Karl Dedecius Tłumaczenie jako oŝywienie na nowo Wykład okolicznościowy Drodzy Laureaci, gratuluję nagrody za wspaniałą pracę, krótko i po koleŝeńsku, jako Ŝe Dr. Bingen uzasadnił to juŝ szczegółowo i dokładnie. Jury, której zadaniem było rozstrzygnąć w tej niełatwej kwestii, dziękuję za odpowiedzialną decyzję. Choć nie mogłem brać udziału w naradach, lecz patronowałem im jedynie z daleka sam nie wybrałbym inaczej. Szanowni słuchacze, przyjaciele, mecenasi i towarzysze naszej pracy, dziękuję Państwu za zainteresowanie i wsparcie, dziś i ogólnie. Szanowny Panie Burmistrzu, gospodarzu naszego małego, zgrabnego warsztatu pośrednictwa lepszej umiejętności rozumienia i czytania w naszej niekrzywej wieŝy na urokliwym wzgórzu Matyldy. Drogi Panie Dr. Bingen, dziękuje Panu za to, Ŝe w czasach nadczynności gruczołu politycznego" - jak mawiał Stanisław Jerzy Lec - i ekonomicznych katastrof nie traci Pan z oczu podstawowego znaczenia kultury, bo kultura potrzebuje polityki i gospodarki, a polityka i gospodarka bez kultury - marnieją. Szanowny, drogi Panie Dr. Gutberlet, Robert Bosch Stiftung od samego początku, a więc od dziesięcioleci, wspierała Instytut i moją własną pracę w sposób najbardziej wspaniałomyślny, wyrozumiały i przyjemny, jak sobie tylko moŝna wyobrazić. Za tę hojną nagrodę naleŝą się Państwu podziękowania. Fakt, Ŝe nazwano ją moim imieniem, uwaŝam trochę onieśmielony za wielki zaszczyt i zasłuŝoną dokumentację naszej długiej, udanej, zawsze bezkonfliktowej, rzetelnej i sympatycznej współpracy. Zaufanie Robert Bosch Stiftung było dla Instytutu i dla mnie zawsze motywacją i zobowiązaniem. Zasadniczym problemem bytu, kultury i polityki, a takŝe literatury i tłumaczenia, jest - jak z części stworzyć całość, z róŝnorodności jedność. Jak ma powstać z tego wartość, a nawet sztuka. Filozofia i literatura są w zasadzie powołane do tego, by wspierać związek istnienia na ziemi i świadomości w czasie. Wspierają go na pewno tłumacze i ich mecenasi. Dialog kultur był od zawsze nakazem czasu i dziś jest nim szczególnie. Nie wystarczy jednak rozmawiać ze sobą, trzeba się jeszcze rozumieć, i to nie tylko powierzchownie, np. przy okazji jakiejś wycieczki turystycznej czy krótkiej wizyty dyplomatycznej. Trzeba dąŝyć do poznania istoty rzeczy i nauczyć się nawzajem rozumieć a do tego wezwani i powołani są równieŝ tłumacze i nie tylko oni. Kultura uniwersalna zakłada wielojęzyczność. Nad tym pracują niezmordowanie, często jak nawiedzeni, przewaŝnie bezinteresownie, zawsze źle opłacani i niedocenieni - tłumacze. Zbywa się ich pięknymi epitheta ornans: budowniczowie mostów pomiędzy narodami. Słowami Friedricha Rückerta: ambasadorowie >światowego pojednania<. Ambasadorowie kultur.
Piękne nowe porównanie, epitheton ornans, znalazłem u kogoŝby innego jak nie u Goethego. Czytamy u niego, Ŝe tłumaczenie jest niby oŝywienie na nowo. Grzeczny, wdzięczny ukłon wobec sztuki tłumaczenia. Seite 2 A tak brzmi wiersz Goethego: Porównanie Narwawszy kwiecia przy strumieniu Do domu szedłem w zamyśleniu; Kwiaty, trzymane ciepłą dłonią, Bezwładnie się do ziemi kłonią. Wstawiłem je w naczynie świeŝe I nagle oczom swym nie wierzę! Podniosły się omdlałe płatki, Rzekłbyś, spowite w zieleń kwiatki Gromadką rześką i radosną Na macierzystej ziemi rosną. Tak dziwnie było mi, druhowie, Swą pieśń usłyszeć w obcej mowie. (przełoŝył: Robert Stiller) Dla kogoś, kto stara się zrozumieć świat, języki, literaturę, myśli i uczucia innych, interpretując je, wiersz Goethego z zaskakującą, piękną puentą na końcu (po zasadniczo roślinnej impresji) jest najwyŝszym zadośćuczynieniem. Wiersz Porównanie dodaje odwagi nam tłumaczom. Goethe, człowiek wyrozumiały, słyszy swój wiersz w obcym języku i nie czuje obcości, nie uwaŝa się za źle zrozumianego, zniekształconego lecz odczuwa zadziwienie. Zadziwia go, Ŝe słyszy swój niemiecki wiersz w obcym języku, taki zgrabny i rześki, jakby na macierzystej ziemi [rósł]. Nowa gama obcego języka dla jego wiersza jawi mu się niczym wazon ze świeŝą wodą dla bukietu kwiatów. OŜywienie na nowo. Tłumaczenie jako oŝywienie na nowo! JakaŜ to piękna myśl! Gdy tłumacz czyta, odkrywa dla siebie dzieło obcego autora i przenosi je do swojego doświadczenia, skali, języka, to obce staje się częściowo lub w całości własnym, niezaleŝnie od tego, czy juŝ wcześniej zakodowane było w jego własnej świadomości, pamięci językowej i teraz zostało ponownie odkryte przy pomocy lektury, czy teŝ dopiero przez symbiotyczny akt tłumaczenia stało się jego własnością. Lektury przypominają wędrówki po gabinecie luster. Dal, bliskość, rogi i kąty, i wszędzie wpadamy na siebie nawzajem: my i nasze drugie Ja. Co z tego się
powiedzie i co pozostanie, to tłumaczenia i interpretacje. Interpretacja tworzy nowe, Ŝywe znaczenia. Tam, gdzie tłumaczenia rodzą się jako twórczy akt, powstający w dialogu przy aktywnym udziale dwóch osób, są własnością dwóch stron. W tym kryje się fascynacja tłumaczenia, jego duchowy Eros, jego siła płodności. Ars poetica to ars amandi - i na odwrót. Seite 3 Noblista roku 1980 Czesław Miłosz w Abecadle Miłosza - jednej ze swoich ostatnich ksiąŝek uczynił wyznanie, które wiele wyjaśnia: Nie moŝna zracjonalizować miłości do języka, tak jak nie moŝna zracjonalizować miłości do matki. Pewnie są zresztą tym samym, nie darmo mówi się: język macierzysty. [...] Byłem mieszkańcem krainy idealnej, istniejącej bardziej w czasie niŝ w przestrzeni. Tworzyły ją stare przekłady Biblii, pieśni kościelne, Kochanowski, Mickiewicz, poezja mnie współczesna. [...] Potem klasycy osiemnastego wieku, poeci i tłumacze, oni ustawili język, którym posłuŝyli się Mickiewicz i Słowacki. Im bliŝej mego czasu, tym więcej postaci tłumaczy, skoro uświadomiłem sobie, Ŝe przekłady w rozwoju i przemianach języka mają ogromne znaczenie." Germanista i komparatysta Prof. Jürgen Lehmann z uniwersytetu w Erlangen w wydawnictwie uniwersyteckim C. Winter w Heidelbergu opublikował niedawno pracę o Celanie, która w pierwszym akapicie zaczyna się zaraz podobną myślą: Znaczną część spuścizny Paula Celana stanowią niepublikowane tłumaczenia tekstów amerykańskich, rumuńskich, francuskich i rosyjskich, które jak dotąd nie uzyskały naleŝytego uznania. Ilość i jakość tych prac udowadniają po raz kolejny, jak waŝna dla Celana była ta forma twórczej konfrontacji z innymi językami i literaturami. I nie tylko dla niego. Jeśli poeci są twórcami języka, to tłumacze są nimi w dwójnasób: tworzą swój język, język docelowy, myślowo odtwarzając język wyjściowy, tak zwany język obcy. A więc podwójna trudność, ale równieŝ podwójne intelektualne wyzwanie, motywacja, zadanie. Korzyść poznawcza. Spróbuję to zademonstrować na prostym przykładzie. Poeta widzi drzewo i chce je opisać. Widoczne drzewo jest przedmiotem, jest konkretne. Stoi niewzruszenie na miejscu, zakorzenione w macierzystej ziemi swojego, równieŝ językowego, krajobrazu. Ale to, jak ten poeta widzi to drzewo, nie jest obiektywne, lecz subiektywne. Poeta jako podmiot widzi drzewo na swój sposób, jako większe, mniejsze, brzydsze, ładniejsze, w zaleŝności od odległości jego stanowiska i od kąta patrzenia. W zaleŝności od stanu jego wzroku moŝe on je widzieć zamiast na zielono na niebiesko lub na złoto, swobodnie puszczając wodze wyobraźni lub pod presją patologicznych okoliczności. To wszystko moŝe się odbywać u poety, szczególnie jeśli jest to poeta doctus, w sposób jak najbardziej świadomy, kontrolowany. Równie dobrze jednak teŝ intuicyjnie, instynktownie, sporadycznie, dzięki iskierce weny lub talentu, jak Państwo uwaŝają.
Tłumacz natomiast nie ma wyboru, musi wykonać obie rzeczy - wymyślić ponownie pomysł i odczuć ponownie uczucia. Wymaga to poetyckiej kreatywności w odtworzeniu całości i trudnej, rzemieślniczej roboty przy dopasowaniu części. Tłumacz oczyma wyobraźni musi widzieć obiektywne drzewo, ale jednocześnie uwzględnić subiektywne spojrzenie autora wiersza. Nie moŝe polegać tylko na jednej z tych rzeczy - duchowej czy rzemieślniczej. Musi wykonać obie prace. Seite 4 Nie zapomnijmy, Ŝe jeśli robimy coś dla obcego języka, to czynimy przede wszystkim coś dla naszego własnego języka. Śmiem twierdzić, Ŝe język i literatura niemiecka czerpie wiele z wielojęzyczności jej autorów, gdyŝ ich pisanie to jednocześnie myślenie w wielu językach i światach; w ten sposób nasze pola znaczeniowe, składniki zdań, systemy ich budowy stają się bardziej róŝnorodne, a róŝnorodność to bogactwo i tylko w formie nieprzemyślanej i nieuporządkowanej powstaje z tego chaos. Na dokładne badanie zasługuje kwestia, ile język Günthera Grassa zawdzięcza językowi kaszubskiemu, język Siegfrieda Lenza i Johannesa Bobrowskiego pruskiemu, język Horsta Bienka śląskiemu z pogranicza polsko-niemieckiego czerpiącemu z obu języków, język Paula Celana rumuńskiemu, rosyjskiemu, talmudycznemu. W dyplomie otrzymanym przez Celana z okazji wręczenia mu nagrody im. Georga Büchnera w roku 1960 w Darmstadt napisane było: Jego tłumaczenia liryki francuskiej i rosyjskiej nadały nowej wraŝliwości niemieckim wierszom". Bądźmy szczerzy - to, Ŝe w Niemczech i w Polsce, jako przykład, istnieje tak wiele tłumaczeń literackich i dobrze przetłumaczonej literatury, moŝe wynikać z tego, Ŝe w jednym i drugim kraju tłumaczenie jest traktowane powaŝnie, cieszy się uznaniem i nierzadko, tak jak dziś, jest i będzie honorowane. Dziękujmy za to Robert Bosch Stiftung i miastu Darmstadt. Tłumaczenie jako działanie pomiędzy ludźmi, narodami, krajami, spotkania z ciekawymi obcokrajowcami, którzy za chwilę stają się osobistymi przyjaciółmi, nieustające wzbogacanie własnych wiadomości i doświadczeń to wspaniała przygoda, bez której w moim Ŝyciu czegoś by brakowało i z której nigdy nie chcę zrezygnować, choć przez całe Ŝycie musiałem zajmować się zawodowo innymi sprawami i tłumaczyłem tylko w czasie wolnym. Wiem dobrze, dlaczego tłumacze, mimo trudnych warunków materialnych, wysiłków i mąk, wbrew wszystkiemu wykonują swój zawód co często jest wykorzystywane przez zleceniodawcówi i tych, którzy tłumaczenia finansują. Oni są, my jesteśmy - nawiedzeni, działamy z premedytacją i kochamy namiętnie, nie moŝemy się oderwać od obiektu naszych uczuć, choć przedmiot ten nierzadko jest źródłem bólu i rozczarowań. Hieronim, tłumacz Biblii, patron tłumaczy i przyjaźni, był uparty i prowadził Ŝycie pustelnicze: tacy są wszyscy tłumacze, nawet jeśli mieszkają w wielkich
miastach i na pozór zachowują się konwencjonalnie. Gdy tylko mógł, Hieronim uciekał z Rzymu na pustynię. Gdy około 360 r. n.e. prowadził badania teologiczne w Trewirze, uciekał często z wielkiej biblioteki do jaskinii nad Mozelą, niedaleko opactwa maryjnego, gdzie nic nie odwracało jego uwagi, nie irytowało, nie draŝniło. Seite 5 W skale, pośród chaszczy, znalazł odpowiednie dla siebie mieszkanie. Było w nim siedzenie z piaskowca, obok tego palenisko i kilka zagłębień na ksiąŝki w nierównej ścianie skalnej. Z dala od zgiełku, zaślepienia i podejrzeń. Siedział tam dłuŝej i chętniej niŝ w okazałej bibliotece trewirskiej. Niedługo potem, w czasie podróŝy po Azji Mniejszej, przyszły święty dokonał odkrycia: zauwaŝył, Ŝe język Trewerów, który poznał nad Mozelą, był w przedziwny sposób podobny do języka Galatów, Celtów zamieszkałych w Azji Mniejszej. Nie mógł odtąd zapomnieć idei swego odkrycia; była to pierwotna idea tłumaczenia odległości mogą zostać pokonane, a róŝnice przełamane. To, co wspólne, co musiało powstać dawno temu przed niewolą babilońską, przed chaosem nieporozumienia z czasów wieŝy Babel, jest podstawą, którą moŝna odbudować. OŜywić na nowo. I udowodnił to - własnym tłumaczeniem Biblii. Na koniec jeszcze raz porównanie Goethego jako pochwała sztuki tłumaczenia: Narwawszy kwiecia przy strumieniu Do domu szedłem w zamyśleniu; Kwiaty, trzymane ciepłą dłonią, Bezwładnie się do ziemi kłonią. Wstawiłem je w naczynie świeŝe I nagle oczom swym nie wierzę! Podniosły się omdlałe płatki, Rzekłbyś, spowite w zieleń kwiatki Gromadką rześką i radosną Na macierzystej ziemi rosną. Tak dziwnie było mi, druhowie, Swą pieśń usłyszeć w obcej mowie. (przełoŝył: Robert Stiller) Tłumaczenie: Agnieszka Siemasz-KałuŜa