1 Helena Miklaszewska przyjmujący protokół asystent Instytutu Frostavallen, dnia 3.1. 1946 r. przepisany Protokół przesłuchania świadka 79 Staje Pani Urszula Kierska urodzon [sic] 7.5.1925 r. we Lwowie, zawód uczennica wyznanie rzymsk. kat., imiona rodziców Jerzy, Maria ostatnie miejsce zamieszkania w Polsce Lwów Furmańska 11 obecne miejsce zamieszkania Frostavallen pouczonya o ważności prawdziwych zeznań, oraz o odpowiedzialności i skutkach fałszywych zeznań, oświadcza, co następuje: przebywałeam w obozie koncentracyjnym w Majdanku p. Lublinem w czasie od 31.8.1943 r. do 15.4.1944 jako więzień polityczny pod numerem 177 i nosiłeam trójkąt koloru czerwonego z literą P następnie przebywałem w Ravensbrücku od 15.4.1944 r. do 8.7.1944 r. następnie przebywałam w Wattenstedt od 8.7.1944 r. do [nieczytelne skreślenie] 7.4.1945 a następnie w Ravensbrücku od 14.4.1945 do 22.4.1945 r. Na pytanie, czy w związku z pobytem, względnie pracą moją w obozie koncentracyjnym mam jakieś szczególne wiadomości w przedmiocie organizacji obozu koncentracyjnego, trybu życia i warunków pracy więźniów, postępowania z więźniami, pomocy lekarskiej i duchowej oraz warunków hygienicznych w obozie, oraz szczególnych wydarzeń, tudzież wszelkiego rodzaju przejawów życia więźniów w obozie, podaję, co następuje: Zostałam osadzona za przynależność do tajnej narodowej organizacji politycznej w obozie koncentracyjnym na Majdanku. Był to obóz dla mężczyzn i kobiet. Obóz tworzył duży prostokąt, podzielony na pola, było ich pięć. Pole pierwsze dla kobiet, na drugim polu byli wojenni jeńcy rosyjscy, na trzecim i czwartym mężczyźni, a na piątym rewir męski. Cały teren obozu był otoczony drutem naelektryzowanym, poszczególne pola oddzielone były od siebie drutami również naelektryzowanemi. Każde pole miało jedną bramę wychodzącą na ulicę obozową, przejść pomiędzy polami nie było. Po drugiej stronie drogi znajdowały się magazyny, biura niemieckie, warsztaty pracy i łaźnia. Ten teren był jeszcze raz otoczony drutem, ale bardzo daleko, to mogły tylko widzieć osoby wychodzące do pracy poza tereny obozu. BLOMS BOKTRYCKERI, LUND 1945
2. Dalszy ciąg zeznań p. Urszuli Kierskiej Bloki stały na każdym polu w szeregach i było ich koło 22-ch. Bloki były drewniane parterowe jednoizbowe, były zelektryfikowane od jesieni 1943 r. była w nich woda i były skanalizowane. Obóz stał na otwartym polu; z obozu widać było Lublin. Bloki były czyste, ale były pchły i wszy. Obóz urządzał odwszawiania. Obóz stał na terenach gliniasto-piaszczystych, nie było w nim drzew, kwiatów ani trawników. Rano wstawałyśmy b. wcześnie o 5-ej godz. były jeszcze wszystkie gwiazdy na niebie. Ubierałyśmy się, otrzymałyśmy kawę i wychodziłyśmy na apel, trwał on długo. O godz. 7-ej był apel robotniczy, kolumny ustawiały się koło bramy i po pewnym czasie wymaszerowywały do różnych prac. O 12-ej szłyśmy na obiad, dostawałyśmy zupę z brukwi, a o 13-ej powracałyśmy do pracy z której wychodziłyśmy o 18-ej godz. Odbywał się apel ilościowy, nie był on zbyt długi i wchodziłyśmy do bloku na kolację. W zimie wracałyśmy z pracy wcześniej między 16 17 godz. Na kolację dwa [dopisek nad tekstem] lub [/dopisek] trzy razy w tygodniu była zupa, a cztery razy kawa wtedy do chleba dostawałyśmy margarynę, marmoladę lub kiełbasę. Praca w obozie była różna, pracowano w szwalni, w magazynach, w pralni, w kuchni i w folwarkach okolicznych. Kobiety nie miały zbyt ciężkiej pracy, ale mężczyzn pracowali ciężko. Praca kobiet o tyle sprawiała im trudność, że wskutek niedożywienia nie miały siły. W obozie wszyscy musieli pracować, w bloku nie wolno było siedzieć. W niedziele pracowałyśmy do południa i naogół [sic] święta nie zwalniały od pracy. W obozie istniał specjalny strój dla więźniów, były to pasiaki, ale noszono również zwykłe ubrania znaczone czerwoną farbą na plecach K/L. W chwili mego przybycia obóz mógł liczyć koło 2000 kobiet. Były tam Polki, Rosjanki, Ukrainki i Żydówki polskie i greckie. Na czele obozu stał komendant, prócz tego była oberynka Erich [sic], była bardzo ostra, biła ludzi. Prócz tego były auzierki, które kierowały pracą i jej pilnowały. Komanda ausenowe były prowadzone przez SS-manów z psami specjalnie tresowanemi. Częściowo władzę miały więźniarki lagerältieste [sic], jej zastępczyni, blokowe i schreiberki, one władzy swojej nie nadużywały, sprzyjały raczej więźniarkom. Naogół były dobre. Karą indywidualną było wymierzenie 25 razów, robiły to auzierki. Karą zbiorową były apele karne, robiły to [dopisek nad skreśleniem] nakładały ją [/dopisek] również auzierki.
3 W obozie dla chorych był zorganizowany rewir, pewną pomoc udzielała mu Rada Opiekuncza [sic] z Lublina, która również dopomagała w wyżywieniu chorych. Opieka lekarska była dość dobra i duży był personel pięlęgniarski [sic]. Czerwony Krzyż przysyłał paczki żywnościowe raz [dopisek nad tekstem] na [/dopisek] tydzień. Modlitwa była zakazana i księża nie mieli dostępu na tereny obozu. Jeżeli modliłyśmy się to pokryjomu [sic] na blokach. W obozie były zdaje się dwie umysłowo chore odseparowane od ogółu w rewirze. W obozie zdaje się, że raz proponowały władze, aby zgłosić się do domów publicznych, potem już tego nie było. Ucieczki z obozu pod koniec były, ale bez następstw przykrych dla więźniarek. W obozie dokonywano selekcji do kamer gazowych, dotyczyły one tylko żydówek, były bardzo często. Przypominam sobie, że dnia 3.11.1943 r. było masowe roztrzelanie [sic] żydów przyprowadzonych z Lublina i z różnych i z obozu na Majdanku. Mówiono, że stracono wtedy 20 000-cy żydów. Widziałam tych żydów jak szli, ale jak egzekucja odbyła się nie wiem. W obozie szerzyły się choroby, ale specjalnie epidemii nie było, szerzyła się biegunka, najwięcej umierały żydówki i Rosjanki Polki najmniej. Dla zmarłych nie było żadnego szacunku, palono [dopisek nad tekstem] ciała [/dopisek] ich w krematorium, gdzie woziła trupy specjalna kolumna. Trupy były nagie i wożono je ręcznym wózkiem. W obozie były kobiety ciężarne, traktowane były tak jak inne więźniarki, musiały pracować do chwili rozwiązania. Niemowlęta żydowskie tracono, inne pozostawiano przy życiu. Dla dzieci ostatnio z wiosną 1944 r. zrobiono osobny blok i tam dostawały one nieco lepsze jedzenie. Na Majdanku życie koleżeńskie było rozwinięte, więźniarki pomagały sobie wzajemnie i przychodziły z pomocą. W obozie były nawiązywane kontakty z wolnością w różnych celach: handlowych, rodzinnych i politycznych. Ewakuacja Majdanku odbyła się w czterech partiach. Najpierw w dwuch [sic] partiach wywieziono mężczyzn, potem chorych do Oświęcimia, a następnie pozostałe 998 kobiet do Ravensbrücku, gdzie przybyłyśmy z końcem kwietnia 1944 r. Samo przybycie do tego obozu zrobiło na mnie przygnębiające
4 wrażenie. Przedewszystkim [sic] przytłaczające wrażenie zrobiły mury obozu, czarnym żurzlem [sic] wysypane wszystkie ulice i natłoczone na jednym miejscu baraki, których było b. dużo. Duża różnica z obozem w Majdanku, gdzie horyzont nie był zakryty, mimo że było się za drutami widziało się jednak wolną przestrzeń, miało się czem oddychać, zaś w Ravensbrücku odczuwało się brak powietrza dla oddychania, poprostu zaraz [dopisek nad tekstem] z punktu [/dopisek] obóz ten przytłaczał. Kiedy przybyłyśmy do obozu nie byłyśmy kąpane, nasz transport był b. czysty, ubrany w porządne, czyste pasiaki i umieszczono nas zaraz na bloku 21. Tutaj stosunki miałyśmy względne, administracja bloku zachowywała się poprawnie. A sam blok nie robił złego wrażenia, był tam względny porządek. Najbardziej męczącym był zakaz wchodzenia do sypialni w czasie dnia, co następnie zostało zniesione. Przez okres 4 tygodni byłyśmy na b. ściśłej kwarantannie, nie brałyśmy udziału w żadnych apelach na zewnątrz bloku, jedynie wewnątrz bloku byłyśmy rano przeliczane. Bezpośrednio po ukończeniu kwarantanny, odbyło się badanie lekarskie, a następnie najzdrowsze wysłane na transport do fabryki amunicji w Lipsku. Reszta miała zdjętą kwarantannę i może przez tydzień brałyśmy udział w apelach obozowych, ale do pracy nas nie brano. Następnie przeniesiono nas na blok 11-ty gdzie z jednej strony znajdowały się cyganki z Oświęcimia na kwarantannie i dla nas powtórnie rozpoczęła się kwarantanna. Po dwuch tygodniach odbyły się znów badania lekarskie, wszystkie zdrowe zostały wybrane do fabryki amunicji Wattenstedt pod Branschweigiem [sic]. Do Wattenstedt wyjechałam transportem 800-et kobiet 8.7.1944 r. Obóz leżał o 8 km od Branschweigu, przy szosie wiodącej do fabryki. Otoczony był drutami, składał się z dwuch pól, przedzielonych zabudowaniami biurowemi i kuchennemi. Przez druty przechodził prąd o wysokim napięciu elektrycznym. Od szosy obóz był oddalony o jakieś [nieczytelne skreślenie] 25 m. Od szosy dzieliły obóz pola uprawne. Jedne pole było obozem żeńskim, drugie męskim. Początkowo byłyśmy na polu prawym, ale potem przeniesiono tam mężczyzn, a my przeszłyśmy na dawne ich miejsce, pole lewe. Z chwilą kiedy mężczyźni przeszli na pole prawe, przestrzeń obozu została powiększona, przez włączenie do niego dawnego obozu robotników wolnościowych i tam
5 tam [sic] w jednym z baraków urządzono rewir męski. Pole prawe miało baraki [dopisek nad tekstem] rozmieszczone [/dopisek] bardziej symetrycznie, lewe zaś porozrzucane. Wejścia do obu pól strzegła specjalna straż i dla postów były budki. Urządzenia pola prawego były lepsze, tam miałyśmy łaźnie z wodą gorącą i tualety [sic] skanalizowane i tam panowała większa czystość. Na polu lewym nie miałyśmy wogóle łaźni, tylko w blokach miałyśmy umywalnie i wyłącznie zimną wodę, a tualety były b. prymitywne i kiedy przybyłyśmy b. zanieczyszczone. Zbiegiem [sic] czasu skanalizowano bloki, zaprowadzono tualety w bloku, a tamte zlikwidowano. Na polu lewym miałyśmy 6 bloków mieszkalnych, siódmy magazyn a ósmy rewir. Dwa bloki były drewniane, po pewnym czasie one zostały opróżnione i nikt w nich nie mieszkał. Czystość na blokach była względna, z powodu braku ciepłej wody były wszy. Na czele obozu stał komendant i oberka nazwisk nie pamiętam. Komendanta nigdy nie widziałyśmy, oberka była względna, natomiast kierownik arbeitsamt u był bardzo zły. Wśród dozorczyń była jedna b. niedobra, kiedy zbiła jedną więźniarkę, odbiła jej płuca; potem więźniarka ta leżała w rewirze, dostała gruźlicy i została wywieziona do Ravensbrücku, jakie były dalsze losy tej więźniarki nie wiem. Dozorczyni ta dostała od zarządu obozu naganę, zmieniła swoje postępowania, a w końcu wyjechała z obozu. Dozorczynie, które pilnowały nas przy pracy były różne, lepsze i gorsze, wiem, że niektóre z nich biły. Prócz władz SS-mański [sic] pewną władzę miały więźniarki a więc Lagerältieste, blokowe, gospodyni obozu i schreiberka. Wszystkie zachowywały się b. porządnie, pomagały więźniarkom jak tylko mogły. W obozie był rewir, lekarką była dr Tarłowska Polka, osoba która zachowywała się nadzwyczajnie, chorym nadzwyczaj oddana. Spowodowała na siebie meldunki, walczyła o lekarstwa, o mydło, o hygienę nietylko w rewirze, ale w całym obozie. Pozostała na swym stanowisku mimo meldunków do końca. Wogóle był to nadzwyczajny człowiek. Nie znała wcale niemieckiego, z władzami porozumiewała się przez tłumacza. Mimo tego nie wahała się występować zawsze w obronie więźniarek. Co miesiąc miała obowiązek wysyłać meldunki o stanie zdrowotnym obozu, zawsze w meldunkach podkreślała istotny stan obozu, niedożywienie, powszechne objawy awitami-
6 Dalszy ciąg zeznań p. Urszuli Kierskiej nozy u więźniarek; komendant obozu nie chciał tych meldunków przyjąć, a dr Tarłowska oświadczała w takim wypadku, że meldunku nie zmieni, bo będzie on niezgodny z prawdą. Odważnie podejmowała walkę o słuszność i prawdę, nie obawiając się żadnych konsekwencji jakie jej za to groziły. Dzięki nieustraszonej i niezmożonej pracy dr Tarłowskiej śmiertelność w obozie była minimalna przez cały okres mego pobytu było tylko [dopisek nad skreśleniem] około [/dopisek] 6-ciu wypadków śmiertelnych. Rewir był blokiem parterowym murowanym, dzielił się na dwie duże sale i trzy separatki, łóżka były piętrowe, miały po dwa koce. Dr Tarłowska wywalczyła, aby przydzielono rewirowi poszwy na koce i prześcieradła. Do rewiru chory mógł zawsze dostać się. Doktorka miała b. dużo nieprzyjemności, że jest za dużo chorych, szef arbeitsamtu mówił że zadużo [sic] ludzi nie chodzi do fabryki. Zmarłe rozbierano, przywiązywano im kartkę zdaje się do nogi z nazwiskiem i numerem, a następnie odnoszono do kostnicy, która znajdowała się w piwnicy rewiru, tu składano też ciała zmarłych w obozie mężczyzn więźniów. Kiedy tych trupów było dużo przyjeżdżało auto ciężarowe, trupów układano do skrzyń drewnianych i ładowano na auto, skrzynie te potem do obozu przywożono. Trupy ładowali mężczyźni więźniowe [sic]. Bloki były murowane, jednoizbowe, osobno była umywalnia i ubikacja. Izby były czyste, podłogi były betonowe. Łóżka były jednopiętrowe, każde łóżko miało dwa koce bez poszew i prześcieradeł. Na łóżkach były sienniki. Łóżka były żelazne z siatką. Bloki były jasne tynkowane, podwórze obozowe było ziemiste bez trawników, krzaków i drzew. Obóz miał 800-set kobiet różnej narodowości: Polki, Rosjanki i Francuzki. Rano wstawałyśmy b. wcześnie zdaje się o 4.30 godz. otrzymywałyśmy kawę i wychodziłyśmy na apel, był on krótki, potem następował wymarsz do pracy, którą rozpoczynano o 6-ej godz. i trwała do 18-ej godz. z przerwą na zjedzenie obiadu, który dostawano w fabryce. Do fabryki było blisko szło się 15 20 minut. W fabryce pracowano na dwie zmiany nocną i dzienną. Nocna praca zaczynała się o 18-ej godz. i kończyła się o 6-ej rano. Fabryka pracowała bez zatrzymania dzień i noc. W nocy było 30 minut przerwy na wypicie kawy i zjedzenie chleba, który dostawałyśmy na bloku. Fabryka produkowała bomby i praca odbywała się przy maszynach, pracowano w dużych halach, panował tam hałas i stuk, praca była nerwowa, musiałyśmy zrobić odpowiedni kontygent [sic] pracy, był on duży.
7 W halach był zaduch, szczególniej w jednym końcu gdzie była lakiernia, czuć było bardzo aceton, wentylacja była słaba, powietrze ciężkie, nie było czem oddychać. Przy maszynach były wypadki cięższego okaleczenia, znam około czterech wypadków obcięcia palców, jeden wypadek amputowania palca w następstwie skaleczenia przy maszynie, pamiętam również wypadek silnego potłuczenia jednej więźniarki wskutek obsypania [sic] ściany pocisków. Wypadki te nie były bardzo częste, ale jednak zdarzały się. Majstrzy przy pracy zachowywali się w stosunki do nas obojętnie, trzeba jednak było wyrobić normę. Ja w fabryce pracowałam tak jak wszystkie przy maszynie, obrabiałam gwinty do główek bomb, praca nie była zbyt niebezpieczna, ale była zawsze obawa poparzenia przez odpryski zelaza [sic], ponieważ pracowałyśmy bez żadnego zabezpieczenia. Miałam często ręce, nogi i twarz poparzoną odpryskami, na nodze [dopisek nad tekstem] lewej [/dopisek] mam dwa większe ślady po oparzeniach odpryskami. W fabryce pracowałam dwa miesiące, potem dostałam duży wrzód ślepy i miałam na piersi operację, potem rana nie chciała mnie goić się, wreszcie kiedy poczęłam chodzić zaczęłam pracować w rewirze i do pracy w fabryce już nie powróciłam. Zdaje mnie się, że co druga niedziela była wolna od zajęć w fabryce. Premii za pracę nie dostawałyśmy, ani też żadnego wynagrodzenia. Wyroków śmierci w obozie żeńskim nie było, natomiast miały one miejsce w obozie męskim, było ich dwa czy trzy, wykonane przez powieższenie [sic]. Pamiętam jeden wypadek ucieczki z obozu, uciekająca więźniarka chciała przejść przez druty, nie wierzyła, że były one naelektryzowane i na nich poniosła śmierć, widziałam jej trupa. W obozie były kary, ale tylko indywidualne, przeważnie za kradzież drzewa lub niewykonanie jakiejś pracy w fabryce. Karano biciem lub stójką. Modlitwa była zakazana ale organizowałyśmy sobie same modlitwę. Czerwony Krzyż do obozu nie mał [sic] wstępu. Atmosfera obozu była ogromnie przygnębiająca szczególniej tem, że musiało się robić broń dla wroga i z tego powodu każdy
cierpiał bardzo. Poszczególne grupy narodowościowe żyły ze sobą i wzajemnie sobie pomagały. Kontaktu z wolnością nie nawiązywałam, chociaż pracowałyśmy z robotnikami Polakami. Dnia 7.4.1945 r. obóz nasz został ewakuowany. Przybyłyśmy ponownie 14 kwietnia do Ravensbrücku, stąd 22 kwietnia autokarami zostałyśmy przewiezione do Szwecji. 8 P.p.p. Helena Miklaszewska Osoba zeznająca prawdomówna, powściągliwa raczej odpowiada na pytania niż opowiada. Pamięć wzrokową ma b. dobrą. Sprawdziłam na nodze lewej dwie plamki czerwone, ślady po oparzeniu odpryskami. Do zeznania dołączono plan obozu w Wattenstedt [dopisek nad tekstem] i Majdanku [/dopisek] odtworzony z pamięci przez zeznającą. Helena Miklaszewska Kierska Urszula
1 Zeznania KIERSKIEJ Urszuli obejmują 8-em stron pisma ręcznego i zawierają: 1. opis obozu na Majdanku, selekcję żydów [sic] do kamery gazowej, ogólną charakterystykę życia obozowego, pomoc lekarską; 2. dane dotyczące kwarantanny odbytej w Rawensbrück [sic]; 3. warunki pracy, życia i pomoc lekarską w obozie i w fabryce amunicji w Eberswalde [dopisek obok skreślenia] Wattenstedt [sic] [/dopisek]. Uwaga: do zeznań dołączony jest plan obozu na Majdanku i w Eberswalde [dopisek nad skreśleniem] Wattenstedt [/dopisek] wykonany według pamięciowych szkiców odręcznych przez zeznającą [sic, protokół ten nie zawiera wyżej wspomnianego planu].