W Księdze Wyjścia, w rozdziale 20 czytamy: Nie będziesz miał cudzych bogów obok mnie. Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego co jest na ziemi nisko, ani tego co jest w wodach pod ziemią. Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą. Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań (Wj 20,3-7). Przytoczyłem cały ten fragment, żeby nie być posądzonym o to, że my katolicy wyrywkowo interpretujemy Słowo Boże. Jednak Pierwsze Przykazanie Dekalogu zostało wyrażone w takich słowach, które podaje nam Księga Wyjścia. Często ten fragment jest wykorzystywany w różnych dyskusjach teologiczno biblijnych, kiedy to dyskutujące strony starają się znaleźć właściwy sens tego przykazania. Pomijam jednak ten wymiar sporny szczególnie w rozmowach ze świadkami Jehowy, gdyż pragnę zwrócić uwagę na współczesną rzeczywistość życia ludzkiego, która jest uwikłana w tzw. bożki tego świata, a szczególnie w bożka pieniądza. Nie trudno zauważyć, że współczesny człowiek został wciągnięty w wir bogactwa tego świata. Dobra materialne, a więc chęć posiadania: zysku, bogactwa, pieniądza, jest tak wielka, że o dobrach duchowych powoli przestaje się mówić, a nawet uważa się, że one nie są w ogóle człowiekowi potrzebne. Są to dziwne parodie bożka pieniądza, kiedy wielcy tego świata okradają fundusz narodowy na wiele milionów i przechodzi im to bez karnie, a biedny chłopczyk, który ukradnie jednego batonika w supersamie, zostaje skierowany do poprawczaka, gdyż jest wielkim złodziejem. Chęć zdobywania i korzyści materialnych stała się dla wielu młodych ludzi pierwszym przykazaniem życia. Jest to przykre, ale coraz więcej osób, które uczestniczą lub uczestniczyły w pielgrzymce SPE lub rekolekcjach Pustyni Miast, znajdują wytłumaczenie: nie idę na SPE bo PRACA!, nie jadę na Pustynię bo PRACA! Przepraszam, ponieważ mogę nie zostać zrozumiany, ale to nie chodzi o pracę, ale o pieniądze; potrzebne są Ci pieniądze, abyś coś osiągnął i to jest najbardziej podstępny bożek tego świata, który przysłania ci Boga. Pan Jezus zaprasza do pracy. Nie zapłaci w żadnej walucie, ale wynagrodzi o wiele piękniej, bo Prawdziwej Miłości nie kupisz za pieniądze. Ks. Darek Presnal 3
BŁ. PIER GIORGIO FRASSATI Człowiek Ośmiu Błogosławieństw Urodzony w Wielką Sobotę 1901 roku, syn polityka i artystki, błogosławiony student - P.G.Frasatti. Co jest najważniejsze, co się tak naprawdę liczy? Nie to, że czasami miał kłopoty z nauką, sporadycznie palił fajkę, że był wysportowany i przystojny. Istotą jego wyjątkowości jest oryginalne pragnienie serca, aby duch chrześcijański przeniknął wszystkie dziedziny jego życia. Wewnętrzny ogień, który go inspirował, realny choć nieuchwytny powiew Ducha, żywa woda z serca, która gasiła pragnienia biednych i spragnionych ludzi. Piękno chrześcijaństwa życie pełnią życia! Nie był cudownym dzieckiem. Był za to (dzięki dyscyplinie wpojonej mu przez mamę) sumienny, pracowity i wytrwały. Podobnie jak ksiądz Bosko, dzięki matczynej trosce i wychowaniu, czynił dobro, a przez to stawiał czoła trudnościom i odważnie znosił cierpienie. Droga kariery politycznej czy wydawniczej stała przed nim otworem. Jednak Pier realizował własne powołanie, pomagał ludziom biednym i chorym. Za młodu widywano go nieopodal salezjańskiej bazyliki, niosącego przygotowane paczki z lekami i żywnością. Podobnie jak Artemide Zatti sdb, opiekował się chorymi na zaraźliwe choroby. Krótko przed skończeniem studiów poniósł tego konsekwencje - zmarł. Żywiołowy, radosny mężczyzna, dobry organizator akcji charytatywnych, propagator reform społecznych, założyciel towarzystw, dumny ze swojej wiary katolik. Nie był za to prymusem- na naukowe szczyty raczej się nie wspinał. Doświadczył systemu księdza Bosko w Institucie Salezjańskim w Turynie. Korzystając ze wskazówek duchowych jezuity ojca Lombardiego w gimnazjum, wstąpił w szeregi Trzeciego Zakonu Dominikańskiego, a w 1918 roku dostał się do Królewskiej Politechniki w Turynie. W czasie niezbyt intensywnych studiów dużo podróżował po Europie, nie wstydząc się swojej wiary. Parokrotnie wdał się w bójkę z faszystami, a podczas odsiadek w areszcie robił to samo, co w czasie ulubionych górskich wędrówek - odmawiał głośno różaniec. Rok przed śmiercią założył potocznie zwane terrorem (sic!) Towarzystwo Ciemnych Typów - grono przyjaciół, których łączyła wspólna modlitwa, alpinistyka oraz robienie sobie nawzajem żartów. P.G.Frasatti zakochał się w dziewczynie z tego grona, jednak nie wyjawił jej swojego uczucia. Miała na imię Laura. Tak o niej napisał swojemu przyjacielowi: Pokochałem ją czystą miłością, a dziś, wyrzekając się jej, pragnę, żeby była szczęśliwa. Proszę cię o modlitwę, żeby Bóg dał mi chrześcijańską siłę do zniesienia tego z pogodą ducha. Radosny święty, czyli normalny święty. Niech ostatni akapit tej biografii należy do niego: Smutek zasługuje na wygnanie z serc katolickich. Smutek to co innego niż ból, smutek jest najgorszą ze wszystkich chorób. Choroba ta niemal zawsze wyłania się z ateizmu. Cel zaś, do którego zostaliśmy stworzeni, odsłania przed nami drogę może najeżoną wieloma cierpieniami, ale bynajmniej nie drogę smutną. Jest ona radością także poprzez cierpienie Adam Kierszka sdb