A w tym numerze ŚH między innymi:

Podobne dokumenty
Biuletyn. express Październik. Namiestnictwo Harcerskie Hufca PIAST

Program Coachingu dla młodych osób

Coś przydatnego dla nowego drużynowego,

Jesper Juul. Zamiast wychowania O sile relacji z dzieckiem

ERASMUS COVILHA, PORTUGALIA

Stopnie. Kolejne stopnie przeznaczone są dla harcerek i harcerzy w określonym wieku:

Związek Harcerstwa Polskiego Hufiec Ziemi Będzińskiej Im. Króla Kazimierza Wielkiego. Plan Kursu Drużynowych Drużyn Harcerskich Podróż dookoła świata

Copyright 2015 Monika Górska

Punkt 2: Stwórz listę Twoich celów finansowych na kolejne 12 miesięcy

Indywidualny Zawodowy Plan

SYSTEM STOPNI HARCERSKICH

Igor Siódmiak. Moim wychowawcą był Pan Łukasz Kwiatkowski. Lekcji w-f uczył mnie Pan Jacek Lesiuk, więc chętnie uczęszczałem na te lekcje.

NASTOLETNIA DEPRESJA PORADNIK

PODRÓŻE - SŁUCHANIE A2

Marcin Budnicki. Do jakiej szkoły uczęszczasz? Na jakim profilu jesteś?

Ankieta. Instrukcja i Pytania Ankiety dla młodzieży.

Rozmowa z Maciejem Kuleszą, menedżerem w firmie Brento organizującej Men Expert Survival Race 1

KATARZYNA POPICIU WYDAWNICTWO WAM

Akcje zarobkowe drużyn w Stowarzyszeniu Harcerskim

WARSZTATY pociag j do jezyka j. dzień 1

AKADEMIA DLA MŁODYCH PRZEWODNIK TRENERA. PRACA ŻYCIE UMIEJĘTNOŚCI

Chwila medytacji na szlaku do Santiago.

to jest właśnie to, co nazywamy procesem życia, doświadczenie, mądrość, wyciąganie konsekwencji, wyciąganie wniosków.

PRZYKŁADOWE PRZYGOTOWANIE PRÓBY NA STOPNIE PRZEWODNIKA I PODHARCMISTRZA. KOMISJA STOPNI INSTRUKTORSKICH HUFCA ZHP TARNÓW im. gen.

PRZYKŁADOWE ZADANIA NA STOPIEŃ PRZEWODNICZKI/PRZEWODNIKA

WNIOSEK O OTWARCIE PRÓBY NA STOPIEŃ PRZEWODNICZKI / PRZEWODNIKA

BĄDŹ SOBĄ, SZUKAJ WŁASNEJ DROGI - JANUSZ KORCZAK

SPRAWOZDANIE Z PRÓBY NA STOPIEŃ PWD HUFIEC KRAKÓW - NOWA HUTA. Witaj!

TEST COOPERA DLA WSZYSTKICH

Letnie warsztaty językowe

Kto to zrobi? Co jest do tego potrzebne?

Rok Nowa grupa śledcza wznawia przesłuchania profesorów Unii.

12-LATKA ZASTĘPOWĄ? Zadanie zespołowe Kursu Harcmistrzyń PRZEDŚWIT ZHR. Oprac. phm. J. Górska-Szymczak phm. M. Sulewska

47PORAD ZASTĘPOWEGO /WEJ

Jak pomóc w rozwoju swojemu dziecku? I NIE POPEŁNIAĆ BŁĘDÓW WIĘKSZOŚCI RODZICÓW

WNIOSEK. Brązowa Odznaka Kadry Kształcącej. Opracowane na potrzeby Szkoły Wodzów hm. Lidia Drzewiecka

Poradnik opracowany przez Julitę Dąbrowską.

KARTA PRÓBY NA STOPIEŃ PODHARCMISTRZYNI / PODHARCMISTRZA

Podziękowania dla Rodziców

POMOC W REALIZACJI CELÓW FINANSOWYCH

Program lojalnościowy w Hufcu ZHP Katowice

Z wizytą u Lary koleżanki z wymiany międzyszkolnej r r. Dzień I r.

Arkusz kategoryzacji drużyn harcerek ZHR (Opracowanie Łódzka Chorągiew Harcerek)

WZAJEMNY SZACUNEK DLA WSZYSTKICH CZŁONKÓW RODZINY JAKO FUNDAMENT TOLERANCJI WOBEC INNYCH

Pielgrzymka, Kochana Mamo!

AKADEMIA DLA MŁODYCH. Radzenie sobie ze stresem. moduł 4 PODRĘCZNIK PROWADZĄCEGO. praca, życie, umiejętności. Akademia dla Młodych

30-dniowe #FajneWyzwanie Naucz się prowadzić Dziennik!

PROPOZYCJA PROGRAMOWA ZHP CHORĄGWI KRAKOWSKIEJ

REFERENCJE. Instruktor Soul Fitness DAWID CICHOSZ

10 najlepszych zawodów właściciel szkoły tańca

Wyniki ankiety przeprowadzonej w klasie ID 6 października 2017 roku. Ankieta była anonimowa, zdiagnozowano 29 uczniów.

Jesteśmy Licencjonowaną Szkołą Narciarską i Snowboardową

PROGRAM WARSZTATÓW ROZWOJOWYCH DLA KOBIET PROGRAM WARSZTATÓW ROZWOJOWYCH DLA KOBIET

Trzy kroki do e-biznesu

Karta próby na stopień pionierki / odkrywcy

JAK POMÓC DZIECKU KORZYSTAĆ Z KSIĄŻKI

OSOBISTY PLANER KARIERY

Konferencja Kierunek Rozwój października 2017 r., Olsztyn Warsztaty: Pokochaj siebie jak wzmocnić poczucie własnej wartości

Znaczenie Przyrzeczenia

mnw.org.pl/orientujsie

BIEGANIE ŁÓDŹ NAJGŁOŚNIEJSZY PÓŁ/MARATON W POLSCE

Dziś o zabiegach, które powinieneś wykonać przed rozmową kwalifikacyjną, by była dla Ciebie efektywna.

FILM - W INFORMACJI TURYSTYCZNEJ (A2 / B1)

PRÓBA NA STOPIEŃ PRZEWODNIKA/PRZEWODNICZKI HUFIEC KRAKÓW - NOWA HUTA 1. Witaj!

SCENARIUSZ GRY NR 5. DLA OSÓB W WIEKU 16+

Paulina Szawioło. Moim nauczycielem był Jarek Adamowicz, był i jest bardzo dobrym nauczycielem, z którym dobrze się dogadywałam.

KIDSCREEN-52. Kwestionariusz zdrowotny dla dzieci i młodych ludzi. Wersja dla dzieci i młodzieży 8 do 18 lat

KURS KOMENDANTÓW SZCZEPÓW

potrzebuje do szczęścia

Ankieta Mianowa Namiestnictwa Starszoharcerskiego Drogowskazy

Chorągwiana Letnia Akcja Szkoleniowa Wszystkie Barwy Śląska Kurs drużynowych drużyn starszoharcerskich. TEMAT ZAJĘĆ: Instrumenty metodyczne

PLAN KSZTAŁCENIA HUFCA ZHP CHRZANÓW NA ROK 2012

TIMETABLE MÓJ ROZKŁAD JAZDY

Karta próby na stopień: samarytanki / ćwika

AUDIO / VIDEO (A 2 / B1 ) (wersja dla studenta) ROZMOWY PANI DOMU ROBERT KUDELSKI ( Pani domu, nr )

Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze.

KIDSCREEN-27. Kwestionariusz zdrowotny dla dzieci i młodych ludzi. Wersja dla dzieci i młodzieży od 8 do 18 lat

Jak tworzyć mapy myśli

Organizacja czasu 1

NAUKA JAK UCZYĆ SIĘ SKUTECZNIE (A2 / B1)

Kurs online JAK ZOSTAĆ MAMĄ MOCY

LearnIT project PL/08/LLP-LdV/TOI/140001

ASERTYWNOŚĆ W RODZINIE JAK ODMAWIAĆ RODZICOM?

W ramach projektu Kulinarna Francja - początkiem drogi zawodowej

PRZYKŁADOWE PRZYGOTOWANIE SPRAWOZDANIA Z REALIZACJI PRÓBY NA STOPIEŃ PRZEWODNIKA I PODHARCMISTRZA

GRAŻYNA KOWALCZYK. Zadanie finansowane ze środków Narodowego Programu Zdrowia na lata

Spotkanie z Jaśkiem Melą

Harmonogram Pracy na rok harcerski 2014/2015

TEST TKK TWÓJ KAPITAŁ KARIERY

Co obiecali sobie mieszkańcy Gliwic w nowym, 2016 roku? Sprawdziliśmy

Adrian Siemieniec AWF Katowice

8 sposobów na więcej czasu w ciągu dnia

W ten dzień prowadziłem lekcję w dwóch klasach pierwszych.

REGULAMIN KAPITUŁY STOPNI WĘDROWNICZYCH HUFCA ZHP ZIEMI RACIBORSKIEJ IM. ALOJZEGO WILKA

Podnoszę swoje kwalifikacje

Einstein na półmetku. Projekt współfinansowany jest ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Nowy projekt Leonardo da Vinci w ZSZ Nr 3. "Perspektywy twojej przyszłej kariery zawodowej"

Transkrypt:

Wydaje mi się, że w jakimś stopniu to pismo zaczyna spełniać swoje zamierzone cele. Może liczba artykułów nie powala, ale mamy dla Was i konkretny metodyczny artykuł i wywiady z kursantami kursów Chorągwi Harcerzy i zaproszenia na imprezy instruktorsko-wędrownicze i relację z zimowiska. Mamy też artykuł Łukasza o którym wspominam na końcu, bo aż prosi się o polemikę. Właśnie ta polemika, obok odnalezienia harcerek chętnych do pracy przy tym czasopiśmie, to wciąż rzecz której mi brakuje. Skoro (przynajmniej wg danych z ISSUU) każdy numer jest otwierany przez ponad 100 osób i czytany średnio przez 7 minut to widać, że popyt na taką gazetę jest. A jeśli będzie jeszcze lepsza, to i on wzrośnie. Dlatego jeszcze raz zachęcam, by czytać ale i samemu pisać. Na złe to nikomu, na tym naszym Dolnym Śląsku nie wyjdzie. redaktor naczelny pwd. Marcin Pluta HO A w tym numerze ŚH między innymi: Rola opiekuna w procesie zdobywania stopni Najpiękniejsza kolęda według Łukasza Poznańskiego Zimowisko dwóch drużyn wędrowniczych Wywiady z kursantami, pół roku po Referat Wędrowników zaprasza na Wielką Wyrypę Wiosenną i coś jeszcze! numer 1/2015 luty 2015

phm. Jan Garnecki ROLA OPIEKUNA W PROCESIE ZDOBYWANIA STOPNI HARCERSKICH I INSTRUKTORSKICH W dobie coraz większej powszechności takich pojęć jak coaching, tutoring czy mentoring warto raz jeszcze przyjrzeć się postaci opiekuna stopnia. W ciągu 11 lat w ZHRze zdążyłem poznać temat od dwóch stron podopiecznego i opiekuna. W mojej ocenie najbliższy współczesnym definicjom trenera osobistego jest opiekun stopni starszoharcerskich (HO i HR) i instruktorskich. Zdobywanie stopnia dzieli się na kilka etapów. W trakcie każdego z nich opiekun ma ważną rolę do odegrania. Wybór Dla harcerzy, którym zależy na własnym rozwoju kwestia wyboru opiekuna jest bardzo ważna. Szukają osób doświadczonych takich, od których mogą się nauczyć czegoś z zakresu prowadzenia jednostki, ale też pracy nad sobą. Zwłaszcza wśród młodszych harcerzy panuje przekonanie, że najlepszym opiekunem będzie praktyk osoba skuteczna w działaniu, potrafiąca teorię przełożyć na życie osobiste, funkcjonowanie jednostki. Wiadomo nie można wymagać od 30, 40- letnich instruktorów, by prowadzili drużyny, dlatego ważne jest, j ak działają w danym momencie tu i teraz. Jeden ma za sobą piękną przeszłość (dobra drużyna/gromada/hufiec itp.) i na tej podstawie zyskuje miano mistrza. Drugi z kolei mógł zrozumieć istotę metody harcerskiej dopiero po oddaniu drużyny, pełniąc już inną funkcję. W takiej sytuacji najważniejsza będzie owa wcześniej wspomniana skuteczność w działaniu. Młodzi z natury większym zaufaniem obdarzą praktyka, skuteczną w działaniu osobę, niż teoretyka wykładowcę. Bardzo dużą rolę odgrywa życie osobiste i zawodowe potencjalnego opiekuna. Nie jest tajemnicą, że w harcerstwie nabywamy umiejętności i mierzymy się z wyzwaniami, które atrakcyjnie wyglądają w oczach potencjalnego pracodawcy. Kierowanie grupą ludzi, umiejętność pracy nad sobą, zarządzanie projektami to zdolności pożądane w świecie. Dlatego instruktor spełniony zawodowo jest równie dużą inspiracją dla harcerzy, jak dobry hufcowy. Dochodzimy do sedna. Opiekun powinien inspirować i wzbudzać zaufanie. To zapewni efektywną współpracę. Kurs instruktorski Dolnośląskiej Chorągwi Harcerzy, Jaworki, sierpień 2014. Wielu z tych chłopaków rozpoczęło próby instruktorskie, a dwaj pierwsi już je ukończyli.

Ułożenie próby Moim zdaniem to, najważniejszy etap ZDOBYWANIA STOPNIA. W tym momencie kluczową rolę odgrywa właśnie opiekun. Próba powinna być dopasowana do kandydata. Paradoksalnie opiekun nie musi wcześniej znać harcerza na wylot. Jako doświadczony instruktor jest w stanie zadać takie pytania, które pomogą mu dowiedzieć się jak najwięcej. Dlatego tak ważną rolę odgrywa zaufanie. Gwarantuje ono szczerość ze strony kandydata. Oczywiście nie jest tak, że opiekun sam układa próbę. Na etapie stopni starszoharcerskich i instruktorskich harcerz sam potrafi określić sfery, które wymagają pracy i postawić sobie wymagania. To opiekun jednak czuwa, by zadania były spójne i na odpowiednim poziomie. Gdy kandydat nie ma pomysłu, służy radą. Każdy opiekun ma swój styl układania stopni, związany z jego życiem zawodowym, doświadczeniem harcerskim i życiowym. Dlatego inspiracja odgrywa szczególną rolę w wyborze, bowiem pokazuje, w jaką stronę kandydat chce iść, kogo obiera za wzór.

Realizacja Spotkałem się z różnymi formami prowadzenia prób przez opiekunów. Jeden wysyłał co miesiąc motywujące listy/maile do swojego podopiecznego. Drugi spotykał się co parę tygodni, by podsumować to, co dotychczas udało się zrobić. Jeszcze inny zostawiał go samego w myśl zasady: jesteś kowalem własnego losu, więc kuj teraz. Na tym etapie bardzo ważnym jest, by pamiętać, że kluczowa w próbie jest umiejętność podjęcia pracy nad sobą przez kandydata. Opiekun nie może go prowadzić za rękę, wciąż przypominać o kolejnych zadaniach. Niby oczywiste, ale praktyka pokazuje, że na tym etapie dochodzi do wielu nieporozumień. O ile etap ułożenie próby jest najważniejszy, o tyle realizacja jest etapem najtrudniejszym. Wymaga dużego wyczucia ze strony opiekuna. Dla swojego podopiecznego powinien on być wsparciem psychicznym (motywacja), zawsze służyć radą i praktyczną pomocą przy pokonywaniu przeszkód pojawiających się na etapie realizacji. Jak widać to bardzo szeroki zakres obowiązków. By uniknąć nieporozumień najlepiej w momencie układania próby po prostu porozmawiać o oczekiwaniach obu stron, ustalić zasady działania. To kolejny dowód na to, jak ważny jest ten etap. Oczywiście później wiele wydarzeń może zweryfikować wcześniejsze ustalenia, jednak wtedy i tak wiadomo, czego od siebie oczekują opiekun i podopieczny. Zamknięcie Warto po okresie realizacji podsumować wspólną pracę. Wspólną, bo próba to wyzwanie zarówno dla opiekuna, jak i dla kandydata. Wnioski będą korzyścią dla obu stron. Dla opiekuna w kontekście kolejnych podopiecznych, dla podopiecznego w kontekście kolejnych prób lub potencjalnych podopiecznych. Ten etap wymaga szczerości i uczciwości. Opiekun, któremu zależy na podopiecznym nie będzie za wszelką cenę dążył do zamknięcie pozytywnie próby niezrealizowanej. Rola opiekuna w tym momencie jest o tyle ważna, że często jest on najbliższym obiektywnym świadkiem poczynań kandydata. Dlatego jego opinia powinna mieć duże znaczenia dla konkretnej kapituły lub komisji. Co dalej? Po pozytywnie zamkniętej próbie drogi opiekuna i podopiecznego nie rozchodzą się. Być może to początek przyjaźni, być może jej kontynuacja. Jeśli cały proces przebiegł bez zarzutów, praca nadal powinna trwać. Opiekun wciąż może inspirować swoim przykładem do przekraczania kolejnych granic, zdobywania kolejnych stopni, itd. Wciąż ciesząc się zaufaniem podopiecznego może służyć radą i pomocą. Też dla takiej relacji warto się podjąć wyzwanie bycia opiekunem.

pwd. Łukasz Poznański NAJPIĘKNIEJSZA KOLĘDA Wracałem z pasterki harcerskiej. W radiu odezwał się głos Niemena: - Dziwny jest te-en... świa-at... od tylu lat człowiekie-em gardzi czło-o-o-wiek... lecz ludzi dobrej woli jest więcej... Święta to wyjątkowy czas. Wiem, ciężko Wam będzie teraz wracać myślami do Świąt, bo to już za nami, teraz nowe wyzwania, spróbujcie jednak wspomnieć tę atmosferę. Staramy się, by nikt w tych dniach nie był samotny ani smutny. Wielu zapatrzonym w siebie przydarza się ten raz w roku zwrócić w stronę bliźniego, zwaśnieni wyciągają ręce na zgodę. Jesteśmy z rodziną, z bliskimi, z przyjaciółmi. Dobro unosi się w powietrzu, materializuje się. Całe szczęście, że na świecie są skauci i ich wielkie posłannictwo! Dzięki nim może ten nastrój trwać cały rok. Nieschodzący z twarzy uśmiech to ich broń w szerzeniu braterstwa całej ludzkości. Nigdy nie wolno nam odwrócić się od drugiego. Nie ma takiego powodu, który mógłby zgasić w naszych oczach miłość do bliźniego, czy godności, w imię której wzbranialibyśmy się przed przebaczeniem. Prawdziwie tworzymy więź siedmiomiliardowej rodziny ludzkiej. Był nawet taki harcerz, o którym usłyszał cały świat. Nazywał się Karol Wojtyła. Spotkał się, rozmawiał, patrzył w oczy i wybaczył Mehmetowi, który do niego strzelał. Nasz następny krok to przykład - jedyny sposób wpływania na drugiego przy jednoczesnym poszanowaniu jego wolności. Nic tak nie pociąga jak przykład i to, co mówisz, nigdy nie będzie miało takiej wartości, jak to, co czynisz. Po lekturze Kamieni na szaniec serce rozrywa piersi, a przecież opisane tam wydarzenia miały miejsce przed ponad siedemdziesięciu laty. Jak oni żyli!

spo bie roz tem Każdemu instruktorowi harcerskiemu polecam twórczość Orszy. Dla mnie to najprawdziwszy harcerz, który wszystko co robił, starał się robić jak najlepiej. Dzięki temu, gdy sięgamy po zapis jego gawęd, które przygotowywał i wygłaszał przy różnych okazjach, zyskujemy wspaniałą inspirację i zachętę do służby Prawdzie! Czy uczciwie mógłbyś wstawić w Prawie Harcerskim w miejsce Zawiszy swoje własne imię? Myślę, że on by mógł. Są tacy, którzy nie lubią Szarych Szeregów, ale bohaterów jest wielu i mamy do nich różny stosunek. Kwestia relacji. Twój przykład będzie działał na tych, z którymi ją nawiążesz. Otwórz się. Ustąp w sporze. Nie przegrasz, a pokażesz, że naprawdę ci zależy i dasz przykład. Uwierz w drugiego i jego dobre intencje, niezależnie od jego przeszłości. Być może nie od razu się dogadacie, może będziesz musiał nagiąć się jeszcze pięćdziesiąt razy, ale wtedy tamten pęknie, dołączy do twojej drużyny i razem wyruszycie zmieniać świat. A może nigdy się nie przekona, jednak Ty będziesz rósł i przybliżał się do Ideału, a inni, Twoja rodzina, przyjaciele, będą obserwować Cię i wzrastać z tobą. Harcerze również jako organizacja wielokrotnie w historii byli wzorem dla narodu. Wszyscy nasi poprzednicy świetnie się w tym względzie wykazali. Jakie zadanie przypada nam? Pokazanie, że można być jedno mimo różnic, szukać porozumienia i razem osiągać wspólne cele. Polska jest dziś podzielona, a tylko scalona może wydobyć swój ogromny potencjał. Marzy mi się dzień, w którym w prasie i telewizji pojawia się informacja o powstaniu unii harcerskiej, zrzeszeniu organizacji harcerskich w Polsce dla skutecznego wychowywania młodzieży. Jak w dzisiejszych warunkach wypełniamy czwarty punkt Prawa? Wierzę, że ZHP tak samo przyciąga aktywnych młodych ludzi, którzy chcą pozostawić świat trochę lepszym, niż go zastali. Może trochę zapomnieli o metodzie? A ilu naszych instruktorów o niej zapomniało? Podobnie z postawą. To co nas dzisiaj dzieli? Być może prawie się zadławiłeś podczas czytania poprzedniego akapitu. Harcerstwo jest z założenia organizacją młodzieżową. Młody człowiek, zanim przestaje rosnąć jest w stanie pewne rzeczy przerosnąć. Stary się kurczy, jeśli się przed tym nie broni. Zwróć uwagę, że na rysunku B-P to młody skaut oddziela kopnięciem prefiks im w słowie impossible. ZHP i ZHR stoją w miejscu. Rozwija się za to najmłodsza organizacja - Skauci Europy. U nich nie ma jeszcze kombatantów. W 2015 r. życzę Ci, żebyś zaprzyjaźnił się z gejem, a Zarządowi Okręgu życzę skończenia remontu Pomorskiej. Łukasz Poznański 3 stycznia 2015 r. de zdo mo ska um zas Kw mi po jes z row wy wy prz wy na jes am Eu po czę Pły do spo

Bartek Ziętal AKCJA ZIMOWA WĘDROWNIKÓW Niewiele jest rzeczy prostszych od wędrownictwa. W połowie października ubiegłego roku Chewra podjęła decyzję o tym, by zdobyć na rowerach Narvik, tak jak ten niewielki, położony za kołem podbiegunowym norweski port zdobywali polscy żołnierze 75 lat temu. Czas między rzuceniem pomysłu a akceptacją trwał niewiele dłużej niż chwila. Nie mogło być inaczej. Każdy z nas nosił tę wyprawę w sobie na długo przed pierwszym spotkaniem Chewry w jurajskich skałach. Każdy z nas był gotową na przyjęcie iskry beczką prochu. Iskrą był Narvik. Ta jedna decyzja stworzyła plan pracy naszej drużyny na cały rok. Potrzebujemy pieniędzy, sprzętu, pieniędzy, umiejętności przetrwania w podbiegunowym klimacie, pieniędzy, znajomości języków, akcji propagandowej głoszącej zasługi polskich żołnierzy w kampanii norweskiej i takich drobiazgów, jak płuca Rafała Majki i kopyto Michała Kwiatkowskiego, bo suma przewyższeń na ponad 1500km trasie może przekroczyć 20km, a sakwy z wyposażeniem na miesiąc jazdy trochę ważą. Z takiego postawienia sprawy jasno wynika, że akcja zimowa powinna być w całości podporządkowana wyprawie. Zdecydowanie największym wyzwaniem jest przygotowanie kondycyjne. Każdy z wędrowników z poziomu niedzielnego rowerzysty musi wskoczyć na poziom wyczynowca, zdolnego do wielogodzinnego wysiłku dzień po dniu. Potrzebne są do tego przede wszystkim mięśnie i odpowiednio wysoka wydolność krążeniowo-oddechowa, żeby je napędzić. Kształtowanie wydolności zimą nie zawsze jest proste. Zawodowcy i zdeterminowani amatorzy jeżdżą w tym czasie w cieplejsze rejony Europy. Poza tym zostają tradycyjne sposoby jej podnoszenia, jak bieganie i jazda na rowerze, które często są utrudnione, a rzadko kiedy przyjemne. Pływanie i wioślarstwo (ergowiosła) niosą za sobą dodatkowe koszty, poza tym ciężko w tych sportach o trening dłuższy niż godzina. Ratunkiem, jest ulubiony po kolarstwie sport wielu zawodowców, czyli biegi narciarskie. O biegach samych w sobie nie będę się zbytnio rozpisywał, pojawi się jeszcze artykuł tylko na ten temat.

Nie ma w Polsce lepszego miejsca do uprawiania narciarstwa biegowego niż okolice Jakuszyc. Dziesiątki kilometrów codziennie poprawianych tras o różnym poziomie trudności i korzystny mikroklimat sprawiły, że nie mieliśmy wątpliwości gdzie się udać. Do tego udało nam się zaklepać pokój w Chacie Górzystów. Wyjazd zapowiadał się znakomicie. Plan dnia obejmował 4h treningu wytrzymałościowego w postaci konkretnej trasy biegowej, poobiedni trening ogólnorozwojowy, sesję angloplanszówek i wieczorną kuźnicę. Realia zweryfikowały go dość szybko; okazało się, że po ponad 20km biegu pokonywanego z konieczną do progresu intensywnością powyżej 70% maksymalnego tętna najlepszym treningiem ogólnorozwojowym będzie dodatkowa porcja snu, zakończona przyspieszającym regenerację mięśni stretchingiem. Fragment Gór Izerskich od Świeradowa do Jakuszyc poczęstował nas pełnym wachlarzem możliwych zimą warunków pogodowych. Wszystko zaczęło się cudownym nocnym marszem z Polany Jakuszyckiej do Chaty Górzystów. Blask tysięcy niewidocznych na miejskim niebie gwiazd przyćmiewał ogromny, chełpiący się swą pełnią księżyc. Miękka, spowijająca wszystko wokół pierzyna śniegu odbijała jego światło po dwakroć, śmiejąc się z praw fizyki. Wyrwani z szarości miejskiej zimy płynęliśmy przez nartostrady pijani pięknem i doskonałością chwili, odurzeni ciszą i majestatem tej białej nocy. Jeszcze bez nart, na pamiętających sylwestra nogach weszliśmy do innego świata, który witał nas najpiękniej jak tylko potrafił. Drugiego dnia biwaku, nie bacząc na przestrogi opiekuna Chaty, że swój pierwszy zjazd do Świeradowa na biegówkach do dziś czasem odczuwa w okolicach końca pleców, ruszyliśmy do tej uzdrowiskowej mieściny po zapasy żywności. Kto miał kiedyś narty zjazdowe na nogach radził sobie na biegówkach całkiem nieźle. Kto nie miał, musiał zapłacić frycowe. Pierwsze szlify zdobyliśmy na śniegu, już po kilkuset metrach czuć było, że poruszamy się wyraźnie szybciej niż przeciętny piechur, a przecież nie mieliśmy jeszcze za grosz techniki. Problemy zaczęły się na zjeździe. Kto wcześniej na zjazdówkach nie opanował jazdy pługiem miał duży problem, bo wiotka narta biegowa nie wybacza zbyt wiele. Pomimo szczerych chęci część osób zjeżdżała od gleby do gleby, a odległości pomiędzy dynamicznymi spotkaniami z matką ziemią nie były zbyt imponujące. Smaczku dodał siąpiący deszcz i nawierzchnia szlaku wraz ze spadkiem wysokości zmieniająca się z ubitego śniegu w lodową skorupę. Narciarstwo biegowe to jeden z nielicznych sportów, w którym przyjemniej jest pod górkę niż w dół. Powrót zasadniczo potwierdził tą tezę, chociaż dzięki plecakom pełnym mięsa i bananów na stromym podejściu poczuliśmy w sposób dotkliwy mięśnie, o których istnieniu nie mieliśmy wcześniej pojęcia. Kolejna zaleta CG- tutaj nawet wyjście po zakupy jest niezłym treningiem. Następnego dnia ruszyliśmy w kierunku Polany, lekki mróz bez opadów śniegu czynił warunki doskonałymi. Jedynie część trasy od schroniska Orle do Polany była fatalna, w całości skuta lodem, z resztkami śladu biegowego pomimo płaskiego charakteru sprawiła nam najwięcej trudności. Powrót do chaty przez Rozdroże pod Cichą Równiną był już czystą przyjemnością, dość dobrze przygotowany podbieg a później bardzo długi zjazd do Orle. Po ruszeniu spod Orlego nikt już nie oglądał się za siebie tylko sunął w kierunku CG na ile mu siły pozwalały. Najlepszy tego dnia Jędrek pokonał ponad 5km w większości nieprzygotowanej trasy w niecałe 30 minut, co daje pojęcie o przewadze biegacza nad piechurem. W sumie pokonaliśmy ponad 20km w 3,5h.

Następny dzień był dniem świętym, więc znów znów czekał nas zjazd do Świeradowa. Tym razem wróciła zima i od wczesnego ranka mocno sypało, więc wiedzieliśmy, że tylko na mapie będzie to ta sama trasa. Warstwa puchu ukazała kolejną zaletę biegówek, zapadają się one w śniegu nieco tylko więcej niż grubość narty i poza nieco większymi oporami ruchu w niczym to nie przeszkadza. Pamiętny zjazd był tym razem zupełnie niegroźny, luźny śnieg sam redukowała prędkość jazdy do rozsądnych wartości. Niestety wyjątkowo sprawni drogowcy zdążyli zasypać piachem ostatni fragment zjazdu, przez co nie udało nam się wjechać na biegówkach do kościoła. O powrocie nie sposób napisać czegoś ciekawego, poza tym, że skoro było pod górę, to musiało być dobrze. Zdecydowanie najciekawszy i najbardziej pamiętny był ostatni dzień spędzony na nartach. Śnieg sypał już poprzedniego dnia, zadyma nie ustawała przez całą noc, a zamontowany na dachu CG wiatraczek, któremu chata zawdzięczała skąpe oświetlenie, osiągał prędkości obrotowe godne wierteł dentystycznych. Rano stary, zmrożony śnieg pokrywała gruba warstwa świeżego puchu, w którym piechur zapadał się po kolana. Ruszyliśmy w zadymce znów w stronę Jakuszyc, tym razem bez gadania, żartów i ogólnego luzu. Śnieg walił po oczach, wiatr co chwila zmieniał swój kierunek, a bieg w kopnym śniegu wymagał sporo uwagi i siły. Przecierający trasę nadawał tempo, a reszta w cichym pociągu sunęła tuż za nim, głęboko w kapturach skupiona na jeździe. Jedną grupą dotarliśmy do Orlego, skąd pokonaliśmy mocnym tempem długi (3,7km) podbieg pod wspomniane wcześniej Rozdroże, na którym peleton się porwał. Mocnym tempem wyprzedzaliśmy zdecydowaną większość narciarzy, sporadycznie wyprzedzali nas jedynie zawodnicy sunący łyżwą, których techniki nie byliśmy w stanie powtórzyć. Po zjeździe z Rozdroża na Polanę i ogrzaniu się w kawiarence ruszyliśmy z powrotem, wciąż w zadymce, tym razem stromym podbiegiem na trudniejszej trasie Polana-Orle. Napędzani endorfiną pokonaliśmy go w okamgnieniu, wiedząc że im wyższy wysiłek, tym mniej będzie nam cieplej i mniej przeszkadzać będą trudne warunki.

Ostatni odcinek z Orlego do CG był podobnie jak poprzednio indywidualnym biegiem, gdzie każdy badał granice własnych możliwości. Przy wysiłku powyżej 85% HR max już nic poza złapaniem oddechu nie było problemem. Zasypani śniegiem, w zaparowanych okularach nie zwracaliśmy już uwagi na nic poza równą pracą, oddychaniem i wyprzedzaniem kolejnych turystów. Końcowy odcinek był już wściekłym sprintem, gdzie wydawało nam się, że wyprzedani stoją w miejscu. Pracujący na skrajnych obrotach organizm zapominał o technice i jazda stała się nieco chaotyczną kompilacją ślizgów i odepchnięć, a tętno osiągało niezbadane dotąd granice. Na dwadzieścia metrów przed chatą niespodziewanie wyprzedził mnie Adam, po czym zaliczył glebę. Rzuciłem się za nim resztkami sił i również przytuliłem ziemię, w sumie przegrałem z Adamem o pół narty. Chwilę później leżeliśmy w śniegu ledwo przytomni ze zmęczenia. Powrót do Jakuszyc ostatniego dnia biwaku pod względem przeżyć estetyczno-metafizycznych przebił wszystko, co działo się do tej pory. Wyszliśmy z CG na kilkadziesiąt minut przed świtem. Inny świat żegnał nas tą samą ciszą, którą witał. Nadgryziony po kilku dniach od pełni księżyc czekał na nadejście słońca wisząc nad polaną i oświetlając nam drogę. Nikt nie ważył się burzyć tej ciszy, czasem zaskrzypiał tylko śnieg pod czyimś butem. Zapadające się w śniegu, pozbawione nart nogi przypominały nam o rychłym powrocie do rzeczywistości, a Izery posępnym milczeniem roztoczyły nad nim swą żałobę. Chwilę później, jeszcze przed nadejściem słońca, niebo wybuchło grą świateł i cieni, tysiącem barw z której żadnej nie umielibyśmy nazwać, a co dopiero opisać. Zmiana warty na niebie odbyła się z pełnymi honorami i z udziałem orkiestry kolorów. Takich pokazówek nie urządza się bez powodu i z pewnością nie był to przypadek, a czułe pożegnanie. Doskonała pogoda przez resztę drogi budziła żal, że to ostatni dzień i zdaje się, że składała obietnicę, że następnym razem będzie lepiej, jeśli damy tym górom jeszcze szansę. W efekcie w każdym z nas zostało wrażenie nienasycenia, potrzeba powrotu jeszcze przed odjazdem. Jestem pewien, że ten biwak to dopiero początek przygód Chewry z Izerami zimą i narciarstwem biegowym. Biwak dorzucił wiele do koszyka naszych przygotowań. W sumie pokonaliśmy ponad 100km na nartach i pieszo, zdecydowaną większość dystansu z wysoką (rozwojową) intensywnością wysiłku. Wykonaliśmy ponad 20h treningu wytrzymałościowego. Ta praca nie pójdzie na marne i da o sobie znać w Norwegii. Czy na biwaku działo się coś jeszcze? Godnym opisu punktem programu były Angloplanszówy (zaproszenie na ich wrocławskie wydanie w dalszej części tego numeru ŚH). W ramach przygotowań lingwistycznych część każdego wieczora spędzaliśmy z grami planszowymi, z zastrzeżeniem, że każde słowo po polsku kosztuje gracza 50gr na konto drużyny. Efekt przeszedł nasze oczekiwania, po krótkim rozruchu nawet ci uważający się za ostatnich językowych loser'ów nawijali po angielsku całkiem płynnie, choć nie zawsze z krystalicznie oksfordzkim akcentem i bezbłędną gramatyką. Obecność znajomych i charakter gier zwalnia wiele blokad i powoduje, że mówić się CHCE, a nie MUSI, co czyni naukę języka jak rzadko kiedy przyjemną. To były zdecydowanie najzabawniejsze lekcje angielskiego w jakich brałem udział i myślę, że jedne z bardziej skutecznych. Poza tym dużo jedliśmy, rozmawialiśmy na poważne tematy i śmialiśmy się z cytatów Paelo Elo, ale nie znam nikogo, kto chciałby o tym czytać. W biwaku brały udział 40 WDW Chewra i 27 DDW Vigilantia.

ECHO KURSÓW ćw. Piotr Lizak Kiedy to piszę, mija równo sześć miesięcy od przyznania patentów Kursów Orlich 2014. Chyba wszyscy, którzy je otrzymali, byli z tego powodu bardzo dumni. No cóż, ja byłem na pewno. Jednak wakacje wakacjami, ale od września należało zdobyta wiedzę jak najlepiej wykorzystać w praktyce. Teraz, po pół roku, każdy funkcyjny może jasno określić co kurs mu dał, czego zabrakło, a co jest do poprawy. Część z nich swoimi przemyśleniami na ten temat postanowiła się z nami podzielić, z czego wyniknął poniższy artykuł. Zapraszam do lektury. Adam Garnecki, drużynowy 14 WDH "Bukowina" Piotr Lizak - Zostałeś drużynowym zaraz po tegorocznym TDP, na swoje barki biorąc prowadzenie drużyny puszczańskiej. Która z umiejętności zdobytych na kursie jest Ci najbardziej pomocna? Adam Garnecki - Myślę, że najbardziej pomocna jest wiedza o grach, harcach, którą nabyłem nie tylko na zajęciach, ale przede wszystkim w rozmowach z innymi kursantami i kadrą o ich doświadczeniach. To jest najcenniejsze. PL - Rozumiem. Czy czujesz, że przez te dziesięć dni, które spędziliśmy w Pieninach zmieniło się Twoje spojrzenie na harcerstwo? A może, idąc dalej, coś zmieniło się w Tobie? AG - Na pewno zacząłem na to patrzeć inaczej, bo poznałem ludzi, którzy mają taką samą rozkminę, jak prowadzić te drużyny. Poza tym było naprawdę super poczuć się po prostu jako członek zastępu, a nie ktoś odpowiedzialny za wielu! PL - Domyślam się, że już przed kursem wiedziałeś o zbliżającej się nieubłaganie odpowiedzialności. Czy po otrzymaniu patentu czułeś się pewniej, patrząc w przyszłość? AG - No tak, wiedziałem co mnie czeka. Samo otrzymanie patentu jakoś bardzo mnie nie poruszyło, ale sam kurs... na pewno nie żałuję, że pojechałem. PL - Na koniec, czym byś zachęcił, a przed czym ostrzegł innych harcerzy do wzięcie udziału w następnej edycji kursów? AG - Cóż, na pewno ostrzegłbym przed bezkrytycznym przyjmowaniu wszystkiego, co tam słyszą od innych kursantów. Żeby pozostali sobą i szukali własnego "sposobu", "złotego środka" właściwego dla swoich chłopaków, oczywiście przy skorzystaniu z uwag i wskazówek z kursu. Michał Pyzik, przyboczny 39 WDH "Bór" PL - Przez ok. rok pełniłeś funkcję przybocznego bez teoretycznego przygotowania. Jak ocenisz swoją służbę przed i po kursie? Czy zmieniło się Twoje podejście, sposób pracy? A może także obowiązki? MP - Patrząc z perspektywy czasu dostrzegam, że brakowało mi wiedzy jak być dobrym przybocznym. Kurs zwiększył moje umiejętności oraz otworzył szerzej oczy, teraz dostrzegam więcej niż przed kursem. Ilość obowiązków zwiększyła się też z powodu odejścia drugiego przybocznego, Adama. Kurs podniósł moje morale oraz zapał do pracy, ponieważ pomimo ciężkich warunków, które tam panowały wszyscy daliśmy radę. PL - Tak, dobrze wiemy o panujących tam warunkach. Co, Twoim zdaniem było najważniejszym elementem kursu, co pomogło Ci najbardziej?

MP - Myślę, że każdy element był ważny, ale najwięcej według mnie dały mi nasze wędrówki, a dokładnie nasze wspólne rozmowy z kadrą, Kacprem i Adamem. PL - Mógłbyś uściślić? Rozmowy na jaki temat tak na Ciebie wpłynęły? MP - Głównie moja prywatna rozmowa z Kacprem odnośnie mojej osoby, dało mi to ogromną motywację do działania. PL - Czy przez te dziesięć dni, które spędziliśmy w Pieninach zmieniło się Twoje spojrzenie na harcerstwo? MP - Częściowo tak, ponieważ dalej harcerstwo dla mnie jest przygodą jaką było jak dołączałem do drużyny. Z drugiej strony dostrzegam, że ta przygoda kształci i motywuje do bycia lepszym człowiekiem. PL - Przed czym byś ostrzegł, a czym zachęcił przyszłych kursantów? MP - Radzę im się przygotować na ciężkie warunki, ale tą przygodę przeżyją z osobami, które wesprą ich w ciężkich chwilach i zmotywują do dalszego działa. Uważam, że głównymi zaletami tego kursu jest dobra kadra oraz uczestnicy, którzy tworzą jedną wielką rodzinę. Jakub Dominik, drużynowy 3 DH im. gen. Władysława Andersa w Ostrzeszowie PL - Jakiś czas temu w waszym środowisku doszło do kilku przetasowań, w wyniku których zostałeś drużynowym Trójki. Jak w prowadzeniu jej przydaje Ci się wiedza zdobyta na Kursach Orlich? JD - Zdobyłem wiedzę teoretyczną, którą wykorzystuję podczas organizowania zajęć w drużynie, wydaje mi się, że potrafię dobrać zajęcia pod względem tego jak mają rozwinąć się moi harcerze. PL - Które zajęcia były wg. Ciebie najważniejsze i są szczególnie przydatne w obecnej pracy? JD - Myślę, że te z planowania pracy. To jest chyba jedna z najważniejszych rzeczy przy prowadzeniu drużyny. Jeśli potrafisz rozplanować wszystkie zajęcia tak, żeby każdy miał coś do roboty i czuł się potrzebny, musi wyjść dobrze. PL - Chyba każdy, kto choć trochę zajmuje się prowadzeniem drużyny, przyzna Ci rację. A teraz z innej beczki - czy kurs wpłynął jakoś bezpośrednio na Ciebie? Zmienił sposób patrzenia na harcerstwo, na jego rolę wychowawczą? JD - Jak już mówiłem wcześniej dał mi teoretyczną wiedzę na jego temat. Chodzi mi o to, że przed kursem patrzyłem na gry i zajęcia jako tylko na zabawę. Natomiast po kursie zacząłem dostrzegać w tym jakieś wyższe cele. Sposób na wychowanie i kierowanie rozwojem młodych harcerzy. PL - Czyli pod tym względem kurs spełnił swoje zadanie. Powiedz mi jeszcze na koniec, przed czym ostrzegłbyś, a czym zachęcił ewentualnych kursantów do wzięcia udziału w przyszłej edycji kursów? JD - Jadąc na kurs trzeba być przygotowani na nieprzespane noce, dużo pisania i multum pracy. Ale nie ma się czego bać. To sprawi, że w przyszłości będzie się dużo lepszym człowiekiem, harcerzem i wychowawcą.

Joachim Sobczuk, drużynowy 99 WDH im. Organizacji Małego Sabotażu "Wawer" PL - Drużynę prowadziłeś przed i po kursie. Czy widzisz widoczną różnicę miedzy tymi okresami? Jeśli tak, to na czym polega? JS - Jedyną różnicę widzę w poprawieniu warsztatu z zakresu pracy sprawnościami. PL - Tylko? Sugerujesz przez to, że w Twoim wypadku kursy nie sprawdziły się, czy po prostu całą wiedzę zdobyłeś już wcześniej? JS - Więcej dała mi współpraca z opiekunem drużyny. PL - Czyli Twoja wiedza poszerzyła się nieznacznie. A może kursy miały na Ciebie jakiś inny wpływ, niezwiązany zupełnie z pracą wychowawczą? JS - Tak, miały, był to bardzo ciekawy obóz harcerski, na którym przeżyłem dużo przygód, i z nich może jeszcze zaczerpnąłem inspirację do pracy z chłopakami. PL - W takim razie, kończąc naszą krótką rozmowę - zachęć, albo jeśli uważasz, że tak będzie lepiej, odradź ewentualnym kursantom udział w następnej edycji. JS - W tej kwestii pozostanę bez zdania. Kurs pozostawiał wiele do życzenia, lecz mimo tego wiele też można było z niego wyciągnąć. Chciałbym na koniec wszystkim i każdemu z osobna podziękować za poświęcony czas. Wasze opinie z pewnością przydadzą się zarówno przyszłym kursantom, którzy na ich podstawie zdecydują się lub nie na tą, niezapomnianą moim zdaniem przygodę, jak i kadrze, której uświadomicie, co było w porządku, a co wymaga jeszcze poprawy. A jeśli nawet żaden młodzik tego artykułu nie przeczyta, jeśli komendant i jego zastępcy nie zwrócą uwagi na wasze spostrzeżenia, to wasza wiedza i wspomnienia zostaną.

Dolnośląska Chorągiew Harcerzy im. Orląt Lwowskich Referat Wędrowniczy zaprasza na najcięższą imprezę w harcerskim sezonie, ekstremalny rajd wędrowników czyli: II Wiosenną Wyrypę Wędrowniczą Organizator zapewnia: krew, pot i łzy (w dawce większej niż w zeszłym roku) zimno ciemność To, że nikt was nie przytuli ból nagrody dla najlepszych Wymagania: min. otwarty stopień ćwika zgłoszenie w patrolu (2 osoby), '96 lub młodsi Cohones Start Wyrypy: 27 II, 19:30:00, Polana Jakuszycka Koniec Wyrypy: 28 II, 23:59:59, Chata Górzystów Koszt: Przy zgłoszeniu do 15 II i wpłacie do 18 II 70zł/patrol. Późniejsze zgłoszenia 100zł/patrol. Zgłoszenia: Od 8 lutego na wyrypa@zhr.pl FAQ: Gdzie będziemy spali? Re: Jakikolwiek, ewentualny nocleg we własnym zakresie Umierałem na ostatniej Wyrypie. Jak będzie tym razem? Re: Będziesz żałował, że przeżyłeś poprzednią. Internety: Obserwujcie fanpage WYRYPY - https://www.facebook.com/wwwdchy Komendant II WWW Bartosz Ziętal Meta WWW - Chatka Górzystów na Hali Izerskiej. styczeń 2012, fot. Marcin Pluta