Temat: aktywnie mimo wszystko sposób na życie. Rowerem sprawniej Chcieli pokazać innym i sobie, że można realizować trudne projekty, że warto marzyć i marzenia przekształcać w działania. Od pomysłu na wyprawę rowerową do Wiednia minęło dwa i pół roku, ale nareszcie udało się! Ten sukces dodał im sił. Już myślą o kolejnych projektach na pozór nie do zrealizowania. Mają nadzieję, że dają dobry przykład tego, że tak naprawdę chcieć to móc. 56 bikeboar d #5 maj 2009
bikeboar d #5 maj 2009 57
Agata i Piotr starali się znaleźć rozwiązanie na wspólne wycieczki rowerowe. Nie było to na początku łatwe. Podstawową przeszkodą był brak odpowiedniego sprzętu - choroba Agaty uniemożliwia jej samodzielne poruszanie się bicyklem. Zaczęli szukać rozwiązań. Pomysłów było kilka. Ostatecznie zdecydowali się na rower trójkołowy poziomy dla Piotra i specjalną przyczepkę dla Agaty. Niestety, znalezienie odpowiedniego gotowego sprzętu okazało się niemożliwe. Duet poziomy Inicjatorem pomysłu był Piotr. Zawsze jeździł na rowerze i bardzo chciał realizować tą pasję wspólnie z Agatą. Agata od urodzenia choruje na rdzeniowy zanik mięśni (SMA I). Porusza się na wózku. Od ponad 16 lat pływa w klubie dla osób niepełnosprawnych START Wrocław. Nie ma jednak wystarczająco dużo siły, aby samodzielnie pedałować. Piotr aktywność ma we krwi i potrafi nią zarażać. Rozpoczęli projektowanie na własną rękę. Przeglądając internet zgłębiali tajniki rowerów poziomych. Projekt na papierze był prawie gotowy. Ich pomysł powoli zaczynał nabierać kolorów, jednak wykonanie takiego roweru ze stali oznaczało stanowczo za dużą masę (a przecież całość miał ciągnąć Piotr). Aluminium, chociaż jest bardzo dobrym materiałem, nie wybacza zbyt łatwo błędów. Stanęli w martwym punkcie. Zdali sobie sprawę, że wykonanie roweru i przyczepki najlepiej zlecić komuś, kto ma już w tym kierunku doświadczenie. Poszukiwania zakończyły się sukcesem. Wyzwanie podjęła firma Velokraft z Krakowa, czołowy producent rowerów poziomych. Kamil Manecki zgodził się wykonać rower i przyczepkę z włókien węglowych. Takie rozwiązanie prowadziło do znacznego ograniczenia tonażu całego pojazdu. Dla Agaty i Piotra było to światełko w tunelu może trochę przysłonięte przez brak pieniędzy, ale nie poddawali się. Po wielu rozmowach i ustaleniach technicznych doszli w końcu do porozumienia. Już wiedzieli, że się uda.
Cel wyprawy Wybór trasy nie był zupełnie przypadkowy. Zdawali sobie sprawę, że jej przejechanie będzie wymagało sporego wysiłku Piotra. Zaplanowali ją w taki sposób, aby jej pokonanie nie było rajdem, a raczej turystyczną wyprawą przez różne kraje i regiony. Chcieli, aby był to czas spędzony aktywnie, chociaż nietypowo. - Ostatecznie za cel obraliśmy Bratysławę i Wiedeń. Oznaczało to, że przed nami było do pokonania około 1000 km przez Polskę, Czechy, Austrię i Słowację. Zaplanowaliśmy trasę. Na początku niezbyt szczegółowo. Na całą wyprawę przeznaczyli- 60 bikeboar d #5 maj 2009 śmy 3 tygodnie wakacji - relacjonuje Piotr. Przed wyprawą, w ramach treningów, przejechali ok. 1700 km. Najdłuższy odcinek pokonany w trakcie przygotowań to 112 km. Był to czas intensywnych testów roweru i przyczepki, dopracowywania rozwiązań. Padały pierwsze rekordy prędkości - w trakcie zjazdu do Trzebnicy po raz pierwszy przekroczyli barierę 50 km/h i, co najważniejsze, nic się nie rozleciało. Wszystko było na dobrej drodze. Urlop zbliżał się wielkimi krokami. Na twa-
rzach Agaty i Piotra pojawiał się coraz większy uśmiech. Radość była tym większa, że na wyprawę zgłaszały się kolejne osoby. Rezultat: 8 osób, 6 rowerów, 1 przyczepka i samochód wiozący bagaże. Trasa: 1140 km, 19 dni Pokonując dystans z Wrocławia do Wiednia starali się unikać głównych, a zatem ruchliwych dróg. Część trasy była zbieżna z europejską ścieżką rowerową - Eurovelo. Pewne trudności sprawiało odnalezienie tej ścieżki na niektórych odcinkach. Czasami pokrywała się ona z innymi szlakami rowerowymi. - Szczególnie w Czechach trzeba uważać, żeby nie zboczyć z trasy - radzi Piotr. W większości przypadków nie było problemów ze znalezieniem miejsca pod namiot. Zdarzały się jednak i takie odcinki, szczególnie w Polsce i u naszych południowych sąsiadów (Czechy), na których nie mogli trafić na camping nawet przez ok. 150 km. W takich sytuacjach wymagało to odbicia z trasy Eurovelo. Wiele fragmentów przebiegało wzdłuż lub nawet z dala od głównych dróg, dzięki temu uniknęli narażenia się na ruch samochodowy. W dużej mierze były to drogi asfaltowe lub czasem szutrowe. Niestety, internet okazał się niewystarczającą bazą informacji na temat przebiegu tras rowerowych. Bardzo pomocne okazały się natomiast wizyty w punktach informacji turystycznej w mijanych miejscowościach. Można tam otrzymać lub za niewielką kwotę nabyć mapy - szczególnie postarali się tutaj Czesi, którzy sieć tras mają nie tylko doskonale rozwiniętą, ale również bardzo dobrze oznaczoną i opisaną według własnego systemu. Mapy takie zawierają również bardzo wiele szczegółowych informacji o lokalnych atrakcjach turystycznych i miejscach wartych zobaczenia. Przyjazna rowerzyście okazała się oczywiście także Austria, w której rowery są bardzo popularne i, co się tym wiąże, sieć tras, ich oznaczenie oraz jakość nie budzą żadnych wątpliwości. Szczególnie pod tym kątem wyróżnia się stolica Austrii - Wiedeń. Rowerzysta z Polski będzie miło zaskoczony nie tylko kulturą kierowców, ale również świadomością pieszych, którzy wiedzą czym różni się chodnik od drogi rowerowej. Większość rowerowych tras jest przygotowana dla turystyki rodzinnej. Nie trzeba się obawiać, że najmłodsi sobie nie poradzą. Na trasach można spotkać zarówno trenujących zawodowych kolarzy, długodystansowych turystów z pełnymi sakwami, jak i miejscowych, którzy właśnie wybrali się do sklepu. Post Scriptum Co skłania do realizacji takich nietypowych pomysłów? - Przede wszystkich chcemy realizować nasze marzenia, pomimo obiektywnych przeszkód. Uważamy również, że warto podejmować trud i realizować cele, które są dowodem działania na rzecz innych. Staramy się skutecznie uświadamiać, że ograniczenia nie powinny mieć racji bytu, zwłaszcza gdy wynikają wyłącznie z niepełnosprawności. Wiele osób bezczynnie oczekuje, że wszystko zostanie podane na tacy. Inni użalają się nad swoim losem i nie potrafią znaleźć celu, który gdzieś zagubili. My nie siedzimy, nie płaczemy, nie chcemy wieszać się na innych. Jesteśmy aktywni - dodają Agata i Piotr. Tekst i zdjęcia: Agata Jabłońska, Piotr Roczniak, opracował: Daniel Klawczyński