W politycznym klinczu Jan Brodowski Choć od gruzińskich wyborów parlamentarnych minęło już kilka miesięcy, wciąż trwa walka między premierem Bidziną Iwaniszwilim i prezydentem Micheilem Saakaszwilim, a zaplanowane na jesień wybory prezydenckie dodatkowo podgrzewają atmosferę. Ubiegłoroczne wybory parlamentarne uznano za postęp w procesie demokratyzacji Gruzji. Było to również wydarzenie bez precedensu w skali całego Kaukazu Południowego: po raz pierwszy w regionie doszło do pokojowego przekazania władzy. I choć rezultat wyborczy został przyjęty z zadowoleniem przez społeczność międzynarodową, to prawdziwe wyzwanie stanowi obecnie współpraca prezydenta Micheila Saakaszwilego i premiera Bidziny Iwaniszwilego. O ile kohabitacja każdorazowo wzbudza wiele emocji nawet w dojrzałych demokracjach, o tyle dla Gruzinów nowa rzeczywistość polityczna może okazać się naprawdę twardym orzechem do zgryzienia, choć jednocześnie może doprowadzić do wypracowania mechanizmów służących stabilizacji systemu. Jak zatem oceniać pierwsze miesiące rządów Gruzińskiego Marzenia? Czy Saakaszwili, uznając swoją przegraną oraz nie korzystając z przysługujących mu prerogatyw w formowaniu rządu, kierował się dobrem kraju, czy może z wyrachowaniem czekał na błędy przeciwnika? Walka na wyniszczenie? Uzyskanie zdecydowanej większości w Zgromadzeniu Narodowym przez Gruzińskie Marzenie (w dniu pierwszego posiedzenia izby na 150 miejsc 85 przypadło deputowanym z ugrupowania Iwaniszwilego) sprawiło, że Saakaszwili znalazł się w trudnej sytuacji. Prezydent, który zgodnie z gruzińskim ustawodawstwem nie może ubiegać się w 2013 roku o reelekcję, doprowadził w 2010 roku wraz ze Zjednoczonym Ruchem Narodowym do zmian w konstytucji: po zakończeniu pełnienia przez niego funkcji wiele prerogatyw głowy państwa zostanie przekazanych szefowi rządu, przenosząc w ten sposób na premiera ciężar sprawowania władzy. Taki scenariusz byłby najkorzystniejszy dla Saakaszwilego, pod warunkiem że jego ugrupowanie wygrałoby wybory parlamentarne (niezależnie od tego, jak widział on
Jan Brodowski, W politycznym klinczu 69 swoją polityczną przyszłość), jednak porażka w październiku 2012 roku oznaczała dla prezydenckiej partii de facto utratę możliwości oddziaływania na sytuację w kraju. Bidzinie Iwaniszwilemu udało się zjednoczyć opozycję oraz wykorzystać niezadowolenie społeczne, koncentrujące się na dotychczasowych władzach. Konglomerat partii i opinii skupionych w ruchu Iwaniszwilego nie pozwolił na wypracowanie jednoznacznego i spójnego programu: w efekcie stał się on raczej zbiorem różnych, często sprzecznych poglądów, których wspólnym mianownikiem był sprzeciw wobec prezydenta. Nieoczekiwana również dla Iwaniszwilego wygrana okazała się wyzwaniem, gdyż najbogatszy Gruzin z dnia na dzień musiał wcielić się w rolę polityka mającego stawić czoła Saakaszwilemu, który od lat monopolizował gruzińską scenę polityczną. Zwycięstwo w wyborach parlamentarnych okazało się najłatwiejszym z zadań stojących przed Gruzińskim Marzeniem, gdyż rządzenie krajem jest znacznie trudniejsze niż zdobycie poparcia niezadowolonego społeczeństwa, które dało się ponieść przedwyborczym nastrojom. Obserwując pierwsze miesiące rządów Gruzińskiego Marzenia, można stwierdzić, że póki co pomysłem Iwaniszwilego na sprawowanie władzy jest jak najszybsza neutralizacja politycznej konkurencji. Wynika to zarówno z możliwości, jakie daje uzyskany mandat, jak i z chęci odwetu Iwaniszwili zjednoczył siły opozycyjne, jednak ich różnorodność sprawiła, że koalicja nie ma programu, a zamiast tego prezentuje różne, często sprzeczne poglądy. części środowisk skupionych wokół premiera, pozbawionych dotychczas przez Saakaszwilego znaczącego udziału w życiu polityczno-biznesowym. Jednocześnie prezydent i jego otoczenie stanowią największe zagrożenie dla nowych władz, gdyż Saakaszwili może w każdej chwili przejąć inicjatywę i doprowadzić do odwołania rządu Gruzińskiego Marzenia: zgodnie z wciąż obowiązującym prawodawstwem, prezydent ma prawo zdymisjonować gabinet i rozwiązać parlament. Jednocześnie sytuacja wewnętrzna w kraju wysokie bezrobocie czy niezrealizowane od lat reformy w kluczowych dla obywateli obszarach skłaniają władze do szukania tematów zastępczych. Iwaniszwili zdaje sobie sprawę, że im szybciej unieszkodliwi prezydenta i zmarginalizuje Zjednoczony Ruch Narodowy, tym łatwiej będzie mu sprawować władzę. Dlatego też właściwie od momentu ogłoszenia rezultatu głosowania miliarder stara się doprowadzić do ustąpienia Saakaszwilego: już kolejnego dnia po wyborach lider Gruzińskiego Marzenia wezwał prezydenta, aby ten podał się do dymisji. Również obecnie jesteśmy świadkami kolejnych kroków (akcje zbierania podpisów, protesty, inicjatywy ustawodawcze zmierzające do nowelizacji obowiązujących przepisów), które mają na celu pozbawienie głowy państwa, jeśli nie urzędu, to przynajmniej prerogatyw, które stanowią dla Iwaniszwilego najpoważniejsze zagrożenie polityczne.
70 Jan Brodowski, W politycznym klinczu Jak nie kijem go, to paszportem Dążenie do zakończenia dotychczasowej dominacji proprezydenckiego Zjednoczonego Ruchu Narodowego przyjęło formę rozliczeń z przeszłością, dochodzi do zatrzymań polityków, wojskowych czy urzędników wysokiego szczebla związanych z poprzednią administracją. Monopol władzy, jakim w ostatnich latach cieszyli się współpracownicy prezydenta, sprzyjał działaniom dalekim od standardów demokratycznego państwa prawa. Niemniej jednak charakter zatrzymań oraz ich liczba mogą sprawiać wrażenie stosowania wybiórczej sprawiedliwości, motywowanej celami politycznymi. O ile postawienie zarzutów Baczo Achalaiemu (minister obrony w latach 2009- -2012, a następnie minister spraw wewnętrznych, co do którego działań już kilka lat temu zastrzeżenia zgłaszały władze amerykańskie) nie budzi szczególnych kontrowersji, o tyle oskarżenia o posługiwanie się fałszywym paszportem przez byłego premiera, a obecnie sekretarza generalnego Zjednoczonego Ruchu Narodowego, Wano Merabiszwilego wywołują uzasadnione zdziwienie. Rozliczenie rzeczywistych przestępstw posłuży umocnieniu poszanowania prawa przez gruzińskie elity, jednak traktowanie wymiaru sprawiedliwości jako narzędzia politycznego przyczyni się nie tylko do pogłębienia antagonizmów w łonie gruzińskiej sceny politycznej, ale przede wszystkim będzie rzutowało na postrzeganie Gruzji na świecie. Dla Iwaniszwilego rządzenie krajem okazało się znacznie trudniejsze niż zdobycie poparcia niezadowolonego społeczeństwa, które dało się ponieść przedwyborczym nastrojom. O ile na płaszczyźnie polityki wewnętrznej trudno znaleźć coś, co łączyłoby Saakaszwilego i Iwaniszwilego, o tyle w sferze polityki zagranicznej wspólnym celem pozostaje utrzymanie prozachodniego kursu zmian, który Gruzja obrała po rewolucji róż w 2003 roku. Kwestie takie jak członkostwo w Sojuszu Północnoatlantyckim i Unii Europejskiej czy utrzymanie gruzińskiego kontyngentu wojskowego w Afganistanie nie wywołują sporów. Pomimo jednak zgody co do politycznych priorytetów emocje wzbudzają raczej różne sposoby artykułowania gruzińskich celów i negatywny wpływ wewnętrznych kłótni na stosunki Tbilisi z zagranicznymi partnerami. Dwugłos prezentowany przez Iwaniszwilego i Saakaszwilego był szczególnie widoczny w trakcie pierwszej oficjalnej podróży zagranicznej gruzińskiego premiera. Zbieżność terminu wizyty obu polityków w Brukseli nie tylko przyczyniła się do eskalacji napięć, ale przede wszystkim wywołała konsternację wśród przedstawicieli Sojuszu Północnoatlantyckiego i Unii Europejskiej, gdyż zarówno premier, jak i prezydent wykorzystali okazję do wzajemnych oskarżeń. Dalsze przenoszenie wewnętrznych sporów na forum międzynarodowe będzie wywoływać wśród zachodnich polityków dezorientację co do rzeczywistej sytuacji w Gruzji, może też
Jan Brodowski, W politycznym klinczu 71 doprowadzić do pogorszenia wizerunku kraju oraz zaprzepaszczenia pozytywnych przemian minionej dekady. O czym marzą Gruzini? Na działania nowego rządu na arenie międzynarodowej negatywnie wpływa nie tylko konflikt na linii premier-prezydent, ale także błędy wynikające z braku politycznego doświadczenia działaczy Gruzińskiego Marzenia. Przykładem niefortunnej wypowiedzi premiera, prowadzącej do napięć w regionie, było podważenie zasadności uruchomienia połączenia kolejowego Baku-Tbilisi-Achalkalaki-Kars w przededniu oficjalnej wizyty w Azerbejdżanie. Wypowiedź była o tyle niefrasobliwa, że to właśnie Azerbejdżanie finansują cały projekt (poprzez preferencyjne kredyty udzielone Gruzji) oraz że w ostatnich latach zainwestowali oni w Gruzji ponad miliard dolarów. Wprawdzie Iwaniszwili szybko wszystko zdementował, jednak jego pozycja w negocjacjach z władzami w Baku (choćby w kwestii wysokości opłat za gaz) już na starcie uległa osłabieniu. Nowa władza prowadzi rozliczenia z przeszłością : trwają zakrojone na dużą skalę zatrzymania członków poprzedniej elity. Podobnych wpadek nie uniknęła też nowa minister spraw zagranicznych Maja Pandżykidze. Deklarując poparcie dla azerbejdżańskiej integralności terytorialnej (co odczytano jako opowiedzenie się za przekazaniem Górskiego Karabachu pod jurysdykcję Baku), szefowa gruzińskiej dyplomacji postawiła Iwaniszwilego w niezręcznej sytuacji tuż przed jego wizytą w Armenii. Kolejną porażką okazał się brak wyraźnej poprawy relacji z Federacją Rosyjską. Pojednawcze gesty nowego rządu (między innymi powołanie pełnomocnika do spraw stosunków z Rosją) nie spotkały się z entuzjastyczną reakcją ze strony Kremla, a nadzieje społeczne na unormowanie kontaktów z północnym sąsiadem (od konfliktu w sierpniu 2008 roku oba kraje nie utrzymują ze sobą stosunków dyplomatycznych), jakie wiązano z osobą Iwaniszwilego, do tej pory nie zostały spełnione. Pat wynika w znacznej mierze ze sprzecznych stanowisk Moskwy i Tbilisi co do przyszłości Abchazji i Osetii Południowej. Ponadto brak postępów w dialogu z Rosją oraz pogłoski o możliwości powrotu Gruzji do Wspólnoty Niepodległych Państw (choć informacja ta, pochodząca od przedstawiciela rosyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, została kategorycznie zdementowana przez gruzińskie władze) mogą negatywnie wpływać na społeczną ocenę działań premiera. Sygnałem świadczącym jednak o perspektywach normalizacji jest ponowne po siedmioletnim okresie embarga otwarcie rosyjskiego rynku na gruzińskie wina i wody mineralne. Głosując kilka miesięcy temu na Gruzińskie Marzenie, społeczeństwo wyraziło przede wszystkim niezadowolenie z działań dotychczasowych władz oraz wolę zmian.
72 Jan Brodowski, W politycznym klinczu Oczekiwano głównie poprawy sytuacji socjalnej: w ocenie prawie połowy Gruzinów politycy zbyt mało uwagi poświęcają rosnącym cenom i inflacji, problemom ubóstwa, wysokiego bezrobocia czy dostępu do podstawowej opieki medycznej. Kredyt zaufania, jaki otrzymał Iwaniszwili po pierwszych miesiącach sprawowania urzędu, nadal pozostaje wysoki (ponad połowa Gruzinów uważa, że sprawy w kraju idą w dobrym kierunku), jednak brak dalszych pozytywnych przemian będzie skutkował spadkiem popularności. Zachodni politycy są zdezorientowani: otrzymują sprzeczne komunikaty płynące z Gruzji, widzą kłótnie na szczytach władzy i ciągłe wpadki Gruzińskiego Marzenia. Saakaszwili, choć traci obecnie poparcie, na trwałe zapisał się w najnowszej historii swojego kraju. Po blisko dziesięciu latach od rewolucji róż jesteśmy świadkami kolejnego etapu przemian politycznych zachodzących w tej południowokaukaskiej republice. Ostatnie miesiące pokazują, że pomimo widocznych różnic oraz silnej polaryzacji sceny politycznej zarówno premier, jak i prezydent nie podejmują działań sprzecznych z obowiązującym w Gruzji porządkiem prawnym, niemniej pogłębianie sporu będzie negatywnie oddziaływać na sytuację wewnętrzną i postrzeganie Gruzji za granicą. Saakaszwili przybliżył Gruzję do Europy nie tylko w sferze politycznej, ale także mentalnej. Iwaniszwili stoi obecnie przed wyzwaniem znacznie trudniejszym: marzenia Gruzinów musi przekuć w konkretne działania polityczne oraz określić kierunek rozwoju kraju na najbliższe lata. Jan Brodowski jest współpracownikiem Instytutu Rosji i Europy Wschodniej Uniwersytetu Jagiellońskiego.