Niedawno nagrałem krótki film na vlogu pod tytułem Feministki nie powinny bronić islamu. Film ten zgarnął całkiem sporą ilość negatywnych komentarzy, co mnie nie zdziwiło, gdyż prawda w oczy kole, ale zdziwił mnie fakt zaprzeczania temu, iż istnieje takie zjawisko. Tymczasem całą bardziej lewicową stronę sieci zalewają wręcz wpisy w obronie islamu, w tym także autorstwa feministek. Rekordzistką jest tu pani Dunin, która napisała o orientalnych książętach w sam raz dla Polek i byczych tłustych karkach polskich autochtonów. Część feministek aktywistek sprowadziła obawy Polaków i Polek przed przyjmowaniem do Europy muzułmanów z ich przemocowym systemem wartości do lęku prymitywnych polskich kiboli przed oddaniem swoich kobiet. Ta kpina z obaw Polek i Polaków ukrywa się czasem pod pozorem żartu, choć nie trzeba skończyć polonistyki, aby zauważyć, że część feministycznych aktywistek pisze to całkowicie na serio. Nie wiem oczywiście, jak duża jest to część feministek (nie ufunduję takich badań statystycznych z własnej kieszeni), ale z pewnością jest to licząca się grupa znanych i głośnych aktywistek feministycznych, która w dużym stopniu przesłania głosy feministek i nie utożsamiających się z feminizmem kobiet, które nie uważają iż statystyczny Ahmed z Syrii czy z Pakistanu nie ma gorszego stosunku do kobiet niż nasz statystyczny Zdzisław. Na przykład Magdalena Środa niechętnie przyznała po molestowaniach i gwałtach sylwestrowych w Kolonii iż dzieje się coś złego, ale nie napisała o przemocy ze strony muzułmanów, tylko radykalnych mężczyzn (cokolwiek to znaczy). Tym niemniej Rafał Maszkowski, z którym nagrałem kilka bardzo ciekawych programów o Radiu Maryja i o początkach internetu w Polsce, zwrócił uwagę, iż wolałby wywiad z jakąś feministką
zamiast mitologii wyrażonej w moim filmie. Oczywiście uwaga Rafała jest jak najbardziej właściwa merytorycznie, tylko, że ja póki co nie chcę robić programu, w którym dość brutalnie ośmieszę feministkę. Bo na tym to się skończy, a jako osobie zainteresowanej obroną praw kobiet nie zależy mi na masakrowaniu feministek. Zostawiam to części prawicy, ja wolałbym ich bronić. We Wrocławiu mam dobre relacje z Kongresem Kobiet i niektóre (ale nie wszystkie) jego liderki są oburzone tym, że ośmielam się być sceptycznym wobec przyjmowania w nieograniczonych ilościach imigrantów ze świata islamu. Gdy spytałem o jakie ilości chodzi, usłyszałem, że sama jedna Polska mogłaby przyjąć dwa miliony imigrantów. Jednym z głównych argumentów uzasadniających pojawienie się tak dużej mniejszości w naszym kraju było zapewnienie nam emerytur na stare lata. Jestem całkowicie przekonany, że większość Polek zdaje sobie sprawę z tego, że nie ma żadnego przełożenia pomiędzy egzekwowanymi w większości państw muzułmańskich prawami szariatu, a stosunkiem polskich mężczyzn do kobiet. Wiadomo, że zdarzają się patologie, ale nie są one zasadą i to egzekwowaną przez sądy i policję. Jeśli ktoś nie widzi tej gigantycznej różnicy, powinien zaprzestać aktywizmu ideowego, bo tylko szkodzi w ten sposób prawom kobiet, zamiast je wspierać. Nie wiem, na ile feministką jest Ochojska, osoba wielce zasłużona dla pomocy osobom potrzebującym, dla której czuję ogromny szacunek, ale nie dziwię się oburzeniu, jakie wywołała jej poniższa wypowiedź: Gdyby przeciętny muzułmanin zobaczył, jak się w Polsce traktuje kobiety, to by się przeraził. Przeraziłby się tym maltretowaniem, poniżaniem. Nie twierdzę, że aktów przemocy wobec kobiet w rodzinach muzułmańskich nie ma, ale popatrzmy na siebie
W tym duchu przemawia do Polaków zbyt wiele zbyt znanych polskich feministek. Jest to kłamstwo, które tylko szkodzi kobietom, zarówno Europejkom, otwierając ich domy na antykobiecość islamu, jak i Muzułmankom, bagatelizując ich tragiczny los (z którego urodzone w tej kulturze nie zdają sobie najczęściej sprawy, przyjmując swoją rolę podczłowieka ). Oczywiście po przeczytaniu tego zdania natychmiast może pojawić się hejt, iż nie znam się, gdyż muzułmanka uwielbia nosić chustę etc. A czy uwielbia też jak w sądach jej głos traktowany jest jako połowa głosu? A uwielbia to, co może się jej zdarzyć w majestacie prawa, jeśli wyjdzie za niemuzułmanina nawet w tak liberalnym kraju muzułmańskim jak Tunezja? A czy uwielbia, że w świetle prawa szariatu jest co najmniej półwinna gwałtu na sobie? I to nie tylko poprzez złe traktowanie przez policję, brak zrozumienia opinii publicznej, jak to bywa i u nas, ale w majestacie prawa. Zgwałcona muzułmanka idzie do więzienia za to, że ją zgwałcono. A czasem wymierzana jest jej znacznie surowsza kara Czy widać różnicę??
Ukamienowana za niewierność w majestacie prawa. Zdjęcie nie pochodzi z Polski To co napisałem nie jest chęcią zmasakrowania feministek, choć zrównując szariat z polskim sądownictwem na zaoranie zasługują. Piszę to z prośbą o opamiętanie. Przestańcie bronić islamu i relatywizować przemoc, która jest jego udziałem. Nie relatywizujcie zagrożeń i nie łączcie automatycznie feminizmu z otwartością wobec migrantów ze świata islamu. Łączycie
rzeczy w dużej mierze antagonistyczne. Albo prawa kobiet, albo islamizacja Europy. Oczywiście, warto walczyć o prawa muzułmanek (czego często wcale nie robicie), ale to może trwać wieki i trzeba to zacząć robić, do czego potrzebna jest zresztą surowa krytyka islamu, a nie jego wybielanie. Na koniec chciałbym prosić popierające mnie w tym temacie feministki o wybaczenie. To oczywiście nie jest kierowane do Was, ale wiecie doskonale, że postawy, o którym mówię w tym tekście, zdarzają się dość często w feministycznym środowisku i często dominują na feministycznych stronach i w feministycznych czasopismach. Wiem, że istniejecie, dziękuję Wam za miłe słowa i mam nadzieję, że moje artykuły zmienią ten promuzułmański paradoks wielu feministycznych celebrytek. Moim zdaniem wyjaśnienie tego procederu jest dość proste. Niektóre znane feministki przedkładają ideologię lewicową i płynące z niej hasła ponad prawami kobiet. Dlatego nie mogą zacząć krytykować islamu, bo wyrosłyby im prawicowe wąsy. Na zdjęciu Ayaan Hirsi Ali uciekła z muzułmańskiej opresji i
śmiało krytykuje to, czego wiele europejskich feministek nie chce krytykować. Ayaan często potrzebuje ochrony, zamachy na jej życie to nie żarty. Nie byłoby ich, gdyby wszystkie feministki broniły kobiet takich jako ona, czyli eks muzułmanek. Ps.: Zapomniałem o jednej ważnej kwestii. Na pytanie: Jakie masz prawo mówić feministkom co mają robić? Odpowiadam: Sam jestem feministą i gdybym nie był ateistą, rzekłbym, iż mam święte prawo tak czynić