Studenckie Koło Naukowe Spraw Zagranicznych przy Katedrze Integracji Europejskiej im Jeana Monneta w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie



Podobne dokumenty
Przegląd prognoz gospodarczych dla Polski i świata na lata Aleksander Łaszek

Zimowa prognoza na lata : do przodu pod wiatr

Warszawa, maj 2011 BS/61/2011 POLACY O ZBLIŻAJĄCEJ SIĘ WIZYCIE PREZYDENTA BARACKA OBAMY

Jesienna prognoza gospodarcza na 2014 r.: powolne ożywienie i bardzo niska inflacja

Siła nabywcza konsumentów i obroty handlu stacjonarnego w Europie raport

Ocena dążeń Rosji i konfliktu rosyjsko-gruzińskiego

Studenckie Koło Naukowe Spraw Zagranicznych przy Katedrze Integracji Europejskiej im Jeana Monneta w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie

Gospodarcza mapa świata w XXI wieku. Najważniejsze trendy współczesnej gospodarki światowej GOSPODARKA ŚWIATOWA

Gospodarka i rynki finansowe Gdynia XTB ONLINE TRADING.

problemy polityczne współczesnego świata

TRANSATLANTIC TRENDS POLAND

STOSUNKI ZEWNĘTRZNE UE Z INNYMI KLUCZOWYMI PODMIOTAMI GOSPODARKI ŚWIATOWEJ

Co warto wiedzieć o gospodarce :56:00

Problemy polityczne współczesnego świata

Gospodarki krajów wschodzących po kryzysie. 14/03/2011 Jakub Janus

Gospodarka światowa w Mateusz Knez kl. 2A

CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ

W kwietniu liderami były fundusze akcji inwestujące na rynkach rozwiniętych Europy i Ameryki Północnej.

Raport na temat działalności eksportowej europejskich przedsiębiorstw z sektora MSP

Nie ma chyba nikogo, kto by nie stawiał sobie pytania o przyszłość swoją, najbliższych, kraju czy świata.

, , OPINIE O KIERUNKACH WSPÓŁPRACY POLSKI Z INNYMI KRAJAMI WARSZAWA, SIERPIEŃ 97

Jesienna prognoza gospodarcza: stopniowe ożywienie, zewnętrzne ryzyko

Warszawa, sierpień 2014 ISSN NR 118/2014 OPINIE O DZIAŁALNOŚCI PARLAMENTU, PREZYDENTA I WŁADZ SAMORZĄDOWYCH

Polacy myślą o uchodźcach podobnie jak reszta Europy

Wykład 9 Upadek komunizmu - nowy obraz polityczny i gospodarczy świata (przełom lat 80. i 90. XX w.) Perspektywy na XXI w.

SZCZEGÓŁOWE WYMAGANIA EDUKACYJNE Z GEOGRAFII DLA KLASY II W ROKU SZKOLNYM 2016/2017

B8-0146/2016 } B8-0169/2016 } B8-0170/2016 } B8-0177/2016 } B8-0178/2016 } RC1/Am. 2

Gratuluję wszystkim absolwentom! Dzięki wytężonej pracy i. wielu poświęceniom otrzymujecie dziś dyplom Master of

Prezydent chce referendum ws konstytucji

B I L A N S R O K U

CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ

Postępy w zakresie sytuacji gospodarczej

Gospodarka i funkcjonowanie Unii Europejskiej

LPG KOLEJNA PŁASZCZYZNA DO AMERYKAŃSKOROSYJSKIEGO STARCIA NAD WISŁĄ?

, , POLSKA POLITYKA ZAGRANICZNA W OPINII SPOŁECZNEJ WARSZAWA, PAŹDZIERNIK 95

Prognoza z zimy 2014 r.: coraz bardziej widoczne ożywienie gospodarcze

CBOS CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ DEZAPROBATA EWENTUALNEJ INTERWENCJI ZBROJNEJ W IRAKU BS/31/2003 KOMUNIKAT Z BADAŃ WARSZAWA, LUTY 2003

Polska branża motoryzacyjna w II połowie 2012 roku bieżąca kondycja i przewidywania na przyszłość

Otwarty Świat. Atrakcyjność Inwestycyjna Europy Raport Ernst & Young 2008

Kryzys strefy euro. Przypadek Grecji

Wydobycie ropy naftowej w Federacji Rosyjskiej

Warszawa, wrzesień 2009 BS/127/2009 OPINIA PUBLICZNA WOBEC MISJI NATO W AFGANISTANIE

PRZYSZŁOŚĆ / POTĘGA KRAJÓW WSCHODZĄCYCH

Newsletter TFI Allianz

Szykuje się mocny wzrost sprzedaży detalicznej w polskich sklepach w 2018 r. [ANALIZA]

Polskie 10 lat w Unii

Sektor Gospodarstw Domowych. Instytut Nauk Ekonomicznych Polskiej Akademii Nauk GOSPODARKA POLSKI PROGNOZY I OPINIE. Warszawa

Gniewomir Pieńkowski Funkcjonalne Obszary Analizy Problemu Kryzysu w Stosunkach Międzynarodowych

Uwarunkowania historyczne, polityczne i ekonomiczne stosunków UE-Rosja. 1.Rosyjskie zasoby surowców energetycznych oraz zarys historyczny odkryć

Przedmiotowy system oceniania Bliżej geografii Gimnazjum część 3

PROGNOZY WYNAGRODZEŃ NA 2017 ROK

Trendy w robotyzacji przemysłu w Polsce i na świecie.

Najnowsze tendencje w stymulowaniu inwestycji i pozyskiwaniu inwestorów

Nastroje społeczne Polaków

Trendy eksportowe i perspektywiczne rynki dla polskich przedsiębiorców

Warszawa, październik 2012 BS/143/2012 KTO POWINIEN ZOSTAĆ PREZYDENTEM STANÓW ZJEDNOCZONYCH OPINIE MIESZKAŃCÓW 21 KRAJÓW

Całość Raportu Barometr płatności na świecie 2013 podzielona została na części odpowiadające poszczególnym regionom świata.

Wystąpienie Pana Cezarego Grabarczyka, Ministra Infrastruktury Inauguracja EDM maja 2011 r. Gdańsk, Sala Filharmonii Bałtyckiej

Warszawa, maj 2009 BS/80/2009 WYBORY Z 4 CZERWCA 1989 Z PERSPEKTYWY DWUDZIESTU LAT

Komunikat z badań. Kryzys w Grecji silnie wpływa na oceny przyszłej sytuacji gospodarczej Europy

Uczeń potrafi: przedstawić cechy. środowiska przyrodniczego. wyróżniające Europę na tle innych kontynentów. wyjaśnić przyczyny. zróżnicowania ludów

CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ

Międzynarodowe Targi Górnictwa, Przemysłu Energetycznego i Hutniczego KATOWICE Konferencja: WĘGIEL TANIA ENERGIA I MIEJSCA PRACY.

CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ

POLSKA - INDIE W KIERUNKU EFEKTYWNEGO MODELU DYPLOMACJI GOSPODARCZEJ?

Makrootoczenie firm w Polsce: stan obecny i perspektywy

Warszawa, czerwiec 2011 BS/69/2011 PREFERENCJE PARTYJNE W CZERWCU

Spis treści. Przedmowa Strona internetowa książki Uwagi na temat statystyk migracyjnych Rozdział 1. Wprowadzenie...

Warszawa, wrzesień 2009 BS/128/2009 OPINIE POLAKÓW O TARCZY ANTYRAKIETOWEJ

Rolnictwo i Obszary Wiejskie 5 lat po akcesji Polski do Unii Europejskiej- najważniejsze wnioski z pierwszego dnia konferencji

Warszawa, lipiec 2009 BS/108/2009 ŚWIATOWA OPINIA PUBLICZNA O POLITYCE STANÓW ZJEDNOCZONYCH I OPERACJI NATO W AFGANISTANIE

Sytuacja gospodarcza Rumunii w 2014 roku :38:33

Jak działa Unia Europejska?

Warszawa, czerwiec 2015 ISSN NR 84/2015 O KONFLIKCIE NA UKRAINIE I SANKCJACH GOSPODARCZYCH WOBEC ROSJI

Warszawa, kwiecień 2011 BS/47/2011 POLACY O SYTUACJI W LIBII

CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ

Sytuacja społecznogospodarcza

Atrakcyjność inwestycyjna Europy 2013

Ranking gospodarek świata 2010

I Seminarium Migracyjne EUMIGRO pt. Migracje, uchodźstwo i azyl w Europie wczoraj, dziś, jutro, 5 kwietnia 2017 r. Szkoła Główna Handlowa w Warszawie

PROGRAM V BALTIC BUSINESS FORUM 2013 Gość Honorowy: Federacja Rosyjska października 2013 Świnoujście Heringsdorf

Deficyt budżetowy i dług publiczny w dłuższym okresie. Joanna Siwińska

Spis treści. Wstęp Rozdział I Systemy polityczne problemy ogólne Rozdział II Historyczne systemy polityczne. Rewolucje demokratyczne..

Silna gospodarka Stabilne finanse publiczne

Barometr płatności na świecie 2015

Bezpieczeństwo ' polityczne i wojskowe

EUROPEJSKIE FORUM NOWYCH IDEI 2013

Warszawa, luty 2011 BS/18/2011 OCENA DZIAŁALNOŚCI PARLAMENTU, PREZYDENTA, ZUS I OFE

Deklaracja z Bratysławy

SZACUNKI NATO: POLSKA WYDA NA OBRONNOŚĆ 1,98 PROC. PKB W 2018 R.

Atrakcyjność inwestycyjna Europy 2013

Indeksy: Nikkei 225, S&P 500, Nasdaq 100. Kurs z:

Czy CETA będzie obowiązywać?

Postawy przedsiębiorstw z Małopolski. Dr Małgorzata Bonikowska

Dlaczego Cele Zrównoważonego Rozwoju są ważne dla młodych ludzi?

Poważny krok w kierunku normalności

CBOS CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ BS/14/11/95 GROŹNIE W GROZNYM KOMUNIKAT Z BADAŃ WARSZAWA, STYCZEŃ 95

Ucieczka inwestorów od ryzykownych aktywów zaowocowała stratami funduszy akcji i mieszanych.

Andrzej Zapałowski "Następna Dekada. Gdzie byliśmy i dokąd zmierzamy", George Friedman, Kraków 2012 : [recenzja]

D3.3 Agendy na Rzecz Odpowiedzialnych Innowacji Poziom krajowy

Transkrypt:

Studenckie Koło Naukowe Spraw Zagranicznych przy Katedrze Integracji Europejskiej im Jeana Monneta w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie www.sgh.waw.pl/sknsz Okładka: Aneta Rybacka 2

Na powitanie Oddajemy do Waszych rąk (na razie w sposób wirtualny) pierwszy numer naszego kwartalnika. Tym samym Studenckie Koło Naukowe Spraw Zagranicznych poszerza swoją działalność i rozpoczyna realizację projektu unikalnego w skali SGH. Gospodarka? Giełda? Wykresy? Coś o praniu? To wszystko już było, czas na poważną dyskusję o polityce zagranicznej i najważniejszych wyzwaniach globalnych. Co znajdzie sie w Magazynie? Przede wszystkim analizy, opinie i komentarze na bieżące tematy międzynarodowe. Ale również wywiady, recenzje oraz relacje z debat poświęconych problemom zagranicznym. Z jednej strony naszym celem jest umożliwienie wszystkim studentom dzielącym naszą pasję, wyrażenia swojego zdania na łamach tematycznego czasopisma. Z drugiej strony chcemy dać wszystkim zainteresowanym czytelnikom możliwość poznania interesujących aspektów bieżących wydarzeń międzynarodowych i, na co szczególnie liczymy, poszerzenia swojej wiedzy o nieznane dotąd zagadnienia. Swoim tytułem nawiązujemy bezpośrednio do działalności Koła. Dlatego polecamy Wam ostatnią rubrykę Magazynu, w której będziemy informować Was o najciekawszych wydarzeniach organizowanych w ostatnim czasie. Nie zabraknie również informacji o kolejnych inicjatywach SKN Spraw Zagranicznych. Naszym matecznikiem jest Szkoła Główna Handlowa w Warszawie, ale jesteśmy otwarci na współpracę ze studentami wszystkich uczelni. Zachęcamy do pisania i wysyłania swoich komentarzy, opinii i artykułów na szeroko pojęte stosunki międzynarodowe (zarówno polityczne, jak i gospodarcze). Najciekawsze z nich znajdą się w kolejnych numerach kwartalnika, wydawanych także w tradycyjnej formie papierowej. Wszelkich informacji na temat kolejnego numeru oraz możliwości publikowania swoich artykułów szukajcie na www.sgh.waw.pl/sknsz. Redakcja Magazynu Spraw Zagranicznych 1

Redakcja: Redaktor naczelny Zastępcy redaktora naczelnego Działy Polska / Europa Ameryka Północna Ameryka Południowa Afryka i bliski Wschód Azja i Pacyfik Rosja i WNP Kultura Kontakty zewnętrzne Maksymilian Liszewski Klaudia Stano, Mateusz Sabat Filip Deleżyński Barbara Adamczak Krzysztof Kowalski Katarzyna Kowalczyk Agnieszka Posłuszna Adrianna Bondyra Edyta Gorzoń, Klaudia Stano Adam Rzeżacz Kontakt: mail: strona: redakcja.magazynsz@gmail.com www.sgh.waw.pl/sknsz (zakładka Magazyn SZ) 2

Spis treści Temat numeru Samba, futbol i wzrost gospodarczy... 4 Krzysztof Kowalski Rosja w BRICS... 7 Stanisław Dąbrowski Dwie twarze Indii: kraj sukcesów czy kraj konfliktów?... 11 Adrianna Bondyra Polska Quo vadis, Europo?... 14 Jakub R. Torenc Europa Koniec belgijskiego impasu?... 18 Filip Deleżyński Ameryka Północna USA w odwrocie... 22 Barbara Adamczak Och, Kanado...... 24 Weronika Michalska Ameryka Południowa Nie taka różana przyszłość w Casa Rosada... 26 Monika Cichocka Afryka i Bliski Wschód Chińskie inwestycje w Afryce kolejna kolonizacja?... 30 Katarzyna Kowalczyk Rosja i WNP Stary niedźwiedź mocno śpi (?)... 32 Danisz Okulicz Azja i Pacyfik Skryta ekspansja Pekinu w Azji Środkowej... 36 Adam Rzeżacz Z życia SKN Spraw Zagranicznych w SGH... 42 3

Temat numeru: BRICS Samba, futbol i wzrost gospodarczy Krzysztof Kowalski Uggboy Wydawać by się mogło, że przy takich partnerach jak Chiny i Indie, Brazylia będzie mało znaczącym graczem. Czy zatem ten 5. kraj świata ma szanse na silną pozycję międzynarodową i w ramach BRICS? Kiedy w 2001 roku ekonomista banku Goldman Sachs Jim O Neil po raz pierwszy użył terminu BRIC trudno było uwierzyć, że Brazylia stanie się jedną ze światowych potęg. Jak się okazuje dzisiaj, wyniki całej grupy zdecydowanie przewyższyły najśmielsze oczekiwania nawet samego autora raportu. Prognozował on, że cztery wschodzące gospodarki będą łącznie tworzyć około 14% światowego PKB, a w rzeczywistości okazało się, że niewiele brakuje im do granicy 20%. Brazylia wymieniana była (i przez niektórych nadal jest) jako najsłabsze ogniwo Wielkiej Czwórki. Czy w rzeczywistości tak jest? Czy Brazylia naprawdę ma niewielkie szanse uzyskania pozycji supermocarstwa lub przynajmniej liczącego się gracza na arenie międzynarodowej? Południowoamerykański tygrys Wiele wskazują na to, że to nieprawda. Brazylia w ciągu ostatnich dziesięciu lat dokonała prawdziwego przełomu w swoim rozwoju gospodarczym. Jej PKB wzrosło niemal dwukrotnie, PKB per capita o prawie połowę, średnioroczne tempo wzrostu realnego PKB wyniosło 3,1% (nominalnego - ). W 2010 roku Brazylia osiągnęła imponujący wynik 7,5% wzrostu PKB w skali roku, po czym w 2011 nastąpiło wyraźne spowolnienie do ok 3-3,5 %. 4

Temat numeru: BRICS Wprawdzie dane dotyczące wzrostu realnego PKB wyglądają dość mizernie przy dwóch czołowych państwach grupy BRICS, czyli Indiach i Chinach, ale już wielkość PKB per capita porównywalna z RPA jest w Brazylii mniejsza tylko od Rosji dwóm gigantom daleko jeszcze do ich poziomu. Także sytuacja demograficzna jest w południowoamerykańskim kraju bardzo dobra stopa przyrostu naturalnego wynosi 1,13% i jest mniejsza tylko od tej w Indiach (1,34%). Chiny od dłuższego czasu utrzymują ten wskaźnik na stałym poziomie 0,5% (głównie poprzez politykę jednego dziecka ), a pozostałe dwa kraje borykają się z problemem ujemnego przyrostu naturalnego. Według informacjiinstytutu badań gospodarczych CEBR (Center for Economics and Business Research)opublikowanych pod koniec ubiegłego roku Brazylia stała się szóstą gospodarką świata, wyprzedzając tym samym taką gospodarczą potęgę jak Wielka Brytania. Według prognoz MFW, już w 2015 roku Brazylia ma szansę wyprzedzić zajmującą piąte miejsce Francję, a później być może i również czwarte Niemcy. Jak przyznaje Guido Mantega, minister finansów Brazylii, daleko jeszcze ojczyźnie samby do poziomu życia krajów wysoko rozwiniętych, ale według jego optymistycznych przewidywań ta różnica powinna zostać zniwelowana w ciągu 10-20 lat. Optymistycznie wyglądają również dane dotyczące bezrobocia opublikowane przez Brazylijski Instytut Geografii i Statystyki, według których stopa bezrobocia w listopadzie 2011r. wyniosła 5,2%, osiągając wynik godny pozazdroszczenia przez wiele krajów europejskich. Tym bardziej jest to znaczący postęp, że 8 lat wcześniej stopa bezrobocia osiągnęła maksymalny w przeciągu ostatniej dekady wynik 12,2%. Kraj rolnictwem i ropą płynący? Brazylia buduje swoją potęgę między innymi na nowoczesnym i bardzo wydajnym rolnictwie. Już teraz kraj ten jest jednym z największych producentów żywności na świecie, co stawia go w dobrej pozycji negocjacyjnej, np. w relacjach z Rosją lub Indiami, które mają spore problemy z wyżywieniem swojej ludności. Co więcej, ta sytuacja szybko się nie zmieni, a wręcz będzie się pogłębiać. Według organizacji humanitarnej Oxfam, ceny żywności na świecie mogą się podwoić już w ciągu najbliższych 20 lat, co zapewni Brazylii silną pozycję w handlu międzynarodowym oraz wysokie dochody. Innym, wręcz kluczowym surowcem, którego Brazylia ma pod dostatkiem jest ropa naftowa. Już w 2010 roku Brazylia produkowała więcej ropy niż np. Libia i prawie tyle samo co Irak. Niedawno odkryte złoża tego surowca pod dnem Atlantyku sprawiają, że oprócz zaspokojenia popytu wewnętrznego Brazylia ma szansę stać się liczącym się eksporterem ropy i gazu ziemnego. Bardzo wyraźnie widać to po osiągnięciach państwowo-prywatnego przedsiębiorstwa Petrobras, którego niedawny debiut giełdowy przyniósł firmie 70 mld $ na eksploatację złóż pod dnem Atlantyku. Jeszcze przed odkryciem roponośnych złóż podmorskich Petrobras posiadał czwarte co do wielkości zasoby ropy spośród wszystkich korporacji naftowych. Błędnym jest jednak stwierdzenie, że Brazylia jest krajem, którego gospodarka opiera się wyłącznie na surowcach. Taki zarzut często jest wysuwany pod adresem Brazylii oraz Rosji. I o ile Rosja rzeczywiście opiera swoją gospodarkę głównie na eksporcie surowców (przede wszystkim energetycznych), o tyle Brazylia ma rozbudowany przemysł oraz sektor usług. Do tego dochodzi szybko rozwijający się rynek 5

Temat numeru: BRICS wewnętrzny według szacunków klasa średnia w Brazylii liczy już około 120 milionów ludzi (z ok. 192 mln ogólnej populacji). Taki potencjał pozwala na bardziej wszechstronny rozwój gospodarki niż to ma miejsce w przypadku Rosji. Brazylia supermocarstwem? Tezę, że Brazylia będzie liczącym się krajem na arenie międzynarodowej można wysnuć na podstawie wielu przesłanek: szybki wzrost gospodarczy, młode i dynamiczne społeczeństwo, bogate zasoby surowcowe (w szczególności ropy naftowej), rozmyślna polityka rządów na przestrzeni ostatnich 20 lat oraz zróżnicowana, dobrze prosperująca gospodarka. To wszystko sprawia, że południowoamerykański kraj, ciężko pracujący na swoją pozycję w realiach światowej gospodarki ma jak najlepszą szansę na osiągnięcie sukcesu i zajęcia należnego mu miejsca w nowym, kształtującym się porządku geopolitycznym na świecie. Jednak liczne przeszkody, jakie stoją na jego drodze, jak chociażby: problemy z inflacją, zbyt rozdmuchane świadczenia socjalne dla niektórych grup społecznych, wszechpanująca korupcja, nepotyzm i rządy oligarchów w poszczególnych rejonach sprawiają, że przyszłość tego kraju jawi się dość niepewnie. Pozostaje nam tylko czekać na to co zrobi obecny rząd i przyglądać się narastającej potędze rosnącej jako przeciwwaga dla świata Zachodniego. 6

Temat numeru: BRICS Rosja w BRICS Stanisław Dąbrowski Gustavo Ferreira Grupa państw BRIC jest kojarzona z najbardziej perspektywicznymi, rozwijającymi się państwami świata, które do 2050 roku mają stać się światową gospodarczą czołową czwórką. Od 2001 roku, po publikacji raportu banku Goldman Sachs, który stworzył to pojęcie w skład BRIC wliczają się Brazylia, Indie, Rosja i Chiny. Grupa jest tworem nieformalnym i nie zostały podpisane żadne dokumenty instytucjonalizujące współpracę tego forum, natomiast organizowane są nieregularne spotkania szefów państw, na których odbywają się raczej konsultacje niż zapadają konkretne i wiążące decyzje. Początkowo termin BRIC nie miał żadnej politycznej konotacji, a raczej służył jako zagadnienie poruszane przez analityków ekonomicznych zajmujących się analizami rynków państw rozwijających się i typującymi obszary i branże warte uwagi inwestorów. Dziś jednym termin publicystyczny stał się ugrupowaniem, a jednym z jego celów jest zmiana porządku międzynarodowego powiększenia wpływów państw BRIC na ład globalny kosztem państw zachodnich. Taka sytuacja zaczęła się tworzyć dopiero od 2006 roku, kiedy to z inicjatywy strony rosyjskiej doszło do pierwszego spotkania na stopniu ministrów obrony czterech państw BRIC, podjęto na nim zobowiązanie do zacieśniania czterostronnej współpracy. Dodatkowo w tym samym roku Dow Jones wprowadził indeks BRIC 50, który grupuje i śledzi wskaźniki 50 największych przedsiębiorstw państw BRIC: po 15 z Chin, Brazylii i Indii oraz 5 z Rosji. 7

Temat numeru: BRICS W lipcu 2007 po raz pierwszy doszło do spotkania głów państw Dmitrija Miedwiediewa, Ignacio Luisa da Silvy, Hu Jintao oraz Manmohana Singha, po nim zapowiedziano częstsze zwoływanie konsultacji ministrów spraw zagranicznych i w rezultacie na 3 spotkaniu z tego cyklu przedstawiono praktyczne celedo których realizacji ma zmierzać współpraca 4-ech państw pod egidą BRIC: - Współpraca przy tworzeniu prawa międzynarodowego - Przebudowa światowego systemu gospodarczo-finansowego - Współpraca w dziedzinie zwalczania terroryzmu, zbrojeń, klimatu i żywności Do spotkań ministrów spraw zagranicznych doszły konsultacje ministrów finansów oraz rolnictwa. Na drugim spotkaniu najwyższego szczebla, które odbyło się w kwietniu 2010 roku, szefowie państw BRIC podpisali memorandum o współpracy banków państwowych. Na ostatnim spotkaniu w tym gronie w kwietniu 2011 do grupy dołączyła Republika Afryki Południowej i od tej pory grupa oficjalnie została nazwana BRICS. Polityka Rosji względem BRIC Od dłuższego okresu Rosja sukcesywnie usiłuje lobbować na rzecz ustanowienia wielobiegunowego ładu międzynarodowego przede wszystkim z powodu dążenia do utrzymania pozycji znaczącego i decydującego podmiotu na arenie międzynarodowej, przy jednoczesnej dużej różnicy potencjałów w stosunku do najważniejszych światowych graczy na praktycznie wszystkich polach od gospodarki po demografię. W tym celu Moskwa stara się włączać w różnorakie formy współpracy wielostronnej i zaznaczać swoje opinie w sprawie aktualnych wydarzeń na całym świecie, pozostając jednakże przez cały czas mocarstwem regionalnym. Chcąc jednak mieć wpływ na kształtowanie porządku globalnego, Rosja angażuje się w prace ugrupowań o charakterze globalnym G8, G20, a BRIC jest najnowszym tego przykładem. O ile jednak te dwie pierwsze organizacje są strukturami zdominowanymi przez tzw. Zachód, to BRIC w swoim założeniu ma być alternatywą dla obecnego porządku, w którym porządek instytucjonalny został zaprojektowany przede wszystkim przez USA i państwa europejskie. Rosja na przestrzeni dwóch ostatnich dziesięcioleci prowadziła różną politykę od współpracy z Zachodem, po konfrontację. Przebieg tych wydarzeń miał odbicie niejako w sytuacji gospodarczej i społecznej Rosji początek lat 90 to poszukiwania nowej formuły państwa po upadku ZSRR, pewna otwartość i zachłyśnięcie się Zachodem, zarazem postępująca pauperyzacja społeczeństwa i upadek systemu gospodarczego. Kolejne lata po ustąpieniu Borisa Jelcyna, to wzrost cen surowców i wpływów do budżetu, co pozwoliło na powrót do bardziej agresywnej retoryki i działań na arenie międzynarodowej. Rosja otwarcie zaczęła krytykować działania Zachodu i współczesny porządek, jednakże z powodu swej względnej słabości nie jest w stanie nawet marzyć o samodzielnym wpłynięciu na sprawy globalne. Gdy pozostałe państwa rozwijające nie podjęły się kontestacji pozycji USA i szerzej Zachodu, Rosja zaczęła uruchamiać wysiłki na rzecz budowania struktur międzynarodowych, w których mogłaby zająć pełnoprawną rolę uczestnika kreującego porządek grupa BRIC jest bezsprzecznie forum, które przynajmniej w warstwie symbolicznej tworzy właśnie szansę na alternatywę, jakiej pożąda Rosja. 8

Temat numeru: BRICS Znaczenie Rosji w BRIC Powstanie grupy i jej rozwój były zapoczątkowane przy istotnej inicjatywie rosyjskiej. Jednakże należy zauważyć, że Moskwa nie ma szans na uzyskanie przewodnictwa w BRIC. Sytuacja jest spowodowana kolosalnymi różnicami gospodarczymi pomiędzy członkami produkt krajowy brutto Chin jest większy niż połączony PKB pozostałych państw razem wziętych. Uzasadnione zatem jest stwierdzenie, że bez Chin BRIC nie istnieje trudno sobie wyobrazić nawet sytuację, w której jakakolwiek decyzja zapada bez zgody tego państwa. Poza samym PKB Chiny mają przewagę największego rynku świata i ponad dwukrotnie większych rezerw walutowych niż pozostałe państwa. Te czynniki sprawiają, że w przewidywalnej przyszłości Rosja nie ma najmniejszych szans na zajęcie pozycji lidera ugrupowania. Jeśli chodzi o ogólną pozycję Rosji w BRIC, to jest ona słaba jako jedyne państwo z grupy, doznała spadku PKB w ostatnim czasie (-7% w 2009 roku, przy 8,5% Chin, 4,5% Indii, 0% w Brazylii w analogicznym okresie), co ukazało dużą zależność Rosji od państw zachodnich. Ma jako jedyne państwo z ugrupowania ujemny przyrost naturalny (-0,06%). Kolejnym aspektem na niekorzyść Rosji jest fakt, iż poza dostawą surowców, pozostałe państwa BRIC nie mają większego znaczenia w rosyjskim eksporcie ich wzrost niekoniecznie oznacza więc korzyści dla Rosji (to jednak jest szerszy problem wewnątrz BRIC państwa członkowskie, poza wolą stworzenia porządku międzynarodowego bardziej oddającego nową rzeczywistość i ogólnymi planami współpracy, nie mogą się pochwalić żywotnymi więzami politycznymi czy gospodarczymi). Kolejne czynniki mające negatywny wpływ na gospodarczą rzeczywistość w Rosji i w efekcie pozycję w BRIC, należą do charakterystyki polityczno-gospodarczej tego państwa: -endemiczna korupcja, wpisana na stałe w system gospodarczo-społeczny - prymat polityki nad pragmatyzmem gospodarczym - niezdywersyfikowana gospodarka, oparta na eksporcie surowców - zły stan infrastruktury - niestabilna waluta - niejasny system polityczny - atmosfera nieprzyjazna nowym inwestorom, także zagranicznym (dowodem są losy Siergieja Magnitskiego, Williama Brondera, czy choćby sprawa Chodorkowskiego). Skutkiem są malejące zagraniczne inwestycje bezpośrednie w 2010 wzrost o zaledwie 10%, przy wzroście ponad 30% w pozostałych państwach BRIC. W niektórych opiniach można spotkać się z interpretacją litery R w nazwie BRIC, jako skrót od słowa ryzyko, zamiast Rosja. To wszystko sprawia, że prognozy dotyczące wzrostu znaczenia Rosji, muszą być bardzo ostrożne. Przyszłość BRIC to nie tylko grupa państw skazanych na sukces, współdziałających we wspólnym interesie. Wśród członków istnieją także poważne problemy i rozbieżności Chiny i Indie mają między sobą aktualne konflikty graniczne, Chiny i Rosja otwarcie rywalizują o wpływy na obszarze Azji Środkowej i dostęp do tamtejszych surowców, ponadto te dwa państwa charakteryzują się systemem politycznym, który teoretycz- 9

Temat numeru: BRICS nie może w przyszłości mieć negatywny wpływ na ich stabilność. Należy także zauważyć, iż Rosja i Brazylia to w dużej mierze eksporterzy surowców, a ich ceny nierzadko charakteryzowały się niestabilnością, co odbijało się negatywnie na gospodarkach eksporterów w bardzo krótkim czasie. Faktem jednak jest realizacja jednego z podstawowych pryncypiów polityki rosyjskiej, czyli zmieniający się porządek międzynarodowy od kilku lat Zachód targany jest poważnym kryzysem gospodarczym, który sprawia, że największe państwa rozwijające się zdobywają przewagę, która już jest widoczna w zmieniającej się rzeczywistości jeszcze 4 lata temu, głowy państw zachodnich zastanawiały się, czy z powodu naruszeń praw człowieka w Chinach należy wziąć udział w otwarciu Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. Dziś takie refleksje nie przychodzą raczej nikomu do głowy. W tym kontekście rola BRIC jako czynnika mogącego przyspieszyć zmiany, jest jak najbardziej jasna. Pytanie, jakie należy postawić brzmi czy Rosja będzie silniejsza i ważniejsza w ramach nowego ładu? Niezaprzeczalnie, pomimo głębokich wad, upośledzających państwo, Rosja posiada także zalety wskaźnik PKB na mieszkańca jest najwyższy wśród państw BRIC, ma powiększającą się klasę średnią, rozwija się rynek telekomunikacyjny, istnieją dobre perspektywy rozwoju rynku wydobywczego, posiada zaawansowany przemysł nuklearny i kosmiczny. Jednak to, czego brakuje Rosji i sprawia, że nie ma raczej szans na pozycję równą światowym gigantom, to demografia. I w przewidywalnym czasie nie uda się odwrócić tych trendów. A poza tym czy Rosja kojarzy się z młodym, innowacyjnym, przedsiębiorczym, rozwijającym się krajem tak jak Indie, Chiny, czy Brazylia? Podsumowując, Rosja będzie z pewnością angażować się w prace BRIC i inicjować współpracę na tym forum, jednak jej pozycja z pewnością będzie zależna od jej siły gospodarczej. 10

Temat numeru: BRICS Dwie twarze Indii: kraj sukcesów czy kraj konfliktów? Relacja ze Światowego Poniedziałku Adrianna Bondyra Hans A. Rosbach Przedostatnie w semestrze zimowym spotkanie z cyklu Światowe Poniedziałki dotyczyło jednej z najszybciej rozwijających się gospodarek świata Indii. To zarazem kraj, w którym 25% ludności żyje poniżej granicy ubóstwa. Otym, jak wygląda państwo tak wielkich kontrastów oraz m.in. jaki wpływ na Indie ma system kastowy opowiedzieli nam eksperci: pan Artur Karp filolog, wykładowca w Katedrze Azji Południowej Wydziału Orientalistyki UW oraz pan Rao Maddakuri założyciel firmy konsultingowej Dynatel Polska, który przyczynił się do powstania Polsko-Indyjskiej Izby Gospodarczej. Na początku prowadzący spotkanie Agnieszka Posłuszna i Konrad Hołyst przedstawili podstawowe informacje na temat Indii kraju bardzo zróżnicowanym. Indie zaliczają się do czołówki najszybciej rozwijających się państw (wzrost PKB w 2010 roku wyniósł 10%), ale pod względem PKB na mieszkańca według parytetu siły nabywczej zajmują dopiero 162. miejsce, a 1/3 mieszkańców kraju stanowią analfabeci. Następnie zabrał głos pan Artur Karp. Na początku swojej prezentacji podał przykłady potwierdzające tezę o indyjskiej supernowoczesności: armia tego kraju zakupiła trzy łodzie podwodne wyposażone w broń termonuklearną. W Indiach znajduje się też wiele elektrowni atomowych. Potem ekspert opowiedział o hinduskim 11

Temat numeru: BRICS systemie kastowym. Dowiedzieliśmy się m.in. czym różni się warna (stan) od kasty, jak podkreślana jest wzajemna separacja kast oraz jaki los spotyka stojących najniżej w hierarchii niedotykalnych. Konstytucja Indii zakazuje dyskryminacji, jednak pozytywne działania podejmowane przez rząd, mające na celu poprawę sytuacji znajdujących się najniżej w systemie kastowym, nie powiodły się. Kolejny ekspert, pan Rao Maddakuri, potwierdził, że Indie są krajem kontrastów. W swojej wypowiedzi skupił się przede wszystkim na pozytywnych stronach Indii. Zacytował m.in. współpracownika Steve a Jobsa, który określił ten kraj jako najlepiej rozwijający się na świecie. W następnej części spotkania uczestnicy zadawali pytania zaproszonym ekspertom. Dotyczyły m.in. konfliktów religijnych między hinduistami a muzułmanami mieszkającymi w Indiach. Zdaniem pana Rao Maddakuri relacje wyznawców tych religii cechuje przede wszystkim braterstwo. Co ważne, Indie zajmują drugie miejsce na świecie (po Indonezji) pod względem liczby muzułmanów. Konflikty na tle religijnym są rozbudzane przede wszystkim przez polityków, którzy widzą w tym swoje własne interesy. Z tym punktem widzenia zgodził się pan Artur Karp. Jego zdaniem waśnie religijne były przeważnie wywoływane przez władców. Podział na Indie i Pakistan rozerwał nić porozumienia pomiędzy ludźmi należącymi do jednego narodu, ale wyznającymi inne religie. W wyniku tego podziału muzułmanie stali się w Indiach największą mniejszością, a w Pakistanie mniejszość hinduska nie istnieje. Kolejne pytanie dotyczyło tego, jak można rozwiązać problem niedotykalnych. Pan Artur Karp odpowiedział, że kasty są bardzo głęboko zakorzenione w obyczajowości i religii. Podjęto masę działań, jednak drobne systemy kastowe nauczyły się wykorzystywać luki prawne. Do tych problemów dołącza jeszcze ogromna korupcja. Kolejne pytania odnosiły się m.in. do sytuacji chrześcijan w Indiach. Zdaniem pana Rao Maddakuri są to przypadki sporadyczne. Chrześcijanie stanowią znaczną mniejszość. W miastach stoją chrześcijańskie katedry i aktywnie działają wspólnoty religijne, nato- 12

Temat numeru: BRICS miast trochę gorzej sytuacja wygląda na wsiach. Tutaj chrześcijanie spotykają się z przemocą, gdyż dużym poparciem cieszą się organizacje nacjonalistyczne. Podsumowując, Indie to kraj ogromnych kontrastów. Jak oceniają eksperci, w roku 2050 udział Chin i Indii razem w gospodarce światowej będzie wynosił ponad 50%. Czy do tego czasu polepszy się poziom życia Hindusów? Miejmy nadzieję, że wzrost gospodarczy będzie szedł w parze ze zmniejszeniem się ubóstwa i analfabetyzmu w Indiach. 13

Polska Quo vadis, Europo? Jakub R. Torenc pl2011.eu "Mniej zaczynam się obawiać niemieckiej potęgi niż niemieckiej bezczynności" słowa te, wypowiedziane przez ministra Sikorskiego niewątpliwie były jednymi z najczęściej cytowanych przez polskie media w ostatnich tygodniach. Zapewne odzew opinii publicznej, jak i polskich czołowych polityków, nie byłby tak znaczny, gdyby nie czas i miejsce, w których zostały one wygłoszone, a te nie zostały wybrane przez Radosława Sikorskiego przypadkowo. Minister spraw zagranicznych osiągnął swój cel i, przebojem zdobywając okładkę Financial Times, czy będąc opisywanym przez The Economist, zwrócił uwagę kontynentu zarówno na Polskę, konieczność dalszej integracji europejskiej, jak i na swoją własną osobę. Kilka tygodni później, żniwo zebrane przez ministra Sikorskiego zaczyna być coraz bardziej widoczne, tak jak i motywy, które doprowadziły go do tego bezprecedensowego wystąpienia. Światła na mnie! Garnitur szyty na miarę, finezyjne koszule i krawaty, perfekcyjnie utrzymana fryzura, żona laureatka Pulitzera, urodzona w Stanach Zjednoczonych w wysoko postawionej żydowskiej rodzinie, dyplom ukończenia prestiżowego kierunku PPE (filozofia, polityka i ekonomia) w Oksfordzie, znajomości w europejskich rządach, jak i ogólnoświatowych instytucjach, odnowiony szlachecki dworek, pewność siebie, nuta pretensjonalności, szczypta narcyzmu oraz swoboda wypowiadania własnych opinii, bez używania eufemizmów czy owijania w bawełnę. Na pierwszy rzut oka sylwetka ta sugerowałaby raczej wysokiego szczebla biznesmena z londyńskiego City, niż polskiego polityka. Właśnie ta odmienność od dotychczasowych elit politycznych przysparza Radosławowi Sikorskiemu wielu zwolenników, dla których jest on zwiastunem zmian w polskiej polityce. Sikorski jest dla nich nadzieją na spadek znaczenia populistów i 14

Polska trybunów ludowych oraz wzrost znaczenia swoistych liderów, ludzi ze sporym zapleczem intelektualnym, biegłością językową, ogólnoświatowymi znajomościami oraz dużym bagażem doświadczeń międzynarodowych. Część społeczeństwa jednak odbiera owe cechy negatywnie, a pozornie błahe kwestie jak brytyjskie obywatelstwo (którego notabene Sikorski się zrzekł), czy pragmatyzm i odmienność od większości ludzi dyskwalifikują go w oczach sporej grupy wyborców. I tak, ministra tyleż ludzi kocha i podziwia, jak i nienawidzi. Sikorski doskonale zdaje sobie z tego sprawę, jednak wrodzona ambicja wyznacza mu jasny cel piąć się coraz wyżej. Kwestią trudną do wyobrażenia jest spoczęcie Sikorskiego na laurach, zadowolenie się teką ministra spraw zagranicznych i egzystowanie w sferze politycznej jedynie jako ekspert w swojej dziedzinie. Po przegranych prawyborach prezydenckich Platformy Obywatelskiej w 2010 roku można było dojrzeć spore rozczarowanie w oczach Sikorskiego, trudno jednak było wyobrazić sobie inny scenariusz niż wygrana Bronisława Komorowskiego. Były już marszałek sejmu zdystansował ministra spraw zagranicznych paroma niezwykle znaczącymi szczegółami. Sikorski nie posiada swojej frakcji w PO. Zaplecze Komorowskiego jest dużo bardziej wpływowe i znaczące. W oczy rzuca się także brak wyraźnej przeszłości opozycyjnej Sikorskiego, czego z kolei nie można odmówić obecnemu prezydentowi. Co jednak najważniejsze, Komorowski, ze swoimi wszystkimi wpadkami, nadal miał szanse zostać prezydentem wszystkich Polaków, co de facto udało mu się w zupełności, o czym świadczą wyniki sondaży przeprowadzanych przez różne ośrodki Komorowski regularnie zdobywa zaufanie społeczeństwa powyżej 70%, będąc najbardziej lubianym politykiem w kraju. W przypadku Sikorskiego, który nie wahał się stosować sformułowań pokroju dożynania watahy, społeczeństwo byłoby zapewne dużo bardziej podzielone, a część radiomaryjnego elektoratu, który po cichu akceptuje Komorowskiego, nie przestałaby nazywać Sikorskiego zdrajcą. Obecny minister spraw zagranicznych zdaje sobie z tego sprawę i wie, że droga do Pałacu Prezydenckiego jest przed nim zamknięta co najmniej do 2020 roku, gdyż na chwilę obecną Komorowski nie musi się obawiać o reelekcję. Do Sikorskiego dociera, jak bardzo krajowe boisko jest ograniczone i jak niebotycznie trudnym zadaniem będzie zmiana swojego statusu ze skrzydłowego na kapitana drużyny. Właśnie kwestia niedoszłej prezydentury Radosława Sikorskiego, pozwala zrozumieć tło obecnych zdarzeń i zrozumieć zachowanie ministra. Rosnąca pozycja Polski na arenie UE w sposób oczywisty wzmacnia jego głos na forum elit europejskich, a sam Sikorski jawnie marzy o nowej Unii. Unii, o której kształcie będzie decydował. Teraz Polska Polskie PKB per capita od 1989 roku rośnie w tempie godnym pozazdroszczenia. Dość powiedzieć, iż w ciągu 22 lat demokratycznych rządów, wyprzedziliśmy w tym rankingu takie kraje jak Łotwa, Węgry, Rosja czy Bułgaria. Polacy coraz bardziej zdają sobie sprawę z naszej roli w Europie, z potencjału kraju leżącego nad Wisłą, i choć zajęło nam to parę lat, teraz coraz odważniej domagamy się trzydziestoma ośmioma milionami gardeł wpływu na otaczającą nas rzeczywistość. Czas, w którym Sikorski wygłosił swe przemówienie, nie mógł być lepszy. Kłopoty Grecji, Włoch, Hiszpanii, Portugalii oznaczają, że Stara Unia zawiodła. Państwa z kilkukrotnie dłuższym unijnym stażem okazały się być nieodpowiedzialnymi i to one ciągnęły całą 15

Polska Wspólnotę na dno. Nietrudno zrozumieć kanclerz Merkel, która, ewidentnie zdenerwowana obecnym kryzysem, zrobiła wszystko, by populiści opowiadający się przeciwko reformom, jak i ci którzy je odwlekali, utracili stanowiska. W imieniu walki z kryzysem barwni politycy ze sporymi politycznymi ambicjami, jak Papandreu czy Berlusconi, musieli ustąpić miejsca technokratom, którym można zarzucić wszystko poza nadmierną charyzmą i chęcią zabierania głosu na forum unijnym. W obliczu tych faktów obraz Polski, jako państwa wyróżniającego się na tle sąsiadów oraz krajów o podobnej pozycji, prezentuje się szczególnie korzystnie, a rosnące różnice w sposobie prowadzenia polityki, chociażby między Warszawą a Budapesztem (którego rating został niedawno obniżony przez kolejną agencję), działają tylko i wyłącznie na naszą korzyść. Dyskusja, jaką wywołały słowa Sikorskiego, była misternie zaplanowana, a rozgłos, jaki uzyskało wystąpienie, można uznać za sukces ministra. Po raz pierwszy od dawna czołówki europejskich gazet przedrukowały słowa wypowiedziane przez polskiego polityka, a europejskie elity zdały sobie sprawę ze zmiany statusu Polski. Sikorski w swoim berlińskim przemówieniu wysłał wyraźny sygnał, iż Polska przestaje być krajem traktującym Unię jako worek z pieniędzmi bez dna, z którego można czerpać dopłaty, subwencje i środki na budowę autostrad w zamian za pewne wyrzeczenia. Owo wystąpienie miało za zadanie przekonać kluczowe kraje Wspólnoty, jakoby Polska była już na tyle silna, dojrzała i godna zaufania, aby brać na swoje barki odpowiedzialność nie tylko za siebie, ale i za kierunek, w którym będzie podążała cała Unia. Silenie się na wielkie słowa nt. mocarstwowych ambicji Polski jest zdecydowaną przesadą, co nie zmienia jednak faktu, że po raz pierwszy od wielu lat możemy zacząć odgrywać znaczącą rolę w polityce Wspólnoty, zasiadając przy jednym stole z Niemcami i Francuzami, decydując o kształcie i przyszłości Unii. Do tego jednak potrzebne są zdecydowane i odważne działania oraz spora determinacja. Przemówienie Sikorskiego, poza osobistą chęcią zaznaczenia własnej osoby na arenie europejskiej, miało za zadanie skierować światła na Polskę, kraj, który wyszedł z kryzysu obronną ręką, państwo zarządzane przez odpowiedzialnych lub przynajmniej przewidywalnych ludzi, naród pełen determinacji i ambicji, by odgrywać znaczącą rolę w Europie. Wnioskując po ilości artykułów nt. owego wystąpienia można uznać, iż pierwszy krok został uczyniony, a teraz wszystko pozostaje w rękach rządu, ale również Polaków. Dalsza integracja europejska, jeżeli będzie prowadzona na korzystnych dla Polski warunkach, może znacząco podnieść prestiż naszego kraju, szczególnie jeśli pokażemy solidarność z Niemcami i Francuzami oraz zaprezentujemy się jako alternatywa dla ich dotychczasowych sojuszników. Większość europejskich elit wydaje się zdawać sobie sprawę z dramatycznego położenia, w jakim się znajdujemy, i jest świadoma zmian zachodzących na świecie. Rozwój dotychczas lekceważonych i niedocenianych Chin, które systematycznie zmierzają do stworzenia największej gospodarki świata, jak i pozostałych państw BRICS, powinny służyć ku przestrodze spadkiem znaczenia Unii. Czas decyzji Sikorski wydaję się wierzyć, iż na początku XXI wieku Europa nie ma wyjścia, a dalsza integracja Wspólnoty jest nieunikniona. Obiektywna ocena wystąpienia polskiego ministra jest niemożliwa, gdyż w zależności od punktu widzenia można je rozpatrywać na setki sposobów. Sporna pozostaje kwestia formy wystąpienia oraz 16

Polska tego, czy nie powinno zostać ono najpierw przedstawione w Sejmie. Można również zarzucać Sikorskiemu lekceważenie głosów opozycji. Nie zmienia to jednak faktu, iż przemówienie wygłoszone w Berlinie jest pierwszym krokiem na drodze poważnych rozmów nad kierunkiem rozwoju Unii, i choć zapewne nie zostanie ono zapamiętane przez historię jako krok milowy, może się okazać kamykiem, który wywoła potężną lawinę. Nie zatrzyma jej sprzeciw Davida Camerona, nie zrobią tego marsze na ulicach Warszawy, nie zmienią tego eurosceptycy jeśli Europa nadal chce grać pierwsze skrzypce na arenie międzynarodowej, jeśli mapa świata nadal ma być zorientowana na nasz kontynent, to zmiany we Wspólnocie są konieczne. Nadszedł moment, w którym Europa musi podjąć decyzję i wybrać ścieżkę, którą chce podążać federalizacja czy stopniowe oddalanie i uniezależnianie się od siebie państw członkowskich. Utrzymanie status quo wydaję się być nie tylko nieodpowiedzialne, ale i ryzykowne, dla wszystkich krajów członkowskich. Trudno powiedzieć, która z dróg jest słuszniejsza. Nierozwiązanymi kwestiami pozostają definicje suwerenności, a każda ze strona ma na swój sposób rację i żadnej nie można odmówić logiki argumentacji. Znalezienie rozwiązania dla Europy nie będzie proste, a megalomania elit, zaślepienie własnym interesem, wszechobecna hipokryzja, a przede wszystkim populizm, w żadnym stopniu tego procesu nie ułatwią. Obecny kryzys jest sprawdzianem dla unijnego społeczeństwa, które, prowadzone przez swoich wybrańców, zadecyduje o przyszłym kształcie Europy. Trzeba mieć tylko nadzieję, iż w tych jakże trudnych czasach Europa doczeka się mężów stanu i liderów marzących o czymś więcej niż wysokie słupki poparcia. Przez ostatnie stulecia to właśnie ci ludzie pisali historię starego kontynentu, a ich deficyt może poskutkować utratą światowej pozycji, do której Europejczycy są tak bardzo przywiązani. 17

Europa Koniec belgijskiego impasu? Filip Deleżyński Ferengi Właśnie mija miesiąc odkąd Belgowie zamknęli pewien ważny rozdział w historii swojego królestwa mianowicie, dnia 6 grudnia 2011 roku 60-letni przywódca socjalistów, Elio di Rupo, został wybrany na szefa koalicji składającej się z sześciu partii. Tym samym, dobiegł końca trwający niemalże 600 dni okres zawieszenia w politycznym niebycie, w którym kraj znajdował się od 26 kwietnia 2010 roku, kiedy Yves Laterme, w obliczu państwa pogrążonego w dwujęzycznej kłótni, zrezygnowany i sfrustrowany podał się do dymisji. O tym znaczącym wydarzeniu sprzed miesiąca należy przypomnieć właśnie w dniu dzisiejszym, ponieważ nowy rząd podjął pierwsze kroki mające na celu urzeczywistnienie przyjętego na rok 2012 oszczędnościowego budżetu w najbliższych miesiącach możemy spodziewać się znacznych obniżek pensji szefów wszystkich belgijskich firm, w których państwo posiada udziały większościowe. Pół roku temu król Albert II powierzył obecnemu premierowi Belgii funkcję negocjatora, którego celem miało być doprowadzenie do ogólnego kompromisu między partiami pozostającymi w niezgodzie od prawie dwóch lat. Di Rupo miał za zadanie osiągnięcie konsensusu przede wszystkim w kwestii ustalenia kształtu reformy konstytucyjnej kraju oraz przyjęcia budżetu uwzględniającego obniżenie deficytu państwa poniżej 3% PKB (czyli o przeszło 11 mld euro). Paradoksalnie, przyspieszonemu utworzeniu rządu prawdopodobnie pomógł niedoszły upadek pierwszej ofiary kryzysu zadłużeniowego. Mowa o Dexia Banque Belgique posiadającym w swoim port- 18

Europa folio wiele greckich obligacji, które w świetle potencjalnego bankructwa Grecji pociągnęły bank na dno. Do upadku nie doszło, ponieważ bank znacjonalizowano. Niemniej jednak, nie udało się uniknąć obniżki wiarygodności kredytowej Belgii do AA+ przez Standard & Poor s, co z kolei zaowocowało błyskawicznym utworzeniem rządu ot, kolejny przykład broniący racji bytu agencji ratingowych. Znajdując się pod presją rynków finansowych, co za tym idzie, będąc świadomą droższego zaciągania długu w przyszłości, Belgia zmuszona została położyć kres istnieniu w dotychczasowym kształcie jako twór z dozorcą zamiast premiera. Powierzchowna ocena genezy belgijskich kłopotów sugerowałaby, że źródło pata znajduje się w ekonomiczno-społecznym podziale kraju w większej Flandrii skupia się działalność handlowo-usługowa, podczas gdy mniejsza Walonia zajmuje się głównie rolnictwem i lekko podupadającym przemysłem. Problem ma jednak drugie dno, którego należy szukać w fakcie, iż w kraju tym brakuje jednolitej tożsamości narodowej. Nie wynika to bynajmniej z lansowanego przez Unię Europejską kosmopolityzmu, który, wydawałoby się, powinien cechować mieszkańców kraju goszczącego większość struktur unijnych. Rdzeniem sporu, który paraliżował Belgię przez ostatnie półtora roku, jest wyraźny rozdział kulturowo-językowy oraz dążenia państwa do jego dalszego pogłębienia zamiast integracji. Przejawy radykalizacji rozdziału językowego najłatwiej można zaobserwować na terenie flamandzkich gmin otaczających Brukselę. W malowniczym Halle, położonym nad kanałem Charleroi, konsekwencją umieszczenia reklamy lub ogłoszenia w języku francuskim jest mandat w wysokości 250 euro. Kary pieniężne grożą również za nieprzestrzeganie poleceń regionalnych w niewielkiej gminie Linkebeek tamtejsza biblioteka miejska została poinstruowana, aby co najmniej 75% jej zbiorów stanowiły książki napisane po flamandzku. Znaczącym jest, że gmina ta w 85% zamieszkana jest przez ludność francuskojęzyczną. W sąsiadującej z Brukselą gminie Zaventem przyjęto prawo, wedle którego nabywcami gminnej ziemi mogą być tylko osoby znające język niderlandzki lub będące w stanie udowodnić, że podejmują działania w kierunku nauki tego języka. Podobne prawo dotyczące dostępu do mieszkań socjalnych obowiązuje w całej Flandrii. Zważywszy że samorządy gminne są w mocy tworzenia nowych praw tego typu, w skrajnych przypadkach dochodzi do formułowania przepisów całkowicie absurdalnych przykładowo na terenie jednej z flamandzkich gmin francuskojęzyczne dzieci mają zakaz wstępu na publiczne place zabaw (sic!). Gmina wytłumaczyła się z tego prawa sugerując, że dzieci te mogłyby nie rozumieć poleceń opiekunów. Sztandarowym przykładem postępującej separacji językowej na terenie Belgii był rozdział słynnej uczelni z Lueven od początku jej istnienia jedynym językiem wykładowym był francuski (oprócz łaciny sporadycznie używanej na wydziale teologicznym). Warto zaznaczyć, że Lueven znajduje się na terenie niderlandzkojęzycznej Flandrii, tuż powyżej jej granicy z Walonią, a wykłady prowadzone w języku flamandzkim zaczęto prowadzić dopiero w roku 1930. Zapoczątkowane 40 lat później reformy konstytucyjne dotyczące rozgraniczenia dwóch oficjalnych języków doprowadziły do podzielenia uniwersytetu na dwie autonomiczne części ze wspólną strukturą administracyjną. Wkrótce potem flamandzkim nacjonalistom udało się pogłębić podział uczelni, wykorzystując panujący nastrój i odczucie, jakoby francuskojęzyczna kadra akademicka korzystała ze specjalnych przywilejów, jednocześnie odnosząc 19

Europa się z pogardą do swoich niderlandzkojęzycznych kolegów. W efekcie od 1968 istnieją dwa uniwersytety: odpowiednio niderlandzki Katholieke Universiteit Leuven oraz francuskojęzyczny Université catholique de Louvain przeniesiony na podbrukselski kampus Louvain-la-Nueve. Autoironiczny jest fakt, iż religia przecież akcentuje uniwersalizm. Nieco zaskakujący może okazać się sposób, w jaki obie uczelnie podzieliły między siebie zasoby jednej z najstarszych bibliotek w Europie mianowicie, książki o sygnaturach parzystych przypadły jednemu uniwersytetowi, a nieparzystych drugiemu. Prostota tego rozwiązania jest uderzająca. Jedynym miejscem w Belgii, gdzie przynajmniej oficjalnie panuje bilingualizm jest Bruksela. Stanowi ona również prawdopodobnie jedyny powód, dla którego do tej pory nie doszło do oficjalnego podziału kraju. Flamandowie wypracowujący lwią część belgijskiego PKB z chęcią pozbyliby się rolniczej Walonii, którą uważają za kulę u nogi przeszkadzającą w rozwoju kraju. Jeszcze rok temu nagminnym było tworzenie różnych scenariuszy polubownego rozwodu kraju. Jednym z nich była aneksja Walonii przez Francję, której poglądy na rolnictwo są zgoła inne od flamandzkich (o czym doskonale wiemy wtórując Francuzom w postulatach utrzymania unijnej Wspólnej Polityki Rolnej w niezmienionym kształcie). Według licznych sondaży przeprowadzonych na zlecenie Le Soir za rozwiązaniem takim opowiedziałoby się również 60% samych Francuzów. Gazeta ta zasłynęła zresztą, siejąc niemałą panikę, rozmyślaniami nad utworzeniem nowego państwa o nazwie Walonia-Bruksela z zagwarantowanym dostępem do morza (mimo że jedynie położona na północy Flandria faktycznie ma do niego dostęp). Na jakikolwiek pomysł podziału kraju z jednoczesną utratą dwujęzycznej Brukseli zgody Flandrii nie ma i nie będzie. Szeroko debatowaną alternatywą dla secesji jednego z dwóch regionów miała być transformacja kraju na konfederację na wzór Szwajcarii. Wedle tego pomysłu w zamian za zgodę na utworzenie konfederacji Flandria miałaby oddać Brukseli podmiejskie gminy, w których ludność francuskojęzyczna i tak stanowi większość. Niemniej jednak, abstrahując od wykonalności tego rozwiązania, zdaniem licznych politologów źródła konfliktu trawiącego Belgię do dziś należy szukać właśnie w paśmie reform federalistycznych. Sytuacja, w której mieszkańcy Flandrii głosują na partie flamandzkie nie znając w ogóle walońskich, a mieszkańcy Walonii głosują na partie walońskie nie znając flamandzkich, jest co najmniej niezdrowa. Odbicie tego politycznego dualizmu widać również w obecnej koalicji składają się na nią dwie partie chadeckie, dwie socjalistyczne i dwie liberalne. Chociaż kryzys tożsamości narodowej w Belgii jest być daleki od zażegnania, wybór Elio di Rupo na szefa rządu zdecydowanie należy uznać za kamień milowy, nie tylko z powodu rekordowego na skalę europejską okresu braku rządu, ale również przez wzgląd na fakt, że będzie to pierwszy od niemalże 30 lat premier kraju nie będący Flamandem oraz pierwszy od 1974 roku socjalista. Również w poglądach nt. jedności Belgii znacząco różni się on od swoich poprzedników. W przeciwieństwie do Barta De Wevera, który prosił o pozwolenie na wyparowanie Belgii, oraz Yvesa Laterme a, który zasłynął odśpiewaniem Marsylianki zamiast hymnu narodowego, Elio di Rupo uważa się za premiera wszystkich Belgów. Wydaje się więc możliwe, że zadanie naprawy poczucia wspólnoty narodowej i pogodzenia skłóconych Flamandów i Walonów uzna za równie ważne co konieczność sprostania problemom ekonomicznym kraju. Innym problemem związanym z rządzeniem Belgią zdaje się być klątwa ciążą- 20

Europa ca na samej pozycji szefa rządu, którą na łamach Polityki opisał Wawrzyniec Smoczyński w czerwcu 2010 roku: Kwietniowa dymisja Yvesa Leterme a była ósmą od wyborów parlamentarnych w 2007 r. i piątą przyjętą przez króla. Trzy pierwsze Leterme złożył jeszcze jako desygnowany szef rządu, przez pół roku bezskutecznie próbując zmontować koalicję. Wobec paraliżu państwa Albert II musiał powołać tymczasowego premiera, odwołanego dopiero co Guya Verhofstadta. Gdy wiosną 2008 r. Leterme owi udało się wreszcie zdobyć większość w parlamencie, wybuchł kryzys finansowy, a jesienią premiera oskarżono o wywieranie nacisków na wymiar sprawiedliwości. Leterme podał się do dymisji po raz czwarty, a jego miejsce zajął Herman van Rompuy. Ledwo ten wyprowadził kraj z wirażu, został powołany na przewodniczącego Rady Europejskiej, a tekę premiera przejął z powrotem Yves Leterme, którego w międzyczasie oczyszczono z zarzutów. Na stanowisku przetrwał pół roku, obalony przez samych Flamandów. Czy nowemu premierowi uda się przezwyciężyć klątwę, dowiemy się w najbliższych miesiącach. 21

Ameryka Północna USA w odwrocie Barbara Adamczak Koniec 2011 roku przyniósł nam po cichu zmiany, które historycy w przyszłości zapewne uznają za przełomowe. Ale póki co, wciąż pogrążeni w finansowym szoku, zdajemy się nie zauważać, jak wiele zmienić może decyzja Obamy, by wreszcie wrócić do własnej piaskownicy. Wymuszona trudną sytuacją fiskalną USA reforma armii sprowadza się do nagłego odwrotu na prawie wszystkich frontach. Misja w Iraku skończyła się w połowie grudnia. W nadchodzących tygodniach rozpocznie się odwrót z Afganistanu. Redukcja wojsk amerykańskich obejmie nawet dywizje stacjonujące w Europie czy... patrolujące granicę z Meksykiem. Decyzje zaskakujące o tyle, że już mało kto pamięta świat sprzed okresu, w którym nie było sprawy zbyt drobnej dla Wujka Sama i jego chłopców. Pozostaje jednak jeden region, w którym, trochę na osłodę Republikanom, a trochę broniąc się przed atakami w nadchodzących wyborach, Obama postanowił rozszerzyć działania militarne. Za największe zagrożenie militarne dla Stanów prezydent uważa jednak nie coraz wyżej podnoszący głowę Iran, a... Chiny. Trudno dziwić się, że Stany poświęcą więcej uwagi południowo-wschodniej Azji. Właściwie trudno powstrzymać się od westchnięcia połączonego z dyskretnym Nareszcie!. Najtrudniej jednak powstrzymać się od zadania sobie pytania, jaką logiką kierował się prezydent ogłaszając najpierw, że zamierza uczynić swoją armię niezdolną do prowadzenia wojen, a następnie zapowiadając wysłanie jej pozostałości 22

Ameryka Północna by patrzyły na ręce jednego z najpotężniejszych państw świata. W dodatku państwa, którego przychylność niezbędna jest obecnie dla dalszego rozwoju Ameryki. W czasie ostatniej wojennej dekady budżet Pentagonu wzrósł o 71%. W obliczu wieloletniego kryzysu finansowego można zastanawiać się co najwyżej, dlaczego decyzja o zaciśnięciu pasa tej instytucji przychodzi tak późno. Być może dlatego, że dopiero od kilku miesięcy Obama ma wymówkę, że główny cel tych wojen, rozprawienie się ze sprawcą zamachów na World Trade Center, został osiągnięty. Dzięki temu może zaryzykować wycofanie się zachowując twarz. Niestety, tym samym stracił okazję do publicznej debaty, podczas której zestawiono by skuteczność armii amerykańskiej w walce o pokój i demokrację ze skutkami arabskiej wiosny, w wyniku której mieszkańcy Bliskiego Wschodu demokrację zaprowadzili sobie sami. Gdyby prezydent podjął trudną decyzję o wycofaniu wojsk z Bliskiego Wschodu i nie próbował równoważyć jej zaskakującą zapowiedzią obecności wojskowej w Azji, udowodniłby, że jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Barack Obama doskonale rozumie, że nie można irytować swojego największego kredytodawcy w sytuacji, gdy i tak z trudnością wiąże się koniec z końcem. Zwłaszcza, że Chiny i USA łączy wiele więzi gospodarczych, których zerwanie stałoby się obustronnym dramatem. Niestety jednak prezydent Obama dołączył do doborowego grona polityków, którzy zwątpili w rozsądek własnych obywateli. Skoncentrował się na wyłącznie na nadchodzących wyborach i zwiększeniu swoich szansach na reelekcję. I tym samym Obama zastąpił odpowiedzialność wobec kraju odpowiedzialnością wobec kapryśnych sondaży. 23

Ameryka Północna Och, Kanado... Weronika Michalska Tobias Alt Kanada cieszy się wyśmienitą reputacją państwa pokojowego i tolerancyjnego. To kanadyjski minister spraw zagranicznych, Lester B. Pearson, podsunął ONZ pomysł misji pokojowych i to właśnie tam azylu szukają rokrocznie kolejne tysiące uchodźców. Dumna z wielokulturowości Kanada zachęca ich, by zachowali swoje rodzinne tradycje, przekonania religijne... i przede wszystkim kuchnię. Gdyby nie azjatyckie, polskie czy etiopskie restauracje na każdym rogu, Kanadyjczycy żywiliby się samym poutine. I to oczywiście pod warunkiem, że prowincje anglofońskie pożyczyłyby przepis od mieszkańców Quebecu. Tak, Kanada jest zbitką najróżniejszych narodowości i dobrze sobie z tym radzi. Nie słyszy się tutaj o zamieszkach etnicznych ani o prześladowaniach z powodu wyznania czy koloru skóry. W życiu codziennym, jak i w polityce, Kanadyjczycy są tolerancyjni dla siebie i otaczają się znajomymi z różnych kręgów kulturowych. To tyle jeśli chodzi o oficjalną propagandę. Kanadzie udało się stworzyć pozory pacyfistycznego, idyllicznego kraju ludzi odrobinę nudnych i przewidywalnych, ale uprzejmych i sprawiedliwych, dzięki czemu świat nie przygląda się jej sytuacji wewnętrznej. A powinien. Sytuacja rdzennych mieszkańców tego pięknego, obszernego terytorium jest bardzo trudna. Nie chodzi tu tylko o warunki w rezerwatach First Nations, ale także o nastawienie do ich wierzeń i obyczajów. Rząd federalny odnosi się z wielkim szacunkiem do mniejszości frankofońskiej, ale najwyraźniej Indianie nie zasługują już na podobną kurtuazję. Najnowszy problem nie dający spać wodzom indiańskim, jest zatrważająco podobny do konfliktów jakie Stany Zjednoczone zostawiły za sobą jeszcze w XIX wieku. Toronto planuje zbudować rurociąg 24

Ameryka Północna łączący bogatą w ropę naftową Albertę z brzegiem Pacyfiku, przebiegający przez rezerwaty Indian. Pomimo sprzeciwu aż 55 plemion, zjednoczonych, by nie dopuścić do zbezczeszczenia ziemi ich ojców, tolerancyjny i pokojowy rząd Kanady zamiast spróbować negocjacji, próbuje przeczekać protesty. Co prawda w 2010 po 20 latach negocjacji po cichu przyjął wreszcie Deklarację Narodów Zjednoczonych o Prawach Ludności Rdzennej, ale zastrzegając, że na pewno uda sie ją zinterpretować tak, aby nie wymagała od rządu więcej niż kanadyjska konstytucja. Czyli żadnych zmian, zdaniem First Nations. Zdesperowani przedstawiciele Indian spotkali się w dniach 6-8 grudnia 2011 roku i spisali pierwszą wersję uchwały, w której domagają się interwencji wysłannika ONZ. Osoba wyznaczona przez Radę Gospodarczą i Społeczną oraz Permanent Forum on Indigenous Issues miałaby monitorować czy kanadyjski rząd wywiązuje się z zobowiązań wynikających nie tylko z paktów międzynarodowych, ale także traktatów podpisywanych przez rząd z plemionami w XIX wieku. Minister ds. Aborygenów, John Duncan, odpowiada zaś tylko zarzutami o niegospodarność w zarządzaniu funduszami, jakie otrzymują rezerwaty z budżetu federalnego. W tym wszystkim obydwie strony zdają się zapominać, jaki cel powinien im przyświecać. Zarówno dla Indian, jak i dla Kanady, lepiej by było, gdyby powrócili do rozmów i rozwiązali swoje problemy w rodzinnym gronie. Indianie nie zyskają przychylności rządu dla swoich problemów skarżąc się światu na swoją sytuację, a kawałek papieru podpisany w Nowym Yorku w żaden sposób nie ułatwi im życia. Zaś dla Kanady i reszty krajów rozwiniętych ingerencja ONZ w wewnętrzne sprawy Białej Północy byłaby niebezpiecznym precedensem, uświadamiającym, że walka o tolerancję w innych miejscach świata nie jest odzwierciedleniem wewnętrznej polityki tych państw. 25