnić szeregi, by gotowym być do ostatniego zwycięskiego boju. Rzeczywistość okazała się brutalna, żadne z sojuszniczych państw nie miało zamiaru walczyć o Polskę, którą Roosvelt i Churchill przehandlowali ze Stalinem w Jałcie i Teheranie. Nie było perspektyw na konflikt pomiędzy Zachodem a Wschodem, który zdaniem Okulickiego był jedyną szansą na wolną Polskę. 3 stycznia 1945 roku, spotkał się w okolicach Radomska z przedstawicielami brytyjskiej misji wojskowej Freston, która miała za zadanie rozpoznać możliwości AK i sytuacje komunistycznych formacji wojskowych. W miejscu spotkania, Stowarzyszenie Kombatantów i Miłośników Armii Krajowej, odsłoni w najbliższym czasie w Zaciszu (woj. łódzkie) tablicę upamiętniającą to spotkanie. Uwzględniając międzynarodowe i polskie realia, Leopold Okulicki uznał, że dalsza konspiracja jest bezzasadna i pozbawiona perspektyw powodzenia. Pogląd ten podzielał rząd polski w Londynie. Wkrótce po spotkaniu z Anglikami, wydał ostatni rozkaz, w którym z upoważnienia prezydenta RP, zwolnił żołnierzy z przysięgi i rozwiązał Armię Krajową. W rozkazie, m. in. napisał: Dalszą swą pracę i działalność, prowadźcie w duchu odzyskania pełnej
niepodległości Państwa i obrony ludności polskiej przed zagładą. Starajcie się być przewodnikami Narodu i realizatorami niepodległego państwa Polskiego. W tym działaniu każdy z was musi być dla siebie dowódcą. 27 marca 1945 roku, radzieckie organy bezpieczeństwa aresztowały generała Okulickiego i przewiozły go do więzienia w Moskwie. W tzw. procesie szesnastu, był sądzony wraz z innymi przywódcami polskiego państwa podziemnego. Skazany na 10 lat więzienia, został zamordowany w moskiewskim więzieniu 24 grudnia (w wigilię!) 1945 roku. Orędownik powstania Jak wspomniałem na wstępie, gen. Leopolda Okulickiego, niektórzy jego koledzy z okresu wojny w publikowanych wspomnieniach, a współcześnie politycy i historycy niechętni Powstaniu Warszawskiemu obarczają współodpowiedzialnością za wywołania powstania. Prawdą jest, że gen. Okulicki był zwolennikiem oswobodzenia stolicy siłami AK przed wkroczeniem Armii Czerwonej. Generał Bór- Komorowski w 1951 roku oświadczył: To był jego projekt, wypłynął z jego rozumowania i jego uzasadnień, więc, oczywiście, był tego projektu orędownikiem. Nasz bohater nie miał cienia wątpliwości, że należy walczyć o wolną Warszawę, przeciwników nazywał tchórzami i defetystami. Taka postawa nie była bez wpływu na dowództwo AK, ale ostateczna decyzja o rozpoczęciu powstania przyszła z Londynu. Ocena generała Okulickiego i najważniejszego okresu jego życia (1944-1945) jest integralną częścią oceny Powstania 15 Warszawskiego. Współcześnie w Polsce pojawiły się siły, które chcą zapominać o tragicznych okresach naszej historii, zgubić istotne elementy naszej tożsamości narodowej. Ludzie o takich postawach i poglądach najchętniej zapomnieli by o takich patriotach-żołnierzach jak Leopold Okulicki. Władze Bochni zamierzały przenieść stojący w centrum miasta pomnik Generała, gdyż uznano, że plac na którym stoi jest bardziej potrzebny na parking samochodowy. Generał Okulicki był żołnierzem, a nie politykiem. Był człowiekiem stanowczym, niezwykle zdecydowanym, a przede wszystkim odważnym, lojalnym i koleżeńskim. Skutecznie radził sobie z przeciwnościami, potrafił pokonywać opór ludzi mu niechętnych. Służył Polsce wszystkimi siłami i oddał życie za Ojczyznę. Przeżył wielką tragedię. Jego jedyny, ukochany syn Zbigniew, sierżant podchorąży pułku artylerii II Korpusu Polskiego we Włoszech, zginął w wieku 20 lat pod Osino koło Ankony. Lesław Lech