Drzewa na wrakowisku Mówi się, że samolot spadł na miękki grunt, a na filmie Wiśniewskiego, zrobionym właśnie w miejscu pierwszego uderzenia, drzew nie widać. Jak jednak porównać zdjęcia satelitarne z 5 i 12 kwietnia 2010 r., to zauważamy, że tuż przed głównym wrakowiskiem było duże skupisko drzew, a po katastrofie drzewa są tam wycięte (pokazuję to szczegółowo na zdjęciach w dalszej części tekstu). Powstaje pytanie: jakiego typu las został wycięty przez tupolewa? Czy były to krzaczkisamosiejki, czy może były tam też drzewa większe? Zauważmy więc, po pierwsze, że pnie i korzenie tych wyciętych drzew zapewne nawet dziś można zlokalizować w gruncie, robiąc skanowanie np. sonarem. Gdyby chcieć poważnie przymierzyć się do symulacji zderzenia samolotu z ziemią, to takie skanowanie należałoby na wrakowisku przeprowadzić i odtworzyć strukturę wyciętego lasu. Czyli problem nie jest czysto akademicki. Po drugie, oprócz oglądania filmu Wiśniewskiego, można pójść na wrakowisko i poszukać części lasu, która pozostała. Częściowo mi się to udało podczas pobytu w Smoleńsku, ale niestety ta najważniejsza część pozostałego lasu została uchwycona tylko na kilku fotografiach, a skoncentrowałem uwagę na części sąsiedniej. To mój błąd, wynikający z faktu, iż dopiero po powrocie jeszcze raz przejrzałem zdjęcia satelitarne, uwzględniające zmiany terenu wynikające z budowy betonowej drogi prowadzącej do wrakowiska. Celem naszego wyjazdu nie była analiza wrakowiska, tyko działka Bodina i głównie lokalizacja pnia brzozy na zdjęciu z 12 kwietnia 2010 r. i definitywne rozstrzygnięcie tezy C. Cieszewskiego z II Konferencji Smoleńskiej, co się nam udało (czyli: na zdjęciu satelitarnym z 5 kwietnia 2010 r. pancerna brzoza nie jest złamana, jest to fakt w tej chwili bezsporny). Ale wracając do meritum nawet te kilka fotografii, które mam, pozwalają na wyrobienie sobie poglądu na rodzaj lasu wyciętego przez tupolewa. Może zacznijmy od zbliżeń wrakowiska, całość terenu pokażę później. Popatrzmy teraz na szczegóły. Od lewej: zdjęcia satelitarne z 5.04.2010 (pięć dni przed katastrofą), 12.04.2010 (dwa dni po) i 23.06.2013, co odpowiada stanowi dzisiejszemu, z betonową drogą. Na żółto zaznaczyłem część lasu, którą sfotografowałem 8.03.2014 (por. dalsze zdjęcia). Z lewego zdjęcia satelitarnego wynika, iż prawa kępka w żółtym obrysie, na prawo od drogi, jest pozostałością pasa drzew obejmującego pierwszy rejon zderzenia samolotu z ziemią. Ilość śniegu na zdjęciu lewym może być miarą zacienienia, a więc, pośrednio, gęstości lasu. Na zdjęciu środkowym, jasny przedmiot w prawymgórnym rogu to lewy statecznik, już po przeniesieniu go z miejsca pierwotnej lokalizacji. Bruzdy na ziemi, obok statecznika, to pierwsze ślady uderzenia lewym skrzydłem i statecznikiem pionowym. Widać, że samolot uderzył skrzydłem o ziemię w momencie, gdy przód kadłuba już łamał las. Wg różnych wariantów, długość lewego skrzydła wynosiła 6-12 m (pozostałe części skrzydła samolot zgubił już wcześniej), a kąt przechylenia 140-150 stopni. Samolot był więc odwrócony, a kadłub był niżej niż skrzydło. Kadłub uderzał w las na niskiej wysokości, tuż nad ziemią. Dodatkowo, kadłub był odchylony tak, że zwrócony był w stronę kierunku ruchu tą częścią (lewą), na której jest
napis Rzeczpospolita Polska. Największego pierwszego uderzenia o drzewa powinni doznać pasażerowie siedzący po lewej stronie samolotu. Z ich punktu widzenia, drzewa uderzyły w część poszycia kadłuba znajdującą tuż nad oknami. W tym momencie samolot był odwrócony, więc pasażerowie wisieli w pasach głowami w dół. W większej perspektywie powyższe trzy zdjęcia wyglądają tak: 5 kwietnia 2010 r. 12 kwietnia 2010 r. 23 czerwca 2013 r.
Fragment zaznaczony na żółto dzisiaj wygląda tak. Lasek, który się ostał, to drzewa z prawej strony drogi. Drzewa z lewej, są czasami porównywalne z pancerną brzozą. Niestety nie mam żadnego zdjęcia prawej strony drogi z mniejszej odległości. Jak widać, porównując ze zdjęciami satelitarnymi, to tylko mała pozostałość lasu ściętego przez tupolewa. Poniżej widok tuż po katastrofie: ujęcie koło prawego statecznika na południowywschód. Statecznik na zdjęciu ma ok. 6,5 m długości, gdyż rozpiętość obu stateczników w Tu154M wynosi 13,4 m. Połamane pnie, widoczne za statecznikiem, były prawdopodobnie ścinane prawym skrzydłem, będącym najwyżej. Co zostało z części lasu ścinanej lewym skrzydłem i kadłubem zobaczymy, gdy popatrzymy trochę w lewo, tak jak na kolejnym zdjęciu.
i jeszcze dalej w lewo (na północny zachód) Na pierwszym planie dwa fragmenty pnia ścięte prawdopodobnie kadłubem. Zauważmy, że z punktu widzenia zdjęcia z 5.04.2010 osoba filmująca teren stoi w lesie! Co się z nim stało? Ten film został nakręcony ok. 8 minut po katastrofie. Pouczające jest umiejscowienie kręcącego ten film Wiśniewskiego na zdjęciu z 12.04.2010. Kreski żółta, czerwona i niebieska oznaczają kierunki ustawienia kamery na powyższych trzech kadrach z filmu.
Muszę niestety przyznać, że moja wypowiedź z soboty 8 marca 2014 r., zaraz po powrocie z wrakowiska, że samolot ściął ze 100 drzew, z czego co dziesiąte jest porównywalne z brzozą z działki Bodina, jest nieadekwatna. Tak byłoby, gdyby samolot wpadł w las na lewo od betonowej drogi, bo tam rzeczywiście tak to wygląda. Ile drzew było w lesie, w którym stoi Wiśniewski, i ile z nich było rzędu tych, które widać na powyższych zdjęciach nie wiadomo. Na zdjęciu satelitarnym wyglądają podobnie. Ale warto by to zbadać, bo tylko wtedy będziemy mogli z sensem zastanawiać się, czemu już w tym wykoszonym lesie znajdowano części ludzkiej czaszki i duże ilości poszycia kadłuba. Musiałem te uwagi spisać, bo moja wypowiedź z Naszego Dziennika jest nieprecyzyjna, choć tylko mnie można za to winić tekst był przeze mnie autoryzowany, w Smoleńsku, na szybko. Natomiast dyskusja na Salonie 24, spowodowana tą moją wypowiedzią i jej sprostowaniem, przekracza normy przyzwoitości i nie mam zamiaru w niej uczestniczyć. Jest to typowy schopenhauerowski atak ad personam i ad hominem, z pominięciem meritum sprawy. Mam wrażenie, że większość dyskutantów nawet nie zajrzała do naszego raportu a w każdym razie, nie przeczytała go ze zrozumieniem. Czym to się różni od Gazety Wyborczej i jej manipulacji? Marek Czachor, 25 marca 2014 r.