Odcinek 2. Peru Ludzie Wkomponowani w krajobraz starych Andów i zielonej, soczystej roślinności Amazonii, prowadzą Ŝycie na granicy albo sprinterskiego biegu, albo leniwego nicnierobienia.
Na lotniskach, dworcach autobusowych i w większych aglomeracjach miejskich, Ŝycie Peruwiańczyków jest jak wyścig szczurów. Taksówkarze i pośrednicy, prawie rozpychając się łokciami, przekrzykują jeden drugiego. Oferują Ci pomoc w dowiezieniu, załatwieniu najlepszego noclegu, czy sprzedaŝ czegokolwiek. Aby tylko zarobić kilka soli.
Na peryferiach Ŝycie zwalnia tempo jakby tutaj funkcjonowały inne zegary i inne kanony biologicznej egzystencji.
W duŝych miastach zgiełk i rwetes w małych cicho, monotonnie i spokojnie. A serca takie same jak nasze. Jak wszędzie na świecie.
Potomkowie Inków Ŝyją głównie z turystyki, rybołóstwa i rolnictwa. Urodzajnej ziemi w dolinach jest mało a uprawianie jej na skalnych wzniesieniach trudne. Miejscowi sprzedają wszystko co wytworzyć mogą ludzkie dłonie. Upiecze kobiecina placek, pokroi na kawałki i stoi na rogu zachwalając przechodniom swój wypiek. Dzieciak kupi torebkę tanich cukierków i oferuje spotykanym po drodze turystom. Przed restauracjami kelnerzy zapraszają do najlepszego według nich lokalu. Wszędzie wokół nawoływanie, zachęta.
Bieda widoczna jest tutaj na kaŝdym kroku a obecność białego Gringo, to często jedyna nadzieja na podratowanie rodzinnego budŝetu. Mijałam po drodze zatroskanych starych ludzi i chociaŝ takie obrazy nie są mi obce w polskiej rzeczywistości, to ich spojrzenia poruszały mnie do głębi.
Kraj pozostaje w głębokim kryzysie gospodarczym ale Peruwiańczycy radzą sobie jak mogą. W Ŝadnej ze swych podróŝy nie spotkałam tylu pucybutów co w Limie. Mają imponujący wybór czyścideł i past. Potrafią Ŝałośnie wyglądające obuwie doprowadzić do całkiem przyzwoitego stanu.. Kobiety wychowują dzieci, szyją, dziergają, haftują makaty z andyjskimi symbolami i handlują nimi w miejscach najchętniej odwiedzanych przez turystów. Pamiątki są bardzo tanie nawet jak na naszą polską kieszeń. Chyba, Ŝe komuś zamarzy się sweter z wikuni. Ich wełna jest bardzo droga.
Deficyt wody jest w Peru bardzo odczuwalny i zaszczepił w ludności brak higieny. Wielu tubylców sprawia wraŝenie niedomytych a jazda z nimi miejskimi środkami komunikacji to duŝa próba dla wraŝliwości zmysłu powonienia. Nie poznasz jednak andyjskiej mentalności jeśli będziesz unikał spotkań takich jak to.. W związku z niedoborem wody i odmienną florą bakteryjną, naleŝy bardzo ostroŝnie wybierać miejsca spoŝywanych posiłków. Konserw przecieŝ dźwigać taki kawał drogi nie będziesz, a gorące kubki teŝ w końcu się znudzą. Poza tym być w Peru i nie skosztować andyjskich przysmaków? Pamiętaj jednak, Ŝe zbyt duŝa improwizacja w tym temacie, moŝe skończyć się powaŝnymi dolegliwościami Ŝołądka. Na wszelki wypadek nasze apteczki były dobrze wyposaŝone. Miło było spotkać po drodze pachnące świeŝością osoby: panie obsługujące lotniska i biura podróŝy, tancerki i biznesmenów czy urzędników piastujących stanowiska w eksponowanych urzędach i instytucjach.
Kultywowanie tradycji widoczne jest zwłaszcza wśród kobiet. Noszą swoje bogato zdobione stroje podtrzymując tradycję konkwistadorskiej epoki. Na tle szarych And, komponują się kontrastowo bo kolorystycznie. MęŜczyźni w regionalnych strojach naleŝą raczej do rzadkości. Oni tradycji tak stanowczo nie podtrzymują i w duŝej mierze oglądają się na modny, dŝinsowy amerykański rynek.
Zamierzchła historia konkwistadorów zaznaczyła piętno na andyjskich twarzach. Trochę więcej Ci o tym opowiem w kolejnym odcinku. Teraz tylko popatrz i ocen czy podobnie jak ja, widzisz w tych spojrzeniach tęsknotę za indiańskimi korzeniami. Za czasami, które nie wrócą, bo mądrzejsi panowie, starali się barbarzyńsko ingerować w Ŝycie i tradycje Indian.
Obecnie dla wielu Peruwiańczyków, wyjazd do Ameryki czy Europy, to jedyna szansa na poprawienie egzystencji i znalezienie celu Ŝycia. Takie marzenia spełniają się tylko jednostkom. Inni pozostaną tutaj wiąŝąc koniec z końcem do schyłku swoich dni. Będą szukać powodów do radości, gdy zaowocuje zasiane w polu ziarno lub wpadnie do kieszeni kilka soli.
Tymczasem pokolenia Indian jakoś sobie radzą, ich dzieci chodzą do szkoły, nawet widać, Ŝe są szczęśliwe. Niektóre mają nadzieję na lepszy niŝ rodziców los.
A tu odwiedziłyśmy rodzinę Rafaela. Pozdrawiam Cię serdecznie Zielona Gałązka