MG chce 15-letniego wsparcia w systemie zielonych certyfikatów. Piętnastoletni okres wsparcia planowany dla systemu aukcyjnego zostanie zaproponowany także inwestorom, którzy funkcjonują w systemie zielonych certyfikatów, bez ograniczenia funkcjonowania systemu do 2021. Z wszystkimi tego konsekwencjami, czyli z przyznaniem 15 letniego okresu wsparcia także instalacjom współspalania - mówi Jerzy Pietrewicz, sekretarz stanu Ministerstwa Gospodarki. Piętnastoletni okres wsparcia planowany dla systemu aukcyjnego zostanie zaproponowany także inwestorom, którzy funkcjonują w systemie zielonych certyfikatów, bez ograniczenia funkcjonowania systemu do 2021. Z wszystkimi tego konsekwencjami, czyli z przyznaniem 15 letniego okresu wsparcia także instalacjom współspalania - mówi Jerzy Pietrewicz, sekretarz stanu Ministerstwa Gospodarki. Proponowany nowy schemat systemu wsparcia OZE został pozytywnie zaopiniowany przez rządowy zespół ds. polityki energetycznej Polski do 2030 roku, a potem przedstawiony przez resort gospodarki. Kto zatem właściwie jest pomysłodawcą wdrożenia w Polsce aukcyjnego systemu wsparcia OZE? - Nie da się tego spersonalizować, ale sądzę, że jak będzie sukces to autorzy się znajdą, a jeśli będzie porażka to zapewne tylko ministerstwo gospodarki zostanie na placu boju. Natomiast zupełnie serio to jest efekt zbiorowego myślenia szerokiego zespołu ponieważ projekt w postaci zaproponowanego nowego systemu wsparcia OZE to wynik analizy tego co jest, oceny projektów przedstawianych po drodze, wskazywania ich słabości oraz potencjalnych możliwości. Resort gospodarki utożsamia się z przedstawionym projektem w pełni, częściowo, czy może tylko je przedstawia? - Zaproponowany nowych schemat wsparcia OZE uważamy za sensowny system. Ja się w pełni pod nim podpisuję i się z nim identyfikuję. Dlaczego został zaproponowany aukcyjny system wsparcia OZE, a nie na przykład modyfikacja istniejącego, czemu skądinąd poświęciliście dużo pracy? 1
- Chcemy czytelnych, jasnych rozwiązań, które wpisują się w logikę funkcjonowania nowoczesnej gospodarki rynkowej. W związku z tym odchodzimy od określania z góry jakie technologie OZE i przy jakich cenach energii mają wchodzić na rynek. Tego typu rozwiązania funkcjonowały i one nie zdały egzaminu. Poszukiwaliśmy mechanizmu funkcjonowania sektora OZE i jego wsparcia, który byłby maksymalnie odpersonalizowany jeśli chodzi o podejmowanie decyzji, maksymalnie wolny od ingerencji urzędniczej. W zaproponowanym systemie jest jednak bardzo ważny element ingerencji administracyjnej, bo ceny referencyjne energii, których przekroczenie miałoby skutkować wykluczeniem z aukcji, mają być ostatecznie ustalane przez urzędników. - W podobny sposób w gruncie rzeczy funkcjonują giełdy. Jest cena zamknięcia poprzedniego dnia, która jest punktem odniesienia na dzień następny i jest to swoista cena referencyjna. To, że posługujemy się systemem cen referencyjnych to trochę element ochrony rynku, który w przypadku OZE nie będzie tak zatomizowany jak normalny rynek giełdowy, z taką dużą liczbą sprzedawców i kupujących, że pozwalałoby to sądzić, że ustalona cena zawsze będzie faktycznie ceną rynkową, ceną równowagi. Jestem sobie w stanie wyobrazić projektowany rynek także bez ceny referencyjnej, ale myślę, że byłby bardziej ryzykowny i mniej stabilny. Stąd pomysł wprowadzenia ceny referencyjnej. Ze strony inwestorów pojawia się postulat wprowadzenia do systemu aukcyjnego ceny minimalnej jako m.in. podstawy do kalkulacji biznesplanów. Czy ta cena zostanie wprowadzona do systemu? - Cena minimalna jest jednym z elementów nad wprowadzenie którego do systemu wsparcia OZE zastanawialiśmy się i nadal się zastanawiamy. Wprowadzenie ceny minimalnej oznaczałoby, że dajemy gwarancję kupna energii odnawialnej po określonej cenie. To na pewno nie jest rozwiązanie rynkowe, ale z drugiej strony zwiększałoby bezpieczeństwo uczestników rynku. Dodatkowo za wprowadzeniem ceny minimalnej przemawia doświadczenia ze stosowania ustawy o zamówieniach publicznych, czyli syndrom stosowania rażąco niskich cen. W zaproponowanym systemie mamy element odwołujący się do odpowiedzialności inwestorów, bo jeśli ktoś przelicytowując innych wejdzie na rynek z ceną nie pozwalającą na realizację zamówienia to straci wadium, czyli poniesie wymierne straty. Natomiast czy to jest wystarczające rozwiązanie to jeszcze się wahamy i nie wykluczam, że do systemu aukcji wprowadzimy minimalną cenę. Wsłuchujemy się jeszcze w dodatkowe opinie rynku. I jakie one są? - Inwestorzy chcieliby wprowadzenia ceny minimalnej. Nawet określany jest jej poziom- 75 proc. obecnej opłaty zastępczej. To jednak jest myślenie życzeniowe, bo jeśli miałaby być cena minimalna to raczej związana z kryterium wykluczającym stosowanie rażąco niskich cen, a nie z góry gwarantującym istotną dochodowość projektów. Z drugiej strony zgłaszane nam propozycje to naturalne prawo biznesu do szukania przestrzeni do realizacji zysków, a naszą rolą jest znalezienie kompromisu pomiędzy interesem inwestorów i makroekonomicznym interesem państwa. Z tego powodu niektórym pomysłom mówimy "nie" lub proponujemy alternatywne rozwiązania. Jakim pomysłom mówicie zdecydowanie "nie"? 2
- Do tych postulatów, które odrzucamy należą m.in. powrót do pomysłu stosowania współczynników korekcyjnych, wprowadzenie stałych cen i coroczna indeksacja wskaźnikiem inflacji cen energii ustalonej w aukcji. To są rozwiązania antyrynkowe, a funkcjonujemy w gospodarce rynkowej i nie widzę najmniejszego powodu, żeby jeden z ważnych sektorów energetyki i gospodarki w ogóle funkcjonował według zupełnie innego, specjalnego mechanizmu. Wszyscy powinniśmy być poddani dyscyplinie rynkowej. Chyba, że chodziłoby o jakiś specjalny sektor, na przykład obronny, ale nawet i on musi się liczyć z konkurencją. Wprowadzenie ceny minimalnej eliminowałoby pana zdaniem wskazywany jako jedno z największych ryzyk proponowanego systemu, problem underbiddingu? - Myślę, że po części tak, ale wprowadzenie ceny minimalnej też byłoby w jakiejś mierze dyskusyjne. Jak byśmy jej nie ustalili, to zapewne nie brakowałoby ocen, że to poziom zbyt niski. Natomiast nie widzimy powodu, żeby wszystkim projektom OZE dać gwarancję efektywnej produkcji. W każdej dziedzinie gospodarki są projekty lepsze i gorsze, efektywne i nieefektywne. Dla tych ostatnich nie powinno być miejsca. Poprzez system aukcyjny chcemy je zweryfikować. Pan podziela opinie, że udnerbidding to potencjalnie największe zagrożenie dla efektywności systemu aukcyjnego? - Myślę, że ryzyko underbiddingu istnieje, ale w rozwiązania ustawowe będą wpisane mechanizmy zabezpieczające system przed destabilizacją poprzez underbidding. Założenie jest takie, że nowy system ma preferować sprawdzone technologie. Czy zgadza się pan z opiniami, że w przypadku aukcji segmentu powyżej 1 MW w praktyce byłby to system najbardziej korzystny dla grup energetycznych i technologią preferowaną stałaby się lądowa energetyka wiatrowa? - Nikogo i niczego nie preferujemy. Chcemy otrzymywać możliwie tanią energię. Natomiast jeśli popatrzymy na analizy pokazujące ile kosztują poszczególne nowe technologie OZE to widzimy, że dzisiaj najtańsza jest energetyka wiatrowa lądowa. Zatem w przypadku systemu przetargowego potencjalnie na najlepszej pozycji konkurencyjnej będą prawdopodobnie technologie wiatrowe na lądzie. To oznacza, że te instalacje prawdopodobnie wygrają pierwsze przetargi. Z drugiej strony wiadomo, że potencjał wiatrowej energetyki lądowej jest dość ograniczony, bo są protesty społeczne i przygotowywana jest ustawa o ochronie krajobrazu. To zawęzi możliwości inwestowania w wiatraki na lądzie. W związku z tym przewidujemy, że w nieodległej perspektywie powstania szansa także dla innych technologii. Jaki rozwój wypadków przewiduje pan w segmencie aukcji poniżej 1 MW? - Sądzę, że w tym przypadku będzie miejsce dla innych technologii niż energetyka wiatrowa, bo ona raczej rozwija się w obszarze dużych niż małych instalacji. Sądzę, że w segmencie rynku poniżej 1 MW będą się rozwijały biogazownie, spalanie biomasy, a przypuszczam, że odnajdą się tu także małe retencyjne elektrownie wodne i fotowoltaika. Czy wprowadzenie systemu aukcyjnego pozwoli na technologiczny rozwój OZE zgodny z założeniami Krajowego Planu Działania (KPD) na rzecz OZE, dokumentu przyjętego przez rząd? 3
- Moim zdaniem zapisy KPD, które są pochodną polityki energetycznej państwa są pewną wizją kierunków działań, które uważamy za potrzebne w ramach określonego miksu energetycznego. Istotą KPD jest wskazanie, że nie możemy polegać na jednym rodzaju OZE. Natomiast nie można traktować dosłownie zapisów określających miks OZE w wieloletniej perspektywie, bo nie jesteśmy w stanie aż tak dokładnie przewidzieć na przykład postępu technologicznego i kosztów. W interesie gospodarki leżą efektywność energetyczna oraz tania energia i tymi kryteriami musimy się kierować w ramach pewnej dywersyfikacji źródeł wytwarzania zapewniającej nam bezpieczeństwo energetyczne. Stąd w prawie energetycznym znalazły się zapisy o konieczności weryfikacji polityki energetycznej, a więc i aktualizacji miksu energetycznego. Obecnie polityka energetyczna jest weryfikowana, co oznacza też przegląd proponowanych nowych rozwiązań dla OZE, które w mojej ocenie będą dobrym barometrem efektywności. To znaczy, że KPD zostanie zmieniony w związku z weryfikacją polityki energetycznej państwa? - Myślę, że tak. Z punktu widzenia odbiorców energii istotne jest założenie, że nowy system ma być tańszy od obecnego, ale sam pan przyznaje, że nie wiadomo jaki będzie koszt nowego systemu. - Jeśli mówimy o przyszłości to wszystko jest szacunkiem opartym na określonych założeniach. To co jest prognozą zawsze obarczone jest elementem niepewności. Moja wypowiedź o tym, że nie znamy kosztów nowego systemu nawiązywała do tego, że nie można traktować prognozy jak filara do jednoznacznych ocen. Musimy mieć ciągle na uwadze, że rzeczywistość się zmienia i będziemy musieli działać elastycznie. Projekcje cen na aukcyjnym rynku OZE można porównać do projekcji cen na rynku kapitałowym - ceny będą funkcją podaży i popytu. Będziemy się starali, żeby nie dochodziło do gwałtownych zmian, ale ewolucja niewątpliwie będzie następowała. W proponowanym systemie wsparcia OZE za szczególnie słaby punkt uważany jest brak klarownych rozwiązań dla okresu przejściowego. Oczekiwanie, jak ja to rozumiem, jest takie, żeby instalacje istniejące w momencie zmiany systemu miały prawo wyboru pomiędzy systemami z zachowaniem 15 letniego okresu wsparcia. Czy ten postulat zostanie spełniony? - Rozwiązania dla okresu przejściowego budzą emocje i w istocie nasza propozycja jest dość mocno kontestowana. Ponieważ nie chcemy dzielić inwestorów na lepszych i gorszych to zapewne zrównamy pod względem okresu wsparcia warunki funkcjonowania dla instalacji OZE istniejących w momencie zmiany systemu i dla tych, które dopiero wejdą do systemu. Piętnastoletni okres wsparcia planowany dla systemu aukcyjnego zostanie zaproponowany także inwestorom, którzy funkcjonują w systemie zielonych certyfikatów, bez ograniczenia funkcjonowania systemu do 2021. Z wszystkimi tego konsekwencjami, czyli z przyznaniem 15 letniego okresu wsparcia także instalacjom współspalania. To oczywiście powoduje, że koszty funkcjonowania systemu wsparcia OZE będą wyższe od przewidywanych, bo równoległe utrzymywanie dwóch systemów kosztować musi więcej, ale myślę, że to będzie rozwiązanie bardziej sprawiedliwe niż pierwotnie zaproponowane. W takim scenariuszu nie unikną państwo krytyki utrzymywania długiego wsparcia dla współspalania. Po co ono potrzebne skoro ta technologia nie daje nowych mocy? 4
- Podobnie jak w przypadku innych technologii jest to kwestia ochrony praw nabytych. W systemie aukcyjnym dla współspalania nie będzie miejsca. Czy nie obawia się pan, że ze względu na skalę zapowiadanych zmian, w tym konieczność notyfikacji nowego systemu, pojawi się zastój na rynku OZE tak duży, że wypełnienie zobowiązań na 2020 rok stanie się niemożliwe bez transferu statystycznego? - Nie możemy bagatelizować ryzyka niewykonania celu na 2020 rok i wątpliwości, które z tym są związane. Z drugiej strony uważamy, że jeśli przygotujemy sensowne rozwiązania przejściowe to nie będzie okresu spowolnienia inwestycji w OZE. Dlatego, że jeżeli inwestorzy teraz rozpoczną inwestycje to będą mieli wyjątkowy komfort, a mianowicie wybór między pozostaniem w systemie zielonych certyfikatów i wejściem do nowego systemu. Inwestycje, które wejdą na rynek obrotu energią OZE po wejściu w życie nowego systemu będą mogły działać tylko w systemie aukcyjnym. Sądzę zatem, że ze względu na możliwość wyboru systemu wsparcia inwestycje w OZE będą miały normalne miejsce. Aby wykonanie celów OZE było możliwe to biznes musi zaakceptować zaproponowane warunki. Jaka jest pana ocena obecnej sytuacji, czyli czy biznes kupuje przedstawioną ofertę wsparcia OZE, czy nie? - Jesteśmy w sytuacji negocjacyjnej. Inwestorzy oczekują jak najbardziej przyjaznych dla siebie regulacji. My też chcemy, żeby regulacje były przyjazne dla inwestorów, ale skupiamy się w tym przypadku na obszarze stabilności. Chcemy stworzyć warunki sprzyjające inwestowaniu na rynku OZE a realizacja naszego projektu takie warunki stwarza. Moim zdaniem nowy system wsparcia OZE będzie skłaniał do inwestycji, bo mimo wszystko w innych obszarach gospodarki ceny mogą się zmieniać z dnia na dzień, a my przyjmujemy ceny stabilne przez 15 lat. Autor: Ireneusz Chojnacki Źródło: WNP.PL 5