Miscellanea
e.palestra, 2016, poz. 3/M [data publikacji: 22.09.2016] Ewa Stawicka* O KSIĄŻCE RANDY EGO SINGERA PT. ADWOKAT, PRZEKŁAD: MAŁGORZATA BORTNOWSKA, WYDAWNICTWO ŚWIĘTY WOJCIECH, POZNAŃ 2016, S. 478 Prawie pięćsetstronicowy tom budzi zaciekawienie wierzchnią stroną okładki na dużym zbliżeniu w kolorze sepii twarz niemłodego mężczyzny, z rozumnym wzrokiem uniesionym ku górze; na tym tle grubą czcionką tytuł z lustrzanym odbiciem, którego krawędź wyznaczają rzymskie cyfry. Książkę pochłania się prędko. Została pomyślana jako pamiętnik Rzymianina o imieniu Teofil wyimaginowanego adresata części listów świętego Pawła. Dopiero końcowe fragmenty są relacją zewnętrznego narratora i trzeba przyznać, że literacko wydają się o wiele lepsze od dominującej większości dzieła, nie wyczuwa się w nich bowiem charakteryzującej fikcyjne memuary hamowanej spontaniczności. Zapewne troska o charakterologiczną wiarygodność kreowanej centralnej postaci prawnika i filozofa zarazem sprawiła, iż autor przez większość opowieści sporządzanej w pierwszej osobie strzegł się eksponowania emocji. Bohater relacjonuje w zwrotnych punktach swoją edukację pod okiem Seneki, początki pracy prawniczej u boku prokuratora Judei Poncjusza Piłata, rozwój kariery adwokackiej cywilistycznej, a potem obrończej, wreszcie ukoronowanie zawodowych dokonań poprzez nauczanie. Proces Jezusa Chrystusa, wielokrotnie wcześniej opowiedziany przez innych pisarzy, tu zostaje zreferowany wyłącznie od strony działań cesarskich urzędników. Postać Rabbiego niewinnie skazanego na śmierć jest nakreślona przejmująco, choć w silnych skrótach. Z przerażającą dokładnością opisana zostaje sama egzekucja. Silnym akcentem staje się znajomość bohatera opowieści z Pawłem z Tarsu; Teofil odnosi sukces oratorski i obrończy, uzyskując dlań uwolnienie od oskarżenia, sam zaś zostaje nawrócony. Imponuje w całej powieści dbałość o detale. Czytelnik przy tej lekturze porządkuje i pogłębia swoją wiedzę na temat rzymskiej obyczajowości czasów Tyberiusza, Kaliguli i Nerona. Zabieg formalny polegający na spisywaniu opowieści przez uczestnika wydarzeń 465
Ewa Stawicka wydaje się w tym kontekście mało wiarygodny, jako że szczegółowe wyjaśnienia niejednokrotnie rażą sztucznością. Mechanizmy polityczne i społeczne działania cesarstwa, o ekonomicznych nie wspominając, przedstawione zostały w dużym spłaszczeniu z wyeksponowaniem realiów świadczących o okrucieństwie i narastającej amoralności. Walka gladiatorów, mord na znienawidzonym satrapie i wiele innych scen narysowanych ostrym piórem niewątpliwie na długo pozostanie w wyobraźni czytającego. Trochę szkoda, że niewiele znalazło się w książce wiadomości na temat samego prawa oglądamy jedynie przejawy jego funkcjonowania. Ukrzyżowanie pojawia się w książce kilkakrotnie. Po raz pierwszy kiedy nastoletni Teofil w ramach kontrowersyjnej metody edukacji najpierw przeżywa na własnej skórze, wraz z grupą kolegów, imitację tej formy kaźni, a w parę godzin później zostaje naprawdę ukrzyżowany przez rówieśników, których prowodyrem jest zwyrodnialec przyszły imperator. Potem gdy drobiazgowo relacjonowane są rozdzierające realia egzekucji Jezusa. Krzyż powraca na nowo w symulacji, jakiej poddawany jest piętnastolatek jedyny syn Teofila podczas nauczania podobnego do tego, jakiemu kiedyś poddawany był jego ojciec. Rzymska hańbiąca śmierć spotyka w opowieści buntowników, aż wreszcie pojawia się w zakończeniu, by stać się udziałem głównego bohatera i jego żony (dawnej westalki) oraz rzeszy chrześcijan niesłusznie oskarżonych o podpalenie stolicy imperium. Autor świadomie zmierzył się w tych ostatnich scenach z wielkością Sienkiewiczowskiego Quo vadis, jak również z kilkoma obrazami z filmografii niosącymi podobny przekaz. Miara tej twórczej odwagi została nagrodzona: końcowe fragmenty, w których oddalony narrator nie wystrzega się już wzruszeń ani wzniosłości, rozpędzają fantazję i całkiem niespodziewanie uświadamiają czytającemu, że sam, nie wiedząc, kiedy, pokochał tę nieco kostyczną postać z sepiowego portretu. e. 466