Ze zdumieniem i niesmakiem obserwuję narastającą tendencję do traktowania bezwarunkowego poparcia dla uchodźców jako cepa politycznego na prawicę, centrum i umiarkowaną lewicę. Oraz jako cepa na ludzi wierzących, których sam chętnie krytykuję, ale nie w sposób kłamliwy i pozbawiony kultury. Gloryfikowanie wszelkich migrantów, bez chęci rozróżnienia przyczyn migracji, intencji migrujących etc., bywa równie antyludzkie jak jadowity rasizm części komentatorów występujących przeciw przyjmowaniu imigrantów. Bezwarunkowe poparcie dla wszystkich osób deklarujących się jako uchodźcy, nawet jeśli nie są wcale uchodźcami, tylko migrantami zarobkowymi lub ukrytymi terrorystami jest postawą całkowicie nieracjonalną i potencjalnie bardzo niebezpieczną zarówno dla mieszkańców Europy, jak i dla prawdziwych uchodźców, których trzeba odróżnić od reszty (co oczywiście jest nieraz bardzo trudne, gdyż oszuści i terroryści niszczą swoje paszporty i zapewne zmuszają innych do ich niszczenia). Radykalna propaganda prouchodźcza/proimigrancka (przyjmijmy wszystkich, sprawdzanie danych osobowych to rasizm, policja nie ma prawa im się narzucać etc.) w wielu wypadkach nie wypływa moim zdaniem z miłości do drugiego człowieka, z empatii i altruizmu. Jest najczęściej cepem ideologiczno politycznym mającym za zadanie propagandę własnej dobroci i dyskredytowanie nie tylko rasistów, ale również osób starających się oceniać obecny kryzys migracyjny rozsądnie i szukać rzeczywistych rozwiązań, wiedząc, że obecne decyzje będą miały wpływ na kolejne lata. Oczywiście rasizm, bardzo często obecny w tematyce wokółmigracyjnej jest równie przykry jak polityczno ideologiczny cep pseudodobroci.
Na grupie Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów jeden użytkownik grupy napisał deklarację. Odniosłem się do niej bardzo krótko. Przytaczam ten wpis, aby opisane przeze mnie zjawisko ukazać nie tylko teoretycznie, ale na przykładzie. Pewnie są lepsze przykłady tej postawy, ale i ten powinien wystarczyć. Użytkownik grupy: Pytanie do obecnych tu chrześcijan:
Mój komentarz: Postawa antyuchodźcza/antyimigrancka nie dotyczy tylko chrześcijan, są też chrześcijanie prouchodźczy, podobnie jest z ateistami. UG: Jak te wszystkie krążące kłamliwe memy o uchodźcach montowane ze zdjęć z kompletnie innego miejsca i czasu, MK: Są takie, ale nie wszystkie są takie. Również strona prouchodźca posługuje się zmanipulowanymi informacjami. Jednych i drugich jest zbyt wiele. UG: Manipulowane filmiki, historyjki naocznych świadków wyssane z palca, bajeczki o no-go zones, MK: No go zones istnieją, manipulacją jest udawanie, że ich nie ma, jeszcze większą manipulacją agresja w stosunku do osób, które zauważają no go zones. UG: Doniesienia o masowych protestach w Europie i dymiących zgliszczach Europejskich miast, mają się do 8 przykazania z dekalogu? MK: Nie wiem, co oznacza masowe, ale odbywają się manifestacje antyuchodźcze, w których uczestniczą duże grupy osób. Część imigrantów, nie tylko muzułmanów, rzeczywiście nie dba o miejsca zamieszkania w Europie. Wynika to również z biedy, z wykluczenia, ale też niekiedy z braku szacunku wobec rdzennych mieszkańców kraju w którym się mieszka. Ten brak szacunku istnieje, jest potwierdzony, pojawia się też u polskich, serbskich, hiszpańskich etc. imigrantów ale na znacznie mniejszą skalę i przeważnie szybciej mija. Jest to związane z integracją imigrantów ze społecznością nowego kraju zamieszkania. UG: Czy to przypadkiem nie jest celowe, repetytywne, premedytowane łamanie przykazania? Jak można bronić wiary łamiąc w cyniczny, wyrachowany sposób jej najważniejsze
wytyczne? MK: Nie jestem chrześcijaninem, ale jak zauważyłem wyżej, problem nie dotyczy tylko chrześcijan. Problem nie polega też tylko na postawach antyimigranckich, ale również na instrumentalnym witaniu wszystkich, z pogardą dla bezpieczeństwa Europy (wśród tzw. uchodźców są też zwykli imigranci zarobkowi, jest to FAKT a nie pogłoska, jak też najpewniej ukryci w tłumie terroryści). Osobiście uważam, że radykalnie naiwna pseudodobroć wobec wszelkich osób deklarujących się jako uchodźcy (bez troski o ich prawdziwą kondycję społeczną) w celu atakowania przeciwnej opcji politycznej, jest równie antyhumanistyczna i rasistowska jak klasyczny rasizm antyimigrancki. W obu wypadkach rzeczywiści ludzie imigranci lub uchodźcy, oraz mieszkańcy państw gdzie oni migrują stają się uprzedmiotowieni i użyci jako surowiec dla własnych fobii i populistycznej, niemądrej walki politycznej. Ps.: Pojawił się ciekawy komentarz pod tym artykułem wpisujący się w poruszoną w nim tematykę. Niejaki B. napisał o tych moich rozważaniach: Jacek Tabisz, znów stawia argument na słomie. Bo takim jest rozwodzenie się nad bezwarunkowym poparciem i jego konsekwencjami, oczywiście tylko tymi negatywnymi. Co jest tym bezwarunkowym poparciem? Jakie konkretnie działania mówią są tego przejawem. W którym miejscu postulat mówiący o udzieleniu w pierwszym rzędzie pomocy implikuje automatyczną konsekwencje bezwarunkowego poparcia w postaci wspierania terroryzmu? Gdzie w tym argumencie jest racjonalizm który Jacek Tabisz tak postuluje? W jaki sposób społeczeństwo
udzielające pomocy tym ludziom poprzez ten sam akt natychmiast niejako pozbywa się wszelkich mechanizmów ochronnych w postaci działania odpowiednich służb? radykalnie naiwna pseudodobroć wobec wszelkich osób deklarujących się jako uchodźcy (bez troski o ich prawdziwą kondycję społeczną) w celu atakowania przeciwnej opcji politycznej, jest równie antyhumanistyczna i rasistowska jak klasyczny rasizm antyimigrancki. A zwykła dobroć? Empatia? I jednocześnie świadomość konsekwencji jest wystarczającą motywacją? Jeśli ratuje groźne zwierze z potrzasku i wypuszczam go na wolność w tym samym lesie w którym często bywam to natychmiast udzielam bezwarunkowego poparcia dla terroru tego zwierzęcia, nawet jeśli to ja sam jestem wyposażony w najnowszą broń, urządzenia detekcji zagrożenia, znajomość lasu i technik przetrwania? Część osób bardzo się unosi na wszelkie obrazy pokazujące rzeczywiste cierpienie ludzi. I najczęściej zarzuca, że to celowy szantaż emocjonalny. Naprawdę własne odczucia są tak groźne że należy się od nich od nich separować by nam nie zagrażały? I to mówią ludzie dorośli, zrównoważeni? Moja odpowiedź: Zwykła dobroć to w tym wypadku: 1. Pomagać na miejscu, tym najbardziej potrzebującym i zagrożonym. Tym bez kasy. Najbardziej zagrożonych mieszkańców Syrii brać do samolotów, barki odsyłać, jak czynią to w Australii, aby nie blokowały miejsca najbardziej potrzebującym. Bo wszystkich deklarujących się jako uchodżca (prawdziwie lub nieprawdziwie) i chętnych aby żyć w Niemczech czy w Norwegii Europa na pewno nie przyjmie. 2. Być dobrym dla własnych mieszkańców, czyli bardzo poważnie traktować zagrożenie terrorystyczne. Wśród uchodźców
najpewniej są wojownicy Państwa Islamskiego. 3. Integracja nam nie wychodzi. W społecznościach muzułmańskich w Europie łamane są prawa kobiet, ludzie mają problem z porzuceniem swojej religii, jeśli chcą, oraz w przypadku kobiet z wyjściem za męża nie muzułmanina. Istnieje przemoc nakazująca kobiecie chodzenie w ukryciu, ukrywanie się w domu, rezygnację ze sportu i rekraacji, rezygnację z pracy. Wiele kobiet muzułmanek ma mentalność niewolnic wmawianą im przez wiele pokoleń i sama broni niewolniczego statusu. Człowiek dobry i obdarzony empatią powinien z tym walczyć. Europie integracja i walka o prawa człowieka nie idzie. Jest fatalnie. Co trzeci młody muzułmanin obywatelstwa brytyjskiego chce szariatu. Niektórzy jeżdżą mordować do Syrii. Empatia to także uczciwe przyznanie się do błędu nie umiemy integrować muzułman, możemy doprowadzić do sytuacji, w której cierpieć będą wszyscy mieszkańcy Europy. Do tego dodałbym, iż jeśli chodzi o nasze znakomite systemy detekcji, to zawiodły choćby w Charlie Hebdo. Ale najbardziej zagrożeni przez ewentualnych nowych fundamentalistów będą Ci muzułmanie, którzy rzeczywiście u nas się zintegrowali. Jeśli chodzi o współczucie, to jeszcze raz podkreślę ustawmy tam samoloty i ratujmy najbardziej potrzebujących. Tych, którzy boją się wyjść na ulicę i nie mają 2000 dolarów na przemytnika. Imigranci idący na własną rękę i niezweryfikowani nie powinni być traktowani priorytetowo, ani automatycznie nazywani uchodźcami. Zabranie miejsca dla zagrożonego śmiercią obrabowanego syryjskiego chrześcijanina na rzecz Pakistańczyka, który spalił po drodze paszport i udaje inną nację, to nie jest żadna empatia. Piszę o zabraniu miejsca, bo nawet Merkel całkowicie zmieni front, jak uchodźców i uchodźców będzie za dużo Człowiek, który z Serbii wdziera się do Węgier nie jest zagrożony śmiercią. W Serbii nikogo nie
mordują. W Syrii owszem. Krótko samoloty przewożące za darmo najbardziej zagrożonych tak, barki odsyłać a granic bronić.