TŁUSTY Felek stoi przed lustrem. Ugniata sobie brzuch i obmacuje pupę. Tłusty szepcze. Henio jednak miał rację. Jestem tłusty. Wyglądam jak prosiak. Patrzcie tylko! Muszę coś z tym zrobić. Ale co? Ale co? Tola wie, co należy zrobić. Musisz przejść na dietę mówi. Nad jetę? Co to jest jeta? pyta Felek. To jakieś zwierzę? Albo rzecz? Czy to jest straszne? Czy fajne? Albo przykre? Tola się uśmiecha. Nie ma żadnej jety mówi. No to jak mam nad nią przejść? mamrocze Felek. Tola wyjaśnia. Pisze mu słowo. Takie: Teraz Felek rozumie. I myślisz, że to pomoże? pyta. To znaczy ta... dieta. Oczywiście, że pomoże. Ale musisz na niej wytrzymać. No to daj mi już tę dietę, Tolu. Od razu na nią przejdę. Ej, chwileczkę mówi Tola. Nie tak szybko. Najpierw muszę wziąć moją książkę kucharską. Felek się oblizuje. A więc dieta jest do jedzenia! Tego się nie spodziewał. Na pewno będzie mu smakować! Tola kartkuje tył książki kucharskiej. Lista smakołyków mruczy. Bierze ołówek i go temperuje. 22 23
Felek nic z tego nie rozumie. Co ty robisz, Tolu? Nie będziesz gotować? Tola go nie słyszy. Gryzmoli coś ołówkiem w książce. Felek wzdycha. Idzie zaparzyć kawę. Przyda się za chwilę, do diety. Nim Tola kończy, mija sporo czasu. Ani razu nie przychodzi do kuchni. Dziwne. Jak można przygotować smakołyki bez pieca? No, można. Na przykład lody. Lodów się nie piecze. Roztopiłyby się. I właśnie wtedy przestałyby być smaczne. O, kawa! śmieje się Tola. Siedzi w fotelu. Książka kucharska leży na jej kolanach. Ale gdzie ta dieta? Felek się rozgląda. Nic nie widzi. I? Gdzie jest? pyta. Gdzie jest co? pyta Tola. Dieta, Tolu! A myślałaś, że co? Jestem strasznie głodny. Tola odkasłuje. Chodź tu, Felku! woła wreszcie Tola. Uff, najwyższy czas! Felek stawia filiżanki na tacy. Bierze cukier i mleko. Następnie nalewa kawy. Cała kuchnia wypełnia się jej zapachem. 24
Tu jest dieta mówi. Stuka ołówkiem w książkę. Książka? Moja dieta to książka? wykrzykuje Felek. Taca drży. Filiżanki postukują jedna o drugą. Ostrożnie! Jeszcze wylejesz ostrzega Tola. Ale Felek nie zwraca na nią uwagi. Jest zbyt roztrzęsiony. Musi przejść na dietę. Dietę można jeść. Jak więc to możliwe, że jest ona książką? Coś tu nie gra! Czy Tola się z niego naśmiewa? A może stroi sobie z niego żarty? Aha! O to chodzi myśli z ulgą Felek. Tola tylko bawi się w taką grę. Udaje, jakby o niczym nie wiedziała. Ale dieta na pewno gdzieś tu jest. Pewnie ją ukryła. Pod stołem. Za fotelem. W szafie. Tola chce się z nim trochę podroczyć. Tak tylko, dla zabawy. To typowe dla Toli. Felek odstawia tacę. Zagląda pod stół. Szuka za fotelem. Otwiera drzwi szafy. Felku, co ty robisz? pyta Tola. Przejrzałem cię! śmieje się Felek. I tak znajdę tę dietę. Jestem specjalistą od tropienia rzeczy. O mówi Tola. Ssie ołówek. I lekko potrząsa główką. Ale tego Felek nie widzi. Jest zbyt zajęty szukaniem. Musisz wołać: Ciepło!. Albo: Zimno!, gdy szukam w złym miejscu. A jak już będę się zbliżał do celu, zawołaj głośno: Gorąco!. To będzie dla mnie znak, że jestem na dobrym tropie. Tola kiwa głową. Dobrze zna tę zabawę. Zimno. Zimnica. Lodowato. Biegun północny mówi Tola. Jeszcze zimniej. Brr! Zamarzam! Felkowi przestaje się to podobać. Zły pada na fotel. 26 27
Gdzie jest ta dieta, Tolu? Gdzie ją ukryłaś? Mów, no! Tak długo już szukam. Mam tego dosyć. Umieram z głodu. Tola cmoka. Biedny Felek. Szukałeś czegoś, czego nie ma. Powiedziałam przecież: dieta jest tutaj! i otwiera książkę kucharską. Banany w masie orzechowej Bita śmietana z truskawkami Budyń cytrynowy Buraczki na parze Ciasto migdałowe Sos serowy Jajka na boczku Naleśniki z jabłkami Ależ to lista smakołyków! Coś ty z nią zrobiła? jęczy Felek. Tola przybiera surową minę. Dieta to nie to, co się je. To właśnie to, czego się nie je ogłasza. Wykreśliłam to, co jest za tłuste lub za słodkie. Felkowi aż bieleje skóra wokół nosa. Chyba nie mówisz poważnie, Tolu! Umieram z głodu. Co w takim razie mam jeść? Buraczki na parze! odpowiada stanowczo Tola. I z trzaskiem zamyka książkę kucharską. Kawa wystygła. Nie smakuje Felkowi. Chce ją odrobinę posłodzić. Ale Tola nie pozwala. Za słodkie! woła. Mleka również mu nie wolno. Za tłuste! woła Tola. Felek pije więc czarną kawę. Gorzką. 28 29
A przy tym nie dostaje nawet jednego ciasteczka. Bo teraz jesteś na diecie mówi Tola. Sama bierze ciasteczko. Ona może! Nie podoba mi się bycie na diecie. Chcę z niej zejść marudzi Felek. Ale Tola mówi, że mu nie wolno. Na diecie trzeba wytrzymać, bo inaczej pozostanie się tłustym. Tak tłustym jak prosiak. Ach, Felek naprawdę się stara. Wytrzymuje na diecie cały dzień. Prawie nic nie je. Żadnego budyniu. Żadnego ciasta. Żadnych ciasteczek. Żadnych lodów. Żadnych słodyczy. Żadnej czekolady. Tylko same buraczki na parze. Felek spogląda już na zegar. Jak długa potrwa jeszcze ta dieta? pyta zniecierpliwiony. Toli się odbija. Zjadła za dużo marchewek! To zależy odpowiada. Dwa tygodnie. Albo trzy. Albo cały miesiąc. Cały miesiąc? jęczy Felek. Nie wytrzymam! Umrę, czuję to! Już padam z głodu. Bzdura odpowiada Tola. I bierze jeszcze jedną marchewkę. Pychota! Możesz jeszcze jeść surowe marchewki, wiesz? mówi Tola. Ale Felek ich nie lubi. Tola więc zjada jego porcję. Dla niej surowe marchewki to największy przysmak. 30