Giganci handlowi witają się z dobrą zmianą data aktualizacji: 2016.06.29 Po miesiącach burzliwych konsultacji, protestów, poprawiania projektów ustawy i tłumaczenia się Brukseli z założeń planowanej legislacji poznaliśmy wreszcie kształt podatku od sprzedaży detalicznej. Nowa w polskim systemie prawnym danina obowiązywać zacznie już od sierpnia. 80 proc. wpływów do budżetu państwa z jej tytułu pochodzić będzie od dziesięciu największych zagranicznych sieci handlowych. Nowy projekt ustawy zaprezentowany został przez Ministerstwo Finansów 16 maja, zaakceptowany przez Stały Komitet Rady Ministrów 3 czerwca, a następnie przyjęty przez rząd 14 czerwca. Co prawda w momencie oddania tego numeru Wiadomości Handlowych do druku prace nad podatkiem trwały jeszcze w parlamencie, jednak wszystko wskazywało na to, że projekt ustawy zaproponowany przez rząd zostanie zaakceptowany przez Sejm i Senat bez większych zmian merytorycznych. Mali zasną spokojnie Najnowsza wersja podatku znacznie odbiega od pierwotnej, pokazanej przez Ministerstwo Finansów w lutym. Rząd wycofał się z niektórych najbardziej kontrowersyjnych postulatów, takich jak opodatkowanie systemów franczyzowych i handlu internetowego czy nałożenie specjalnych stawek
na sprzedaż prowadzoną w soboty i niedziele. Zrobił to jednak za cenę niższych wpływów podatkowych te w 2016 roku wyniosą niewiele ponad 0,5 mld zł, czyli czterokrotnie mniej, niż zapisano w ustawie budżetowej. Równocześnie rząd podtrzymał w projekcie ustawy progresję podatkową (stawki 0,8 i 1,4 proc.), której sprzeciwiają się największe sieci handlowe i którą najprawdopodobniej zakwestionuje Komisja Europejska. Taki kształt daniny był forsowany przez rodzime sieci zrzeszone w Forum Polskiego Handlu Polomarket, Piotra i Pawła czy Stokrotkę. Jednak to nie one, a najmniejsze polskie przedsiębiorstwa handlowe będą największymi wygranymi nowej wersji podatku handlowego. Rezygnacja z opodatkowania franczyzy w połączeniu ze zwiększeniem kwoty wolnej z 1,5 mln zł miesięcznie (tyle sugerowano w lutym) do 17 mln zł miesięcznie oznacza, że mali gracze nie będą musieli płacić podatku handlowego. Giganci szykują odpowiedź Nie powinno nikogo dziwić, że przeciwko projektowi ustawy najmocniej protestują teraz podmioty o kapitale zagranicznym i organizacje reprezentujące ich interesy. Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji, zrzeszająca największe, zagraniczne sieci (m.in. Biedronkę, Tesco, Carrefoura, Auchan i Lidla) ocenia, że nowy projekt ustawy łamie zasady Konstytucji RP dotyczące równego traktowania podmiotów gospodarczych. W opinii POHiD, projekt nowej legislacji sprzeczny jest także z prawem europejskim, gdyż stanowi nieuprawnioną pomoc państwa i narusza przepisy zakazujące dyskryminacji podmiotów gospodarczych. Dyrektor generalny organizacji, Andrzej Faliński, przestrzega przed reakcją obronną zagranicznych sieci na wprowadzenie podatku. Najsilniejsi gracze zastosują agresywne formy konkurencji poziomej i pionowej, nie tylko w obrębie sektora, ale i łańcucha dostaw prognozuje przedstawiciel POHiD. Jego przewidywania potwierdzają liczni eksperci, zdaniem których podatek handlowy prędzej czy później zostanie przerzucony przez sieci handlowe na ich dostawców oraz na konsumentów. Polski rząd nie chce jednak w to wierzyć, lub przynajmniej udaje, że w to nie wierzy. Podatek nie będzie przerzucany na konsumenta. Oznacza to, że ekonomiczny koszt daniny poniosą sprzedawcy detaliczni, a nie konsumenci czytamy w uzasadnieniu dołączonym do najnowszego projektu ustawy.
Inwestycje pod znakiem zapytania Przed skutkami podatku handlowego ostrzega Konfederacja Lewiatan. Zgodnie z oceną skutków regulacji ( ) podatek będzie płaciło nie więcej niż 200 przedsiębiorstw. Jednak skutki jego wprowadzenia odczują także ich pracownicy, akcjonariusze, dostawcy i przede wszystkim konsumenci głosi opinia prawna przygotowana specjalnie dla tej organizacji. Można w niej wyczytać, że nałożenie dodatkowego podatku na największe przedsiębiorstwa spowoduje zmniejszenie efektywności całego sektora handlu detalicznego i w konsekwencji wzrost cen, spowolnienie wzrostu wynagrodzeń i pogorszenie warunków pracy osób pracujących w handlu oraz zmniejszenie zwrotu z kapitału zainwestowanego w tym sektorze. Business Centre Club (BCC) ostrzega, że firmy handlowe w obliczu zmniejszonych dochodów obniżą nakłady przeznaczane na rozwój. Redukcja wydatków na inwestycje spowoduje natomiast reakcję łańcuchową w postaci ograniczenia dochodu w firmach budowlanych, montażowych, projektowych itp., co będzie miało wpływ na zwolnienia pracowników w przedsiębiorstwach z tych branż kreśli czarny obraz BCC. Podatek na dwa lata? Podatek handlowy oznaczać może nie tylko zmniejszenie inwestycji, ale też znacznie większe zmiany w strategiach zagranicznych sieci handlowych. Te niepewne otoczenia prawnego i zakusów
polskiego rządu mogą dojść do wniosku, że rozwój w Polsce jest zbyt ryzykowny i poszukać zysków gdzie indziej. Przykładowo, Tesco, którego wyjście z Polski i Europy Środkowo-Wschodniej wieszczy się już od kilkunastu miesięcy, może wreszcie dojść do wniosku, że inne warianty nie wchodzą w grę. Jeżeli podatek wejdzie w życie, to spróbujemy sobie z tą sytuacją poradzić, zapewnić dalszy rozwój firmy. Jednak tak naprawdę pałeczkę przejmą wtedy nasi inwestorzy. To oni będą musieli przeliczyć sobie koszty i to, jaki będzie zwrot z tej inwestycji, oraz ocenić, czy nadal to będzie dla nich interesujące zaznacza z kolei Guillaume de Colonges, prezes firmy Carrefour Polska. Jest niemal pewne, że podatek handlowy zaraz po jego wprowadzeniu zostanie zaskarżony przez największe sieci lub jakąś organizację reprezentującą ich interesy do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, podobnie jak nastąpiło to w przypadku zbliżonej daniny uchwalonej na Węgrzech. Jednak postępowanie przed TSUE toczyć się może nawet dwa lata i jego rezultat trudno przewidzieć. W grę wchodzą różne scenariusze, w tym nawet taki, w którym Polska zostanie zmuszona do anulowania daniny oraz do zwrócenia firmom pobranego w tym czasie podatku wraz z odsetkami. Na dziś pewnym można być jednego: uchwalenie ustawy o podatku handlowym wcale nie jest końcem walki przedsiębiorstw z sektora z tą daniną. Najbliższe miesiące pokażą, jak rynek zareaguje na nowy podatek i czyje prognozy się sprawdzą. Tak czy siak, czeka nas wyjątkowo gorące lato w handlu. Powyższy tekst pochodzi z najnowszego, czerwcowego numeru "Wiadomości Handlowych"
Podatek niezgodny z prawem UE? Prawo unijne przewiduje zasadę równego traktowania. Zasada ta zabrania nie tylko jawnej dyskryminacji ze względu na siedzibę spółek, ale również wszelkich ukrytych form dyskryminacji, które poprzez stosowanie innych kryteriów rozróżniających powodują de facto ten sam skutek. Projekt ustawy o podatku od sprzedaży detalicznej wprost nie różnicuje sytuacji polskich i zagranicznych podmiotów. Jednak przyjęte w projekcie kryteria prowadzą w rezultacie do zbliżonego skutku i ukrytej dyskryminacji. W praktyce najwyższą stawką podatku zostaną objęte praktycznie wyłącznie podmioty z kapitałem zagranicznym. W przypadku sieci handlowych na jedenaście podmiotów z kapitałem zagranicznym będą przypadać maksymalnie cztery sieci z kapitałem polskim (uwzględniając strukturę franczyzową największych polskich sieci, może okazać się, że podatkiem według wyższej stawki zostanie objęta wyłącznie jedna polska sieć). Wprowadzenie podatku progresywnego w oparciu o taki model może skutkować uznaniem przepisów za ukrytą formę dyskryminacji sprzeczną z prawem unijnym oraz stanowić niedozwoloną pomoc publiczną dla podmiotów nieobjętych podatkiem. Wojciech Słomka, radca prawny, doradca podatkowy, WTA Warmiński Tax Attorneys Źródło: https://www.wiadomoscihandlowe.pl/artykuly/giganci-handlowi-witaja-sie-z-dobra-zmiana,7549